Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość olaaa

moja córka i jej wybory życiowe

Polecane posty

Gość przykro mi
do olaaa Ja też w swoim czasie nie chciałam przejąc firmy rodziców. Nie bo nie!!! Tylko u mnie było inaczej. Moi rodzice kochali (i kochają!!!) mnie nadal. Ale inaczej niż ty swoją córkę. Mnie nigdy nic się nie należało. Ja na wakacje (np. w Alpach) zarabiałam sama - fakt, że u rodziców w firmie. Jako goniec, sprzątaczka a potem pomału (wraz ze zdobytym wyksztalceniem) na wyższych stanowiskach. Miałam różnych chłopaków. Obecny mój mąz nie miał i NIE MA wyższego wykształcenia. Alw swoim uporem i NIE BRANIEM grosza od innych zaskarbił sobie przychylność innych - moich rodziców, pracowników (taki jeden z nich ) i całego otoczenia. Olaaa...ktoś Ci dobrze poradził - zakręć córce kranik. Jeżeli jej i jej facetom chodzi o kasę, szybko się opamięta. Jeżeli chce żyć za 1000 zł miesięcznie - zapisz wszystko wnukom. Trzymaj rękę na pulsie i nie daj skrzywdzić własnego dziecka - ani jej samej ani kolesiom. Rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
Kochane dziewczyny !Dzięki za ...kopa i wasze różne ale zdrowe podejścia do sprawy . Któraś z was pisze:szkoda że się intelektualnie obsuwa, zaraź ją jakąs pasją .... No pewnie ,że tak ! a to wyjście do opery, do teatru, na koncert Bożonarodzeniowy, zapraszałam na jakiś bal , kupowałam książki , wysłalam na naukę języka między młodych ludzi doIrlandii ( bez mamusi!! )proponowalam działanie w Katolickim Centrum Pomocy Ludziom Potrzebującym ( takie akademickie duszpasterstwo), może rolki ?Narty? gra na instrumenci ? internet ? nauka tańca? - wszystko dyskretnie ,grzecznie propnowane , czasem z wielką niechęcią przez nią "spróbowane" ...i co ? i nic... A człowiek też musi mie temat do rozmowy ,chćby z własnym dzieckiem ! JA ze swymi rodzicami miałam rzadko okazję porozmawiać naprawdę. Ich zycie duchowe ( oprócz celebrowania świąt kościelnych przez mamę ) nie istniało - nigdzie nie chodzili , nic nie czytali , w TV tylko to co dawali w 1-ym programie TV ( lata 60 i 70 )- w dodatku cały czas śnieżyło na ekranie ( po co naprawiać !memu ojcu nic nie przeszkadzało). JAk ja słuchałam radia-trójki ,to po kryjomu , bo to głupoty nikomu nie potrzebne.Po co ci wykształcenie ? Wyjdziesz za mąż i się skończy! Podobnie myślało i myśli rodzeństwo mych rodziców no i przede wszystkim moi dziadkowie. Więc gdy poznałam inny świat ( choćby pięknego słowa ) ,to nawet nie mogłam z nimi tego omówić. ODrzucali to i do dziś nie cenią tego co robię ( bo nie łopatą!) A cóż to za dziwy ,że chcę by dziecko mogło się ze mną porozumieć na jakimś poziomie? Że chcę by mogło za granica nie narobić sobie kłopotów bo nie mówi żadnym innych językiem jak naszym ... Ja sama zjaąc parę jezyków wiem że to przynosi także pieniądze. Wiedzę o wiele większą niż dają teoretyzujące szkoły wyższe, kontakty o jakich można marzyć pracując w jakiejś korporacji . Dlaczego tego nie wykorzysta ć? To nie są macherstwa , machlojki ,nagabywanie nauczycieli o dobrą ocenę dla dziecka... To wykorzystanie szans jakie niesie twoje życie . Jeśli nie spróbujesz ,to skąd wiedzieć że to dobre? Ale żeby ocenić ,chyba też trzeba się przygotować , jak wchodzisz do sklepu to nie bierzesz wszystkiego jak leci ,tylko oceniasz na podstawie wiedzy jaką masz. Jak wybierasz auto ,to bierzesz do pomocy kolegę mechanika lub sam studiujesz jakieś książki by pomogły wybrać to co najlepsze. Nie mówię,że do wszystkiego tak podchodzimy ,ale są jakieś uniwersalne zasady !Obowiązują wszędzie .Nie da się tego ominąc. Każda z was radzi :DOŚĆ dawania kasy . Pomagania itp . Czy wy brałybyście tak długo od matki ,ojca kase na fryzjera , manikiurzystkę ? Co was by powstrzymało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
