Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość TANGOLITA

Samotność to przekleństwo?

Polecane posty

Gość Modem
SERWANA! Prosisz mnie o rade, wiec posluchaj. Czy Ty wiesz, o co Ci chodzi? Chyba do konca nie. Musisz sama sobie zadac to pytanie. Mnie jako mezczyznie trudno wglebic sie w tajniki Twojej duszy, skoro Ty sama do konca nie wierz , na czym Ci najbardziej zalezy. Ja mysle, ze szukasz po prostu milości, ktorej byc moze do tej pory nie zaznalas. Mam na mysli milosc w calyb tego slowa znaczeniu, a nie jakies tam milostki, jak sama o tym wspomnialas. Moze nie nalezy rozmieniac sie na drobne, skoro i tak wiesz, ze to nie jest ten mezczyzna. Mysle,ze jednak kobiety roznia sie pod tym wzgledem od mezczyzn, ktorzy swoje romanse i romansiki traktuja przelotnie, nie angazujac sie zbytnio dopoki nie trafia na swoj typ kobiety, przy ktorej chcieliby zostac na dluzej. Dalem rade Arkademu, jak facet facetowi, zeby w wieku seniora przestal uganiac się za mlodymi laskami. Mnie sie udalo. Jak juz pisalem znalazlem szczescie, spokoj u boku dojrzalej kobiety. Ty dopiero zaczynasz byc dojrzala kobieta, masz jeszcze troche czasu, tylko naprawde zastanow sie czego chcesz. Zycze Ci szczescia i powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna starowinka ŻONa
Mówię Wam Moi Mili kurza M.ć że , zaraz idę do łóżeczka spać... Ładnie mnie przed tym kompem p.....ło, Jakiejś chorej miłośći mi się zachciało... Mówię Wam Moi Mili kurza M.ć że, zaraz idę do łóżeczka spać... Klawiatura mnie zaczarowała od kompa puśćić nie dawała Przepraszam jeśli Kogoś uraziłam i po piweczku obraziłam... Mówię Wam Moi Mili kurza M.ć że , zaraz idę do łóżeczka spać... I powiem Wam tak całkiem szczerze że w miłość to ja nadal wierze... A Każdy z Was jest mi jak Brat chociaż zwariował dawno świat... Mówię Wam Moi Mili kurza M.ć że ,idę zaraz do łóżeczka spać... Niech mnie utulą snu słodkiego ramiona D o b r a n o c Wszystkim taka jedna starowinka ŻONA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ARKADY
MODEM! Stokrotne dzięki za odpowiedż. Cóż za zbieg okoliczności. Ja w swych rozważaniach również doszedłem do wniosku, że czas myśleć realniej. Mam brata o 2 lata starszego ode mnie, który ożenił się po raz drugi z wdową i zyją szczęśliwie. Ja od pewnego czasu rozmawiam okazjonalnie z pewną wdówką. Spotykamy się na naszym osiedlu o pewnej stałej godzinie przy okazji wyprowadzania naszych psów na spacer. Interesująca kobieta, przystojna, bardzo ciepła. Przyznałeś się do swojego wieku - to ja też. Mam 66 lat, a wdowa mieści się w moim przedziale wiekowym. Coraz częściej o niej myślę. Za chwilę wyjeżdżam na weekend do mojego domku nad jeziorem, ale na nastEpny weekden zaproponuję jej wspólny wyjazd, ale oczywiście najpierw spotkamy się w kawiarni. Teraz już się spieszę, ale odezwę się po następnym weekendzie i opowiem jak i co. Cześc - życzę miłych dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Refleksyjny
Brawo Seniorzy! Chłopaki! Nareszcie zaczynacie rozsadnie mysleć. Co Wam daje uganianie za młódkami.JeSli dotąd liczyły się u Was przezycia erotyczne, to teraz przyszedl czas nie tylko na sam sex. Bo kochani, to już nie te latka. A wdowy sa wspaniałe, lepsze niż rozwódki, bo one zostały same nie ze swojej winy, a z rozwodnikami róznie bywa. Wiem co piszę, uwierzcie mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kubator
