Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość podobna

Dorosłe Dzieci Alkoholikow

Polecane posty

Gość Moro
no nic, wesołych kurwa świąt!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona_wawa
Moro---->jestem z Tobą..buziaki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moro,fakt faktem widac w tych słowach desperacje-ja tez jestem z tobą:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrodna matka
Mam 30 lat i 3-letnia córecczkę. Moj ojciec alkoholik całe życie postępował z nami, tzn. mamą i siostrami, tak, że go nienawidzę i nie przestanę nienawidzieć. Ludzie, ja z moim maleńkim dzieckiem robię to samo!!!! Kiedy jestem wkurzona, drę sie na małą, głośno i chwilami tak, jakbym jej chciała zrobic cos złego. Zaczynam krzyczeć do niej teksty typu "ty durny dzieciaku, gówniarzu" i w ogóle klnę, ględzę, kiedy mała zrobi coś nie tak. Zdarza mi się szarpnąć ją za rękę albo ścisnąć. Dzisiaj klepnęłam ją w policzek, wprawdzie tylko dwoma palcami i naprawdę bezboleśnie, ale chodzi o sam fakt. Fizycznie krzywdy jej nie zrobię na pewno nigdy, bo nawet jak jej od czasu do czasu klapsa zaserwuję, to jakos wbrew sobie. Z tego, co sie zorientowałam, to wszyscy moi znajomi, niby normalni rodzice ładują dzieciom w tyłek co najmnniej 5 razy częściej niż ja. Tylko że nie miałam odwagi nikogo zapytać, jak przy tym wyglądają, czy są naprawdę wściekli. Bo ja mojego dziecka nie biję , ale jak jestem wściekła, to widzę w niej strach. Może to mój strach. Chciałabym, żeby to były tylko moje projekcje, ale dzieci są zbyt wrażliwe, żeby nie zauważać nienawiści u kogoś, kto patrzy im prosto w oczy i ma ochotę w tym momencie zabić. Ona nie wie, że to siebie chciałabym wtedy zabić, że to całego świata nienawidzę, a ona jedna jedyna jest niewinna. Boże, wykończę ją. Prawie rok temu podjęłam terapię indywidualną, ale skończyło się na 3 spotkaniach. Po prostu dlatego, że do tego jedynego dostępnego ośrodka mam 100 km. Brak funduszy, środka transportu. Co mam robić? Czy ktoś ma jakiś kontakt z jakimś psychologiem lub terapeutą, z którym mozna pogadać przez internet? Napiszcie coś od siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyrodna matko... (ciężko mi wychodzi spod klawiatury taki zwrot do Twojej osoby...) to, co napisałaś, brzmi dramatycznie, ja się czasami zastawanawiam, czy dobrym pomysłem jest zakładanie rodziny w moim przypadku. Jak na razie życie nie daje mi takiej szansy, bo nie mam mężczyzny, choć bardzo pragnę go mieć. Marzę o szczęśliwej, pełnej ciepła i miłości rodzinie, ale jak miałabym zmarnować życie dziecku to może lepiej zostać starą pa... znaczy się \"osobą samotną\". W tej chwili mi się wydaje, że w życiu nie zrobiłabym dziecku krzywdy, pewnie uderzyć rzeczywiście nie byłabym w stanie, ale nawrzeszczeć to na pewno. A mnie wystarczy rzucić wściekłe sporzenie, żeby nawet w dorosłej osobie wzbudzić uczucie co najmniej dyskomfortu. Trudno, jeśli w zamian za moje pragnienie miłości, ciepła, bliskości i jeszcze paru innych rzeczy, które przysługują osobom będącym w związku małżeńskim miałoby cierpieć niewinne dziecko, to... choć mimo wszystko do śmierci nie przestanę marzyć o własnej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matko, wcale nie wyrodna, doskonale Ciebie rozumiem, też przez to przechodziłam i przechodzę. Wrzeszczałam na dzieci, zdarzały się klapsy, szarpanie. W zyciu zawsze tak mam, że drobiazg doprowadza mnie do furii, robię awanturę, a za chwilę cała złość