Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ańa

poród w domu

Polecane posty

Gość ańa

Witajcie,czytam sobie o porodach w domu,ale nigdzie nie ma o tym,gdzie znalezć położną,która takie porody przyjmuje. Pytanie kolejnych pań nie wydaje mi się skuteczne,większość z nich uważa to za fanaberię.Jestem z Katowic,może ktoś wie gdzie szukać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gordiska
hej a dlaczego akurat w domu a nie wolisz w szpitalu gdzie jest pelan aparatura medyczna wrazie komplikacji a w domu jej nie bedzie z tego co wiem to lekarze nie popieraja tej metody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi sie,ze najlepiej było by zamowic sobie prywatnie połozana,ktora ma doswiadczenie w takich praktykach,musisz zorientowac sie w szpitalu,mozna ,,zamowic\'\' do domu nawet lekarza.oczywiscie za odpowiednim wynagrodzeniem.Moim zdaniem jesli nie ma zadnych przeciwskazan(ze strony medycznej)to jest to d cudowny sposob na narodziny maluszka.Metoda ta jest bardzo popularna za granica zwlaszcza w krajach Skandynawii. Pozdrawiam:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jupijupi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ańa
Dlaczego nie w szpitalu?O ile oczywiście nie byłoby wcześniejszych przeciwskazań - no cóż,szpital nie wydaje mi się o wiele bezpieczniejszym miejscem,wręcz przeciwnie!Do tej pory wszelkie z nimi doświadczenia każą mi trzymać się jak najdalej. Moje własne,a oczywiście można też poprzeglądać statystyki..i można się zdziwić,która opcja jest "bezpieczniejsza"...Lekarze to generalnie nic nie popierają,co mogłoby wprowadzić jakieś zmiany.Są nieomylni i wspaniali,tylko że jedynie we własnym mniemaniu,niestety.Tyle z mojego dość bogatego,na szczęście zakończonego (wyśmiewanymi przez nich metodami) doświadczenia "chorobowego". A tak nie-medycznie - czy dom nie jest spokojniejszym i bardziej przyjaznym miejscem?No chyba że komuś to zwisa i nie chce robić z porodu czegoś naprawdę pięknego,tylko..poprostu urodzić i tyle. Dzięki Sisi Marcelo,może właśnie poszukam zwyczajnie w szpitalach. Gdzieś napewno znajdę,pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morda
W domu,bo jest bezpiecznie, tak jak się chce,bo nie lubi się tłumu obcych ludzi,bo łatwiej się zrelaksować,a to ponoć bardziej sprzyja "łatwemu porodowi" niż bezpieczeństwo wynikające z aparatury itd.Każdego uspokaja co innego,ja,jeśli bym tylko mogła,też uciekałabym daleko daleko od szpitali.Nawet przechodząc obok..można się poczuć chorym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morda
No i faktycznie,ponoć statystyki mówią,że dużo mniej komplikacji,zarówno czysto fizycznych jak i tych na bardziej delikatnych płaszczyznach jest przy porodach domowych. Niestety nie znam żadnej "bazy danych" o gotowych do tego położnych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość położna
zastanów się może lepiej nad tym czy bardziej zależy ci na twoim poczuciu bezpieczeństwa ,czy na urodzeniu zdrowego dziecka...Choć jako położnej podoba mi się idea domowych porodów,to nigdy nie skazałabym swojego dziecka na to, że w razie komplikacji nie będzie mu można szybko pomóc.No,ale cóż ,zawsze możesz liczyć na to ,że w twoim przypadku "się jakoś uda". Dodam jeszcze,że moje dziecko nie przeżyłoby ,gdyby nie natychmiastowa pomoc na bloku porodowym.Po 3min. zacząłby obumierać jego mózg,a po 5-10min. umarłoby we mnie zanim zdążyłabym się zorientować,że dzieje się coś złego.Potem czekałby mnie jeszcze poród martwego dziecka...Dziękuję...wolę dać mu szansę na życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polozna ma racje... NAjlepszy jest szpital. To wazniejsze niz atmosfera domowa, uwierz mi. Gdyby cos sie stalo dziecku z powodu tego, ze do szpitala bylo daleko, chyba bys sobie nigdy nie wybaczyla... Ale wszystko bedzie dobrze, na pewno. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ańa
