Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Cz.5 CZY JESTEM NIKIM ? Wlasciwie nie wiem,dlaczego za niego wyszlam.Grzegorz jest moim drugim mezem.Pierwszy ,Bogdan,byl lajdakiem.Oklamywal mnie,hulal, kradl moje pieniadze.Krotko po rozwodzie poznalam Grzegorza.I chociaz nie bylam w nim szalenczo zakochana,to gdy zaproponowal mi malzenstwo,zgodzilam sie od razu. Nie powiem,na poczatku bylo nam ze soba dobrze.Wszystko zmienilo sie,gdy zaledwie po dwoch miesiacach po slubie odkrylam,ze sypia z inna....Bylam w kompletnym szoku.Zaczelam go prosic,zeby z nia zerwal.To dalo mu psychiczna przewage nade mna i juz bez zadnego skrepowania zaczal traktowac mnie jak kompletne zero,jak swoja niewolnice.Tydzien temu zmusil mnie,bym spakowala jego torby podrozne,bo wlasnie wyjezdzal na urlop z tamta. ___Moze przynajmniej to zrobisz dobrze!--kpil.smiejac sie szyderczo __Udowodnij,ze chociaz tyle potrafisz. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cz.6 CZY JESTEM NIKIM ?----zakonczenie Nie wiem,jak dlugo jeszcze zdolam zniesc te wszystkie upokorzenia. Codziennie rano,gdy tylko otworze oczy,zaczynam sie zastanawiac,co nowego wymysli tym razem moj maz.Jak bardzo mnie znowu zbeszta i jakich slow uzyje,by przypomniec mi,ze nic dla niego nie znacze,ze jestem glupia,brzydka,a zycie ze mna jest uciazliwe i nudne.Dlaczego nie moge znalezc w sobie tyle sily,by porzucic Grzegorza ? Co jest ze mna zlego? /Karina/ ------------------- ------------------------nie znam autora------------------------------------------ PS.Drogie Panie--dziekuje za piekne posty.Wybaczcie,ale w tej chwili mam trudna sytuacje----kusuje miedzy szpitalem-praca-domem i nie tylko.Jak bede miala chwilke to wpadne---nie wiem tylko kiedy? Pozdrawiam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiscie ma byc kursuje...itp Codziennie spotykam sie z ludzmi starymi,starszymi,chorymi i inwalidami.Widze ich cierpienie,bol.Wielu z nich to fantastyczne osoby.Ale ......sa i tacy ,ktorzy obnosza sie ze swoja choroba,lubia byc w centrum uwagi---lubia byc chorzy.A jak potrafia manipulowac? W pieknym poscie o starosci i cierpieniu--Graacja uczulila nas na nasze \"zapedy\".\"Kochajmy ludzi...tak szybko odchodza\". \"RZECZY PROSTE SA ZAWSZE NAJBARDZIEJ NIEZWYKLE I TYLKO MEDRCY POTRAFIA JE POJAC\"--Paulo Coelho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam pięknie w to deszczowe - u mnie - popołudnie.:) Czytałam właśnie Wasze posty .Trzeba się nad nimi zastanowić,coś przemyśleć,powspominać.Za każdym razem,kiedy czytam Szymonkę,przypomina mi się moje dzieciństwo - spędzone w takiej kamienicy.Nie warszawskiej,tylko w mieście powiatowym,średniej wielkości. Podwórko - studnia,z maleńkim trawniczkiem po środku,uhonorowanym jakiś rachitycznym drzewkiem.W czasie wojny kamienica ta mieściła się na terenie getta,ale kiedy ja się tam urodziłam,o dawnych mieszkańcach nikt już nie wspominał. Teraz napiszę o czymś,czego samej przez ponad 50 lat nie udało mi się zrozumieć....Sen...straszny sen...który mnie prześladuje od dziecka.Nic nie pomogło przez tyle lat,poza tabletkami nasennymi... ....Zawsze to samo : ja mała dziewczynka,leżę pod łóżkiem w sypialni moich rodziców...kulę się do ściany i płaczę.Boję się straszliwie,nie wiem czego.Słyszę jakiś ludzi...krzyczą,stukają butami.Do mojej kryjówki idą buty; są to wysokie ,wojskowe buty ,podobne do butów mojego ojca....ale tych bardzo się boję....zatrzymują się przy łóżku a ja czuję taki strach,że budzę się cała mokra ! Jako dziecko nic nie wiedziałam o tym co się tam działo.Nie było telewizji a pierwszy film na temat wojny zobaczyłam mając kilkanaście lat...więc nic nie rozumiem.To trwa do dzisiaj.Czyżby sciany mogły przekazywać jakąś energię ? Nie,to śmieszne... Nasza