Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Zanim legnę w swym łożu, zostawię post na naszej Werandzie :) 🖐️ - PODROWIENIA Pozdrawiam serdecznie naszą Jay🌻, która nosi swoją córeczę w brzuchu :), pozdrawiam chorą, ale już zdrową naszą Mibę 🌻, pozdrawiam Linkę 🌻 naszą kochaną, która ratuje świat chorych na chorobę na literę B :) pozdrawiam Benignę 🌻 pomysłowo urządzającą swoje piękne mieszkanie :) pozdrawiam naszą nowiutką Koralię 🌻 odwiedzającą w weekendy naszą Werandę :) POZDRAWIAM 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ten czas szybko ucieka! Któż nie powtarzał sobie tego w życiu. Ja - na pewno - wiele razy. Dzisiaj też muszę sobie to powiedzieć. Ledwie tydzień temu - w piątek - wyekspediowałam męża za ocean, jako przedstawiciela rodziny na piąte urodziny naszej wnuczki, a już trzeba szykować dom na jego powrót. A więc..... Pierwsze - zmiana pościeli. Pod jego nieobecność wprowadziła się do jego pokoju nasza staruszka Czata ( jamnik miniatura lat piętnaście sobie licząca) i zostawiła niesłychany bałagan na łóżku. Drugie - solidniejsze zakupy. Ja żywiłam się warzywami gotowanymi na parze ( uwielbiam :) ) i owsianką, w porywach - odrobiną wędlin. Teraz trzeba uzupełnić braki w lodówce. Trzecie - sprawa pilota od telewizora. Powinnam znaleźć sobie zajęcie ( może komputer? ) na te godziny, kiedy w telewizji nadają transmisje sportowe ( nie przepadam :( ) A tak w ogóle - to dobrze, że już przyleci z tego wielkiego zamorskiego kraju, będzie komu drewno do kominka przynieść i światła wieczorem włączyć i z psami o świcie na spacer do lasu pójść ;) Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, drogie bywalczynie werandy! Zajrzałam tu wczoraj wieczorem, taka skonana po całodziennej krzątaninie, że nawet nie miałam siły pisać, przeczytałam tylko Wasze posty. Ale trochę przyjemności wczoraj też miałam - w Warszawie na politechnice była giełda minerałów i wyrobów jubilerskich. Pojechalam, obejrzałam, kupiłam to i owo. Bardzo lubię minerały, mają czasem niesamowite kształty i kolory. Nie mam w domu rozmaitych figurynek, serweteczek i innych ozdobasków, poza paroma obrazami na scianach, a za ozdobę służą mi właśnie minerały, ułożone na parapetach w szklanych naczyniach albo na tackach z matowej, ciemnej kamionki, takiej z Bolesławca. Naprawdę przyciągają wzrok. Do renowacji wszystko już przygotowane, nawet szpachlówka do wypełnienia szpar, a tu - sceneria za oknem, jakbyśmy na Boże Narodzenie czekali, a nie na Wielkanoc. Gdzie się ta wiosna podziała? Ani okien otworzyć się nie da, żeby w mieszkaniu nie cuchnęło farbą, klejem i czym tam jeszcze, ani kotów w śnieg wyrzucić nie można, żeby nie przyszło im do łepków przebiec się po świezo pomalowanym blacie - nie ma warunków do pracy, po prostu nie ma. Czekam na lepsze czasy i poprawę pogody. No, chyba że nam wcześniej drzwi wejściowe do domu kompletnie się rozpadną. Dom był bodowany w latach 80., w czasach permanentnego kryzysu i braku czegokolwiek, dlatego od jakiegoś czasu ciągle coś w nim musimy wymieniać. Ostatnio zaczęła wypadać klamka w głownych drzwiach i okazało się, że są one tak spróchniałe, iż nie da się ich naprawic. Trzeba wymienić całość, łącznie z futryną. Pogody chcę! Dużo słońca i ciepła, żeby ekipa mogła przyjechać i zrobić swoje, nie zamieniając mi przy tym domu w zamrażarkę! Ciekawe, czy wystawa Stryjeńskiej trafi do Warszawy. Zapytam kolegów z Muzeum Narodowego. Stryjeńskiej przez długi czas zarzucano manieryczność i popadnięcie w schematyzm, czyli po prostu zmarnowanie dużego talentu, ale trzeba przyznać, że malować umiała. A że zajmowała się przede wszystkim tzw. sztuką dekoracyjną? Kilkanaście lat temu była w Warszawie na ASP wystawa mebli i rozmaitych wyrobów spółdzielni \"Ład\", głownie z okresu międzywojennego. Były tam również projekty Stryjeńskiej. Takiej klasy wzornictwa i takiej jakości przedmiotów codziennego uzytku już teraz nie osiągniemy. Pomarzyć tylko można o czasach, kiedy i u nas wybitni artyści zajmowali się projektowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O projektowaniu Przewrotna marcowa pogoda pomieszała mi szyki. Już miałam zamiar zmienić kurtkę na cieńszą, już chodziłam bez nakrycia głowy... aż tu nagle biały poranek się ukazał. Ciepła kurtka, kaptur, szalik, rękawiczki i uczucie chłodu. A tyle spraw czeka na ciepłą pogodę. W Modrzeńcu dach pomalowany w ¾ i ustawiona przy dachu drabina dekarza, różne rzeczy do zrobienia i naprawienia. W domu też są różne robótki. W piątek chciałam zmodernizować układ elektryczny w moim pokoju i „wywaliłam” bezpiecznik na klatce schodowej. Porażka – dobrze, że tylko taka. Straciłam motywacje do dalszych prac i skorzystałam z propozycji wyjazdu w sobotę. Co do artystów zajmujących się sztuką użytkową, to byłabym ostrożna. Czasem prawdziwy artysta projektując tak bardzo „zapędza się” w estetykę, że forma dominuje nad treścią. Z okazji