Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kwiatek74

DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

Polecane posty

Gość Mąż Kwiatka 74
Czy ktoś narzeka ,Kwiatek pisze o niesprawiedliwośći Sądów ,komorików i byłych żon.Nie macie zielonego pojęcia o wychowywaniu dzieci!!!!!!!!!!!!!! Dla was jedno co się liczy to K A S A to przewija się w waszych wypowiedziach. Nikt nie napisał o tym co zrobić z dzieckiem ,komornikiem i szukaniem pracy.Każdy wysuwa dobre rady zostań dozorcą itp.A czy ktoś spytał co ja robie z Kwiatkiem poza płaceniem. Czekam jak wy zostaniecie same ,bo wasz mąż który zarabia kupe kasy ,kopnie was w dupska ,a wy bedziecie siedziały dalej przed monitorami i nawet nie zauważycie jak on da dzide do innej normalnej która po za kasą widzi CZOŁWIEKA ,A NIE JEGO WYPŁATE. DURNE BABY!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga
kwiatku, ja przezywam cos podobnego, byla sama wygonila chlopa (nie mieli slubu), a kiedy ulozyl sobie zycie, ona nie moze tego do dzis przezyc. oczernia mnie, jego, buntuje dziecko i jest koszmarnie. nasze dziecko na tym cierpi bo tatus poswieca mu mniej uwagi niz pierwszemu, ale tego i tak nikt nie rozumie. musze pedzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas te problemy buntowania mamy za sobą,teraz tylko non stop daje nam do zrozumienia,że bawi ją cała sytuacja(mamy problemy z komornikiem),szydzi z męża,jest wyniosła.mój mąż b kocha syna,ale on przebywając z nią,nabiera jej podejścia do ojca.Coraz niechętniej z nim rozmawia.Kiedy dzwoni,odsyła go na inny termin,itp.Mąż nigdy nie dał mi odczuć,że mam to wszystko cierpliwie znosić,był mi podporą i przede wszystkim nie faworyzuje tamtego dziecka.Kiedy jest u nas,mąż wymaga od niego jak i od mojego dziecka,nie ma teryfy ulgowej żaden z nich.Eks wyszła teraz ponownie za mąż,może trochę się uspokoi,codzienność ją wyciszy i nam da odetchnąć.... jak duże jest Wasze dziecko i jak długo jesteście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga
jestesmy razem 3 lata, nasze dziecko ma 2, tamto 7. ma taryfe ulgowa, nie nauczono go szacunku dla nikogo i niczego, a maz twierdzi ze nie ma wplywu na jego zachowanie bo przeciez za krotko z nim jest. ja sie z tym nie zgadzam, powinien wiedziec co wolno a czego nie kiedy jest u nas, a tymczasem on mnie w ogole ignoruje, to jest nie do zniesienia. maz nie zajmuje sie wtedy naszym dzieckiem, "zapewnia atrakcje" tylko tamtemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to masz zupełnie inaczej niż ja.U nas nie było tak nawet na poczatku.Nie ma równych i równiejszych.Syn męża może robić to co mój syn,ale musi też to samo.Wiem,że zdarzają się sytuacje,kiedy mąż chciałby nieco popuścić,ale nie robi tego,bo górę bierze rozsądek.Zdaję sobie sprawę,że jestem dla syna męża drugą żoną taty i czuje do mnie dystans,ale dogadujemy się,słucha mnie itp.Ale zdarza się i każda druga żona to zna,że wydaje mi się,że mąż w przypadku swojego dziecka zareagowałby inaczej,a w przypadku naszych ostrzej i nie ukrywam,że dużo pracy kosztowało nas dotarcie się w tym temacie.I wiesz co zauważyłam,że jest odwrotnie. Myślę,że Twój mąż ma wyrzuty sumienia,jak każdy kochający ojciec.Musisz z nim dużo rozmawiać,opowiedzieć jak to odbierasz i oczywiście bądz sobą.Nie pozwalacie na codzień na różne rzeczy swojemu dziecku,nie pozwalajcie tamtemu kiedy przyjeżdza.Nie bój stawiać na swoim.Twoje dziecko patrzy i się uczy,nie może widzieć takiej niekonsekwencji.wiem,że Ci trudno,tym bardziej,że mąż nie ułatwie Ci sprawy.Rozmawiaj o tym jak najwięcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amilka
