Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

do Zosi -> A czy można wiedziec co studiujesz dokładniej? Z jakiej dziedziny będzie ta praca: psychologia, pedagogika? Coś jeszcze innego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do syn marnotrawny : 1) to, co piszę nie ma nic wspolnego z naukowymi wywodami, ale z praktyką 2) zwykl;e nie posługuję się pojęciem winy tylko tu, do użytku forumowiczow. na co dzień posluguje się pojęciem odpowiedzialności. Dziecko nie jest odpowiedzialne za to, co robią jego rodzice. Ale jak dorasta, to wtedy może wziąść odpowiedzialność za swoje życie i zmienić to, co jest nieposkladane w jego psychice 3) Moi rodzice też uważają, że są idealni. I spoleczeństwo tak uważa. Jesli chcę być wolna, muszę do końa wybaczyć im wszytsko, niezależnie od tego, co to jest i jaka jest tego przyczyna i co oni sami uważają o sobie. ( wiedzialbyś o tym, gdybys przeczytal wszystkie moje posty ) 4) nic nie napisalam o tym, ze dzieci popadają w przesadę w przypisywaniu win rodzicom ! pisalam, ze liczą się uczucia i ze dla każdego jego problem jest najważniejszy. najpierw przeczytaj uważniej moje posty zanim mi odpowiedz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rowniez
czuje ze nienawidze - jak bardzo Cie rozumiem! Tez bylam przez rok aupair i nadal mam 'fazy' ze czuje sie jak zero mimo, ze potrafilam byc przeciez niezalezna od nich. Przemoc psychiczna wyrzadza zlo. I nawet mysle, ze wolalabym dostac w dupe niz nie uslyszec przez cale zycie, ze jestem wartosciowa. Zmagam sie teraz ze soba aby w koncu w to uwierzyc,ale pietno zostalo na cale zycie. I ludzie ktorzy nigdy tego nie doswiadczyli beda sie teraz irytywoac: "przeciez dawali ci jesc, wyslali do szkoly itp" Tak wlasnie powiedzieliby moi rodzice. A gdzie milosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie studiuję psychologii. Ale ta praca jest związana z psychologią. Napiszę pożniej może o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny
do zosia23: Bardzo przepraszam, że nie traktuję Twoich postów jak - nie przymierzając - encyklik papieskich i nie ilustruję każdej swojej uwagi właściwym cytatem. "najpierw przeczytaj uważniej moje posty zanim mi odpowiedz" - takie teksty zawsze tworzą dobry klimat dyskusji. Ale już się poprawiam. "Jesli chcę być wolna, muszę do końa wybaczyć im wszytsko, niezależnie od tego, co to jest i jaka jest tego przyczyna i co oni sami uważają o sobie. ( wiedzialbyś o tym, gdybys przeczytal wszystkie moje posty )". Jaką wartość ma wybaczenie, jeśli wybacza się" wszystko, niezaleznie od tego, co to jest"? Jeśli zrobiłem coś złego i proszę o wybaczenie, to nie chcę, żeby mi wybaczono, bo taka jest uniwersalna zasada i jest to zdrowe dla człowieka, którego skrzywdziłem, ale dlatego, że na to wybaczenie ZASŁUŻYŁEM, pragnę przekonać go, ze nie jestem człowiekiem tak złym, na jakiego wyglądam. Nie chcę, aby wybaczono mi wszystko, ale to, co uważam za swój błąd. Nie pojmuję dlaczego należy wybaczać "z automatu" i w jakim sensie uczyni mnie to "wolnym". Piszemy tutaj o rodzicach, więc pozostanę przy tym przykładzie - nie wybaczę im, ponieważ nie chcę, aby sobie pomyśleli, że wszystko jest w porządku, że nic się nie stało, bo nic nie jest w porządku i coś się jednak stało. Zamierzam nazywać zło po imieniu i póki zło samo siebie nie nazwie złem, nigdy tego wybaczę. Być może zapłacę za to tajemniczą "wolnością", ale jakoś to przeżyję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do syna marnotrawnego Jeśli nie chcesz wybaczyć, to nie serdecznie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieci potwory - piszesz, ze na poczatku kazdy pisal jak bardzo kogos tam nienawidzi, a pozniej pojawily sie osoby, ktore radzily jak sobie z tym radzic. ja widzialam to inaczej. najpierw napisalam jacy sa moi rodzice i jak trudno mi jest ich nie nienawidzic, ale zcasem pod wplywem tego jak mnie traktuja - tak czuje. pozniej pojawily sie osoby, ktore mialy podobnie. niesamowicie mnie to podbudowalo. wiesz