Roku Wyspiańskiego byłam na wystawie w Krakowie i meble projektowane przez znakomitego malarza bardzo mnie przeraziły. Nie chodzi mi tu o formę, to sprawa dyskusyjna, one po prostu były niefunkcjonalne. Wyspiański projektował m.in. wystrój Domu Towarzystwa Lekarskiego, mieszkanie Tadeusza Żeleńskiego. To nie były udane projekty; Żeleński mówił, że trudno jest mieszkać w takim mieszkaniu. Przyglądałam się krzesłom - widać było, że nie mogą być wygodne. Wnętrza też były dość dziwne. Podchodzę do projektantów-wizjonerów z ciekawością, nowości są interesujące, ale też z dużą dozą ograniczonego zaufania. Dotyczy to zarówno projektów drobnych przedmiotów, jak też zagospodarowania przestrzeni. Zapamiętałam barwne opowieści koleżanki, której mąż stwierdził, że dwoje architektów nie może mieszkać w budynku wielorodzinnym, w typowym mieszkaniu. Zaczęły się wic przeróbki mieszkania, wyburzanie i przestawianie ścian. Potem trzeba było „przerabiać” meble, które przestały się mieścić, a mieszkanie stawało się coraz mniej przystosowane do mieszkania. Prace przeróbkowe trwały a ja codziennie miałam nowe relacje typu: szafa się nie mieści, trzeba będzie zrezygnować z następnych mebli. Kiedy koleżanka zmieniła pracę przez długi czas czułam pustkę, zabrakło ciekawych opowieści i barwnych pomysłów i nie wiedziałam, jaki był finał przebudowy mieszkania. Sama przeżyłam różne pomysły kolegów - projektantów, którzy namawiali mnie na urządzenie mieszkania, które byłoby piękne i pokazowe, tylko ja na pewno nie umiałabym w nim mieszkać – nie byłabym u siebie. Teraz nie mam salonu od północnej strony, połączonego z kuchnią, ale bez balkonu, nie straciłam przedpokoju, nie wchodzę do pokoju przez kuchnię, nie mam dużego salonu kosztem mniejszego pokoju, nie mam łazienki połączonej z toaletą, itp. Przeprowadzone zmiany, polegające na wyburzeniu kilku ścian, czy zamiana otworów drzwiowych, były tylko drobną kosmetyką. I to jest moje zwycięstwo. Pozdrawiam marcowo wiosennie w kolorze żonkili Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie wiosennie🌻 Śnieg,zima?O,poszła za morze:) W Poznaniu wczoraj cieplutko,powyżej 10 stopni na termometrach,o śniegu nikt nie słyszał.Pod wieczór zaczął padać ciepły wiosenny deszczyk,ziemia zapachniała świeżością,trawka się zieleni:) Czas by było pomyśleć o pięknym ozdobieniu balkonu. Oj, naczekał on się na dobre czasy. Pierwszy majster przywiózł był materiał:),grube belki chropowate z placu drzewnego,gdzie leżały pod chmurką. Rozłożone w garażu,niech się suszą! Po roku zostały oszlifowane zgrubnie,ale dalej mokrawe,niech się jeszcze rok suszą. No,zostały oszlifowane do gładkości,wstawione go garażu,bo naprawdę teraz nie ma czasu,a tak naprawdę to może najpierw trzeba by zrobić elewację,bo ta stara pęka,sypie się trochę. W następnym roku majster już się nie pokazał,ale u sąsiadów praca wre,może pożyczą majstrów,wyglądają na sprytnych i szybkich,robota im się pali w rękach.Ale to u sąsiadów. No,wreszcie,w następnym roku doczekałam się,będzie się coś działo u mnie,są rusztowania,będzie robiona elewacja i balkon,sąsiadka zgadza się na tydzień pożyczyć majstrów,hura! Następnego dnia już pyta czy nie mogliby się pospieszyć,bo tak właściwie to ona już może ich znowu zatrudnić. O,niestety,muszą skończyć co zaczęli i skasować,potem urlopy:jeden do Grecji,drugi do Hiszpanii:) I w ten sposób po 2 tygodniach:) mam elewację i balkon! Wymyśliłyśmy z córką,aby na balkonie nie wieszać skrzynek.Nie bardzo można dostać skrzynek drewnianych,do tego trzeba je na czymś zawiesić,ostatecznie mogłyby być metalowe,widziałam kiedyś takie w IKEA,ale nie ostatnio. Za to pokazały się w JYSKu piękne srebrzyste wazony.Można do nich włożyć ogromne donice. I już tylko posadzić w nich zieleń:) Zupełnie nie mam koncepcji.Musiałoby to być coś pnącego,co poszłoby w górę i przerzucone przez belkę balkonową zwieszałoby się na zewnątrz.I żeby lubiło słońce,bo to południowa strona.I może mieć kwiaty ale niekoniecznie.I żeby zieleń nie była za ciemna,lubię jasną zieleń,ściana jest szara jasna z szarą ciemną,belki balkonowe rude! Werando,wymyśl coś,masz wprawę,cała jesteś latem w tej jasnej delikatnej zieleni:) Z góry dziękuję, Ewa❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koralio🌻 wrócę do Stryjeńskiej. Przy okazji wystawy w Poznaniu poczytałam trochę o niej,o jej życiu.Nie łatwo jej było,to jeszcze raczej nie były czasy,żeby ktoś się zajmował jej promowaniem czy markietingiem:)Ona sama jak to artystka nie za bardzo się do tego nadawała. Mnie najbardziej w jej obrazach urzeka kolor,soczysty i zdecydowany,ruch i woda,woda wiecznie płynąca. Nie za bardzo znam się na malarstwie,ale lubię to co mnie urzeka.Może być teatr:) Stryjeńska to może dla mnie właśnie Teatr? Hm. