Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

Gość jjjjjjjj
jjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjmmmmmmmmmmmmmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta m
czesc dziewczyny. ja tez mam podobne problemy. moj mezczyzna uwaza ze matka zawsze mam racje. nigdy nie potrafi przyznac ze cos jego matka zrobila zle. jak matka mojego mowi mi przykrosci to oczywiscie cos zle zrozumialam i to nie bylo powiedziane w takim sensie. matka zawsze jest najwazniejsza. to jest smutne narazie obserwuje mojego faceta a jak sie cos zmieni to wetdy bede myslala o powaznym zwiazku. a jak nie to chyba sie wycofam. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ledwo żyjąca synowa...
Czy mogę się tu wyżalić trochę???Nie pisze od początku o mojej teściowej bo byłaby to "epopeja dramatyczna" :ONapisze tylko o dzisiejszej sytuacji...Mam święto totalnie popsute.....Jędza wściekła Poszliśmy z mężem do kościoła a po powrocie ona wita nas pretensjami,że dziecko miało" kupę przyschniętą do dupci bo jej nie przebraliśmy od niewiadomo kiedy"( a przebieraliśmy jakies 30 min. przed wyjściem) Więc jej powiedziałam,najbardziej ironicznie jak potrafiąłm,że jasne, od dwóch dni jej nie przebieramy wcale.A ta zaczęła wyjeżdżać z pretensjami o to, że nie daję dziecku jeść(bo zabroniłam dawać dziecku pomarańcze i tony słodyczy) i inne pierdoły w każdym razie wyrodna ze mnie matka....Teraz chodzi obrażona i nie odzywa się....Boże wybacz mi, ale tak nienawidzę tego zakłamanego potwora!!!!wrrrrrrrrrrrrrrrrrr.........Najlepsze jest to,że ona zostawiła swoje dziecko(mojego męża) kiedy miał 6 lat, zabrała du... do Ameryki na nastepne 8 i ma się za idealna mamusię!A on nocami siedział sam (!!!!) w domu bo tata pracował na nocki a siostra szlajała się po dyskotekach i teraz ona mi śmie prawić morały!Uffff....musiałam sie wygadać....Czy ktoś potrafi mi wyjasnić dlaczego teściowe uważają się za takie idealne mamusie,które wszystko wiedzą o cudzych dzieciach i są sto razy lepsze dla dziecka niz ich własna matka???Byle do 25 czerwca, byle do czerwca NARESZCIE wyprowadze się stąd......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do ledwo zyjącej... no coż masz problem taki jak my tu wszystkie.. pewnie nie przeczytałas calego postu..bo na to potrzeba troche czasu.. wszystkie tu dziwczyny borykaja sie z wszystkowiedzącymi mamusiami ich mężów. Ja mysle ze to nawet nie jest tak ze one wszystko wiedza lepiej, one wiedzą zawsze lepiej niz ich synowa..a to jest zasadnicza roznica.. niestety te upierdliwe potwory jak nazywasz swoją tesciową (ja mam lepsze okreslenie co do mojej eks :) )nie mogą sie pogodzic z faktem ze ich ukochany synuś juz nie trzyma sie ich spodnicy tak jak kiedyś, ze spedza wiecej czasu z inna kobietą.. to wyzwala w nich agresję, szukaja tysiąca sposobów by jej dokuczyć, pogrążyć.. ale jak widze Twoja tesciowa ma pretensje do Was obojga.. ot chociazby o tę pupcie malucha..ze jej nie przebraliście.. moja tesciowa zawsze nasze dziecko traktowała jako tylko moje.. gdy pojechalismy na zakupy i chwile została z małą zawsze mowila do mnie\" pilnuje ci dziecka! \" \" nakarmiłam Twoje dziecko\", czy nawet \" wychowują Twoje dziecko\". tak mnie to wkur... ze w koncu powiedzialam do mojego (dziś juz eks) męza by poprosil swoja mame o to by przypilnowala takze jego dzicka nie wciąz tylko moje i moje.. a jej w wielkich juz nerwach kiedy to mi zrobila awanture ze ona siedzi z moim dzieckiem a ja tyle na zakupach(a bylismy na nich oboje z męzem) powiedzialm (wprawdzie dosyc wulgarnie ale juz mnie poniosło) ze palcem sobie go nie przytknęłam, ze to dzicko także jej syna.. dodam ze robilismy tez zakupy i dla niej a nie bylo nas 2 godziny.tak wiec widzisz zawsze znajdzie sie pretekst do tego by dokuczyć synowej.. nie przejmuje sie tak.. masz perspektywe wyprowadzki i tym sie ciesz.. ja mieszkałam w tej \"paszczy lwa\" przez 15 lat.. jezdzila po mnie codziennie, w koncu rozbila nasze malzenstwo..ale tu jest i inny temat.. przede wszystkim jej syn byl beznadziejnie głupim gnojkiem.. w koncu uznalam ze szkoda dla niego mojego czasu i odeszlam.. ty sie wyprowadzisz i wszystko sie ulozy.. powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ledwo żyjąca synowa...