dlaczego? bo zobaczylam, ze moi rodzice nie maja racji, kiedy mowia, ze jestem gowno warta i nikim nigdy nie bede, nie potrafie zrobic nic dobrze. bo dotychczas nie slyszalam o takich przypadkach, o takich rodzinach, w ktorych nie bylo bicia i picia (bo wtedy potrafilabym sobie to wytlumaczyc, ze to przez alkohol np.). A tu przeczytalam ze inni tez obrywali za nic. I to powaznie obrywali, i to codziennie przez iles tam lat. Wiec zobaczylam, ze to nie moi rodzice maja racje, kiedy tak mowia, tylko wlasnie ze sie myla - myla sie oni i rodzice innych wypowiadajacyh sie tu osob. I wiesz co? Ja czytajac ich opowiadania o swoich rodzinach nie zwrocilam w ogole uwagi na to, czy ktos mowil, ze ich nienawidzi. Interesowalo mnie jaka mieli sytuacje, jakich mieli rodzicow, i - jak sobie z tym radzili. Ale nie ze radzili sobie wybaczajac im i probujac sie porozumiec, ale - jak udalo sie im przetrwac. TO bylo dla mnie najwazniejsze. I czytalam ich wypowiedzi, dobre slowa, rady jak przetrwac - i czytalam to i beczalam i przez lzy powtarzalam sobie, ze sobie poradze, ze nie tylko ja tak mam, ze moi rodzice nie maja racji, ze tacy ludzie jak oni bywaja i sie nie zmieniaja, nalezy nauczyc sie po prostu przetrwac. I zaczelam sie lepiej czuc psychicznie - spokojniej. Mimo ze znowu jak czasem uslyszalam cos okrutnego od nich, to plakalam. Bo nie potrafie przejsc nad takim zachowaniem do porzadku dziennego, nie zasluguje na takie traktowanie. Pozniej pojawily sie takie glosy jak Twoj. Ze mimo wszystko nie mozemy ich nienawidzic, tak o nich pisac, myslec, ze powinnismy probowac sie porozumiec i im wybaczac. I przestalam sie dobrze czuc :( Juz kiedys pisalam, ze \"moj sposob\" na poradzenie sobie z tym, to wyprowadzenie sie, widywanie sie bardzo zradko, i zapomnienie. ja juz wiele rzeczy zapomnialam, bo po prostu nie chce o tym pamietac :( chce zapomniec ze tak bylo i widujac sie od zcasu do czasu utrzymywac w miare dobre kontakty i stosunki z rodzicami. Ja bede miec swoje zycie, a oni , ich slowa nie beda juz dla mnie znaczyc nic, bo nawet jak mnie wtedy zwyzywaja, to ja po prostu wyjde z mieszkanie mojego ojca, jak mi to wielokrotnie powtarzal, i pojde do siebie, gdzie bede spokojna i szczesliwa, i nie bede slyszec wiecej takich okrutnychn slow. W tej chwili nie mam zamiaru i nie chce zmieniac, poprawiac stosunkow z moimi rodzicami, bo to po prostu nie ma sensu. Najmniejszego. po 1) oni nie uwazaja w ogole ze robia cos nie tak, wiedza, ze sa wredni, ale uwazaja, ze tak powinno byc, bo - oni sa idealni, ja jestem zerem. wiec tak jest sprawiedliwie. po 2) kiedy codziennie slysze te wyzwiska, to jak ja mam do cholery probowac im to wybaczyc i probowac sie porozumiec, jak mnie juz niesamowicie duzo kosztuje i niesamowicie trudne jest, zeby im NIE UWIERZYC w to co mowia!!! i zapomniec o tym, ze przed chwila moja matka powiedziala do mnie, ze jestem leniem smierdzacym, bo o 7 rano nie odkurzylam mieszkania, bo jechalam sie zarejestrowac na studia 40 km stad. Albo ze jestem dziwka, bo mam chlopaka!!! I on pewnie dlatego ze mna jest. Wiesz ile razy ja pytalam sie mojego chlopaka, dlaczego tak naprawde ze mna jest i czy naprawde mnie kocha :( bo po tym co uslyszalam w tym samym dniu i co slyszalam przez cale zycie cholernie trudno jest komukolwiek zaufac. i cholernie tduno jest komukolwiek uwierzyc, ze naprawde Cie kocha, ze cos dla niego znaczysz i jestes dla niego wazna, a nie jestes tylko smieciem :( I wiesz co :( Ty tego nie rozumiesz :( Teraz wiem juz to na pewno, i chocbym nie wiem jak bys sie starala - to nie zrozumiesz. Z moim chlopakiem jestem ponad rok, i jest dla mnie najwazniejszy na swiecie, i wiem ze ja dla niego tez i ze mnie kocha. Ale nie wiesz co ja czuje, jak np. podczas tego roku on raz byl zdenerwowany i w zlosci powiedzial do mnie \"ty jestes nienormalna\"? Nie masz pojecia. I nie masz pojecia co ja czuje i mysle, kiedy jest miedzy nami jakies nieporozumienie. W tej chwili ja dalej mysle, ze to jest zbyt piekne zbey bylo