Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czekam na odp

KTO SIĘ WYLECZYŁ Z DEPRESJI????

Polecane posty

Kochani, napiszcie jak wasi bliscy, otoczenie reagowało na waszą chorobę? ja właśnie rozstałam sie z chłopakiem - bylismy ze sobą wiele lat. O tym, że jest chory zorientowałam się bardzo szybko, półtora roku temu nastąpiło nasilenie, wtedy kazałam mu iść na leczenie. Nie posłuchał, zagroziłam zerwaniem i tak szarpaliśmy sie przez parę miesięcy. W tym tygodniu w końcu rozstalismy się - z nim było bardzo ciężko, ja czułam, że jestem na skraju wyczerpania i załamania nerwowego - sama miałam problemy i potrzebowałam wsparcia, a on angażował mnie coraz bardziej :(( mam nadzieję, że czytają ten topik nie tylko osoby chore, ale i ich bliscy - napiszcie jak sobie radzicie. Może posypia się na mnie gromy, że zostawiłam go w momencie, gdy mnie najbardziej potrzebował, ale gdybym tego nie zrobiła sama pewnie skończyłabym w szpitalu :O teraz czuję się nieszczęśliwa i zagubiona - on rozpoczął leczenie, chce do mnie wrócić... a ja.. chyba juz nie mam siły... :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się wcale nie dziwię... Sama podziwiam swojego mężczyznę, że ze mną wytrzymał wtedy... Powinnam byc mu za to wdzięczna przez całe życie, bo różnie mogłoby się to skończyć dla mnie, gdybym była wówczas pozostawiona sama sobie. Ja sama ze sobą wytrzymać nie mogłam, tak miałam siebie dosyć... Umęczyłam go dosłownie. Kto przez to nie przechodził, ten nie wie, co to znaczy. To nie jest tylko zły humor! To jest piekło urządzane sobie i najbliższym. Totalny bzik, świat postawiony na głowie i całkowicie przewartościowany :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie
zzuzza, dzięki za te słowa. Chyba tak zrobię. Strasznie dokłdnie opisujesz to co czuję. Wielki buziak dla Ciebie 👄 Zasuwam do lekarza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja teżż
mam pytanie--> cieszę się, że podjęłaś decyzję. To najważniejszy krok. "Boję się, że będę musiała jechać na lekach" - he, ludzie np. chorzy na cukrzycę "jadą" na lekach całe życie i to w dodatku w formie dużo bardziej uciążliwej niż zwykłe łyknięcie pigułki od czasu do czasu. Jakoś nikt się nie martwi tym, że musi łyknąć aspirynę kiedy sie przeziębi - więc niby o co chodzi? :-) Ja brałam leki w sumie przez dobre kilka lat i jakoś nie widziałam w tym problemu :-) Trzymam kciuki, napiszesz jak było u lekarza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie
ja teżż - po prostu zawsze radziłam sobie sama i trochę boję się tego "uzależnienia" od leków. Ale faktycznie lepsze to, niż obecny stan. Lekarza szukam, chciałabym kogoś sprawdzonego. To aż nie do wiary ilu ludzi ode mnie ze studiów korzystało z pomocy psychologa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie
Zapomniałam o najważniejszej kwestii - ogromne dzięki za wsparcie 👄 Nawet nie pomyślałam, że faktycznie można je otrzymać na forum. Pozdrawiam serdecznie P.S. Napiszę jak było u lekarza, postaram się dostać do niego jak najszybciej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekam na odp
Witajcie:) Widzę, że nas tu dużo. No ja właśnie już byłam u psychiatry i niedługo zaczynam leczenie... Moje objawy są bardzo podobne , w większości takie same jak u Was. Wiem, że głównie mi pomoże psychoterapia, ale nie tylko. Nie boję się leków, chociaż jak narazie ciężko mi uwierzyć w ich działasnie. Może zadziała siła sugestii. Do 'mam pytanie' - moja depersja to właśnie chwile smutku, przygnębienie na zmianę z okresami 'normalniejszymi' ale nie do końca normalnymi, bo jednak zawsze jest coś nie tak. Kiedyś tak nie było, byłam inna, dlatego wiem a raczej mam nadzieję, że jeszcze wrócę do dawnej siebie. Tylko ile to potrwa? Będę się podpisywać tak jak na poczatku. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja teżż
