Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czekam na odp

KTO SIĘ WYLECZYŁ Z DEPRESJI????

Polecane posty

Gość czekam na odp

Czy znowu umiecie cieszyć się życiem i wierzycie w siebie? W jaki sposób sobie poradziliście z depresją? Mam na myśli poważną depresję stwierdzoną przez psychiatrę. Z góry dzięki za odp. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JA. Nie bylam u psychiatry ale przeszlam przez to a dzis na przyklad tryskam radoscia. Zmienilam perspektywe postrzegania swiata i to co kiedys bylo nie do zniesienia stalo sie calkiem fajne :) Chcesz pogadac- a__t@op.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale mi Ciebie brakowało
cyniczna obserwatorko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja zostałam wyleczona. Z nerwicy lękowo-depresyjnej (może powinnam to lepiej nazwać zaleczeniem?). Niestety, farmakologicznie. Choć nie odczułam jakiś okropnych skutków ubocznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajna babka -> nie miałaś depresji :) Kiepski nastrój to jeszcze nie depresja. Postrzeganie świata również ma niewiele z depresją, jeśli już to jest skutkiem, a nie przyczyną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meqa
Witam!ZZuzza napisz coś więcej jak wyszłaś z tej choroby.Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meqa
Szkoda że tak mało piszecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja teżż
I to z ciężkiej, długiej depresji. Głównie farmakologicznie, choć trochę też było psychoterapii. Kiedy jest się chorym to możliwość wyzdrowienia wydaje się absolutnie nieprawdopodobna i całkowicie niemożliwa. A jednak - jest to jak najbardziej wykonalne. Trzeba iść do kompetentnego lekarza i mu zaufać. Leków do wyboru jest dużo, dobrze dobrane - nie wywołują uciążliwych skutków ubocznych. Byłam kiedyś wrakiem człowieka, teraz jestem normalną osobą, która jest przyjazna dla siebie i otaczającego świata - z wzajemnością :-) Jedna rada - ignoruj wypowiedzi i porady osób które nie są lekarzami, psychologami, lub same nie chorowały. Kto tego nie doświadczył sam - absolutnie nie ma pojęcia oczym gada. Dobre rady cioci jadzi są dobre jak cię trafi chandra, a depresja jest poważną i bardzo uciążliwą chorobą. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja teżż
Jeszcze jedno - nie oczekuj natychmiastowych, spektakularnych efektów. Leczenie - żeby było skuteczne - z reguły musi trwać długo, i liczy się w miesiącach. Choć po pierwszych dwóch - trzech tygodniach zwykle następuje widoczna poprawa spowodowana lekami. Przedwczesne odstawienie leków zwykle powoduje natychmiastowy powrót choroby i cała kołomyja zaczyna się od nowa. Zaufaj lekarzowi i uzbrój się w cierpliwość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy się wyleczyłam? Nie wiem. Biorę stale leki przeciwdepresyjne, dostowsowując je do zmian nastroju (rodzaj, dawkę itp. oczywiście pod kontrolą lekarza) Prawdopodobnie jestem skazana na nie do końca życia. Przeszłam kilka psychoterapii, mniej i bardziej intensywnych. Mam okresy wyżu i niżu. Może bardziej \"dramatyczne\" niż średnia krajowa, ale żyję, i w gruncie rzeczy cieszę się życiem (z wyjątkim tych dni, czy tygodni, kiedy się nie cieszę ;) ) Nie wierzę, że z depresji, czy innej choroby afektywnej można wyjść samodzielnie, bez pomocy specjalisty, bez leków itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja teżż
Może i można, tylko po co się męczyć (bez najmniejszej gwarancji powodzenia) skoro można po prostu skorzystać z fachowej pomocy? Po to ona jest. Choć - prawde mówiąc - też nie bardzo wierzę w taką możliwość, raczej na zasadzie wyjątku potwierdzającego regulę. W końcu ktoś w tego totolotka trafia szóstki, ale wystarczy zagrać z 10 razy żeby się przekonać, że nie należy na to za bardzo liczyć ;-) Problem w tym, że depresja nieleczona często jest chorobą śmiertelną - kończy się samobójstwem. Pamiętam, jak myślałam o samobójstwie - zupełnie na chłodno i w kategoriach czysto "technicznych". Uważałam to wtedy za jeden z możliwych następnych kroków, zupełnie naturalny i zwyczajny. Wcale mi się nie wydawało, że te myśli są... hmmm... niezbyt normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meqa
Witam Was!Ja choruję 14 lat i nie ma praktycznie poprawy.Leczę się u psychiatry ale to za mało.Mam jeszcze nerwicę i lęki-nie wychodzę z domu.Świat oglądam przez okno a kontakt z ludzmi to telefon i internet.Nie mam już sił na to wszystko-psychika mi siada a na dodatek brak zrozumienia w rodzinie.Trzymajcie się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekam na odp
Dziękuję Wam za odpowiedzi. Ja niedługo zaczynam leczenie- i farmakologiczne i psychoterapię. Ciekawe co będzie za pare miesięcy... Meqa może powinnaś zmienić lekarza psychiatrę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie
Czy potraficie powiedzieć czym różni się depresja od permanentnego złego nastroju spowodowanego np. samotnością? Czy człowiek z depresją ma np. chwile kiedy normalnie się śmieje, normalnie funkcjonuje? Przybliżcie mi proszę odrobinę ten temat, bo nie wiem czy to po prostu zły okres w życiu czy jednak powinnam iść do lekarza. Dziękuję i pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia7
Przeszlam dola mieszkajac z tesciowa.Trwalo to 4 lata.To bylo dno .Nic mi sie nie chcialo itd.Recepta?Wyprowadzilam sie,zmienilam otoczenie.Przeszlo.Jestem zdrowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie
Może jednak mogłybyście powiedzieć mi coś na ten temat? Będę bardzo wdzięczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia7
dlaczego nie pojdziesz do psychologa?Zreszta kazdy lekarz Ci to wytlumaczy.Nie szukaj odpowiedzi na trzepaku tylko u specjalisty.Przeciez to chodzi tylko o roznice a nie o podzielenie sie wrazeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie
Bo nie wiem czy faktycznie to depresja, czy po prostu skutek ostatnich wydarzeń, z którymi muszę się oswoić sama. Nie jestem typem hipochondryczki, więc najpierw chciałabym wiedzieć czym ta jednostka chorobowa się objawia. Ale chyba pozostają mi suche fakty z wyszukiwarki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do czekam na odp
wypowiedzi "ja teżż" i "Morgaine" to szczera prawda. Jeśli masz kłopoty zgłoś się po pomoc- im wcześniej tym lepiej, nie czekaj! Pozdrawiam Psycholog