dzięki, jest jeszcze parę miesięcy do myślenia i decydowania jak najlepiej dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polityka niedawno pisała o porodach w domu, bodajże 25 numer, pamiętam, że nawet jakieś nazwiska podawali, może sprawdź, może tam znajdziesz wskazówki jak znaleźć położną. Pytałaś może w Fundacji rodzić po ludzku - oni nie mają żadnych danych?? Przyznam że ja bym się bała, ale skoro czujesz się na siłach i masz jeszcze trochę czasu to szukaj. W Polsce to troche konspira z tym rodzeniem w domu, ale kto szuka ten znajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość +_+
dziwie ci sie ze chcesz rodzic w domu, obawialabym sie zwlaszca ze moj porod mial byc drogami natury a skonczyl sie cesarka. Rodzilam normalnie prawaie do samego konca, skurcze parte juz mnie nadcieli a mala nie chcial wyjsc calu czas sie cofala, skonczylo sie cesarka, gdyby nie to mala udusilaby sie. Zastanowi;labym sie nad rodzeniem w domciu przciez tu chodzi o to zebys urodzila zdrowe dziecko a nie o twoja wygode. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pityra
Wypowiedź położnej, to po prostu wpasowanie się w polską rzeczywistosc, brak doswiadczenia medycznego w odbieraniu takich porodów. Po co te katastroficzne wizje? To tak samo jak z nacinaniem krocza, ktore w polsce jest tak nagminne, a przecież juz dawno wnikliwe statystyki i badania udownodniły ze naciecie wcale nie zmniejsza ryzyko pęknięcia krocza! Po prostu położne, nie chcą , nie umieją czy jakies inne powody robic tego co na zachodzie jest normalne - ochrona krocza. Znajoma w zeszlym roku rodziła w Holandii. Ona oczywiscie , z pochodzenia Polka , wychowana na polskiej rzeczywistosci w panice opłaciła poród w szpitalu. Bo tam za takie coś się płaci, jako za "nieuzasadniony pobyt w szpitalu". Normalnie kobiety rodzą w domach. A to że od samego przechdzenia obok szpitala mozna się rozchorować - to jest fakt. Nie mówiąc już o nagminnych przypadkach ,że świeżo upieczona mamusia z dzieckiem lądują po takim pobycie spowrotem w szpitalu bo są zarażone szpitalnymi bakteriami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morda
A tak swoją drogą,jak daleko masz z domu do szpitala,w razie gdyby zaistniała taka konieczność albo jakbyś zwyczajnie zmieniła zdanie? Szpitalne bakterie "zatruły" mi 3 lata i to dość solidnie.Antybiotyki,którymi lekarze je zwalczali,popsuły mi wszystkie okoliczne narządy,mimo ochronnych lekarstw.Nie pomogły więc na to,co miały pomóc,za to spaprały resztę.Po trzech latach kuracji pomógł dopiero Chińczyk. Podobnie mój ojciec-gronkowiec wszczepiony przy badaniu żył dał mu dwa lata płaczu przy sikaniu i minus 15 kg wagi. Pomogło,jak poszedł w całkiem inne leczenie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ańa
Do szpitala w którym przyjmuje mój ginekolog mam od domu 500metrów. Szpitalnych bakterii,szczególnie wredniastych,też niestety boję się jak ognia- przez dwa lata powracające infekcje spowodowały,że mogłam kochać się dosłownie 15 razy.! 15 razy przez 2 lata!!!!! Dla zakochanej 19 to naprawdę koszmar,a lekarze wypisywali kolejne recepty,i mówili "czasem tak bywa,że to ciągle wraca".Zmądrzałam dopiero trzy lata od 1 infekcji ,6 lat mija właśnie,i od tamtej pory chodzę jedynie do dentysty i na kontrolę do ginekologa,absolutnie BEZ RECEPT.Ze wszystkim poradziłam sobie innymi drogami i na tamtą już nie wrócę,na szczęście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morda
no to nie daleko,to też dość ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość położna