Powiedz, z jakiego jesteś miasta - wtedy być może ktoś będzie mógł Ci polecić kogoś, na podstawie własnego doświadczenia. He, wiele kobiet poddaje się dobrowolnie reżimowi regularnego przyjmowania pigułek anty - i co, nie gadają o uciążliwości :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanie
Łódź się kłania ;) Tu nie chodzi o uciążliwość przyjmowania leków, lecz o to, że... nie radzę sobie sama. Zawsze twarda etc., a tutaj nagle psycholog... Ale nasunęłaś mi niegłupią myśl - właśnie (jakieś 2 tygodnie temu) odstawiłam pigułki. Hmm, może ma to jakiś wpływ na moje samopoczucie? Pobserwuję się ;) jeszcze jakieś 2-3 dni na wszelki wypadek. Bo jeśli to tylko kwestia odstawienia hormonów po kilku latach, a ja będę tyłek zawracać jakiemuś lekarzowi...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meqa
Witam! mam pytanie-wiesz że mieszkam blisko Łodzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie!!! Ja tez jestem w trakcie leczenia, ale biorę seroxat. Chodze też na psychoterapię. Malutkie efekty widzę, ale boje się co bedzie jak odstawie lek:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i nie powinnam o tym mysleć, ale czasem wpada mi taka myśl do głowy i juz:) Zastanawiam się czy dzięki lekom i psychoterapii mozna znaleźć sens życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Seroxat odstawia się baaaaaaaaardzo powoli. Wiem z własnego doświadczenia. Próbuję go dostawić od pół roku - i znów musiałam wrócić do poprzednich dawek, bo zrobiło się gorzej. Psychoterapia - każdy na nią inaczej reaguje. U mnie od roku. Niewiele pomogła. Pewnie dlatego, że wciąż jestem zblokowana i na razie nie widzę możliwości otwarcia - świadomie pomijam pewne aspekty. W tym zapewne problem. Generalnie - trudno mi powiedzieć, żeby zewnętrzna pomoc psychiatryczno-psychologiczna dawała olśniewające efekty. Choć psychiatryczna pomaga w ogóle funkcjonować! - a to dla mnie bardzo ważne, bo praca jest w zasadzie wszystkim, co mam... No, ale w sumie całego tego leczenia razem jest \"dopiero\" jakieś 1,5 rok. Przeraża mnie wizja, że będzie już tak zawsze. Chciałabym, żeby było jak kiedyś. W miarę normalnie... :-) Czego życzę Wam wszystkim z całego połamanego jestestwa! :-) 😘 ❤️ Pozdrawiam ciepło, RzW :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eclipse32
Ja rowniez cierpialam na depresje i powiem tak, z wlasnego doswiadczenia: w przypadku zdiagnozowanej depresji nie pomoze psychoterapia..potrzebne jest leczenie farmakologiczne, ktore zmienia odczucia-uczucia-te z kolei zmieniaja mysli... Sama psychopterapia na nic, bo jak mozna w kolo powtarzac sobie jest dobrze!kiedy dusza placze? Pamietam jak w jednej chwili dzieki temu mialam w sobie taka sile, ze moglabym gory przenosic, prawdziwa euforia, a sekunde potem, wystarczylo, ze odwrocilam przyslowiowa glowe w inna strone, popatrzylam w inny punkt nachodzila mnie olbrzymia beznadziejnosc, nicosc, proznia... kazdy problem byl niedorozwiazania, wszystko mnie przerastalo, pamietam wtedy jak siedzialam przy lozku i mialam natemperowac olowek, wydalo mi sie to wtedy takie beznadziejne do wykonania, NIEMOZLIWE... nie mialam sily, ochoty zeby