Tak jest, wdowy i wdowce sa fajni, a rozwiedzeni to popaprance.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla mnie samotnosc to
rozwoj i skupienie sie w koncu na sobie. Dobrze mi z tym i nie chce tego zmieniac. Ludzie mnie wrecz czesto irytuja. Nawet jak jestem z kims zwiazana to nie nalegam na codzienne spotkania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jelsi mam być sczzera..to teraz jestem sama i bardzo mi z tym źle...chciałabym mieć jakiego robaczka przy sobie a mam dopiero 17 lat! a co mają powiedzieć starsi...? współczuje.. ale miej nadzieje a wszstko się ułoży :* wiara czyni cuda :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zefka
Czasami, jak tak bardzo nam dokuczy samotność, to ją przeklinam, a zwłaszcza wtedy, kiedy tak bardzo chciałoby się mieć kogoś bliskiego, kochanego. Padło pytanie na początku tych postów, dlaczego jesteśmy sami, ale nie z wyboru, tylko po prostu nie możemy znaeżc partnera, mimo ,ze tak bardzo szukam i staramy się o to. Czy to prawda, że im bardziej się czegoś pragnie, to staje się ono nieosiągalne, a jak sie odpuszcza i mówi, mam to w nosie, przestaje już mi na tym zależeć, to wtedy niespodziewanie marzenia się realizują. Czy ktoś to może poprzeć, czy zdarzyło się komuś to o czym piszę. Niech ktoś mi na to odpowie, bo to ciekawe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niedzielne refleksje..........
Odwiczny temat! Samotnośc, czy się chce tego, czy nie, jednak zostajemy samotni i nie chcemy się z tym pogodzić, tylko stale szukamy i szykamy. Dlaczego tak trudno spotkać się na tym ziemskim padole z bratnia duszą? Pewnie ciagle się mijamy, nie podejrzewając nawet, że tuż obok nas przeszła nasza połówka. A może za mało obserwujemy siebie , może zbyt pochopnie oceniamy siebie, zbyt gwałtownie reagujemy na czyjś żart, uwagi rzucone ot tak sobie, może nie słuchamy tego co do nas mówią, co chcą powiedzieć, obrazamy się o byle co, albo obrazamy kogoś i nie umiemy zdobyć się na maleńkie słówko - przepraszam, a może ktoś czeka na to słówko, ktoś komu soprawiliśmy przykrość, a potem wstyd Wam się do tego przyznać, no bo jesteście dumnie, bo uważacie =że tylko WY macie racje. Trochę pokory wobec samego siebie i innych, otworzy nam drogę do ludzkich serc, do tych, którzy choć na chwilę zauważą nas, by potem jeszcze uważniej nam się przygladać. No i ten uśmiech natwarzy zawsze i wszędzie. Tak myślę, moi kochani, że po prostu za dużo wymagay od innych, chcociaż sami postępujemy nieetycznie. ZAUWAZAJMY INNYCH, wtedy nie będziemy sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kubator
Dalej twierdzę, ze rozwodnicy to popaprańce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kubatorka
Kubator - sam jesteś popaprańcem skoro tak piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TANGOLITA
Widzę, że mój topik pomału si rozgrzewa. Wprawdzie temat już może wyświechtany, ale mnie chodziło o to, dlaczego mimo starań z naszej strony, wciąz jesteśmy sami. Z kilku wypowiedzi wyrażnie widać, jaka jest tego przyczyna. Cieszę się bardzo, że do dyskusji włączyli się panowie i to seniorzy, wszak problem samotności dotyczy osob w różnym wieku, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Nasi panowie-seniorzy doszli do wniosku, że czas już ogladać się młodymi lalami. Dotąd sądziliście, że dużo młidsze partnerki Was dowartościowują, Ze czuliście się przy nich młodsi, ale to gra złudzeń, myslę ze to