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Linko🌻, mam gęste pnącze na balkonie (I piętro), które rośnie w ziemi na parterze. Przeciągnęłam je na balkon i przeplotłam przez balustradę; latem tworzy ono naturalną zieloną osłonę - zimą listki opadają i pozostają przeplecione beżowe gałązki. Pnącze rośnie bardzo szybko (w ciągu roku 6 m), jest ekspansywne i rosłoby wyżej, gdyby sąsiedzi mieszkający nade mną byli zainteresowani - nie są, mają szklane osłony, więc tylko mój balkon jest zielony. Często muszę przycinać gałązki, żeby nie zarósł mi balkon. Po 2 tygodniach nieobecności i braku kontroli gałązki pnącza płożą się na podłodze. Latem pnącze kwitnie na biało; drobne o słodkim zapachu kwiatki na kiściach. Nazywa się Rdest Auberta, lubi słońce, dobrze rośnie na południowej stronie Drugie pnącze, rosnące też w ziemi to winobluszcz (jeśli będziesz zainteresowana poszukam nazwy). Ma bardzo grube, zdrewniałe łodygi i olbrzymie liście, przypominające skórę. Pięknie przebarwia się jesienią. Zimą pozostają tylko łodygi. Przyślę Ci zdjęcia mojego balkonu mailem, bo nie umiem wklejać zdjęć na Werandę. W ogrodzie w Modrzeńcu mam pnącze Milin (obejrzyj w internecie). Gałązki przyczepiają się do podpór śmiesznymi \"szczoteczkami\", pięknie kwitnie, ma czerwone kwiaty w kształcie trąbek. Rośnie bardzo wolno. W cieplejszym klimacie kwiaty są znacznie większe - widziałam pięknie zwieszający się z balkonów Milin na Węgrzech w motelu. Jest bardzo efektowny, ale trzeba go cierpliwie hodować, żeby osiągnąć efekt. Pozdrawiam i życzę powodzenia w poszukiwaniach Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo wazne
***** BARDZO WAŻNE.Proszę przeczytajcie i wyciągnijcie wnioski !!! ***** Oszczędności trzymajmy w Polskich bankach tj. Bank Pocztowy, PKO BP, BOŚ, BGK, Banki Spółdzielcze ! OSZCZĘDNOŚCI Z "OBCYCH" BANKÓW DO POLSKICH PO TO BY WZMOCNIĆ ZŁOTEGO, PRZECIWSTAWIĆ SIĘ TRANSFEROWANIU WALUT ORAZ GRĄ SPEKULACYJNĄ ZAGRANICZNYCH INSTYTUCJI FINANSOWYCH NA ZŁOTYM POLSKIM. NIE POZWÓLMY BY NASZE OSZCZĘDNOŚCI PRACOWAŁY I WZMACNIAŁY CENTRALE BANKÓW-CÓREK ZA GRANICĄ I INNE INSTYTUCJE FINANSOWE,GDZIE PRACUJĄ NIE DLA NAS, A PRZECIWKO NAM POLAKOM I POLSCE !!! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jestem już sama w mojej starej chacie na kurpiowskiej wsi. Mąż powrócił zza oceanu cały i zdrowy; szczęśliwy, pełen wrażeń i wspomnień. Dziesięć dni minęło jak oka mgnienie. Fajnie, że jest już w domu. Opowieściom o Amelii - naszej wnusi, nie było końca. Zdjęć setki. Teraz tylko poczekać do lata i sama będę miała wszystkich bliskich obok siebie, bez zamorskich podróży. Bo i Amelia i jej mama i jej tata się do nas do Polski wybierają, a nawet.... druga babcia Amelii i drugi dziadek Amelii - ci amerykańscy. Wszyscy. Ja jestem dla Amelii - \"babuś\", mój mąż to \"dziadzi\", babcia z Pensylwanii to \"nani\", a jej mąż to \"papi\". W ten sposób nikomu się nie myli, na przykład - jaki dziadek i skąd. Nich więc przyjeżdżają. Amelia będzie w siódmym niebie. Pisałyście Drogie Panie o wzornictwie przemysłowym (artystycznym). Wtrącę i ja swoje trzy grosze, bo żywo mnie ten temat interesuje. Zdarzyło się, że jakiś czas temu mieszkałam w Helsinkach i na co dzień \"na okrągło\" stykałam się z wzornictwem skandynawskim. Wciąż mam w pamięci jasne drewniane mebelki, niesłychanie lekkie i funkcjonalne, kolorowe lniane tkaniny (Marinekko) i piękną prostą, doskonałej jakości zastawę stołową (\"Arabia\") i szkło ( Iitala). Wazon Alvara Alto do tej pory zachwyca pomysłem i prostotą. Wokoło wszystko jest jakieś takie... na miarę człowieka. Nie przytłacza, nie drażni, wręcz przeciwnie - wciąż z myślą o człowieku. Chyba tęsknię za Finlandią ;) Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Balkon przed wiosną Wyszłam dziś na balkon, żeby przewietrzyć kota. Tak, przewietrzyć, bo moja panienka czeka na wyższą temperaturę i sama nie chce wychodzić, ale kiedy ja jestem na balkonie - musi pilnować, czy nie dzieje się nic ciekawego. Najlepiej jednak patrzeć przez szybę: ciepło, nie wieje i nie pada. Wyszłam na chwilę, ale pobyt znacznie się przedłużył, okazało się, że mój rdest kłębi się gęsto i jeśli go nie przytnę to oplecie mi cały balkon z sufitem i podłogą. Tego już kot za szyba nie wytrzymał – z impetem wpadł na balkon i zaczął łapać gałązki, bawić się nimi, biegać, skakać. Nie pomagał mi, co prawda w porządkowaniu balkonu, ale tyle ruchu i radości warte było kilkakrotnego zamiatania. Wycięłam cały worek gałęzi, ale to i tak za mało. Trzeba będzie posłużyć się drabiną, żeby dosięgnąć do gałęzi na górze pod sufitem. A potem, kiedy pojawią się młode gałązki, będę je przycinać wielokrotnie. Pięknie wygląda kwitnący rdest Auberta – białe kwiaty zwieszają się malowniczo i słodko pachną. Wiosna pokazuje się i znika, nazwę więc ten okres „zazimie”, żeby odegnać tę paskudną porę roku i pokazać, że jej czas się już skończył. Pozdrawiam zazimowo Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wokoło biało, zimowo, chociaż temperatura powyżej zero. Śnieg nie ustępuje. Dziwne. Na