ze mnie ucieka. Całe życie zastanawiałam się, dlaczego jestem taka, skąd ta wybuchowość, i trzeba było nieszczęścia, żebym zrozumiała, że to syndrom DDA. Jeszcze dwa lata temu nie wiedziałam, że coś takiego istnieje, czułam się inna i wciąż siebie obwiniałam. Dziś wiem, żałuję, że tak późno, może.... gdybym wcześniej wiedziała, moje życie nie byłoby takie spaprane? Teraz przechodzę terapię, nie w DDA, tylko dla współuzależnionych, ale właściwie nie tam jest moje miejsce. Pracuję nad sobą, terapia indywidualna, dużo czytam, staram się przede wszytskim panować nad emocjami. Czasem się udaje, czasem złość wyłazi, nie pomagają srodki uspakajające i antydepresyjne. Ale, skoro już wiesz, co się z Tobą dzieje, możesz zacząć walczyć ze swoją agresją, jest sporo literatury na ten temat. A przede wszystkim staraj się opanować emocje, nie wybuchać, złosćić się \"wewnątrz\", to jest możliwe. Musisz to zrobić dla swojego dziecka, żeby było szczęsliwe, by nie patrzyło na Ciebie ze strachem, nie możesz jej krzywdzić. Dobrze powiedziałaś \".... widzę w niej strach. Może to mój strach....\". Agresja w stosunku do słabszego, to przecież własne lęki, obawy, bezsilność. Ty wrzeszczysz, bo nie radzisz sobie ze sobą. Większość z nas tak ma, trzeba wiele wysiłku, by nad tym zapanować. Poszukaj w necie, pewnie gdzieś jest jakiś chat dla DDA, może jeszcze jakieś inne forum gdzie mogłabyś pogadać, szukać wsparcia. Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaaaa
Witam!!! Zastanowia mnie jedno dlaczego gdy czegos bardzo pragne i mam juz to w zasiegu reki to boje sie po to siegnac i czesto zawracam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️A MOZE TROCHE PSYCHOZABAWY? A tak, aby sie rozerwac lub... zaczac myslec... TESTY DO ROZWIAZYWANIA: Z dnia: 04:45--- Czy jestes za mila? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=210 Z dnia: 23:57--- Czy Twoje relacje z mezczyznami sa zdrowe? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=270 Z dnia: 05:08---Czy zabijasz namietnosc? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=300 Z dnia: 22:16 --- Czy jestes meczennica milosci? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=300 Kto to jest Zolza: Z dnia: 04:48 http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=240 🌻Oczywiscie mile beda nowe propozycje, szczegolnie wartosciowe ksiazki i krotkie recenzje - z gory dziekuje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...........ja.................
Wyrodna matka====> zacznij coś ze sobą robić, bo zmarnujesz swojemu dziecku zdrowie psychiczne. Ja jestem takim własnie dzieckiem i teraz w wieku 21 lat mam nerwicę i musze sie leczyc. To też w dużej mierze wynika z wrażliwości danej osoby ale skąd wiesz, że to co teraz robisz nie bedzie mialo wpływu na dalsze zycie Twojego dziecka?? Jest jedna rzecz główna, która może mieć wpływ na dalsze jego życie. Bicie. Nigdy nie bij swojego dziecka!! Nie pomiataj nim i licz sie z jego zdaniem!! Gdyby moja matka na poczatku udala sie na terapie, mysle ze nie byloby problemu. U mnie zawinił także ojciec ale to juz inna bajka. