Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

nie wiem skąd wziął się wam ten ksiądz, nic nie mowilam a o dziecku przy kaloryferze też nie ja pisalam ja nie wybaczam po chrześciańsku. niektórzy księza mają nawet opinie w stylu \" bije cię ? wybacz mu i zostań... w końcu to twoj mąż\" daję sobie prawo do uczuć gniewu, złości, teraz, w dniu dzisiejszym. gdybym zmuszala się do ciąglego wybaczania na silę, tego, co dzieje się teraz, gdybym się na to zgadzala, to nie moglabym z tego wyjść. a wybaczam przeszlość. to, co bylo jak mialam 5 lat, 10, 15 ... i nie mam już depresji. o tym też pisalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomfrym
do wszystkich którz nie nawidzą rodzców -chyba byliście egzeplarzmi zrobonymi na próbę i zapomniano was wyrzucić z prezerwatywą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy ja też mogę coś napisać..
Może ktoś mi odpowie? Od pewnego czasu mam problem z Synem, który postępuje żle - nie są to tylko moje słowa. Zawsze Go broniłam, w tej chwili też Go w "penym sensie tłumaczę", jednak z tym co robi ze mną nie mogę sobie jakoś poradzić. Wiem, że wpisuję się być może nie na ten topik, ale poczytajcie słowa matki, która owszem, żyła w złym związku, ale nareszcie jest sama z dziećmi. Nigdy nie zapomniałam, że mam dzieci, mimo, że często, "najczęściej było mi bardzo źle". Nie miałam oparcia w rodzinie, były mąż gnębił mnie, odbijało się to i na dzieciach. Rodzice byli przeciwko rozwodowi, Ojciec mój niedawno dopiero zrozumiał, ale czy całkowicie "to co było udziałem, Jego byłego zięcia"? Czasem czuję się bezsilna wobec tego z czym zostałm, nie chcę sobie układać na nowo życia, "boje się związków jakichkolwiek". Mój Ojciec nigdy nie zostawił rodziny bez środków do życia, a ojciec moich dzieci zrobił to nie raz......bardzo dużo razy, obłożył nas długami, bałam się w nocy spać, pilnowałam co robi, wpadłam w depresję, bałam się każdego następnego dnia. Teraz też się boję, nie znam dokładnie dnia ani godziny, nie wiem co może wydarzyć się za chwilę, mam problemy zdrowotne nie tylko z sobą i "to jest najgorsze". Syn wychodzi z domu i traktuje go jak hotel, jest grzeczny jak potrzebuje pieniędzy, rzadko mu odmawiam i może "to jest mój bład". Ostatnio sporo pożyczyłam, żeby dzieci miały na różne rzeczy. Chcę, aby w życiu nie brakowało im podstawowych spraw. Wiele osób pytało jak ja sobie radzę, że tyle jestem w stanie załatwić. Wszystko robię, ale coraz gorzej się czuję. Młodsze Dziecko to widzi, nie raz w ciągu dnia płacze z bezsilności i pytam "dlaczego Syn tak postępuje"? Nie bardzo chce mi się wierzyć, że rodzice są źli, tak jak tu piszecie, owszem nie jesteśmy aniołami, ale jednak coś staramy się przekazać, czegoś nauczyć, być może czasem padnie jakieś słowo, "ale z niczego to się nie bierze". Mam ochotę uciec na bezludną wyspę, zawsze pytałam, prosiłam o wytłumaczenie postępowania, teraz też pytam, mówię...."czyżby za póżno". Zastanówcie się młodzi, czy rzeczywiście wszystko z waszymi rodzicami jest "źle", może trzeba porozmawiać, a nie zamykać się w sobie.....kiedyś może być za późno niestety. Mnie też często brak oparcia w tym co robię, ale zawsze mam czas dla dzieci, nie zostawiam Ich samych z problemami, nie raz mówiłam, nie chcesz rozmawiać ze mną "porozmawiaj z inną osobą" - samemu w życiu jest źle, bardzo źle, ja to wiem. Ostatnio więcej pomagają mi obcy niż własna rodzina, Ojciec moich dzieci "bawi się jak umie i potrafi", ja obecnie ze względu na stan zdrowia moich Rodziców milczę i nie mówię Im nic. Jest mi źle ostatnio i to bardzo źle, "może postawiłam sobie za wysoką poprzeczkę....zastanawiam się". Jedno wiem, osoby z problemami powinny się zgłosić do poradni, ja niedługo to zrobię, nie mam już siły żalić się tylko znajomym, kryć co się w domu dzieje, mam dość, a trwać muszę, nie mam tylko jednego dziecka, jest Ich dwoje. Pozdrawiam wszystkich, tych szczęśliwych, którym się udało i tych nieszczęśliwych też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tiptox
Nie nienawidzę lecz po prostu mi zobojętniali, żyję w tym ,,rodzinnym’’ piekle już 20 lat, może to paradoksalne ale bardzo wiele z tego co się działo zapomniałem, (podobno człowiek ma taki mechanizm obronny) a to jednak mimo wszystko cały czas siedzi gdzieś głęboko... i przeszkadza bo stanowi bagaż z którym człowiek wchodzi w dorosłe życie, a może przez to nigdy mi się nie uda w nie wejść... Oni wiedzą chyba że spieprzyli wszystko ale nie mają odwagi żeby się przyznać, i cały czas udają ze jest ok i to chyba to własnie najbardziej boli mam już dosyć!!! I widzę że sam chyba nie dam rady Może są tu osoby które podzielą się zemną jakimiś informacjami o terapii jezeli taka istnieje...??? Z góry serdecznie dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maleństwo gg6371302