szczęście mam dzisiaj dobry dzień, jakoś nie przeszkadza mi to spóźnienie wiosny. Kominek grzeje, przyjaciele o mnie pamiętają i czuję się całkiem nieźle, czegóż trzeba więcej? :D Przyznam, że tak na prawdę nie wszystko jest OK. Jeden z naszych sąsiadów, leśniczy, ma kłopoty w pracy. Poważne. Zwolnił się już, ale wciąż czuje się bardzo źle ( natknął się na jakąś obrzydliwą sprawę i chciał naprawiać świat :( ). Ma broń, bo jest myśliwym. I chciał tej broni użyć.... Mój mąż spędził wczoraj u niego sześć godzin i wreszcie udało mu się tę broń zabezpieczyć. Teraz możemy spać spokojniej, i leśniczyna też. Szkoda mi, że więcej nie będę się mogła \"pochwalić\" znajomością z leśnikiem ( i leśniczyną). Poprzednik naszego leśniczego popełnił był tajemnicze samobójstwo w lesie, kilka lat temu. Teraz znowu dzieją się jakieś dziwne sprawy. Mam dość. Chociaż mieszkam dwieście metrów od lasu - z leśnikami nie chcę mieć nic wspólnego. Przynajmniej w tym roku. Może wiosna przyniesie nadzieję, słońce i dobro. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie zazimowo a z gruntu przedwiosennie:) Zazima to przedwiośnie Benigno🌻? Przedziwnie ładnie brzmi:zazimowy czas. Tegoroczny marzec jest taki właśnie zazimowy,sypnie śniegiem,zawieje wiatrem północnym,poleje zimnym,szarym deszczem. Wydawało się kilka dni temu,że to już przedwiośnie,w WielkoPolsce powyżej 10 stopni,ale nie,to ciągle zazimie:) Jeszcze nie wychodzę na mój nowy choć nadal smętny balkon,w ciepłym domu obmyślam strategię na zieleń balkonową. Już wiem,że zdecyduję się na rdest Auberta Benigny🌻,tylko jeszcze się dowiem czy urośnie on w donicy. Ciężki czas dla leśników nastał Aurinko🌻 Narażeni na choroby od kleszczy czasem sami nie wiedzą co ich gnębi,często są to silne zmiany w psychice spowodowane neuroinfekcjami.Może tu leży przyczyna ich poczynań?Tak mało jeszcze wiadomo o tych chorobach,których świat lekarski z uporem nie chce zauważać,bo za trudne? Lubimy się leczyć i być leczonymi lekko,łatwo i szybko,jak najszybciej. Nikt nie wyleczy się z gruźlicy w 3 tygodnie,z chorób przenoszonych przez kleszcze też nie.Wciąż jednak w Polsce i zresztą na świecie pokutują te nielogiczne zalecenia.Jak długo to potrwa jeszcze? Oby jak najkrócej! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Dzisiaj mnie już zima nie obchodzi. I chociaż od rana leży śnieg na polach i w lesie, to TELEEXPRES, ten o 17:00 na TVP1, był wczoraj o \"jasnej\" godzinie :D Dla mnie to znak, że już wiosna za progiem. Każdej zimy czekam na ten moment i właśnie się doczekałam się. Reszta to tylko astronomiczna wyliczanka. Droga Linko 🌻, wspomniałaś o boreliozie i o tym, że rozprzestrzenia się po świecie w zastraszającym tempie. Ja przeczytałam ostatnio o innym naszym ewentualnym problemie zdrowotnym. Tak się przejęłam, że nawet boję się o tym pisać, dlatego podaję adres strony internetowej. Kto ma mocne nerwy, niech obejrzy film na tej stronie. Poruszający; poruszający nerwy i wyobraźnię. http://www.noni.com.pl/lamblioza.html Mam nadzieję, że sprawa nie dotyczy żadnej z nas. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałam, wysłałam i wybiegłam z pokoju. Po powrocie okazało się, że mojego postu nie ma a nik był za długi – 26 liter. „ Benigna” aż tyle liter – to długie jak soliter. Chociaż z drugiej strony nie powinno mnie to dziwić, odkąd zostałam obciążona przez operatora komórkowego kwotą za wysłanie 72 SMS-ów. Co prawda nie wysłałam żadnego z nich, ale zrobiła to za mnie komórka w ciągu 2 godzin. SMS-y puste bez treści zostały wysłane na ten sam numer telefonu stacjonarnego. A od solitera do lambliozy; zetknęłam się z tą chorobą teoretycznie, ale lekarze wyeliminowali taką możliwość.. Odkąd Aurinko 🌻 napisała o wiosennej godzinie 17.00, co roku jest ona dla mnie też wyznacznikiem – moją godziną była 16.00. Linko 🌻 pytałaś, czy zazimie to przedwiośnie. Trochę tak – trochę nie. W oczekiwaniu na wiosnę chcę zgubić zimę i o niej zapomnieć, a tymczasem błyska na krótko słońce i zaczyna padać śnieg i zima powraca. Przypomniała mi się piosenka śpiewana przez Annę Szałapak do słów Agnieszki Osieckiej Walc końcówka. Agnieszka żegnała stary wiek i zachęcała go do ustąpienia: „Do widzenia, już pora być snem, do widzenia, kochany adieu, podaj łapę, pożegnaj się z psem”. Ja też chciałam „odegnać” zimę i doszłam do wniosku, że „przedwiośnie” jest przed wiosną, ale jednocześnie przed nami a nie z nami. Dlatego wymyśliłam „zazimie”, bo jest za zimą i za nami, a jeśli za nami to już zimy nie ma. Dziś był piękny słoneczny poranek. Spędziłam go na balkonie przycinając rdest. Znacznie przerzedziłam pnącze, bo już niedługo pojawią się nowe bujne pędy i balkon stanie się klatką. Wycięłam duży worek gałęzi. Linko 🌻 – rdest może rosnąć w donicy. Zerknij na pocztę, zostawiłam wiadomość na ten temat: zdjęcia i tekst. Ja o pięknym dniu, a Aurinko 🌻 pisze o śniegu. Takie mamy zróżnicowanie