Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciekawa99

Jak to jest ze Świadkami Jehowy??

Polecane posty

Anno --> bardzo dziękuję, za to co już napisałaś, ale pojawiło się teraz więcej pytań. Nie bardzo wiem, jak wygląda struktura w zborze, przed iloma braćmi starszymi wyznaje się swoje grzechy, czy to są mężczyźni, czy skład mieszany? Czy ci, przed którymi wyznaje się swoje grzechy są związani jakąś tajemnicą, tak jak ksiądz katolicki tajemnicą spowiedzi, czy wolno im potem między sobą, czy z innymi, o tym rozmawiać, wracać do tej sprawy w rozmowie z tym grzesznikiem? Ktoś, kto zgrzeszył powinien sam przyjść i się przyznać, no tak, ale jak to dokładnie wygląda? Czy musi dokładnie opisać co i jak zrobił, gdzie, kiedy, z kim, ile razy, opisać to ze wszystkimi szczegółami, czy tylko w ogólnym zarysie? Czy dostaje jakąś pokutę, jakieś zalecenia do wypełnienia? Np. naprawić szkodę, przyznać się jeszcze komuś, np. mężowi do zdrady, kogoś przeprosić, z kimś zerwać kontakty, np. po to żeby już więcej nie narażać się „na pokuszenie”? Tak się dzieje, kiedy ktoś popełnia grzech ciężki, a inny grzech? Czy też jest podział na powszednie i ciężkie? A wykluczenie? Jak to wygląda? Czy to się ogłasza w obecności tej osoby i wobec całego zboru, czy po prostu ktoś, ze starszych mówi jej na boku – więcej tu nie przychodź, zostałeś wykluczony? Napisałaś, że jak przyjdzie i sam się przyzna, być może nie będzie mógł głosić, przez jakiś czas, to oznacza, że to przywilej, że każdy Świadek chce głosić, że lubi to robić i się z tego cieszy, że może? A mi się wydaje, że gdybym ja, np. miała zostać Świadkiem, to dla mnie byłoby to najgorsze, tak chodzić po domach., chociaż wtedy może zmieniłabym zdanie, ale teraz tak właśnie myślę. A co w przypadku, kiedy sprawa wychodzi po wielu latach? Czy fakt, że ktoś coś ukrywał tak długo ma znaczenie, nawet jeśli teraz bardzo tego żałuje, będzie jakoś surowo/surowiej potraktowany? Napisałaś : „czasem bywa tak, że osoby postronne wiedzą o takim fakcie, ale nie informują nikogo ze współwyznawców grzeszącej osoby”, czy to znaczy, że czasem ktoś, kto nie jest Świadkiem o tym powiadamia i Świadkowie podchodzą do tego poważnie? Dużo tych pytań, wiem, ale to wszystko bardzo mnie ciekawi i, z pewnego względu, bardzo interesuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ufffff sporo pytań W każdym zborze są bracia starsi i słudzy pomocniczy-wszyscy to mężczyźni, którzy mogą pełnić te funkcje tzn. muszą spełnić określone warunki. Każdy z nich musi zachować dyskrecję w takich sprawach. Chociaż sprawy dotyczące popełnienia jakiegoś grzechu należą głównie do starszych, a dokładniej do powołanego Komitetu sądowniczego, nie mogą rozmawiać o tym z nikim do czasu wyjaśnienia sprawy-nie wolno nikogo wtajemniczać nawet po zakończeniu sprawy. Rozmowy odbywają się kilkakrotnie do rozwiązania sprawy i później jest to traktowane, jak sprawa zamknięta. Jak dokłądnie się to opisuje to nie wiem, ale jeżeli chodzi o popełnienie grzechu nieczystości to nikt na pewno nie pyta o szczegóły-jest to niesmaczne. Wystarczy np. \"zdradziłem żonę z inną kobietą raz (lub kilkakrotnie) zależy czy ten ktoś tkwi nadal w tym grzechu czy z tym skończył-wtedy kara jest też inna. Bracia często pomagają danej osobie wywrać się z tego, jeżeli sam nie potrafi-wspierają go udzielają rad, jak z tym skończyć itp. Nakłaniają do przyznania się przed małżonkiem, osobą skrzywdzoną, naprawienia \"szkody\" zadośćuczynienia, zerwania kontaktów ze złym