Eni dzięki, wszystko co napisałas to szczera prawda....Skoro jednak zyłaś z teściową przez 15 lat to znasz się na tym dobrze...Przykro mi,że tak poukładały się Twoje losy.Mam nadzieję,że teraz juz wszystko dobrze i układasz sobie życie od nowa. Ja jestem z moim facetem 8 lat, w tym 3 po slubie.Bardzo go kocham i nie chcę przez tego potwora rozpadu naszego małżeństwa dlatego postawiliśmy wszystko na jedną kartę.Nie stać nas na własne, więc wynajmujemy mieszkanie. Uciekamy przed nią, chcę się wreszcie uwolnić od tej chorej kobiety....Mieszkanie takie sobie, warunki nie najlepsze ale naprawdę wszystko mi jedno, byle dalej od niej... Zostawiamy za sobą dom zapisany na męża, odremontowany przez nas, odnowiony naszymi rękami, sliczny, który miał być tylko nasz(tak obiecywała nam harpia nim ją jeszcze poznałam) była zagranicą i wydawała sie być anioł teściową, miła, kulturalna, grzeczna -gdy wróciła pierwszego dnia czar prysł...Powitała mnie tonem władczyni zwracającej się do służącej "co z Ciebie za żona,że mąż w starych pantofklach chodzi... :O "Wtedy nie wiedziałam czy to żart, czy mówi serio....Po jej powrocie świat piękny, poukładany zamienił się w piekło na ziemi...Nie chce mi się żyć, jestem roztrzęsiona, znerwicowana, nie radze sobie ze streesem...A najgorsze jest to że odbiera mi radośc macierzyństwa, próbuje odebrać mi moje dziecko...Nienawidze jej tak mocno, że aż wstyd mi takiego uczucia,życze jej wszystkiego co złe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ledwo żyjąca synowa...
do nick inny niz wszystkie....moja droga jakie ty masz szczęście,że poznałaś prawdę przed slubem....zazdroszczę Ci.Mam nadzieję,że zerwałaś juz z tamtym facetem.Nie był ciebie wart!!!Niech dalej zwierza sie mamuni i trzyma jej spódniczki...POWODZENIA!:) Ja nie miałam tego szczęścia.znałam swoją teściową tylko z rozmów telefonicznych(była za granicą).Dzwoniła często ale była taka słodka, miła, koleżeńska i pomimo że wszyscy starsi znajomi mnie ostrzegali,że to trudny przypadek nie przejrzałam na oczy!BA!nawet cieszyłąm się,że moja teściowa to taka "pogadana" babka. Prawdziwe oblicze poznałam po jej powrocie ale wtedy było za póżno, byliśmy prawie rok po ślubie...To fałszywa, dwulicowa, potwornie zakłamana, nieszczera do granic możliwości, cwana, obłudna, obgadująca wszystkich swoich i przyjaciół i wrogów, skłócona z rodziną, apo9dyktyczna żmija....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO LEDWO ZYJĄCEJ.... niech ci nie bedzie przykro ze tak mi sie ulozylo bo mnie przykro nie jet:) owszem mam kogos, cudownego męzczyznę( z akcentem na mężczyznę.. a nie gnojka) ktory niemal całuje moje slady... zawsze jest po mojej stronie.. jego rodzice mnie szanują , uwazaja za corkę.. ja tez zostawilam wszystko tej zołzie i jej synkowi..wyremontowany dom ze pieniadze mojej matki, sprzety, auto.. niczego nie pozwolili mi zabrac... ale nie załuje..nareszcie oddycham tak jak chce..nikt mi nie dokucza..ty tez nie załuj tylko wiej ile sił w nogach.. poki pora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ledwo żyjąca synowa...