Niekiedy w jakiejś patologicznej, biednej, życiowo niezaradnej i bez przyszłości na lepsze rodzinie trafi się jakieś mądre ,ambitne, inteligentne dziecko ...Czasem ma jakiś talent. Ile wtedy hałasu ! dajmy mu szansę! dajmy jakieś stypendium ,ufundujmy pobyt tu i tam ,kpmy instrument ,szkoda by się taki talent marnował ,taki matematyk itp..... I jakoś nikt nie mówi :A zostaw go w spokoju ,jego życie , nie wpiepszajcie się ,jak będzie chciał to wypłynie ! Wszyscy płaczą:Bo jak sie nie przypilnuje teraz ,to potem za póxno itp ! A jak ja płaczę nad straconymi ( wg mnie) latami w rozwoju intelektualnego mojej córki ,to nazywacie to zwyczajnie : wpiepszasz się , może ona chce być sprzątaczką!?Daje jej zyć włąsnym życiem !Nie uszczęsliwiaj na siłę! Czy myśłićie ,że nie chcę jej szczęścia ? Co widzicie toksycznego w mym postepowaniu ? Że raz na miesiąc ją odwiedzę w jej mieszkaniu a ona mnie w domu też 1 x na miesiąc ? Że kupię jej fajny ciuch ,który jej pasuje i w nim chętnie chodzi ? Nie żądam od niej niczego nadzwyczajnego : żeby zdobyła własnymi siłami wykształcenie ( może dłużej niż inni , może nie jest zdolna -ale też bez przesady !!!!) Chcę by była w pełni samodzielna ,a tego się bez wykształcenia , obycia nie da zrobić . Chcę jej samodzielności ,chcę patrzeć jak się jej udaje .Chce widzieć że jej energia nie idzie w gwizdek ! Że są jakieś efekty . Bo na razie nie chce mi udowodnić ,że potrafi sama . A szansę na to ma ,chyba każda z was mogłaby z takiej szansy skorzystac.Powiedzieć matce :DOŚC ,nic więcej nie chcę . Pokazę co potrafię , Czyż nie ? Czy to jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Duch róży
A po co ona ma być w pełni samodzielna, jak wie, że jeśli jej zabraknie pieniędzy na czynsz to mama dołoży? Piszesz, że zarabia 1000 złotych, za te pieniądze niektórzy muszą utrzymać nie tylko siebie... Jeśli bedziesz jej dokładać na czynsz, na to, na tamto, to nigdy nie nauczy się gospodarować pieniędzmi. Bo po co? Nie zauważy, że 1000 złotych nie wystarczy na to, do czego jest przyzwyczajona bez pomocy mamy... A lepszej pracy nie dostanie, dopóki nie bedzie miała lepszych kwalifikacji... Może to jakis sposób?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za duze wymagania masz wobec niej, nie mowilas poradzisz sobie w zyciu, idz sama do szkoly, rozwiaz problem sama, nie nauczylas corki samodzielnosc. poza tym nie miala milosci z waszej strony tylko same wymagania: oboz narciarski - bo trzeba umiec jezdzic, irlandia bo trzeba znac jezyk, a rodzice to gdzie byli zeby powiedziec : jedziemy na narty, spedzimy wspaniale rodzine wakacje, razem czas, nauczymy sie czegos wspolnie, poszalejemy troche!! CZY TY WIESZ CZEGO ONA CHE W ZYCIU???? nie czego ty oczekujesz od niej:!!!!!! popatrz na to co piszesz: chce zeby byla wyksztalcona bo bez tego nie osiagnie sukcesu. a moze wlasnie ma jakies fajne pomysly na zycie, ktore jej sie podobaja , a ty nawet nie masz o nich bladego pojecia!! ona szuka akceptacji swojej osoby u innych!!! taki pijak czy bezrobotny nie bedzie sie jej czepaial ze za malo zarabia, ze ma wady, ze nie che bys energiczna i przebojowa!