prawdziwe i sa takie glupie chwile, kiedy boje sie, ze kiedys on zobaczy, ze faktycznie jestem taka beznadziejna jak przez 20 lat mi wpajano :( I ze on mnie kocha i chce byc ze mna, bo nie wie, jaka naprawde jestem :( Niesamowicie ważne są dla mnie posty tych osob, ktore przezyly to co ja, albo jeszcze gorzej mialy, albo lepiej. I BARDZO DZIEKUJE osobom, ktore mnie rozumieja, ze tu sa. Dla mnie to jest bardzo wazne. I nie wierze, ze Zosia i dzieci potwory nas rozumieja. Inaczej by tak nie pisaly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedna rzecz. Ojciec mojego chlopaka, z ktorym bezposrendnio nigdy nie rozmawialam (jestem cholernie niesmiala, ciekawe dlaczego?.......), stwierdzil: \"widac, ze ona chce cos w zyciu osiagnac\". Moi rodzice jakos nigdy tego nie zauważyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do czuję, że nienawidzę : otoż ja nie namawialam cię do poprawy stosunkow z rodzicami, ale do poprawy stosunkow ze samą sobą. ja rozumiem ciebie, ale ty mnie nie. życzę ci wszystkiego dobrego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
te sytacje wplywają na ciebie na stałe i widoczne jest to choćby w obniżonym poczuciu wlasnej wartości. lekarstwem jest wybaczenie i odcięcie sie, moze być jednocześnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
mam 43 lata, do tej pory uszlam z zyciem. Na razie, choc wcale nie jest powiedziane, ze uda mi sie rozwiazac moje problemy bez tej ewentualnej alternatywy, zyje. Dochodzac do granicy zycia, a jestem chyba bardzo silna osobowoscia, zaczelam sobie uswiadamiac moje zycie, czuc je. Syndrom Dziecka Krzywdzonego. Syndrom Dziecka z Domu Alkoholika, nie wiem ile jeszcze roznych innych Syndromow (Starszej Siostry) ukrywa sie w mojej psychice. Rozdarcie osobowosci, moje wewnwtrzne dziecko odnalazlam kiedy trzymalo sie letniego kaloryfera w ponurym pokoju, odnalazlam lek duszacy malenka dzieczynke i stara pomarszczona kobieta siedzaca w parszywym wilgotnam lochu. Nie wiem ile jeszcze mnie jest we mnie, ale szukam siebie dalej, bo chce zyc. Moze nawet i masochizm, bo jakos tak wspaniale umialam wybierac najgorsze dla siebie. Nie bylam jednak z tym szczesliwa i doszlam do granicy zycia. Tym sie pocieszam. Bo NIE CHCE TAK DLUZEJ ZYC I JUZ. CHCE ZYC NORMALNIE, NORMALNIE KOCHAC, NORMALNIE PLAKAC, SMIAC SIE I SPIEWAC, CHCE MOC ZYC SWOIM WLASNYM ZYCIEM. Widzisz dziewczyno, ktora nienawidzi swoich rodzicow, masz pecha. Twoi rodzice to sadysci. Robia to zakamuflowanie. Pisze o tym Fromm w swojej ksiazce o destrukcji agresja. Jesli Twoj partner nie ma takich cech (moga byc starannie ukryte, poznaje sie je po tym, ze "jest taki biedny, mamusia go nie kochala etc..." - w ten sposob wykrywaja chetne do pomocy osobowosci ofiar rodzicow sadystow, tlamszac i pomizajac, niszczac kazda radosc w zyciu partnera, moze nie potrafia inaczej) to masz szczescie. Ale na wszelki wypadek przyjzyj mu sie uwaznie, zebys nie musiala tracic kolejnych 20stu lat. Moj syn kiedy pierwszy raz uderzylam go w twarz (mial 7 lat, przy odrabianiu lekcji- schemat, wiedzialam o tym, czulam to, jakby jakas dziwna sila we mnie dzialala zamias mnie, tak mialam prawie codziennie przez 4 lata, pomijajac kilkunastostronicowa historie moich przezyc pozniejszych, ktora ofiarowalam mojej mamie w grudniu z okazji Adwentu Swiat Bozego Narodzenia zamiast prezentu) oddal mi. Glowa mi podskoczyla. Przerwal w ten sposob ten schemat. Zaczelam sie smiac. On tez. Przeprosilam Go i opowiedzialam Mu dlaczego Go uderzylam. Prawde Mu powiedzialam. Ze bylam bita i ze taki mam schemat wychowawczy. Ze jesli kiedys Go jeszcze uderze, to ma mi oddac, bo ratuje w ten sposob nas oboje. Przed moim mezem nie umialam sie bronic. " 09.06] 10:58 Zartujesz napisala do Intense: Bo malo, ze tak naprawde nie moglam liczyc na rodzicow, to jeszcze trafialam zazwyczaj najakichs sadystycznych osobnikow, ktorym przynosilo wielką przyjemnosc to by znęcac sie nade mną, bo taka ofiara losu ze mnie byla, co sie uwaza na starcie przegraną, nigdy