Eni cieszę się,że poukładałaś sobie życie i uwolniłas od tych chorych ludzi.Ty masz juz to za soba a ją wciąz w tym tkwię... :( Wczoraj miałysmy kolejną wojnę.Zawsze po spięciu z nią odchorowywałam,płakałam ale dzieki rozmowie z koleżanką (jej teściowa jest siostrą cioteczną mojej) uświadomiłam sobie,że ta kobieta jest umysłowo chora.Ma coś w rodzaju schizofrenii.Jednego dnia potrafi być słodka, kochana, troskliwa a nastepnego wychodzi z niej demon, wrzeszczy, wyzywa...Mam dosyć tej huśtawki emocjonalnej...Jestem tak bardzo, bardzo zmęczona...Momentami nie chce mi się żyć,nie mam już sił....Nie potrafię poradzić sobie z jej kłamstwami, zmyślana tak niestworzone rzeczy,że po prostu nie mieszczą sie w głowie.wczoraj na przykład powiedziała mi ,że jestem złym człowiekiem, straszna synową a powinnam Bogu dziękować,że mam taką wspaniałą teściową jak ona...I mówi ,że ja z moja własną mamą nie moge się dogadać i że nawet gotowałyśmy sobie oddzielnie(co oczywiście jest bzdurą) bo jestem taka zła, straszna...Mówię skąd słyszała takie bzdury a ona mi na to,że to tajemnica...:O Zmyśla takie bzdury i wmawia mi,że ja tak mówiłam albo robiłam. Dowiedziałam się ,że nie powinnam poślubiać jej syna, że nie wybaczy mi tego,że zabieram jej dziecko z domu (wyprowadzka), że ona nigdy w nic nam się nie wtrącała...A przechodzilismy juz wszystko...Od wizyt w sypialni bez pukania po 22, podsłuchiwanie, grzebanie w naszych rzeczach, a najgorsze jest wtrącanie się do dziecka, mówi mi kiedy mam przebrać pampersa, nakarmić, wszystko oczywiście robię źle... :( Wczoraj wracam ze spaceru a ona z pretensjami "co tam się działo bo ona słyszała,że dziecko płakało!!!" Odpowiedziałam,że nie musze się jej przeciez z wszystkiego tłumaczyć no i oczywiście awantura na całego, rzecz jasna z mojej winy....Potrzebuje psychologa, psychiatry nie wiem, nie radze sobie juz z tym.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no coż czytam to co piszesz i tak jakbym czytala o swojej tesciowej.. jedyne co moge Ci poradzić to uciekaj szybko i dobrze zarygluj przed nia drzwi do swojego nowego domu.. mnie moja tesciowa doprowadziła do takiej nerwicy ze przestałam chodzić.. wiele wysilku kosztowało mnie by sie dzwignąc z tego dołka..dzis jedyne co mi po niej zostało to arytmia serca.. nie wiem co na to wszystko twoj mąż..przeciez chyba słyszy jak jego matka Cie obraża i atakuje... a może jest wtedy \"niedosłyszący\" tak jak moj były mąż??? jesli tak to masz problem i to niemały.. mysle ze najpierw sie wyprowadzisz, potem zobaczysz co sie bedzie działo.. gdy zacznie cie atakowac w Twoim domu zawsze możesz otworzyć szeroko drzwi i poprosic by wyszła.. czasem nie ma innego lekarstwa na takich toksycznych ludzi.. no ale jesli mąż nie bedzie po twojej stronie to... ja zrezygnowałam z nich obojga bo innego wyjscia juz nie widzialam... trzymaj sie i walcz o siebie..masz racje ta baba jest chora.. moja uważała mnie za brzydule ktora powinna na kolanach isc do Czestochowy ze złapała takiego synka jak jej..a więc obie panie sa bardzo do siebie podobne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do ledwo zyjącej.. jesli chcesz to chyba od str 73 są moje wpisy w poscie.. poczytaj soebie w wolnej chwili..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak teściów
Nigdy nie poznałam swoich bo już nie żyli.Czasem myślę , że niektóre teściowe są fajne i służą pomocą, Ja mogę liczyć tylko na siebie tudzież męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ledwo żyjąca synowa...