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektórzy ludzie wypowiadający się tu są totalnie nieżyciowi. To takie dziwne, że matka chce jak najlepiej dla swojego dziecka???????????????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Inne aspiracje ma matka-sprzątaczka (nie ubliżając nikomu!!!), dla której najważniejsze jest by córka zdobyła dobry fach, jest dumna z córki krawcowej, fryzjerki. Inne aspiracje ma kobieta znająca języki, mająca wyższe wykształcenie, własną firmę. To takie dziwne, że matka chce by jej córka miała wyższe wykształcenie, skoro ma ku temu predyspozycje i warunki?? Że nie chce by była gorzej usytuowana niż ona sama. Żeby wykonywała najprostrzą pracę biurową, a nie nosiła wory w hipermarkecie, skoro może być właścicielką firmy? No puknijcie się po główkach \"wszystkowiedzący\". Dbanie o edukacje dziecka akurat pod \"wpieprzanie się w życie\" nie zalicza się. Olaaa a rozmawiasz ze swoją córką o przyszłości? Zapytaj się jak zamierza utrzymać za 1000 zł siebie, przyszłego męża bezrobotnego i gromadkę dzieci, skoro nie zamierza przejmować waszej firmy - a więc nie chce już Waszych pieniędzy. Zapytaj się jakie ma plany zawodowe, czy chce jeszcze wrócić na studia? (może obrany kierunek jej nie pasował?) No i przede wszystkim nie dawaj jej pieniędzy na życie, niech sama zobaczy jaki to twardy orzech zarobić na utrzymanie siebie i bezrobotnego faceta (ciekawe jak postąpi wtedy jej facet?).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze jej sie to wlasnie podoba - noszenie worow w supermarkecie!!! a poz tym jak tak ponosi z miesiac to sie jej odechce :) ta dzieczyna nie ma punktu odniesienia, rodzice je nie akcepyuja i tyle!!! i co z tego ze moi rodzice maja firme, ja sie do interesow nie nadawalam, wybralam studia filologiczne, pracuje za granica i jest mi dobrze, zarabiam rownie dobrze jak oni!!! tylko moi rodzice mi powiedieli: bedziemy pomoagac , ale ty tze masz miec swoj wkal!! nie wysmiali mnie ani nie obrazili sie na to ze nie chce interesu rodzinnego pilnowac!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
do jaaaa Chyba nie trafiłaś z naszym osobistym zaangażowaniem w życie rodzinne !Życzyłabym sobie takiego udziału w mym zyciu rodziców . Wspólne wyjazdyz przyczepą kempingową - cala rodzina , na święta wielkanocne nad morze czy do ciepłych żródeł - żeby był czas coś razem zrobić , pojedzić na rowerze, popływać ,pogadac itp. Wycieczka szkolna zagranicę - ja jadę jako opiekun, a córka z młodzieżą i ze mną też . Wspólne wyjścia do kina ,wyjazdy na pływalnię, na narty czy łyżwy ! (Irlandia była bez rodziców - córka miała wtedy 21 lat ,chyba czas na samodzielność!) . A wspólne wypady na zakupy ciuchowe ! Nie żal mi czasu dla niej . Zawsze jesteśmy z nią ,jak tego chce . Ale ona nie za bardzo chce .Bo chyba rzeczywiście wtedy wymagamy .