Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość GoskaPerla1208

moj maz sie zakochal....co mam zrobic??

Polecane posty

Gość witaj powiedz mi jedna
rzecz, dlaczego TY dzwonisz do jego kochanki??? boze nie wyobrazam sobie tego jak mozna znizyc sie do takiego poziomu i wydzwaniac do kochanki meza lub umawiac sie na spotkanie z jej mezem , matko swieta :O poza tym jak mozesz wysluchiwac tego jak w Twojej obecnosci mowi do niej ze " idzie tak psychopatka " rany jaki to jest gosc, kretyn skonczony, byl z Toba tyle lat a treaz przysrywa Ci w obecnosci innej w dodatku kochanki, nie ejst wart nic, po prostu ten gosc to dla mnie zero...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I uwazasz ze to jest super wyjscie??? Ja tak nie uwazam! Bylam w takiej samej sytuacji ..i jestem z moim mezem i wiesz co.... jest ok!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nigdy nie pozwolilabym
zeby ktokolwiek tak mnie traktowal, nigdy, zawsze jest jakies wyjscie, wynioslabym sie z tego domu raz na zawsze i czekala na rozwod. Kocha nie kocha, to juz nie jest wazne, milosc jest wtedy kiedy jest szacunek, a u nich dawno tego nie ma. Milosc to uczucie, ktore mozna ulokowac gdzies indziej i wiele jest kobiet an swiecie, ktore wlasnie nie pozwolily sobie na takie traktowanie i teraz sa szesliwe. A fajnie ze jest teraz miedzy Toba i mezem OK, to chyba nie jest dobra odpowiedz, ze w malzenstwie jest OK, nie uwazasz, w malzesntwie powinno byc super, a nie OK, a jesli tak nie jest to jest dupa a nie malzenstwo!!! Ma z nim byc a potem ma mysle, ze pieprzyl sie z jakas inna laska, ludzie opanujcie sie i radze zejsc na ziemie bo to jakas paranoja, a ten gosc to nci wiecej jak zero bo inaczej o nim powiedziec nei mozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obszczymur ma rację,choć łatwo sę teoretyzuje,to nie poniżaj się sama.Teraz wszystko jest w czarnych barwach,ale jeżeli będziesz dzielna i postawisz na siebie i dziecko,to ktoś Cię doceni,zauważy.Przecież małżeństwo to nie szczeniackie kręcenie dupą przed facetem,żeby mu się zachciało,ale przede wszystkim szacunek i miłość.A to już ocean....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem Cię Małgosiu
wy chyba wszyscy nie wiecie co to znaczy kochać i czym jest prawdziwa młość. Gdy sie kocha bardzo to odkłada sie do kieszeni swoją dume, godność i niestety robi się wszystki to czego nie zrobiłoby się w odniesieniu do człowieka obojętnego uczuciowo. Nie wiem co wyniknie z poczynan Małgosi, ale rozumiem, że Ona po prostu zwyczajnie kocha, kocha swojego męża, który okazał się zwykłym gnojkiem. Małgosiu trzymam za Ciebie kciuki, jeśli to prawdziwa mlość walcz o swoje małzeństwo, ale walcz mądrze. Posłuchaj swojego teścia, ten facet mądrze Ci radzi. Nie martw się tymi wszystkimi opiniami na forum, gdy pokochaja tak prawdziwie będą wiedzieli o czym piszesz i zrozumieją dlaczego to robisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Akusia