towarzystwem (tym które nakłania do pozostawania w grzechu). Podziału jakotakiego nie ma, sami jesteśmy w stanie orzec, jak ciężkie jest przewinienie, które popełniliśmy (jest przecież różnica między morderstwem a kradzieżą, nawet kodeks karny te dwa przewinienia nie traktuje jednakowo) , każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie. Oczywiście jeżeli ktoś popełnia grzechy typu- kłótnia, przekleństwo, złorzeczenie np z zazdrości to takie grzechy nie kwalifikują się do wyznawania ich przed starszymi wystarczy pomodlić sie i szczerze tych grzechów załowac, Chyba, że jest to grzech, który popełniamy notorycznie np. nie możemy uporać się z przeklinaniem, więc najmądrzej jest iść do starszych po poradę, jak sobie z tym poradzić, ale wtedy raczej nie czekają nas jakieś ograniczenia w przywilejach. Wykluczenie polega na tym, że na Komitecie sądowniczym dana osoba jest o tym informowana (albo przed tym faktem starsi odweidzają tą osobę w domu i informują o tym), a dopiero później ogłasza się to na zebraniu w zborze, że dana osoba została wykluczona. Głoszenie owszem jest przywilejem, nie każdy może głosić. Aby zostać głosicielem trzeba spełnić określone warunki, to jest dopiero początek drogi do chrztu. Dla mnie też wydawało się to najtrudniejsze, ale jak się mocno wierzy i pragnie przyjąć chrzest to w nas samych budzi się taka potrzeba. Nie oznacza to, że nie czujemy strachu i wątpliwości, \"jak to będzie?\". Z czasem jednak uczymy się jak czerpać radość z tego przywileju. Zdarzają się sprawy \"zamierzchłe\" każdy tzw. \"donos\" jest traktowany poważnie, ale zawsze zaczyna się od tego aby danej osobie udowodnić, że taki grzech popełniła. W moim byłym zborze zdarzyła się sytuacja, kiedy sługa pomocniczy przez prawie 10 lat ukrywał kochankę i pozamałżeńskie dziecko. Ponieważ był majętny nie sprawiało mu problemów ukrywanie wydatków na drugą rodzinę. Kupił nawet kochance mieszkanie w Warszawie i utrzymywał na takim poziomie, że nie musiała pracować, często wyjeżdżał w interesach, więc długo udawało mu się to ukrywać. Niestety okazało się, że pewna pani zaczęła studiować Biblię ze Swiadkami Jehowy z naszego zboru. Jak się okazało była to koleżanka tej kochanki. Znała go z widzenia i wiedziała o tym romansie, więc kiedy raz przyszła na zebranie i spotkałą się z tym bratem oko w oko, on zaczął unkiać zebrań i udawał, że jej nie zna. Wydało się, bo starszych zastanowił fakt nieobecności na zebraniach. Ta kobieta w końcu przełamała się i powiedziała co wie, on natomiast już się tego nie wyparł. Zostało mu to udowodnione i został wykluczony-nie chciał zerwać z kochanką (chociaż pomimo tego miałby obowiązek łożenia na nią i dziecko) a żona nie umiała mu wybaczyć, że tak długo ją oszukiwał, chociaż starała się posklejać małżeństwo-on się odsunął i odszedł do kochanki. Sprawa zakończyła się rozwodem. Ponieważ jego córka jest moją bliską koleżanką, wiem, ze w końcu odszedł też od kochanki, zaczął balować, stracił wszystkie hamulce. Niestety, przykro nam kiedy takie sytuacje wychodzą na jaw, ale lepiej późno niż wcale. Uffff aż mi się w głowie zakręciło od tej ilości pytań, ale pytaj, kto pyta nie błądzi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anno ---> bardzo Ci dziękuje za te odpowiedzi. 