DO PITYRA mylisz się ,przynajmniej co do mojej osoby.Pracuję na porodówce od dziesięciu lat,a od siedmiu jako położna środowiskowa .Spotykałam się z propozycjami odebrania porodu w domu.Tylko właśnie z poczucia odpowiedzialności zawsze odmawiam.Nie "wpasowuję się" w polską rzeczywistość ,staram nie popaść w rutynę,ale po latach odbierania porodów zobaczyłam już tak dużo,że nie zaryzykowałabym cudzego życia lub zdrowia.Oczywiście że łatwo nam zauważać minusy szpitali,ew.błędy personelu,ale czemu nie zauważasz minusów porodu w domu?Słyszałaś gdzieś jak to pięknie się rodzi w domku ,w czułych objęciach męża ,przy nocnej lampce i delikatnej muzyce...a czy do tego opisu zdarzyło ci się usłyszeć o poważniejszych powikłaniach?Z pewnością nie,i to nie dlatego,że ich nie ma.Nie pasują po prostu do idyllicznego obrazu porodu domowego.W Warszawie odbiera takie porody położna [niestety nie pamiętam jej nazwiska]i wydała ona książkę w której opisała swoje doświadczenia.Na ok.15 opisanych porodów domowych wymienia drugie tyle(!!!) ,które z różnych powodów skończyły się podróżą do szpitala i porodem tam właśnie. Co do nacinania krocza to nie wypowiadaj się na tematy o których nie masz pojęcia.Rzeczywiście kiedyś nagminne ,dziś w "cywilizowanych "szpitalach odchodzi się od niego.Nie jest jednak możliwe ochronić krocze pierworódki,która rodzi ponad czterokilogramowe dziecko,a sama jest szczupła.Są sytuacje ,kiedy lepiej chronić odbyt matki i główkę dziecka,a nie robić ceregiele o nacięte krocze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieram w 100% wypowiedzi \"poloznej\" i nie mam nic do dodania ani ujecia jej wypowiedzom :) moge tylko dodac ze szpital zawsze byl i bedzie nie milym miejsce bo to nie jest miejsce spotkan towarzyskich tylko poprostu szpital a postep jest tak szybki w medycynie i duzy ze rodzenie w domu teraz to faktycznie paranoja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieram w 100% wypowiedzi \"poloznej\" i nie mam nic do dodania ani ujecia jej wypowiedzom :) moge tylko dodac ze szpital zawsze byl i bedzie nie milym miejsce bo to nie jest miejsce spotkan towarzyskich tylko poprostu szpital a postep jest tak szybki w medycynie i duzy ze rodzenie w domu teraz to faktycznie paranoja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pityra
ja się zgadzam w 100% ze szpital to nie jest miejsce spotkań towarzyskich. Personel najchetniej takie haslo wywiesiłby na bramie wejsciowej. To jest rzeźnia. Wybacz droga położno, ale mnie nie tyle zachęca wizja idylli domowego porodu ile koszmar szpitalnego rodzenia. Każda z was ma mnóstwo znajomych po porodach ,a jak nie , to wypowiedzi w sieci kobiet które zostały psychicznie wykonczone przez obsługę. Może czas wreszcie zastanowić sie własnie nad organizacją szpitala w klub towarzyski. Osoba która mówi że szpital to szpital, medycyna to medycyna, niech się najpierw nauczy podstaw- że zdrowie skłąda się nie tylko z cielesnej kondycji ale i psychicznej. Niestety porodowa akcja w szpitalu kojarzy mi się nie z pomocą personelu , ale z tym ,że wykorzystując bezradność rodzącej jeździ sie po niej jak po świni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja się zgadzam z pityrą. Poród w domu nie jest atrakcyjny dlatego, ze ma być idylla, tylko dlatego, ze nie jest porodem szpitalnym. W naszych szpitalach poród traktowany jest nie jako normalny proces fizjologiczny który warto asekurować, na wypadek komplikacji, tylko jako CHOROBĘ. Kobieta rodząca jest pacjentka, która jak w Monthy Pythonie \"nie ma odpowiednich kwalifikacji do rodzenia\" a w związku z tym nie ma prawa do \"wymądrzania się\" i \"robienia ceregieli\", nawet jezeli poród przebiega prawidłowo i bez powikłań. Zwiedzałąm ostatnio oddział porodów rodzinnych na Inflanckiej, gdzie chciałam dowiedzec się o mozliwe pozycje rodzenia, inne niz leżąca. Wiadomo nie od dzisiaj, ze pozycja leżąca przy porodzie jest niefizjologiczna i najbardziej urazowa