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyrodna matko-nie zafunduj swojemu dziecku takiej przyszłości jak ty miałaś!!. Pewnie nie chcesz tego zrobic wiem,to taki instynkt samozachowawczy. Fakt,faktem musisz cos zrobic ze swoimi emocjami bo inaczej czarno widze wasze wspólne zycie z dzieckiem. Może na poczatek zacznij od krótkich obietnic pod warunkiem ze je spełnisz,pomysl sobie jak ty bys sie czuła jak na ciebie by krzyczano(nie mysl tutaj o przeszłości,teraz jest terazniejszośc.Nie wylewaj swoich złych emocji na dziecko,bo bedzie zestresowane.Pozatym pomysl jakie niemiłe konsekwencje moze to miec w przyszlosci.Dziecko bedzie oschłe .nie bedzie potrafiło kochac,i co najwazniejsze nie bedzie miedzy toba a dzieckiem wiezi,pewnie wiesz o jakiej wiezi mówię.Więż jest bardzo waz na nie możesz pozwolic na to ze zniknie bez sladu,nie rób tego swojemu dziecku.Pozatym dziecko musi czuc ze spedzasz z nim czas dla przyjemnosci nie z obowiązku od razu to wyczuje wiec najlepszym rozwiazaniem jest chyba przekonanie sie do spedzania czasu z dzieckiem ,do robie z przyjemnoscia czegos razem.niech widzi twoj usmiech ,bo te chwile chyba zostaja na zawsze w pamieci.Pozdrawiam i zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek chlip
Juz bylo dobrze... najbardziej mnie to denerwuje ze ja mam taka nadzieje ze tato sie zmieni, ze wszystko bedzie dobrze... a tu taki zawod i znow to samo... juz mam dosc tego ze raz dobrze, raz źle... A najgorsze to jest chyba to ze przychodzi do domu pijany i idzie spac, zero reakcji na jakies slowa... nigdy nie urzadza awantury, nie bije.... idzie spac. Tylko rano klotnie kiedy wstaje do pracy i zabiera pieniadze, ta bezsilnosc w prawdzie ja mam 18 lat jeszcze nie jestem az taka dorosla ale juz widze po sobie. Naprawde tyle w moim zyciu klamstw, ja nie potrafie sie zdecydowac, chystawka nastrojow, odwracam sie od wszystkich choc tego nie chce, naprawde trzeba do mnie duzo cierpliwosci... A jak ja mam chlopakowi wylumaczyc swoje zachwoanie ze ja sie boje ze mnie zostawi itp. ze jestes czasem taka zla, no nie rozumie. Ja potrafie usiasc wieczorem, siedziec do 2 w nocy, gapic sie w okno i siedziec.... o nauce nie wspomnie, w tym roku zawalilam ale takiego koszmaru jeszcze nigdy nie mialam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weroniq
Witajcie, udało mi się w końcu przeczytać cały topik. Na pewno wszystko, co tu piszecie jest i mi bliskie. U mnie to ojciec jest alkoholikiem. Od ponad 5 lat nie mieszkam już z rodzicami, ale sama. Mam już trochę latek /32/ i ciagle jestem sama. I nie umiem określić na ile z własnej woli, a na ile przez to, że jestem DDA. Nie mam marzeń o własnej rodzinie, dzieciach / albo tak bardzo mam je w sobie zduszone/. Boję się, że zraniłabym swoje dziecko tak, jak mnie zraniono. Nie mam przecież żadnych pozytywnych wzorców wyniesionych z domu. Czasem tylko marzę o kimś bliskim, ale i też z ogromnym lękiem w tle, z ogromnym poczuciem braku własnej wartości i tego, że nie potrafię kochać. Nie umiem nawiązywać i utrzymywać bliskich znajomości, okazywać miłość czy inne ciepłe uczucia, a jeśli już takowe są we mnie, to bardzo trudno przychodzi mi ich okazywanie. Nigdy nie miałam chyba też szczęścia do ludzi, zarówno w przyjaźni jak i w miłości, zawsze w którymś momencie przychodził zawód. Bardzo źle zresztą czuję się wśród ludzi, tylko w samotności znajduję spokój. Przeważnie na swój temat jestem milczkiem, nikomu nie mówię o tym, co mi na co dzień w duszy gra. Mam duże problemy ze samoświadomością, z koncentracją, często mam poczucie pustki w głowie / dlatego, że jestem często bardzo spięta/. Trochę pomaga pisanie lub rozmowa z Bogiem, ale to nie rozwiązuje problemu relacji z innymi. Ale mimo tego wszystkiego są też w moim życiu chwile radości, samozadowolenia i do pewnego stopnia spokój wewnętrzny wypływający z tego, że wiele o sobie i o życiu wiem i, że wiele rzeczy już zaakceptowałam i przyjęłam i, że się już tak nie buntuję. Ten topik przy okazji też mi parę spraw rozjaśnił, za co Wam dziękuję. Trudno tak w kilku słowach wszystko o sobie powiedzieć. Mam nadzieję, że czasem będę się tu odzywać. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalina_