🌻 Zastanawiam się jeszcze nad kilkoma rzeczami. Dlaczego bracia starsi i słudzy pomocniczy to tylko mężczyźni? Czy to tak, jak w Kościele Katolickim księża to mężczyźni, czy są tego jakieś konkretne powody? Ale główna wątpliwość jaka mnie naszła po tym co napisałaś, to to, że ten grzesznik jest namawiany do przyznania się współmałżonkowi do zdrady. Wiem, że to już trochę na inny temat, ale przecież jeśli zdrada to już przeszłość i jeśli zdrajca mocno wierzy, że to już się nie powtórzy, to po co o tym mówić współmałżonkowi, przecież to może narobić więcej szkód niż pożytku. Bo od tego momentu już oboje będą dźwigać ten ciężar i w małżeństwie, które jeszcze mogłoby być szczęśliwe, na pewno coś się zmieni nieodwracalnie. Wiesz, zastanawiałam się nad tym cały dzień i doszłam do wniosku, że jeśliby tak się zdarzyło, że mój mąż miałby jakiś jednorazowy skok w bok, bez żadnych następstw i żałowałby tego, tak, że więcej to by się nie powtórzyło, to nie chciałabym o tym wiedzieć, nigdy. Napisałaś, że np. ten kto zostaje wykluczony odwiedzany jest w domu, czy to znaczy, że każdy, kto należy do jakiegoś zboru podaje tam swoje nazwisko i adres? A skoro tak, to i chyba skład rodziny i jej wyznanie, bo jeśli nie przychodzi tam z rodziną, no to gdzie ona? I skąd wiadomo, że ktoś opuszcza spotkania? Czy na nich jest sprawdzana obecność?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czajko--> wydaje mi się, że objawem lolajności wobec małżonka jest przyznanie się do zdrady. Poza tym wydawałoby się podejrzane dlaczego np. ma ograniczone przywileje. Ja też mam męża i jednak wolałabym wiedzieć, że miał jakiś skok w bok, choćby tylko jednorazowy-dałoby mi to do myślenia, czemu tak się stało, bo być może byłaby w tym też moja wina. Ale każdy z nas jest inny i inaczej te sprawy odbiera. Ja zostałam kiedyś zdradzona przez chłopaka tzn. ja miałam pewne zasady (choć nie byłam jeszcze SJ) a on oczekiwał czegoś ode mnie, więc znalazł sobie zastepstwo. Myślę, że nie przeżyłabym tego tak mocno, gdybym dowiedziała się tego od niego, a nie od obcych ludzi. Zbory są niewielkie (ok. 100 osób), więc znamy się wszyscy, jak jedna wielka rodzina, co tłumaczy, ze wiemy jak dana osoba się nazywa, gdzie mieszka, czy jego rodzina to też SJ. Poza tym większość z nas poznaje się w trakcie trwania studium biblijnego lub zebrań. Raz w tygodniu odbywa się zebranie w bardzo małych grupach, po ok 10 osób więc te osoby znaja się bardzo dobrze. Nie jesteśmy anonimowi na zebraniach, dlatego obecność nie musi być sprawdzana, bo to widać, jak ktoś nagle znika i długo nie uczęszcza na zebrania. Co do starszych to w listach Pawła są opisane dokładne cechy osób, które mogą pełnić funkcje w zborze i jest mowa wyłącznie o mężczyznach. Wiem, że w obecnych czasach kiedy emancypacja kobiet jest tak strasznie widoczna, może co niektórym wydawać się to niesprawiedliwe, ale kobiety w zborze również pełnią ważne funkcje. Nie mogą być co prawda starszymi zboru, ale wspomagają zbór np. przez pełnoczasową służbę pionierską. Nie pamiętam teraz wersetów opisujących cechy starszych, ale poszukam dziś w domu i jutro ci je przytoczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam mieszane uczucia... Tez uwazam, ze lojalnosc ponad wszystko... ale jakby tak pomyslec... towiernosc jest dla mnie jednak bardzo wazna i o ile moglabym wybaczyc taki \"skok w bok\" to nie umialabym zapomniec... Ale oczywiscie moge sobie tak gdybac... Nigdy nie bede wiedziala na 100% jak postapie... ;) Jednak takie spowiadanie sie przed grupka osob to nie dla mnie... Wazna jest dla mnie tajemnica spowiedzi... Ksiadz wystarczy :) I jakby sie ktos mial spowiadac ze zdrady... to juz chyba lepiej, zeby najpierw przyznal sie zonie/mezowi niz, zeby to byl