Kwiatku ale skąd się wzięły wasze problemy z komornikiem? Bo z tego wynika, że twój mąz nie płacił alimentów (lub nie płacił pełnej kwoty). Czyli te problemy to tak troszkę na własne zyczenie chyba. A była twojego męza ma prawo się ich domagać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga
kwaitku, przyznaje sie ze dopiero teraz dokladniej poczytalam o tobie (tez na watku o wysokosci alimetow), nie wiem dlaczego tak na ciebie naskakuja, ale na mnie tez naskoczyly wszystkie kiedy napisalam o problemach z eks i pierwszym dzieckiem. ona tez nadal nie pogodzila sie z tym ze on ulozyl sobie zycie chociaz rozpadli sie na jej zyczenie, ja pojawilam sie dopiero pozniej. ale rzadzi, wydzwania, nie przyjela do wiadomosci ze jest nowa rodzina (oni nie mieli slubu). Nie rozumiem tylko jednej rzeczy, opowiada mu o ojcu i o mnie straszne rzeczy, ktore on potem powtarza u nas, obrazajace i okropne, a potem wysyla go tu kiedy tylko potrzebuje miec wolne od dziecka. nie rozumiem toku myslenia tej kobiety. zaraz dokoncze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga
bo przeciez mi to zwisa co ona o mnie mysli, ale robi krzywde wlasnemu dziecku, bo on jest tak pelny buntu i zlosci przekazywanej przez matke, ze zal mi tego dziecka. ja staram sie zeby czul sie u nas dobrze, ale ja nie czuje sie dobrze, bo maz chce go widywac, ale nie chce nauczyc niczego dobrego, i przez to umacnia tylko jego matke. moje proby rozmawiania z nim koncza sie zawsze podobnie, wyrzutami, ze ja nie akceptuje jego dziecka. a tu chodzi o jego zachowanie i to, ze maz sam pozwalam zeby tak bylo, zamiast przemowic tamtej do rozumu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amilka
Do druga Ale w takim wypadku jak piszesz, twój maż ma chyba prawo do wniesienia sprawy w sądzie i wywalczenia nawet opieki nad dzieckiem. tak mi się wydaje ...bo w końcu z tego co piszesz to ta kobieta działa na krzywdę dziecka. Tak mi się wydaje. Tylko czy ty byłabyś w stanie podjąc się wychowania tego dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Druga>>zawsze będziesz dostawała od byłych,albo od tych którym nie układa się w małżeństwie i boją się jego rychłego końca.One udają,że ni rozumieją o co nam chodzi,ale pewnie niedługo wrócą do kafeterii pod innumi nikami i będą pisały już coś innego.Myślę,że jżeli będą na tym temacie robiły sobie terapię,to po prostu nie zeracajmy na nie uwagi.Mam taki sposób,że czytam tylko pierwsze słowa i dalej przestaj,kiedy widzę co się święci.Mój mąż wczoraj wieczorem przeczytał sobie wszystko i zle zrobił Naasza eks też tak robiła,ciągle miała fochy w nosie i aspiracje jak szwedzka królowa,ale mąż postawił kontrę,złośliwości uległy spłyceniuTaka kobieta nie pojmie,że oprócz swojej goryczy,jest dziecko,które najpierw nastawia przeciw ojcu,a potem tam je zwozi.POROZMAWIAJ Z MEZEM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amilka
Kwiatku ale dlaczego nie chcesz odpowiedzieć na moje pytanie. Ja cię nie atakuję tylko nie rozumiem twojej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OOps,wybacz,tak jakoś przyzwyczajona jestem do ataków.Przeczytaj na \"wysokości alimentów\" i stronę wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga
rozmawiam z mezem, dlugo zostawalam w cieniu nie chcac ranic jego uczuc, ale w tym czasie moje zostaly tak zranione ze przestaje sobie z tym radzic. bo maz nie rozumie tego ze chcialabym wiedziec wczesniej kiedy bedziemy miec jego dziecko w domu, nie moge miec zadnych planow, bo ona dzwoni kiedy chce a on ze mna niczego nie konsultuje tylko robi mi niepsodzianki. a zamiast dzien dobry slysze od razu cala litanie co mamusia o mnie powieziala. komu to sluzy? to ziecko ma tak wbite do glowy ze ja jestem nikim , ze ciezko bedzie teraz go naprostowac i przyjaznie nastawic, wiec walka o jego wychowanie chyba skazana jest na niepowodzenie. odpowiadajac na pytanie amilki o pojsce do sadu - maz myslal o tym, ale ona nie pozwolilaby na to. bedzie nadal krzywdzic wlasne dziecko ze zlosci na nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zazdroszczę Ci.Chciałabym Cię jakoś pocieszyćale tu wiele zależy od Twojego męża,a on widzę zachowuje sięjak dzieciak.Spróbuj postawić sprawę kategorycznie.Nie wyobrażam sobie,żeby mąż przy braniu syna,nie uwzględniał nas w całym planie i wszystkie weekendy zajęte dziećmi,bo on tak chce.Przecież każdy chce kiedyś odpocząć od własnych dzieci,a co dopiero od innego narybku...Bądz dzielna.Nie poddawaj się,rozmawiaj jak często się da,zwracaj tamtemu dziecku uwagę,nie pozwól się obrażać,nie pozwól traktować siebie i dziecka jak towar drugiego sortu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak naprawdę,to nie chchiałabym być pierwszą zoną mojego męża.Teraz jesteśmy dojrzali i wiemy czego chcemy,wiemy jak pielęgnować miłość.Wystarczy,że spojrzymy się na siebie i już drugie wie co ma robić.Ci co drwią z drugich związków,są pewnie pierwszymi. dzieci nasze,jego,moje,to yemat przewodni i niesamowite jest jak się patrzy na całą trójkę,jak wiele łączy nasze wszystkie dzieci,czego na razie są nieświadome.Pomimo wielu kłopotów,jestem szczęśliwa,bo często ktoś mi mówi,że mnie kocha.A jak jest u Was drugie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga
ja tez slysze czesto ze jestm kochana, ze to wlasnie ze mna teraz jest a nie z nia, ale czesto nie widze tego kochania, zwlaszcza kiedy tamta zadzwoni a on wybiega po dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słowa to jedno,a czyny drugie i znacznie trudniejsze.Nie schodz mu z drogi z tym problemem,musisz wiedzieć,że Ty też masz coś do poweidzenia!I nie chodzi tu o to,że dziecko męża ma wiezdieć gdzie jest jego miejsce.Chodzi o to,żr Twoje małżeństwo kręci się wokół dziecka męża,a ja nie chciałabym żeby moje małżeństwo kręciło się wokół dzieci Małżeństwo to przedz wszystkim ja i on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kroopeczka
Jestem z facetem już dwa lata , minęły 4 lata od jego rozwodu . jest nam razem cudownie ....czy powinnam spytać jakie ma plany wobec mojej osoby? On nie rusza tego tematu , a ja chciałabym wiedzieć jak widzi nasz wspólny los.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga
no to go zapytaj. a jakie sa stosunki z byla? jest dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny,zła jestem,bo dziś na kafeterii dzieją się horrory,skasowali mój ukochany topik\"Wysokość alimentów\".Był b potrzebny,więc właśnie założyłam część drugą. Powinnaś jak najbardziej go spytać jak on sobie to wszystko dalej wyobraża.Jaka jest Twoja sytuacja,jego?Naoisz coś więcej Druga>>jak samopoczucie,kiedy będziesz miała młodego u taty;)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madźka