Cześ c dziewczyny,a w szczególności Ty Gosiu!Czytam Wasze wypowiedzi i....Gosiu! Zmie ń psychologa,bo to ona Cię wykacza.Złe decyzje,złe interpretacje,w efekcie złośc,furia,jego obrona-ciosy w samo serce,bóóóóóóóóóól.Słowa rania bardzo,ale pamiętaj - to słowa.Faceci tak mają,no i przez to są dupkami.Większość dziewczyn na forum patrzy na Twoją sytuację przez pryzmat własnej nienawiści i własnego bólu i nie kieruj się tym,tylko rób to,co dyktuje Ci serce.A ono chce,abyście byli rodzina,i wszystko wskazuje na to,że nic nie jest stracone,bo na dzien dzisiejszy on naprawdę nie wie czego chce,bo jakby wiedział że chce byc z nia,to dawno by go w Twoim życiu nie było.Tylko pamiętaj,że już nie będzie jak było tylko inaczej.Ale pocieszę Cię,że może byc lepiej!!!!!Już słyszę te oburzone głosy,jak śmiem namawiac Cię do walki o miłość i rodzinę,ale wierz mi,że nic nie dzieje się bez przyczyny,i to że są teraz problemy to także Twój udział.Spróbuj przypomnieć sobie,co miał Ci do zarzucenia,co chciał zmienic,co mogło Go bole i postaraj się to zmienic.To tak niewiele,a jednak tak dużo......I aby nie byc gołosłowna - to także moja historia,z kompletem konsekwencji,histeria,bólem,furia,szałem,psychologiem a wręcz z psychiatra.Wygrana!!!!!!!!!! Od złych chwil minęły 4 lata,w międzyczasie urodził nam się synek(mamy jeszcze dwójkę nastolatków).Nauczyliśmy się ze soba rozmawiac,a nie tylko mówić do siebie.I chyba nigdy wcześniej nie byliśmy tak spokojni i szczęśliwi.więc jeśli kochasz i umiesz wybaczyc - walcz mądrze.Bo nie zapomnisz nigdy......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko ok tylko
Po co mieszasz do tego jej matkę??? Co ona ci zrobiła, że ją męczysz? Jej córka jest dorosła i sama za siebie odpowiada a strasza pani nie zasłużyła, żeby ją dobijać. Na skargę do mamusi poszłas? Ile ty masz lat dziewczyno? Rozumiem jeszcze rozmowę z jej meżem, chociaż tak naprawdę jedyną osobą, z którą powinnaś rozmawiać jest twój wlasny mąż, który cię ma za nici powinien byc szybko przywrócony do pionu. Ale narazania na nieprzyjemne rozmowy jej matki nie rozumiem. Ona nie jest niczemu winna i nic nie może w tej sytuacji zrobić, przecież córuni na kolano nie weźmie, nic nie poradzi na tę sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CZesc Dziewczyny. sorki za wczorajsze milczenie, ale nie mialam juz absolutnie dostepu do kopmutera. W domu jest juz zrobiony ale.....haselko zostalo zalozone :-) dzisiaj bede go \"stawiala\" z dyskietek. Czy sie uda??? zobaczymy :-) W pracy tez nie zawsze moge pisac, bo caly czas mam interesantow, ale w kazdej wolnej chwili siadam tutaj na forum. Dziekuje w WAm za slowa wsparcia i otuchy. Wczoraj spotkalam sie z jej mezem. Notabene facet niczego sobie. Widzialam ze byl zdenerwowany, ale spokojny. Opwoedzialam mu ta historie. Wysluchal mnie ale nie byl zdziwiony ejj zachowaniem. Mowil ze Ona wlaila mu numery zanim ich malzenstwoo sie rozpadlo, ze byla strasznie zazdrossna o niego. Ze moj maz nie zdaje sobie sprawy z tego ze Ona tez ma ataki, i chwilami zachowywala sie jak psychiczna. Ale wiem tez ze Oni chcieli byc jeszcze ze soba. To powiedzial On i moj maz kiedys tez o tym wspomnial. Ze pomimo separacji chcieli zaczac naprawiac ich malzenstwo. Po tej wizycie za jakies pol godziny Ona zdzwonila do mnie iw yzwala mnie od kurw, i szmat. Spokojnie powiedzialm ze Kurwa i szmata jest Ona i sie rozlaczylam. Napisalam jej smsa...\"zabolalo?????