kamienica ; na straży pan Kuś - dozorca (mówiło się wtedy -stróż ),który był postrachem nas,dzieciaków.Niech no tylko który odważył się wejść na ów trawniczek.No...miotła pana stróża lądowała mu na siedzeniu natychmiast.Delikwent uciekał z wrzaskiem,z okna wychylała się rozsierdzona macierz,która - jako że kamienica była w większości zamieszkana przez klasę aktualnie rządzącą - wymyślała obywatelowi stróżowi jak najdosadniej,z reguły poddając w wątpliwość prowadzenie się jego mamusi .... Ogólnie było wesoło... Zwierzęta...też rozdział osobny... Starsi państwo w oficynie mieli jamnika, imieniem Karlik,który był wielkim wrogiem kotów.Pani Ostrowska - samotna sąsiadka,była właścicielką ślicznego burasa,który nienawidził psów a kochał gołębie pana Wiesia z pierwszego piętra. Bożeeeeeeee,co się działo jak wyskoczył Karlik i zdybał burasa ! Wrzask kota!!!lament podrapanego psa!!!...i ta soczysta wiązanka zazwyczaj spokojnej pani Ostrowskiej.:) A co było,gdy burasowi udało się złapać ulubionego gołębia,nader sympatycznego pana Wiesia !!!! ...Po co nam dzieciom była telewizja,skoro tyle się działo na podwórku.... Oczywiście,poza tym była solidarność,gościnność i wzajemne wspieranie się w nieszczęściu,jak chociażby wtedy ,gdy na kamienicę spadały nieszczęścia w postaci epidemii chorób.Wszak nie było jeszcze szczepionek.Pamiętam strach mojej matki ,gdy w kamienicy grasował wirus Heine-Medina...Dwie towarzyszki moich zabaw zostały o kulach...A dyfteryt ? Ja przeszłam bardzo ciężko,ale roczny synek sąsiadki nie przeżył..... I tak to się plotło,aż przeminęło...jak wszystko. Taki mam teraz piękny widok za oknem,ale przed chwilą miałam piękniejszy....bo na moje dzieciństwo.Tak wszystko pamiętam.Dopiero co otwarto mi drzwi do życia,a już zmierzam do tych,które będę musiała zamknąć za sobą...I kiedy ja przeszłam tę drogę ?...Tak szybko... Ściskam Was bardzo mocno.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Aleks, jak te staromiejskie podwórka są do siebie podobne. Masz rację, tak samo upływa życie w Warszawie, tak samo w innym mniejszym mieście. Wszędzie. Ja opuściłam Warszawę pięć lat temu i zauważyłam, że tu na wsi jest podobnie. Czas upływa, ludzie się zmieniają, zmieniają się realia, ale uczucia, wspomnienia i tęsknoty są wciąż takie same. Witajcie wszystkie piękne duszyczki,🖐️ które wstępujecie na naszą Werandę. Jak cudownie przeczytać kilka wierszy ( i to w jakim fantastycznym wyborze), opowieści i wspomnień. Pycha.🌻 Nie było mnie kilka dni na Werandzie, bo zafundowałam sobie wirusa. Przez własną nieuwagę. Skończyła mi sięsubskrypcja programu antywirusowego i komputer się zainfekował. Choroba! czy na świecie musi być aż tyle bezinteresownej złośliwości i chamstwa. Co komu wadzi mój komputerek? Ja tam na dysku niczego taaaaakiego nie mam; zarobić na mnie ( przynajmniej komputerowo) też się nie da, więc po co te \"trojany\" i takie tam wymysły. Szkoda mówić. Wczoraj komputerowiec walczył dzilnie do późna i dzisiaj mogę do Was poklikać, a co najważniejsze - Was poczytać. Teraz muszę kończyć, bo przyszły właśnie młodziutkie sąsiadki i chcą skorzystać z komputera. Narazie więc, pa 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór 🖐️ uczę się właśnie wysyłania zdjęć. Bardzo chciałabym pokazać Wam moje kochane jezioro. A może nawet \"moją\" wyspę, tę na którą się jeszcze nie wybrałam. Wciąż mam nadzieję, że kiedyś mi się uda. Nasz dom pełen jest chętnych do komputera. Najtrudniej przekonać synów, aby zostawili w spokoju bohaterów swoich gier (chociaż na krótką chwilę), abym i ja mogła wystukać coś, chcociażby tych kilka słów do Was. Dzisiaj czekałam bardzo długo. Tak długo, że ze zmęczenia i znużenia nie wiem co pisać. Na szczęście dla mnie - już