pomóżcie co ja mam robić...

No jak się jest z kimś w "luźnym związku" przez siedem lat to najwyraźniej można :O Teraz nasunęła mi się myśl... Czy autor ma 100% pewność, że to jego dziecko?? Bo jeśli ona potraktowała ten związek tak na prawde LUŹNO to może warto się zastanowić :o

wyczytalam zrobila sobie dziecko...widocznie SAMA, ludzie Wy sie przeczytajcie zanim wyslecie Waszego posta;)

Przyznaje racje ;) To chyba taka próba oczyszczenia się z zarzutów. ONA zaszła w ciążę, a ja nie miałem z tym nic wspólnego :P (tylko dawcą nasienia byłem :o)

To się słyszy nie tylko w wypadku ciąży. Zauważ- a fee prostytutka jest taka i siaka, jak ona może- a gdzie stara zasada, że popyt rodzi podaż :P To samo- wstrętna kochanka odebrała mi męża- a gdzie ten mąż miał rozum?:P Takie czasy ;)

no właśnie ja przeczytałam teraz uważnie co autor napisał i wnioskuję że to była jej decyzja a nie wpólna! Jeśli się decyduje na lużny związek z facetem bez dziecka to sobie go nie robię .... ewidentnie faceta wykorzystała! Bo dlaczego teraz go odtrąca? gdyby go kochała i chciała by z nim być to poprostu by z nim była bez względu na gorszą sytuację materialną!

Tylko mam wrażenie, że jego podejście też nie było do końca wporządku. Mówiła, że bierze tabletki... I to mu wystarczy? Po 1 każda może tak twierdzić, a po 2 nie oszukujmy się- tabletki nie dają 100% peności.

przyznaję ci rację ! tableki jak i inne środki antykonc. nie dają 100% pewnośći ten facet to dla mnie przysłowiowa du....a wołowa! No cóż można powiedzieć z innego pokolenia! Jedno mnię tylko zastanawia w niej samej wszystko było ok jak to on pisze była wniebowzięta, urodziła dziecko i co...? Już nie jest jej potrzebny? Hm.

No właśnie. Jesteś kobietą tak? Przez kilka lat jesteś szczęśliwa z mężczyzną... Rodzisz jego dziecko i nie spróbujesz przynajmniej tego "szczęścia" ratować? Choćby tylko ze względu na to maleństwo? Choćby tylko na czas kiedy ono potrzebuje najbardziej ojca?

no właśnie! i dlatego może ci co się tu wypowiadali na jej temat mają słuszną rację! jest sporo dziewczyn młodych które lawirują w życiu nie szukając partnera na dobre i na złe! Ja jestem nieco starsza ale mam na codzień kontakt z młodymi dziewczynami i czasami włos mi się jeży na głowie jakie mają podejście do życia! Czasami wydaje mi się że jestem z innej epoki!

mówisz, że jesteś z innej epoki... Ja mam 22 lata i nie wyobrażam sobie być z kimś przez taki szmat czasu dla zabawy! Zgadzam się z tym, że mołodość swoje prawa ma, bo do aniołków nie należałam zanim nie związałam się z TYM mężczyzną, ale wszystko ma swoje granice. A najbardziej drażni mnie to, że nie oni będą ponosić konsekwencje, tylko to dziecko!

Mogę spytać w jakim jesteś wieku?:P

no cóż mam grubo po 30-ce, ale to chyba nie jest ważne ile kto ma lat! Można mieć 20-cia i dorosłe spojrzenie na życie a można mieć 50 i zachowywać się jak 15-latek! Wszystko zależy od naszej dojrzałości emocjonalnej!