Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ja sie waham

Pytanie do młodych mężatek i nie tylko....

Polecane posty

Gość Ja sie waham

Napiszcie mi proszę, bo ja juz trace nadzieję. Jak to jest, bo podobno młode małzenstwa zawsze potrzebuja czasu na tzw. "dotarcie się", przez ten czas nie jest różowo, ciągłe kłótnie, spięcia itd. Dopóki oboje nie naucza sie żyć ze sobą i nie nauczą sie sztuki kompromisu. Czy to prawda, czy u was tez tak było i jak długo to trwało. My jeszcze nie jestesmy małżeństwem, mieszkamy razem od pół roku, od 3,5 jestesmy parą. To mieszkanie razem bardzo nam nie służy. Mój facet jest bardzo nie uczynny, nie robi nic o co go proszę, w ogóle nie zajmuje sie domem i o to i jeszcze kilka innych rzeczy ciągle sie kłócimy. Do tego on jeszcze czasami jest bardzo agresywny, a to rodzi we mnie agresje również. Jestem załamana nie wiem czy to taki stan przejściowy i w końcu sie "dotrzemy" czy to nadchodzi początek naszego końca Podzielcie sie prosze waszymi doświadczeniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potem będzie jeszcze
gorzej - uciekaj pókiś młoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anisianka78
to nie jest docieranie tylko maltretowanie i jak poprzedniczka powiem ci uciekaj bo bedziesz cale zycie sie meczyc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja się waham
Tylko że są też dobre chwile i widać że on naprawdę bardzo chce ze mną być. Przecież nie ma idealnych związków, zawsze wszędzie jest jakieś ALE....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musisz wiedzieć
czy dasz radę to znosić do końca życia.. Bo lepiej nie będzie, najwyżej gorzej. A dotarcie będize polegać na tym, że przestaniesz mu zwracać uwagę tylko sama będziesz wszystko robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja się waham
tak tu masz rację zawsze sie zastrzegałam, że nie pozwolę sobie na uzależnienie sie od faceta, a tym czasem tak sie stało szybciej niż sie mogłam spodziewać. Jestem uzależniona od niego - bo z nim mieszkam, i co najgorsze od jego rodziców - bo u nich pracuje. To nie jest takie łatwe odejść, bo tak naprawde to nie mam dokąd. Dlatego tak się łudzę że coś się jeszcze zmieni ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeniesienie
22:22 meyken to wszystko tylko mnie utwierdza w przekonaniu że naprawde trzeba ze sobą zamieszkać przed ślubem...ja jestem rozwiedziona i od 10 lat zyjaca w konkubinacie (obrzydliwe słowo i niestety wiem że docieranie musi być.Natomiast jeżeli powtarzasz swojemu parterowi po raz 100 tą samą kwestie i nie masz oczekiwanego efektu to albo A.jest potwornie tępy B.nie słucha tego co mówisz bo to w/g niego mało ważne i C.czepiasz się duperszwanców. W przypadku A i B natychmiast szukaj kogoś następnego... przepraszam ale taka jest prawda.natomiast poukładać się musicie,nie ma funkcji,żeby dwie dorosłe ukształtowane osoby bez zgrzytów na początku mogły ze sobą mieszkać,przynajmniej ja tak uważam. Trzymaj się cieplutko aaaa i najważniejsze:agresji nie możesz tolerować pod żadnym względem,później jest zawsze TYLKO GORZEJ!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiem jak to jest
Teraz jest zle a napewno chodzby sie zmieniło to niewiele na lepsze , bo on pokazuje Ci to ze ma przewage nad Tobą i tak bedzie z Toba postępował . Czuje się jak pan który ustanawia ze tego robił nie będzie i prośby nic nie pomogą . Chyba ze bedziecie mieć dziecko kiedyś to się moze wysili albo jeszcze gorzej bo wtedy przybędzie Ci obowiazków a on palcem nawet nie kiwnie by Ci pomóc . Znajdz sobie prace , mieszkanie . Moze masz jakąs rodzine znajomych co Ci pomogą i spróbuj być z nim na odległość a zobaczysz czy cos się zmieni moze zrozumie i będzie chciał dązyć do tego by było jaknajlepiej . A jeśli to nie pomoze to daj spokój sobie z nim póki co nie masz dzieci i dasz sobie rade . Niech on sobie nie owija Ciebie wkoło palca . Ja tak się dałam kiedyś i pózniej mi było zle z tym . Wszystko na mnie spoczywało opłaty i sprzatanie i wszystko co trzebabyło zrobić.Nie daj się .!!! Pozdrawiam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mieszkam ze swoim facetem od 3 lat; poczatki byly fantastyczne, oboje marzylismy o tym, zeby zamieszkac razem, cieszylismy sie z kazdej nowej rzeczy do mieszkania, wspolne gotowanie itp. raj na ziemi przez pol roku, no moze troche dluzej... I potem nadeszly ciemne chmury, on przestal sie interesowac domem w ogole, mnie wypominal, ze za bardzo interesuje sie urzadzeniem mieszkania niz nim, ja natomiast ciagle powtarzalam, ze nie jestem zatrudniona jako sprzataczka i nalezy mi sie jakas pomoc, bo przeciez nie siedze calymi dniami na tylku... takie odbijanie pileczki przez poltora roku. Chyba oboje bylismy wykonczeni ta sytuacja, bo ja zaczelam powaznie myslec, zeby sie wyprowadzic w cholere, jego zostawic i byc w koncu szczesliwa. Ale... po 3, moze 4 powaznych rozmowach, doszlismy w koncu do kompromisu, on sprzata przy wiekszych porzadkach, ja nie prosze o pomoc w obieraniu ziemniakow, bo wiem, ze tego nienawidzi, ale zawsze pyta sie czy ma mi pomoc w czymkolwiek... I jestesmy szczesliwi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga M.