\' na to Ona ze kolo dupy latam jej ja i jej byly, ze jestem zerem i sie ponizam. nastepnego ze bedzie robila teraz tak jak ja i teraz to mnie zaboli. No....takze troszke mnie straszy. MAz mial po mnie przyjechac do pracy ale zadzwonil ze nie przyjedzie, wiec pozyczylam samochod od kolegi i wrocilam samsa. Po okolo 20 minutach dzwoni moj, i pyta sie gdzie jestem bo czeka na mnie pod praca. Mowie ze w domu. Przyjechal, bylam pewna ze albo mnie zacznie bic ;-), wyzywac napewno, szal 100%, a tu nic cisza, tylko krotkie sloko.....jestes psychiczna :-). Nic nowego. Powiedzialam tylko ze Jej mezowi przekazalam cala sytuacje, nie wymyslalam nie klamalam, no i jesli chce to droga wolna. Spotkanie z jej mezem bylo ostatnim punktem mojej wlaki. Teraz kropka. Zapytalam sie synka czy jedzie ze mna odwiezc samochod na to moj maz....jedz, jedz bo matka jeszcze nie wroci a tak to ja bedziesz kontrolowal. A po chwili, jedz sama i sie rozpierdol tym samochodem. Pojechalam. Wrocilam byl w garazu. Widzialam jak od srodka sie zamyka. Ale nic. Mysle sobie ze zamyka sie przede mna wiec nie zrobie mu tej przyjemnosci i nie pojde szarpac drzwi. JAk wrocil spytalam tylko czy chce ze mna porozmawiac, byl spokojny powiedzial ze nie ma o czym. Pozniej tylko spytal czy zlozylam papiery rozwodowe. Poszlam spac. zobaczymy co dzis bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny sorki za moje literowki w tekscie. Jak teraz przeczytalam z grubsza to co napisalam to sama nie rozumiem kilku wyrazow. Jeszcze raz przepraszam. To przez pospiech i emocje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o kurde... I on śmie się zaliczać do mężczyzn???? to gnojek, który nie dorósł do roli ojca i męża, niegodny by mówić o nim: mężczyzna. Wrrrrrrr... a potem dziwić się że kobiety mają tak fatalne zdanie o nas.... brak mi słów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GOSIU-> Odpisalam Ci na maila... Akusia-> Jesli jeszcze tu zajzysz,prosze napisz mi jak dlugo trwalo Twoje ,,wyciszanie,, sie co do tej kwestii??? Bardzo Cie prosze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gosiu-jeszcze jedno pytanie :) -Jak dlugo jestescie malzenstwem???- To bardzo wazne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam 29 lat, maz 31. 8 lat jestesmy po slubie. 7 lat chodzilismy ze soba (tak bez zrywania) a znamy sie od 2 klasy szkoly podstawowej. Prawie jak brat z siostra co??? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że to trudne, ale spróbuj zrobić tak jak radzą rodzinom uzależnionych... Zmień zamki w drzwiach, wystaw jego rzeczy w kartonowym pudle i powiedz: kochasz tamtą to do niej idź, ja dla ciebie już nie istnieję. To bardzo boli, ale tak trzeba. Ja męczyłam się z facetem który zdradzał mnie na prawo i lewo mówiąc mi o tym przez 2, 5 roku. Potem wpadłam w nałogi. NIe był tego wart. Może twój mąż też nie jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poczytałam sobbie, wszystkiego nie dałam rady, ale mniej więcej. Bardzo mi żal Ciebie Gosiu. Jestem z Tobą. Ale takiego męża JA bym wystawiła za próg z walizkami i spokojnie napisała pozew rozwodowy. Szczerze, nie wierze w separację, ratowanie małżeństwa(jeżeli jedna strona nie chce), dla mnie to strata czasu. Nie chcę mówic o bólu i straconej energii........