było naodwrót, one Was dołowały i8 dlatego nasunęl się Wam refleksje, że czas spojrzeć prawdzie w oczy. Dowartościować nas może (oczywiście nie musi) partner w naszym przedziale wiekowym. To się na ogół sprawdza. Jest dużo lepsze porozumienie, bo wychowaliście się w tym samym czasie, pamiętacie te same problemy, które trapiły nas w czasach, kiedy dorastaliśmy. Co do tego, czy akurat z wdowami, czy wdowcami, można się lepiej porozumieć- tego nie należy uogólniać. KaZdy człowiek przecież jest inny. czy rozwiedzeni, czy samotni nie z własnej winy. Panuje wprawdzie taka teoria, że wody, lub wdowcy, są bardziej "ciepli", wyrozumialsi, spokojni. Znam takie przypadki, że mężczyżni, którzy zwiazali się z wdowami, odzyskali utracony spokój i pewnośc siebie. Ale powiadam, to są różne teorie i coż, chyba należy sprawdzić, żeby się przekonać. Ja uważam, że nie można wiecznie rozpamiętywać ,czy rozgrzebywać ran, z tego powodu, że z óznych wględów, zostaliśmy sami, tylko starać się wyjśc z tej samotności, szukać, czasami może warto zaczekać, żeby nic nie robić na siłę. Niektórzy piszą, że zmieniaja partnerów, byleby nie mieć poczucia samotności, ale i tak czują się oszukani, bo to im szczęścia nie przynosi, poza chwilową przyjemnościa, jaką jest uprawianie seksu, zwłaszcza dla kobiet, które często seks lączą z milości i samo uprawianie seksu nie daje im tej satysfakcji z bycia w intymnych chwilach z ukochaną osobą. I taka jest prawda. Sama znalazłam się w podobnej sytuacji - zostałam sama, ale nie na własne zyczenie, tylko los tak chciał i teraz buntuję się, szukam i czekam, ale szukam szczerej przyjażni, kogoś takiego z którym chciałabym zostać na dłużej, czego i sobie i Wam zczę, moi i nternetowi przyjaciele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Optymista
Czy samotnośc jest przekleństwem? Zależy dla kogo. Jedni bardzo boleśnie odczuwają swoją samotnośc, drudzy mnie, bo się po prostu godzą z tą samotnością. Ja Wam dam dobrą radę. Im człowiek więcej zabiega, szuka, czeka, tym loś mówi nie i drwi sobie z nas. Nalęży powiedzieć sobie tak Mam to wszystko gdzieś, nie to nie i przestać sobie zawracać głowę i zadręczać siebie w nieskończonośc. Kiedy przestaniecie o tym myśleć, los spłata nam figla i sam "podrzuci" nam kogoś, że przestaniemy się czuć samotni. Ja tak właśnie myślałem, przestałem się zadreczać, mysląc be ustanku o pewnej pani, która mnie lekceważyła, przestałem ją zauważać i8 co się okazało, pierwsza odezwała się do mnie i teraz żałujeże tak długo trzymała mnie na dystans. Bo jednak trzeba się trochę poznać, żeby móc się ocenić, bo można stracić szansę na bycie z kimś, kto jest nas wart i odwrotnie. Nie przegabcie swojej szansy, albo zdeklarujcie się zaraz, albo przestańcie myśleć o utraconym szczęściu. Ono kiedyś niespodziewanie pojawi się...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Super optymistka
Do Optymisty! A wiesz Ty co, może masz rację. Jeśli chce się tak na siłę zmienić swój los, to nic z tego nie wychodzi. Ja tak właśnie myślałam, stale tylko szukałam, czekałam, płakałam, aż wreszcie, któregoś dnia postanowiłam sobie dać spokój. Powiedziałam trudno zdaję się na los, może jeszcze się sam nade mną zlituje i znajdzie dla mnie jakieś rozwiazanie. I rzeczywiście - po długim czasie odezwał się ten, na którego czekałam. Tylko to było tak. On czekał, aż ja się pierwsza odezwę, a ja czekałam na jego odzywkę i to był błąd, staraciliśmy sporo czasu. Ale nan szczęście nigdy nie jest za póżno, więc nie traćmy czasu na jakieś wydumane animozje. Jeżeli wiesz, że jest ktoś, kto być może czeka na Twoją odzywkę, to nie czekaj, odezwij się, przeproś, żeby nie było za póżno. Może odnajdziecie się i odzyskacie radośc zycia, czego zyczę tym wszystkim zatwardziałym duszyczkom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kratka100
