Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość troya

wczoraj umarła cząstka mnie

Polecane posty

Gość troya

Nie poznaję sama siebie... Zawsze silna, niezależna, pocieszająca innych... Siedzę w domu i ryczę. Nie mogę sobie znaleźć miejsca, nie wiem co ze sobą zrobić. Wczoraj wieczorem straciłam coś, co wypełniało 99% mojego życia - Jego. Poprostu mnie zostawił. Tak zwyczajnie powiedział, że jego zdaniem już nie czuje tego, co wcześniej... Usypiając wczoraj w nocy bardzo chciałam się nie obudzić, ale niestety, obudziłam się i zaczynam nowy, beznadziejny, pozbawiony wszystkiego dzień. I po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pieprzone jest zycie
przez takich kretynów musimy cierpieć!nie sa nas warci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agii
Troya- nie bedę Cię pocieszać, bo to nie ma sensu-powiem banalnie bo to prawda - czas leczy rany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po to wstajesz z łóżka, żeby znależć kogoś lepszego, dla kogo będziesz całym światem i kto Cię nie zostawi!!!! Wbij to sobie do głowy raz na zawsze i... uśmiechnij się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troya
Neit --> kogoś innego? Nie potrafię sobie tego wyobrazić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kicia 26
wiesz mi czesciowo cie rozumiem,ja kiedys chcialam odejsc od swojego meza bo myslalam ze juz wiecej nie zniose jego jak mnie traktuje, ale za bardzo go kochalam i ne moglam w koncu tego zrobic i wrocilismy do siebie. Mialo byc pieknie on obiecal ze sie zmieni i co teraz za kazdym razem gdy sie poklocimy szantazuje mnie ze sie wyprowadzi i ze do siebie nie pasujemy, to powiedzcie mi po jaka cholere chcial zebym wrocila zeby teraz powiedziec mi ze mnie nie kocha?? chyba dletego ze teraz to on mnie zostawi i bedzie mial czym sie pochwalic przed kolegami ze mnie rzucil, faceci ti sa swinie i tchorze, a my i tak ich kochamy pozdrawiam i glowa do gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agusss
Uwierz mi! Nie ma ludzi niezastąpionych! Tez to kiedys przerabiałam. Musisz byc teraz silna bardziej niz kiedykolwiek! I tak jak ktos wczesniej powiedział, czas leczy rany - to jest święta prawda! Głupie tłumaczenie - nie czuje tego co kiedys, ale może lepiej że skończyć tak niż okłamywac dłuzej. A jak moge zapytac ile byliscie razem i czy czułaś ze coś jest nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też tak kiedyś mówiłam :) A teraz tkwię w szczęśliwym związku i widzę dokładnie że tamten miał ogromne braki... Nie kochał mnie tak bardzo jak tego pragnęłam. Bez względu na to jak bardzo cierpisz pamiętaj, że kiedyś będzie lepiej! I nawet jeśli teraz takie argumenty do Ciebie nie trafiają to pomyśl tak: co Ci da zamartwianie się i płacz? Może tylko nie daj Boże zmarszczki Ci się porobią (a tego na pewno nie chcesz). Podnieś wysoko głowę do góry, uśmiechnij się nawet wbrew sobie (pomaga nawet takie wymuszone) i zrób coś co Ci sprawi przyjemność. Możesz iść na zakupy, na siłownie(jeszcze lepiej bo jak się pomęczysz to nie będziesz miała siły na martwienie się) zrób sobie dobrą herbatkę, poczytaj książkę, albo... no nie wiem jakie jeszcze masz możliwości. Zobaczysz już wkrótce słoneczko wyjdzie z za chmur :) Gorące uściski na pocieszenie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troya
Najgorsze jest to, że wcześniej, zanim się związaliśmy, byliśmy przez ponad rok przyjaciółmi. Ale to była taka przyjaźń, co zdarza się raz na 1000. Możecie nie wierzyć, mówić, że "odrazu wiadomo było o co chodzi" ale to nie tak... Chodzi mi o to, że teraz prawdopodobnie straciłam nie tylko mężczyznę, którego wciąż kocham, ale też przyjaciela. Bo już chyba nie będę umiała teraz na niego patrzeć... Wystarczy, że chociaż o nim pomyślę, a już w oczach pojawiają się łzy. Podwójna strata - podwójnie boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troya