Eni moja też uważa,że złapałam pana Boga za nogi wychodząc za jej syna. Tymczasem wyszłam za niego wyłącznie z miłości bo kiedy się poznaliśmy nie miał nic, pracy, wykształcenia, perspektyw...Mamusia wybrała mu zawód...błagam nie śmiej się...rolnika :O Gdyby zależało mi na kasie, pozycji byłabym niekochającą żoną innego... Ja otworzyłąm oczy najpierw narzeczonemu a potem już mężowi, uświadomiłam mu że matka bardzo zręcznie manipuluje nim, ukłąda mu życie, mówi co robic...On stanął na wysokości zadania>NIGDY nie stanął po jej stronie i chociaż kiedyś był jej ukochanym synusiem odkąd jestem jego żoną stoi za mna murem i za to kocham Go jeszcze mocniej...Dla niej to cios i jest dla mnie jeszcze gorsza...Początkowo próbowała skłócić nas, np.zrobiła NAM awanturę, po czym mnie traktowała jak powietrze a do niego przymilnie się odzywałą, zapraszała na swój obiad(chociaz wiedziała,że ja mam swój obiad)próbowała przeciągnąć Go na swoją stronę ale kiedy uświadomiła sobie,że tej walki nie wygra to nienawidzi mnie jeszcze mocniej.... Eni zaraz poczytam sobie twoją historię.pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ledwo żyjąca synowa...
Eni...zatkało mnie...Jakbym czytałam swoja historię...Z jedną różnicą:postawą faceta no i mam nadzieję innym finałem, nie chcę go stracic...On przeciwstawił się mamie i zakichanej siostruni, która tez niexle miesza i razem z mamą chce decydować o naszym życiu.Wyobrażasz sobie,że przed porodem na zmianę z teściową wydzwaniały do mnie i namawiały mnie żebym absolutnie nie rodziła z mężem...Do tej pory nie moge zrozumiec jak śmiały... U mnie też przed ślubem znajomi i nieznajomi dzwonili do mojej mamy i prosili ją żeby nie dawała swojemu dziecku(mnie) zamieszkac u teściowej bo ona mnie zniszczy.A ja wtedy mówiłam,że na pewno jakoś się dogadamy bo ja nie jestem konfliktowa...Jaka ja byłam wtedy głupia...:( Nie znam ani jednej osoby(poza jej córką) która miałaby o niej dobre zdanie...Nawet jej siostra i dwaj synowie nie utrzymuja z nią kontaktu, a kiedy teraz poszła"fama" że ja i mąż wyprowadzamy się , to słysze tylko jeden komentarz" dobrze robicie".Ludzie znają jej dwulicowość:jest taka słodka, do wszystkich sie uśmiecha a za plecami obgaduje, wyzywa.. Podniosło mnie na duchu bo wczoraj kobieta z pobliskiego sklepu, ani znajoma ani obca, mówi mi tak: "Dobrze robicie,że się wyprowadzacie, my tu ją wszyscy znamy, to jest diabeł nie kobieta,ona z nikim się nie zgodzi, ona by cię wykończyła..." Marzę o tym żeby zniknęła z mojego życia...Też tak jak Ty jestem roztrzęsiona wewnętrznie gdy z nią rozmawiam, niemal się jej boję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może trochę późno ale dołącze się do was, moja niedoszła teściowa zmarła w lutym tego roku. Takiej drugiej kobiety jak ona ze świecą szukać - dosłownie! O wszystkim można było z nią porozmawiać, pośmiać się, obgadać wszystkich (ale tak z kulturką) nawet jej męża i synów (w tym mojego chłopaka:), nauczyła mnie dobrze gotować i dużo innych rzeczy. Ze też tacy ludzie odchodzą a inne zmory chodzą po tym świecie i gnębią innych. Jej śmierć to była kwestia dwóch dni, nie doczekała się wesela ani wnuków, szkoda. Zycze wszystkim abyście spotkały takie kobiety w swoim życiu aż mi się łezka zakręciła....