Witaj! Moja rada jest taka: ZAKOŃCZ TEN ZWIĄZEK JAK NAJSZYBCIEJ. Ja jestem w podobnej sytuacji, tylko, że zbrnęłam dalej bo wyszłam za mąż za takiego faceta i mam z nim dwoje dzieci. Poznałam go jako 16-latka i bardzo się zakkochałam, a teraz co? Mam 24 lata, jestem zupełnie od niego uzależniona (a też sobie obiecywałam że tak nie będzie), nie mam wykształcenia, pracy i mieszkania ale za to z męża, który mnie wyzywa, jest agresywny, nie zajmuje się dziećmi, a we mnie przestał widzieć kobietę, chociaż bardzo się staram. Czuje się przez niego poniżana, niedoceniana, a zamieszkaliśmy ze sobą przed ślubem i było tak pięknie, a potem wszystko zaczęło się zmieniać, a wiesz dlaczego? Bo faceci mają instynkt łowcy jak już zdobędą to uważają ze już dalej nie trzeba się wysilać, tak więc nie masz się nad czym zastanawiać, bo niestety lepiej nie będzie, a jak zostaniesz jego żoną to dopiero poczuje się twoim panem i władcą. Jesteś młoda i nie masz jeszcze dzieci tak więc dasz sobie radę i napewno znajdziesz siłę aby od niego odejść. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dotarcie nie polega na tym, zeby robic coś z musu tylko na obopólnych kompromisach, czyli wspólnie zajmujecie się domem, i każde z Was ma swoje obowiązki, o których nie trzeba co chwilę przypominać! Czy on Tobie równiez powtarza dziesięć ray w kółko ugotuj obiad albo zrób to czy tamto? Docieranie to poznawanie drugiego człowieka i staranie się zaakceptowac jego charakter, upodobania ale na pewno nie akceptowanie lenistwa partnera. Dobrze, że zamieszkałas z nim bynajmniej wiesz jaki jest a zmienić to się raczej nie zmieni skoro mamusia nauczyła podstawiać pod nos jedzonko i robiła wszystko za synusia! Wiej obojętnie gdzie byle jak najdalej od takiego nieroba! Pomyśl kiedy urodzisz dzieci... Wszytsko będzie na Twojej głowie a panisko będzie tylko roszczyło sobie prawa a obowiązki spadną wyłącznie na Ciebie! Tego chcesz? Jeśli tak, żyj w takim układzie jeśli nie wyprowadź się jak najszybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mieszkaliśmy z mężem 1,5 roku przed ślubem. Nie było żadnych zgrzytów. Docierania. Bardzo tego chcieliśmy i każdy drobiazg nas cieszył. Nie mieliśmy na początku pralki więc pranie robiliśmy zawsze wspólnie lub na zmianę;) Sprzątaliśmy zawsze razem, ja gotowałam on zmywał. Wydatkami też dzieliliśmy się adekwatnie do zarobków. Po slubie nic się nie zmieniło. Oprócz tego, że jest pralka więc nie pierzemy razem i zmywa juz zmywarka a nie mąż. Z czasem jakoś tak naturalnie wszystko sie poukładało. Chcę ci tylko powiedzieć, że ani małżeństwo ani dziecko nie jest jakimś cudownym lekiem na uzdrowienie związku. niestety mozna przypuszczać, ze po ślubie niewiele się u was zmieni... może nawet twój mężczyzna jeszcze sobie wbije do głowy ze jak ma na ciebie \"papiery\" to juz wogóle nie musi się starać i wysilać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasik25
My z moim obecnym mężem mieszkaliśmy 4 lata razem przed ślubem i fakt że na początku irytowały mnie np. porozrzucane skarpetki itp.Ale teraz wiem że to jest mało istotne.A my i razem sprzątmy i gotujemy i nie wyobrażam sobie ani ja ani mój mąż żeby mogło być inaczej. Myślę że twój mężczyzna troszke traktuje cie jak wyposazenie domu w postaci tzw.Marysi(nie ujmując żadnym Marysiom:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mężatka ze stażem
do autorki Okres docierania się wcale nie oznacza, że nie jest różowo. Jeżeli w związku są kłótnie, spięcia i inne zachowania jakie prezentuje Twój facet to Wy się nie dotrzecie tak poprostu. Nie wiem jak wyglądał Wasz związek przez wspólnym zamieszkaniem i nie wiem jakie role pełnicie obecnie we wspólnym domu. Powiem Ci, jak było u mnie. Na początku małżeństwa przez 4 lata mieszkaliśmy z rodzicami mojego męża. Potem wyprowadziliśmy się do własnego mieszkania i tak na prawdę dopiero po pół roku wspólnego mieszkania razem (bez osób trzecich) poczułam, że to jest właśnie to. Że nastąpiło to dotarcie. Że zaczęliśmy w pełni żyć dla siebie, a nie tak jak dotąd problemami kilkorga osób stłoczonych w jednym mieszkaniu. Jedno jest pewne, u Was nie istnieje problem dotarcia się, tylko wzajemnych relacji. Spróbuj zdystansować się na jakiś czas, nie wywierać na nim presji, nie "wyprać mu skarpetek", czasem nic nie ugotować i nie zrobić zakupów. Zobaczysz wtedy, czy on się zacznie bardziej starać, czy wręcz przeciwnie. Czy jesteś dla niego tą jedyną, czy tylko służącą w domu. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×