Żeby na wakacjach wstawała nie o 14-ej ale o 8-ej )( bo śniadanie jemy razem ,żeby zaplanować jak wspólnie spędzamy dzień ) , Żeby poszła z nami zobaczyć jakieś cudo techniki ,albo ciekawy ogród przy jakimś pałacu .... itp. Poprzeczka za wysoko???? W szkole jej koleżanki wszystkie wiedziały ,że można przyjść do nas do domu i ja jestem zawsze dla mojej córki .... jest obiad , pomoc w odrabianiu lekcji itp . Mam taki czas pracy ,że mogłam tak to zrobić ,by być z nią .A nie wyjeźdzać do pracy na 8 -ą a wracać o 21-ej . MAcie rację ,że nie wiem naprawdę czy ma w głowie jakieś plany i projekty .... Nie mówi o nich .A jak zapytam to wymijająco coś powie. Nie realizuje ich także lub słomianym ogniem zapalona poczyni tylko jakiś kroczek w tym kierunku i ...rezygnuje . To jest niemiłe . Nie chce kłamać ,że mi wystarcza taki jej minimalizm . Że jest ok . Nie kłamię mówiąc jej że ją kochamy i że może zawsze liczyć na nas . Bo ją kochamy i pewnie pomożemy zawsze. Tylko ,że chyba słowo "pomoc " w tym wypadku powinno inaczej być rozumiane przez nas : ją i nas - rodziców . Jak wy rozumiecie tą "POMOC "?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pomoc w sensie: jak bedziesz nosic wory w supermarkecie trudno, wazne ze pracujesz!! nie starcza ci do pierwszego - znajdz inna parce!!! chcesz dorobic w mojeje firmie prosze bardzo i daj jej jakies zadanie!!! widac ze zawsze prowadzilas ja za raczke, nawet czas wolny miala organizowany przez rodzicow, wedlug gustow rodzicow i zegarka rodzicow :( moze blad byl w tym ze nie smiala sie sprzeciwiac, albo ze jak nie chciala czegos zrobic to i tak byla zmuszana do tego??? problemy byly jak byla dzieciakiem, poszukaj powodow, jaka byla jako dziecko??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
do jaa: My też nie obrazlilismy się i nie wyśmialiśmy że nie chce przejąć tego co zbudowaliśmy ,po części z myślą o dzieciach przecież! Całe dorosłe zycie poświęcamy dzieciakom . Kochamy je od pierwszych dni .Akceptujemy ich ułomności , cieszymy się z plusów. Inaczej byłabym chyba naprawdę potworem a nie rodzicem . Skąd taka myśl,że jej nie akceptujemy .... nie akceptowaliśmy jej postępowania z nami i ze szkoła : kłamstwa, kradzieże, ucieczki ,wagary , palenie papierosów jak miała 15 lat . Nie akceptowlaismy tego że zadawała nam ból uciekajac na święta Bożego narodzenia z chłopakiem który ją bił fizycznie i psychicznie poniżał ! Jak miała 20 lat . Nie akceptowaliśmy faktu,że oszukiwała nas że studiuje a zawalała kolejne egzaminy ( choć taka tępa nie jest) i nawet jak prponowalismy jej zmianę kierunku studiów na jakiś ją intersujący bardziej ,nie chciala tego ,bo "on" ją potrzebuje teraz ( np by razem układać puzzle w wieku lat 23 ) ! A nauka może poczekać! Czy to coś w nas nienormalnego siedzi ? Że to nas irytuje ? Piszcie ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym ty masz komplek rodzicow: nie mieli zainteresowan, wstydzilas sie ich jednym slowem, wiec zrobilas wszytko zeby bys inna niz oni, i takie samo zachowanie narzucasz corce, moze ona ma wrazenie ze ty sie jej wstydzisz ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a do rozmow o uczuciach z wlasnym dzieckiem wyksztalcenia uniwersyteckiego nie potrzeba!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie, zwroc uwage na to co ci powiedziala: ON MNIE PORZEBUJE!!!!! to tak jakbyscie wy nie zwracali na nia uwagi!! mozepogadaj z nia o tym co ona widzi w tych chlopakach pijakach i innych??? to ci otworzy oczy na to gdzie zrobilas blad do 12 roku zycia!!! znam jedna rodzine, ma podobne problem!! powodem jest matka, ktora leczy swoje problemy z dziecinstwa kosztem dzieci, mowiac sobie ze nie pozwoli na to co ona przeszla w dziecinstwie!!! i niestety te dzieci maja jeszcze gorzej!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