to zrobic... W jednej chwili moglam sie usmiechac, zaraz potem bardzo chialo mi sie plakac... chodizlam na uczelnie, przychodzilam do domu i od razu kladalam sie spac, do lozka, wstawalam tylko cos zjesc i dalej spac.. nie mialam problemow ze snem, jak wiekszosc osob cierpiacych na depresje, w moim przypadku tez nie bylo utraty apetytu, a nadmierny apetyt... ...i pamietam tez taki moment..kiedys na przystanku autobusowym, naszlo mnie wielkie przerazenie, nicosc, nie wiem jak to opisac, zeby oddadc ogrom beznadziejnosci tamtego zjawiska... po prostu jakas wewnetrzna mysl- ze zycie nie ma sensu, przerazenia, panika.. smutek-ktory mial wielka sile.. w moich oczach pojawily sie lzy.. Jesli chodzi o lekarza, dlugo szukalam tego "odpowiedniego", wiem tez z doswiadczenia, ze kazde niepowodzenie w terapi sprawia, ze beznadziejnosc jest jeszcze wieksza, bo jak to mozliwe, szukam pomocy, a jej nie ma... Ale w koncu trafilam na Pania doktor, ktora potrafila dac mi nadzieje, wiare w powodzenie leczenia, przyjmowalam Anafranil w polaczeniu z innym srodkiem o nazwie Doxepin, bo mialam tez napady leku, nicosci, beznadziejnosci... i rowniez nie widzialm sensu zycia, celu... Poczatkowa poprawa pojawila sie po 3 tyg. byla dla mnie zauwazalna, leki jesli pojawialy sie, nie byly takie "czarne", beznadziejne... i z kazdym tygodniem bylo lepiej, zaczelam NORMALNIE odbierac swiat... dostrzegac piekno... Wzruszam sie teraz jak przypominam sobie tamten zly czas... Pamietam tez, ze bardzo balam sie, ze jak odstawie leki, to depresja wroci...Pani doktor mnie uspokoila.. ze bede brac tak dlugo, ze nie wroci.. Skutki uboczne: w moim przypaku byly nie odczuwalne, a jesli nawet to tak nieistotne w porownianu z KORZYSCIAMI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam. Chyba* Przynajmniej nie zauważam - na początku trochę wysiadał mi żołądek, ale to się unormowało. Przy odstawianiu Seroxatu jest gorzej. Najpierw zawroty głowy (okropne!), a potem \"zjazdy nastrojowe\". Brrr... :-0 W/w Doxepin mi nie pomógł. Też brałam, jakieś 3-4 miesiące. W ogóle - różne rzeczy brałam... I biorę nadal... Pamiętam jeden dzień - podobny do tego opisanego powyżej... Tylko mnie dopadło na przejściu dla pieszych... Chyba tylko jakaś boska siła trzymała mnie za kołnierz - w przeciwnym razie wlazłabym pod samochód... Teraz tylko czasem mam ochotę wyskoczyć przez balkon - no, ale na szczęscie powstrzymuję się o własnych siłach. Tyle po tym dla innych byłoby sprzątania... ;-) Wgląd w siebie, póki co, przynosi zatrważające rezultaty. Bo jest tam... hmm, czarna dziura... Mam nadzieję, że można się z tego wyleczyć. Muszę mieć tę nadzieję, bo nie mam nic innego. :-) Pozdrawiam, RzW 🌼 PS. Słuchaj K-woman. Chyba wie, co mówi... przynajmniej ja mam co do tego pewność, że wie... :-) 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psychoteria ma sens w momencie gdy depresja jest czymś spowodowana, jakimiś traumatycznycznymi przeżyciami - śmierć kogoś bliskiego, utrata pracy, ciągły stres. Natomiast depresja endogenna spowodowana jest czynnikami fizjologicznymi, a na to pomagają leki. Osoba o której wcześniej wspominałam prócz lekow ma również psychoterapię, choć ja bym tego psychoterapią w ścisłym tego słowa znaczeniu nie nazwała. Po prostu lekarz uczy ją jak żyć z chorobą. Gdy lek zaczął działać wydawało się żę wszystkie problemy już zniknęły, a tu bum!... kolejne ataki depresji. Spowodowane naturalnie tym, że skoro kobieta była już \"wyleczona\" mogła nadrobić zaległości