nie mającą racji i uważającą ze nie warto podjąć walki, bo i tak sie przegra" Pomoglas mi Zartujesz, tego mi wlasnie brakowalo. Nie warto podjac walki bo i tak sie przegra. Widzisz Autorko tego Topiku, tak to wyglada dalej. Az do tej granicy. "Jutro bedzie lepiej...." A jutra nie ma. Jest DZIS. Jesli przegrasz sama, to szukaj pomocy u innych. Inni Ci pomoga, nie jestes sama. Kiedy dostaniesz sie na studia na Twoich rodzicach lezy prawny obowiazek utrzymywania Ciebie. Czy cos sie zmienilo w prawodastwie od tego czasu kiedy ja studiowalam? Jesli chodzi o Twoja mlodsza siostre to uwierz mi, wizyta u psychologa i prosba o rade, co mozna zrobic- to jest minimum. Choc osobiscie dzis bedac na Twoim miejscu przy kazdej probie agresji werbalnej wobec siostry reagowalabym rownie agresywnie, jak moj syn wobec mnie. Wiesz, kiedy juz wyjechalam moja siostra powiedziala mojej mamie, ktorej natychmiast zabraklo ofiary, ze jesli ja uderzy, to ja zabije. Zagrozila jej. Podobno pomoglo. Choc ja osobiscie uwazam, ze moja mama sprytnie zmienila strategie. Stala sie "niezastapiona". Ale widzisz nie mozna i brac i nie dac nic w zamian. A oni chca tylko jednego. Twojego cierpienia. Tym sie zywia. I tego nie zmienisz. Nie wierze, ze Ci sie uda. Kiedy zrobilam doktorat dowiedzialam sie, ze gdybym zostala w Polsce bylabym juz profesorem. Kiedy obejrzala na dvd moj wystep na scenie, kiedy recytowalam swoja poezje (komentarz jednej z pan z widowni: szkoda, ze nie jestem mezczyzna, zakochalabym sie w tobie, zebys pisala dla mnie takie wiersze) nie bylo ani slowa komentarza z jej strony. Nie oczekiwalam niczego. Juz nie. Nie musze byc kochana przez moja matke. Nie zalezy mi na tym. Teraz jej zalezy na moim poswieceniu w przypadku jej starosci. Przeciez ona mnie przezyje... wiem, ze tak byc moze i tak jej powiedzialam, zeby na mnie nie liczyla, bo zrobila wszystko, zeby mnie przezyc.... No coz, pomyslcie sobie kochani rodzice, ze wasze dzieci beda kiedys dorosle i niczego nie zapomna z tego, co doswiadczyly. Nie zmienisz tego. Mozesz im zrobic lobotomie albo uspic te checi chemicznie. Chyba to jedyne co mogloby pomoc w dzisiejszych czasach. Moze kiedys bedzie wiadomo jaki gen odpowiada za sadyzm. Jakie bialko trzeba blokowac.... Mozesz zagrozic, ze opowiesz wszystkim, ze sie nad Toba znecaja. To tez pomaga. Robia to w ukryciu i starannie maskuja slady. Cudowna rodzinka.... Ty jestes niewdzieczna.... Ale jak powiesz otwarcie, ze podejrzewasz rodzicow o sadyzm wobec siebie, to nagle okaze sie, ze jakas ciocia, czy sasiadka tez cos zauwazyla. Ale czy szantaz jest wyjsciem? Mysle, ze profesjonalna rada Impuls jest rozsadna. Nie trac zycia, kazdy dzien kiedy myslisz, ze kiedys bedzie lepiej jest dniem straconym bezpowrotnie. No i dowiedz sie jak to wlasciwie jest z tym utrzymywaniem dziecka na studiach prawnie i formalnie. Jesli nie sa w stanie traktowac Cie z szacunkiem, to niech placa za swoje postepowanie. Pieniedzmi, jesli cieplych uczuc nie maja Ci do ofiarowania. Pewnie mialas byc synem... w Indiach by Cie udusili.... I nie czuj pietna boskiej kary w pierworodnego grzechu winie, jestes Krolowa swego Swiata, kiedy przeminiesz Swiat przeminie ( to ode mnie dla Ciebie, tez nienawidze Twoich rodzicow)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
, czy sasiadka tez cos zauwazyla. Ale czy szantaz jest wyjsciem? Mysle, ze profesjonalna rada Impuls jest rozsadna. Nie trac zycia, kazdy dzien kiedy myslisz, ze kiedys bedzie lepiej jest dniem straconym bezpowrotnie. No i dowiedz sie jak to wlasciwie jest z tym utrzymywaniem dziecka na studiach prawnie i formalnie. Jesli nie sa w stanie traktowac Cie z szacunkiem, to niech placa za swoje postepowanie. Pieniedzmi, jesli cieplych uczuc nie maja Ci do ofiarowania. Pewnie mialas byc synem... w Indiach by Cie udusili.... I nie czuj pietna boskiej kary w pierworodnego grzechu winie, jestes Krolowa swego Swiata, kiedy przeminiesz Swiat przeminie ( to ode mnie dla Ciebie, tez nienawidze Twoich rodzicow)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niebieski trawnik