zawsze prowadzilas ja za raczke, nawet czas wolny miala organizowany przez rodzicow, wedlug gustow rodzicow i zegarka rodzicow moze blad byl w tym ze nie smiala sie sprzeciwiac, albo ze jak nie chciala czegos zrobic to i tak byla zmuszana do tego??? problemy byly jak byla dzieciakiem, poszukaj powodow, jaka byla jako dziecko?? Ech ,aż tak nie było ,Wyrastała w latach 80- 90 -tych .Bez wożenia na zajęcia z muzyki itp ... Jaka była jako dziecko ? BArdziej uległa niż jej strasznie niezalezny i uparty brat (troszkę starszy od niej ). Nadzwyczaj chętnie opiekowała się chorymi zwierzakami .Trochę marudna jak każde dziecko . Strasznie zwyczajna. Zmuszana była do robienia porządków w swym pokoju ,grabienai liści w ogrodzie , przez miesiąc do gry na pianinie (choć sama na początku chciała grać! - nie mój wymysł z tym instrumentem ! jak widzisz żadnej przesady,zwykła rodzina, zwykle kłopoty z dziećmi - jedno nie chce posprzątać ,drugie chce akurat teraz się bawić itp....) Nie było to żadne organizowanie na siłę czasu .Miałe wiele czasu na spędzanie go z koleżankami ,koelgami .Byla w szkole przewodniczącą klasy i lubianą koleżanką ,dopóki nie zaczęły się jej znajomości z "partnerami ".Jej koleżanki i koeldzy też ich nie akceptowali . Powoli wokół niej zaczęła robić się pustka. Nikt z nią nie chciał przebywać . Dla "niego " straciła wiele przyjaźni i znajomości . Także kolejne lata nauki .... Myślę też że straciła trochę szacunku dla siebie .... ZAPYTASZ CO ZYSKAŁA ? JAk myślisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz dla ciebie puzzle w wieku 23 lat to bzdura, a dla niej moze super atrakcja!!! ja mam prawie 30 i uwielbiam ukladac, choc czas mi teraz na to nie pozwala!!! ona od was ucieka!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
do ja:.. tak tu sobie dyskutujemy ...widze ,że nie chiałabyć /chciałbyś takie j matki jak ja... Na narty jeździła -nie po to że musi umieć jeździć ( bo wypada )ale żeby przeżyla coś pięknego ,razem z innymi dzieciakami bawiła się wtedy świetnie .Miała 13-15 lat.Jeździła co sezon .Ucieszona wracała.Dopóki nie poznała "jego".On nie jeździł n a nartach ,więc ona też zrezygnowała. Kolejny chłopak nie zna języków ,to ona też nie musi .... następny nie ma wykształcenia i książek nie czyta to ona też nie wie ,że jest księgarnia internetowa albo że w MPIK -u są oprócz kartek z kotkami także książki . JA też lubię puzzle ,lubie też czytać biografie . Ale tak jak ty ,mam na to mniej czasu niż bym chciałą mieć ,bo poświęcam je także dla bliskich. Gdybym miała do wyboru zarobić na chelb dla dzieci i siedzieć w domu i układać puzzle nawet z mym ukochanym mężem - wybór jest prosty .Zarabiam . Tak było wcześniej ,gdy gotowałam o 23-ej w nocy obiad ,żeby dzieciaki miały cieplutką zupę jak wrócą o 13;30 ze szkoły a ja wracam o 14-tej . W tym roku także pod choinką znalazło się trochę gier planszowych , puzlli itp karaoke. Żeby razem pośmiać się , pobyć z sobą układajac puzzle..... Myślisz że otworzyła je??? Nie . Masz rację ,ucieka od nas ....ale nie tylko od nas ...także nie spotyka się z koleżankami .... albo spotyka tylko krąg który on akceptuje ... A my - zawsze otwarte drzwi . Czy to nie jest dowód akceptacji ? Bezwarunkoej ? Pytam ją czasem o plany . Dzieci raczej nie wchodzą w grę - bo za dużo pracy ,za duże koszty . Co do moich rodziców - kompleksy .....chyba raczej wstyd dziecka alkoholika . To nie są uczucia miłe. Nie projektuję swych marzeń na swoje dzieci . Spełniam swe marzenia. Nie jest mym marzeniem szczęście mego dziecka wg mego planu tylko szczęście mego dziecka. Czy to jest trudne odróznić ,że jak płacze ,bo ją pobił ...to oznacza to że jest ok ,bo ona zdobywa nowe doświadczenia ???? Czy to nie jest przesada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klekotka