Witajcie, jestem dda i mam 24 lata. Od kilku lat nie byłam z nimkim związana, ale od czterech tygodni jestem z kimś w związku. Nie potrafię sobie z tym poradzić, odczuwam paraliżujący starch na każdym kroku, że zostanę odtrącona - analizuję jego zachowanie, dopadają mnie różne lęki i wątpliwości mimo, że on nic złego nie zrobił mi. Boję się, że zepsuję związek swoim zachowaniem Czy jest ktoś tutaj kto ma podobnie i jak sobie z tym radzi ? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...chyba sie udalo.......wyprowadzil sie , wyszedl wczoraj...oczywiscie zal mi go takie tak ale pilnuje tego co czuje na uwiezi bo wiem jaka bylam zniewolona jego osoba :( nie chcialomi sie pisac bo czulam ,ze jestem najglupsza najgorsza na calym Bozym swiecie ......mam nadzieje, ze moj slaby charakter z brakiem asertywnosci pozwoli mi teraz zadbac o mnie i poczuje , ze teraz gory bede przestawiac ..pozdrawiam serdecznie i dziekuje , ze wciaz tu jestescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! U mnie w domu tez ostatnio nie jest najlepiej.Ojciec ciagle pije.Nienawidze gdy taki jest.Napije sie i tylko ciagle awantury w domu.Zeby chociaz polozyl sie spokojnie spac ale nie...po co...Lepiej sie awanturowac i nie pozwolic nikomu spac.Nie obchodzi go to,ze rano ktos wstaje do pracy i nie ma nawet sily zwlec sie z lozka po kolejnej nie przespanej nocy...Ech....kiedy to sie skonczy.Moj brat juz wyrzucil ojca z domu.Bylo mi przykro bo to w koncu ojciec.Mam czesto mieszane uczucia co do niego.Gdy jest trzezwy to naprawde jest swietnym czlowiekiem ale gdy wypije mam ochote go zabic.Nienawidze go za to ,ze taki jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ci wszyscy alkoholicy to są chyba identyczni... mój ojciec też zatruwa życie zwłaszcza mojej mamie, napawa się tym, że przed snem ją zdenerwuje i przez to nie tylko o spaniu nie ma mowy, ale w ogóle sprawia to, że trudno zaznać spokoju :o Ja za to czuję, że ostatnio odżyłam, zaczęłam się autentycznie cieszyć życiem i choć do szczęścia i spełnienia brakuje mi Bliskiej Osoby, staram się o tym nie myśleć. Skoro jak na razie tej Osoby przy mnie nie ma, to znaczy, że widocznie tak jest lepiej... a w swoim czasie, mam nadzieję, znajdę tę Osobę. Robię wszystko co się da, żeby wyrzucić z mojej duszy wszystkie te niszczące przesłania z przeszłości, które mnie ukształtowały. Pomaga mi w tym bardzo wartościowa książka, inna niż wszystkie, wciągająca i piękna... \"Urzekająca. Odkrywanie tajemnicy kobiecej duszy\" Johna i Stasi Eldredge. Szczerze polecam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak to jest,ja dopiero weszłam do domu.Tak czytam te wasze wypowiedzi na tym forum,i tak bardzo was rozumiem:). Mój ojciec juz nie żyje prawie 5 lat,ale ciagle ten ból pozostaje,i taki brak zrozumienia z mojej strony no i odrobina pretensji.Na szczescie to przesszłość:) teraz jest terażniejszośc,i to odemnie zależy jak będzie wyglądała:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaDDA
Też jestem DDA. Mój ojciec jest alkoholikiem i krotko po smierci mojej mamy okazalo sie, ze ona tez byla, ale doskonale sie maskowala. Pol roku przed smiercia podobno popijala w nocy, byla tez uzalezniona od lekow. Teraz jestem juz dorosla, ale jeszcze mieszkam w domu z ojcem. Nie robi nam krzywdy w senie przemocy fizycznej, psychicznej, ekonomicznej. Nie moge jednak patrzec jak sie wykancza. Skutki dla mnie to: niska samoocena (koszmarnie niska, ponoc bez powodu), zaburzenia odzywiania, nieufnosc, chec z jednoczesna niemozliwoscia stworzenia normalnego zwiazku (boje sie facetow). Generalnie srednio fajnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj moj ojciec znowu przyszedl pijany do domu.Tym razem jednak nie sam.Zaczal wciagac w ten cholerny nalog mojego mlodszego brata.Nie wiem jak on tak moze robic.Jaki przyklad daje nam wszystkim i ma jeszcze czelnosc mowic nam co jest dobre a co zle.Wczoraj mialam koszmarny wieczor i jeszcze gorsza noc.Moj starszy brat pobil sie z ojcem.Gdyby byli sami to chyba by sie pozabijali.Jeszcze nie widzialam swojego brata w takiej furii.On poprostu nie mogl sie opanowac.Rzucal czym popadlo,polamal nawet czesc mebli.Nie mam sily juz na to patrzec.A moj ojciec siedzial i udawal,ze to wcale nie przez niego,ze on nic przeciez nie zrobil.Boze jak ja nienawidze czegos takiego!!!! Nie rozumiem dlaczego on tak patrzy na to jak niszczy nam zycie i nic nie zrobi aby to zmienic.Dlaczego zawsze ta cholerna woda jest wazniejsza od rodziny???? Nie mam juz sily do tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie, ja też bym chciała... ale prawdę mówiąc nie wierzę, by to było możliwe... mój ojciec ani myślał się opamiętać nawet wtedy, kiedy moja mama miała zawał i była bardzo blisko przejścia na Drugą Stronę. Jestem bardzo wdzięczna Panu Bogu, że mi jej wtedy nie zabrał, w ogóle bardzo mi się robi ciężko na duszy, jak pomyślę, że mama mogłaby umrzeć pierwsza i zostawić mnie na ziemi samą z zachlewającym się na śmierć ojcem. Póki co jest OK, mama się czuje całkiem dobrze, w ogóle po niej nie widać żadnych skutków tamtego zawału. Jak dobrze, że jestem już dorosła, że mogę o sobie stanowić i decydować o tym, jak i z kim chcę żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Placze dzis
Witajcie, Kiedys kiedys sie tu wspisywalam.Tak w skrocie moj brat+ ojciec alkoholicy, moja mam chora na schizofrenie. Chodze do psychologa, od niedawna.W zasadzie chyba chodzilam, nie wiem czy pojde jeszcze raz. Opowiedzialam jej cale zycie , o tym jak bardzo potrafie sie bac, jak nie potrafie zyc, jak bardzo chcialabym sie zmienic. Doszlysmy do tematu bliskosci z druga osoba , tzn jakie mam kontakty z facetami.Odpowiedzialam , ze nigdy znikim nie bylam. I tutaj zaczely sie schody.Od jakiegos czasu Pani psycholog przekonuje mnie, ze musze zebrac sie na odwage i dac komus szanse...itd, itd.Moze pozniej napisze o tym wiecej. Ale zranial mnie ostatnia jej wypowiedz na temat mojej mamy.Powiedzaila , ze moje dziecinstwo zrujnowal mi nie tylko ojciec i bta, ale moja matka przyczynila sie do tego ze dzisiaj jestem takim malym , popapranym czlowieczkiem Moja mama kiedy choruje czestpo mowi rzeczy ktorych na pewno nie ma na mysli.Pol mojego zycia , w nawrptach choroby powtarzala , ze mnie nie mozna kochac....Nie wiem dlaczego, ale tak mowila.chociaz ja bylam dla niej jedynym oparciem a ona dla mnie jedyna osoba , dla ktorej chcialam zyc. Nie wiem co ze soba zrobic.Moje zycie zaczelo sie, tak mi sie wydwaloa zmieniac.Chcialam tyhc zmian.Przestalam chodzic do psychiatry, dlatego ze monely mysli samobojcze , nauczylam sie usmichac i cieszyc drobnostkami.Chcailam wierzyc ze jestem kims wiecej, niz zerem , ze cos znacze , nie dla inncyh ale dla siebie samej. A teraz wszytsko wrocilo.Nie wiem czy to przez te psycholog, czuje ze ona mnie nie rozumie.Kazala mi przestac bronic matke... Boze jak bardzo mi dzisiaj smutno....Dwa tygodnie temu byla w moim domu policja, moj brat urzadzal nam swieta wielkanocne.W ramach zemsty moj ojciec urzadzil awanture tydzien temu , zabrala go takze policja.Moja mama nagrala mi sie na poczte ...te slowa, dziecko prosze wroc do domu....Czemu zycie jest takie niesprawiedliwe. Boje sie, tak bardzo....Znowu mam mysli samobojcze, nie tak intensywne jak kiedys, ale leze na lozku , czuje tylko pustke , zal i niemoc....Nie umiem sobie pomoc, a tak bardzo chce zyc. I te lzy ktore nie chca przestac plynac. Przepraszam, ze tak bze sklady wiekszego pisze....Przepraszam ze marudze, ale chcialabym cos z siebie wykrzyczec...moze tutaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weroniq
Jak bardzo chciałabym Ci móc pomóc, ale boję się, że nie potrafię. NIe wiem dokładnie w jakiej jesteś sytuacji, ale wnioskuję, że nie mieszkasz z rodziną. I pierwsze co mi przychodzi na myśl, to nie wracaj, tak jak tego chciałaby Twoja mama. Kiedyś, gdy ja sama chodziłam do psychologa, bo już myślałam, że nie dam sobie dłużej rady, to zapamiętałam najbardziej jedną rzecz, którą mi wtedy pani doktor powiedziała : musisz zmienić SWOJĄ sytuację o 180 stopni. Nie powiedziała nic konkretnego, tylko to. Ale to wystarczyło, bym zaczęła inaczej myśleć, przede wszystkim o sobie. Naszą zmorą jest to, że nie mamy siebie, swojego życia, a żyjemy życiem naszych alkoholików i innych członków najbliższej rodziny. Choć to może brzmieć egoistycznie, ale musisz zacząć żyć swoim życiem, zacząć myśleć o sobie, o tym by siebie chronić, by skupić się na zmianie diametralnie swojej sytuacji. Inaczej cały czas będziesz uwikłana w sprawy swojej rodziny. Na pewno nigdy do końca się od tego nie ucieknie, ale spróbuj oddalić się jak najbardziej to możliwe od nich. Dopiero wówczas będziesz mogła skupić się na czymś innym, tzn. na swoim życiu. I zacząć je odbudowywać, przemieniać, kierować nim... Jestem myślami z Tobą. Pozdrawiam cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Placze dzis
Witam jeszcze razm chociaz prawie nikt tu juz nie zaglada. Na samym wstepie chcialabym podziekowac Ci Weroniko za cieple slowa. Dzisiaj inaczej niz w nicku, nie placze.Obawiam sie , ze taka hustwaka nastrojow nie najlepiej odbije sie kiedys na mojej psychice. Dzisiaj takze odkrywam w sobie nowe uczucie , a wlasciwie uczuc brak.Tak bardzo wszystko jest mo obojetne.Wrocilam do domu z uczelni, tak jak prosila mnie matka. W domu oprocz chorej atmosfery panowal straszny balagan.Moja mam sie poddala , lezy calymi dniami w lozku.Moj brat na innym pietrze oczywiscie obrazony.Moj ojciec, na niego nie moge patrzec.Moja historia jest tak bardzo zagmatwana, ze nie wiem od czego zaczac pisac.Pisze tylko dla siebie, chcialabym kiedys , za jakis czas wejsc na te strony i napisac....jestem wolna. W tamtym roku , dokladnie w moje urodziny ojciec urzadzil awanture.Wezwalam policje , takze wtedy cos we mnie peklo.Poszlam do sadu , 2 miesuace poznije ojciec zostal prawomocnie skazany za zenacanie sie nad nami psychiczni i fizycznie.Dokladnie rok temu .Pierwszy wyrok jest tylko ostrzezeniem, za drugim moze trafic do wiezienia.Teraz , dwa tygodnie temu zrobil