w pracy. Niestety, musiała całkiem pozmieniać swoje życie. Mimo brania leków musi mierzyć siły na zamiary, nie brać na głowę więcej niż jest w stanie wykonać, nie pakować się w stresujące sytuacje. Nie wiem czy zawsze tak bywa, opisuję konkretny przypadek. Oraz to co powiedział mi psychiatra, bo tak się składa że tą chorą osobą po części się \"opiekuję\", tzn. wspieram duchowo i mam z nią codzienny kontakt. Niestety, jej mąż uważa jej chorobę za fanaberię i wciąż każę jej się wziąć w garść. Na rozmowę z jej psychiatrą nie ma ochoty :( Podobno często tak bywa - to przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
euglena, zgadzam się z Tobą w 90%. Pozostałe 10% - już wyjaśniam. Depresja jest chorobą, która może być wywołana - jak piszesz - \"na dwa sposoby\". Wydaje się dość intuicyjne, że w przypadku depresji egzogennej (tj. spowodowanej widocznymi przykrymi przeżyciami) leki mają tylko wspomagać (żeby się na szybko \"pozbierać\"), a kluczem jest psychoterapia. Nakierowana na oczywiste sprawy - te, które depresję wywołały (śmierć bliskiej osoby, utrata dorobku życia, itp.). W przypadku depresji endogennej - jak sądzę - na depresję należy spojrzeć jak na każdą inną chorobę \"fizjologiczną\", np. wrzody żołądka czy raka piersi. Istnieje dość rozwinięty nurt w psychologii (nie pamiętam niestety jak się nazywa), twierdzący, że choroba jest sygnałem. Że nasze ciało próbuje nam coś powiedzieć, bo dusza mu tak każe. Że to próba zwrócenia uwagi, wyhamowania i \"zbicia z tropu\" naszego uporczywego trwania w umownej rzeczywistości. Tak sobie myślę - ja, prosta kobieta obciągająca z połykiem - że w takich przypadkach psychoterapia jest jeszcze bardziej potrzebna, głębsza i dłuższa niż w przypadku depresji egzogennej. Bo trzeba dotrzeć do tego, co ciało nam próbuje powiedzieć, a to nie jest proste. Leki oczywiście regulują gospodarkę serotoninową w mózgu, ale depresja będzie powracać po odstawieniu leków, bo tak naprawdę to zaburzenie tejże gospodarki jest tylko objawem a nie przyczyną problemu. No to dobrej nocy życzę, i

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamilaa_29
Ja nie wierzę, że uda mi się z tego wyjść, odkąd dowiedziałam się ze to choroba jestem załamana, przez tyle lat udawało mi sie jakoś radzić, a teraz jak się pogorszyło nie wiem czy to ma sens. brałam zoloft, niewiele dawał, potem jakieś gówno, które tylko pogorszyło mój stsn i odstawiłam to w połowie, a teraz znowu lekarka kazała mi brać zoloft i gdzie tu sens? Poza tym denerwuje mnie że każdy chce mi pomóc i to głównie osoby, które mnie w to gówno wpędziły. Nie rozumiem ani tej choroby ani sensu leczenia, w sumie to nic nie ma sensu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do góóóóry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hop do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość itour
hej !!!!!!!! moja depresja polaczona jest ze strasznymi lękami. boje sie ze umre dlatego ze moje serce padnie. bylem u lekarza kardiologa bo na poczatku myslalem ze mam problemy z serduchem. Ten stwierdzil tachykardie i przypisal mi propranolol na uspokojenie serducha. Lek jest fajny uspokaja serce ale organizm sie do niego przyzywyczaja i serducho potem lata jeszcze gorzej niz na poczatku. Potem do mojego kijowego stanu psychicznego odszly jeszcze zasrane lęki straszliwie zaczalem sie bac zawalu albo ataku serca, co gorsze moje serce tlucze sie, nie bije miarowo i stalem sie strasznie wyczulony na bicie ( czuje caly czas jak serce