pogodowe mimo niewielkiej odległości. Aby do wiosny!!! Dziś 13 i piątek a zatem... Dobranoc księżycowo Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, drogie bywalczynie werandy! Widzę, że wszystkim nam marzy się już prawdziwa wiosna - a tymczasem zazima lekce sobie waży nasze pragnienia. Trudno! Wczoraj wróciłam do domu wcześniej niż zwykle, wyszłam do ogródka i ... no cóż, widły same się nawinęły, podobnie grube rękawice, a skoro tak, to przekopałam duży zagon irysów, przycięłam i oczyściłam kłącza. Powinnam była zrobić to jesienią, gdyż irysy nie przesadzane co kilka lat przestają kwitnąć. Ponieważ nie mam gdzie ich przesadzić, muszę dosypać im nowej ziemi. No i nawozu krowiego. Dobrze, że u nas w sklepie ogrodniczym można kupić krowie łajno granulowane i pakowane w worki. Mieszkam wprawdzie na wsi, ale tu nikt, dosłownie nikt nie prowadzi gospodarstwa rolnego, Ostatnie krowy widziałam tu jakieś 20 lat temu, kiedy nasze osiedle dopiero powstawało. Tak więc jedyną nadzieją jest ten sklep ogrodniczy, gdzie można nawet wybierać pomiędzy krowim łajnem i owczymi bobkami. Co do rdestu Auberta, posadziłam go kiedyś przy kratach altanki. Pięć sadzonek. Wcale nie chciał rosnąć, choć podobno jest bardzo żywotny, a ja naprawdę dbałam o niego, aż po trzech sezonach padł ostatecznie. Do dziś nie wiem dlaczego. Potem posadziłam tam winobluszcz pięciolistkowy. Rozrósł się tak, że kraty altanki zaczęły się pochylać pod jego ciężarem. Musieliśmy go presadzić w sam kąt ogródka, zdobi teraz płot, który oddziela nas od sąsiadów. A altankę obsadziłam wiciokrzewem - i to jest to! Niezbyt ekspansywny, kwitnie pięknie, a przy tym pachnie wieczorami i zlatują się do niego świetliki. Zaczęłam zatem sezon ogrodniczy, a prace w domu muszą trochę poczekać. Na razie kupuję tylko farby, lakiery i to wszystko, co jest niezbędne przy małych remontach. Mi też bardzo podoba się wzornictwo skandynawskie, z jego prostotą form, funkcjonalnością i wysoką jakością materiałow. Jakość materiałow ma niebagatelne znaczenie: przecież tak powszechnie teraz wyśmiewana PRL-owska \"meblościanka Kowalskiego\" jest w gruncie rzeczy dobrze pomyślanym, funkcjonalnym zestawem mebli, przydatnym zwłaszcza dla ludzi żyjących w małych mieszkaniach. Cóż z tego, skoro produkowano ją z płyty paździerzowej! Nie martwcię się tak bardzo, Drogie Panie, czyhającymi na nas chorobami. Co prawda, jak stwierdził kiedyś Yossarian, prawdziwym cudem jest, że udaje się nam uniknąć nieustannych ataków tych wszystkich mikroskopijnych monstrów, ale nawet lamblioza nie jest taka okropna. Mój młodszy syn zaraził się kiedyś lamblią, chyba na wakacyjnym wyjeździe. Nie spodobała mi się jego wodnista cera, zrobiliśmy badania i wyszła właśnie lamblioza. Po krótkiej kuracji lamblie zniknęły i od dziesięciu lat jest spokój, a drogie dziecko system trawienny ma taki, że i żwir mogłoby strawic bez szkody dla siebie. Myślę, że przedmiotem takich filmów są naprawdę dramatyczne przypadki, które, na szczęście, zdarzają się bardzo rzadko. Pozdrawiam w nastroju wiosennym i idę do ogródka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Koralio 🌻 Nasza Droga za pociechę dla ducha mego. Ciało na szczęście takiej choroby jak lamblioza jeszcze nie ma :) , ale jedna z moich znajomych nie może się od niej uwolnić od lat. Trzymam za nią kciuki. Wszystkim życzę zdrowia z całego serca :D Trochę mi głupio, że w ostatnim swoim poście wyszłam z takim niemiłym tematem. Wokoło wiosna i dobre nastroje, a ja...? ja się chyba trochę wygłupiłam :( Poprawię się więc. Może pamiętacie jak wspominałam Wam moją nową niewidomą przyjaciółkę Hanię? Pamiętacie może jak zarzucałam sobie, że może nie potrafię się odpowiednio wobec niej zachować, jak bałam się, żeby jej nie urazić? Teraz wszystko minęło. Żartujemy sobie nawet czasami z jej niewidzenia, tak samo jak z mojego gapiostwa. Gotowałyśmy razem obiad i żeglowałyśmy po mazurskich jeziorach. Byłyśmy dwa razy w teatrze i raz w kinie, kilka razy na spacerze na Krakowskim Przedmieściu i Starym Mieście. Przeszłam dzięki tej znajomości lekcję pokory i afirmacji życia. Mam czasami wrażenie, że na naszej przyjaźni więcej skorzystałam ja niż moja Hania. Ona miała okazję wyjść czasami z własnego prywatnego \"aresztu\", a ja nauczyć się wiele o sobie i o innych. Bywanie na Werandzie też \"udziela\" mi wielu lekcji. Czasami to nawet psychologia. No chociażby pomarańczowe wpisy i ich intencje, albo problemy jakie wspólnie zdarza nam się poruszać. Kocham Werandę ❤️ Benigno🌻 w jakie barwy ubierzesz tej wiosny naszą Werandę? Zajrzę do poprzednich Twoich postów, aby przypomnieć sobie poprzednią kolorystykę; pamiętam tylko, że czytając ostatni opis byłam pod wrażeniem. Koralia 🌻 lubisz ogród i znasz się na roślinach. Może zaproponujesz jakieś wiosenne kwiaty na nasz stolik kawowy? Chociaż będzie to tylko wirtualny obraz naszej Werandy, wierzę że będzie się można wiele z niego nauczyć. Pozdrawiam 🖐️ PS spróbuję posadzić rdest na naszej wiejskiej kurpiowskiej pergoli. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, chociaż na pewno wpadł był mi w oko nie raz i nie dwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie zazimowo🌻 W marcu jak w garncu:) W piątek śnieg powyżej kostek,zaraz wszystko stopniało tworząc odpowiednią bryję,w której z trudem poruszali się ludzie i samochody. Wczoraj słonecznie i ciepło,ptaszki,trawka itd:) Dzisiaj deszcz pada od rana! Huśtawka również nastrojowa. Wczoraj wróciłam do oglądanego gdzieś w grudniu filmu \"33 sceny z życia\" Małgosi Szumowskiej. Pamiętam jak oglądałam ten film na dużym ekranie.Nie myślałam,że tak może być,że można zrobić coś tak niesłychanego,o takim oddziaływaniu.Rozbolało mnie wszystko,pojawiły się nerwobóle,od twarzy po czubki palców.Gdyby nie dwie kochane istoty siedzące w kinie obok mnie nie wiem czy dałabym radę obejrzeć ten film do końca🌻🌻 Tym razem postanowiłam obejrzeć ten "33 sceny" w zaciszu domowym,z zupełnym spokojem przy okazji wypełniania zeznań podatkowych,aby mieć podzieloną uwagę:) Bardzo mnie ciągnęło,aby sprawdzić jeszcze raz,czy film Małgosi Szumowskiej jest tak dobry jak wydawało mi się za pierwszym razem. Jest jeszcze lepszy,jeszcze raz weszłam w klimat od pierwszej sceny,jeszcze raz \"pękłam\" w tym samym miejscu,obejrzałam do ostatniej sceny z życia\" ,już tym razem bez sensacji neurologicznych. Nie wiem czy można ten film polecać,ale zobaczcie go,oczywiście! TO jakby trzeba zobaczyć! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ponownie! Aurinko - dzięki za zaufanie do moich możliwości jako ogrodniczki, lecz od razu się przyznaję, że w tej dziedzinie jestem samoukiem. A co do kwiatów - ja ich nie ścinam, kwitną mi w ogródku, dopóki same nie opadną, a w domu trzymam kwiaty doniczkowe, i te kwitnące, i te o ozdobnych liściach. Jeśli więc nie macie nic przeciwko temu, na stolik mogę zaproponować coś ładnie kwitnącego, ale w doniczce. Mam nawet bardzo ładne nowe osłonki na doniczki, kupione wczoraj w naszym nieocenionym sklepie ogrodniczym: ceramiczne, kremowe, obustronnie polewane, w kształcie dość smukłego wazonu o okrągłej podstawie i wylewie o przekroju kwadratu z lekko zaokrąglonymi narożnikami. Właściwie mogą służyć na kwiaty cięte, chociaż akurat nie u mnie. Sądzę, że najlepiej będzie, jeśli Benigna najpierw zaproponuje nową kolorystykę werandy, a ja do niej się dostosuję. Takie ważne tematy ostatnio poruszyłyście - i o naszych kontaktach z ludźmi niepełnosprawnymi, i o tym, czego dotyczy film Szumowskiej. Przypomniałam sobie pewnego mojego kolegę, który od dzieciństwa chorował na jakąś odmianę choroby Buergera i chodził o kulach, a swoją zywotnością i zainteresowaniami mógłby obdarzyć kilku zdrowych mężczyzn. I w ogóle wróciłam myślami do bliskich mi osób, tych, które są już po tej drugiej stronie. O filmie czytałam dużo dobrego, ale nie mam odwagi na niego pójść. Parę miesięcy temu zmarła moja Mama, zupełnie nagle, niespodziewanie, więc różnych przemyśleń uzbierało mi się sporo - lecz na razie to wszystko tkwi jakby w jakimś kokonie, a ja wolę myśleć o tym, że wiosna idzie, nad Wisłą ciągną klucze dzikich gęsi, kwiatki wyłażą z ziemi, mała kotka ma katar i właściwie trzeba by pójść z nią do weterynarza - takie drobne, banalne sprawy bardzo porządkują życie. Podobnie jak zastanawianie się nad drobnymi remontami, doborem kolorów i kwiatów. Więc pozdrawiam Was wiosennie - niezależnie od tego, czy jutro powita nas promienne słońce, czy śnieg z deszczem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie🌻 Znowu szaroburo na świecie,zazimie rządzi:) Jeszcze nie widać żadnego listka,kwitnie leszczyna,a ja mam od razu zapalenie spojówek. Myślę o zieleni balkonowej,może się uda w sobotę nabyć te wazony z Jyska jeśli jeszcze są,dużo ziemi do kwiatów i szukać sadzonek rdestu Auberta i jemu podobnych. W celu poprawy nastroju zakupiłam w sklepie z Portugalią:) 4 płytki ceramiczne z numerkiem domu. Są to śliczne,malowane płyteczki,dwa numerki i kwiatkowe boki,utrzymane w kobaltowch niebieskościach,boki kwiatkowe błekitnożółty esflores:) Chodziłam wokół tych płytek całą zimę,pokazywałam przyjaciółce,mojej jednej córce,mojej drugiej córce,aż w końcu byłam rozpoznawana w tym sklepie,niemal zaprzyjaźniona,w każdym razie witana z uśmiechem. Wreszcie kupione,pięknie opakowane w złoty papier jak na prezent,bo to sklep z pięknymi portugalskimi rzeczami w sam raz na prezenty.Czyli już mam swoje urodziny,a to zupełnie niedługo. Jak patrze na swój nick,to wychodzi na to że 4 lata istnieje weranda,kto by się spodziewał,że tak niespiesznie,ale te lata miną. Pozdrawiam depresyjnie❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZdecydowanaWielbicielkaBajora
Patrząc przez okno, w pełni rozumiem nastroje depresyjne. Żeby jeszcze ta wiosna rzeczywiście zdecydowała się