czwartego września zaczyna się szkoła, a od 1 października - uczelnia. Dzieci \"wybędą\" z domu . Będę \"zostawiona w świętym spokoju\" (jak mawiała moja córka, kiedy jeszcze była całkiem mała) od rana do popołudnia i będę mogła wtedy pisać do woli. Teraz więc przesyłam tylko pozdrowienia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaki piękny wiersz o jesieni. :)Forma prosta i czytelna, bez zbędnych ozdobników. Wprost dla mnie. Dziękuję ci, kochana Graacjo. Przeczytałam go z prawdziwą radością, tudzież z zadumą. Dzisiaj przed południem zbierałam mirabelki. Te żółte nie są jeszcze dojrzałe, ale te fioletowe - są OK. Dla mnie to znak, że jesień tuż tuż. Każdy ma jakiś \"prywatny\" znak zbliżającej się jesieni. Dla jednych to sprzątanie z pół, dla drugich- babie lato, dla innych koniec wakacji, albo jeszcze coś, co teraz nie przychodzi mi do głowy. Ja - zbieram mirabelki. Te z krzewów zasadzonych jeszcze przez moich dziadków i z tych- sadzonych już przez mojego męża. Wciąż są tak samo dobre.:) Będę teraz robić konfitury z mirabelek. Mam dziwny gust - mówią mi znajomi. Mirabelki nie cieszą się wśród nich dobrą opinią. A ja je wprost uwielbiam. To \"słodkie z goryczką\", czy jest coś fajniejszego o tej porze roku? Chciałabym bardzo, żebyście teraz mogły zobaczyć moje jezioro o tej porze roku, takiej \"przedjesiennej\", takiej na koniec lata. Cudo. Wciąż pracuję nad zdjęciami, ich \"obróbką\" i przesyłaniem i wkrótce może razem rozmarzymy się nad jego brzegami. Przyjacielskie uściski, 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej, jest tam kto na naszej Werandzie? Widzę tylko Graaację i Wiosnę. A inne panie? Czy u Was nic się nie dzieję takiego, co warte byłoby podzielenia się z nami? Zapraszamy! 🖐️ Jesienią, jak wszyscy wiemy, bociany szykują się do drogi. Sama nie raz i nie dwa widziałam sejmiki bocianów na naszych łąkach. Widok dech zpierający w piersi. Niestety, w tym roku jeden z nich nie odleci.:( Właśnie skończył się uroczysty pogrzeb młodego \"kurpiowskiego\" bociana. Był nieostrożny i wpadł na druty wysokiego napięcia. Dzieci znalazły go pod naszym wiejskim transformatorem i pochowały, aby psy się nim nie zjęły. Wzruszył mnie ogromnie ten gest i wzruszył mnie fakt, że dzieciom pomagał mój mąż, który zabiegany jest zawsze niesłychanie i nie ma zwykle na nic czasu. A tu? poświęcił nawet czas swojego obiadu ( jest okropnie punktualny i wszystko robi o oznaczonym ściśle czasie). Cieszy mnie też fakt, że dzieci nie rozpaczają tak jak ja, nad śmiercią młodego boćka. Właśnie słyszę przez otwarte jeszcze okno ich radosną zabawę. Żałoba trwała krótko. I dobrze. Dla mnie czas nadchodzącej jesieni to odlatujące bociany i grzybobrania w kurpiowskiej Puszczy Białej. Nostalgia przyjdzie później! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powitanie sobotnie dla wszystkich pań!🌻🖐️. Dziwnie jest na Werandzie, kiedy oprócz Graacji i Wiosny nikogo nie ma. Smutno. Pusto. Nie chce się nawet pisać, można tylko czytać. Dobrze, że Graacja wpisała kilka dobrze czytających się wierszy. Dziękuję 🌻, przeczytałam z przyjemnością i z pewną zadumą. Moje podwórko oblekło się leniwą sobotnią nudą. Nawet nie słychać odgłosów cotygodniowych porządków pani M. Zawsze tak głośno zawodzi swoje pieśni (śpiewała kiedyś w chórze) - myslę więc, że tak naprwadę to nie lubi sobotnich porządków. Nasza młoda śliczna aktoreczka jeszcze nie wróciła z wakacji, a dzieci zamilkły przed szkołą. Ciekawe dlaczego! Wrócę wkrótce. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to nie ma nikogo ? A ja to pies ? Przesyłam Wam wierszyk,mojej ukochanei poetki.....nie powiem której,chyba że na żądanie :) Spacer wokół Kuncewiczówki czyli poemat o miasteczku wiecznie zakochanych Od wiosny do jesieni wędrowali stale znanymi ścieżkami przy wiślanym wale, albo skarpą nad rzeką, jak również wąwozem podziwiając przyrodę. Lecz niedługo, może, zaprzestaną odwiedzać urokliwe strony, gdyż ich czas już na zawsze został policzony na kilka dni i nocy, które są przed nimi i na kilka spacerów ścieżkami długimi naokoło miasteczka nietuzinkowego, poczętego z miłości, bardzo magicznego. Ona drobna, kwiatami z ogrodu pachnąca, szła czule uśmiechnięta i ze szczęścia drżąca, oparta na ramieniu swego towarzysza. A on jej myśli stale w sercu swym słyszał i z lubością spozierał na srebro jej włosów. Cierpliwie nasłuchiwał kochanego głosu pragnąc, by choć na chwilę usiedli na ławce między klematisami, przy skoszonej trawce i wreszcie się napili wina klarownego - on puchar czerwonego, a ona białego. Już od dawna nie chodzą swoimi ścieżkami i nie zatrzymują się już przed bramami maleńkiego ryneczku z urokliwym czarem wypełnionym śpiewami, śmiechem oraz gwarem tych, co tutaj przybyli, a których już nie ma... Stąd dla miasta nad Wisłą ten krótki poemat. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A do tego wierszyka -szarlotka z cynamonem i herbatka z cytryną. Dobrze,że dziś ciepło.Można posiedzieć na werandzie do wieczora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale się rozpędziłam.... Aurinko pisała o odlatujących bocianach.Żal ściska serce,za tym biedakiem,który nie zobaczy już Egiptu. U mnie jest zatrzęsienie drozdów - kwiczołów.Całe ich stada obsiadły moją czeremchę;jest gwar,ruch i pełno pestek na ziemi. Ale mnie też jest smutno.One odlatują na zimę a trasa ich przelotu biegnie przez Włochy.Wyczytałam iż nasze poczciwe drozdy, są tam wielkim przysmakiem i są łapane w specjalne siatki. Proszę,napiszcie że to nieprawda.Że te,które nie wróciły do mnie wiosną znalazły sobie inne,lepsze miejsca na założenie gniazd. To chyba niemożliwe,aby ktoś jadł tak małe ptaszki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja doniosę konfiturkę z truskawek,którą po raz pierwszy w życiu zrobiłam z dodatkiem zielonego pieprzu.PYCHA! A na straży werandy zostanie mój Nero,czarny olbrzym -pies,którego dobrzy ludzie wyrzucili a teraz jest mój.Nikt nieproszony na werandę nie wejdzie,bo Nero kły ma długości 5 cm. Charakter ma wprawdzie słodkiego pudelka i w ogóle jest z niego oferma,ale o tym nikt nie musi wiedzieć. Drozdy,Graacjo mają żółto nakrapiane brzuszki i kochają właśnie owoce czarnego bzu i czeremchy.Teraz najadają się przed drogą....i własnie ta droga mnie tak martwi.Ale może to nieprawda i niepotrzebnie się martwię. Dobranoc wszystkim Paniom. 🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie pozbawione na pewien - mam nadzieję - czas Vigusi naszej kochanej🌻! To bez niej wydaje nam się tak na werandzie pusto,bo co tu mówić,wszystkim wiadomo,że to ona trzymała z całych sił w czasie wakacji naszą werandę w stanie używalności. Viguniu🌻 tylko mi tu bądż!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A ja? Nie wchodziłam na werandę przez kilka dni,bo złapałam anginę.39 stopni gorączki i okrutny ból gardła zmusił mnie do pójcia do lekarza,a co się z tym wiąże do wzięcia antybiotyku.Trochę pomogło,więc dzisiaj jestem! Wiersz Aleks🌻 coś mi przypomniał............ Było to kilka lat temu w Kołobrzegu.Zawsze wcześnie rano nad brzegiem morza można było spotkać siedzących na drewnianych falochronach pewnego pana z pewną panią........ Ona była drobniutka i niewielka,ubrana w szary płaszczyk,niezmiennie, ciepło czy chłodniej w grubym wełnianym beracie na maleńkiej głowce,on też już obecnie niewysoki,pochylony,ale jakże opiekuńczy.Wielkorotnie widziałam jak narzucał na panią część również szarego własnego płaszcza,przytulając ją do siebie aby nie zmarzła. Chyby nigdy nie zapomnę tego,to było takie piękne,że od rana dolewałam nieco słonawej wody do morza bałtyckiego. Ach gdzie te czasy?Morze,czerwiec 1999 roku? Pozdrawiam wszystkie panie👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam dżemik renkoldowy?W słoiczkach bardzo pięknie wygląda,jest przyjemnie słodki,ma piękny bursztynowy kolor.Dostałam od koleżanki tak z 10 kg tych śliweczek i zrobiłam dżemik po raz pierwszy życiu!Wnoszę na werandę i zapraszam do wyjadania z gorzką herbatą,pycha! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już się pożegnałam,ale pomyślałam sobie,że Viga z drugiej pókuli będzie bała sie wejść ,jak zobaczy mojego Nera. Vigo,spokojnie:),on dobrych ludzi rozpoznaje na pierwszy rzut ....hmmm..ślepia.. Wyjęłam właśnie z piekarnika ciasto drożdżowe,więc zostawiam do konfitur i dżemiku renklodowego.. A Nero ? Proszę ...urodziwa kość i wierszyk.:):) Ich pierwszy bal\" - Ludwik Jerzy Kern Może to jakiś atawizm, A może źli szarlatani - Dość na tym, Że zawsze są do tego balu absolutnie nieprzygotowani. Zawsze ich ten bal zaskakuje I nie wiadomo czemu - Nigdy nie zdążą przygotować fraków, Lam, Muszek, Cekinów Lub diademów. Nigdy do fryzjera nie idą, Nigdy się nie kąpią przed tym balem, W ogóle są tacy spokojni, Jak by tego balu miało nie być wcale. A cale to zachowanie, To objaw bynajmniej nierzadki. Tak samo przed pierwszym balem Zachowywały się ich babcie, Ich dziadkowie, Ich ojcowie I matki. Są tacy opanowani Jak pan Achilles pod Troja, A potem nagle zrywają się, moja pani, I lecą na ten bal tak jak stoją. Sierść maja za toalety I trwa to któryś już wiek - A pierwszy bal PSA jest wtedy Kiedy zobaczy pierwszy w swym życiu śnieg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj WERANDO! Za sprawa Waszych pieknych postow naszly mnie mysli...Zdalam sobie sprawe,ze na mojej drodze potrzebuje ludzi,bliskich zwiazkow,szczegolnie z kobietami w moim wieku. Kiedys ktos z moich przyjaciol odlatuje do Polski,robi mi sie smutno. Na szczescie mamy WERANDE,a na niej moje kochane przyjaciolki-- skarbnice madrosci i serdecznosci. Dzisiaj wiem,ze nikt mnie bardziej od Linki i Graacji nie rozumie. Dziewczyny kochane,czuje Wasze przyjazne i serdeczne nastawienie.Ono mnie odpreza i umacnia,a takze stawia w przyjaznych relacjach z WERANDA.Zatem snuje refleksje.... Znalazlam \"nowe znaczenie\".Jestem przekonana,ze uczynie pozytek z moich refleksji i wniosku.Dzieki Wam Drogie Przyjaciolki zyskuje energie do pisania i spokoj w sercu.Zapewniam,ze bede robic to,czego ode mnie oczekujecie.Nie mam zadnych specjalnych pragnien.To ,jaka bedzie tu atmosfera,zalezy tylko od nas.Staralam sie byc w zgodzie ze swoja filozofia zycia.....Ostatnio jednak przeszlam przemiane.....Nikogo nie nasladuje,niczego nie udaje.... Mam ochote powiedziec ,ze jestem bardzo wrazliwa osoba--mozna mnie szybko zranic i zrazic.Jestem uczulona na intrygantki i itp. Doskonale zdaje sobie sprawe,co jest dla mnie dobre.Mam rozwiniety zmysl obserwacji....i potrafie czytac miedzy wierszami. Skoro Aleks_555 zapewnia,ze piesek zna sie na ludziach--dziekuje za piekne slowa---pojawila sie ponowna potrzeba obcowania z Paniami na WERANDZIE. Wiem,ze madrosc i sile znacznie latwiej rozwijac w grupie ,zatem dolaczylam do Was.Mam niestety dosyc wlasnych zmartwien ---mam nadzieje,ze znajde chwile by bywac z Wami. Pozdrawiam wszystkie Panie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana Graacjo! Dziekuje za ten przepiekny wiersz! Ty wiesz,jak trafic do mojego skolatanego serca.Cenie w Tobie te latwosc odgadywania ludzkich potrzeb.Podazam za Twoim cieplem i serdecznoscia.Dbasz o atmosfere na WERANDZIE--poswiecasz jej duzo swojego czasu.Teraz wiesz,dlaczego tak tesknilam