jeja nie wiemco mam o nichmyśleć, czasemsą dla mnie najgorszymi wrogami a czasem najlepszymi przyjaciułmi. Wiem jedno - nie chciałabym aby moje dzici były takie ja. Oni ograniczają mnie, nie pozwolą mi rozwinąć swoje zainteresowania, ucinają mi skrzydła. Zastanawiają sie d;aczegobywa agresywna ale nei zauważają iżnei mam gdzie wyładowac moje emocje - niechmnie puszczą na dyskoteke albo jakis koncert to nie będe agresywna, niechmiponownei zaufają - wiemze zawiodlamich kilka razy ale teraz kiedy sie zmieniłam i już zerwałam z tamtym towarzystwem nie mają sie o co martwić= poradze sobie. Niech mnei zrozumieją :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"...Być mądry życiowo, to znaczy czynić taki wybór celów, aby nie utraciły one swej wartości, z chwilą, gdy zostały osiągnięte...\" Stefan Czosnowski Zaciekawił mnie topik, dlatego podaję e - mail. Wszystkim radzę, rozmawiajcie z rodzicami, warto czasem pewne sprawy przedyskutować, a nie tylko negować. Moje słowa: \"tam gdzie kończy się rozmowa, kończy się wszystko\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do \" czy ja też mogę coś napisać\" raczej nie radzę go wysylać do psychologa. jesli teraz będziesz mowila mu o terapii,to może myśleć w sposob \"ona uważa, że coś ze mną nie tak\". radzę tobie iść jak najszybciej na terapię, jesli masz taką możliwość, życzę ci dobrego psychologa, ktory ci pomoże może syn mści się na tobie za ojca, a ty pozwalasz na to, bo bylaś ofiarą swego męża... podobno jest taki schemat w psychologii. moj nurt mowi, że gdybyś się zmienila, to syn też mógłby się zmienic. pamiętaj, zasługujesz na dobre traktowanie, bez względu na to, kim ta osoba jest dla ciebie. masz prawo nie dać mu pieniędzy, masz prawo mu odmowić. nie \"musisz\" trwać - takie myślenie zatrzymuje cię w miejscu. życie jest ciągłą zmianą. zastanow się, jak wyjść z tej sytacji i nie licz na swojego syna. to, że jego zachowanie cię boli - to twoj problem !! do tiptox : najważniejszy chyba jest psycholog, jako osobowość. on wtedy zrozumie i dopasuje rodzaj terapii do czlowieka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
Sloneczkoooo Buzka :) Promyczku o wielkiej Madrosci. Dajesz mi sile, Dziekuje Zosiu, ja pisalam o sobie i moim dziecku przy kaloryferze. Mam wrazenie, ze piszesz o przeszlosci jak o minionym, a ciagle zyjesz w starych schematach. Jesli udalo Ci sie wyjsc i chcesz jedynie przekazac swoje doswiadczenia to cudnie, ale jesli nadal udajesz, ze to Ciebie nie dotyczy, a dobrze wiesz, ze nadal w tym tkwisz to oszukujesz sama siebie. I nic dobrego z tego nie wyniknie. Przepraszam za ten konfesjonal, ale to przeszlam juz tak wiele razy, ze zasocjowalam. Jakos tak mi wyszlo logicznie. I jakos tak mi tez wyszlo, ze troche poplatalas. Studiujesz i nie studiujesz, szukasz pracy i piszesz prace magisterska psychologiczna nie w psychologii. Chcesz przeprowadzac wywiady na temat wychodzenia z röli ofiary, a wcale Cie to nie interesuje. Inaczej wiedzialabys kto pisal o tym kaloryferze, bo to jedna ze skuteczniejszych metod i by Cie zainteresowala. Logika ma czasem dobre strony. Wiec czego wlasciwie chcesz? Bo na tym, zebym wybaczyla mojej rodzicielce z pewnoscia Ci nie zalezy. Zalezy ci na moim spokoju? Ja juz go osiagnelam. Martwisz mnie troche wiesz? Tojaktos. To cudny nick. Jasne, ze Ktos. Krolowa swojego Swiata. Najwazniejsza wspaniala osoba w Twoim zyciu. Od tego przeciez trzeba zaczac. Teraz warto pomyslec nad granicami Twojego Krolestwa. I nad tym pieknym slowkiem NIE. Myslalam kiedys, ze mowiac nie krzywdze innych. jakos tak, ze kazde Nie bedzie lamane kolem. A tu masz ci los. Zaczeli mnie zauwazac. Prosic sie. Jak im zaczelo zalezec na mnie. Zaczelam Byc. Isteniec. No to dalej buduje granice. I paskudom mowie wprost ze sa paskudni. Nie bede nazywac sadystow kochanymi rodzicami, jesli sa sadystami. Nie i juz. Dziecko to nie jest ani lokata kapitalu, ani pociecha na starosc, ani spelniacz niezrealizowanych nadziei. Dziecko to Czlowiek. Taki sam jak dorosly, tylko mlodszy. Pelen dumy i godny szacunku. Godny prawdy. I to dziecko pozostaje w nas. Nasze wspomnienia i przezycia zyja w nas. I musimy walczyc, zeby nie zniszczyly nam reszty naszego zycia. Inaczej dopna swego. "do tora tora tora" w zasadzie chcialam Cie zignorowac. Ale policzylam to "ja" w mojej ostatniej wypowiedzi (ofiary zawsze zazynyja od siebie) i wyszlo mi jeden raz w koncowce "i ja i Ty..." Jestes goloslowny...Hiena? Mialo mnie zabolec? Roznosisz wokol siebie zapach padliny i boisz sie hien? Hihihihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie muszę skupiać się na tym, kto na tym forum pisał o kaloryferze i wewnętrznym dziecku, aby znać tą metodę. znalam ją wcześniej. nie studiuję psychologii. moja praca mgr i jej temat mnie interesuje. ty mnie nie martwisz. więc i ty nie martw się o mnie. nie widzę, abym gdzieś napisala, że nie studiuję. widzę, że lubisz wyciągać daleko idące wnioski, które nie zawsze muszą być zgodne z prawdą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Czy ja tez moge cos napisac....:Z niektorymi sie rozmawiac poprostu nie da.Mowisz z niczego sie nie bierze.A mi sie wydaje,ze jednak.Masz jakis problem czemu nie usiadziesz i nie porozmawiacie spokojnie.Wnioskuje,ze syn jest