Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Zajrzałam na Werandę ... pusto. Powitała mnie olbrzymia pajęczyna, misternie i delikatnie zbudowana przez olbrzymiego pająka. Pusto, cicho, ciepło. 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻 Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miala mia
Dawno tutaj nikogo nie było🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już nie pamiętam kiedy ostatnio odwiedziłam nasz topik. Ten rok jest dla mnie tak dziwny, tak zakręcony i trudny, że nie mam zbyt wiele czasu i pamięci, aby odwiedzać Werandę. Dobrze, że chociaż Benigna 🌻 tu bywa i zostawia nam posty. Nie chciałabym zanudzać gości Werandy swoimi sprawami. Pominę zdarzenia smutne i dziwne, wspomnę tylko te radosne. Będę babcią !!!! Koniec października, a może na początek listopada przyniesie naszej rodzinie małego skorpionka :-) . To będzie dziewczynka ( jeśli USG nie kłamie) ❤️ Już nie mogę się doczekać. Pozdrawiam serdecznie 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zajrzałam na Werandę z sentymentu, wiedząc, że jest tu pusto bez śladów obecności dawnych rozmówczyń. Tymczasem - niespodzianka - pokazała się Aurinko. Jak miło. Gratuluję przedłużenia rodu - pojawi sie niedługo śliczna dziewczynka. Lato już mija, dla mnie wyjątkowe, bez wyjazdów, bez spotkania rodzinnego na Mazurach. Skręcona noga i jej rehabilitacja od czerwca pochłonęły najpiękniejszą porę roku. Codziennie jeżdżę i ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę ... Samochodu już nie mam i jeszcze nie mam. Uczę się komunikacji miejskiej, jest mniej wygodnie, ale nie ma kłopotów z parkowaniem. Co minęło - nie wróci. Na szczęście w przyszłym roku znowu będzie lato. Może lepsze, może spokojniejsze, bez burz, trąb powietrznych i powodzi. Na Werandzie pojawił sie kotek, otarł sie o nogi, pomruczał i ruszył dalej. Podobny do tego z filmiku przysłanego przez Aurinko (dziekuję, jest bardzo zabawny). Stawiam na Werandzie różowy koszyk z lawendą pięknie pachnącą. Może jesienią pojawią się goście i wznowimy rozmowy. Pozdrawiam i zapraszam. Benigna 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Zamierzałam już położyć się spać ( wczoraj spałam tylko dwie i pół godziny - bezsenność!), ale postanowiłam zajrzeć jeszcze na Werandę. Witam Benigno 🌻, tak miło, że ktoś jeszcze tu bywa i zostawia jakiś post, nawet najkrótszy. Dzisiaj na Kurpiach był piękny jesienny dzień. W pobliskim lesie mój sąsiad pozostawił trochę grzybów :-), nic w tym nie byłoby dziwnego gdyby nie dodać, że w drodze do Puszczy Białej, zwykle "przelatuje" mój prywatny lasek, ten za miedzą. A że las jest młody, więc dużo w nim grzybów. Sąsiad ma zwykle pełen kosz, a ja zwykle się złoszczę. No..., ale dzisiaj było inaczej. Dzisiaj to mój kosz był pełny. Zaczęło się wrześniowe grzybobranie!!! :-) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Werando 🌻 🖐️ Pokazały się grzyby. Nastało grzybowe, grzybiarskie szaleństwo. Przy drodze dziesiątki samochodów, w lesie setki grzybiarzy ( jak na promenadzie), przy głównych drogach kilogramy grzybów różnych kolorów i wielkości. Szkoda tylko, że jutro zostanie w lesie góra śmieci :-( 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj kochana werando...:( nie było mnie tu wieki ale cóż mogę napisac w momencie kiedy serce i dusza zbolała ... Kłopoty to ostatnio moja specjalność .Jednak okazało sie ,że nie ma takich sytuacji z których by człek nie wylazł ... po prawie roku" wyrwanym" z życiorysu chyba znowu nieśmiało uwierzę w ludzi...🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Mibo, miło, że jesteś, może znowu odnajdą się werandowe duszyczki. Widzę, że nie jestem osamotniona w zmartwieniach. Co za rok! Takiego w moim życiu dawno już nie było. Czasem myślę: kto uwziął się na mnie i dlaczego - tak jak gdyby chciał mnie zniszczyć i zmieść z powierzchni ziemi, a ja się nie daję i brnę przed siebie z jakimś wielkim uporem. Grzybów wszędzie pełno, ale ja ich nie kupuję, wystraszona licznymi nagłośnionymi wpadkami. Nie znam się na grzybach, nie umiem ich zbierać, u przypadkowych sprzedawców nie kupuję. Jestem pewna: gdybym kupiła - z pewnością trafiłabym na 1 trujący. Nie dam szansy złu. Załatwiam teraz sprawy w urzędach i jakoś nie mogę zakończyć, ciagle coś pozostaje. Stawiam na Werandzie donice z pelargoniami, które po smętnym lecie ze słabymi kwiatami i podziurkowanymi przez slimaki liśćmi - rozkwitły przepięknie. Pewnie to gatunek jesienny a nie letni. Pozdrawiam ciepło słonecznie jesiennie Benigna 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam deszczowo ,pochmurnie,smętnie,smutno i jak tam jeszcze ...:( Pogoda działa na mnie ostatnio jak czerwona płachta na byka :O Kręgosłup pęka mi w szwach ... Myśli jak wściekłe kłębią sie czasami pod czaszką ...uciec gdzies i mieć święty spokój ...telefon wywalić do klozetu i spuścić wodę!....zamknąć drzwi i wyjechać gdzieś w nieznane choćby pod namiot i najlepiej w bieszczady .Benigno dla mnie ten rok tez był chyba najgorszy w życiu ... Ale jedno pocieszenie w tym,ze już chyba idzie ku lepszemu- jeszcze muszę sie tylko wyleczyć z tego paskudnego sarkastycznego tonu i złośliwych uwag ,szpilek,które posyłam ostatnio wszystkim wokół :( Szkoda mi tylko moich bliskich bo nie wiedzą jak mają "stanąć" żeby mnie nie wkurzyć .Niedawno była u mnie moja przyjaciółka -mieszka w wielkim mieście-poprosiła o azyl w moim domu :D Znaczy sie zwyczajnie dała nogę od rodziny na 3 dni... Zamknęłyśmy sie w pokoju na górze i w towarzystwie %% wyzalałyśmy sie jedna drugiej .uuuuufffff na drugi dzień mój maż przestraszył sie mnie ... No cóż kazdy z nas jest tylko człowiekiem . Na kaca poszłyśmy na grzyby ale nic z tego bo najmniejsza próba pochylenia sie po zdobycz groziła przyjęciem pozycji horyzontalnej . Ja także boje sie jakiś dziwnych podejrzanych grzybów .U nas również zdarzył sie wypadek śmiertelny ze 2 lata temu . czasem myślę,że wolę ich nie jeść ... W lesie natomiast zbieram szyszki i potem maluję je złotolem i robię różne dekoracje. O rany ...mam nadzieję ,że juz trudne dni mam daleeko za sobą .🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jestem złaaaa :-( napisałam po południu taki długi i z serca płynący post, ale w tak zwanym międzyczasie zaczęła się nagła gwałtowna burza i padła elektryka w naszej wsi. Na krótko, ale to wystarczyło. Wracam do komputera na naszą Werandę - po kilku godzinach, po "obrządku". Witam serdecznie Mibę 🌻 i podziękuję Benignie 🌻 za przystrojenie Werandy w jesienne pelargonie. Wrócę jutro i ponownie spróbuję opowiedzieć o dziwnym roku 2010 ;-) Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aurinko, nie denerwuj się zagubionym postem, dla mnie to jeden z wypadków przy pracy, z gatunku tych mniejszych. Myślę, ze każdemu z nas nie udało się uniknąć takich