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żielona gąsko.. dziekujemy..a co do twojej tesciowej to powiem tylko ze \" wybrańcy Boga umierają przedwcześnie\" a te harpie ot zwyczajnie borykaja sie po świecie za pokutę:) dobrze ze masz mile wspomnienia.. moja obecna tesciowa tez jest taka jak Twoja.. dobra dla mnie, szanuje mnie.. tesc jeszcze bardziej...a tamten okres w moim zyciu? no coz... moze tak mialo być? widzialam moja byłą tesciową..wygląda jak zombi..sucha, czarna.. wszyscy mowia ze cos sie jej z głowa dzieje.. ze chodzi jak obłakana.. a zaczelo sie to od kiedy odeszlam od jej syna.. moze to co powiem nie spodoba sie innym ale nie potrafie myslec inaczej..naprawde nie potrafie.. ogolnie jestem strasznie wrazliwa..empatyczna.. ale w tej sytuacji nie moze.. kompletnie nie jest mi jej zal.. nie mam za grosz wspolczucia.. kurcze chyba nawet sie ciesze ze tak z nia jest.. ona mi tyle zdrowia odebrała.. moze los własnie jej placi?? hmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO LEDWO ZYJĄCEJ.. to ze Twoj facet jest po twojej stronie jest juz wielkim sukcesem.. to jest najwazniejsze.. moj niestety nie byl i dlatego tak sie stalo jak sie stalo.. dzis z perspektywy czasu, kiedy poznałam prawdziwa milosc do mnie innego mezczyzny doszlam do wniosku ze moj byly mąz chyba nigdy mnie nie kochal.. to ja kochałam jego.. on i jego matka kochali tylko pieniadze mojej matki.. no coz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojojojoj
Eni40 to ty zgodnie ze swoją teorią długo nie pożyjesz!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OJOJOJ nie rozumiem twojej uszczypliwosci.. nie czuję sie specjalnie dobrym człowiekiem.. ale człowiekiem sie czuję..z akcentem na człowiekiem.. nikomu nie wchodze w drogę, nikomu nie dokuczam bez potrzeby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znowu mnie wstrętne babsko wkurwiło. Zadzwoniłam dziś z życzeniami( bo ma imieniny) chciałam być miła, a ta mi że o męża (jej syna )nie dbam . Bo jakoś nieelegancko na komunii u brata córki jej synek wyglądał. Kurwa mać nie każdego stać na garnitury za 1500 zł. Prosty garnitur to według niej nie elegancko, matko kochana jak ja jej nienawidzę i jeszcze to jej powiedzonko, Monia – jak powie jeszcze raz na mnie tak to jej walnę. Aha, o „świętym obrazie” jej powiedziałam ze nie powieszę na razie nigdzie, bo nie mam jeszcze wszystkich mebli i nie będę robić niepotrzebnych dziur, udała że nie słyszy. Bozia mnie pokara ale nienawidzę tej baby!