Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość juz nie wiem...

Sex a spowiedz...

Polecane posty

Gość juz nie wiem...

sprawa pewnie prozaiczna... ale ja naprawde nie wiem co robic... przespalam sie z facetem, chcielismy tego oboje.. bylo super;)) ale mam problem .. nie zaluje tego, i wiem ze nigdy nie bede! ale moja rodzinka jest troche jakby tradycyjna jesli chodzi o sex i przy okazji religijna.. czy jezeli nie zaluje to musze sie z tego spowiadac... widzicie ... zblizaja sie swieta.. a dla mojej rodzinki to obowiazkowa spowiedz i tak dalej... powiedzcie mi co robic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uhar
a jakim celu ty sie zwierzasz komuś z tego co robisz. musisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego, co pamiętam: jak nie ma żalu za grzechy albo coś zataisz, to spowiedź jest nieważna, a nawet świętokradcza :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może..
nie rozumiem jak można obcemu facetowi (księdzu) opowiadać o takich sprawach..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale o co ci chodzi
Twoja sprawa w koncu... nie spowiadaj sie jak nie chcesz. jesli zataisz to jest niewazne i tyle wiec sama sobie decyduj czy to dla Ciebie wazne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie to bez sensu: nie żałujesz i ok ( ja też nie :D), ale się wyspowiadasz, bo rodzina chce? :O A potem znowu seks i co - spowiedź na Wielkanoc? Z powodu rodziny? A obiecujesz poprawę... teoretycznie przynajmniej... ale jest chyba taka formułka przy spowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem...
kiedy chodzi o to ze oni mi nie daruja.. a ja nie zaluje... w moim srodowisku co chwile przewijaly sie osoby duchowne.. i wiem jakie to dla nich wazne... z jednej strony to moja sprawa i nic im do tego... ale z drugiej wiem ze zaczna sie dopytywac o co chodzi .. czemu nie ide do spowiedzi czemu nie chce isc.. i co im powiedziec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurde, ale kołtuństwo (sory): ja bym pwoeidziała, że mam powody, a jakie - to moja sprawa. Albo że niedawno byłaś ;) Chyba nie masz przymusu chodzenia z rodziną do spowiedzi? No ale jak byłaś niedawno, to powinnaś przystąpić do komunii, a nie możesz - kłamstwo się wyda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem...
no tak chyba bede musiala cos wymyslic...bo zalowac nei bede ... i nie sadze zebym kiedykolwiek zaczela... szkoda tylko ze bede ich juz teraz oklamywac... mam wrazenie ze ich zawiodlam.. to oni wywieraja na mnie taka presje... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, \"podziwiam\" siłę tych osób, skoro masz aż takie poczucie winy, współczuję, wiem coś o tym, tyle, że na innych przykładach z mojego życia. I tak źle i tak niedobrze: powiesz im prawdę (tylko po co, skoro to twoje łóżko i twojego faceta?), to będzie szok ze stresem i gorzej; nie powiesz: ty będziesz czuła się źle. Ale ci przejdzie, tak myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem...
dzieki ferry! nie wiem co robic.. poczekam jeszcze .. moze masz racje i przejdzie.. ale czuje sie z tym zle.. i cale piekno tego ze jestesmy razem przestaje byc takie wspaniale... niestety:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczę, nie rozumiem tego poczucia winy! Wychowano cię w aż tak katolickiej rodzinie, że seks po ślubie i najlepiej po ciemku? Czy co, bo nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trochę to dla mnie dziwne, jeśli nie żałujesz, to w czym problem? trzymasz się swoich zasad i już, tak jak ktoś już wcześniej powiedział, spowiedź taka i tak nie byłaby ważna, a to że masz jakieś skrupuły co do rodzinki, no cóż, dla mnie to wygląda tak, że chciałabyś w swoich oczach , dla samej siebie zachować swój idealny, niczym nieskompromitowany obraz, a tu proszę... mała kłamczuszka. Cóż, zdaje się, że będziesz musiała z tym żyć. Ja akurat jestem osobą wierzącą i sakramenty są dla mnie ważne, ale rozumiem, że różni ludzie odbierają różne sprawy na różne sposoby, i tyle. Robisz jak chcesz, sama decydujesz, życie w prawdzie wcale nie jest łatwe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyno przestań
sciemniac. To co piszesz nawet nie jest śmieszne. Albo jestes katoliczka, albo nie i nie ma o czym mówic :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem...
troche masz racje.. moja rodzinka bardzo jest religijna... moj brat jest ksiedzem.. ja mialam zawsze byc grzeczna i rozsadna dziewczynka.. a tymczasem prawie nie doprowadzialm do zawalu moich rodzicow tym ze poszlam na studia i musialam sie przeprowadzic... wiem ze wiele dla nich znaczy to zebym "byla czysta kobieta dla mojego meza" - tak zwykli mowic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żałuje sie za to ze sie Boga obrazilo:)ja tak robie a z obiecaniem poprawy to inna historia...wiem ze sie nie poprawie pod tym wzgledem...tylko wziac slub i problem z glowy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ale nie będziesz \"czysta\".I fajnie, że udany seks. Tyle, że z ludźmi o \"pewnych\" poglądach raczej trudno rozmawiać na \"pewne\" tematy i, moim zdaniem, nie ma to nawet sensu... WYCHOWANIE :O Nie chcą po prostu zaakceptować, że mała córeczka jest kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli sama nie przyjmiesz