Jestem samotna. Tak na prawdę chyba zawsze byłam samotna. Jak już ktoś zauważył - najgorsza jest samotność we dwoje - niby razem a obok siebie. Byłam, a w zasadzie jeszcze jestem w małżeństwie od 12 lat. Przez połowę tego czasu czułam się samotna. Nie pomagały wołania o pomoc - on nie słuchał, dla niego nie było problemu. A rok temu postanowił odejść. Wciąż nie mogę się pogodzić. Tym bardziej, że mamy dzieci. Może gdyby na prawdę odszedł. A on cały czas mieszka z nami. I jest jeszcze gorzej. Widzę go codziennie, takiego obcego, niechętnego. I cierpię. I panicznie boję się, że będę samotna już zawsze. Ktoś może powiedzieć, ze mam dzieci i to dla nich powinnam zyć. Tak, ale to jest co innego. Czasem zastanawiam się, czy czuję jeszcze miłość i dlatego to tak boli. Czy to tylko przyzwyczajenie. Czy też może zwykły strach. W każdym razie samotnosć to nic miłego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TANGOLITA
Kratka 100! Przeczytałam z uwagą Twoją wypowiedż, że jesteś samotna we dwoje. Trochę to nie tak. Nie jesteś całkowicie samotna, bo masz przy sobie dzieci. Nie wiem z jakiego powodu Twój mąż nie wyprowadził się, chyba z powodu braku mieszkania. Przecież to jest straszna męka mieszkać pod jednym dachem z człowiekiem, który był naszym mężęm i którego jeszcze kochasz. Przecież Twoje dzieci rozumieją co się dzieje i też im nie jest łatwo. Musisz coś z tym fantem zrobić. Wiem, że mówić to łatwo, gorzej z realizacją, ale naprawdę zrób coś z tym, bo to będzie coraz gorzej. A może gdyby Twój małżonek zamieszkał oddzielnie, zrozumiałby co stracił i kto wie, czy nie zechciałby wrócić. Imyślę, że przyjełabyś go z powrotem, skoro go kochasz. Samotnośc we dwoje, bardzo często zdarza się, nawet w związkach, które są ze sobą trwale związani, ale czują się samotni, bo już nie bardzo mogą się porozumieć ze sobą, a rozstać się nie umieją. To są tzw. toksyczne związki i miliony takich związków jest na świecie. Samotnośc samotności nierówna. Ty czujesz się osamotniona, ale masz dzieci, które absorbują Twoją uwagę, bo musisz je wychowywać. A co mają powiedzieć osoby całkiem samotne, nieraz wbrew swojej woli, bo druga osoba zeszła z tego świata i nie mają koło siebie żadnej bratniej duszy. To jest prawdziwa samotność, kiedy nie masz do kogo gęby otworzyć na dzień dobry i w ciągu dnia. Więc droga KRATKO, dziękuj Bogu, że masz swoje dzieci przy sobie. Jeżeli nawet nie uda Ci się ułożyć życia na nowo to i tak nie bedziesz w zyciu samotna, bo kiedyś przyjdą na świat ukochane wnuki, a to jest wielka pociecha. Zyczę Ci zatem szczęścia w rozwiązaniu obecnych kłopotó i na przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotnaa-50
do MODEMA-jak bardzo się mylisz mówiąc żle o rozwódkach.Ja jestem rozwódką.I już nie młodą.Moje małżeństwo rozpadło się po ponad 20 latach .Nie miałam NIC do powiedzenia.Mąż po prostu zakochał się. . . .ot normalnie zakochał się i odszedł.Nic nie mogłam zrobić. A nie był to mój wybór. Zwyciężyła wódka i ta druga.Dziś mój ex jest wrakiem człowieka a jego towarzyszka zdradza go jak ma tylko ku temu okazję. A jka jestem nadal sama, pomimo że nigdy nie pogodziłam się z samotnościa.Rozwódki to też wartościowe kobiety.Wszystko zależy od człowieka. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotnaa-50