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie
dzięki eugleno, ale już to czytałam. Zadam w takim razie konkretne pytania, dobrze? Jeśli możecie - odpowiedzcie. Czy będąc w depresji zdarzało się Wam mieć w ciągu dnia okres dobrego samopoczucia? Czy zdarzał Wam się śmiech, a w jakiś czas po nim znowu uczucie beznadzieji i fatalny nastrój? Czy przeciwnie: cały czas czułyście się źle i nie było żadnych chwil z uśmiechem na twarzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja właśnie w nią wpadam.. a dokładniej wpadłam i się pogrążam.. czuje że nie wyjde..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są różne rodzaje depresji. Począwszy od takiej w której ma się huśtawki nastrojów do takiej w której leżysz plackiem na łóżku i zrobienie sobie herbaty jest niemożliwe. Mam przypadek depresji w rodzinie, to depresja endogenna, czyli niezwiązana z żadnymi \"dołującymi\" przeżyciami. Osoba ta ma depresję endogenną właśnie, znalezienie dobrego leku trwało prawie rok :( Obecnie jest na lekach już prawie 2 lata. Wciąz zdarza się że niektóre, zdawałoby się proste rzeczy ją przerastają. W momencie gdy nie dobrano jeszcze leku była w stanie totalnego załamania, choć zdarzało się jej np. śmiać z jakiegoś dowcipu, po czym leciała do łazienki płakać... Najgorzej czuła się rano (tak jest do tej pory, pomimo leków), potem jakoś się rokręcała, ale nie do tego stopnia by np. pracować. Praca, sprzatanie domu, gotowanie, nawet wzięcie kąpieli czy ubranie się - niemożliwe. Ale tak - uśmiech na twarzy się zdarzał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co tu dużo mówić... Pewnego pięknego dnia wylądowałam u psychologa, który po 2,5 godzinnej rozmowie stwierdził, że jestem w stanie psychiznym tak rozjechanym, że powinnam iść do psychiatry po \"coś\", co pomoże mi w ogóle funkcjonować. Objawy miałam tragiczne, wstyd mi tu o tym pisać, dla mnie normalny świat nie istniał - miałam swój, w którym byłam najbardziej nieszczęśliwą osobą na świecie. Nie spałam, nie jadłam, beczałam, wybuchałam (to nie były wybuchy złości, to były spazmy, potrafiłam tarzać się na przystanku autobusowym przy wszystkich), cały świat miał dla mnie inne barwy, wszystkie uczucia były na granicy, uśmiech a za chwilę rozpaczliwy płacz. Brak umiejętności oceny sytuacji - w mojej głowie wszystko było gorsze niż było w rzeczywistości. Wymyślałam dobie choroby, zdrady, koloryzując jakieś nikłe przejawy. Specjalnie nie wchodze w szczegóły... Bo po co... Psychiatra zapisał mi Doxepin. Okropnie mnie mulił, pierwsze 3 dni spałam cały czas. Potem senność powoli łagodniała, a ja łaziłam taka otumaniona, wszystko co się działo było jakby \"za szybą\". Drażniące dźwięki były cichsze, czyjeś zachowania bardziej obojętne... I tak powoli, powoli zaczelam na wszystko patrzeć bardziej obiektywnie... I tu był klucz, po roku brania leków zaczęłam je powoli odstawiać i na razie jakoś się trzymam... Choć szczerze mówiąc, z nerwicy nie można się wyleczyć, teraz jest o tyle łatwiej, że potrafię wyłapać momenty \"alarmowe\" i zahamowac te durne myśli. Ehhh :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie
Mam 24 lata. I jakąś cholerną pewność, że już nic mnie nie czeka. Codziennie ryczę. Zmuszam się do zrobienia czegokolwiek w domu. I nie ma co tu pieprzyć głupot - czas do lekarza, bo to nie jest normalne.Jest mi potwornie źle i zero przyszłości przede mną. Ciągłe poczucie winy, że spieprzyłam sobie życie podejmując błędne decyzje. Kurwa, mam opór