klejna awanture .Policjant powiedzial mojej mamie, ze wszczyna postepowanie o odwieszenie kary w zawieszeniu,I wiecie co.Ucieszyalm sie .Stalam sie jakims potworem, ciesze sie ze moj ojciec byc moze pojdzie do wiezienia.Przyjechalam do domu i powuedzialam mojej mamie, ze powinnysmy zrobic dokladnie to samo z moim bratem, dlatego ze on jeszcze w wiekszym stopniu nad nia sie zneca.Z reszta dzielnicowy takie postepowanie juz wszczal, a mnie zapytal czy bede zeznawala przeciw bratu.Powiedzialam ze tak.swaidoma tego, ze tomoja rodzina , ktora w jakis sposob niszcze mam genelanie przepraszam gdzies to co sie znimi stanie.Ale moja mama wczoraj oskazryla mnie!!!!!!! o to, ze nie mysle o niej.Ze wsadzajac obu alkoholikow do wiezienia pozbawie ja dochodow i oparcia????? Czuje sie tak jakby ktos walna mnie z calej sily w glowe.Przeciez ja to wszystjo robie z bezsilnoscil, nie umialam i nadal nie potrafie jej i sobie inaczej pomoc.Nie potrafie, czy kts to rozumie? Dzisiaj od samego rana nie mam moich UKOCHANYCH alkoholikow w domu.Pewnie pija, ojciec podobno wybrak sie na ryby....Z reszta nie wazne.Jesli dzisiaj cos sie stanie, dzielnocowy obiacal mi ze tymczasowo aresztuje awanturnika do czasu kolejnych rozpraw.Nie wiem czy istnieje takie prawo, ale powola sie na chorobe mojej matki i prokurator byc moze sie zgodzi. Wiec czekam, Tymaczsem moja matka od rana powtarza ze sobie cos zrobi.Chcoaz czyje sie dobrze, sama podaje jej wieczorem leki i wiem, ze mowi to nie w wyniku nawrotu choroby, ale czy ja wiem...moze takze z bezsilnosci .Sytuacja stala sie beznadziejna. I wiecie co, nakrzyczalam dzisiaj na nia.Tak strasznie mnie zdenerwowala....Nie wiem czego ona ode mnie chce.Nie umiem jej pomoc, chce zeby te potwory znikly raz na zawsze z jej zycia , ja sobie ukladam moje wlasne w innym miescie.Nie musi sie martwic o pieniadze,zapracuje na nas obie , ale....wiecie co.Nie chce z nia mieszkac.Mam jej chyba tak samo dosyc, tym straszeniem ze sobie cos zrobi.Jest mi dzisiaj wszytsko obojetne.Przeszlo mi przez mysl, ze gdyby rzeczywiscie odebrala sobie zycie, to moje problemy w koncu by zniknely.Nie ma jej, nie mam sie juz o kogo martwic.W ramach zemsty , lub raczej z chorej milosci do ojca zamknelabym go z czytsym sumieniem do wiezienia.....Zycze im wszytskiego najgorszego.Za to ze jestem dzisiaj tym kim jestem.Za to ze nigdy nie dowiem sie co oznacza normalne zycie. Stalam sie taka jak oni wszyscy razem wzieci. Boze czy ktos ma takze tak pogmatwane zycie?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weroniq
Czekałam na to czy coś napiszesz, martwiłam się... Jeśli mogę Ci cokolwiek doradzać, to jestem za tym, byś kontynuowała na drodze sądowej to, co już rozpoczełaś, także w stosunku do brata. Jeśli masz na to wszysto siły, bo ja nigdy nie miałam, niestety mam tak silną nerwicę, że nie byłam w stanie nawet zeznawać na policji ani w sądzie. Na szczęście moja mama sama postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce, w ubiegłym roku w końcu uzyskała rozwód, teraz jest w trakcie spraw o podział majątku. Ojciec jeszcze z nią mieszka, oczywiście co jakiś czas wygraża się, wcale nie ma zamiaru opuścić domu, nie wiem jak to będzie jak uprawomocni się wyrok. Nie myślę o tym, bo bym chyba zwariowała... Co do Twojej mamy, to myślę, że ona naprawdę się boi o siebie. Moja mama pomimo, że my z bratem już od dawna pracujemy, dopiero zdecydowała się na rozwód, jak miała pewność, że będzie otrzymywać emeryturę. Wcześniej