Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sanlea

związek ateistki z prawdziwym katolikiem

Polecane posty

Gość KATEK
Jestem ateistką, z moim lubym katolikiem jestem 5 lat. Na początku rzeczywiście były namowy na chodzenia do kościoła. Teraz są nadal, ale bez poddekstu nawrócenia. Chodzenie ze sobą to jescze nie problem. Ale jego rodzina .... Wszyscy udają, że nie wiedzą, że jestem niewierząca. Teściowa obsmarowuje w mojej obecności innych, którym zdarza się również nie chadzać do tego przybytku. Trudno - wytrzymam. A teraz prawda.... NIGDY NIE MARZYŁAM O ŚLUBIE KOŚCIELNYM, BIAŁEJ SUKNI I MARSZU WESELNYM. I nie rozumiem czemu mam się na to godzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do: KATEK biala suknia i marsz- to bzdury, jesli ich nie chcesz- trzymaj sie tego. natomiast slub koscielny...mozesz sie zgodzic dla niego, jesli jest to dla niego wazne, ale zachowac swoj ateizm- czyli bez chrztu itp. na sile. skoro dla Twojego chlopaka (meza?) jest to wazne, aby zawrzec sakrament, potraktuj to jako powtorke cywilnego, tylko w innej scenerii. jesli tego oczywiscie chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sam_cham
No jesli to rzeczywiscie prawdziwy nawiedzony katolik to mozesz byc pewna ze bedzie Cie probowal predzej czy pozniej nawracac... Bez szans - dla niego wyznanie jest wazniejsze od Ciebie ... Lepiej zostaw temat - jesli przyjdzie - to na Twoich warunkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sanlea
do sam-cham on juz mnie probuje nawracac....przyklada pretensje ze nie chcialam isc do spowiedzi kiedy zabral mnie na msze. a moje tlumaczenie ze jestem nieuczciwa wobec tej wiary spowiadajac sie i ze tę spowiedz traktuje jak np pojscie po zakupy, nie dptarly do niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zacznij chodzić do kościoła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie wiem..
jak ty sobie ten zwiazek wyobrazasz ??? skoro ludzie maja tak duzo problemow to jeszcze kiedy odjda kwestie wiary to juz calkeim. a ktos kto mowi ze to nic takiego to widocznie nie ma nam mysli PRAWDZIWEJ wiary i zaanagzowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sanlea
tzn? ja robie zle? czy on kazac mi isc do spowiedzi bez wzgledu na wszystko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak tak czytam to, co piszesz, to dochodzę do wniosku, że powinnaś dać sobie spokój. Związek to ma bc radość, porozumienie, szacunek, a nie walka o światopogląd. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on ci nie powienim kazac...
bo to bez sensu isc do spowiedzi zeby komus zrobic przyjemnosc. to wypacza sesn tego sakramentu. nie mozesz sie zmuszac do wiary bo to nie na tym polega. ale takie zwiazek to jak pisalem ciezka sprawa i duuuzo klopotow. jest to mozliwe jakos ale cholerka ja sobie nie wyobrazam tego .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
Sanlea, z tego co piszesz, on jednak uparcie liczy na to, ze uda mu sie Ciebie nawrocic... Jesli dla niego kwestia Twojego braku wiary jest nie do przeskoczenia, a ty do wiary wracac nie zamierzasz, to niestety czarno widze Wasz zwiazek. Wspolczuje facetowi klapek na oczach, ale coz... Osobiscie bardzo nie lubie 1) doktrynerstwa i 2)takiego "polskiego katolicyzmu", gdzie najwazniejsze jest nie to, co mowi serce i sumienie, tylko to, co ksiadz w niedziele na mszy powiedzial... Jesli Twoj ukochany reprezentuje taki styl myslenia, na dluzsza mete raczej sie nie dogadacie. Sprobuj mu powiedziec jasno, ze NIE zamierzasz wrocic do wiary ani udawac praktykujacej katoliczki li tylko dlatego, ze on tak chce. W domysle - jesli to ma byc dla niego przeszkoda, niech sobie z Toba da spokoj! Trzymaj sie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sanlea