Czytajac to wszystko naprawde czolo sie marszczy ze zdumienia, i buntu ze ktos kto powinien kojarzyc sie z opoką, opieka poczuciem bezpieczenstwa, moze budzic najgorsze emocje, powodowac traumy, i byc wiekszym zagrozeniem niz swiat dookola ktorego maja uczyc..i przed nim czasem chronic..traumy ktore czesto sa przenoszone pozniej na wlasne dzieci, ale to absolutnie nie regula.. Od rodzicow duzo czerpiemy i mamy takie prawo, bo czlowiek nie jest w stanie przezyc bez opieki rodzica..tak to urzadzila natura ze czlowiek rodzi sie zupelnie bezradny. Wielu rodzicow czasem sprawia wrazenie odbioru wlasnego dziecka jak darmozjada, ktory jest ciezarem, wiecznym biorcą niewdziecznym za zycie /ktore mu bardzo utrudniaja/ itd, a zapominaja o tym, ze sami przezyli tez tylko dzieki temu ze ktos kiedys sie nimi zaopiekowal. Jednak samo zaspokojenie potrzeb fizjologiczny to o wiele za malo i jesli nie otrzymalo sie od rodzica ciepla, milosci.., moze sie zdazryc i niestety czesto zdarza, ze nie potrafi sie pozniej dac czegos czego samemu sie nie dostalo i nie zna. To prawda..ze jednak mozna ten schemat zlamac. Znam wiele osob, ktore potrafia nanosic poprawki, widziec to jako schemat "jak nie powinna wygladac rodzina" i jeszcze mocniej prą do tego by ich wlasna byla ciepla i dobra..z kredo na ustach - "nie bede taki jak moj ojciec..matka". To jest bardzo trudne, bo czlowiek potrzebuje aby normalnie funkcjonowac w przyszlym zyciu - bezwarunowej milosci rodzica.., ktora daje nam na przyszlosc poczucie bezpieczenstwa, nie kaze bac sie odrzucenia kiedy sie cos nabroi /typu "jestes okropnym dzieckiem nic nie wartym, bo nie odkurzyles/ katastrofalne skutki ma motywacja negatywna, opieprz za porazke, brak pochwal za zaslugi. Trudno nie gonic potem za akceptacja i nie wierzyc wciaz w nia..jesli rodzic - pierwsza osoba od ktorej powinnismy ja otrzymywac tak okrutnie zawodzi. Mysle ze wybaczenie moze przyjsc po czasie..ze zrozumieniem. i skrucha rodzica. Moze tez przyjsc tylko ze zrozumieniem dla nas samych, ale nie na sile.Trudno wybaczac cos jesli to wciaz ma miejsce i bardzo dokucza. Dlugotrwale odczuwana zlosc moze zamienic sie z czasem w nienawisc, ta czasem budzi tlamszone poczucie winy, bo przeciez mamy czcic ojca swego i matke swoja, ale jak kochac bezwarunkowo rodzica jesli on sam nie kocha bezwarunkowo..Wiem sama co to jest dostac w skore za nic, uslyszec cos bardzo przykrego bez powodu, miec podcinane skrzydla. Jednak nic we mnie z tego nie zostalo. tlumaczylam wszystko okolicznosciami z ktorymi moi rodzice nie potrafili sobie poradzic, jednak potrafili powiedziec przepraszam i z czasem zmienic sie, a to ogromna roznica - to jak odkupienie, katharsis. Dlatego doskonale rozumiem Syna marnotrwnego - poniewaz mamy ogromna potrzebe nazywania rzeczy po imieniu to pomaga nam sie odnalezc we wszystkim co nas otacza. Potrzebujemy slyszec w zyciu tez czarodziejskie slowa jak przepraszam, prosze i dziekuje. bee123 :) Absolutnie sie zgadzam. 🌻 jestem pelna podziwu dla Twojej sily i NORMALNOSCI..:):):) Wszystkich serdecznie pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samwsieci
Za każdym razem kiedy tu wchodze widze jak wartościowi ludzie tu są... i serce mi pęka że tak ich potraktowało życie. Na to co nam dolega nie ma lekarstwa. To jak alkoholizm... do końca życia będziemy dziećmi nad którymi się znęcano, czy to fizycznie czy to psychicznie. Ale myśle że jeśli wyciągniemy odpowiednie wnioski będzie do dla nas z korzyścią. Bo będziemy lepiej mogli zrozumieć szczęście jakim jest posiadanie rodziny. Mam nadzieje że kochającej się rodziny. Czego wam i sobie życze... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 24ja24