przyjść, a nie tak, waha się i drażni wszystkie spragnione słońca stworzenia boże. Melancholia staje się moim drugim imieniem, a trzecim zapewne będzie Infekcja, bo pod tym hasłem przeżyłam ostatnie trzy miesiące. Ciężko silę zastanawiam, czy dobrze zrobiłam rozpoczynając studia na tzw stare lata, bo czy warto? Każdy się dziwi, wzrusza ramionami, czepia się, że zaniedbuję obowiązki z braku czasu, generalnie puka się w głowę i zapytuje kiedy przerwę i wrócę do matkowanie, żonowania i gospodarowania pieleszami domowymi. Może tę moją melancholię jakoś twórczo pobudzę, słuchając Bajora, bo on, mimo że melancholijny, to zawsze jakaś tam iskierka się jarzy, i napełnia optymizmem. Nawiasem mówiąc będzie koncertował w Buffo, tu jest nieco więcej na ten temat http://www.sybil.pl/event/full-details/id/44749 , to dla tych umiejscowionych blisko Stolicy... Tylko podśpiewując sobie "Taka miłość w sam raz idealne..." pomyślę tym razem o sąsiadach a nie o moim małżeństwie, bo mój mąż od dłuższego czasu omija mnie wzrokiem, jakby sam mój widok sprawiał mu cierpienie a każde odezwanie się do mnie wymagało nadnaturalnego wysiłku. Strasznie to smutne, kiedy nasza obecność tak strasznie drażni najbliższych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosba o rade i pomoc
chcialabym wyslac piosenke Bajora na te forum, tak aby kazdy mogl jej posluchac. Lubie werande i czytam wszystko. prosze o rade. dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było tak miło w niedzielę, słońce i ciepło ... rozmawiałam z kuzynką z Hamburga - tam padał deszcz i było zimno. Zmroziła mnie ta wiadomość, bo oznaczała taką pogodę u nas za kilka dni. Tak się też stało. Niestety musiałam odnowić znajomość z dentystką w trybie nagłym i spotkała mnie niemiła niespodzianka. Dentystka mieszka na sąsiad niej ulicy i miała gabinet w mieszkaniu, było mi bardzo wygodnie; krótki spacer i już. Teraz przyjmuje w gabinecie, do którego muszę jechać - nie jest to daleko - metrem 2 przystanki, samochodem kilka minut, ale to nowa sytuacja, tym bardziej, że zapowiada się kilka spotkań. Linko 🌻, może dobry byłby w jednej donicy wiciokrzew? Jedna z odmian bardzo ładnie pachnie. Aurinko 🌻 polecam do obsadzenia pergoli aktinidię, ma jadalne owoce podobne do kiwi, tylko drobniejsze. Przy mojej pergoli w Modrzeńcu rośnie aktinidia, dławisz i wiciokrzew. Pozdrawiam zazimowo i bardzo wietrznie, chwilami też deszczowo Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiejszy dzień spędziłam w Warszawie. U lekarzy byłam dwóch, więc nie chodziłam po "świeżym" powietrzu tyle i ile trzeba. Warszawska wichura i zimnica niewiele mi dała się we znaki. Na szczęście. Mam nadzieję, że jutro będę już mogła wyjść do swojego ogrodu. Grządki czekają. Mam nadzieję, że zaświeci słońce i ukaże się błękitne niebo. Mam nadzieję, że ucieszy mnie zbliżająca się Wiosna. Przecież już śpiewają w polu skowronki i szpaki wróciły do swoich budek na moich lipach i brzozach. Mam nadzieję, że nie spadnie śnieg z deszczem, jak to zrobił był wczoraj. Mam nadzieję.... Kupiłam sobie dzisiaj Małgorzaty Kalicińskiej "Rozlewisko", "Powroty nad rozlewisko", "Dom nad rozlewiskiem". Wszystkie trzy tytuły w jednej wielkiej księdze, ogromnej. Będzie czytania, oj będzie :D Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aurinko🌻, będzie czytanie i to bardzo ciekawe. Ciekawa też była w TV rozmowa z córką autorki. Życie przynosi niespodzianki i zupełnie nieprzewidziane w życiu zwroty. Dobrze, że nie odczułaś paskudnej pogody, jaka dziś opętała miasto. U mnie panuje ciąg dziwnych wypadków. Wczoraj wróciłam od dentystki ledwie żywa, nie poszłam na gimnastykę, a dziś miałam wojnę kotów. Niestety wzięłam w niej udział i ręce mam podrapane i pogryzione. W domu panował pozorny spokój, kiedy wchodziłam do pokoju. Milka leżała spokojnie na dywanie a na parapecie zewnętrznym rozłożony był Harry. Zamiast zachować spokój i zamknąć okno wrzasnęłam \"Harry przyszedł\" i zaczęło się piekło. Przysłowie \"Gdzie dwóch się bije ...\" nie sprawdziło się w stosunku do mnie, nie tylko nic nie skorzystałam, ale stałam się ofiarą i Milki i Harrego - na swoje, zresztą, życzenie. Próby rozdzielania kotów zaznaczyły się pazurami i zębami na moich rękach. Wreszcie Harry poszedł do siebie a wystraszona Milka siedziała z ustawionymi ukośnie uszami i patrzyła w stronę balkonu. Po jakimś czasie wyszłam z domu, Harry podszedł do mnie z miną niewiniątka, (po drugiej stronie domu relacje między nami bardzo się zmieniają, Harry zmienia się w potulnego łagodnego koteczka) towarzyszył mi w jedną stronę (częściowo), później z powrotem, potem skręcił w inną stronę i zniknął. Nie na długo jednak. Kiedy otwierałam drzwi do mieszkania usłyszałam cichutkie żałosne miauczenie. Zeszłam na dół, wpuściłam nieboraka, zadzwoniłam do drzwi sąsiadki, kot wszedł a po chwili wyszedł z kotką współmieszkanką i zaczęła się ostra zabawa kotów w piwnicach. Wróciłam na górę, Milka już czatowała pod drzwiami w pełnej gotowości, ale uprzedziłam wszelkie zamiary szybko zamykając drzwi. Zapanował spokój, tylko za oknem słychać porywisty wiatr. Jutro wybieram się do księgarni. W ubiegłym roku byłam na koncercie Michała Bajora, miłe wrażenie pozostało po koncercie; bezpośredniość artysty i duża komunikatywność zrobiły na mnie duże wrażenie. Piosenki w jego wykonaniu bardzo mi się podobają. Pozdrawiam wietrznie i zawietrznie Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de Mello