pewnych zasad za swoje i dobre ( co moze przyjsc w naprawde dziwnych czasem okolicznosciach zycia) to nie ma to wszystko sensu. bo na sile nikt nie bedzie wierzyl wiara to NIE FOLKLOR wiec kazdy sam decyduje czy mu to lezy czy nie i powaznie do tego podchodzi. znam te akcje z rodzina i wiem ze jesli sie z nimi mieszka to nawet jesli postawisz na swoim to sie nasluchasz za wszystkie czasy. sama musisz sobie odpowiedziec czy wierzysz czy nie. tylko wtedy to ma sens kiedy nie traktujesz tego jak jakiegos obowiazku typu oddanie PITu do US.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem...
wlasnie WYCHOWNIE... wiem jak by zareagowali ..."czy tego cie nauczylismy? czy taki dalismy ci przyklad?" nie wiem czy znioslabym ich oczy pelne zawodu... czasami nie umiem sie dobrze bawic bo wiem ze tak "nie powinnam postepowac" - tyle razy juz to slyszalam... albo ze"moj brat powinien byc dla mnie przykladem"... poczekam ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm... sęk w tym, że jeżeli Ty sama tego nie czujesz, to żeby nie wiem jak Ci to inni wciskali, to nic z tego, szkoda mi Ciebie ze względu na to rozdwojenie, a na pytanie o swój wizerunek (przed samą sobą) musisz odpowiedzieć sobie sama, ze świadomością, że za prawdę o sobie możesz zostać wyklęta przez rodzinkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno, masz naprawdę problem, ale to tylko moje zdanie. Psycholog mógłby pomóc. No ale znam nastawienie większości społeczeństwa, więc nawet się nie zdziwię, jak od razu odrzucisz wizytę u specjalisty. Ja np. z powodu poczucia winy miałam bardzo silne stany lękowe... no ale to inna bajka ;) Nie zyjesz niby z rodzicami, a nadal z nimi jesteś - nieźle cię \"uwiązali\" - na krótki emocjonalny sznurek :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem...
raxa -- no wlasnie nie czuje zalu, a mimo wszystko jestem w takim stanie ze nie moge sie patrzec na siebie... nie wiem jak to rozwiazac... ferry -- nie o to chodzi ze odrzucialbym wizyte u specjalisty.. ale pierwsza mysl jaka mi przyszla do glowy jak to przeczytalam to to ze nie bede mu (psychologowi) zawracac glowy moim malym problemem... widzisz w moim zyciu zawsze bylo cos wazniejszego odemnie samej... zawsze moje problemy byly albo zsuwane na drugi lub dalszy plan albo wysmiewane jako cos co wyolbrzymiam... mam nadzieje ze u Ciebie juz wszystko w porzadku..!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i masz kolejne problemy... sama o nich piszesz. Ja spotykałam kobiety po 40tce, na leczeniu, dla których też przez całe życie było coś ważniejszego niż one same... No a potem jazdy z nerwicą, depresją, itp. itd. .... Fajnie, że nie mierzi cię psycholog, nie znam zbyt wielu osob, co widzę nawet na forum, które mają takie podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja widzę na chwilę obecną dwa rozwiązania, (1)albo będziesz prawdziwa, szczera i wyklęta, albo (2) dwulicowa i szanowana przez rodzinkę - co wybierasz??? - a może masz pomysł na inne rozwiązanie, pewnie by się znalazło, zależy od sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem...
mam nadzieje ze do zalamania nerwowego jeszcze mi brakuje... ale jak tak dalej bedzie to boje sie ze bedzie za pozno... nie wiem... zobacze.. a racja jest ze inne probleby tez mam ale boje sie o nich glosno mowic.. ale obawiam sie ze chyba bede musiala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kokosek-------> ale poczucie winy jest zbyt silne... psychiczne rozdarcie między przywiązaniem do tradycji rodzinnych (wychowania), a samodzielnym życiem ze wszystkimi jego \"grzesznymi\" stronami :P (mrrr, lubię takie grzechy!) Rodzinka jej powie coś o morlaności -jw- potem może odwróci się plecami albo ostentacyjnie zacznie karać, np. dając za przykład córki sąsiada albo brata księdza. I jak tu np. podzielić się opłatkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem...
wlasnie o to chodzi ze nie chce wybierac bo wiem ze niedaruja mi jak nie wybiore rodziny... cale zycie zawsze mieszkalam z rodzina i znam ich .. wiem co by robili zebym nie odeszla... co by mowili..."skoro uwazasz ze slusznie postepujesz... skoro nie chcesz pomagac starym rodzicom.." itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juz nie wiem-----> ty się nie obawiaj, bo szkoda truć sobie życie rodzinnymi toksynami, aczkolwiek grzebanie w przeszłości do miłych nie należy... a wręcz pieruńsko boli. W końcu będziesz żyła (teoretycznie ;) ) z facetem, nie z mamą i tatą, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, szantaż emocjonalny, stare sztuczki. Dla mnie zachowanie twoich rodziców, i po części twoje, jest przewidywalne coraz bardziej :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×