Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marcko

Oczekiwania bez sensu

Polecane posty

Gość marcko

Sprawa jest długa i skomplikowana, więc postaram opisać pokrótce. Jestem od roku z dziewczyną, ja mam 30 lat, ona 28. Ja wynajmuję kawalerkę,jestem samodzielny i od 18 roku życia nie mieszkałem już z mamą (rodzice się rozwiedli),pracowałem po nocach i skończyłem studia dzienne cały czas będąc na własnym utrzymaniu. Wszystko co w życiu osiągnąłem zawdzięczam sobie. Moja ukochana mieszka z mamą,od roku czasu jest bez pracy (w poprzedniej pracy się poznaliśmy) i studiuje na prywatnej uczelni za ciężkie pieniądze. Mama ma do niej coraz większe pretensje że się nie usamodzielni,a tu jeszcze płatne studia... Chciałem żebyśmy zamieszkali razem,ale ona kazała mi poszukać sobie innego mieszkania,bo w tym już mieszkałem z moją byłą.Zgodziłem się,choć to niezbyt wygodne, bo to jest naprawdę tanie i przyjemne. Ona bardzo chce mieć dziecko,bo twierdzi że jak nie urodzi przed 30,to nie urodzi nigdy,bo po 30 na pewno urodzi się z wadą.Ja uważam,że najpierw powinno być mieszkanie,a potem dziecko.Że powinna znaleźć pracę,bo inaczej nie dostanie zasiłku.Zarabiam nienajgorzej,ale przy wynajmowaniu mieszkania, dwóch osobach i dziecku mogloby być ciężko.Najgorsze jest to,że od miesiąca widujemy się sporadycznie,jej mama jest przeciwko mnie i powtarza że nie chce mnie znać (tak twierdzi moja ukochana),a ona co chwilę zmienia zdanie. Teraz stwierdziła,że i tak nie zamieszka ze mną,dopóki nie znajdzie pracy,ale moim zdaniem ma trochę zbyt wysokie wymagania i w ten sposób może jej szukać jeszcze i parę lat... Stwierdziła,że szansy na własne dziecko już nie mamy (jej wiek),więc żąda,żebym napisał jej zobowiązanie,że zaadoptujemy dziecko. A ja ani myśle,bo moge mieć własne. I w ten sposób rozpada się ponad roczny związek. Nie umiem pogodzić się z tym,że osoba którą tak kochałem i nadal kocham zachowuje się jak skończona kretynka,że niszczy wszystko co piekne i dobre i wybiera staropanieństwo u boku mamusi. Nie jestem ideałem,ale jej zarzuty pod moim adresem są przesadzone,znam siebie i wiem,że nie jestem takim potworem,natomiast jestem mężczyzną czułym i kochającym. Przecież każdy popełnia jakieś błędy,niezręczności-czy to jest powód żeby zrywać związek? Nie zdradziłem jej,a moje winy to jakieś spóźnienia (taką mam pracę,że zawsze coś może wypaść,a poza tym korki w mieście też utrudniają życie),i generalnie pierdoły. Zarzuca mi brak samodzielności (!!),a dowodem na to jest fakt,że parę razy zmieniłem nasze plany,żeby pomóc mojej mamie czy siostrze (chodziło o przewiezienie czegoś,tylko ja w rodzinie mam samochód)-i to zmieniałem z wyprzedzeniem,czyli mówiłem jej o tym kilka dni wcześniej. Mieliśmy klopoty z widywaniem się, bo ja w tygodniu dużo pracuję,a ona w weekendy miała szkołę. Na urlop w tym roku też nie pojechałem,bo akurat w wakacje zmieniłem pracę-wiadomo że w nowej firmie nikt nie poprosi na dzień dobry o urlop... Jest mi smutno,bo ją kocham,ale nie widzę możliwości żeby żyć pod jej dyktando-takich warunków nie zniesie żaden facet. Co o tym myślicie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Probowales porozmawiac z nia szczerze? Co Ci przeszkadza? Co wnioskujesz na podstawie jej zachowania o Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze ona robi wszystko, stara sie Ciebie zniechec, zeby decyzja o zakonczeniu tego zwiazku wyszla wlasnie od Ciebie. Moze to jest jakis jej sposob na zakonczenie tego zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno. Czy faktycznie jestes obiektywny w tej wypowiedzi i nie masz sobie nic do zarzucenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość very
