mam ochote na romans.............

mam dość rutyny w małżeństwie.Marzy mi sie płomnienny romans taki z ikrą.Czy ktoś już miał tak?

a może masz rację...

a tylko rutyna się wkradła, to nie ryzykuj tego, co masz w domu dla upojnych chwil bo na dłuższą metę nie warto. A iskrę można też mieć z własnym mężem jak się dobrze postarasz. Gdzieś tu widzialam topic o rozpaleniu męża.

ech...trudno tu wyrokowac... dobre malzenstwo,wiec nie ryzykowac i probowac wskrzeszac... A jak sie przez lat 10 wskrzesza i stara i nic z tego nie wychodzi? Ja zaryzykowalam..mialam romans...nie zaluje! Nadal jestem zadowolona z mojego malzenstwa(procz sexu ,jest kiepski i nudny) Cala reszta jest zgrana i udana. Od czasu do czasu spotykam sie z moim ''przyjacielem''. To romans z ikrą , namietny,rozkoszny, czuje sie jak kobieta, o ktora sie zabiega,dba,piesci. Bez burzenia istniejacych zwiazkow. Byc moze ktos nazwie to inaczej, to juz wasz problem. Ja jestem zadowolona :)

jak się nic nie czuje, nie tęskni i nie myśli. Potem same kłopoty, nie polecam..

mieliśmy problemy z seksem , tzn. ja , nie podniecał mnie moj partner , ale zaczelismy duzo rozmawiac wlasnie o seksie o swoich fantazjach, pragnieniach i obecnie bzykamy sie znowu jak dzikie norki

Ja też mam, z takich samych powodów, kiedyś spróbowałem i trudno było sie z tego wywikłac - dużo problemów, mimo to czuje, ż wciąż spróbowałbym znów

ja też mam ochote na romans!!!

my też --> tylko widzisz u nas to tak się wszystko chrzani, że już nie mam ochoty...a może to właśnie przez romans..

jak masz romans , to niestety nie wiem , co napisać , ja też miałam i to ogromną ochote na małe co nie co na boku , ale za bardzo mi zależało , teraz nie żałuje , a ty no coz kazdy jest inny

taki ognisty, nieprzewidywalny, zmysłowy taki, że ciary po pleckach...

już nie mam za to żal został

myślałem, ze mozna mieć romans z własną żoną - próbowałem, jak bóg na niebie, ale za dużo sie nawarstwia miedzy ludźmi przez lata. Jakiklwiek oddech jest mozliwy tylko poza zwiazkiem - ale dużo sie za to zawsze płaci - mimo to myśle, że warto...

warto po to by ciągle czuć sie mężczyzną - ważnym dla drugiej osoby nie tylko jako źródło pieniędzy i opieki - nawet jeśli to złudzenie

ale ma to swój koniec który potwornie boli. Ja już drugi raz bym nie chciała no chyba,że można nic nie czuć

ochota bywa złudna, czasami romans moze sie odbijac przez wiele lat niesmakiem uwierz mi czasem lekiej odpoczac od siebie i spróbowac jakos inaczej powodzenia > ja mam za soba zdrade ale nie jest to dobry pomysł choc nas neci i szukamy odmiany, mysle ze nie warto. zawsze po trudno spojrzec w lustro.........

zgadza sie - boli - nie da się ukryć. jednego jednak mozna uniknąć - oszukiwania kochanki - nie warto robić jednego - obiecywać i mamić - robić gesty - tworzyć pozory. Moje doswiadczenie jest takie, że żony zawsze są silniejsze... a to co najbardziej boli to oszukiwanie obu stron

w moim przypadku mamienia nie było, zakochałam się ot co teraz za to płacę..i to sporo

zone lub meza mozna i nalezy oszukiwac , a kochanki czy kochanka nie?

nie potępiaj bo tu nie o tym. daj spokój ..

coz za hipokryzja :D jaka logika, niesamowite :D nie mam ochoty nawet tego komentowac

z oszukiwaniem w małżeństwie to jest tak, ze bierze sie ono z wielu lat nieporozumień - unikania rozmowy i uprzedzeń - zawsze wiesz co to drugie powie i przestajesz go lub jej słuchać - z kochankami jest inaczej - to poczatek - po co zaczynac od kłamstw

kto jest bez winy...

niech pierwszy rzuci w niego kamieniem - dzięki "wszystko jest ok"

masz racje bywalec , ale nawet jesli sie wyjdzie z punktu ze komletnie nic nie obiecujesz kochance , to i tak nikt i nic nie zagwarantuje ze sie nie zakochacie, i potem jest tak jak pisze pani.."wszystko jest ok"

tak bym chciała, żeby wszystko było ok..

zalujesz? nie chcialabys tego nigdy przezyc?

żałuje bo tęsknie, jestem przepełniona jadem i złością

dlugo to trwalo?