agusss --> byliśmy razem ponad rok, ale tak jak wspomniałam przed chwilką, wcześniej się przyjaźniliśmy. To jest... szit! BYŁA moja pierwsza miłość. On był pierwszą osobą na świecie, dla której zrobiłabym wszystko. Neit --> wiem, że mash rację... Tylko, że rozum i serduszko jakoś nie chcą ze sobą współpracować :/ Zgodnie z twoją radą - umówiłam się z moją najlepszą przyjaciółką (czyli mamą) na zakupy. Kisses

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ ja dokładnie tak samo kiedyś mówiłam! I możesz być pewna, że więcej takich jak my chodzi po tym świecie! I nadal powtarzam uparcie swoje: znajdziesz lepszego! Takiego który będzie Ciebie wart! Ja mam teraz męża który jest moim najlepszym przyjacielem, chociaż kiedyś mi się wydawało że nic nie zaleczy tamtej rany. Teraz z perspektywy czasu mogę Ci powiedzieć, że takie ponure myślenie (przekonanie) to bujda! Rozpamiętywanie nic Ci nie da, tylko będzie bardziej bolało. Chyba najlepiej wziąść sobie do serca powiedzenie: Co nas nie zabije uczyni nas mocniejszymi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Savine
KOCHANA TROYU, MOJA BABCIA MAWIALA: "TEGO KWIATU POL SWIATU" I MIALA RACJE. SA MEZCZYZNI WOGOLE LUDZIE JESZCZE LEPSI, JESZCZE KOCHANSI. UWIERZ MI TO WIEM Z DOSWIADCZENIA. POPROSTU NIE BYL TYM CO MUSIAL ZOSTAC CALE ZYCIE Z TOBA. NIE BYL CI PRZEZNACZONY UWIERZ MI. NIE POKAZUJ OTOCZENIU ZE CIE TO BOLI. WSRODKU MOZESZ CIERPIEC, BO TO POMAGA STAC SIE SILNIEJSZYM. ALE NIE ZA DLUGO. WEZ SIE ZA SIEBIE. GLOWA DO GORY, ZYJE SIE TYLKO RAZ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomyśl, że coś musi umrzeć po to, by mogło nadejść nowe-lepsze. Każdym narodzinom towarzyszy ból, to naturalne niestety. Ne można nikogo zmusić do miłości. I m.in. dlatego strata tak bardzo boli. A żyć w związku, gdzie druga strona się wypaliła, jest piekłem. Pomyśl o tym. Swoje musisz przeboleć, przecierpieć. Trzymaj się jakoś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak trzymaj. Koniecznier zrób sobie jakąś przyjemność. Należy Ci się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Savine
KOCHANA TROYU, MOJA BABCIA MAWIALA: "TEGO KWIATU POL SWIATU" I MIALA RACJE. SA MEZCZYZNI WOGOLE LUDZIE JESZCZE LEPSI, JESZCZE KOCHANSI. UWIERZ MI TO WIEM Z DOSWIADCZENIA. POPROSTU NIE BYL TYM CO MUSIAL ZOSTAC CALE ZYCIE Z TOBA. NIE BYL CI PRZEZNACZONY UWIERZ MI. NIE POKAZUJ OTOCZENIU ZE CIE TO BOLI. WSRODKU MOZESZ CIERPIEC, BO TO POMAGA STAC SIE SILNIEJSZYM. ALE NIE ZA DLUGO. WEZ SIE ZA SIEBIE. GLOWA DO GORY, ZYJE SIE TYLKO RAZ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE PŁACZ
bo on nie jest wart Twoich łez!!!! żaden facet nie jest tego wart! dziewczyny dobrze Ci radzą-zrób coś dla siebie! Głowa do góry! A najlepszym lekarstwem na jedną miłość jest druga miłość ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troya
Powiem jeszcze jedno... Przez ostatnie kilka dni widziałam, że coś jest nie tak. Widywaliśmy się co prawda codziennie (mieszkamy obok siebie - kiedyś to był plus, a teraz... heh), ale było jakoś dziwnie. On stwarzał dystans, unikał czułości. I wiecie co? Czułam się przez to (i nadal mi to odczucie nie minęło), jakbym była jakaś brzydka, kompletnie nieatrakcyjna. Mimo, że wszyscy naokoło powiedzą mi, że gadam głupoty, to i tak chyba nie uwierzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iza1
a co ja mam zrobic?wczoraj kliknelam od kolezanki na meza gg a on sie ze mna tak po prostu umowil myslac ze jestem jakas laska...i teraz boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rose81
Doskonale Cię rozumiem bo przeżywam dziś to samo.Staram się o nim nie myśleć,ale powracaja do mnie wszystkie wspólnie spędzone chwile.Czeka mnie jeszcze jedna rozmowa z nim.Bardzo się jej boję.Boję się,że się rozpłaczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iza1