nakaz Starszych, a w razie czego informacja do wspolmalzonka od nich by wyszla... Skomplikowane to ;) Wniosek: lepiej nie grzeszyc :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Ksiądz któremu się spowiadasz to nie może chlapać jęzorem na lewo i prawo? I tak właśnie często się dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Golas1 ---> I wlasnie m.in. dlatego od dlugiego czasu nie spowiadalam sie... Bo ksiadz zlamal (czy jak to sie tam mowi) tajemnice spowiedzi... Bardzo mnie to zrazilo i zniechecilo... :O I to mi sie podoba w kosciele protestanckim - spowiedz przed Bogiem :) tylko i wylacznie przed Nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właśnie dlatego mam tu takie wątpliwości, co do przyznawania się do zdrady. Zdradę można wybaczyć, oczywiście, że można, ale nigdy się tego nie zapomni i to juz do końca będzie tkwiło jak cierń i przysporzy wiele cierpień, moim zdaniem zupełnie niepotrzebnych Anno --> objawem lojalności wobec małżonka jest przyznanie się do zdrady, tylko skoro przez zdradę ta lojalność i tak już została poważnie nadszarpnięta, to teraz chyba już lepiej chronić tą zdradzoną osobę przed świadomością tego, bo to już czasu nie cofnie nic nie zmieni. Ze świadomością zdrady i tak do końca życia będzie się zmagał ten kto zdradził, po co obciążać czymś takim jeszcze osobę temu niewinną? A to ciężar jest ogromny. Być może jest tak, że temu, że doszło do zdrady winna po części jest i ta druga strona, ale nie zawsze, na pewno nie zawsze i nie zawsze ta zdrada ma choćby cień szansy, że zostanie kiedykolwiek ujawniona. A przecież im więcej osób o tym wie, tym większe na to szanse i to często osoby, które znają osobę zdradzoną. Oj, chyba bardzo mi się to nie podoba. Pewnie, że lepiej nie zdradzać, ale łatwo powiedzieć. Kiedy idzie się do spowiedzi do księdza, to jest to jedna osoba i zawsze można pójść do takiego, który cię nie zna, więc jakby miał „chlapać jęzorem na lewo i prawo”, to co z tego? A u Świadków nie możesz ( a może można?) pójść do starszych innego zboru. Właśnie to chyba byłoby najlepsze rozwiązanie. Wyjechać np. do innego miasta i pójść do starszych innego zboru, można tak? Musi to być własny zbór?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czajko przyznanie się do popełnionego grzechu przed starszymi ma na celu poniesienie pewnych konsekwencji, dobrowolnie. Bezsensowne jest iść do innych starszych w innym zborze, to nie na tym polega. I tu pojawia sie kolejna różnica między nami a np. katolikami-Katolik tak na prawdę nie ponosi żadnych konsekwencji swojego czynu-odmówi parę zdrowasiek i żyje ze świadomością, że mu wszystko odpuszczono, a SJ nie, musi wypic to piwo które z pełną świadomością naważył i to jest też często dobry hamulec przed popełnieniem grzechu. Ja i mój mąż mieszkaliśmy daleko od rodziców przez pół roku przed ślubem i tak na prawdę to ta swiadomość powstrzymywała nas przed popełnieniem grzechu. Wiedzieliśmy, że brat starszy, który będzie miał wykład na naszym ślubie, krótko przed ślubem weźmie nas na rozmowę i zapyta, czy nasze narzeczeństwo było \"czyste\" cieleśnie. Żadne z nas nie umie kłamac, tak jesteśmy wychowani, a to oznaczałoby, że gdybyśmy tej czystości nie dochowali, to nie mielibyśmy wykładu ślubnego poza tym i inne konsekwencje. Natomiast sprawa uczciwości wobec małżonka-przysiega się miłość, wierność i uczciwość małżeńską-jeśli dopuścliśmy się zdrady to dwie z tych wymienionych rzeczy już są złamane-nie widzę powodu, aby łamać trzecią. Pogląd, że