za Toba.... PS. Nie wiem co przyniesie jutro,dlatego dzisiaj przytocze kolejna opowiesc o milosci w zwierzeniach Anety. ------------------MIEDZY MILOSCIA A ODRAZA---------------------------------- Zaraz po dyplomie zaczelam prace w szkole.Piotr w transporcie. Czulismy,ze caly swiat nalezy do nas i cieszylismy sie soba, niezaleznoscia i mlodoscia.Zapraszalismy gosci,czesto wychodzilismy do kina i baru ze znajomymi. Wiedlismy bujne zycie towarzyskie.Ja podtrzymywalam kontakty ze wszystkimi kolezankami,Piotr mial swoich przyjaciol.Jezdzili razem na ryby i na polowania,ja w tym czasie plotkowalam z przyjaciolkami. Pozostawialismy sobie nawzajem wiele swobody,bo mielismy do siebie pelne zaufanie.Ktoregos dnia Piotr wybral sie na wieczor kawalerski do jednego z kolegow.Wiedzialam,ze posiedzi tam pewnie dlugo w nocy,wiec o 23.00 polozylam sie spokojnie do lozka.Z samego rana obudzil mnie telefon. __Czy rozmawiam z pania Majewska?--w sluchawce brzmial obcy, niemily glos.__Jestem znajomym Piotra,bylem razem z nim na przyjeciu.Prosze przyjechac zabrac meza ode mnie,bo wczoraj urwal mu sie film. __Slucham?--bylam pewna,ze sie przeslyszalam. __Prosze przywizc z soba czyste ubranie---mezczyzna dokonczyl beznamietnie.__To,ktore maz mial na sobie,jest kompletnie zniszczone. Stalam ze sluchawka w rece jak oslupiala.\"Moj Piotr\" !--myslalam z niedowierzaniem.__Moj Piotr pijany do nieprzytomnosci?! Bylam oszolomiona.Po dlugim namysle odwazylam sie zatelefonowac do jednego ze znanych mi kolegow Piotra.__Franek--zaczelam, czujac jak moje policzki oblewaja sie rumiencem--musisz mi pomoc. Nie wiem,co robic.Przed chwila dzwonil jakis mezczyzna....w sprawie Piotra...A ja nawet nie wiem,gdzie to jest!--wyznalam. Jeszcze nigdy dotychczas nie wstydzilam sie tak bardzo.Kolega parsknal smiechem,ale obiecal zaraz przyjechac.Na miejscu nawet nie wysiadlam z samochodu.Wszystko zalatwil Franek.Piotr wgramolil sie do auta i usiadl obok mnie w milczeniu.Na kolanach sciskal tobolek ze smierdzacymi ciuchami. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akurat akurat
masakryczne... martwemu sie to nie przydarzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.2 MIEDZY MILOSCIA A ODRAZA W domu nie moglam sie przelamac i odezwac do niego choc slowem. Maz patrzyl na mnie wzrokiem zbitego psa,az w koncu serce mi zmieklo.\"Kazdemu moze sie cos takiego przytrafic\"--zaczelam powoli rozgrzeszac go w myslach. Tak naprawde nie bylam na niego zla,lecz okropnie tym zajsciem zawstydzona.Nie wiedzialam,czy Franek zechce dochowac tajemnicy,a i kolegow,w towarzystwie ktorych Piotr bawil sie poprzedniego wieczora,takze krepowalam sie ogromnie. __Przepraszam,Anetko--z czarnych mysli wyrwal mnie skruszony glos meza.__Nie pamietam nawet,jak to sie stalo.Przysiegam,ze to sie wiecej nie powtorzy! Zrobilo mi sie go zal.\"Zapewne i on sie wstydzi--pomyslalam.--To w koncu tylko jeden wybryk\"--rozgrzeszylam go i postanowilam wiecej o tym nie myslec. Nie minely jednak dwa tygodnie,kiedy zdarzyl sie nastepny incydent. Piotr mial byc wtedy na spotkaniu sluzbowym.O polnocy do moich drzwi zapukala sasiadka. __Aneta--powiedziala zmieszana--jest pewien problem z twoim mezem.On....on chyba spi...na polpietrze--platala sie niezrecznie. __Wlasnie wrocilismy z urodzin..... Wyszlam natychmiast na korytarz.Rzeczywiscie,Piotr drzemal oparty glowa o kaloryfer.Schody wokol byly brudne.Sasiadka zaoferowala mi pomoc. __Dziekuje--mruknelam,unikajac wzroku. Piotr troche sie opieral,zaczal cos belkotac niezrozumiale.W efekcie zrobilo sie zamieszanie.Kilku ciekawskich sasiadow wyjrzalo na korytarz. W domu rozebralam meza,obmylam jako tako i polozylam na kanapie w goscinnym pokoju.Cuchnelo od niego alkoholem--nigdy bym w takim smrodzie nie zasnela.Bylam wykonczona,a musialam jeszcze posprzatac korytarz. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akurat akurat
