nic już nie rozumiem - niektóre mnie napastują, inne patrzą z obrzydzeniem

ide sobie ulicą to te bardziej eleganckie (chyba dlatego ze ja sam mam słabość do eleganckich ciuchów) się do mnie usmiechają i wrecz ocierają o mnie jak zwierzeta. moja byla nie moze sie ode mnie odkleic, mimo ze wcale jej do takich zachowan nie zachecam. a jak byłem ostatnio na imprezie to jedna laska z ktora chcialem zatanczyc tak sie na mnie popatrzyla, ze ktos slabszy psychicznie poszedlby plakac do kącika i nigdy juz nie podszedł do kobiety. i jak tu przejmowac inicjatywe?

???? :P

jasne ze sie żale jak można się na kogoś tak popatrzeć? zwlaszcza ze nie wyglądam jak zul spod biedronki. i zwłaszcza ze okazałem jej swoje zainteresowanie, wyłożyłem karty na stół

No wiesz...wszystko jest kwestią gustu...Jednym będziesz się podobał,a innym nie. To samo obserwuję u siebie.Są faceci w których wzbudzam zachwyt,są tacy którzy nie zwracają na mnie uwagi,a są też tacy którzy patrzą na mnie z odrazą :) I tym ostatnim przysłowiowy Ch....w dupsko :D

z tego co wiem to mojej bylej tez sie nie podobalem na poczatku a teraz ona mi zyc nie daje. to może dziwnie zabrzmieć, ale generalnie niewiele mnie obchodzi czy się dziewczynie podobam z wyglądu czy nie (bo w sumie pewnie i tak niewiele się takich znajdzie żebym się im podobał). wręcz bawi mnie 'napastowanie' dziewczyn które okazują mi obojętność. bo zwykle jak nie podrywa się wymalowanych blachar to jest duża szansa że laska w końcu 'zmięknie'.