a ja chodze i wyje caly dzien...po co bylam taka ciekawska :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widocznie masz lepszy charakter niż ja :) Bo ja się zastanawiałam czy mojemu byłemu nie podpalić mieszkania, albo szyb nie powybijać :) Mściwa bestia jestem :) A tak poważnie. Wcale nie jesteś brzydka, po prostu facet nie miał gustu. Nie ma co się takim przejmować. Zobaczysz znajdziesz wielbiciela swojej urody i pewnie szybciej niż Ci się wydaje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troya
Rose --> Nie płacz. Nie daj mu tej satysfakcji! Jeśli chodzi o wczorajszy feralny wieczór, to jestem z siebie dumna z jednego powodu - nie zobaczył ani jednej mojej łzy. Staliśmy pod drzwiami mojego domu, kończyliśmy rozmowę, on się do mnie przytulał, mówiąc, że "nie chce mnie stracić" (on jest pewien, że nasza przyjaźń przetrwa... a ja nie mam tej pewności)... Nie widział mojej twarzy, bo przezornie miałam kaptur na głowie. Gdy czułam, że już dłużej nie dam rady, że oczy zaczynają mi się pocić, powiedziałam: "dosyć tego przytulania, bo zimno się robi. Pa" i odeszłam. Ryknęłam w momencie, gdy drzwi się za mną zamknęły. Ale on jush tego nie widział!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do iza1
to sie znim umow.ciekawe jak zareaguje ja k Cie zobaczy.moze szkoda czasu skoro Cie tak uszukuje,umawiajac sie za plecami.trzymaj sie . Trzynajcie sie dziewczyny . wszytko co dzis bolem jest ,jutro w radosc zmieni sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet facet
"Rose --> Nie płacz. Nie daj mu tej satysfakcji" Wybacz, ale Twoje słowa składam na karb... hmmm... tego że w tej chwili jesteś rozchwiana emocjonalnie. Uważasz że łzy w Twoich oczach dałyby facetowi SATYSFAKCJĘ??? W sytuacji kiedy to on proponuje rozstanie? Nie mogę się powstrzymać - jeśli tak rozumiesz psychikę mężczyzn to nie dziwię się że sobie poszedł. Wiem że to przykre słowa ale... bądź na nie przygotowana skoro pozwalasz sobie na takie nierozsądne teksty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eowin.
Gdyby nie wypełniał 99% Twojego życia to może byłoby dziś ciut łatwiej;-) Ważne jest żeby "nie uwieszać" się na życiu drugiej osoby i nie żyć w jakimś sensie "życiem zastępczym" bo..no właśnie...potem po wyjęciu tego jednego klocka cała "wieża" naszego życia pada w gruzach. Ale to tylko dygresja:-) Każdy wie że miłość wiąże i w gruzach tak czy siak pada jakaś część naszego życia. Bardzo trafnie to ujęłaś w temacie:-) Umarła jakaś cząstka Ciebie. NIE MUSISZ BYĆ DZIELNA:-) Pozwól sobie na słabość. Na łzy. One są dla Ciebie:-) Nie udawaj Człowieka z żelaza;-) (jak radzą inni) Trup upchnięty w szafie cuchnie i wcześniej czy później wypadnie, więc nie ma co udawać że jest ok. Niby wyświechtanym truizmem jest zdanie że czas leczy...ale to jest prawdziwy truizm:-) Żeby się leczyć to trzeba jednak przyznać się że jestem "chory". Dlatego bądź sobą w żalu, bólu i nie daj się namówić na udawanie Margaret Tacher:-):-) Pa Serce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iza1
juz mu wykrzyczalam ze to ja klikalam i ze mna sie umowil.....teraz ciche dni nastaly...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troya
facet --> po pierwsze - tak, jestem cholernie rozchwiana emocjonalnie. Siedzę w pracy i nie umiem poskładać myśli. Jak tak dłużej będę się obijała, to mnie wyleją... Heh. po drugie - być może źle to ujęłam... chodziło mi raczej o to, żeby zwyciężyć nad samą sobą, żeby nie poddać się słabości... a poza tym, podobno klasę człowieka poznaje się po tym, jak się zachowuje w momencie porażki, a nie triumfu. Pozdrawiam i nie czuję się urażona :) Mam teraz większe zmartwienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozumiem CIe