Przepraszam Modema - ta poprzednia wypowiedz miała być skierowana do REFLEKSYJNEGO. Przepraszam za pomyłkę i jeszcze raz pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też samotna*
Świetny temat. Zgadzam się się z Tobą "samotnaa-50 " , czasem zostajemy samotni wbrew swoje woli, nikt na nie pyta, czy zgadzamy się na to. U mnie było podobnie, mąż też się zakochał, nie pytał mnie, czy ja sobie z tym poradzę, on po prostu zaczął nowe życie, zostawił za sobą rodzinę, przeszłość, dom, wszystko co osiągnęliśmy. TANGOLITA , niby dobrze piszesz, mając dzieci nie jest się zupełnie samontym. Ale widzisz, dzieci to nie wszystko, one mają swoje życie, swoje sprawy, nie chcemy być ogonem, który ciągnie się za nimi. Czasem chciałoby się przytulić do kogoś, porozmawiać, może nawet wypłakać na czyimś ramieniu. Czy mamy dzieci obarczać naszymi smutkami? One też są nieszczęśliwe, bo tatuś/mamusia żyją oddzielnie, bo rodzina już jest nie tak ważna. Mamy dzieciom jeszcze dokładać smutku? Rozumiem Ciebie, to że przez cały dzień nie masz do kogo się odezwać, powiedzieć "dzień dobry". Też tak mam, bo często jestem sama, dziecko gdzieś poszło, szkoła, przyjaciele. Oczywiście, trzeba żyć normalnie, zajmować się domem, pracować. Ale później przychodzi moment, gdy zostajemy sami z naszą samotnością. Co wtedy? Właśnie święta, uroczystości rodzinne, nawet weekendy, albo wieczory, co wtedy dzieje się z nami? Przez glowę przelatują tysiące myśli, ulubiona książka, film w telewizji, radio, to nie zastąpi drugiego człowieka. Co wtedy robić? W pracy niewielka grupa ludzi, znani od lat, w związkach, nie wpraszam się do ich życia, bo to znajomi z pracy. Dawni znajomi, rodzina? To byli nasi wspólni znajomi, nie mam ochoty słuchać ich pociesznia, że wszystko jakoś się uloży,patrzeć jak staraja się mnie pocieszyć. A gdzie poznać innych ludzi? Mam isć do kawiarni i postawić sobie tabliczkę na stoliku "jestem samotna, kto ze mną pogada?" Albo do kina, czy do parku? Wszędzie pary, trzymajace się za rączki, przytuleni, zakochani. Wcale od tego humor się nie poprawia. Internet, czaty- tam można spotkać ludzi. Większość w ten sposób zagłusza samotność albo szuka seksu. Nie oszukujmy się, tak jest. Zamykam kpmputer i znów jestem sama ze swoimi myślami. Samotność to przekleństwo? Ja myślę ze tak, dla ludzi w moim wieku. Nie każdy ma takie szczęście, że w osiedlowym sklepie spotka swoją drugą połowę. Uszy do góry, idę do sklepu, więc, kto wie........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwiedzionaa-50
do Też samotna* - jak trafnie oceniłaś rolę dzieci. Dzieci to faktycznie - nie wszystko.Oni mają swoje sprawy,kłopoty na które nie mam wpływu, swoje życie.Nie można ich wiązać. Ja mam już dzieci duże. Porozmawiamy o wszystkim.Ale jest pewna sfera intymności-pozostawiona dla tej drugiej kochanej osoby.W naszym przypadku to miejsce jest puste. Ale nie wolno się poddawać.Grunt pozytywne myślenie-aby nie popaść w nicość.Zgadzam się z Tobą całkowicie, bo niejedno w życiu przeszłam. A mimo wszystko nie chciałabym starzeć się w pojedynkę.Zobaczymy jaki życie dopisze mi