to zaczyna byc makabryczne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.3 MIEDZY MILOSCIA A ODRAZA Gdy tylko sie obudzil,zrobilam mu potworna awanture:__Jak ty sie nie wstydzisz wracac w takim stanie?!--krzyczalam gniewnie.__I jeszcze mnie wystawiasz na posmiewisko! Piotr nawet sie nie bronil.Zjadl sniadanie,polozyl sie z powrotem spac,a po poludniu poszedl do pracy. Przestalam sie do niego odzywac.Myslalam,ze to pomoze mu sie opamietac,tymczasem on po dwoch dniach znowu wrocil do domu pijany.Od tamtego czasu wlasciwie stalo sie to nagminne.Piotr wracal nietrzezwy albo sam,albo--co gorsza,ktos go przyprowadzal-- obdartego,cuchnacego.Z poczatku jeszcze doprowadzalam go do ladu,mylam,przebieralam,kladlam do lozka.Potem coraz mniej mnie to obchodzilo i jesli zdarzalo mu sie usnac na zimnej podlodze w kuchni,nie mialam z tego powodu wyrzutow sumienia. Wlasciwie,po pierwszej rozpaczy i probach przemowienia mu do rozsadku,poddalam sie.Piotr stawal mi sie coraz bardziej obojetny. Odrzucalo mnie doslownie od niego,szczegolnie,ze coraz rzadziej widzialam go trzezwego. Poczatkowo zloscilam sie,robilam mu wyrzuty,probowalam z nim rozmawiac.Pytalam tysiac razy,dlaczego mi to robi,ale on pochylal glowe,przepraszal i dalej nic sie nie zmienialo.W koncu zaczelo mnie to tak bardzo denerwowac,ze nie staralam sie juz nawet panowac nad tym,co do niego mowilam.Im bardziej on byl pokorny,tym moje slowa byly ostrzejsze.Traktowalam go gorzej niz psa. Po pol roku stalo sie dla mnie jasne,ze Piotr ma powazny problem.Ale nawet wtedy nie przyszlo mi do glowy,ze to nasz wspolny problem. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do akurat akurat Nie czytaj!Nie komentuj! Nie spotkalas/les sie z tym problemem? Przeczytaj uwaznie tytul! A moze dopiszesz cd tej opowiesci??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akurat akurat
akurat trzecia czesc tej opowiesci bardzo mnie zaskoczyla... Zdarzylo mi sie pare razy upic do przesady, ale sam po sobie sprzatalem... Rozumiem, ze ta sprawa jest powazniejsza, ale nie znam z wlasnego doswiadczenia takich przypadkow.. poza tym uczucie empatii jest mi obce w odniesieniu do ludzi... pomijajac - macie bardzo ciekawy topik, zycze Wam wszystkiego najlepszego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akurat akurat
jeszcze.. ta ostatnia czsec dala mi duzo do myslenia.. o moim malzenstwie.. nie chodzi o alkohol, ale zdarza sie, ze moja zona ma do mnie pretensje o sprawy ktorych nie rozumiem.. ona sie denerwuje coraz bardziej a ja odpowiadam grzecznie i spokojnie, co jeszcze bardziej ja wkurza.. sama nakreca swoje emocje, a potem ucieka gdzies w kat i palcze.. kiedys dawno lecialem za nia i przepraszalem, chociaz nie czulem sie winny, potem dalem sobie spokoj.. zmeczyla mnie rola chlopca do bicia, jestem poza tym i juz nic nie jest w stanie mnie zranic.. nie dam sie zranic kobiecie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻Vigo,jak dobrze,że wróciaś!!!! Poczytałam wszystko,moje kochane kobiety,które śpicie kiedy ja wstaję,i przeczytam jeszcze kilka razy dzisiaj. Nero,ty łajzo ! kogo oprócz Vigi tu jeszcze wpuściłeś ? Że co ? To nie był zły człowiek,tylko potrzebujący ludzi? Pewnie masz rację,bo serce u ciebie ze złota,ale zabieram cię do domu,bo chociaż weranda wirtualna to ty mój piesku jesteś bardzo prawdziwy .A wygląd masz ,że ho..ho.. Zaczyna się piękny dzień - niedziela. Na obiad do mnie przychodzi mój brat z rodziną.Jest emerytowanym lekarzem.Między nami jest 15 lat różnicy wieku.Był jeszcze brat srodkowy,ale już nie żyje.Swój rozwód,po 25 latach