lepiej jest się nie przyznawać do zdrady wziął się ze współczesnej psychologii, a czytając topiki zdradzanych żon da się zauważyć, że bardziej niepewność i domysły rujnują życie małżeńskie-większość tych kobiet woli najgorsza prawdę niż niepewność. Wydaje mi się też, że jeśli ktoś zdradził i nie mówi o tym małżonkowi to tak naprwdę podejmuje decyzję za ich oboje. Niedość, że zdradził to jeszcze sam decyduje o tym, czy w tym małżeństwie pozostać i tak na prawdę to małżeństwo nie może być do końca szczęśliwe skoro jest oparte na takich tajemnicach. Ja bym nie chciała żeby mój mąż za mnie taką decyzję podejmował, ja też bym chciała mieć prawo głosu i prawo wyboru w tej sprawie. Nie wyobrażam sobie, żeby taka tajemnica miałą stanąć między nami. To jest bardzo poważny grzech i jedyny powód do rozwodu podany w Biblii, Bóg nie pochwala takiego czynu, ale nie pochwala równiez rozwodów z innych powodów niż ten. Dla mnie jest to bardzo wyraźne przesłanie, ze Bóg nie chce, aby takie sprawy ktokolwiek ukrywał-to jest przede wszystkim nieuczciwe i jak kolejna zdrada, bo będąc nieuczciwym wobec najbliższej dla nas osoby-zdradzamy ją. Wiem, ze każdy z was ma inne zdanie na ten temat, ale w tym przypadku jesteśmy nieugięci-nie mozna nikogo w taki sposób oszukiwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anno dziwny masz tok
rozumowania. Nie grzeszysz dlatego by nie pozbawiac sie jakis przywilejow? To jest Twoim hamulcem przeciw grzecowi? Jestem katoloczka i moim hamulcem jest sumienie. Unikam grzechu nie dlatego ze pozbawi mnie on jakis przywilejow ale dlatego ze nie pozwala mi na to moje sumienie. Jezeli dobrze zrozumialam to Wasza wiara trakruje Was jak niedojrzalych emocjanalnie ludzi ktorzy przed strachem utraty przywilejow nie beda grzeszyc. A gdzie sa Wasze sumienia? TChociaz jestem Katoliczka tak samo jak Krwawej Orlicy podoba mi sie u protestantow spowiedz przed Bogiem w swoim wlasnym zaciszu sumienia. Spowiedz nie polega na tym zeby karac i zeby ludzie bali sie tych kar, polega na tym by spojrzec w glab siebie i zastanowic sie nad soba, nad swoim postepowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba za słabo się wczytałąś bądź źle mnie zrozumiałaś, przede wszystkim SUMIENIE nas hamuje, a myśl o konsekwencjach dodatkowo. Gdyby to były wyłącznie konsekwence to równie dobrze mogłąbym brata starszego okłamać, bo moje sumienie by na to pozwoliło-przecież konsekwencji nie byłoby żadnych, bo skąd by się dowiedział-przecież gdybym zgrzeszyłą z niedoszłym mężem to tylko my oboje byśmy o tym wiedzieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anno dziwny masz tok
hmmm. tak poprostu zrozumialam. Napiisalas ze poprostu tak naprawde "to Cie powstrzymalo" czyli te konsekwencje. Ja mieszkalam 4 lata z dala od rodzicow i w tym czasie poznalam meza, pozniej mialam nawet swoje mieszkanie i do sluby gdy szlam bylam dziewica. Przed wspolzyciem nie powstrzymywaly mnie zadne konsekwencje, zaden strach poprstu sumienie. Jestem osoba dorosla sama odpowiada za swoje czyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To prawda, ja też podchodziłam do sprawy dorośle mój mąż też-oboje byliśmy dla siebie pierwsi i szczęśliwa jestem z tego powodu, może źle ubrałam swoje myśli w słowa, ale na prawdę nie miałam tego na myśli (posta tworzę czasem po dwie godziny, bo jestem w pracy-można czasem zgubić tok myslenia, sorry) . Moja mama wyuczyła we mnie nawyk szanowania się i wdzięczna jestem jej za to. Wielu rzeczy nie zrobiłabym