scenariusz. Pozdrawiam wszystkich samotnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do: tez samotna*: napisalas:\"Zamykam kpmputer i znów jestem sama ze swoimi myślami\", te slowa doskonale opisuja to, co ja czuje, gdy wylaczam swoj komputer ;) Trafilas w samo sedno.... Zle byc samotna.... Masz racje piszac o tych parkach w parkach :P Wiele razy juz wyruszalam na samotne spacery i wracalam z nich przygnebiona. Masz racje piszac, ze co: pojde do kawiarni i postawie tabliczke? No wlasnie... przeciez nie moge zaczepiach kazdego samotnego mezczyzne na ulicy i spojrzec mu gleboko w oczy i zapytac sie: \"przepraszam, ale czy Pan moze pojdzie ze mna na spacer/do kina?\". DZis np. bylam w supermarkecie i strasznie spodobal mi sie mezczyzna stojacy przede m na, owszem wymienilismy spojrzenia ale co? Ja niestety nie umiem usmiechnac sie promiennie, do nowo spotkanej osoby :( Moze to zle? Mam kolezanke, do k torej mezczyzni az lgna. Wystarczy, ze wymienia spojrzenia i ona sie usmiechnie. Podchodzi do niej wtedy taki delikwent, gadka szmatka i juz. Ja tak nie potrafie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kratka100
Zgadzam się z tobą "też samotna". Czasem chcę z kimś porozmawiać, a przecież nie mogę dzieci obarczać swoimi problemami, swimi emocjami, które czasem są negatywne. Owszem, dzieci zajmują mi czas - są jeszcze w takim wieku, kiedy trzeba im pomagać w odrabianiu lekcji, no i też po prostu być z nimi, kochać ich i okazywać im to. Ale komu mam powiedzieć, że na przykład miałam ciężki dzień w pracy... itp. Moja córka ma przyjaciółkę, której tata zostawił mamę. Ta mama rozmawia o wszystkim ze swoją 9-letnią córką. Ona czasem mówi coś, co się dzieje w domu. Uważam, ze to dla niej krzywda, bo mama robi sobie z niej przyjaciółkę, zapominając, że to ich córka i nie powinna mieć takiego wglądu w dorosłe sprawy. Uważam, że dzieci powinno się chronić w takich sytuacjach. A jeśli chodzi o samotność to rzeczywiście każda samotność jest inna, tak jak każdy człowiek jest inny. Każdy jest inaczej samotny. Ja doświadczyłam samotności obok drugiego, kochanego człowieka. Chyba dlatego, że nie potrafilismy ze soba rozmawiać o naszych oczekiwaniach, potrzebach, marzeniach. Teraz doświadczam samotności osoby porzuconej, odepchniętej. Jakkolwiek by nie było każda samotność boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też samotna*
Masz rację kratka100 dzieci nie należy obciążać naszym cierpieniem, zwłaszcza jeśli są małe. To im nie pomoże, tylko zagubią się jeszcze bardziej w tym wszystkim. Moje dzecko jest dorosłe, widzi co ja przeżywam, ono też bardzo cierpi. Trezba dziecku stworzyć pozory normalności, niech ono wie, że dom jest nadal, niezależnie od tego, co się stało. Samotność gdy jeszcze jest związek, to też było naszym udziałem, w końcu mąż czy żona nie odchodzi nagle, jednego dnia. Ten stan trwał jakiś czas, tylko przeważnie nie został zauważony w porę. Bo to nie bierze się znikąd, jakieś przyczyny musialy być, że ta druga strona odeszła. Co ja dziś robię samotnie? Siedzę tutaj, oglądam telewizję, słucham radiam i wyć się chce. Nigdzie nie pójdę, bo nie mam ochoty patrzeć na szczęśliwe pary. W ten sposób zamykam sobie drogę do poznania nowych ludzi. Dziecko ma swoje sprawy, gdzieś sobie poszło. Milego popołudnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ARKADY