nastolatkiem,pozwol mu wychodzic,bo czemu nie.Niech sie wyszaleje.Jak masz pewnosc,ze nie wpakowal sie w cpanie czy inne rzeczy dlaczego na sile chcesz go trzymac w domu.Moze oczekujesz od niego rowniez obowiazkow,ale czy nauczylas go tego w dziecinstwie??Zeby po sobie sprzatnal np.Czy robilas wszystko za niego?Czasem mowisz jak moja matka...Moze odreagowujesz po czesci swoje problemy na synu.Wiesz dla mnie zawsze rodzic jest pierwszy i jak nauczy dziecko tak potem ma,bo dzieciak sie nie rodzi z wiedza i odruchami tylko wszystko mu sie wpaja.Uwierz mi,ze wszyscy tutaj w wiekszosci na poczatku obwiniali siebie i nie jedno ta temat wlasnych osobowosci zdazyli przemyslec.Teraz poukladalo im sie w glowie i widza gdzie tak naprawde tkwil problem... Tiptox masz racje to wszystko gdzies sie chowa,ale jest gleboko zakorzenione i wystarczy maly bodziec,ktory spowoduje,ze jakies wydarzenie z zycia ci sie przypomni i cierpisz.Tego sie nie uniknie,masz to na cale zycie.Z biegiem czasu jakos do tego przywykasz i sie nie przejmujesz.I to jest dobre,bo na poczatku(tylko kiedy ten poczatek?)to bardzo boli... Co do toksycznych zwiazkow jak ktos wspomnial:to jest chyba jeszcze gorsze od chorych rodzicow.Ja sie wyrwalam,udawala mi sie praca nad soba.Poznalam kogos...I wszystko runelo z hukiem!!!!Znowu musze pracowac,tym razem przez tego gnoja.Znowu pozbyc sie niektorych fobii i chorychkompleksow.Czy ja w tym zyciu spotkam kogos wartosciowego????Pewnie tak,ale czy zaufam i otworze sie na niego???Jak narazie wszedzie wietrze podstep,brzydze sie i nie ufam.Zreszta nie ufalam nigdy... Malenstwo moze dla nas wydaje sie to za proste?Ja sobie popalalam i roznych rzeczy poprobowalam,ale nie zeby byc dnem czy nalogowcem.Moja amtka naczytala sie pamietnika i wymyslila bzdury.Do tego dolozyla teorie glupiej cioci i wyszlo co wyszlo.Z nia to tez niezle jaja sa.Kobieta dla swoich corek jest tragiczna.Zawod:pedagog...Jest tak grubianska i prosta,ze sie opisac nie da.Wiem,ze ona tym ukrywa swoje kompleksy itd,ale jak wspomniano nad soba trzeba pracowac.NIKT nie zasluguje na obarczanie go czyimis problemami!!!!!Z jakiej niby racji?? Wracajac do czyjesc wypowiedzi.Przepraszam,ze tak pisze bezosobowo,ale czytajac wiele mi sie przypomina,pisze na kartce i ciezko potem wrocic do nicka.Nie myslcie,ze was pobieznie traktuje,bo czytam wszystko i czuje to wszystko.Autorzy zdan,do ktorych nawiazuje beda wiedzieli o co chodzi a to chyba najwazniejsze.A wiec chcialam nadmienic,ze jesli chodzi o wiare w to,ze normalni rodzice to ja widzialam to zawsze.Zawsze ubolewalam nad czym czemu wszyscy inni zyja normalnie,a swieci nie byli.Tylko ich rodzice sa bardziej na poziomie wydaje mi sie.Tymczasowi.Najgorszy tekst to jest chyba taki 'po co ci ja tego nie mialam i zylam'....Nie mam slow.... Z czynszem moja matka wymyslila sobie jak skonczylam 18. lat,ze mam jej sie dokladac.Bo owa glupia ciocia,ktora notabene byla zawsze obgadywana nagle stala sie sprzymierzencem(moja matka jest podatna na innych jak nie wiem),powiedziala jej,ze w momencie kiedy koncze 18 lat ona zadnego obowiazku wobec mnie nie ma!I slyszalam to na wlasne uszy,bo gadaly w kuchni.Ciekawe skad takie madrosci zyciowe czerpie.Moze ze swoich fachowych magazynow badz programow typu Romantica.bo nic innego nie robi po przyjsciu z pracy. Co do wpomnianej przeze mnie rozmowy z rodzicami.U mnie w domu nigdy sie o uczuciach otwarcie nie mowilo,gdzie sie miala tego nauczyc.Mam jednego jedynego przyjaciela,ktoremu powiem i nie wstydze sie zadnych swoich uczuc.I to chyba bylo mi dane,bo gdyby nie on zwariowalabym juz dawno.Dziekuje ci T.Tak samo umiem powiedziec wszystko wam,ale tylko dlatego,ze mamy te same przezycia.Cala reszta 'przyjaciol' patrzyla na mnie jak na sfrustrowana wariatke.Btw. skoro matka czytala pamietnik wiedziala wszystko,ale sie obruszyla,bo tam tyle klniecia,jak ja tak moge.To jej ojciec powiedzial ''to co ma ci w twarz powiedziec??''.Slowa PRYWATNOSC nie posiada w swoim slowniku.Argument,ze nawet jak lezy na srodku pokoju to NIE MA PRAWA go czytac,nie przemawial.Za Chiny ludowe!!!!!Bo przeciez ona musi wiedziec wszystko,wlazic z buciorami w moje zycie.I sie dziwi,w ktorym momencie cos zaniedbala.Wow to jakby przyznanie sie do bledu(??).Wlasnie w tym kiedy chce juz miec swoje tajemnice.I nic strasznego nie robie.A ona moze pomyslala,ze jak juz pamietnik pisalam to za wszelka cene cos zlego i rece ja swedzialy.To ma problem...Ale jak co do czego to 'dziecko ja nigdy twojego pamietnika nie dotknelam!!!'