do autorki topiku, słuchaj Olaaa, powinnas zgłosić sie do psychologa w poradnin rodzinnej i poczytać kilka książek-np.: 1) Susan Forward-"Toksyczni rodzice" 2) -"- -"- -"Szantaż emocjonalny" 3) -"- -" _" Toksyczne namiętności" 4) nie pamietam autaora, ale to mężczyzna napisał-"Toksyczni ludzie" Sporo książek o toksyczności pojawiło się na naszym tynku juz w II -iej połowie lat dziewięćdziesiątych. Myslę, że jeśli te książki przeczytasz, to zdasz sobie sprawę, jakie błędy popełniasz względem swojej własnej córki, Zrozumiesz niechęć do własnych rodziców, jeszcze należy im wybaczyć i nie wymuszać, nie znęcać się nad własną córką. Ja poprostu myslę, ze ją zadręczasz, poprostu kochaj ją taka jaka jest, pozwól jej robić własne błędy, pozwól jej poprostu ŻYĆ!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablas
Słuszna rada Klekotki. A od probemów wychowawczych z dzieckiem również są specjaliści i kiedy był na to czas trzeba było podjać terapię córki. Dziś jest może inftantynaym człowiekiem ale dorosłym, nie dzieckiem. Wszystko, co możesz zrobić to właśnie zadzwonić raz w miesiącu. Finansowo musi być niezależna, bo rodzicie to nie MOPS ani Caristas. Pytasz jak odmówić. Normalnie:-) Życzliwa stanowczosć, czyli asertywność. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Oby jak najszybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnie
ha... Olaa, zobacz sobie taką książkę: "Hipopotam w pokoju stołowym" autor: Tommy Hellsten, w empiku na pewno znajdziesz; no i to chyba mocno dotyka Twojego problemu - polecam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaa -> jeśli Twoja córka jedynaczka zostanie prostytutką-narkomanką, to też jej powiesz \"córuś, to twój własny wybór, który akceptuję, widocznie lubisz taką pracę, skoro to robisz\"? Autorka topicu nie wchodzi z butami w życie córki, nie wybiera jej zawodu, chłopaka, pracy! Ale kieruje się doświadczeniem życiowym i wie, że bez dobrego zawodu, bardzo ciężko będzie jej w życiu. To, że ktoś ma dowód osobisty, nie oznacza, że jest nieomylny i jego decyzje są trafne. Ja też nie zawsze zgadzałam się z rodzicami. Poszłam na inne studia, niż oni sobie dla mnie \"wymarzyli\", nie było problemu. Ale gdy pod wpływem mojego głupawego ex faceta chciałam porzucić je w połowie, nieźle mnie wtedy opie.... i mieli rację! Kwestia jest tego, że córka autorki topicu postępuje totalnie niedojrzale, nie myśli o tym co będzie jutro, pojutrze, bo z góry zakłada, że przecież rodzice dadzą jej pieniądze. I nie dziwię się, że matka boleje nad takim zachowaniem. I chce je zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sa tacy ludzie ze ich sie nie da zmienic, znam takich jednych - walcza o swoja pocieche juz od 7 lat, teraz ma 19, nic sie nie zmienilo w jej zachowaniu, zadni psycholodzy, zadne terapie, nic!!! rodzice sa skonczeni nerwowo, a counia jaka byla taka jest!! sa ludzie ze slabymi uleglymi charakterami, nie chce sie zmieniac bo po robic wysilek, prosciej znalezc ludzi ktorzy cie akceptuja a jak przestana to sobie nowych poszukasz, i tak przezywaja cale zycie jako pasozyty emocjonalne!!!! bo przeciez najprosciej i najefektywniej sie gra na uczuciach rodzicow :( smutne to :( nie asekuruj jej, wiem ze boli, wiem ze trudno.... ale ile mozna!!!jak dlugo??!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
