Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sanlea

związek ateistki z prawdziwym katolikiem

Polecane posty

Gość tolerancyjni to byliśmy
dla muzułman i co z tego mamy ...? Niedługo przystawią nam nóż do gardła i ażądają byśmy przeszli na islam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Józef Polski
żona katolika musi urodzić 2 katolików !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gbc
o! i oto prawdziwy Polak-katolik;) ja tam też jestem w sumie katoliczką, bo chrest, komunię i bierzmowanie mam, ale jakos od najmłodszych lat niebyłam do tej wiary w 100% przekonana, po prostu był to dla mnie obowiązek do odbębnienia, do kościoła właściwie regularnie to chodziłam tylko do 1. komunii (moja rodzina tez jest niepraktykująca) 0otem już zaczęły się schody, z własnej, nieprzymuszonej woli nie poszłam na msze od lat, jedynie na okolicznościowe - śub, pogrzeb. ja po porsrtu tego nie potzrebuję. jeżeli będę chciała kedyś założyc rodzinę, to penwie wezmę kościelny, ochrzczę dzieci, ale to nie z powodu przekonań, ale dla świetego spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sanlea
Vinca! dziękuje za wsparcie:) a jendak wszsytko jest możliwe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paszczakowa
ja w sprawie "do dwa warkocze... jesli zacznie uwazac jej partner ze obydwa swaitopoglady nazwe to sa jednakowo prawdziwe to zastnaow sie co ty piszesz moze. przeciez to bzdura. jak katolik moze twierdzic ze ateista ma racje i jest wszystko ok. ?? troche trzeba myslec." koniec cytatu nie chodziło o to , że sąjednakowo prawdziwe , tylko jednakowo ważne , godne szacunku - czyli że katolik nie twierdzi "twoje przekonania są mniej wartościowe niż moje , moje sąlepsze" i vice versa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem katoliczkom, ale również w sposób agresywny praktyki religijne narzucali mi rodzice, np. potrafili stać w oknie z lornetką i patrzeć czy idę do kościoła. Cała rodzina mojego Ojca jest fanatycznie religijna. Radio Maryja jest na porządku dziennym. Doszło do tego, ze wujcio zaniedbuje własną rodzinę na rzecz swojej pseudo wiary. Nie trudno sobie wyobrazić, że przy takim traktowaniu można zwątpić w Boga i był czas, kiedy nie chodziłam do kościoła, z resztą to był jakiś rodzaj buntu wobec tak despotycznego zachowania. Ale pomimo wszystkich tych przeciwieństw wciąż wierze w Boga całym sercem i staram się uczestniczyć we Mszy itd. Mój mąż był raczej ateistą, też Go ochrzczono i był do Komuni, ale te sprawy nie były dla Niego ważne. Mnie to martwiło z tej prostej przyczyny, ze kocham go i ponieważ wierząc w Boga, wierze w niebo i bardzo chciałabym znaleźć się kiedyś tam w raz z Nim. Ponieważ już wiem, że nietolerancja, narzucanie się, nie wspominając o przymusie, to jest droga do nikąd i tak w zasadzie mija się z zasadami wiary, wiedziałam, że w ten sposób nic nie osiągnę. Bardzo mnie to martwiło, bo czułam to tak, że kiedyś stracę mojego Kochanego, więc zaczęłam się modlić za mojego męża (wtedy jeszcze chłopaka), do św. Józefa i pomógł mi. Mój mąż wierzy. A potem sobie obejrzałam „Pasje” i tam się dowiedziałam, że to Bóg nam daje wiarę, że to jest łaska, że to, że wierzę, to nie jest moje przekonanie i moja wola, tylko Jego łaska, bo przecież mogłabym urodzić się w Indiach i moja obecna religia, była by pogańskim zwyczajem. Sanlea……powiedz swojemu chłopakowi, żeby przeczytał te wszystkie wypowiedzi, może to jest jakiś sposób :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paszczakowa