Jutro mamy sie zobaczyć w miescie gdzzie studiujemy. Zostanie u mnie na pare dni, moze bezie okazja do szczerej rozmowy...byc moze wazny aspekt naszego zwiazku to roznica wieku ..okolo 3 lat...ja jestem mlodsza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ateista30
Oj niestety ale mam podobny problem :/ Moja dziewczyna jest katoliczka, choc nie chodzi do kosciola i nie lubi ksiezy generalnie, ale wierzy w boga.Jestesmy razem dwa lata i nigdy nie stanowilo to problemu, to ze ja kosciola nie znosze wrecz nienawidze - dlaczego ..odsylam do podrecznikow historii - i nie wierze w zadnego boga. Ale ... nagle wiekimi krokami zaczal sie zblizac slub. I zaczal sie problem. Bo ona jak mysli "slub" to mysli slub koscielny, z ksiedzem itp. A mnie sie zbiera na wymioty jak sobie pomysle ze jakis zaklamany facet w sukience bedzie mi kadzil ... Wprawdzie zalatwiamy slub koscielny to jest to slub mieszany, czyli ja oficjalnie przyznaje tam ze jestem ateista, nie klekam itp. Coz, kwestia religii w zwiazku to JEST powazny problem, my zamiast sie cieszyc zwiazkiem i slubem to prowadzimy teraz bardzo ostre klotnie o to, a tak normalnie to my sie praktycznie NIGDY nie klocimy. Nie wiem jak to sie skonczy, slub za 3 miesiace ... ale czy ja nie zerwe tego w diably - naprawde nie wiem. Kocham ja bardzo ale czy musze wyrzycac moje przekonania w bloto ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna na wieki
Weszłam na ta stronę bo zbliżają sie święta i zaczynaja sie tematy kościołowe... Czuje w rozmowach ze mojemu chłopakowi (katolik) przeszkadza moje podejście do tematu. Święta spędzamy oddzielnie on w swojej rodzinie a ja jade do rodziny ale nie bede uczestniczyła w wigili itp jade zobaczyc bliskich bo mam wolne i tyle. Jak mu to tłumaczyłam odpowiedział "bez sensu" (ze jade na święta a podczas wigili bede siedzieć i książkę czytać a reszta rodziny przy stole w obrządku katolickim). Znam sie z nim 10 lat kiedys niewierzyl ale mu sie zmieniło, pozniej zaczelismy byc razem a ja chyba byłam zakochana nadal w człowieku którego poznałam kiedys i z ktorym nie dzielily mnie poglądy. Teraz temat wiary psuje relacje. Kiedys była klotnia o ślub- ja ślubu nie chce, najlepiej żadnego a tym bardzoej takiego ktory nie przewiduje rozwodu bo w zyciu bywa roznie. Nie mam zamiaru chrzcić dzieci i pozwalać by on prowadzal je co tydzien do kosciola. Bedą duze same zdecydują. Śluby mieszane stawiają warunek ze strona niewierząca musi zgodzić sie na to by strona wierząca mogła wychowywać dzieci w wierze. Ja sie na to nie zgodzę. Nie mam zamiaru sie do niczego zmuszać ani nikogo do niczego zmuszać. Niechce by moje dzieci kiedys miały wstręt do kosciola i katolików bo ktos je zmuszał. Chciałabym by miały wybór i by w momencie tego wyboru ich poglądy nie były w żadna stronę spaczone ani w ta "wierząca" ani "niewierząca". (Tak, tak sama niewierze ale uważam ze wierzący maja łatwiej w zyciu- wizja nieba jest bardziej przekonująca niz wizja niczego po smierci). Tak samo nie chce zmuszać jego do życia w sposob ktory mi odpowiada a jemu nie. Ja z nim do kosciola nie pójdę nigdy. Słabo to widze. Pytanie jak faktycznie wyglada jego wiara? Jak bardzo chce pewnych rzeczy? Powiedział mi kiedys ze nie będziemy tak na prawde nigdy prawdziwa para bez ślubu kościelnego... Zabolało. I Nie jestem w stanie go zostawić, chyba pozwolę mu by sam dojrzal do decyzji ze to nie bedzie w stanie funkcjonować jak dojdzie do poważnych planów w ktorych wiara bedzie problemem, wtedy moze mniej go to zaboli jak uzna ze faktycznie po prostu nic sie nie da zrobic niz jak teraz mu powiem ze "to koniec bo... Wiara". To on mnie zostawi i na pewno bedzie to mniej traumatyczne dla niego bo nie bedzie miał złamanego serca. pewnie w