.I dogadaj sie :| Klucze mialam nie raz zabierane i 'nie wyjdziesz!!!!!' a jak wyjdziesz to juz nie wracaj.Za malo odwazna bylam i nie wyszlam,ciekawe co by zrobila...Nigdy nie umialaby siasc z ta 'rodzina' i powiedziec im wszystko od poczatku do konca,bo ja przeciez 'tak zle nie mialam,nie wydziwiaj'.Taka gadka cale zycie i poczucie wuny,ze ja przesadzam.Jak bylam mala obgryzalam pazurki to matka mowi po co to robie,tak nieszczesliwe dzieci robia.Ojciec mnie lal pasem albo reka w glowe az upadalam,super szczesliwa bylam.A powody?Bo papuzki male ruszlalam w klatce jak sie wykluly albo po dachu klatki schodowej biegalam.Fakt moglam spasc itd,ale gdzie sie podzialo pojecie ROZMOWA?????Szlabany na porzadku dziennym,to samo jedzenie czy sprzatanie na czas.Siostra cos chciala mojego ja mowilam nie,to mi polamal.Gdzie prawo do posiadania czegos swojego?!Jak ja ich w tym momencie nienawidze.....Wymyslilam sobie przyjaciela poduszke,do ktorej gadalam.A poduszka byla od mojej babci(od str.matki).Ta kobiete moge nazwac moimi rodzicami.Jest najwspanialsza na swiecie,i mimo,ze czasem cos jej nie pasowalo tylko sie smieje z tego,a bylam np. na nia zla.Ale to dlatego,ze zawsze mnie bronila,zawsze umiala mi powiedziec wszystko spokojnie.I jakos problemow nie miala.Widzicie,ze jednak mozna?Zawsze byla ze mna emocjonalnie zwiazana,kiedy chorowalam dala na msze wieczyste,jest bardzo wierzaca.Kocham ja ponad wszystko i to jej z przyjemnoscia i duma pokazalabym moje dziecko.Szkoda,ze moi drudzy dziadkowie nie doczekali,bo niewatpliwie na to zasluguja.Jedyne co dobre zrobili moi rodzice to zawozili nas do dziadkow wlasnie.I dzieki dziadkom moge powiedziec,ze mialam wynagrodzone wszystkie bole,ze to moje dziecinstwo bylo ciekawe,troszke mnie nauczylo i bylo slodkie.Dlatego tak mi trudno kiedy ich juz nie ma,bo to do nich czuje ta wdziecznosc i milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Zosi123
"U mnie też jest/była przemoc w domu. Psychiczna. Zapłacilam za to stwierdzoną depresją, nerwicą, zaburzeniami odżywiania, chorobą serca." Ponoć studiujesz cos związanego z psychologia :) Ta wypowiedż świadczy o tym że wiedza nie chroni przed autodestrukcją. Czyżbyś miała już zamknięte zycie? (mówiąc inaczej czyżby pisał to twój duch?) bedziesz płaciła do końca życia to dopiero zaliczka, oczywiście mozesz sobie wybaczać zbrodniarzom, nazywajmy rzeczy ich imionami nie bójmy się tego, byc dzieckiem zbrodniarzy to nie żaden wstyd w końcu nie wybieramy sobie rodziców. Zosiu czy chcesz tego czy nie nie tylko Ty bedziesz dalej płaciła beda tez płaciły Twoje dzieci, patrząc na Twoje życie przejma syndrom ofiary, a nie wiem czy ktokolwiek upoważnił Cie do wybaczania w ich imieniu. Oczywiście mozesz się łudzic że wybaczając przerwiesz krąg zła, że weźmiesz wszystko na siebie to przecież potrafisz doskonale ale to tylko złudzenia, wydaje mi się :) że najpierw trzeba rozerwać chore relacje z rodzicami, a dopiero potem można mówić o jakiejkolwiek terapii. To chyba logiczne że pierwsze co należy zrobić to usunąć czynnik powodujący spustoszenia w Twojej psychice. Oczywiście możesz dalej trzymać sie stereotypu że rodzicom należy się szacunek, czy miłość, ale na to trzeba zasłużyć, jeśli będziemy kochać i szanować zbrodniarzy to fajny świat zostawimy naszym dzieciom, bo my przecież już sisaliśmy się na straty :), gratuluję logicznego myślenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Czy ja tez moge cos napisac....:Z niektorymi sie rozmawiac poprostu nie da.Mowisz z niczego sie nie bierze.A mi sie wydaje,ze jednak.Masz jakis problem czemu nie usiadziesz i nie porozmawiacie spokojnie.Wnioskuje,ze syn jest nastolatkiem,pozwol mu wychodzic,bo czemu nie.Niech sie wyszaleje.Jak masz pewnosc,ze nie wpakowal sie w cpanie czy inne rzeczy dlaczego na sile chcesz go trzymac w domu.Moze oczekujesz od niego rowniez obowiazkow,ale czy nauczylas go tego w dziecinstwie??Zeby po sobie sprzatnal np.Czy robilas wszystko za niego?Czasem mowisz jak moja matka...Moze odreagowujesz po czesci swoje problemy na synu.Wiesz dla mnie zawsze rodzic jest pierwszy i jak nauczy dziecko tak potem ma,bo dzieciak sie nie rodzi z wiedza i odruchami tylko wszystko mu sie wpaja.Uwierz mi,ze wszyscy tutaj w wiekszosci na poczatku obwiniali siebie i nie jedno ta temat wlasnych osobowosci zdazyli przemyslec.Teraz poukladalo im sie w glowie i widza gdzie tak naprawde tkwil problem... Tiptox masz racje to wszystko gdzies sie chowa,ale jest gleboko zakorzenione i wystarczy maly bodziec,ktory spowoduje,ze jakies wydarzenie z zycia ci sie przypomni i cierpisz.Tego sie nie uniknie,masz to na cale zycie.Z biegiem czasu jakos do tego przywykasz i sie nie przejmujesz.I to jest dobre,bo na poczatku(tylko kiedy ten poczatek?)to bardzo boli... Co do toksycznych zwiazkow jak ktos wspomnial:to jest chyba jeszcze gorsze od chorych rodzicow.Ja sie wyrwalam,udawala mi sie praca nad soba.Poznalam kogos...I wszystko runelo z hukiem!!!!Znowu musze pracowac,tym razem przez tego gnoja.Znowu pozbyc sie niektorych fobii i chorychkompleksow.Czy ja w tym zyciu spotkam kogos wartosciowego????Pewnie tak,ale czy zaufam i otworze sie na niego???Jak narazie wszedzie wietrze podstep,brzydze sie i nie ufam.Zreszta nie ufalam nigdy... Malenstwo moze dla nas wydaje sie to za proste?Ja sobie popalalam i roznych rzeczy poprobowalam,ale nie zeby byc dnem czy nalogowcem.Moja amtka naczytala sie pamietnika i wymyslila bzdury.Do tego dolozyla teorie glupiej cioci i wyszlo co wyszlo.Z nia to tez niezle jaja sa.Kobieta