Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Błekitna mgła

POMOCY!! POMOCY!! POMOCY!!

Polecane posty

Gość Błekitna mgła

Witajcie i pomozcie prosze!! Prawie rok temu poznalam mezczyzne o 11 lat starszego ode mnie. Zaczynalismy nasza znajomosc od spotkań przy kawie i obiedzie. Byl w innym zwiazku wtedy ja zreszta tez. Bylo dobrze miec kogos komu mozna sie wygadac bez problemow i obaw - to dzialalo w dwie strony. Potem jego zwiazek sie skonczyl i moj wkrotce tez - te doswiadczenia polaczyly nas na tyle, ze zaczelismy sie spotykac czesciej i powoli cos zaiskrzylo. Przyjechal ktoregos dnia i powiedzial, ze jego rodzina zaprasza mnie do siebie na czyjes urodziny. Nie moglam jechac ale podziekowalam i obiecalam ze jak bede miala czas to skorzystam z tej propozycji. Zreszta taka juz wkrotce sie nadarzyla. Jechalam tam z dusza na ramieniu bo wiedzialam jaki byl jego poprzedni zwiazek i tamta kobieta. Wszystkich kosztowalo to duzo zdrowia i nerwow. Wszyscy cieszyli sie tez ze poznal kogos innego - czyli mnie i z tamta furiatka juz koniec. To byl przelomowy dla nas wyjazd - pierwszy raz siekochalismy i bylo REWELACYJNIE!! Jego rodzina polubila mnie i zaakceptowala w pelni. Potem jezdzilam tam juz czesciej. W koncu ktoregos razu gdy przyjechal do mnie powiedzial, ze mnie kocha a ja myslalam ze zwariuje ze szczescia - wczesniej przeszlam wiele z moim ex mezem, ktory byl naprawde zlym (chyba z natury) czlowiekiem - dlatego to wyznanie ze strony dobrego i czulego mezczyzny uczynilo mnie naprawde szczesliwa. Mielismy wspolne plany, bardzo konkretne, dotyczące mojej przeprowadzaki, slubu i dzieci. To wszystko trwalo 2 miesiace i bylo moja bajka. Potem zauwazylam, że cos w jego podejciu do mnie zaczyna sie zmieniac, odsunal sie ode mnie emocjonalnie, uczuciowo i w koncu rowniez fizycznie. Powiedzial w czasie dlugiej i bardzo trudnej dla nas obojga rozmowy, że boi sie nowego zwiazku, obawia sie, że moge sie okazac osoba inna niz on mnie widzi i ocenia - choc tak naprawde w glebi siebie wie, że jestem idealna partnerka na udany zwiazek. Na dzis sprawa miedzy nami wyglada w ten sposob, że on nadal chce bym sie przeprowadzila ale na zasadach partnerki i wspolniczki w interesach ale nie dziewczyny i partnerki zyciowej. Stale powtarza mi, że musimy sie trzymac tej zasady bo inaczej on sie wycofa. Wiem o jego przeszlosci wszystko - przede wszystkim od niego samego - ale tez wiele dowiedzialam sie od jego rodziny. Przeszedl juz w zyciu tyle, że dla mnie cudem jest to, że w ogole potrafil sie po tym wszystkim pozbierac. Wiec z jednej strony go rozumiem a z drugiej mam zal, że pospieszyl sie z deklaracjami, przekonal mnie, że moge mu zaufac, zapewnial o uczuciach a teraz tak sie wycofal. Jego rodzina Mowi zebym byla cierpliwa, poczekala, dla mu czas, przeprowadzila sie zeby mial okazje sie przekonac, że naprawde jestem jaka jestem i ze nie musi sie obawiac, że cokolwiek grozi mu z mojej strony zlego. Stoje przed najpowazniejsza chyba w moim zyciu decyzja... Pojawia sie we mnie mnostwo pytan i watpliwosci: a co bedzie jesli to i tak nie wyjdzie a ja rezygnuje z pracy, znajomych, rodziny? co bedzie jesli pozna inna kobiete i przyprowadzi ja do domu, w ktorym ja mieszkam razem z nim? BOJE SIE!! NIE WIEM CO ROBIC!! Kocham go tak jak mojego ex meza nie kochalam nawet w dniu slubu, miloscia szczera i prosta, z oddaniem i zaangazowaniem. Prosze - pomozcie mi :( Moze ktos ma podobne doswiadczenia, przezyl cos podobnego i jest o to ode mnie madrzejszy. Chetnie wyslycham opinii zarowno kobiet jak i mężczyzn. DZIEKUJE!!!! GONIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przecież to juz było...
i większość wypowiadających mówiła ci, żebyś dała sobie spokój. Tobie zależy na stabilizacji, a jemu nie. Więc nie wiem po co miałabyś z nim zamieszkać? Myślisz, że to cokolwiek zmieni? Jeśli zamieszkasz, to będzie po herbacie i będziesz tak trwać do nie wiadomo kiedy. Zostań u siebie. Może sie stęskni i zmieni zdanie. A jeśli nie - cóż nikt ci pewnie nigdy nie obiecywał, że życie składa się tylko z dobrych chwil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Błekitna mgła
Do przeciez to juz bylo...Wlasnie wiekszosc osob radzila mi sprobowac ostrzegajac o ryzyku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja na twoim miejscu bym zaryzykowała....kto nie ryzykuje ten nic nie ma...ja właśnie to zrobiłam. Rzuciłam stabilną prace nawet nieźle płatną na rzecz innej w której nie wiem czy zakres obowiązków i odpowiedzialność mnie nie zgniecie....a co tam...raz się żyje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co za idiotyzm