Ja tam akurat wierzę , że zbawieni zostaną wszyscy ci , którzy byli dobrymi ludźmi . Nie wiem dlaczego Bóg miałby karać osoby niewierzące za to , że są np. sceptyczne z natury , że niue przekonały ich kazania księdza ? Albo że od małego nauczyły się , że do kościoła chodzi się bo tak , ale sensu większego to nie ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja tak nie wierzę, bo w Piśmie św. pisze inaczej. Może ty słuchasz tego, co mówi ksiądz na kazaniu, bo ja np. słucham ewangelii. Właśnie, dlatego, że Bóg nam dał wolną wole, możemy w Niego nie wierzyć tyle, że w takiej sytuacji, On również nas się wyrzeknie, kiedy staniemy przed Nim. Dlaczego Jezus nawracał grzeszników? Przecież niewykluczone, że byli dobrymi ludźmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paszczakowa
Gdyby tak było , jak uważasz , to Bóg nie byłby istotą dobrą i miłosierną , ale złą i mściwą. Przeczytaj sobie - skoro tak się w pismo święte wczytujesz - co Bóg mówi na sądzie ostatecznym - "cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych , mnieście uczynili" . A nie "chodziliście do kościoła i na nieszpory? nie? to pocałujcie mnie w tyłek , nic wam nie pomoże , że byliście dobrymi ludźmi , skoro nie jesteście katolikami"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uczestniczenie we Mszy, ma bardzo dużo sensu, bo tylko podczas mszy jest możliwe, by Chrystus ukazał się nam pod postacią chleba i tylko w tym miejscu możemy przyjąć Go w Komuni, nawet gdyby udzielał nam jej oszust w sutannie. Tak samo jest ze spowiedzią, której wagą jest to, że nie księdzu wyznajesz grzech, tylko Bogu. Ale ludzie tego nie rozumieją. Dlatego smarują klamki, bo myślą, że to księdzu zrobią na złość. Bóg się tylko posługuje księdzem. Ale ciężko jest to zrozumieć, bo ludzie nie lubią by ktoś się nimi posługiwał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale tak jest i nie zaprzecza to dobroci i miłosierdziu Bożemu, w momencie, kiedy ty odrzuciłeś Boga, sam zamykasz Jemu drogę do siebie i to jest konsekwencja wolnej woli, którą dał nam Bóg. To jest brutalna prawda, ale nie dziwi, jeśli zastanowisz się jak wielki jest Bóg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciesze sie, ze paszczakowa odpowiedziala za mnie. W moim malzenstwie tez tak jest, ze jedno z nas wierzy, drugie nie (a raczej wierzy po swojemu, nigdzie niezrzeszone, w zadnym kosciele). nigdy nie bylo u nas zadnych problemow na tle religijnym, bo nawzajem szanujemy swoje przekonania i nie usilujemy sie wzajemnie indoktrynowac. czasem (rzadko) chodzimy razem do kosciola, ale strona \"niewierzaca\" jako towarzystwo, nie w celach religijnych. To trudna sztuka, przy przekonaniu o prawdziwosci swego wyboru uszanowac to, ze dla drugiej osoby prawda wyglada troche inaczej. ale jest mozliwe. To natomiast, co wydaje mi sie niezbedne w zwiazku, to wspolny system wartosci. mimo innych pogladow na wiare i religie mamy z mezem taki sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paszczakowa
ponownie zgadzam się z warkoczami a ty , mefisto , bardzo rygorystycznie do tego podchodzisz , ok , wolno ci miećtakie zdanie. Moje zdanie natomiast jest takie , że gdyby Bóg tak stawiał sprawę , to stawiałby człowieka na równi z sobą. Tak , jakby człowiek miał mieć taką samą mądrość i świadomość. Człowiek jest grzeszny , przychodzi do spowiedzi i żałuje za grzechy , ale oczywiste jest , że dalej będzie grzeszył , bo jest niedoskonały. I na pewno Bóg nie będzie karał iluś tam lat życia (zwłaszcza DOBREGO życia) - karą wiecznego cierpienia - tylko dlatego , że ktoś był niewierzący. Raz na kazaniu usłyszałam , że to nie człowiek przychodzi do Boga , tylko Bóg przychodzi do człowieka. I jestem tego samego zdania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ateista