dla swoich corek jest tragiczna.Zawod:pedagog...Jest tak grubianska i prosta,ze sie opisac nie da.Wiem,ze ona tym ukrywa swoje kompleksy itd,ale jak wspomniano nad soba trzeba pracowac.NIKT nie zasluguje na obarczanie go czyimis problemami!!!!!Z jakiej niby racji?? Wracajac do czyjesc wypowiedzi.Przepraszam,ze tak pisze bezosobowo,ale czytajac wiele mi sie przypomina,pisze na kartce i ciezko potem wrocic do nicka.Nie myslcie,ze was pobieznie traktuje,bo czytam wszystko i czuje to wszystko.Autorzy zdan,do ktorych nawiazuje beda wiedzieli o co chodzi a to chyba najwazniejsze.A wiec chcialam nadmienic,ze jesli chodzi o wiare w to,ze normalni rodzice to ja widzialam to zawsze.Zawsze ubolewalam nad czym czemu wszyscy inni zyja normalnie,a swieci nie byli.Tylko ich rodzice sa bardziej na poziomie wydaje mi sie.Tymczasowi.Najgorszy tekst to jest chyba taki 'po co ci ja tego nie mialam i zylam'....Nie mam slow.... Z czynszem moja matka wymyslila sobie jak skonczylam 18. lat,ze mam jej sie dokladac.Bo owa glupia ciocia,ktora notabene byla zawsze obgadywana nagle stala sie sprzymierzencem(moja matka jest podatna na innych jak nie wiem),powiedziala jej,ze w momencie kiedy koncze 18 lat ona zadnego obowiazku wobec mnie nie ma!I slyszalam to na wlasne uszy,bo gadaly w kuchni.Ciekawe skad takie madrosci zyciowe czerpie.Moze ze swoich fachowych magazynow badz programow typu Romantica.bo nic innego nie robi po przyjsciu z pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
...Co do wpomnianej przeze mnie rozmowy z rodzicami.U mnie w domu nigdy sie o uczuciach otwarcie nie mowilo,gdzie sie miala tego nauczyc.Mam jednego jedynego przyjaciela,ktoremu powiem i nie wstydze sie zadnych swoich uczuc.I to chyba bylo mi dane,bo gdyby nie on zwariowalabym juz dawno.Dziekuje ci T.Tak samo umiem powiedziec wszystko wam,ale tylko dlatego,ze mamy te same przezycia.Cala reszta 'przyjaciol' patrzyla na mnie jak na sfrustrowana wariatke.Btw. skoro matka czytala pamietnik wiedziala wszystko,ale sie obruszyla,bo tam tyle klniecia,jak ja tak moge.To jej ojciec powiedzial ''to co ma ci w twarz powiedziec??''.Slowa PRYWATNOSC nie posiada w swoim slowniku.Argument,ze nawet jak lezy na srodku pokoju to NIE MA PRAWA go czytac,nie przemawial.Za Chiny ludowe!!!!!Bo przeciez ona musi wiedziec wszystko,wlazic z buciorami w moje zycie.I sie dziwi,w ktorym momencie cos zaniedbala.Wow to jakby przyznanie sie do bledu(??).Wlasnie w tym kiedy chce juz miec swoje tajemnice.I nic strasznego nie robie.A ona moze pomyslala,ze jak juz pamietnik pisalam to za wszelka cene cos zlego i rece ja swedzialy.To ma problem...Ale jak co do czego to 'dziecko ja nigdy twojego pamietnika nie dotknelam!!!'.I dogadaj sie :| Klucze mialam nie raz zabierane i 'nie wyjdziesz!!!!!' a jak wyjdziesz to juz nie wracaj.Za malo odwazna bylam i nie wyszlam,ciekawe co by zrobila...Nigdy nie umialaby siasc z ta 'rodzina' i powiedziec im wszystko od poczatku do konca,bo ja przeciez 'tak zle nie mialam,nie wydziwiaj'.Taka gadka cale zycie i poczucie wuny,ze ja przesadzam.Jak bylam mala obgryzalam pazurki to matka mowi po co to robie,tak nieszczesliwe dzieci robia.Ojciec mnie lal pasem albo reka w glowe az upadalam,super szczesliwa bylam.A powody?Bo papuzki male ruszlalam w klatce jak sie wykluly albo po dachu klatki schodowej biegalam.Fakt moglam spasc itd,ale gdzie sie podzialo pojecie ROZMOWA?????Szlabany na porzadku dziennym,to samo jedzenie czy sprzatanie na czas.Siostra cos chciala mojego ja mowilam nie,to mi polamal.Gdzie prawo do posiadania czegos swojego?!Jak ja ich w tym momencie nienawidze.....Wymyslilam sobie przyjaciela poduszke,do ktorej gadalam.A poduszka byla od mojej babci(od str.matki).Ta kobiete moge nazwac moimi rodzicami.Jest najwspanialsza na swiecie,i mimo,ze czasem cos jej nie pasowalo tylko sie smieje z tego,a bylam np. na nia zla.Ale to dlatego,ze zawsze mnie bronila,zawsze umiala mi powiedziec wszystko spokojnie.I jakos problemow nie miala.Widzicie,ze jednak mozna?Zawsze byla ze mna emocjonalnie zwiazana,kiedy chorowalam dala na msze wieczyste,jest bardzo wierzaca.Kocham ja ponad wszystko i to jej z przyjemnoscia i duma pokazalabym moje dziecko.Szkoda,ze moi drudzy dziadkowie nie doczekali,bo niewatpliwie na to zasluguja.Jedyne co dobre zrobili moi rodzice to zawozili nas do dziadkow wlasnie.I dzieki dziadkom moge powiedziec,ze mialam wynagrodzone wszystkie bole,ze to moje dziecinstwo bylo ciekawe,troszke mnie nauczylo i bylo slodkie.Dlatego tak mi trudno kiedy ich juz nie ma,bo to do nich czuje ta wdziecznosc i milosc. I jeszcze przypomniala mi sie pewna rodzina wlasnie u tej babci na wsi.Maja trojke malych dziewczynek.A sposob w jaki sie do tych dzieci odnosza ('zostaw,bo ci zaraz przebije ten kurwa balon!-do dziecka 2 letniego) i je traktuja jest obrzydliwy.Szarpia nimi,krzycza,klna,bije prostactwem.Sa zastraszone,chcialam jedna poglaskac po glowie to sie bala,chcialo mi sie plakac jak tam siedzialam.Bo tam mieszkaja rowniez kolezanki,do ktorych chodze.I mysle,ze te dzieci kiedys powiedza to samo o reszcie rodziny to co ja o swoich dziadkach teraz.Nigdy o rodzicach. Naprawde mi ich szkoda,cale zycie beda wysluchiwaly darcia mordy. I teraz niech zobacza wszyscy ci madrzy co pisza jacy my niewdzieczni.CO TE MALE DZIECI ZAWINILY RODZICOM???Jaki oni powod maja aby je tak traktowac?Bo co,bo placze i ma swoje humorki?To jest NORMALNE.I ci rodzice sa chyba za malo wyedukowani...Gasza ich indywidualnosc,zakaz placzu. I zobaczcie teraz tepaki,ktore zanim pojma to nawypisuja bzdur.Pewnie bedziecie tacy sami...Bezplodnosc bylaby dla was nagroda....a dla dzieci przede wszystkim,bo zadne sobie nie zasluzyly...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