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie przejmuj sie Monia:) a obrazu nie wieszaj nawet jak bedziesz miala wszystkie meble.. normalnie powiedz ze ci nie pasuje i koniec..to Twoj dom a ona niech sobie urzadza swoj.. tym garniturem tez sie nie przejmuj.. moja była tesciowa tez zawsze sie wtracała do ubioru mojego męża.. ona miala styl \"kosciółkowy\"..spodnie w kant, koszula w prązki.. ja przez lata małzenstwa wbrew niej wyrobilam mu styl sportowej elegancji co bardzo sie jej nie podobalo.. ale do garnituru wracając ..kiedys pięknie wystroiłam męza na zjażd absolwentow.. nowy najmodniejszy garnitur, piekna nowa koszula i krawat(idealnie dobrany).. wszesniej ta harpia kupila mu krawat..czerwone paskudztwo.. no ale mąż załozyl ten co ja kupilam co oczywiscie nie spodobalo sie harpii i przy mnie zwrocila mu uwage ze nie ubral krawatu od niej.. po jakims czasie mąż znowu stroił sie na jakies wyjscie.. zadał mi pytanie w co ma sie ubrać.. moja odpowiedz byla prosta :\" idz spytaj sie mamusi, ona ci doradzi lepiej, ma lepszy gust niz ja\".. wiecej nie było dyskusji na temat stroju.. chyba cos jej powiedzial bo wiecej sie nie czepiala.. a ty miej ja daleko w du... i nie martw sie ze cie bozia pokara.. pieklo byloby przepelnione synowymi :))..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja juz sama nie wiem czy to ja jestem przewrażliwiona na jej punkcie czy to ona zrobiła się nie do zniesienia. Mąż 2 lata temu chodził do pracy codziennie w gajerku, codziennie czysta koszula, krawat i te sprawy, na codzień nie mógł patrzeć na taki strój, więc chodził w dżinsach, nawet w święta nie licząc wigilii, a ta małpa jedna za moimi plecami mówiła że nie dbam o męża bo chodzi w dżinsach. No weź zmuś dorosłego faceta żeby na przyjazd rodziny ubrał się w garnitur. A wiesz co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze, zadzwonila dziś do niego i powiedział mu żeby kupił sobie nowy garnitur. Raju, normalnie jestem taka wściekła ze nie wyrabiam, a obrazu nie powiesze, niech na głowie staje, nie będę sanktuarium sobie w domu robiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nick inny niz wszystkie inne
Hej wszystkim 🌻 U mnie jakis czas temu powoli wszystko zaczelo sie stabilizowac, tzn. przyzwyczailam sie do mysli, ze to koniec, skonczyly sie zmienne nastroje, placz itd. Potem przyszla refleksja pt. "a moze ja zle robie, nie dajac mu szansy?". Postanowilismy sprobowac jeszcze raz, ale ja czuje, ze za duzo sie wydarzylo... Mam opory przed tym, zeby z nim normalnie, szczerze porozmawiac (a nuz zda relacje mamusi), zbywam go poslowkami... Jesli nie bedzie miedzy nami normalnej komunikacji, to NIC miedzy nami nie bedzie :O. Moze jest w tym tez troche mojej winy - moze gdybym od razu zareagowala jakas riposta na poziomie jego matki, problem nie rozroslby sie do az takich rozmiarow... Troche mi przykro, ze wlozylam w ten zwiazek tyle serca, "zainwestowalam" sporo emocjonalnie, a tu nic nie wyszlo :(. Z drugiej strony, wiem, ze X. nie zrobilby tyle dla mnie, ile ja bylabym w stanie dla niego zrobic. Mysle, ze przez te kilka lat naszego zwiazku pewnych rzeczy nei chcialam wcale do siebie dopuscic, przyjac do wiadomosci. Przymykalam oko na jego zapatrzenie w mamusie, liczac, ze to sie "kiedys zmieni", w koncu jestesmy ze soba na powaznie i dosyc dlugo. ENI - kiedy przeczytalam, ze uwazasz, ze Twoj eks-maz Cie nie kochal, pomyslalam: "u mnie jest tak samo". Mysle, ze X. mnie nie kochal, bo kochal swoje wyobraznie o mnie, kogos, kto bedzie kopia jego mamy. Co wiecej, ja chyba tez go nie kochalam - zakochalam sie w wyobrazonym ideale, kims, kto bedzie mnie bronil, dawal do zrozumieniana kazdym kroku, ze jestem dla niego najwazniejsza i nic wiecej sie nie liczy. Nauczylam sie, ze idealizm jest nieoplacalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Droga Amazonko