wypadków. Ja miałam je i miewam nadal. Znacznie gorszy dla mnie był przypadek, kiedy mój laptop wyczyścił sie z całej zawartości. Zniknęło wszystko na zawsze, niczego nie udało się odzyskać, powróciło fabryczne ustawienie - czyli zupełna czystka. Poczatkowo czułam się fatalnie, potem stwierdziłam, że na tym nie kończy się świat i zaqczęłam od początku, ale już zupełnie inaczej. Wczoraj robiłam poletnie porządki na balkonie i zdałam sobie sprawę z tego, że nie można mieć wszystkiego, bo zawsze pojawia się jakieś "albo - albo". Zawsze mialam piękne pelargonie a w tym roku nie chciały kwitnąć całe lato, bo pnącza zabrały im słońce i swiatło. Dlatego wyrosły wybujałe i bez kwiatów. Teraz pnącza znacznie się przerzedziły i zaczynają się pojawiać kwiaty. Kotka upodobała sobie przesiadywanie na zewnętrznym parapecie okna i balkon nie jest już dla niej tak atrakcyjny jak dawniej. Dziś poprawiałam sobie humor czerwonym winem do obiadu i chyba trochę przesadziłam. Nie w takim stopniu, żebym musiała iść na grzyby, ale rozgadałam się i w czasie obiadu wygłosiłam kilka monologów. Widzę, że rozpęd jeszcze we mnie pozostał, więc może lepiej zakończę werandowy monolog i pożegnam się niedzielnie. Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ postanowiłam klikać co jakiś czas "ctrl+" ( znaczy: kopiuj :-) ), może mnie to uchroni od gubienia postów, szczególnie tych dłuższych i od serca. Dzisiejszy dzień był słoneczny i ciepły; taki, jaki przystało na polską złotą jesień. Spacerowałam po ogrodzie - umiarkowanie, bo ból kolana nie mija, podjadałam ostatnie maliny ( dobrze, że kiedyś kupiłam kilka krzaków tych naprawdę późnych) i bawiłam się z nowym psem, bo trzech na podwórku mi było mało ;-) i przygarnęłam kolejną znajdę. Włączyłam też na klika dłuższych chwil "znieczulacz", czyli telewizję. Ogląda się jakieś filmy, jakieś seriale ( najlepiej komediowe) i nie trzeba wtedy myśleć o kłopotach i czekających nieprzyjemnościach (będę świadkiem oskarżenia w sprawie karnej o bestialskie pobicie psa). Marzy mi się, aby ta polska złota jesień trwała, i trwała i trwała. Lato było dla mnie zbyt gorące. Benigno 🌻 masz na balkonie istny zaczarowany ogród. Musi być piękny, szczególnie o tej porze roku; Intryguje mnie ten rdest (?) Jak to się dzieje, że tak dobrze udaje się na balkonie? Czy wymaga specjalnych donic i traktowania? Na stodole została mi jedna pusta ściana, w miarę nasłoneczniona. Czy będzie się miał tam dobrze? Życzę słońca i pogody ducha 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aurinko, moje pnącza nie rosną na balkonie w donicach. Ich korzenie znajdują się na parterze w ogrodzie sąsiadki. Rdest Auberta przyplątał sie z jedną z gałązek winorośli, zaczęłam jego gałązki przeplatać przez tralki balustrady i mam zielony balkon. Z drugiej strony wspiął się winobluszcz japoński zaproszony przeze mnie. Rdest Auberta jest pnączem najszybciej rosnącym u nas. Jest odporny i bardzo ekspansywny, nie ma szczególnych wymagań. Na pewno będzie mu dobrze na ścianie stodoły. Niestety nie udaje się go rozmnożyć z gałązek, trzeba kupić gotową sadzonkę. Polecam tę roślinę, bo jest dekoracyjna i pięknie kwitnie girlandami białych drobnych kwiatków. Składanie zeznań w sprawie karnej nie jest przyjemne. Trzeba mówić rzeczowo, konkretnie przedstawić sytuację - a to nie jest łatwe, bo czasem fakty zacierają się, gubi się kolejność i trudno się