Do dzieci potwory: ty chyba nie chcesz zrozumieć o co tu chodzi: to nie jest temat: "Jak nienawidzieć swoich rodziców", problem tych, którxy tu się wypowiadają nie jest szukanie powodów, żeby nienawidzieć swoich rodziców, bardziej chodzi, o to, by zrozumieć co tak naprawdę czujemy, co możemy czuć i kim się staniemy w przyszłości. Jeżeli uważasz że wybaczenie to najlepsza droga i stać Cię na to to cieszę się Twoim sukcesem, ale nie wmawiaj mi czy komukolwiek, że to jedyna prawdziwa i sensowna droga, bo tak nie jest, niektórzy wybaczają po roku, inni po dziesięciu latach ale wszyscy pamiętają, nawet jeśli tego nie chcą... Każdy musi znaleźć swoją drogę i swój sposób na to by przejść to bagno i dalej chcieć żyć a ten topic ma na celu pokazać ludziom z takimi problemami, że nie są sami, że można się wyrwać i nie skończyć pod mostem... Do zosia23: jeżeli piszesz o psychologii to masz bardzo ciekawy temat, tylko proszę nie uważaj się za psychologa, ja miałem na uczelni sporo zajęć z tego zakresu, warsztaty z dramy itd... ale i tak o wiele więcej godzin spędziłem u kilku psychologów a oni sami starali się niczego nie doradzać ani nie narzucać, stosując głównie terapię krótkoterminową (w moim przypadku bardzo opornie to szło, do momentu zakończenia przeszłem przeszło 300 godzin terapii) i mógłbym to jeszcze ciągnąć do chwili obecnej żeby kazał sobie wybaczać... wybaczać można ale tylko, kiedy będzie na to pora, zapominać nie powinniśmy nigdy. A do Ciebie mam taką samą prośbę jak do dzieci potwory: zajmijcie się czymś pozytecznym i nie starajcie się być madrzejsze na siłe od wszystkich naokoło, bo tak nie jest, odpuście ten temat....bardzo prosze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny
Do "dzieci potwory": "Biorac pod uwagę wasze reakcje na wypowiedzi Zosi nasuwa mi sie taki wniosek. Gdyby wasi rodzice pewnego dnia sie zmienili zaczeli was traktować dobrze i z szacunkiem nawet byscie tego nie zauważyli. nie ma dla was różnicy czy ktoś was atakuje czy chce pomóc i wesprzeć dobrym słowem. wszystko traktujecie jako atak na własna osobę i próbę umniejszenia lub lekceważenia właszego bólu i cierpienia". No, no... czy nie jest to aby sugestia, że niektórym uczestnikom tego forum bycie ofiarą sprawa po prostu przyjemność? Że niektórzy czerpią satysfakcję z bycia "tym skrzywdzonym" i jedyne czego oczekują od innych to współczucia i pogłaskania po główce? No i przede wszystkim, czy cały zacytowany akapit nie jest li tylko Twoim "ogólnym wrażeniem", które - o ile dobrze rozumiem - uważasz w dyskusji za narzędzie wysoce niedoskonałe? Osobiście nie widzę nic złego w pisaniu o "ogólnych wrażeniach", zwłaszcza w dyskusji tak niezobowiązującej jak ta na anonimowym forum; no ale jeśli sama podkreślasz, że odnosisz się tylko do konkretnych historii, to do której odnosisz się teraz? Jak na razie wygląda mi to na próbę obrażenia paru osób, bo nie sądzę, aby nikt nie poczuł się dotknięty. Odpowiem więc za siebie. Nie - nie sprawia mi żadnej przyjemności, że zostałem skrzywdzony, nie czuję się nawet specjalnie ofiarą. Nie myślę obsesyjnie w dzień i w nocy o moich rodzicach i jeśli ostatnio rzeczywiście myślę o nich więcej niż zwykle (czyli wcale) to tylko dlatego, że od czasu do czasu coś tu napiszę. Moi rodzice interesują mnie tylko jako ciekawy przykład na to, do jak niesamowitych sztuczek, półprawd i kłamstewek może posunąć się człowiek, aby coś ewidentnie złego przedstawić jako dobre. Gdyby zmienił się ich stosunek do mnie, na pewno bym to zauważył. Ale zgoda - nie jest mi to w ogóle potrzebne do szczęścia. Nie czekam na to, bo świetnie sobie radzę bez ich błogosławieństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Po tylu latach dziwisz sie????Zdaje mi sie,ze o problemie nie masz bladego pojecia.Poklocilas sie z mamusia dwa razy w zyciu o wyjscie w nocy i cala twoja bieda.Razem z Zosia wszystkim na sile probujecie wpajac swoje madre rady. Zupelnie jak owi rodzice.A z 'czuje ze neinawidze' dalej robicie jakas glupia.A Zosia w szczegolnosci.Dziweczyna jest zagubiona,nie zgadza sie z tym co mowisz wiec jej odpusc a nie jak w jakims obledzie powtarzasz jak to dobrze jest wybaczyc...Daj jej poukladac sobie w glowie i dojrzec do niektorych decyzji.Ciekawe czy ty tak wybaczylas 'od reki' i nie kosztowalo cie to troche wysilku i czasu. Forum jest dla wszystkich,fakt,ale jak widze te wasze wypowiedzi to mnie mdli...Usprawiedliwiacie sie co roz,bo malo kto sie z wami zgadza i ma dosyc regulek.Tyle ode mnie. Btw. przypomnialo mi sie,ze od matki tez dostawalam.Wymachiwala lapami jak sfrustrowana wariatka,rzucala jakimis rzeczami.Ba prezent na osiemnastke mi wypomniala to jej mowie 'to go sobie wez!'