czy ja tez moge cos napisac: kazdemu wolno pisac. Dlaczego pytasz? Jestes bardzo dzielna kobieta. I musze przyznac Zosi racje. Zosiu masz RACJE. Twoj byly maz niszczac Ciebie niszczyl te czesc w Twoich dzieciach, ktora utozsamialy w sobie z Toba. Dziecko wie, ze jest polowa mamy i polowa taty. I jesli tato niszczy mame, niszczy tez dziecko. Jednoczesnie. Nie bronilas sie pewnie dlugo Wiec skad masz miec autorytet. Nie bronilas siebie a tym samym nie bronilas ich. A teraz brak srodkow kojarza z Twoja decyzja. Dzieci maja w takich sytuacjach problemy egzystencjalne. Czuja sie zalezne od sytuacji materialnej rodzicow. Wiec kazde "nie ma pieniedzy" traktuja jako zagrozenie. Czuja strach. podobno po rozwodzie dzieci konfrontowane z problemami natury egzystencjalnej popelniaja czesciej samobojstwa. Statystyka. Syn mjej kolezanki w takiej sytuacji pocieszal matke, zeby sie nie martwila, ze maja jeszcze psa i najwyzej go zjedza... dzieci boja sie glodu. Ja pewnie zaufalabym terapeucie. Ale swoja droga porozmawialabym z dziecmi szczerze. Uswiadomilabym im, ze tatus robil dlugi i ze i tak dzieki mojej pracy mielismy co jesc. I ze z glodu nie umra. Ze moze na jakis lepszy ciuch beda musialy same dorobic, ale beda mialy gdzie mieszkac i co jesc i w co sie ubrac. Tak dlugo jak dasz rade. powiedz im, ze ta sytuacja jest dla Ciebie trudna i ze potrzebujesz ich wspoldzialania. Ze kazda chwila kiedy sie o nie martwisz odbiera Ci sily. Ze dzialajac tak dzialaja na swoja wlasna szkode. Ale nie zapomnij powiedziec im, ze je kochasz i zawsze bedziesz je kochala. Bo to przeciez jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak juz chyba musi byc
hej!wiem jak to jest! nie bija mnie na szczescie....ale czuje sie bita od zewnatrz:( jak cos sie w domu stanie zaraz jest na mnie, nawet nie pytaja kto to zrobil (a mam dwoje rodzenstwa). nawet jesli zrobi cos ktores z mojego rodzenstwa to sie do tego nie przyzna i smieje sie ze mnie w drugim pokoju, a ja siedze u siebie i placze:( w tym roku moja siostra zaczela studiowac zaocznie takze nei ma jej w weekendy, no to obowiazki, ktore spoczywaly na niej przeszly na mnie(oprocz tego mamswojea jeszcze dostawalam opiepsz ze nic nie robie:( zawsze mi mowili ze szkola jest najwazniejsza, az tu wczoraj ojciec wygranal mi ze ja caly rok nic nie robie aby sie troche poucze, i ze co maja zrobic dzieci ze wsi jak musza sie uczyc i pracowac:| (tylko nie pomyslcie sobie ze jestem jakims kujonem:> mam srednia cos kolo 3.6. oni tego ne wiedza ale ja ciagle placze bonie chce tak zyc.... nawet babcie traktuja mnie gorzej; np na kazde swieta czy cos dawaja nam jakies sumy pieniezne to ja np dostaje 30 zl a moje rodzenstwo 50 zl:/ czuje sie wtedy gorsza:> wszystko to sprawilo ze zamknelam sie w sobie, praktycznie sie nie odzywam, ostatnio nie moge znalezc kogos z kim moglabym normalnie, na looozie pogadac:/ czuje sie samotna i czesto mam mysli samobojcze...chociaz wiem ze i tak bym sie do niczego nie posunela:| pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puskaaaaaaaaa
ja jestem mlodsza od brata i tez zawsze jest na mnie....nie wspominam o tym ze nie pozwalaja mi jechac 10 min drogi tramwajem sama bo jestem za mala i za daelko dla mnie(mam 17 lat)dra sie na mnie w ciagu roku szkolnego ze sie nie ucze,a srednia mam 4,78 Szalenstwo!!!Na dodatek mysla ze mnie znaja,mysla ze ja jestem taka sama jak na poczatku odstawowki,a od tamtego czasu duzo sie we mnie zmienilo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak juz chyba musi byc
ja mam raczej tak ze sie bronie jak tylko moge ale czasem nie mam jush sily....jak mi nie karza czegos robic to na zlosc to zrobie.... ale czasem wole przynac im racje bo po co mam sie znizac do ich poziomu.... potem przemysla sprawe i przez nastepny tydzien sa dla mnie starsznie mili no ale po tygodniu wszystko wraca do normy i tak w kolko:/ papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samfacet