skupić stojąc przy barierce. Ale dasz radę, bo nie można ludziom darować znęcania się nad zwierzętami. Jeśli moja pomoc będzie potrzebna - skontaktuj się ze mną. Pozdrawiam Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej 🖐️ od czasów historii z pobiciem psa w naszej wsi kurpiowskiej zaczęło się źle dziać. Mieszkam na Kurpiach dziesięć lat, wcześniej - przez osiem lat spędzałam tam każdy każdy każdy weekend. Nigdy jednak nie spotkałam się z takim podziałem mieszkańców ( ok. 230 osób) jak obecnie: na tych co to lubią psy i o nie dbają i na tych, co to ich nie lubią psów i nimi poniewierają. Tych ostatnich jest z każdym rokiem coraz mniej. Na szczęście :-) Mój sąsiad czeka na rozprawę sądową karną, ja czekam na świadkowanie w tej sprawie i z niepokojem obserwuję sytuację. Wczoraj jeden z dużych psów sąsiada ( porządnego gospodarza z końca wsi) urwał się z uwięzi (pierwszy raz! ) i biegając po okolicy stoczył walkę z nieznanym nam psim przybłędą. Poszło o suczkę, a jakże. Niestety, mniejszy i słabszy łaciaty przybłęda zginął tragicznie. To się w naszej wsi zdarza średnio raz w roku. Takie jest życie. Tym razem ten oskarżony w kwietniu br. o pobicie psa mój sąsiad ( :-( ) wezwał policję. Był mandat - bo się należał. Było pouczenie, ale powstał kłopot.... no bo kto pochowa psa. Byłam w tym czasie w Warszawie, bo w innym przypadku byłabym pochowała nieszczęsnego psiaka i nie byłoby sprawy. Ale sprawa jest. Przyjechały dzisiaj( po raz pierwszy w historii ) do wsi specjalne służby i zapragnęły zutylizować zwłoki. A zwłok nie ma. Nikt nie chce się przyznać do "niecnego" czynu. Jest więc znowu śledztwo. Kolejne. Teraz pół wsi kłóci się o psy. Kłótnie są o psy małe i duże, o te groźne i o te słodkie, o to, że są na drodze i w lesie, że biegają po łąkach i polach ( ja widuję średnio jednego psa dziennie). Każdy odgraża się, że zawiadomi policję. Nagle psy zaczęły "zagrażać " zdrowiu i życiu obywateli... Oszaleć można. A wszystko przez gospodarzy, moich sąsiadów, którzy wciąż biegają po wsi i szczują, ale już psy, tylko ludzi. Ja pozamykałam dzisiaj na klucz obie bramy i furtkę, aby ktoś przypadkiem nie wypuścił na drogę mojej czwórki psich znajd. Mam już dosyć kłopotów. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdzie jest kot? Nasze podwórko jest bardzo zakocone. W domach mieszkają koty wychodzące i niewychodzące, ile ich jest - trudno powiedzieć. Moja kotka Milka jest bardzo płochliwa. Boi się wszystkiego a chyba najbardziej opuszczania domu. Siedzi więc w mieszkaniu i bierze czynny udział we wszystkim, co się dzieje. Ma punkt widokowy na balkonie, na której lubi przesiadywać. Gorącym latem tego roku Milka odkryła nową rozrywkę: przesiadywanie na zewnętrznym parapecie i monitorowanie okolicy. Ponieważ kotka jest bardzo ostrożna wierzyłam, że nic jej nie zagraża, a jeśli nawet by z parapetu spadła, to miękko wyląduje w ogródku sąsiadów. Spokojnie wybrałam się po zakupy, a kiedy wróciłam - w domu nie zastałam kotki. Poszukiwania nie dały rezultatu, kotka zniknęła. Postanowiłam szukać jej w nocy, kiedy nie będzie ludzi, ani psów. Nie mogłam się skupić na niczym, w domu panowała głucha cisza i pustka. Nagle odezwał się dzwonek domofonu i sąsiadka zaprosiła mnie do suszarni. Tam wciśnięta między parapet i uchylne okno leżała moja kotka. Nie ruszała się i nie reagowała na nikogo, bardzo wystraszona. Okazało się, że sąsiad z