pracuje). Do tego doszly zarowno brak wiary w siebie jak i niska samoocena. W polaczeniu doszlo do tego ze naprawde dostalem takich lękow ze czasami mam ochote sobie odpuscic. Poszedlem do psychiatry ten bez zastanowienia przypisal mi seroxat, nie chce go lykac bo ludzie wisza na nim po 10 lat i nie moga z niego zejsc, lek krtoko mowiac nie jest ciekawy. Dostalem od pani doktor od serca (powiedzialem jej ze miewam lęki i boje sie o serce) COAXIL. Wlasnie wzialem trzecia tabletke(biore jedna tabletke przed snem) . Jak na razie nie widze absolutnie zadnej roznicy, co gorsze dzis dostalem koszmarnego ataku lęku serce mi sie zaczelo tluc jak nigdy i naprawde myslalem ze wyzione ducha chcialem jechac na pogotowie. Uspokoilem sie tym ze usiadlem przed komputerem :) Wiem ze sam sie nakrecam swymi myslami, staram sie je opanowywac ale nijak mi to nie wychodzi. Boje sie ze strace prace przez to ze zaczynam odmawiac wykonywania niektorych rzeczy, podroz dla mnie jest katastrofa. Ni jak nie moge przelamac sie do tego zeby gdzies dalej pojechac. koszmar czy ktos jest w stanie napisac jak dlugo trzeba czekac na efekt brania COAXILU i na ile moge liczyc na to ze zlikwiduje mi te stany lękowe. Z depresja dalbym sobie rade, tak bardzo chcialbym juz sie nie bac....... dajcie znac prosze jelsi cokowiek wiecie na ten temat z gory wielkie dzieki itour

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brałam Coaxil
I też walczę z nerwicą lękową.Coaxil mi nie pomógł.Jestem na tabletkach b.uzależniających, na innych działające nasennie u mnie pozwalają mi wykonywać obowiązki.Nie wiem jakie będą skutki - bo napewno będą.I mam podobne problemy z serduchem ale po badaniach EKG jest ok.Więc czemu stale się boję, denerwuję? To serducho mi wypadnie kiedyś jak z procy z nerwów.I te napady bezsilności, patrzenia godzinami w jeden punkt, strach przed starością, utratą najbliższych.KOSZMAR. Niekt tego nie zrozumie, póki sam przez to nie przechodzi.Iść do lekarza? Jakiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość itour
hej !!!! dzieki za odpowiedz ..... nie pocieszylas mnie ztym coaxilem. biore go dopiero 6 dni musze na pewno jeszcze poczekac. a ty przed wszystkim nadz caly czas z kims bliskim, nie zamykaj sie, probuj rozmawiac wiem jak jest ciezko o usmiech nawet o jedn mal apozytywna mysl. sprobuj sobie usiwadomic ze to jeszcze nie koniec swiata masz rodzicow ktorzy stoja za toba chocby nie wiem co i beda cie chronic. zeby uspokoic serc zalatw sobie propanolol, bierz go przez pewien czas potem spokojnie go odstaw na pewno ci pomoze na tlukace serce a to juz sporo potem zacznij probowac wyrwac sie z tego zasranego zamknietego kregu smutku i depresji, zacznij chodzic na spacery jak najwiecej na swiezym powietrzu. mi pomaga to ze sie mecze fizycznie biegaj sprobuj jazdy na rowerze cokolwiek abys sie zmeczyla oczywiscie nic ponad twoje sily wszystko z razsadkiem i umiarem. no i przejdz sie jeszcze do jednego psychiatry niech ci przepisze cos porzadnego a nie jedziesz na czyms paskudnym jak dalej nie bedziesz sobie radzila zglos sie po prostu do jakiejs kliniki psychiatrycznej tam jest kupa takich jak my i robia z nich ludzi naprawde, je jesli sobie nie poradze tak zrobie choc to bedzie naprawde ostatnia desk aratunku.; nie martw sie na pewno to przetrzymasz i wszystko bedzie ok trzymaj sie twardo i jutro wybierz sie do no wego psychiatrty walcz i pamietaj ze sa ludzie ktorzy maja jeszcze gorzej, ignoruj zle mysli lap sie na tym ze patrzysz w jeden punkt i od razu koncz to, skup sie na tym jakie mysli cie doluja i jesli beda nadchodzily po prostu zajmij sie czyms innym oddalaj je od siebie ja tak robie czytam rozwiazuje krzyzowki gram na komputerze koniec koncow nie jest zle dasz sobie rade trzymaj sie trzymam kciuki papapapap