Cos mi sie jeszcze przypomnialo po czytaniu wypowiedzi bodajze martymaua. Tez mialem ciekawie pod wzgledem "znajomosci" w domu - jak sprowadzalem kolegow na noc to mialem meline, jak kolezanki - to burdel robilem. Nie raz bywalo tak ze znajomi nocowali w domu tylko w okresie snu mojej starszej. Tzn kiedy juz spala a wybywali zanim sie obudzila. Do tab11. Nie wpędzaj sie w te problemy. Jezeli sama tego nie zauwazylas to Ci podpowiem - matka dalej wpedza cie w poczucie winy, ze to ze sie nie widzicie jest tylko i wylacznie twoja wina.. Nie daj sie - uluz sobie zycie na nowo, znajdz sobie przyjaciol, swoja polowke czy cos co ci sprawi radosc w zyciu - nie daj sie wciagnacz powrotem w to bagno. Kto sie pytal o skierowanie do psychologa - chyba czuje ze.. - jak ja "goscilem" to bez zadnych skierowan to bylo. Ups - ja bylem prywatnie :/ - wizyta 1h bodajze 30 PLN ( jakies 7 lat temu). Ale moze sproboj z grupami w stylu AA jak ktos tu powiedzial to jest dopiero oczyszczenie atmosfery. Choc nie powiem - mi psycholog pomogl pod tym wzgledem, ze stwierdzil ze jestem w 100% normalny. Ale ty tez to wiesz - przeciez tu kazdy to potwierdza. A i jeszcze jedna osoba bodajze Gkt czy coś takiego zasluguje na moja odpowiedz i pytanie. Nie mow mi ze ja to nei mam problemow bo tylko" lightowe" mialem lania i psyhike klapnieta. Czy to znaczy ze jak mam wszystkie koniczyny to powinienem bic poklony bo mam je 4 a inni nie maja ? Glupie tlumaczenia.. A teraz pytanko - skoro pracujesz z takimi dziecmi to chce wierzyc w to ze jestes psychologiem z komendy policji, gdzie TACY rodzice sa zatrzymywani za znecanie sie nad dzieckiem, a jezeli jestes wolontariuszem to lepiej zamilknij.., choc psycholog z ciebie tez kiepski bo innych objawow znecania poza "widocznymi" siniakami nie widzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wedrowiecbezcelu
TORA: absolutnie nie podoba mi sie to co piszesz o ksiezach i zaczynasz uprawiac psychologie i pouczac innych (Zosie) co maja robic, wiec ja nie zostane Ci dluzny. w Twoich wypowiedziach jest duzo agresji. OK, rozumiem, ze jestes wsciekla na swoich katow, ale zrob cos z tym uczuciem, a nie wywalasz go na innych. Pisalas ze nienawisc daje Ci sile (Tora tora )- zgadzam sie, ze emocje sa sila napedowa naszych dzialan, ale prosze nie wyladowuj swojej agresji na innych ludziach. Nie pluj na moje uczucia religijne. Osobiscie mam duzy kontakt w pracy z ksiezmi i niektorzy z nich sa miernotami, ale wiekszosc to wspaniali ludzie poswiecajacy sie dla pracy z ludzmi i milosci do Boga- i dlatego rezygnuja z normalnego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy ja też mogę coś napisać..
O różnych rozwiązaniach, możliwościach pomocy, jeśli samemu z sobą nie można sobie dać rady mówiłam Synowi nie raz. Od dawna odkąd zaczęły się problemy prosiłam Go, żeby znalazł osobę do rozmowy taką, której ufa. Podawałam Mu za przykład psychologa, zresztą On o tym wie. Nie muszę biec od razu z sobą, gdyż w pracy mam z takimi osobami kontakt i dużo rozmawiam. Sama także byłam na rozmowie i nie wstydze się tego napisać. Nie mogąc sobie już dać rady ze wszystkimi oskarżeniami kierowanymi pod moim adresem ze strony eks poszłam nawet do poradni AA, choć to nie ja piłam. Radzę wszystkim, aby tak jak ja szukali pomocy, jeśli sami nie umieją sobie z tym poradzić. Synowi nie mówiłam w złości, ani nie rozkazywałam, prosiłam widząc, że w domu jest nie tak, aby rozmawiał, jeśli nie ze mną to z innymi osobami. Ja osobiście mam kontakt z osobami w różnym wieku i twierdzę, że dobry, jednak wiem, że w przypadku najbliższej osoby, jeśli nie chce ona mówić, trzeba jej przynajmniej doradzić, gdzie może się udać,aby znaleźć pomoc. Ja taką pomoc znalazłam, gdy było mi naprawde źle. Wiem, że są to osoby, które wczuwają sie w sytuację drugiej osoby. Nie twierdzę, że dzieci nie uczę czegokolwiek i we wszystkim wyręczam, one po prostu czasem chcą za dużo, a ja tego bez "echa" pozostawić tego nie mogę. Nie idę najpierw mówić obcym, staram się najpierw Im tłumaczyć. Moje Dzieci szybko dorosły, "może za szybko - w takim domu jaki był. Do dnia dzisiejszego nie moge sobie wybaczyć, iż nie przerwałam tego wcześniej (małżeństwa).......nie starczyło mi siły....??????????Chyba tak, szukałam wszędzie pomocy, chodziłam, prosiłam, różne rzeczy robiłam......dopiero dwa lata temu powtórnie, nie słuchając nikogo złożyłam pozew i wygrałm ta sprawę, trwała długo, za długo......wiele przez nią przeszłam ja i Dzieci -i jak sobie czasem przypomnę co wysłuchałam słabo mi się robi. Dobrze, że mam z kim o tym porozmawiać, inaczej byłoby źle. Często płaczę przypominając sobie to wszystko - winię się za to co się działo w naszym domu. Dodam, że babcia Dzieci ze strony eks w niczym mi nie pomogła, aby zmienić zachwanie swego syna. Gdy juz widziała, że zgłaszam na policję, prokuraturę cały czas.....oj pretensje były tylko do mnie, że to ja nie potrfię. Czy to źle, że obecnie swoim dzieciom chcę coś wynagrodzić i "owszem czasem staram się Im dać więcej, aby nie czuli się gorsi od innych dzieci, jednak jednocześnie w dalszym ciągu uczę, lub staram się Ich czegoś nauczyć. Nie twierdzę, że to wszystko jest łatwe, pragnę odpoczynku.....nawet nie wiecie jak bardzo. Czuję się potwornie zmęczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wedrowiecbezcelu