sąsiedniej klatki wszedł do suszarni i zobaczył kota, wezwał sąsiadkę, myśląc, że to jej kot, który wszedł przez uchylone okno i nie może wyjść. Zdjęłam oporną i sztywną ze strachu kotkę z parapetu, dosłownie wyszarpnęłam ją z ukrycia. Niosłam ją do klatki i wtedy Milka poczuła się u siebie, wyrwała się i pobiegła po schodach do mieszkania. Radość kotki nie miała końca, najpierw rzuciła się na jedzenie, a potem mruczała, mruczała, mruczała ... Dziś Milka odsypiała swoje przygody a ja myślałam o tym, że gdyby sąsiad nie poszedł do suszarni - nie wiadomo jak długo kotka byłaby tam uwięziona. Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, Benigno 🌻 jakże się cieszę, że Milka jest już w domu, że może wygrzewać się na parapecie znowu bezpieczna i szczęśliwa :-) Obiecałam sobie, że cztery psy to absolutnie górna granica dla mojego zwierzyńca. Kiedy w maju tego roku przez tęczowy most odeszła moja ukochana jamniczka Czata, w domu zostało trzech psich rezydentów. Niezbyt długo. Kilka dni temu przygarnęłam Misię, tę, którą karmiłam od kilku lat. Mieszkała w psiej budzie za moją stodołą. Było jej tam dobrze, czasami przyprowadzała kolegę i razem grzali się w zimie zagrzebani w sianku. Niestety ostatnio stało się w naszej wsi coś dziwnego - niektórym mieszkańcom nagle zaczęły przeszkadzać wszelkie psy. Spokojna i płochliwa Misia też. Musiałam więc wziąć ją pod swoją opiekę i wpuścić na podwórko ( w tajemnicy poradziła mi to życzliwa sąsiadka). Jest nas teraz sześcioro: cztery psy, dwoje ludzi i ....myszy. Znowu się pokazały, a nie było ich dwa lata ;-( 🖐️ PS polecam tę stronę http://www.ekonsument.pl/a_c18_dobre_zakupy.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grace_07
Witam koleżanki pogaduszek na werandzie, jestem na forum po raz pierwszy . Jeżeli przyjmiecie mnie do swojego grona będzie mi bardzo miło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witamy Grace 🌻 jestem pewna, że będzie Ci z nami dobrze. Mamy na Werandzie piękną jesienną dekorację (co prawda, trzeba użyć odrobiny wyobraźni, aby to zobaczyć ;-) , ale co to dla nas ;-) ), dekorację zrobioną przez Benignę 🌻. Mamy na stoliku aromatyczną herbatę i nasze ulubione ukochane zwierzaczki u naszych stóp. Benigna zaprasza swoją kotę Milkę, ja - cztery psiaki - znajdy, jeden zabawniejszy od drugiego, a Linka głaszcze swoją pupilkę o zabawnym imieniu Imitacja. A czy Ty Grace 🌻 masz swojego ulubieńca? Pozdrowienia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Miałam nadzieję, że przysłowiowa "polska złota jesień" potrwa odrobinę dłużej. Był wysyp grzybów, winorośl przebarwia się w fantastyczne kolory, spadają kolorowe liście z drzew. Tylko słońca nie ma :-( Napaliłam w kominku, wzięłam już książkę do ręki, tę którą przygotowałam na długie zimowe wieczory, a przecież wolałabym pójść do lasu na grzyby lub chociażby na spacer z moimi czworonogami. A jak tam w mieście? Cy gdzieś po ulicach snuje się słoneczna ciepła nostalgiczna jesień? Bo na Kurpiach jej nie ma :-( 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesień piękna i słoneczna zakończyła się w niedzielę w mieście. Na szczęście w ubiegłym tygodniu zdążyłam pojechać do Żelazowej Woli i do Modrzeńca. W Żelazowej Woli park jest pięknie uporządkowany, dworek z zewnątrz też, gorzej z wnętrzem: jest puste, bardzo skromne dekoracje na ścianach, głównie kopie rękopisów i obrazów. Żadnych mebli, żadnych