Dołączę do Was dziewczyny, bo mam podobne problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madźka
Mąż ma dzieci z poprzedniego małżeństwa, dla mnie zaś jest to pierwszy związek, na dodatek bez widoków na dzieci. Trudno mi czasem zaakceptować to wszystko. Wiem, że na to się godziłam, ale sytuacja momentami mnie przerasta i popłakuję w kącie. Często, za często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madzka>>nie płacz,mnie też nie było lekko,bo z kolei jak cerber pilnowałam równowagi między jago synem,gdy był u nas,a moim synem.Różnie bywało,czasami po prostu wsiadałam w auto i jechałam przed siebie,bo to wszystko:zgiełk,nowe porządki,schizy eks,przerastały mnie. dlaczego bez widoków na dzieci?Napisz więcej?Ile jesteście razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madźka
W sumie jesteśmy razem ponad dwa lata, a po ślubie pół roku. On ma troje dzieci (15-syn, 14-córka, 11-syn). Najstarszy mieszka z nami. To nie są złe dzieci, ale problem polega na tym, że wychowane są w ten sposób, że im sie wszytko należy. Nic nie dawać, tylko brać. Na to są nastawione. Nasze wspólne? Przed ślubem mowa była o ty, że będziemy je mieli, kiedy ja będę tego chciała. Można to rozumieć dwojako. Albo kiedy ja dojrzeję, bo on i tak je chce (a do tego jeszcze troche potrzeba czasu, choć myślę, że ten moment kiedyś nadejdzie) albo, drugi wariant, on nigdy tak naprawdę nie bedzie chciał, ale zgodzi się. I na tym stanęło. ostatnio podczas rozmowy, która przeprowadziła z nim jego bratowa, która widzi, że u nas nie wszystko wygląda jak powinno, tak wynikło. Zapytała go, czy może dziecko by scenentowało nasz związek. Powiedział, że jeśli będę chciała, on się zgodzi. Wiesz, to nie chodzi o to, że ja juz chcę, ale o to, że nasz związek z takim podejściem nigdy nie będzie prawdziwym związkiem. Nie będziemy rodziną. On ja ma, ja nie i chyba sama przy jego pomocy się jej pozbawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze mówiąc,dużo masz na głowie.To są b duże zobowiązania,musisz przecież wychowywać nieswoje dziecko i na dodatek w wieku kiedy wszystko się neguje.Pewnie,że wasze dziecko scementowałoby związek,ale to nie może być taka postawa jaką reprezentuje Twój mąż.Dziecko jest przecież wynikiem i deklaracją,a tu wychodzi na to,że jak on ma już parę,no to Ty też miej. Jejku,jesteś dopiero pół roku po ślubie,nie podejmuj żadnych decyzji,poobserwuj sobie to wszystko,rozmawiaj z nim.Jesteś naprawdę dzielna,że zdecydowałaś się na taki układ.Ile macie lat? B ciężki temat i wcale Ci nie zazdroszczę.A co z eks?Jak to wszystko technicznie rozegraliście?Pisz jak najwięcej,na pewno coś się uradzi i nie martw się,nie poganiaj,to dopiero początek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga
Madzka, faktycznie, tylko podziwiac za odwage. czy przed slubem tez mieszkaliscie razem z jego synem? kwiatku, u mnie po ostsatniej awanturze z mezem po jej telefonie, chwiliwo spokoj, ale jak zwykle nie wiem na jak dlugo, wizyta juz w weekend.... pewnie znowu koniec sielanki. ale postnowilam sie nie dac i zaczac zmieniac te wizyty, raczej ich przebieg, koniec z uchodzeniem z drogi i udawaniem ze nie slysze bzdur powtarzanych za mamusia. a i za tatusia sie wezme... milego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madźka