Nie, taki zwiazek sie nie uda. Katolicy, ci tacy KATOLICY ktorzy gania ja do kosciola i z kretynskim wyrazem twarzy wpatruja sie w faceta w sukience a potem rytualnie zjadaja swojego boga (!?!?!?) to sa ludzie kompletnie niereformowalni. Nie uda ci sie z nim. On jest po drugiej stronie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż wierzy, ja nie. Obudwoje szanujemy swoje przekonania i jest bardzo dobrze, tyle tylko, że on mnie nie zbawia, ani nie pragnie zmieniać moich poglądów. Ja też nie zmieniam jego religinych przekonąń, czasem może wpływam na niego moim krytycznym mysleniem;P Chodzi do kościoła, ale niezbyt regularnie, ja czasem robię mu frajdę i idę z nim i pewnie jestm osobą, która najbardziej wsłuchuje się i mysli o kazaniu, czasem są świetne, czasem wołaja do pomste do nieba..... Ale jak już teraz macie z tym problem, to co będzie dalej?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katoliczki do rozrodu
zony katolików także ... inaczej małżeństwo jest nieważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W ogóle Twoje słowa są pokrętne Paszczakowa, bo najpierw mówisz o ateistach, a potem mówisz o tym, ze ten ateista idzie do spowiedzi, no jak dla mnie znaczy to, że już ateistą nie jest. Tylko całe sedno polega na tym żeby przyjść do spowiedzi. Piszesz: „gdyby Bóg tak stawiał sprawę , to stawiałby człowieka na równi z sobą”, tzn. jak? Co masz na myśli? Bóg nas nie stawia na równi, ale uczynił nas na swój obraz i podobieństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdzie w biblii nie jest napisane, ze bez sakramentow czlowiek nie bedzie zbawiony. Kosciol katolicki tez tego nie naucza, sakramenty ( w mysl nauczania kosciola) sa miejscem spotkania czlowieka z Bogiem, wyjatkowym i w jakis sposob ulatwiaja zbawienie, tak jak samo aktywne bycie w kosciele. ale nie jest tak, ze bycie religijnym katolikiem to jedyna droga do nieba. to nieprawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak ci się nie podoba
Kościół Katolicki i jego nauka to nie jesteś katoliczką - przyjmij to do wiadomości. Chcesz bezpośredniego odnoszenia się do Biblii to wybierz sobie jakąś grupę protestantów. Teraz tylko oszukujesz mówiąć, że jesteś członkiem KK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie ostatni post to dla mnie przykład fundamentalizmu a gdzie pkora i życzliwość dla ludzi? bycie dobrum człowiekim? to właśnie zbawia, bo w kościele protestanckim zbawienie bazuje na czymś innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłość zbawia
a skąd ty wiesz, że jesteś dobrym człowiekiem. Ewidentnie chcesz być sama dla siebie miarą, a Kościół tego nie akceptuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Camellia
Ja też jestem w podobnym wiązku. Ja jestem katoliczką, mój chłopak jest watpiący. Nie mówi, ze jest ateistą, ale że wątpi, oczywiście nie praktykuje(nie chodzi do kościoła). Boję się przyszłości, bo niektóre nasze poglądy na zycie się lekko róznią i to właśnie ze wzlędu na wiarę. Jesteśmy oboje tolerancyjni, ale obiawiam się, że te róźne poglądy mogą utworzyc jakiś konflikt. On obiecał mi, że będzie chodził ze mną do kościoła po ślubie, ale ja go wcale nie namawiam. Bedzie chodził to będzie, nie to nie. Ja go zmuszac na pewno nie będę. Wierze, ze bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sanlea