A dlaczego w ogóle rozmawiałaś z teściową o wyglądzie męża, jeśli zadzwoniłaś z życzeniami??? Trzeba było jej powiedzieć "dzwonię z życzeniami imieninowymi, ale rozumiem, że nie chcesz moich życzeń, skoro od razu zaczynasz rozmowę o ubraniach mojego męża - w takim razie już idę mu powiedzieć, żeby się zgłosił do ciebie na lekcję o wyglądzie, pa, juz nie przeszkadzam" i odłożyć słuchawkę. Dlaczego masz obiekcje przed powiedzeniem jej kilku słów prawdy, kiedy ona nie ma żadnych??? I koniecznie powiedz mężowi, tak jak ENI powiedziała swojemu: "idź do mamy i odbądź szkolenie jak się ubierać", a potem dodaj, że ciągle dzwoni i ma szereg porad w tej kwestii, a - nie wiedzieć czemu - wypowiada je do Ciebie, zamiast do niego. Niech się zwraca do syna, bo po co dwa razy rozpracowywać to samo (najpierw ona do Ciebie, a potem Ty do niego)? I dodaj, że na pewnorobi to z troski o niego, bo widzi, że sam nie daje sobie rady... Czy Twój mąż ma w ogóle swoje zdanie w jakiejkolwiek kwestii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ledwo żyjąca synowa...
Do droga Amazonko.... Coprawda to post nie do mnie ale rada nie zawsze skuteczna, kiedy mówię swojej teściowej co myślę( na moje nieszczęście mieszkamy wspólnie) to od razu jest potworna awantura :( Ta kobita nie uznaje najmniejszego sprzeciwu, ba nawet różnicy zdań....Nawet jęsli najgrzeczniej jak potrafie powiem NIE to mam w domu trzecią,światową.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Droga Amazonko
Do ledwo żyjącej synowej: może w takim razie należy krzyczeć jeszcze głośniej i wytrwalej, żeby teściowa zrozumiała, że Ty też potrafisz? Zapewniam Cię, że lekcja "z tej samej broni" jest bardzo skuteczna. Jeśli jednak nie masz siły krzyczeć, to naucz się konsekwencji i powtarzaj za każdym razem: "nie krzycz i nie awanturuj się, bo nic u mnie nie wskórasz - będę z tobą rozmawiać dopiero jak przestaniesz wrzeszczeć" i wychodź. I nie reaguj, choćby wyła. Wiem, że to jest BARDZO trudne, ale tylko pierwsze kilka razy, a potem jest coraz skuteczniejsze. Tylko nie można dać się sprowokować i należy trzymać się przyjętej linii, nie dać się zakrzyczeć i ustępować dla świętego spokoju, bo tego spokoju nie ma właśnie dlatego, że teściowe mogą wchodzić na głowę i rządzić. A mężowie udają, że nic nie widzą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to prawda ze najskuteczniej jest działać ta sama brobia... a przynajmniej wykorzystywać to co wykrzykuje na tesciowa i za jakis czas obrócic to przeciw niej.. we wczesniejszych wpisach pisałam Wam jak to dzien po slubie zwrocilam sie do niej per mamo a ta mi odpowiedziala ze matke ma sie tylko jedna... wtedy mnie to bardzo zabolało i zszokowało..tak ze utkwilo w mojej pamieci i tkwi do dzis.. wtedy nic jej nie odpowiedzialam ale okazja nadarzyla sie troche pozniej.. jakos tak w zartach zwrocilam sie do niej \"kochana teściowo...