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brałam Coaxil
Do Itour- dzięki za pomoc.To budujące i ciepłe słowa 🌼.Gorzej z wykonaniem:-(.Te pomocne rady są u mnie zakodowane na NIE z góry.Dlaczego - bo właśnie NIE.Ten stan rozwija się latami, i pewnie lata upłyną nim coś przyniesie efekty.Zobaczymy.A latka lecą............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brałam Coaxil
Dopisuję.COAXIL trzeba brać długo od razu nie pomoże,Nie spodziewaj się natychmiastowej poprawy.Te francuskie leki mają to do siebie że nie sieją spustoszenia w organiźmie jak inne z tej grupy leków.Ale po miesącu - 1,5 możesz dostrzec poprawę a nawet odzyskasz spokój, przestaniesz się bać.Ja wiem jaki to koszmar.Aha nie myl depresji /to coś znacznie gorszego/ z nerwicą ale LĘKOWĄ-to jej rodzaj!No i trzymaj się.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość itour
hej !!!!!!! nie mozesz byc nastawiona ciagle na nie, to nie tedy droga. musisz zaczac walczyc zmieniac sie i to koniecznie i jak najszybciej. jestem pewien ze masz grono przyjaciol z ktorymi mozesz spedzac fajne chwile ni przejmuj sie ze latak leca :) lecialyby tak czy inaczej musimy jaklos zyc a tym wszystkim jedni maja lepiej inni maja gorzej my jestesmy po sordku :) badz twarda i zawsze do przodu rozchmurz sobie pokoj w ktorym spisz :) kupe plakatow i czeog tam jeszcze i do przodu do przodu koniecznie :) odnosnie coaxilu. dzis lyknalem 7 tabletke (biore tylko jedna dziennie) to bardzo niewiele ale o dziwo chyba przynosi to efekty, ni e wiem przynajmniej tak mi sie wydaje chyba ze to sobie wmowilem ale to nie mozliwe oczywiscei dosatje lękow kiedy jestem zestresowany albo serce mi zabije mocniej z wysilku ale te lęki sa do opanowania i jako tako sobie z nimi przez osatnie dwa dni radzilem piszesz ze przestane sie bac.... tego najbardziej pragne , wlasnei lęk najbardziej mi doskwiera i to mnie najbardziej meczy. orientujesz sie moze jak dlugo trzeba brac coaxil zeby ten satn wyleczyc na dobre. moja terapeutka mowi ze okolo miesiaca powinno wystraczyc choc mi nie chce sie w tgo wierzyc jeszcze raz pozdrawiam serdecznie i zasylam same dobre wirtualne wibracje trzymaj sie cieplo i badz dobrej mysli trzymulka papapapa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brałam Coaxil
Dzieki za dobre wibracje. chyba dotarły i są mocne bo dziś się lepiej czuję :-) Wiesz z tym coaxilem jest róznie.wszystko zależy jak zadziała indywidualnie na każdego z nas Jeden reaguje szybciej - zyczę Ci tego z całego serducha (a chyba już), inny wolniej, innym wogóle np.ja.Nawet inna dawka mi nie pomogła.A zatem napewno zaczął pracować u Ciebie i dobrze ze przynosi efekty.Pomału przestaniesz o tym myśleć a później sie bać.Masz sporo pozytywnej energii i myślę że u Ciebie wszystko się unormuje szybciej.Powodzenia!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość itour
wielkie dzieki!!!!!! witaj mam nadzieje ze u ciebie wszystko w porzadeczku. u mnie moze byc, wkurza mnie tylko swiadomosc ze kiedy odstawilby coaxil lęki by wrocily. ale to jeszcze za wczenie na odstawienie wiec nie czas sie o to martwic. pozno juz uciekam moze zasne pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×