właśnie z tego powodu, że nie pozwala mi na to sumienie. Dlatego nie potrafię bez emocji przyjąć faktu, że moja nastoletnia koleżanka \"wpadła\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Katolik tak na prawdę nie ponosi żadnych konsekwencji swojego czynu-odmówi parę zdrowasiek i żyje ze świadomością, że mu wszystko odpuszczono\" ANNO---> Coz... rozni sa ludzie zarowno wsrod katolikow jak i SJ... Alny spowiedz byla wazna i sensowna najpiewr potrzebny jest rachunek sumienia, zal za grzechy i postanowienie poprawy... I wszystko lezy w kwestii sumienia... Mozna przeciez nawet zataic jakis grzech... Ale jaki jest sens spowiedzi wtedy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Orlico jak najbardziej masz rację, to zależy od człowieka i jego sumienia, przygnębia mnie to, że coraz mniej ludzi ma je wyszkolone tak jak powinien i czasem czuję się jak inna-nie z tego swiata, bo dla mnie zasady są twarde. Większość ludzi żyje teraz z myślą, ze zasady są po to aby je łamać. Rodzi sie więc moje pytanie \'więc po co ustalać zasady?\'. Eh dziś mam dzień pełen rozmyślań, nie mogę się skupić na pracy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poirytowana cala sytuacja
Czesc Wszystkim! Dawno sie nie wpisywalam, ale czytam na bierzaco. Mam pytanko Anno. Rozmawialiscie na temat spowiedzi, tak sie zaczelam zastanawiac, pomijajac cale sumienie i dyskusje na jego temat. Nie obchodzicie urodzin, bo ma korzenie poganskie, kilka takich imprez zle sie skonczylo, ok, kolejnym wytlumaczeniem jest to "Kim ja jestem zeby obchodzic wlasne rodziny?", podobnie z obchodzeniem Pamiatki, nie wiem dokladnie ale byla o tym mowa ze nie wszyscy moga w tym uczestniczyc, tylko jakas wybrana grupka osob. Zawsze slysze od SJ, a znam ich wielu bardzo blisko ze "nie jestem uprawniony do osadzania innych" i zgadzsam sie z tym, ale... W momenciie gdy ide do spowiedzi do starszych zboru oni mnie osadzaja, jakie maja do tego prawo? Skad? Z jednej strony takie podporzadkowanie Bogu i jego nakazom a z drugiej podporzadkowanie zwyklym ludzim. Nie rozumiem tego. Wydaje mi sie (oczywiscie nie chec Cie urazic) ze jestescie troche zastraszeni tymi wszystkimi zasadami, boicie sie podejmowac wlasne decyzje, za ktore wy i wasze sumieni e bylibyscie odpowiedzialni, aby tylko nie zostac wyrzuconym ze Zboru. A jesli juz do tego dojdzie przezywacie straszne katusze,meczycie sie potwornie. Czyz Bog nie jest miloscierny? Dlaczego zyjecie w takim strachu przed popelnieniem bledu? Wiem co mowie znam orzypadek gdy chlopak zostal wydalony ze Zboru, po przyznaniu sie do grzechu i po tym zdarzeniu juz 3 razy probowal poplenic samobojstwo, byl w szpitalu, nie wiem co z nim bedzie. Ogolnie wydaje mi sie ze to jest za duza presja, poniewaz Boga powinno sie miec w sercu a nie w Starszym Zboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anno, to nie jest tak, że katolik nie ponosi, żadnych „konsekwencji” swoich grzechów, chociażby z tego względu, że jednym z warunków dobrej spowiedzi jest zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu, a więc nie wystarczy, jak to mówisz, odmówić parę „zdrowasiek” i sprawa załatwiona. Trzeba naprawić to co można, co złego zrobiło się komuś, bez tego spowiedź będzie nieważna, a więc grzechy nie będą odpuszczone, a wszystko rozstrzyga się we własnym sumieniu. Tylko teraz pytanie: co można, a czego już nijak nie da się naprawić? A na pewno nie powinno się tym zadośćuczynieniem mnożyć cierpień, a w przypadku przyznania się do zdrady