Czytam dokładnie wssytkie posty... czytam i myślę co ma zrobić...a może nie myślec za dużo tylko zacząć byc sobą przy nim i pozwolić by to co ma być stało sie... Wiecie ja mam tkie wrażenie, ze moze on dla tego chce mnie przekonac do wiary, do wiary takiej prawdziwej, a nie tylko na pokaz albo ze wzgledu na niego. bo mu zalezy...On po smierci wierzy ze ludzie nie umiwerają..moze on chce zebym uwierzyla i miala "mozliwosc odnalezienia sie z nim gdzies tam po smierci.....". Co wy o tym myslicie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Protestantow bardzo szanuje, ale przeciez nie tylko oni bezposrednio odnosza sie do biblii. biblia i tradycja- to diwe plaszczyzny tworzace fundament kosciola katolickiego. nie pisalam zreszta, ze kk nie podoba mi sie. co wiecej, to, ze w kosciele nie podobaja mu sie jakies sprawy, nie wyklucza go z kosciola. nawet autorytety koscielne, teolodzy i moralisci maja czasem rozne spojrzenia na jakies kwestie. coz w tym zlego? kosciol przeciez caly czas rozwija sie, ewoluuje. to naturalne. swiat zmienia sie b. szybko, kosciol musi dostosowywac sie do nowych warunkow. to, co byloby nie do pomyslenia jeszcze 50 lat temu, teraz jest czyms normalnym. mozna uznac, ze poza kosciolem nie ma zbawienia, jesli b. szeroko spojrzy sie na przymaleznosc do niego. bo sa przeciez ludzie, ktorzy \" nie wierza\" a zyja wedlug przykazan Chrystusa. sa tez tacy, ktorzy przyjmuja sakramenty, chodza na msze, a ich zycie jest b. dalekie od ewangelicznych wzorcow. do: sanlea rozumiem,ze kwestia Twojej wiary jest czyms waznym dla Twojego chlopaka. to nawet ladnie. ale moim zdaniem jego zachowanie jest nieodpowiednie. moglby przeciez dawac Ci osobisty przyklad i modlic sie za Ciebie, wierzac, ze to daje owoce. moze po kilku miesiacach czy latach chcialabys wierzyc tak jak on. ale to powinien byc zawsze twoj wybor. naklanianie Cie do czegokolwiek, proba zmiany twoich przekonan jest czyms zlym. wiara zawsze pochodzi z wnetrza czlowieka, jest darem od Boga, i drugi czlowiek nie moze nikomu zaszczepic jej na sile. poza tym, skoro nie szanuje Twoich przekonan, moze byc tak, ze i w innych waznych kwestiach, ktore w Waszym zyciu pojawia sie, bedzie zawsze przekonany o slusznosci jego racji. bo on przeciez wie lepiej. naprawde, nie wrozy to Wam dobrze. zwlaszcza Tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ja ja ja
Dwa Warkocze - bardzo ładnie to ujęłaś- wiara jest darem od Boga i nie można jej siłą zaszczepić w drugim człowieku. Na miejscu autorki topiku zastanowiłabym się,co leży u podstawy usilnych prób nawrócenia jej chłopaka. Czy to jej dobro, czy też jego nazwijmy to "wizerunek społeczny". Czy chodzi mu o zbawienie, czy o to co ludzie powiedzą, bo jak to?- on katolik praktykujący, a żona do kościła nie chodzi? Rozpowszechniony wizerunek mężczyzny głowy rodziny, której wszyscy w domu muszą się podporządkować. Może trochę się zagalopowałam, ale mówię trochę na podstawie swojego doświadczenia. Też byłam w związku z praktykującym katolikiem (sama jestem niepraktykująca) i nie było ważne czy ja wierzę w Boga, tylko żeby mnie sąsiedzi widzieli w kościele. Najgorszy z możliwych przypadków - wiara na pokaz, dla ludzi. Salnea - wystrzegaj się czegoś takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość islam pokazuje że wiarę