\" szacowna pani od razu pokazała mi ze sie jej to nie podoba i powiedziala ze nie lubi tego słowa... wiec ja pytam .... no to jak mam sie zwracac?? mamo, zle, teściowo, zle.. no to moze świekro?? \":) szkoda ze nie widziałyscie jej miny:)... a ty ledwo zyjąca faktycznie tak rob.. ona głośno , ty jeszcze głośniej.. albo tak jak ci radzi moja popredniczka wychodz by przeczekac... i nie stresuj sie tak kochana bo szkoda zdrowia..naprawde..masz dziecko, musisz byc dla niego dlugo i w dobrej formie.. moja corka niestety dzieki tej harpi ma w pamieci z dziecinstwa moją nerwice.. bole.. nie zrob tego swoim dzieciom..nie daj sie tej babie..usadz ją szybko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ledwo żyjąca synowa...
Dzieki za rady.Macie racje.Do tej pory to ja ustępowałam bo nie mogłam znieśc tych wrzasków i po prostu wycofywałam się ale ostatnio nie.Po raz pierwszy awanturowałam się tak jak ona, nie chciałam zniżac sie do jej poziomu ale to był jedyny sposób.I wiecie, że poskutkował?teściowej oczy wyszły z orbit....ona z pyskiem a ja jeszcze głosniej, długo miałam przewagę bo na moment ja zamurowałao ;) Eni nieźle ją załatwiłas z tą świekrą. Ja czekam na rewanż.Jakis czas temu po kłótni, wyprowadziąłm się do swojej mamy z mężem ale ona strasznie prosiła, błagała żebyśmy wrócili, zaklinała poprawe itd.Głupia dałam się nabrac.Na drugi dzień ja do niej "cześć mamo" a ta z mordą (sory ale inaczej tego nie nazwę) "CO cześć mamo?!Co cześć Mamo?!Mówi się dzien dobry PANI MATKO" :O Wtedy mnie dosłownie zatkało.Potwornie żałuję,że od tamtaj pory nie zaczęłąm zwracać się do niej per Pani.... :( Zawaliłam a była taka dobra okazja...Ale nie zapomnę o tym nigdy i kiedyś się zrewanżuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karooooooooooolcia
ledwo zyjaca synowo : normalnie uklony bije w twa strone! mieszkac z taka tesciowa i nie sfiksowac ... "dzien dobry pani matko"-> nie wiadomo czy smiac sie czy plakac... pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PANI MATKO??? ... matko cudowna..ta baba zwariowala bardziej nawet niz moja eks.. o ludzie.. sprowokuj ja kiedys by znowu ci to zaproponowala .. i zrealizuj swoj plan.. no i koniecznie tu potem nam napisz jak Pani Matka zareagowala.. no kompletna idiotka.. albo jej wtedy powiedz ze żeby być Panią to się Panią trzeba urodzić a ty w nij widzisz tylko kołtuna.. ja wiem ze mam \"brzytwe na języku\" ale czasem tak trzeba własnie w przypadku starć z kołtunem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Droga Amazonko
Do ledwo żyjącej synowej: cieszę się, że moja rada była skuteczna. Na pohybel teściowym zołzom! I tak trzymaj, tylko nie pozwól sobie zbyt często, bo popadniesz w rozstrój nerwowy. Jak już trochę ją wychowasz, to spróbuj drugiej metody, czyli mówienia prosto w oczy, że z wyjcem i syreną strażacką nie będziesz rozmawiać. Jak się uspokoi, to możesz jej wysłuchać, a na razie pokazuj jej plecy. To też jest trudne, ale skuteczne. Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×