.I oddalam.To sie wielce oburzyla rzucila jakimis kapciami i mowi' nie!to ty sie tak zachowalas'.JAK?!Przepiekne odkrecanie kota ogonem,zawsze byla w tym mistrzynia.Ja sie zachowalam...Byl taki okres,ze wsyzstkie ciuchy itd. w skrzyni od lozka lezaly a schodzilam dopiero z niego jak wyszla z domu.Bo ona mi moze zabrac albo nie,bo to za jej pieniadze.Nawet jak za swoje kupowalam to brala.Kiedys wypralam sobie golf dobrze wiedziala,ze rano chce w nim isc do szkoly.To jak ta szuja wziela i wyszla do pracy.To samo na wycieczke jechala.Po cichu do mojego pokoju i mi swetry pozabierala,i jeszcze pretensje o to!!!No gdzie tu rozum!!!!!!!Zawsze mialam lepsze zeczy od niej,zawsze kupowala cos pode mnie.Jest strasznie zazdrosna i obarcza mnie tym,ze w moim wieku wpadla.Zzeralo ja od srodka jak laski w rodzinie lataly na balety a ona musiala z nami siedziec(ciotka mi mowila).Poza tym zawsze z siostra bylysmy same sobie od rana,ojciec w delegacji,ona przyszla obiad zrobila o 17 i do kolezanki.A potem nagle jej sie o nas przypomnialo i zaczela wychowywac.A jak przeprowadzilismy sie w inne miejsce kolo madrej cioci,ktora dla swoich corek wcale lepsza nie byla,to byla katastrofa.Bo wielkiego sojusznika w niej znalazla i zaczela pokazywac swoje dyktatorstwo,co to ona nie moze,bo moze mi dac lub zabrac.Ale na zebraniach w szkole to ona byla biedna i jakich to problemow nie miala. Wiem,ze moja siostra bedzie taka sama,bo ma gadki w stylu matki.Ewidentnie widac,poza tym tez jest troche zgaszona.Mimo,ze zawsze byla faworyzowana widziala z boku.Jak ojciec i matka traktowali mnie.Mimo wszystko kablowala.Moze na poczatku nieswiadomie,pozniej zlosliwie.Za to jej nienawidzilam i mieszalam z blotem jak ojciec mnie.Mlodsza bylam nie umialam nad soba panowac.Teraz ona ma do mnie jakis zal.Pewnie slusznie.Moze ja kiedys przeprosze.Ale rodzicom nie zapomne nigdy.Nie chce mi sie z nimi utrzymywac niewiadomo jak cieplych kontaktow.Oni sa sobie a ja sobie i tak mi jest dobrze,nie potrzebuje z nimi nagle wielkich wiezi.Zreszta nigdy ich nie bylo i nie teskni mi sie za tym.Mam mase osob w rodzinie,ktore bardziej sa mi rodzicami i na nich mi naprawde zalezy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pan p
a ja proponuję czytać ze zrozumieniem- dzieci potwory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobiałka
nienawidziec rodziców jezeli nienawidzisz swoich rodziców to spewnościa nie nawidzisz takze innych ludzi w wokól siebie jezeli pisze to osoba ktora ma przynajmniej 17-cie 18 lat to znaczy ze nie jest w pelni emocjonalnie dojrzała poznałeś juz troche świat w okól siebie dlaczego ich nienawidzisz jacy mieliby być zebyś ich kochał sama jestem matką nastolatka ,który wchodzi w wiek buntu on tez uważa że jesteśmy zli bo wymagamy tłumaczymy pertraktujemy itd w moim domu spotkały się dwa światy podejścia do dzieci teściowe absolutni abnegaci nic i nik ich nie interesuje nie zabezpieczyli swoich dzieci na przyszłość w momencie pełnoletności mieli sobie sami radzić ,nie przeszkadzaja ele tez nie pomagaja i moi rodzice nadopiekuńczy -zbyt troskliwi zangazowani to tez męczace jak tu wybrac ten złoty środek jezeli jesteś człowiekiem który tęskni za miłościa to trzeba pracować aby nie popełniać błędów w wychowaniu rodziców w swojej rodzinie to straszne ale lubimy powtarzac wszystkie złe rzeczy zastanów sie dlaczego ich nienawidzisz? moze za mało dają ci pieniędzy? może nie rozumieja a najwazniesze ZAAKCEPTUJ ICH TAKIMI JAKIM SĄ RODZICÓW SIE NIE WYBIERA ICH SIĘ MA jezeli trudno życ razem z nimi to zrób wszystko żeby usamodzielnić się nie czekaj aż ktoś coś ci da z perspektywy rodziców cała ta sprawa wygląda na pewno zupełnie inaczej i to jak trudno jest byc dobrym rodzicem wiemy tylko w tedy kiedy sami tego doświadczymy pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pan p