nie znęcać się nad własną córką. Ja poprostu myslę, ze ją zadręczasz, poprostu kochaj ją taka jaka jest, pozwól jej robić własne błędy, pozwól jej poprostu ŻYĆ!!!! A jak się do tego ma opinia ostatnia deelitte ? Znęcam się ? nie pozwalam żyć ? Chyba trochę za póxno na terapie.... te książki przeryłam jak moja córka miała 16- 18 lat! Z pomoca psychologa, dobrej grupy terapuetycznej itp rozmów.... "Hipopotama " nie spotkałam - przeczytam ... Nie myślcie że mi nie zalezy na dobru mego dziecka!!! Nie uzależniam swej przyszłości od mych dzieci , nie hcę by mnie zabezpieczały finansowo ,by MUSIAŁY czuć się zobowiązane do pomocy mi , nie chce być najlepsza babcią już i teraz ( opiekować się wnukami i je zabierać rodzicom !!!) .Nie myślę wypełniac sobą ich dorosłego zycia - mam swoje pasje i rzeczy jakie chce jeszcze osiągnąc.... Nie musze tego koniecznie robić z nimi czy dla nich .. Był okres w mym życiu i mych dzieci ,że byliśmy sobie bardzo potrzebni . Byłam zawsze dla nich kiedy trzeba było. Potrafię rozmawiać ,także o uczuciach. Pomoglam sobie i innym. Jest w mym i ich zyciu okres ,gdy nie muszą być ze mną , nie muszą mi opowiadać co robią i jak to robią ... Zależy mi tylko na ich rozwoju , dobrym samopoczuciu , szczęściu . Czy w nieogrzewanym pokoju , bez prądu i jedzenia można być szczęsliwym przez parę miesięcy ??? Czy ja chcę żeby ona do mnie przychodziła po tą kasę? Czy ja raczej wymagam ,żeby tą kasę zarobiła i nie musiała być ode mnie zalezna ?? Czy ja chcę żeby czuła się poniżona biorąc ode mnie kasę ? NIE!! CHCĘ żeby miała poczucie wartości własnej - że potrafi! Dlatego m in zależy mi by miała prawidłowe relacje z partnerami ,którzy także jej pokażą jak można latac a nie tylko podcinać sobie skrzydła. Bo tam u góry jest pięęknie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żle postępujesz
Olaaa.Jestes bardzo mądrą kobietą,ale popełniłaś błędy .Przeczytaj te książki,które Ci dziewczyny polecają.Może coś Ci zaświta. Bardzo mi Cię żal,bo wiem jak cierpisz. Niestety musisz zmienić swoje postępowanie. Wiesz nieraz los płata figla /np. utrata majątku/i rodzina zupełnie inaczej funkcjonuje.Absolutnie Ci tego nie życzę.Niemniej gdybyś nie mogła sobie poradzić z odmową dawania pieniędzy zawsze można wymyśleć jakieś kłopoty finansowe. Myślę,że córka czułaby się mniej pewnie,a facet no nie wiem być może nie wytrzymałby tej próby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala la
Olu, uwazam, ze slusznie sie martwisz, postepujesz, jak kazdy normalny, zainteresowany swoimi dziecmi i kochajacy je rodzic, na pewno nie jestes toksyczna matka Jestem mloda osoba, jeszcze studentka, studia oczywiscie wybralam sobie sama, ale nie bylo dla mnie innej opcji, tzn to, ze bede studiowac bylo dla mnie rzecza tak naturalna, jak oddychanie :) moi rodzice tez czesto namawiali mnie do sprobowania roznych rzeczy i mimo, ze czasem krecilam nosem, jestem im dzisiaj za to bardzo wdzieczna; niestety wiele rzeczy mi umknelo, a stracone lata nie wroca, tez bylam kiedys z kims bez ambicji, spedzalam z nim mnostwo czasu i brakowalo mi go na inne wartosciowe rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lala la