małżeństwa przypłacił życiem.Tak , nie tylko kobiety przechodzą ciężko takie historie;zdarzają się też mężczyźni,którzy nie przyjmują do wiadomości tego drugiego w życiu swej żony.A tacy byli szczęśliwi w dniu ślubu ;oboje niezwykle piękni wysocy,z dyplomami ukończenia dobrych uczelni.Dlaczego im nie wyszło ? I skąd ta nienawiść ?...bo pod koniec ich małżeństwa była nienawiść. A jakim prawem w ogóle trwa moje małżeństwo,skoro w dniu mojego ślubu rodzina dalsza i bliższa,prorokowała mojemu związkowi 3 dni z dzisiejszym ( dniem slubu włąśnie ) wytrwania. Ja najmłodzsza córka w domu,oczko w głowie tatusia i mój małżonek -jedynak,wychowany przez zakochaną w nim do szaleństwa matkę ,bez ojca a w ogromnym ,jak na te czasy -komforcie.A jednak.Chociaż burze były,oj były....o sile rażenia,że hej! No dosyć ględzenia o swoich sprawach!Może innym razem coś powiem,o ile mnie nie wyśmiejecie. Dżemiki,moje dziewczyny - pychota! I ten z mango i ten z renklod. W ogrodzie mojego poprzedniego domu była piękna renkloda.Zawsze tam były stada os.Owad jak owad,a teraz przez pryzmat śmierci Ewy Sałackiej, postrzegany jako zabójca. Posprzątałam na werandzie,włożyłam do wazonu pomarańczowe mieczyki,takie same na jakie patrzę w tej chwili, i zostawiam Wam półmisek mojej sałatki.... Melon,kukurydza,szynka konserwowa,ser żółty i majonez.... UŚCISKI..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Aleks🌻 poranna roso:D Witaj Vigo🌻 z opowieściami:D Witaj Gracjo🌻 z wierszami:D Witaj Aurinko🌻 z bocianami i puszczą🌻 Wiosno mirabelkowa🌻 czekamy na zdjęcia🌻 Szymonko🌻 warszawska:D I NERO❤️ wielki psie,serce otwieram dla Ciebie i wcale ani wcale nie wpuszczam na werandę Imitacji:D.Chociaż ona właściwie jest już tutaj zadomowiona,więc myślę,że się jednak powoli zaprzyjażnicie jak to pies z kotem:D Jednak pies jest niezbędny na werandzie,a jeszcze taki ze złotym sercem.....to już w ogóle🌻 Aleks🌻 świetny pomysł! Mądrze poruszasz sprawy życiowe,nie ma mowy o jakimś tam wyśmiewaniu,wspaniale się Ciebie czyta🌻 Jestem jeszcze jednak chora,przez pół nocy kaszlałam,bu. Pozdrawiam serdecznie👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Ameryce ludzie choruja na zielona chorobe,a w Polsce na pomaranczowa....--jej objawy sa zalosne!Nic dodac,nic ujac! LINECZKO! Jestes dla mnie \"czescia swiata\".W trudnych chwilach mnie wspieralas,zawsze porada sluzylas,w smutku mym mnie pocieszalas. Przy Tobie moj usmiech powraca!Dziekuje Ci,dziekuje za wszystko, bo wielkim szczesciem jest miec takiego PRZYJACIELA! Badz wciaz pogodna i radosna,usmiechaj sie jak wiosna. Gdy juz jesien deszczem smaga,usmiechaj sie do nas nadal. Dedykuje Ci wiersz Tomasza Mackowiaka pt.\"Jesien\" Szelesty powolnych krokow i szepty namietnych mysli, wiruja w gorze jak liscie --cieple pastelowe dlonie,ktore zaledwie na mgnienie, na krotka,bloga chwile wslizguja sie pod powieki, by zaraz opasc leniwie na samo dno zrenic. Zostawia tam slodka kisc powidokow, midowy posmak wrzesniowych nastrojow, zalazek wieczornych zamyslen, najmocniej odbija sie slady ogdnistych sojuszy, plomiennych petraktacji pomiedzy zywiolami barw i odmetami kolorow. Gdzies tam,na styku czerwieni i zolci, w waskich przesmykach pomiedzy radoscia i smutkiem, jesien snuje swoj bursztynowy sen i cicho kwitnie jej tajemnica. PS.Kochana ,wracaj do zdrowia,badz zawsze usmiechnieta--nawet w trudne dni,bo zycie jest za krotkie--wiec szkoda czasu na lzy. Zrobilaas dla mnie tyle dobrego.Ot tak,bez powodu.Jestes serdeczna i wspanialomyslna.Zawsze przyjde Ci z pomoca,kiedy bedziesz jej potrzebowac.I jeszcze jedno__swoim cieplem przyciagnelas mnie do siebie.Jestes taka kochana!Dziekuje,dziekuje!!! Pozdrawiam Aleks_555 !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×