MODEM! Obiecałem odpowiedż, bo zainspirowany Twoją radą, zrobiłem podobnie , jak Ty. Umówiłem się z wdowa-Irena jej na imię. Najpierw przesiedziliśmy 3 godziny w eleganckiej kawarni, nie mogliśmy się nagadać i przypadliśmy sobie do gustu. Oczywiście, zaprosiłem Ją na weekend do mojego domku nad jeziorem. Pogoda niezbyt dopisała, bo stale padał deszcz, i niezbyt było ciepło, ale siedzielismy przy palącym się kominku. Swietnie czujemy się w swoim towarzystwie. Irena to wspaniała, mądra, życiowa kobieta, emanuje od niej wewnętrzne ciepło,poczułem się jakoś dziwnie spokojny, wyciszony.Miałeś rację, że trzeba dobierać się w swoim przedziale wiekowym, wtedy jest co wspominać - czasy w których się wychowywaliśmy mieliśmy podobne problemy. Było zatem b. przyjemnie, jestem nią głeboko zainteresowany i mam zamiar kontynować tę znajomośc, a co dalej zobaczymy. Dziękuję Ci za dobrą rade, bo już pozbyłem się samotnści i nurtujących mnie myśli - starszego pana. Jeszcze raz dziękuję i serdecznie pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do samotnych
Samotność nie jest przekleństwem, bo nic w realnym życiu nie jest przekleństwem. To tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności sprawia, że stajemy się samotni, jedni chwilowo, drudzy dłużej, a inni na zawsze. Gdyby ludzie bardziej przyglądali się drugiemu człowiekowi, to może nie bylybyśmy tak samotni, czy osamotnieni. Nie każdy ma odwagę zwrócić na siebię uwagę innych, bo samotni przeważnie są nieśmiali, widać to zwłaszcza latem, gdy tyle samotnych ludzi przychodzi do parku, siada na ławeczce z nadzieją, że może dzisiaj zwróci na siebie uwagę jakieś samotnej, jakiegoś samotnego. Trzeba, koniecznie trzeba zdobyć się na odwagę, przysiąść się, zagadać, a jeżeli ten ktoś nie będzie chciał rozmawiać, to trudno, trzeba iśc dalej, ale trzeba wyjśc z domu, między ludzi, a nie rozpamiętywać w nieskończonośc żale i mieć pretensje do całego świata i przeklinać samotnośc. Uwierzcie, że sporo jest w tym naszej winy, że nie chce się nam wyjśc z domu. Samotności trzeba wyjśc na przeciw!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już nie samotna
Masz rację - samotnosci trzeba wyjść naprzeciw. Pewnego razu zdecydowałam, że tak dalej być nie może- zaryzykowałam i zadzwoniłam do kogoś, na kim mi kiedyś zależało, ale pokłóciliśmy się i to bardzo brzydko, ale żadne z nas nie umiało pierwsze wyciągnąc ręki do zgody, bo mieliśmy do siebie pretensje, chyba o słowa, które padły w naszej kłótni i głęboko nas zraniły. Ale to były tylko słowa, wypowiedziane w afekcie. Tak jak mówię - zadzwoniłam i co się okazało, ten ktoś bardzo ucieszył się z mojego telefonu, też cały czas myślał, żeby do mnie zadzwonic, a to jest właśnie sygnał,że skoro nadal, ciaglę myślimy o tej osobie - to znak, że i ona o nas myśli. Tylko urażona ambicja nie pozwala nam się pierwszemu odezwać, a to błąd. Wiele par rozstało się na tej zasadzie i jeżeli znależli drogę porozumienia, a ktoś to musi pierwszy zacząć, tak jak w moim przypadku - to nawet nie wiecie, jakie to jest wtedy szczęście na nowo sie odnależć i już być ze sobą na zawsze, bo na pewno, nie popełnimy tego błędu po raz drugi. Przemyślcie więc skłoćeni kochankowie, małżonkowie, czy nawet lużno ze sobą związani, jeśli ciągnie Was ku sobie - zaryzykujcie, odnówcie znajomośc, bo może okazać się, że straciliście tę jedyną szansę, którą dało Wam życie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Byłem samotny.......