i jeszcze jedna sprawa, powinnas odciac corce doplyw pieniedzy, chyba ze np. podejmie studia, wtedy oczywiscie powinnas ja wspomoc, ale jesli ona uwaza ze dorosla juz do zalozenia rodziny (nie mam na mysli slubu, tylko utrzymywanie siebie i faceta oraz wspolnego mieszkania), to powinna radzic sobie sama, jej wybor i chyba jedyna szansa na to, zeby sie ocknela musi do niej dotrzec to, ze za kase, jaka zarabia, nie bedzie w stanie zyc na poziomie, jaki jej zapewnialiscie i juz, niech zobaczy sama, na co ja stac a jesli chce korzystac z uslug kosmetyczek, fryzjerow itd, to niech sobie sama na to zarobi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żle postępujesz
Olaaa.Myślę,że córka sądzi,że nigdy Ci nie dorówna i nawet już nie zamierza. Nieraz takie powodzenie jak Twoje nie jest dobre dla rodziny. Też prowadzę własną firmę. Raz jest tak raz siak .O wszystkich moich problemach rozmawiam z synem.To naprawdę kompletnie inne relacje.On widzi mnie nie tylko promieniującą szczęściem i odkładającą pieniądze do sejfu,ale także zrozpaczoną gdy muszę mieć gotówkę a nie mam .Syn zajmuje się zupełnie czym innym,jest naukowcem,a ja mu bez przerwy opowiadam o swojej pracy.Dzielę się i radościami i smutkami.On szanuje to co robię i przykłada inna miare do tych pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka zalamana
wieice co ja podziwiam was mlodych niech zyje sama na wlasny rachunek, dlaczego?????????? posluchajcie mnie prosze.... mam synow 21 23 lata szkola studiuja, a ja zawsze na nich robie nic dkla mnie nic!!!cale lata haruje oni to widza doceniaja hmmm teraz zaluje ze czasem im "wypominalam"zeby pamietali dlaczego to maja ze sie poswiecilam dla nich , i co??ano biedne dzieic znudzily sie maja dosc i chca zarobic na studia sami i ten rok wbrew moim protestom DZIEKANKA pojechalli do Anglii zarabiac i ciezko bo poczatki sa wszedzie ciezkie, starszy dal sobie pomoc ale mlodszy powiedzial ze niechce gotowego sam sobie da rade, i nie wazne ze on w tym roku ma swieta biedne bo sa tacy co maja mniej od niego nastepne beda lepsze, tak mowi powinnam sie niby cieszyc a ja placze, bo mi go zal tak sie meczy ....on wierzy ze mu sie uda boje sie ze juz nie wroci na studia bo poczul ze moze zarobic sama nie wiem czy sie cieszyc czy nie... ogolnie sa wrazliwi , dobrzy , nie przechodza bokiem kolo nieszczescia ale i nie prosza nikogo o pomoc sami chca isc ..... tak mi ich zal, wiec rozuimiem cie OLAnaprawde jak nikt ja tez bylam biedna ale dalam sobie rade, chce zeby im bylo lzej tylko ze oni chca sprobowac sami...no coz poczekam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żle postępujesz
Może córka jest i była izolowana całkowicie od waszych problemów? Bo nie uwierzę ,że prowadząc firmę nigdy takich nie mieliście?Może za bardzo akcentowałaś sukces?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żle postępujesz
Nieraz dzieci potrzebują widzieć nasze porażki,nie można tylko imponować.To przytłacza.Paradoksalnie często porażka matki,która jest taka silna zbliża rodzinę.Czy córka widzi Cię tylko silna,czy też widzi Cię również zagubioną? A co na to mąż? Jakie jest jego stanowisko?Nieraz ojciec szybciej trafia do córki niż matka. Dlaczego nie piszesz jakie ma relacje z ojcem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×