Półtora miesiaca temu,kilka dni po moich urodzinach spotkalo mnie to samo co Ciebie. Kilka dni chlodu z jego strony, pozniej rozmowa w trakcie ktorej powiedzial ze mnie juz nie kocha, a gdy spytalam sie o jego deklaracje milosci, o jego slowa dotyczace naszej przyszlosci, ktore tak czesto wypowiadal - powiedzial ze sie pomylil, ze mnie nie kocha juz jak swoja milosc, ale kocha mnie i zawsze mnie bedzie kochac i bede 1 w jego sercu. Wpadlam przy nim w histerie,zawiozl mnie do domu, nie bylam w stanie nic zrobic, nei wyobrazalam sobie zycia bez niego, spotkalam wielu facetow zanim go poznalam ale zadne nie dorownywal mu do piet. Fakt ze bylismy ze soba 3 lata ,niby nie dlugo ale zdazylam sie do niego przyzwyczaic. Bylam totalnie zalamana,ale jemu nie dawalam tego po sobie poznac, zgodzilam sie na przyjazn chociaz wiedzialam ze predzej umre niz bede szczerze sie z nim przyjaznic, zgodzilam sie na to, bo ciagle sie ludzilam ze bedziemy razem. Widielismy sie rzadko, tylko na gg mielsimy kontakt, az ktoregos wieczoru powiedzialam mu ze "ciesze sie ze jestes szczesliwy",a on na to ze nie widzi zycia poza mna... Przyjechal,staral sie, ja mialam watpliwosci, bo balam sie ze nadejdzie dzien kiedy znowu powie ze mnie nie kocha. Dzis jestesmy razem, i w ciagu tego 3 letniego zwiazku nie bylo lepszych chwil, zachowuje sie dokladnie tak jak jakby slyszal moje mysli:) Przytula w odpowiednim momencie, mowi madrze, to co chce uslyszec, robi niespodzianki. Ja wierze ze bedziecie razem. Zateskni za Toba;) Aha, ten zwiazek jest moim kolejnym, ja jestem jego 1 miloscia. Boje sie ze odejdzie ktoregos dnia i wszystko sie rozsypie, ale teraz go kocham i swiata poza nim nie widze;)))))) Pozdrawiam i trzymam kciuki!!!! Przepraszam za bledy ale moja wypowiedz byla bardzo spontaniczna;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet facet
Przed Tobą weekend, a jeśli w poniedziałek poczujesz że dalej nie nadajesz się do roboty to weź kilka dni urlopu - w ciągu roku przysługują Ci cztery dni tzw. "urlopu na życzenie", czyli fakt wzięcia urlopu zgłaszasz pracodawcy w dniu w którym nie przychodzisz do pracy. Lepiej jednak poprosić o "zwykły" urlop bo ten "na życzenie" to kuriozum ustawowe które stawia pracodawcę pod ścianą - a tego nikt nie lubi. Powtórzę rzeczy banalne acz prawdziwe - czas to zaleczy, a Ty możesz próbować skrócić czas tej żałoby, choć to nie jest proste. Prawdą jest że być w związku w którym druga strona przestaje czuć to co czuła na początku, prawdą jest też że rok to nie jest długo - wyobraź sobie że takie rzeczy zdarzają się po dobrych kilku latach (nie twierdzę że to Ci ma poprawić samopoczucie, chciałbym tylko żebyś "złapała" trochę punktu odniesienia). Każda strata niesie za sobą żałobę, więc nierozsądnie jest oczekiwac że się nagle "otrząśniesz" i za dwa dni będziesz jak nowa. Trochę to potrwać musi. Nie polecam "klina klinem" ani zagłuszania bólu poprzez rzucanie się na nowe wyzwania - to się rzadko udaje. Jeśli możesz to daj sobie trochę czasu na "niższych obrotach". Przepraszam że Cię źle zrozumiałem i trochę "objechałem". Pozdrawiam - ff

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet facet
Miało być: "Prawdą jest że to koszmar być w związku w którym druga strona przestaje czuć to co czuła na początku". Jeśli mogę coś podpowiedzieć - nie myśl o tym w kategoriach "porażki".To nie porażka tylko strata. Ta różnica wbrew pozorom jest istotna i ważna dla Ciebie samej. A co do tego że "nie można dać po sobie poznać" - też nie jestem przekonany, ale przynajmniej na Twoim opanowaniu skorzystał Twój chłopak. Mało jest dla faceta bardziej rozwalających sytuacji niż płacząca kobieta (to tak na marginesie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×