wydaje mi sie, ze Twoja dziewczyna nie docenia Twojej postawy zyciowej- wszystko co mam zawdzieczam sobie. Widzi za to ,ze wszystko co robisz jest okupione duzym wysiałkiem- a dla niej to mało, bo jest przyzwyczajona do innego standartu. Mysli o swojej przyszlosci i ma duze obawy, czy dacie sobie razem rade, bo ma duzo wieksze aqmbicje niz to, co ty masz jej do zaoferowania.... tak mi to niestey cos wygląda... slowem: chyba kochasz ja bardziej niz ona Ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brutalnie i szczerze: owszem, zachowuje sie jak skonczona kretynka. Ma 28 lat i tweirdzi, ze za pozno na dziecko? Masz sie zobowiazac do adopcji? Przeciez to jakis absurd... O innych sprawach juz nie wspominam, bo te dwie naprawde zbily mnie z nog. Kopnij ja w d* i znajdz sobie jakas normalna kobiete.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcko
standard naszego bycia razem nie był zły...pod wszelkimi względami a co do ambicji...ja pracuję i robię karierę,ona rok czasu przebiera i nie może się zdecydować na podjęcie pracy,chociaż nie ma wykształcenia wyższego tylko pomaturalne (nie oceniam tego źle,mówię tylko o rynku pracy) sam też myślę,że robi wszystko,żebym to ja ostatecznie zerwał...ale jestem pewien,że to nie uczyni jej bardziej szczęśliwą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To chyba jestes w niej niezdrowo zakochany. A probowales jej mowic, ze coraz czesciej zastanawiasz sie nad zakonczeniem tego zwiazku? Ciekawa bylabym jej reakcji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze nalezaloby na jakis czas zrobic sobie przerwe...nikt nie mowi, ze masz jej powiedziec, ze definitywny koniec, ale ze potrzebujesz troche czasu na przemyslenie pewnych spraw...zreszta jesli jej na Tobie nie zalezy to czy warto tkwic w takim zwiazku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcko
trudno po prostu jest mi pogodzić się z tym,że osoba z którą spędziłem rok czasu i którą wciąż bardzo kocham postępuje tak głupio i gada od rzeczy bo serce mówi mi co innego, a co innego rozum a co do uwagi miriam: nie wiem czy jestem obiektywny,pewnie nie (a kto umie być mówiąc o swoich uczuciacj ?), ale nie dopuściłem się niczego, co mogloby być powodem zerwania związku:żadnej zdrady,awantury,picia,bicia i czegokolwiek innego...chyba że faktycznie można zerwać związek dlatego,ze ktoś się spóźnił albo zmienił plany...parę razy na przestrzeni roku... zaczyna ogarniać mnie złość(wbrew temu co nadal czuję), że zmarnowałem rok życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Juz twierdzisz, ze zmarnowales sobie rok zycia...czy warto marnowac kolejne? Chyba tak naprawde boisz sie samotnosci i to wlasnie ona nie pozwala przejrzec Ci na oczy... Skoro Wam sie nie uklada moze trzeba sprobowac zrobic mala przerwe. Ja wiem to boli, ale czasami, zeby bylo dobrze musi byc zle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ma_ruda
no to mnie pocieszyłeś...nie tylko panowie koło 30stki, ale również panie mają jakieś problemy emocjonalne ze sobą!!! Weź szybko zrób coś, bo przecież nie jesteś pogotowiem opiekuńczym czy placówką psychiatryczną, a pani ma wyraźne problemy ze sobą (przykład: sprawa dziecka, mieszkanie które "dotykała" była - to jakieś przypadki do leczenia, albo przynajmniej do rozmowy z psychologiem!!!)... jeśłi ją kochasz i zależy Ci na niej to jednak pierwsza obowiązkowa rozmowa, gdzie to wszystko o czym napisaleś tutaj przerzucisz na swoja panią i poznasz szybką odpowiedź.... niezły numerek... powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co to za hetera
wspólczuję kobiety. Chłopie wiej od takiej jak najdalej. A tak poważnie to dziwi mnie, ze na to wszystko sie godzisz i że z kims takim chcesz spędzić resztę życia bo pamiętaj-teraz jest wielka miłośc z twojej strony i to wszystko w miarę akceptujesz i znosisz ale po pewnym czasie miłośc słabnie a zostają już tylko charaktery ludzi....i co wtedy??charakter to ona ma niezbyt ciekawy,a z pewnością po ślubie bedzie jeszcze troche gorzej niż teraz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×