co to znaczy zaryzykować a znacie panie jakieś związki bez ryzyka ?wszystko byście chciały żeby sie samo robiło tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Błekitna mgła
Wcale nie oczekuje ze samo cos sie zadzieje czy zrobi :( dlatego pytam Was o zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
„Powiedzial w czasie dlugiej i bardzo trudnej dla nas obojga rozmowy, że boi sie nowego zwiazku, obawia sie, że moge sie okazac osoba inna niz on mnie widzi i ocenia - choc tak naprawde w glebi siebie wie, że jestem idealna partnerka na udany zwiazek.” – przeczy sam sobie??? „Jego rodzina Mowi zebym byla cierpliwa, poczekala, dla mu czas, przeprowadzila sie zeby mial okazje sie przekonac, że naprawde jestem jaka jestem i ze nie musi sie obawiac, że cokolwiek grozi mu z mojej strony zlego.” – kurcze, piszesz o nim jak o dziecku...niby co mu grozi z Twojej strony? Z tego co napisałaś, obawiam się że Tobie może coś grozić z jego strony...zranienie uczuć (zresztą tego już doświadczasz) jak i odrzucenie, bo czyż nie tak Cie potraktował? Nie traktuj go jak biednego, nieszczęśliwego chłopczyka...uczucia macierzyńskie zachowaj dla swoich dzieci, a nawiasem mówiąc, to on powinien się o Ciebie bać, troszczyć się, martwić, żeby Cię nie skrzywdzić, w końcu Ty bardziej zasługujesz na miano DZIECKA w tym związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle, ze jesli on nie jest pewien, co czuje, to nie w porzadku jest wymaganie od Ciebie, zebys rzucila prace, aby sie przeprowadzic do niego. To podpada pod instrumentalne traktowanie drugeij osoby, Zwroc uwage, ze w sumie krotko sie znacie. Niecaly rok to naprawde nieduzo. Jaki problem, zeby sie nadal spotykac na odleglosc do czasu, az sie poznacie lepiej? Opcjonalnie zaproponuj polzartem, ze jesli przed zaangazowaniem sie chce poznac Twoje podejscie do roznych spraw, niech Ci da do wypelnienia ankiete - taka, jaka wypelniaja pary na kursach przedmalzenskich, kilkadziesiat pytan ;-) :-) A powaznie, ja mysle, ze nie powinnas sie dac wmanewrowac w ta przeprowadzke. To jakis bardzo dziwny uklad. Badz cierpliwa i daj mu czas, ale na TWOICH zasadach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdecydowanie odradzam ...
Przede wszystkim wiesz tylko to co on tobie powiedział i jego rodzina. Jest to relacja jednostronna. Gdybyś miała okazję porozmawiac z jego byłą lub jej rodziną, na pewno by tobie powiedzieli coś zupełnie innego. Już to, że dorosły człowiek tak szybko zmienia zdanie (niby kocha chce być z tobą, a potem okazuje się, że jednak nie i proponuje dziwny układ) to dla mnie jest sygnałem, że jednak nie jest tak jak mówi/mowią. Jak kobieta kocha robi różne głupstwa, ale zdecydowanie tobie odradzam przeprowadzkę do niego. Jak narazie to wg mnie związek bea przyszłości, ty masz cierpliwie czekac, a on ???????????????? wielka niewiadoma. To oczywiście twoje zycie i twoja decyzja, ale bądź bardzo, bardzo ostrożna i zastanów sie dobrze, pozdrawiam Miła :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Błekitna mgła
Kim jestes?? Pytam osobe o nicku "ZDECYDOWANIE ODRADZAM...." Dziekuje za wypowiedz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glamur3
Nie rób tego, nie przeprowadzaj się. Facet, który jest tchórzem, taki zostanie. Piszę to z autopsji, z tym, ze to ja wpóściłam go do siebie. Tak mnie pdszedł, zbajerował, tysiące czułych smsów, telefonów, ze odszedł od żony, że chce rozpocząć nowe życie ze mną itp. Kiedy tylko jego koszule znalazły się w mojej szafie, przesyał być już taki czuły. Seks jak w nudnym związku. Jedynie na spacerze wziął mnie za rekę. Pozew złozył pod moim naciskiem, a kiedy zaszłam w ciążę, wpadł w depresję. Oczywiście tak mną manpulował, że usunęłam. Dwa dni Po , jak szczur z tonącego okretu wrócił do żony. Dziś nawet tel. nie odbiera. Głupia byłam. Jeżeli mu na Tobie naprawdę zależy to poczeka, a Ty zdystansujesz się do wszystkiegi i ochłoniesz. Słusznej decyzji Ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie podoba mi sie, że facet jest taki despotyczny - on sie boi zaryzykować a ty co? Masz wszystko zostawić. Dlaczego ty masz ryzykować a on nie? Czy związek na odległość (nie wiem, jak dużą) nie jest możliwy? To byłoby najlepsze rozwiązanie dla was obojga. A poza tym - zaryzykuj. Jeżeli tego nie zrobisz, będziesz żałować do końca życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×