dla matki i dziecka, najłatwiej jest przy niej o rozerwanie krocza, dzieko idzie wbrew siłom grawitacji. Jest natomiast łatwiejsza i przyjemniejsza dla przyjmującego poród, bo wszystko dobrze widać i nie trzeba się schylać. No więc chciałam się dowiedzec, jak to jest traktowane w tym szpitalu - i dowiedziałam się, ze pozycja leżąca, ostatecznie półsiedząca to wszystko na co mogę liczyc, położna dała mi jasno do zrozumienia, ze inne pozycje to fanaberie, bo w tej pozycji najłatwiej jest przyjącć dziecko i już. To, ze najtrudniej jest urodzić dziecko w takiej pozycji, to nie jest jej problem, bo w razie czego mozna przecież naciąć krocze (czego w pozycji spionizowanej często mozna uniknac, bo główka dziecka nie naciska na krocze tak mocno). Walka o nienacinanie krocza tez jest traktowana jak fanaberia, bo przeciez łatwiej jest przyjąć dziecko przy naciętym kroczu, niz kombinowac z regulowaniem siły parcia czy własnie z pozycją pionową. Relacje kobiet, które rozdziły bez nacinania (wynika z nich, ze naturalnie naderwane krocze goi się 5 razy szybciej i lepiej niz nacięte) są lekceważone i straszy się rozerwaniem odbytu - a konia z rzędem temu, co poda mi statystyki dotyczące rzeczywistej liczby tych rozerwań przy nienacinaniu krocza i jego aktywnej ochronie przez położną. Podejrzewam, ze w Polsce takich statystyk po prostu nie ma. Obsługi szpitala nie obchodzą dalsze konsekwencje nacinania krocza, które są nawet przez kobiety traktowane jako naturalne a są koszmarnym utrudnieniem w połogu, który sam z siebie przeciez lekki nie jest. Łatwiej jest połozyc kobietę do parcia, naciąć krocze i odebrac dziecko, niz się ciut natrudzić, zeby mogła urodzić w sposób nie okaleczający jej i pozwalający w dobrej kondycji opiekowac się dzieckiem i prowadzić życie seksualne. Cały czas mówię tu o porodach PRAWIDŁOWYCH, które mogłyby się bez problemu odbyć w domu, bo są naturalnym elementem fizlologii - a szpital robi z nich prawdziwą chorobę i powoduje, ze poród szpitalny, nawet najlepiej przebiegający, staje się dla wielu dziewczyn traumą. nie mówiąc o tym, ze sporo kobiet normalnie wątpi w to, czy bez pomocy szpitala i lekarza byłyby w stanie w ogóle urodzić dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patch
Dzoana dawno nikt czegos tak madrego nie napisal..to jest po prostu prawda to co napisalas..a prawda w oczy kole niestety..kto u nas w polsce sie przejmuje pacjentem..lekarze ida najmniejsza linia oporu..to jest paranoja..no ale po co sie meczyc jak mozna sobie zycie ulatwic..tyle ze dla lekarza numerem 1 powinno byc dobro pacjenta a nie wlasna wygoda..:\

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patch
Dzoana dawno nikt czegos tak madrego nie napisal..to jest po prostu prawda to co napisalas..a prawda w oczy kole niestety..kto u nas w polsce sie przejmuje pacjentem..lekarze ida najmniejsza linia oporu..to jest paranoja..no ale po co sie meczyc jak mozna sobie zycie ulatwic..tyle ze dla lekarza numerem 1 powinno byc dobro pacjenta a nie wlasna wygoda..:\

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ańa
Ojej,im więcej czytam tu i tam,tym bardziej jestem daleka od wersji szpitalnej.I to z powodów,o których nawet wcześniej nie pomyślałabym.A myślałam,że jestem tak daleka,że już dalej być nie można ;) Może zwyczajnie wyjadę na ten czas w jakieś bardziej cywilizowane miejsce,co i z innych powodów wydaje się bardzo korzystne.. Dla mnie te osoby,które tak ufają szpitalom,lekarzom i zwyczajnej,bardzo w sumie wąskotorowej medycynie to - albo sami lekarze itp,albo szczęściarze,którzy nie mieli pecha zetknąć się z realiami.Albo krowy które idą jak się im karze,bo przecież zawsze tak było i po co wymyślać. Fujjj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieram tutaj niektore poglady niektorych