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie
też. Boję się, że będę musiała jechać na lekach. Że będę musiała rozdrapywać to co było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz... Ja nie żałuję. Pierwsza wizyta u psychologa to było rozdrapywanie - fakt. Rozbeczałam się i... oczyściłam wewnętrznie. Bo o swoich kłopotach nie mówiłam NIKOMU, a w końcu znalazł się ktoś z zewnątrz, komu mogłam bezpiecznie o wszystkich swoich lękach opowiedzieć, on zaś spojrzał na to w sposób obiektywny. Od pani psycholog wyszłam z uśmiechem na buzi, naprawdę :) Po raz pierwszy od dawna. Wizyta u psychiatry... Nie bylo juz dołów, psychiatra nie rozgrzebywał psychiki, ja mówiłam, a on wyczajał jak to mówię. Przypadkiem widziałam swoją kartę - on nie zapisywał \"objawów\", tylko sposób mówienia, reagowania, itp. Dostałam leki, po których jakiś czas chodziłam senna, fakt, ale potem było z górki! Nie musisz się bać, nic nie tracisz. Musisz odbić sie od dna, ono jest teraz muliste, a Tobie wydaje się, że nikt nie może Ci pomóc, bo jesteś w beznadziejnej sytuacji. A to nie jest prawdą. Wystarczy niewiele, by się odbić, potem nad wieloma rzeczami będziesz pracować sama, bo będziesz miała choć odrobinkę siły :) Musisz zrobić coś, by Twoje życie przestało być bezsensowne. A co najważniejsze - leki wcale nie muszą okazać się konieczne! Być może kilka wizyt u psychologa wystarczy, byś odkryła w sobie pokłady dobrych emocji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×