nie potrafiła, ani jak byliśmy mali, ani później. A przecież nie zostawilibyśmy jej samej sobie. Zawsze był w niej jednak ten lęk, czy zdoła się utrzymać, dlatego też tak długo trzymała się przy ojcu, bo on miał stałą pracę, a ona zdarzało się, że nie. Wydaje mi się, że Twoja mama potrzebuje terapii, takiej dla rodzin, żon alkoholików. Może sama czuje się potwornie zagubiona w tej sytuacji. Myślę, że jakby poznała inne osoby w podobnej sytuacji, posłuchała ich, inaczej zaczełaby patrzeć na siebie. To tak jak my tutaj. Ja na przykład jak już stałam się świadoma, że mnóstwo moich cech i zachowań wypływa z tego, że jestem DDA, to stałam się spokojniejsza, mam więcej wyrozumiałości dla samej siebie, jestem bardziej pogodzona wewnętrznie. I co najważniejsze mam większy dystans do tego co mnie spotyka, jak wygląda moje życie. Wiem, że to bardzo trudne, ale chyba najbardziej powinniśmy pracować nad pozytywnym myśleniem. To jedyne co możemy dla siebie zrobić i co może zacząć odmieniać nas i nasze życie. Więc głowa do góry. Trzymaj się. I pisz. Pozdrawiam Ciebie i wszystkich pozostałych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Placze dzis
Witaj Weronika Widzisz mnie to wszytsko strasznie przytlacza.Ta cala beznadziejna sytuacja.W glebi duszy jestem dobrym czlowiekm, wiele rzeczy robie z milosci .Wierzcie mi lub nie, ale mojemu bratu chcialabym w ten sposob pomoc.Nie potrafie inaczej, a chcialabym aby mial dom, rodzine, dziecko, cokolwiek.Ma 29 lat i jest na samym dnie....Placze kiedy to pisze , ale go kocham, nie winie nawet ojca o to ze byc moze przez niego moj brat naogladal sie wzorcow i dlatego pije.Z reszta to byloby bardzo niesprawidliwe, ja takze cale mj zycie patrzylam na mojego ojc ale wzorcow nie przejelam. Czuje tak wielka bezsilnosc, taka beznadziejnosc w tym co robie.Ludzie maja prpblem z jednym rodzicem poijacym, czasem pija oboje.Wiem jak kazdy przezywa swoja tragedie, solidaryzuje sie z kazda taka osobka.Ale moja sytuacja jest beznadziejna, nie mam w nikim, absolutnie nikim oparcia.Najbardziej kocham, szanuje i uchylilabym niebo mojej mamie.Ale ona w swojej nieswdiadomosci takze mnie rani.Jej wczorajsze slowa, tak bardzo mnie zabolaly.Przeciez prosila mnie abym wrocila, dziecko wroc do domu, to jej slowa.Ale co ja mam zrobic, wrocic i co dalej??Siedziec , spokojnie patrzec jak moi alkoholicy roznosza ten dom?Siedze tu i znowu placze.Jutro wracam na uczelnie, zsotawie ja tutaj sama i wyjade z ogromnym poczuciem winy.Teraz nawet wiekszym. Ja wiem, ze ona martwi sie o pieniadze.Ale chyba jest wtym cos wiecej.jestem wstanie utrzymac nas obie, ucze w szkole jezykowej. Musze tylko wiedziec czego moja mam ode mnie oczekuje?Jak mam ja stad wyrwac? Jak pomoc sobie i jej? To chyba nazywa sie dramatem rozumu i niewoli. Milego wieczoru , szczegolnie zycze Ci tego Tobie Weroniko.Rowniez trzymaj sie dzielnie i cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Placze dzis
wlasnie.... Nie wiem czy mam na to wszytsko sily...Gdybym widziala w tej ciemnosci jakies swiatelko nadziei, ze ta walka ma jakis sens. Leczylam sie u psychiatry .Kiedys mi pwoeudzial, ze nie potrfai mi pomoc dokonca, nikt nie bedzie potrafil , bo nikt nie mam mocy wymazania wspomnien.Ale poprosil mnie abym przed kazda proba samobojcza( takiej jeszcze nie mialam) lub tylko myslami o niej dala sobie jeszcze jedna szanse.Na lepsze zycie. A ja bardzo chce zyc, bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×