przedmiotów, tylko fortepian. W wydzielonym pomieszczeniu ekrany i ławeczki i to wszystko. Dla mnie oznacza to całkowity brak klimatu epoki. Szkoda. Muzyka dobiega z parku przez otwarte okno. Bilety za zwiedzanie parku i muzeum - bardzo drogie. Przy wejściu do parku pojawiła się kawiarnia Magdy Gessler z białymi parasolami. Kilka kilometrów dalej we wsi Brochów znajduje się piękny kościół, w którym został ochrzczony Chopin. Jest zadbany, widać, że otoczony dobrą opieką, Wokół piękna zieleń i kamienie z napisami otaczających wsi. Warto zajechać tu z okazji przyjazdu do miejsca urodzin Chopina. W Modrzeńcu ogród zarósł w tym roku i tak już przezimuje, bo bez samochodu trudno tam dojechać. Orzechy zostały dokładnie wyzbierane; ciekawe, czy coś zostało dla wiewiórek. W mieście padało, lało i znów padało, ale do wczoraj było ciepło. Wieczorem wracałam z teatru i czułam ochłodzenie. Dziś było bardzo zimno i ciemno. Noc zapowiada się zimna. Wierzę, że wróci jeszcze ciepła jesień, zamglone słońce i przewinie się babie lato. A na chłodny wieczór polecam musical Les Miserables w teatrze Roma. Pozdrawiam i zapraszam na Werandę nowego gościa - Grace Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grace_07
Grace Witam koleżanki na zaczarowanej werandzie. Nie pisałam, ponieważ pogoda za oknem oraz realia życia wpędziły mnie w depresję (nikt i nic się nie liczy). A przecież były takie cudowne dwa dni w tym tygodniu, ze było mi cudownie (mimo padającego za oknem deszczu). Dosyć tych smutków dziś świeci słońce jest cudowny dzień. Wybrałam się na jesienny spacer do Łazienek. Bajka. Drzewa mienią się różnymi kolorami. Spadające liście wirują jak płatki złota za czym spadną na ziemię. Kasztany czekają, aż przyjdą po nie dzieciaki. Wiewiórki pieczołowicie "chomikują" orzechy (ciekawe czy je znają zimą) :). Lubię takie dni, lubię słońce i odrobinę ciepełka. Teraz wezmę się do przygotowania małej czarnej. Do zobaczenia ponownie na Werandzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Czy znacie takie "sny" po grzybobraniu, kiedy po zamknięciu oczu widzi się las, drzewa, krzaczki, a pod nimi ... grzyby, mnóstwo grzybów. A może kiedyś grałyście zbyt długo w grę komputerową, na przykład z popularny kiedyś Tetris? Później zamyka się oczy i ... dla się gra. Czyste szaleństwo. Dzisiaj cały dzień robię komputerowy album fotograficzny i nie mogę się od niego oderwać. Już mi szumi w głowie, a w oczach latają mroczki. Przesadziłam :-( , przyznam, że przesadziłam. Patrzę wokoło i wszystko kadruję, oceniam, czy się "zmieści na stronie albumu, w jakim układzie będzie się prezentować najlepiej. To nic, że to stół, czy lampa, a nawet pies... ważne, żeby album się udał i wszystko pasowało. Chyba dam na jakiś czas spokój. Witaj Grace 🌻 bardzo mi przykro, że dopadła Cię depresja. Mam nadzieję, że to jesienna depresyjka a nie stała "deprecha". Znowu mamy zbyt mało słońca, dni są ciemniejsze, trudno się przyzwyczaić. Znam to. Kiedy mnie napada kurpiowska nostalgia, próbuję zastosować radę mojej koleżanki - pani psycholog z długoletnim stażem. Uważność! Trzeba zastosować uważność. Każda czynność powinna być wykonywana bez pośpiechu; zdecydowanie, starannie i ś w i a d o m i e. Trzeba "czuć" (zapach, fakturę, ciężar, smak) każdą czynność jaką się wykonuje, bez względu na to, czy to jest obieranie ziemniaków, czy zmywanie talerzy. Jeśli pamiętam o tej zasadzie i ją stosuję - zawsze pomaga. Spróbuj :-) Życzę poprawy. Pozdrawiam serdecznie Werandę 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grace_07