Tora- ale zgadzam sie ze isc do ksiedza po porade w tych sprawach tylko dlatego, ze jest ksiedzem to blad- oni nie wiedza wszystkiego. Trzeba isc do psychoterapelty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gzes
q__wa!! ja nienawidze ojca, coraz bardziej "oddalam sie" od matki. jak niecierpie tego uczucia w sobie, nimoge tego nieraz znieść i poprostu wybywam gdzieśdo lasu nad jezioro, żeby chwilke sam pobyć gdzieś i zapomieć o całym świecie. ciągneło sie tak kilka lat aż w końcu odważyłem sie coś z tym zrobić, poszedłem do pedagog w szkole, od razu wiedziala gdzie mnie skierować. teraz chodze do psychoterapeuty i wiem, że niemusze ratować relacji w rodzinie, lecz musze skupić sie na sobie, na swojej przyszłości i na tym żeby wyciągnąć wnioski z błędów rodziców i niepopełnić tych samych... radze znaleźć kogoś, komu można zaufać a zarazem kogoś, kto nam pomoże. ja swoje życie powolutku naprawiam, może niezauważa sie to z dnia na dzień, lecz po pół roku całkiem inaczej patrze na to wszystko co sie dzieje (choć dalej q__wa nie moge zapomieć tego wszystkiego co sie wydarzyło, lecz myśle, i mam nadziejena to, że ta nienawiść kiedyś zniknie) pozdrowienia i .... POWODZENIA WAM SYSKIM ZYCZE ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wedrowiecbezcelu
CZY JA MOGE TEZ COS NAPISAC: kobieto, potrzebujesz FACHOWEJ pomocy. W poradniach AA terapelci pomagaja nie tylko alkoholikom, ale i ich zonom/dzieciom. Jest tez odpowiednik grup AA dla zon alkoholikow- to Al- Anon. Spytaj w poradni o spotkania grup Al- Anon; spotykaja sie tam kobiety ktore, choc moze trudno Ci w to uwierzyc, maja bardzo podobne problemy do Twoich i razem radza sobie z tym. zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do tego kogoś kto napisal do mnie \"do zosi123\" co to za tajemnicze określenie, ze pisze to moj duch, co masz na myśli ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gzes
wedrowiecbezcelu - masz racje, pomoc specjalistów jest niezbędna! a co najważniejsze, trzeba sie przed samym sobą przyznać, że gdzieś jest problem i zacząć pracować nad tym ze specjalistą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy ja też mogę coś napisać..
Do gzesa.... Dobrze zrobiłeś, u mnie na początku był wstyd iść z problemami dalej, ale poszłam. Jestem na pewno dużo starsza, ale moi rodzice ytak jak pisałam, byli przeciwni. Ojciec jest inny, ale matka nie dała i nie daje mi w dalszym ciągu oparcia. Jest dziwną osoba, fakt schorowaną, ale nie uważam, że ma monopol na "wszelką mądrość". Może ktoś spyta "dlaczego tak piszę"? Jak sie przyznałam, że byłam u psychologa, też było źle. Wykrzyczała, że pójdzie tam i powie co mysli o "Ich" pomocy. Co Wy wszyscy na to? Czy ktoś mi może napisać, że popełniłam błąd szukając pomocy, gdy już nie miałam siły i nie rozumiałam postępowania, teraz już eks? Ja nie byłam tylko u jednej osoby, choć powtarzam że nie było mi łatwo mówić o problemach. Winiłam siebie, że sama sobie nie radzę, że nie wiem, nie umię, nie potrafię.........Nikt nie pomógł mi nigdy w 100%, ale rozmowa pomaga, to wiem na pewno, człowiek nie zostaje z problemami sam. Teraz też nie śpie, choć dzieci śpia już dawno. Moim życzeniem jest, aby "taki dom jaki mieli tu wcześniej nigdy nie był udziałem Ich życia". Zróbcie wszystko, aby być pewnym, iż niczego nie zaniedbaliście. Nigdy nie wińcie w 100% siebie, szukajcie pomocy, wyjaśnienia tego co jest udziałem waszego życia. Pozdrawiam wszystkich, ide zaraz spać, najwyższy czas.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tymczasem ja...
kocham moich Rodzicow.Sa cudowni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gzes
czy ja też mogę coś napisać.. - byłem w paru instytucjach, musiałem często mówić o swoich problemach, ale mnie pokierowali i pokazali co zrobić, teraz chodze na terapie i niewstydze sie powiedzieć że mam problem w rodzinie, choć wielokrotnie byłem prze to upokarzany i wyśmiewany, lecz pracuje nad sobą i sie ucze jak sobie radszić oczywiście pdo opieką specjalisty! bo samemu w życiu bym se nieporadził. "nieszczęśliwi lubią mówić o swoim nieszczęściu"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wędrowca bez celu..czy ja t
Napisałam, że byłam nie tylko w jednym miejscu, nie chciał tam iść jednak mój Syn, gdy zapytałam czy ma ochotę.....może kiedyś pójdzie... Ja nie byłam tylko w jednym miejscu i u jednej osoby, ale być może poszłam tam za późno.....tego nie wiem. Nie od razu podałam też o rozwód, ale w końcu podałam. To w tych kilku miejscach, gdzie się pojawiłam powiedziano mi, że nie mam na co czekać. Podczas Komisji Antyalkoholowej, gdzie zgłosiłam wtedy jeszcze eks siedziała jedna zpań z poradni, moje dwie koleżanki także. Czasem nie mogłam uwierzyć kogo jeszcze ze znajomych spotkam, przed kim będę się jeszcze wstydzić, .....człowiek nigdy chyba nie wie ile jest w stanie znieść. Dziś moge napisać, że dużo mozna zrobić, aby osiągnąć spokój. :) Starajcie się sobie radzić w życiu jak najszybciej reagujcie na problemy, im szybciej to zrobicie, tym szybciej skończą się "złe dni, a czasem noce".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×