:) Kaznodzieja był bardziej niż zwykle elokwentny i wszyscy, ale to wszyscy, byli wzruszeni do łez. No, może nie tak dokładnie wszyscy, ponieważ w pierwszej ławce siedział mężczyzna, patrząc prosto przed siebie, zupełnie nieporuszony kazaniem. Pod koniec nabożeństwa ktoś odezwał się do niego: "Chyba słyszałeś kazanie?" "Oczywiście, że tak", odparł niewzruszony człowiek. "Nie jestem głuchy". "Co o nim myślisz?" "Uważam, że było tak wzruszające, że mógłbym płakać". "To czemu, jeśli można spytać, nie płakałeś?". "Bo nie należę do tej parafii", odrzekł mężczyzna. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie już wieczorowo🌻 Pasjami lubię opowiadania Benigny🌻 o kotach.Pamiętam tę z rondem w przedpokoju:) Uwielbiam opowiadania Aurinko🌻 o czterech psach i jednej \"pancernej\",a raczej o zupełnie niepancernym sercu,samej Aurinko,która przygarnia:) Przepadałam za opowieściami Aleks🌻 o jej zwierzętach,to chyba były psy i koty razem wzięte:) Będę się cieszyć z opowiadań Jay🌻 o dzieciaczku,którego wszystkie będziemy ciotkami:) Koralio🌻?Jak u Ciebie ze zwierzętami?W każdym razie bardzo dobrze z roślinami:) A ja?Kocham tego swojego imitującego kota,trochę tak jakby była moją wnuczką:) Rozmawiam z nią i niestety przekarmiam.Moja córka,prawny właściciel kota postanowiła nieco ją odchudzić.Została zamówiona przez internet specjalna karma dla kotów 8 letnich.Prześwietne zapachy i smaki. Suchą karmę jeszcze jako tako kotka toleruje,ale puszki?Przepyszne puszki,coś w rodzaju kociej mielonki są oglądane,popychane nosem,zjadana jest ewentualnie galaretka jak już nie ma co. Dobra babcia przemyca dla kotki pojedyncze śmietanki do kawy,odchudzające:) zawartość tłuszczu 10%:) To jest to co koty lubią najbardziej!Gdy rozlega się trzask otwieranego maleńkiego zbiorniczka Imitacja już stoi przy miseczce,popycha główką moją rękę,tak że często nie mogę wylać do miseczki zupełnie symbolicznej zawartości. Mam nadzieję,że gdy przyjdzie wiosna kot się sam odchudzi polując na kawki i wspinając się wysoko na drzewa. Póki co kawki śpią:),a wiosna nie ruszyła się jeszcze zza morza. O czym zawiadamia Was z pewnym smutkiem Wasza korespondentka z Poznania:) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Linkę 🌻, witam Benignę 🌻 witam Jay 🌻 witam Mibę 🌻, witam Koralię 🌻, witam de Mello 🌻 Przesyłam wiosenne pozdrowienia z pól i łąk kurpiowskich, tych wokoło mojej wsi. :) Widziałam dzisiaj sznury dzikich gęsi lub innego krzykliwego ptactwa, jak zwykle kierujących się na pobliskie rozlewiska Bugu. Śnieg ponownie znikł z mojego podwórka i nawet na moment zaświeciło słońce. Wiosna, wiosna, wiosna 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Komódka –złodziejka Jak już obwieściłam na werandzie jestem właścicielką brazylijskiej komódki. Włożyłam dużo pracy w jej złożenie i skręcenie, o straconym czasie i pęcherzach na rękach nie wspominając. Kiedy zaczęłam zapełniać szuflady okazało się, że nie jest taka pojemna, na jaką wygląda; szuflady ma niewielkie i płytkie. Następnym odkryciem było tajemnicze funkcjonowanie komódki, zaczęło się poszukiwanie rzeczy, które wkładałam do szuflad, a kiedy je otwierałam nie było po nich śladu. Dziwny dźwięk przy szybkim zasuwaniu szuflady uświadomił mi, że rzeczy leżące na wierzchu wysuwają się z nich i wpadają do wnętrza. Tylne ścianki są po prostu bardzo niskie. Po domowych dyskusjach jak można to zmienić doszłam do wniosku, że nie doczekam się męskiej pomocy i „zadziałałam” sama. Przedpołudnie spędziłam na dorabianiu ścianek. Nareszcie nic, co włożę, nie będzie wpadać do czeluści a ja nie będę musiała odkręcać śrub w szufladzie, żeby je wyciągać. Ciekawa jestem, czy to już koniec przygód z moją komódką, czy jeszcze czymś mnie zaskoczy. Pozdrawiam z niewiosennej wiosny, zimnej i wietrznej, bo wiosny ciągle nie widać, nie widać, nie widać ... Benigna Ps. Milka jeszcze nie czuje wiosny, chciałam jej zmienić karmę na bardziej mięsną, ale przegrałam. Polecana Animonda Carny nie spodobała się kotce i nic nie pomogło - wróciłam do karmy poprzedniej, mniej mięsnej i mniej pachnącej. Szkoda. Śmietanka do kawy była w użyciu, ale z powodu tuszy została zastąpiona mlekiem light do kawy, bo maleńka śmietanka zaczęła się podwajać i potrajać a kotka pogrubiać i pogrubiać. No cóż, kotka rządzi a ja słucham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×