Tak, byłem samotny przez swoją głupotę! Bo obraziłem się na Nią, tylko za to,że nie podzielała moich poglądów, chciałem uparcie, aby zawsze mi potakiwała, zgadzała się ze mną we wszystkim co powiedziałem i robiłem, nie dając jej szansy na powiedzenie, co tak naprawdę myśli. Byłem egoistą, zarozumialcem i megalomanem. Więc odeszła. Najpierw zdawało mi się, że może dobrze iż tak się stało. Nie byliśmy związani węzłem małżeńskim, więc nie było żadnych zobowiązań. Moje życie toczyło się niby normalnym torem, ale robak zaczął mi drążyć myśli, zacząłem najmormalniej w świecie tęsknić za nią, zaczynałem rozumieć, że byłem egoistycznym głupcem, blagałem myślami, żeby wróciła, żeby zadzwoniła, bo samemu nie mogłem zdobyć się na odwagę, żeby pierwszemu to uczynić. Zacząłem fiksować, w każdej napotkanej na ulicy kobiecie, widziałem tylko Ją. To trwało prawie 3 lata, miotałem się, wsciekałem, aż pewnego razu nie wytrzymałem i zadzwoniłem do niej z okazji Jej imienin i złożyłem życzenia. Kiedy usłyszałem w słuchawce jej piękny, ciepły głos, omal się nie rozpłakałem i jednym tchem wygarnąłem, jak bardzo mi jej brak, jak tęsknię za nią i wiecie co ona na to: I po co tyle mówisz, wystarczyłoby tylko jedno słówko - przepraszam. Ja też teskniłam do Ciebie przez cały czas naszej rozłąki i czekałam, czekałam na Twój telefon, aż się doczekałam. Wniosek z tego taki - po co się dręczyć, czekać Bóg wie na co, tracić tak drogocenny czas w naszym życiu, na animozje, dumę, która w takim przypadku jest niepotrzebna. Moja 3 letnia samotnośc, stawała się dla mnie przekleństwem, zupełnie niepotrzebnym. Z całego serca radzę tym wszystkim, którzy znależli się w podobnej sytuacji co moja, nie zwlekajcie, przepraszajcie się, miejcie tę odwagę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KPA
Czasem na przeprosiny bywa za późno......... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotka
Smutno mi Boże na tym padole ziemskim, bo jestem samotna, a nie powinnam. Byliśmy razem 3 lata, było nam cudownie ze sobą, ale zaczęły się nieporozumienia, co do prowadziło nas do potężnej kłótni i rozstaliśmy się. Nie jesteśmy razem od 1,5 roku. Ja szaleję z tęskonot i on podobno też, tak mówią mi nasi wspólni znajomi, tylko uparcie czekamy, aż ktoś a nas się pierwszy odezwie.Ja nie mogę przemóc się, bo nie pozwala mi na to moja duma i pewnie on też tak samo myśli, no i cholera co robić? Wiem, że to głupota, ale ja nie mogę zdobyć się na odwagę, aby uczynić pierwszy krok do zgody, a czas ucieka. Ktoś tu namawiał, żeby nie zwlekać bo moze byc za pozno, no własnie, moze być za pozno. A niech to szlag trafi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×