Przede wszystkim, dziękuję Wam za wsparcie. Od początku. Mam m28, a kiedy go poznałam 26 lat, on miał 35. Pomieszkiwaliśmy razem. Mój błąd polegała na tym, że od początku za dużo na siebie wzięłam. Robiłam tyle ile zona i matka. Po slubie pierwsze schody zaczęły się w momencie, gdy zaczęłam domagać się od męża, by ten zmusił syna, by ten z kolei zaczął po sobie robić pare rzeczy, np. zmył, zgarnął okruchy ze stołu, wyniósł śmieci, nie zostawiał bajzlu w pokoju, który zwiemy salonem, choć duuużo mu do tego brakuje. Ogromynym problemem, który pojawił się jeszcze przed ślubem było to, że chciałam aby drugi syn (córka nie, bo obraziła się na ojca i go "nie zna") nie wpadał, kiedy zapragnie, a my się dostosowujemy, ale niech się zapowiada na dzień przed.Zwłaszcza, że jego wizyty wiążą się z nocowaniem. Dwa razy wspomniałam o tym, narzeczony reagował z ironią, jak to on ma ze mną decydować o wizytach syna. Po ślubie temat wrócił. na razie jednak synek nie nawiedza nas aż tak. Nie wiem, co mam napisać, za dużo tego. Może na koniec napiszę Wam o najsmutniejszym dniu mojego życia. Dzień po ślubie, nowożeńcy budzą się, patrzą na siebie z miłością, może coś dalej...Albo po prostu spacere, trzymanie się za rękę. U nas po weselu nocował młodszy syn. rano mąż nie dał mi buziaka, ale dał kroka nade mną i pognał do niego zobaczyć czy jadł coś. Potem mały bał się wracać do domu, bo matka nie była zachwycona faktem , że była na naszej uroczystości. Tamten się bał, a mój mąż płakał. Nie wiedziałam co robić. Chciałam go pocieszyć, pogłaskać poo głowie.Odtrącił moją rękę. Potem wrócił starszy i we trzech zamknęli się w pokoju, żeby uradzić czy starszy nie zadzwoni i nie zapyta czy młodszy nie mógłby zostać na obiedzie u mojej teściowej, czyli ich babci. Ja tymczasem siedziałam w łazience i płakałam. Męża nie było ze mną tego dnia, bo co mi po ciele, gdy duchem i umysłem jest gdzieś indziej. Potem odwiózł synka do domu, w trakcie obiadu z naszymi rodzicamiu, jego rodziną, ze mną... To nie było ważne. Kiedy odwoziliśmy moich rodziców, wcale się nie odzywał. Powiedziałam potem mamie, ale po dość długim czasie, bo nie chciałam robic jej przykrości. ten dzień na zawsze pozostanie w mojej pamięci, choć juz przestałam (po takim czasie) wciąż o ni myśleć i płakać.Tak jak gdyby pokazał mi w tym dla nas najwazniejszym dniu kto jest dla niego najwazniejszy. Trzy tygodnie później, mieliśmy małą sprzeczkę związaną, już nawet nie pamietam z czym. Kiedy mu o tym powiedziałam, stwierdził urazony, że w takim razie już się nigdy nie dowiem, kiedy będzie mu przykro z powodu jego dzieci. A ja? - zapytałam. A nasz dzień? Jeszcze do tego wracałam, nigdy nie przeprodsił. Jakiś czas temu, nadmienił, że rzeczywiście popełnił błąd, ale nie powód, bym mu to ciągle wypominała. Itd, itd. Chyba się rozpisałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz co kwiatek
o to bie zdanie wyrobione juz mam, a teraz wiem tez co msylec o twoim mezu :) załosne, jestesce prymitywni i wcale sie nie dziwie ze macie takie problemy. wspolczuje wam, ale - jakas sprawiedliwosc na tym swiecie jednak jest. a swoja droga to dziwne ze sad zasadzil alimenty wyzsze niz wasze zarobki? cos tu brzydko pachnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×