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez 8 lat po slubie-niestety albo juz nie wiem moze ,,stety,, 2,5 chodzenia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla niego samochod, komputer, telefon stanowily jego wlasnosc. Ja z tego korzystalam ale to BYLO JEGO. Tak jak garnki, pralka, kuchenka, sicerczki do kurzu byly moje ;-) Nie mail nic przeciwko zebym uzywala jego WLASNOSCI ale te piepszone rzeczy byly dla niego za wazne. Kilka razy rzucil do mnie teskt, ze gdybym nie rozwalila mu telefonu (zaplacil za niego 3 tys) to BY MI TO WSZYSTKO WYBACZYL!!! On mi!!! Albo inny tekst, jak odkupisz mi telefon to bedziemy gadac. Mialam juz taka depresje ze chcialam mu wziac na raty ten telefon ale dzieki PAnu Bogu sie opamietalam. Boze dziekuje Ci za to :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olej go - to już chyba za daleko zaszło, by dało się coś uratować. Szlag mnie trafia jak słyszę jakie sk.. syny chodzą po ziemii :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na pytanie: Dlaczego Ty mi to robisz kochanie??? Bo Cie juz nie kocham, zrozum to wreszcie i daj mi swiety spokoj!!! Nie plaszcz sie przede mna, nie ponizaj, zachowaj swoja godnosc. Jestes zajebista kobieta, znajdziesz sobie kogos. Widocznie nie zasluzylem na Ciebie.. To byly jego slowa. Teraz sie nie pytam, nie chce slyszec takich bredni. od czasu do czasu mowi teraz ze jestem zgrabna, ladna itd. Jak byl zly powiedzial, kurwa ale Ty staro wygladasz, super, bo niikt Cie nie bedzie chcial. Wiecie co zrobilam....prawie zesikalam sie ze smiechu. Mowie grunt ze Ty jestes piekny :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktoś mu powinien w mordę dać - jak zawodzi siła argumentów trzeba użyć argumentu siły. Wrrrrr....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie, ja może nie mam prawa się wypowiadać o zdradzających mężach, bo mój mnie nie zdradza, ale czy warto męczyć się ze skurwysynem (mąż wiem, że czytasz i właściwie użyłam słowa :) ) ? Ja kiedyś się tak męczyłam, ale go wręcz wyrzuciłam z życia. I dopiero wtedy poczułam się wspaniale... Gosiu, on nie jest Ciebie wart!!! Wyrzuć go jak najgorszego śmiecia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To tak...Nie zasluzylem na Ciebie-slyszalam nawet kilka razy:)-nastepny plusik:) A nastepna zecz Gosia to to ze chciala bym dorwac tego Twojego meza w swoje rece... Normalnie rozniosla bym go na strzepy! A jeszcze jedno-nie chwale sie tym,bo nie ma czym,ale jak moj powiedzial mi w oczy-wole ja!-to tak mu strzelilam w twarz,ze az sama sie zdziwilam ze mam taka sile:) Tylko ze potem padlam przed nim na kolana przepraszajac go:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
reakcja całkiem zrozumiała i popieram taką, bo niestety niektórzy mężczyźni rozumieją tylko pozycję siły :( Ale nigdy się nie płaszcz - to uwłacza godności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój małżonek (Misiu, przyznaj się sam:))) ), zakazał mi wręcz płaszczenia sie przed kimkolwiek. Doskonale go rozumiem, bo włażenie komuś tam gdzie słońce nie dochodzi jest niewłaściwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolcia12345
Wiem coś na ten temat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo przepraszam