Aurinko, Dziękuję za dobre rady. Postaram się je zastosować i w miarę wykorzystywać w realiach życia. W dniu dzisiejszym już jest trochę lepiej :). Słońce jest cudownym źródłem dobrej energii. Co dziennie rana zwracam się do mojej gwiazdy z czterema życzeniami (dwa pierwsze zdrówko i energia o pozostałych później). Weszłam do onet-u i przeglądałam zdjęcia bezdomnych psów. Jeżeli kiedykolwiek będę miała domek (oczywiście z werandą) wezmę chociaż dwa bezpańskie psy. Jak na rzazie mam zwariowaną kotkę (ma już 15 lat) i sypia ze mną. Czasami budzę się i oprócz kotki mam myszki (całe szczęście, że to tylko zabawki).:). Pozdrawiam wszystkie znajome z werandy i do zobaczenia przy gorącej aromatycznie pachnącej kawusi. Grace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest już późno, zamierzałam iść spać, ale... postanowiłam zajrzeć jeszcze na Werandę. Tak, z przyzwyczajenia i ciekawości. Cieszę się z każdego nowego postu. Ostatni post naszej Grace 🌻 był już pogodniejszy :-) mam nadzieję, że i Benigna 🌻 dotrze do nas na Werandę i napisze coś ciekawego.. może o swojej prześlicznej kotce? coś pogodnego ? i krzepiącego ... Powinnyśmy sobie pomagać. Gdyby tak jeszcze Linka 🌻 się odezwała się do nas, nie mówiąc o zajętej i zapracowanej Mibie 🌻 - to dopiero byłoby święto, jesienne i miłe. Przeglądałam dzisiaj notatki jakie robiłam, kiedy była u nas na wakacjach na Kurpiach nasza wnuczka Amelia. Mieszka i uczy się w Pensylwanii i mimo, że rozmawia z mamą po polsku, to kaleczy nasz język, czasami w sposób bardzo zabawny. Zanotowałam kilka fraz: "ona wie" to dla Amelki - "ona będzie wieła"; Amelka kiedy pyta czy może coś powąchać, mówi: "czy mogę pachnąć ? "..., kiedyś przeprosiła, że "pochlapiła " nową sukieneczkę. W następnym poście zacytuję jeszcze kilka innych, równie zabawnych :-) Pozdrawiam serdecznie 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Proszę o radę. Poproszono mnie dzisiaj o świadkowanie przy rozwodzie. Ciśnienie skoczyło mi do granic przyzwoitości. Przestraszyłam się i zasmuciłam. Nie przypuszczałam, że małżeństwo mojej siostrzenicy ( przyszywanej) jest aż tak nieudane. W końcu dowiedziałam się co tam naprawdę się dzieje między nimi- i - nie mogę pojąć jak to się mogło stać. Dwa świadkowania w jednym roku to zbyt dużo. Mam dość :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzeczywiście Aurinko🌻 masz niełatwą sytuację z tym świadkowaniem. Jakiś ten rok jest dziwny i "zakręcony". Nie wspomnę o okropnej długiej zimie, która dla mnie trwała całe wieki. Kiedy wreszcie odeszła myślałam, że będzie lepiej, ale już pod koniec maja u mnie zaczęło sie dzieć źle. Potem wszystko potoczyło się po równi pochyłej. Wszystko, co mogło się nie udać - to się nie udało, co miało się udać - też się nie udało. I tak wszystko zaczęło się nakręcać w niedobrym kierunku. Już nie liczę na poprawę, nie spodziewam się niczego dobrego. Oby tylko nie było nic złego. Ten rok kończy się już niedługo i mam nadzieję na następny lepszy. Pozdrawiam jesienną Werandę Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja Droga Werando, dzisiaj, mimo szarugi za oknem, ja o dziwo mam dobry nastrój. Jak długo? nie wiem. Oby jak najdłużej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×