osob:) bo powiedzmy sa mi troszke bliskie:) rowniez uwazam, ze przenoszenie narodzin do szpitala to jakas patologia.. ale z jakim ginekologiem gadalem mial odmienne zdanie przytaczajac mi kilkanascie tysiecy powiklan, ktore notabene mozna stosunkowo wczesnie wykryc np. glupim mierzeniem cisnienia i wczesnie zaareagowac.. no ale ktora pani sobie mierzy to cisnienie hm?;p w sumie statystycznie tylko 10% porodow wymaga interwencji szpitalnej.. reszta moglaby sie obyc bez tego.. a dla popierajacych szpitale mam pytanie ile szpitali dysponuje sprzetem ratujacym zycie noworodkom (oprocz inkubatorow) ?? i oczywiscie lekarzami, ktorzy np. w niedziele rowniez sie zjawia.. bo z tym bywaja pooowaaaazne problemy.. wiec lepiej nie rodzic w dni wolne od pracy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, ze nie należy lekceważyć mozliwości komplikacji. W końcu dzięki medycynie kobiety nie umierają wraz z dziećmi przy porodach tak, jak kiedyś. Ale niekoniecznie rozwiązaniem musi byc traktowanie porodu jak cięzkiej choroby. Moze na przykład fajnym rozwiązaniem byłyby domy porodowe umieszczone w bezpośrednim sąsiedztwie szpitali, gdzie rodziłyby kobiety bez zagrożeń (tzn takie, u których mozna zakładać z dużym prawdopodobieństwem, ze poród będzie przebiegał bez powikłań). W razie problemu lecimy do szpitala za ścianą na blok operacyjny i już. Trwa to tyle, ile przejechanie w szpitalu z sali porodowej na parterze na blok operacyjny na piętrze :). Natomiast dom porodowy, dostosowany wyłącznie do porodów naturalnych, z obstawą położnych i jednym lekarzem dyżurnym na wszelki wypadek, nawet dyzurującym na telefon za ścianą w szpitalu. Z takimi położnymi, jakie teraz odbierają porody w domach. Z pojedynczymi pokojami i bez reżimu szpitalnego, cuś jakby mały hotelik. Ech, rozmarzyłam się....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka babcia
Nie wiem ile macie lat i jakie doświadczenia szpitalne mają wasze koleżanki,jednak wiem,ze obecnie mnóstwo kobiet ma problemy z porodami-chemia,budowa itp. Poród to nie wyjście na party,nie musi byc przytulnie i sielankowo,musi być bezpiecznie dla matki i dziecka,jestem za szpitalem. Sama przeszłam przez dwa porody w szpitalu i gdyby nie natychmiastowa reakcja personelu i aparatura medyczna w jednym i drugim przypadku .Nie przeżyłabym już pierwszego porodu. Ogólnie było nieciekawie/szpital/,ale do dzisiaj jestem im wdzięczna,że zyje i mam zdrowe dziecko,drugie niestety nie przeżyło. Nie znam statystyki prasowej na temat pękniecia krocza,mam za to koleżankę,która przez dwa lata chodziła w pampersach /lekarz chciał być "na czasie "i nie naciął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość położna
właśnie... ciekawe ile z was mających tyle do powiedzenia na temat okropności porodów szpitalnych już rodziło?Czasy traktowania pacjentek jak zarazy już dawno minęły.Apropos domów porodowych za ścianą szpitala to ta instytucja istnieje -to są sale do porodów rodzinnych .Jeśli zaś chodzi o poród w tradycyjnej pozycji...mówisz,że mnie jako położnej tak wygodniej....Wierz mi kiedy chcę wyrażnie widzieć krocze,to nie po to żeby zobaczyć tam dzieła Picassa, tylko żeby chronić Ciebie i Twoje dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzoana pieknie piszesz!!! Az się wzruszyłam naprawdę. Sama nie mam dziecka i nawet nie wiem czy po tych wszystkich opisach sie na nie zdecyduję! Ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też ciężarówka.
położna - ok, ty chcesz zobaczyć krocze. Ale to rodząca rodzi, a nie ty... pozycję rodzącej zmienić żeby się przyjrzeć, to jest ile? Dwie sekundy? Trzy? Mnie już teraz nawala kręgosłup i nie mogę długo wyleżeć na plecach. A jak miałabym leżeć godzinami, z bólami, to chyba bym oszalała :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×