takiej sytuacji (gdybym ja go zostawiła) załamany próbowałby rozpaczliwie na sile sie dla mnie zmieniać a przeciez nie o to chodzi. Straci troche czasu to fakt ale bedzie mniej dramatycznie. A moze jeszcze sie cos zmieni? Chyba taka nadzieja mnie jakos trzyma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrze by bylo jkaby sie troche zmienilo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Samotna na wieki - współczuję, ja pewnie uciekłabym przy pierwszej takiej żałosnej awanturze o sposób spędzania świąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tych co chcą poczekać aż dzieci dorosną i same wybiorą. A co jeśli dziecku stanie się jakaś krzywda, zginie w wypadku albo z powodu choroby. Nie trafi do nieba bo nie zostało ochrzczone. Tak myśli katolik, bo taka jest nauka tej wiary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna na wieki
Do gościa- odnoście "nie trafiania nieochrzczonych dzieci do nieba" - niebo nie istnieje. Jesli chodzi o awantury o święta- on sie nie proboje ze mną awanturować bo wie ze mnie nie przekona, mam swoje argumenty ktorych zazwyczaj nie potrafi przebić swoimi a nawet jak proboje to dyskusja zatacza koło w ktorym on w końcu mowi "no ok to teraz rozumiem" najbardziej drażnią takie nie oparte na niczym hasła typu "bez sensu" "i co uważasz ze tak Ci lepiej", "to po co to robisz" (np po co jade na święta skoro ich nie obchodzę- moze dlatego by spotkać rodzine? Bo mam wolne? Chyba "świętujemy" jak chcemy rożne wydarzenia kazdy po swojemu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla Ciebie nie istnieje dla wierzących tak. Zdanie powinno brzmieć "Dla mnie nie istnieje".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Qrwa, jakie necro, holy s**t. 2005 rok, do liceum wtedy chodzilem, no dajcie spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna na wieki
Haha mozesz nam opowiedzieć jak Ci sie w zyciu pozmieniało przez ten czas ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Samotna na wieki...Niebo istnieje i nie trzeba czekac do smierci,by jego przedsmak odczuc.Gdy zyjesz dobrze,uczciwie,kochasz,jestes kochana to juz jest przedsmak Nieba.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wierzysz,ale jesli kochasz to staraj sie zrozumiec,ze ktos wierzy.... https://www.youtube.com/watch?v=JadKAJKxEAo Polecam ,warto posluchac.....Moze lepiej zrozumiesz parntera/partnerke. Dla mnie kto wierzy w milosc wierzy i w Boga.Bog jest przeciez Miloscia.❤️ :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna na wieki
Goście sie nie podpisują i cieżko Wam odpowiadać ;) Moi drodzy usiłowanie zbliżenia mnie do kosciola nic nie da. Na temat Boga mam swoją teorie i nie bede jej tu wykładać bo nie taki jest temat posta. Nie zmienicie mojego podejścia do tematu ślubu kościelnego ani chrztu- kiedys sama myślałam ze moze mi sie zmieni (bo kazdy mi to powtarzał) ale nic sie nie zmieniło a nawet jeszcze bardziej jestem pewna swoich racji. Co do bycia dobrym człowiekiem- z wielka pewnością siebie moge odpowiedzieć "tak jestem" i komentarze w stylu "to ma prawo ocenić tylko Bog" bedą bez sensu. Całe swoje zycie poświęcam na pomaganie innym czyje taka potrzebę i robie to często stawiając siebie na ostatnim miejscu bo chce. Współczuje, jestem wrażliwa i serce mi pęka na krzywdę ale juz chyba nie potrafię kochać tak jak kiedys. Wiec moze faktycznie Bog mnie opuścił skoro nie potrafię juz pokochać tak bardzo jak powinnam. Ta dyskusja zaczęła sie juz dawno temu- jestem ciekawa jak potoczyły sie Wasze losy i najbardziej interesuje mnie nawiązanie do poruszanego głównego tematu. Czy te związki przetrwały czy nie? Jakie pojawiły sie problemy po drodze? Pozdrawiam serdecznie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×