ale nie przeczytalam wszystkich stron, jedynie historie autorki i nie wiem czy ktos juz o tym pisal wiec jesli sie powtarzam to sorki. moim zdaniem (a to sprawdzony sposob przeze mnie i jedna z moich znajomych) najlepsza jest zazdrosc. przestan go prosic, po prostu zobijetniej (wiem ze to trudne ale sprobuj) i zacznij flirtowac z innymi facetami,a jak jakis wyda ci sie bardziej iteresujacy to sie z nim umow kilka razy. badz przy mezu promienna, zadbana, ciagle usmiechnieta i jakby zamyslona( ale tak pozytywnie z usmiechem i maslanymi oczami...)zobaczysz ze za jakis czas bedzie twoj!!!mi sie udalo w ciagu 3 tygodni a wczesniej uslyszalam jeszcze gorsze slowa niz ty bo nie mial dla mnie ani jednego milego slowa iw ogole stwierdzil ze do dupy bylam itd...ale dla dziecka zapomnialam o tych przykrych slowach i teraz nie zaluje minelo juz prawie 8 lat od tamtej sytuacji i jest mi wierny jak pies, traktuje mnie jak ksiezniczke i w ogole jest o wiele lepiej niz przed kryzysem... tak wiec sprobuj juz nie masz nic do stracenia...a jesli nie da rady tzn ze zwyklym skurwysynem jest i od poczatku cos z nim bylo nie tak. aha dodam jeszce ze wygralam z rywalka 9 lat mlodsza ode mnie...cudownie sie wtedy poczulam. NIE PODDAWAJ SIE jesli go kochasz oczywiscie, ale nigdy nnie trac godnosci i klasy!!! pozdrawiam i zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margolcia12345
Poznaliśmy się w szkolnej ławie szkoły podstawowej i chociaż on nie był najprzystojniejszym chłopcem w klasie, właśnie do niego zabiło moje serce. Od 5 klasy zaczeło się szaleństwo i pierwsze próby chodzenia ze sobą, ale nasz związek rozpoczął się w 2 klasie liceum. Kochałam go bardzo i wiem że on mnie również. Spędzaliśmy mnóstwo czasu razem i w końcu oddaliśmy się sobie nawzajem. On mój pierwszy mężczyzna, ja jego pierwsza kobieta. po dwóch latach dowiedziałam się o pierwszej zdradzie. Płakał, przepraszał, błagał abym została. Wybaczyłam. Póżniej wybaczałam już coraz częściej. Donosili mi znajomi. Cierpiałam wyzywałam go od wszystkich. Nagle wszystkie laski na które tylko spojrzał nazywałam ku.....mi, dziw.....mi itp. Nie mogłam znieść tej niepewności. Zaczełam sama zdrady - dla rewanżu. On zaczął mnie wyzywać od szmat itp. Znikał na imprezach, niby męskie, po których dowiadywałam się że jednak były tam laski. Wyłam z bólu. Piłam, zostawiałam go i za kilka dni wracałam. Straciłam szacunek dla samej siebie. Wyjechaliśmy na studia do innych miast. Co tydzień wracałam, wyłam z tęsknoty. Nie miałam tam znajomych ,więc nie wiedziałam co się działo - po latach okazało się ze działo się wiele. Pytałam co tydzień czy był wierny. Zaklinał się że tak. Okazało się że miał wiele lasek na boku, bawił się szeroko. Wyzwiska, żal zabiły szacunek. Poznałam faceta w miescie gdzie studiowałam. Zauroczyłam się, ale wciaz nie umiałam zostawic Jego. Po kolejnej zdradzie zostawiłam, wypierał się, błagał, ale wtedy cos we mnie umarło. Spotkałam się z nim w zeszłym roku po 3 latach totalnej rozłąki, niby tak na luzne spotkanie. Bylismy zaręczeni oboje. Wystarczyło spojrzenie. Wszystko wróciło. Namiętność, miłość, łży. On jednak już nie chciał zaryzykować, ja również, chociaż..... Teraz wiem, że to taki typ człowieka, który nigdy nie bedzie wierny, sam to przyznał. Powiedział, że on nie wierzy, że moze być z kims cale zycie na wyłączność. W zeszłym miesiący wzięliśmy ślub. On ze swoją miłością, ja ze swoim ukochanym. Wciąz o nim myślę, ale cieszę się, że to nie ja będę cirpiała całe życie. Trzymaj się. Sorki za ten wywód, ale myślę ze on pokazuje jak to może być.... Dobrze że nieliśmy dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×