tak by było. Dlaczego ciężar zdrady miałyby dźwigać dwie osoby? Niech dźwiga go ten kto zawinił, niech sam pije to piwo, a nie dzieli się nim z małżonkiem, to chyba bardziej sprawiedliwe. Czy nie uważasz, że to trochę jak zrzucenie choć części odpowiedzialności za zdradę na zdradzonego? Nie wiem skąd wziął się pogląd, że lepiej nie przyznawać się do zdrady, piszę to co sama czuję. Świadomość, że mąż mnie zdradził kładłaby się cieniem na całe nasze życie małżeńskie. To prawda, że niepewność jest okropnym odczuciem, tylko skąd ta niepewność się bierze? Zdradzonemu nie zaczynają wyrastać nagle jelenie rogi. Ile razy było tak, że żona coś tam sobie wyobrażała, kiedy tak naprawdę nic nie było? I co wtedy? Albo mąż się nigdy nie przyzna, bo nie ma do czego, albo dla świętego spokoju w domu, przyzna się do czegoś, czego nie było (mój kolega tak w końcu zrobił, jestem pewna, że żony nie zdradził, ale ona zrobiła piekło w domu, a kiedy się przyznał wszystko ucichło, tylko.... to już nie jest to samo małżeństwo), albo…już po fakcie postara się, żeby było się do czego przyznać. Takie podejrzenia biorą się z jakiegoś, konkretnego zachowania męża/żony, a więc to zachowanie trzeba zmienić, bo to można zmienić, przeszłości już nie. Mówisz o podejmowaniu decyzji utrzymania małżeństwa, ale jeśli żona kocha męża, a mąż żałuje zdrady, to choćby nie wiem co, to małżeństwo i tak przetrwa, tylko jak będzie wyglądało to małżeństwo, czy żonie będzie lepiej ze świadomością, że została zdradzona? Zupełnie inną kwestią jest czy Biblia dopuszcza rozwody. Uważam, że nie. Nie daje przyzwolenia na rozwód z możnością ślubu z kimś innym z żadnego powodu. Nie jest grzechem odejście od żony, czy męża, jeśli sytuacja w domu jest nie do wytrzymania ( alkoholizm, zdrady, ciągłe awantury, bicie) i ze względu na dzieci i na samego siebie, ale to niestety wiąże się także z pozostaniem samym do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś krótko bo mam sporo pracy. \"podobnie z obchodzeniem Pamiatki, nie wiem dokladnie ale byla o tym mowa ze nie wszyscy moga w tym uczestniczyc, tylko jakas wybrana grupka osob\"-emblematy(wino i chleb) może spożywać pewna grupa osób, która czuję \"powołanie niebiańskie\", ale uczestniczą wszyscy. Nie znaczy to jednak, że dana osoba spozywająca emblematy ostatecznie znajdzie sie w gronie 144 000 wybrańców, bo może np. zgrzeszyć. W zeszłym roku spożywało emblematy na całym świecie ponad 8000 osób-ja osobiście nigdy nie poznałam nikogo z tych osób. Jest to temat do omówienia w szerszym zakresie, ale niestety nie mam dziś aż tyle czasu. \"W momenciie gdy ide do spowiedzi do starszych zboru oni mnie osadzaja, jakie maja do tego prawo? Skad? Z jednej strony takie podporzadkowanie Bogu i jego nakazom a z drugiej podporzadkowanie zwyklym ludzim. Nie rozumiem tego.\" - to jest zasada zwierzchnictwa, starsi zboru są właśnie do tego powołani, aby czuwać nad zborem i korygować jego postępowanie. Oni natomiast będą odpowiadać przed Bogiem dlatego na starszych, bracia są wybierani bardzo ostrożnie. Zawsze przed taką rozmową z \"grzesznikiem\" zwracają się z modlitwą do Jehowy prosząc o kierownictwo w rozstrzygnięciu sprawy. Ja np. nie czuję się zastraszona i jak dotąd, żadna osoba z moich braci i sióstr nigdy nie dała mi do zrozumienia, że tak czuje. Nie czuję presji, a ten chłopak skoro sam się przyznał to na pewno nie został wykluczony bez powodu-nie znam sprawy, ale najprawdopodobniej nie umiał zerwać z grzesznym postępowaniem i dlatego