ty nie widzisz "dzieci potwory" że szkodzisz? ostatni post "czuję, że nienawidzę" jest potwierdzeniem mojej opini...ty nie rozumiesz i nie chcesz zrozumieć...a w dodatku wydaje ci się, że masz rację a inni jej nie mają. daj się wygadać skrzywdzonym ludziom, nie psuj krótkich chwil spokoju, które osiądają pisząc tutaj. ale ty nie posłuchasz, będziesz mącić i doradzać, dyskusje prowadzić i argumenty zbijać. tylko, że to nie o to tu chodzi...no ale jak mówiłem, ty tego nie zrozumiesz... bo ty logiką i metodą próbujesz wejść w świat emocji...dużo widzisz a nic nie dostrzegasz...jak można krzywdzonym ludziom mówić by zaczęli szukac winy także u siebie? z którego księżyca ty spadłaś? i kolejna rzecz: szeroko się rospisujesz jak to ty "zrozumiałaś" swoich rodziców, piszesz o krzywdach jakich doznałaś i upokorzeniach i jak wyszłaś z tego silniejsza. a gdzie konkrety? fakty jakieś? niczego od siebie nie dałaś, słowem nie zająknęłaś na temat własnej przeszłości, gawędziarz jesteś, który lubi słuchac własnego głosu i czytać własne pisarczykowanie. gdyby twoje posty wymazać, nikomu by się żal nie zrobiło, niczego by temat nie stracił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dudi
Uwaga! Na forum pojawila sie nowa osoba, ktora nie rozumie problemu - Kobialka! Oklaski prosze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pan p
KOBIAŁKA bzdury gadzasz. przeczytaj najpierw wszystkie posty a potem się wypowiadaj. bo na razie wpadasz w środku i snujesz dywagacje wykazując się ewidentnym brakiem rozeznania w sprawie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
martamaua - nigdzie nie pisalam, ze wybaczylam rodzicom od ręki, to jest dlugotrwaly proces i o tym też pisalam. A poza tym nie wybaczylam im jeszcze do końca..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość el doopa
Co wy wiecie o rodzinie, pierdolicie coś bez sensu, a tu chodzi tylko o to, że oni boją się starości w samotności i chcą cię od siebie uzależnić psychicznie, żebyś nie była w stanie zostawić ich, kiedy będą pełzać jak robaki po ziemi i nie będą w stanie podnieść do ust łyżki zupy!!!! Oni się boją;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie o tej logice i metodzie to bylo do mnie :) znam ludzi, ktorzy w to weszli i im się udalo, ale to, jak wnioskuję, nie odbywa się tak, jak sobie wyobrażasz... powtarzając slowa waszych rodzicow z perspektywy skrzywdzonego dziecka wzmacniacie ich poglądy w sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pan p
a ty ciągle to samo "dzieci potwory". "od kogo się nauczyłeś?" hehe zabawna być zaczynasz. nazywam rzeczy po imieniu: jeśli widze, że ktoś pieprzy to nie bawię się w eufemizmy. a z drzwiami? "szkodniki" się wyrzuca za drzwi a nie tłumaczy, że to be jest być "szkodnikiem". a w tym temacie ty nim jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem wiele z osob obecnych tutaj nie lubi być ofiarą, ale lubią to, co daje im status ofiary. Opowiadając o tych wszystkich dramatycznych przejściach nieświadomie próbują sklonić innych do okazywania im troski, sympatii, opieki, ktorej nie zaznali od rodziców. Owszem, są to dramatyczne przejścia, ale ciagle brnięcie w nie moim zdaniem do nieczego nie prowadzi.To jest błędne koło. Nie chodzi tylko o to forum, nie nie... Chodzi o to, aby pozbyć się mentalności ofiary. Siła milości jest w każdym z nas. Osobiście chcę, aby ludzie kochali mnie za to, jaka jestem, a nie mylili miłość z litością wobec mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozumiem, że wzrastali w rodzinach nękanymi problemami i że mają prawo się wygadać. Chodzi o to, aby nie dać się więcej tyranizować przeszłością, iść do przodu i dokonywać pozytywnych wyborów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×