można siłą zaszczepić w człowieku - nie wierzysz idziesz pod nóż ... w obliczu takiej perspektywy wiara wspaniale się rozwija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sanlea
Lomentarz o islamie byl tu chyba nie na miejscu! wiara to chyba nie przemoc, wiara to chyba dobroc i milosc.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magda lena
Nie wierzę. Wierzę sobie w Anioły, sa nimi moi przyjaciele. A co do wiary i kościoła...śmieszy mnie sprawdzanie dzieciom w szkole, czy mają kartkę z kościoła, czy były na mszy na pewno. Wpaja sie od małego, że tak trzeba, że tak robią wszyscy. I potem otrzymujemy tłum ludzi, którzy bezmyślnie klepią co im każą, bo tak trzeba. W ogóle, wiara nie opiera się na wyborze, tylko na tym, że dziecko uczy się, że tak ma być, trawa jest zielona, wieczorem myjesz zęby, a do kościoła musisz iść. A gdyby tak dać młodemu człowiekowi dorosnąć, dojrzeć, poznać świat i pozwolić wybrać samodzielnie ? Za mało by wtedy było ciemnogrodu płacącego na radyjo i tacę. Od razu mówię, że nie chce obrazić nikogo, kto wierzy tak naprawdę, swoimi drogami, na swój sposób, nie daje się manipulować itd. Znam takie osoby i bardzo szanuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma nic zlego w wpajaniu dziecku, ze ma chodzic do kosciola. skoro rodzice/ rodzic to robi, wierzy, to jasne, ze chce przekazac te wiare dziecku. my na poczatku naszego zwiazku uzgodnilismy, ze dziecko bedzie ochrzczone i wychowywane jako katolik, ale tez od poczatku bedzie wiedzialo, ze mozna wierzyc inaczej albo w ogole nie wierzyc i nie ma w tym nic zlego. swiadczy to o tolerancji w naszym zwiazku, bo przeciez strona \"niewierzaca\" mogla stwierdzic, ze dziecko powinno dorosnac i potem dopiero ewentualnie podjac decyzje o chrzcie. o tolerancji swiadczy tez to, ze strona wierzaca zaproponowala chrzest i katolickie wychowanie dziecka, nie stawiajac sprawy na ostrzu noza i bedac gotowa poczekac ze chrztem przynajmniej 10- 12 lat. uzgodnilismy katolickie wychowanie od poczatku, ale nasze postawy byly pelne kompromisu, gotowosci do ustepstw i wzajemnego szacunku. a o to przeciez chyba chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paszczakowa
"Mefista W ogóle Twoje słowa są pokrętne Paszczakowa, bo najpierw mówisz o ateistach, a potem mówisz o tym, ze ten ateista idzie do spowiedzi, no jak dla mnie znaczy to, że już ateistą nie jest. Tylko całe sedno polega na tym żeby przyjść do spowiedzi. Piszesz: „gdyby Bóg tak stawiał sprawę , to stawiałby człowieka na równi z sobą”, tzn. jak? Co masz na myśli? Bóg nas nie stawia na równi, ale uczynił nas na swój obraz i podobieństwo. " Nie sąpokrętne. Powiedziałam , że człowiek jest grzeszny. Nie wiedziałam , że tak ci muszę po kolei tłumaczyć każde słowo , przepraszam. Katolik chodzi do spowiedzi i grzeszy na nowo. I wiadomo , i oczywiście , że będzie grzeszył . Człowiek został stworzony na boże podobieństwo WE WSZYSTKIM OPRÓCZ GRZECHU. Nie może oczekiwać i na pewno nie oczekuje , że człowiek będzie żył bez grzechu. I nie będzie popełniał błędów. MA PRAWO (człowiek) popełniać błędy. Może nie wierzayćw Boga , co to za przewina , że ktośnie wierzy w coś , czego nie widzi ? Czego obecność nie jest udowodniona? Jak można karaćczłowieka za to , że jest sceptyczny i racjonalny? Wiara to cośsubtelnego , nie można uwierzyćna siłę. Gdyby bóg oczekiwał od człowieka doskonałości , znaczyłoby to , że chce od niego , żeby był doskonały. A tylko Bóg jest doskonały. Więc stawiałby człowieka na równi ze sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×