go wykluczono. A samobójstwo może próbował popełnić bo nie czuł się na siłach aby z tym zerwać-różne ludzie miewają powody i niekoniecznie musiało być to z powodu wykluczenia. Możesz nie wierzyć, ale nikt z nas nie traktuje starszego jak Boga, to nam nie grozi. Już bardziej uwielbienie Papieża Polaka mi na to zakrawa (ale nie chcę nikogo urazić) ja bym tak nie potrafiła. To jest dla mnie jakaś zbiorowa obsesja. Czajko każdy ma swój sposób myślenia i ja nikogo za to nie potępiam ani nie pochwalam. Ja jestem tu od przedstawienia naszego sposobu widzenia, mi on odpowiada dlatego jestem SJ a nie katoliczką. Co do rozwodów: Malachiasza 2:15, 16 \"Strzeżcie się więc w duchu waszym: wobec żony młodości twojej nie postępuj zdradliwie! 16 Jeśli ktoś nienawidząc oddalił [żonę swoją] - mówi Pan, Bóg Izraela - wtedy gwałt pokrywał swoją szatą7. Mówi Pan Zastępów: Strzeżcie się więc w duchu waszym i nie postępujcie zdradliwie! \" Ew. Mat. 19:8,9 \"Odpowiedział im: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. 9 A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba, że w wypadku nierządu5 - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo». W tym wersecie jest podana jedyna przyczyna zgody na rozwód, ale w bardzo wielu wersetach jest też mowa o tym, aby strona zdradzona spróbowała wybaczyć. Separacja jest tez dozwolona, ale tak jak napisałaś, nie można wtedy znów poślubić kogoś innego. Nie wiem czy w tym tygodnu jeszcze zajrzę, ale w razie czego odpowiem po długim weekendzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANKA pisze nieprawdę albo wcale nie jest ŚJ.Nie ma czegoś takiego jak spowiedż przed STARSZYMI zboru!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ani ksiądz ani Starsi nie mają prawa sądzić!!!Jest tylko JEDEN co ma takie prawo i to w czasie,który wkrótce nastąpi a nie teraz tu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak to u was jest z transfuzja krwi? pozwolicie zeby wasze dzieci umarly jesli zajdzie potrzeba transfuzji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANNA,jeśli coś Cię trapi i gryzie,to sama z własnej woli chcesz to z siebie wyrzucić,więc robisz to w obecności starszych ze zboru.To sposób na podjudzanie,jeśli się domyślasz,o co mi chodzi.To co robisz,to Twoja sprawa,a jeśli czujesz,że zrobiłaś coś nietak,to wystarczy rozmowa z JEHOWĄ a nie jakaś spowiedż przed starszyzną.Starszyzna służyć powinna jedynie do porad a nie wysłuchiwania grzeszków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie... ja tez juz kiedys o tym pisalam... Jak to jest wsrod SJ... Ja rozumiem, ze nie uznajecie Papieza za zwierzchnika (zreszta tylko kosciol rzymsko katolicki...), ze Go nie wielbicie... ale czy to bylo niemilo widziane, ze komus sie przykro zrobilo rok temu?? Czy nie mozna kochac czlowieka i czerpac z Jego nauk, pomimo, ze jest innego wyznania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lukareno przepraszam czy ja napisałam o spowiedzi przed starszymi?? To nie ja do tego porównałam przyznanie się do grzechu. A może mi powiesz, że nie ma czegoś takiego? Moja koleżanka popełniła grzech-będzie miała nieślubne dziecko i tylko dzięki temu, ze sama poszła do przewodniczącego zboru-przyznała się-skończyło się na samym upomnieniu, a nie wykluczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeżeli napisałam coś źle to bardzo proszę sam wyjaśnij jak to jest z wykluczeniami ze zboru, na jakiej podstawie i w jaki sposób?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×