Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość olaaa

moja córka i jej wybory życiowe

Polecane posty

Gość olaaa
proste , choć nie łatwe. Ale do zrobienia. Usłysze co chcę usłyszeć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
troszkę to przeciwstawne : raz : nie mieszać sie za bardzo ( co obecnie robię , w znaczeniu : nie wypytuję, nie śledze ,nie ganię ,nie odwiedzam , nie doradzam itp .) Ale : od czasu do czasu daję kasę (BŁAD!!) a z drugiej strony : opowiedzieć jej wszystko ,dlaczego nie jest mi z tą sytuacją komfortowo .Dlaczego nam sprawia ból i smutek .... I po co ta rozmowa? Wiele razy to jej mówlismy wprost czego od niej oczekujemy : odpowiedzialności za własne zycie , własne czyny , cchemy zeby skończyła choć licencjacką szkołe ,żyła na własny rachunek i dla siebie ,realizowała swe plany , żeby miała te plany i marzenia własne a nie swych partnerów . To wszystko ona wie ,że chcemy jej dobra. Zdrowo podchodzimy do życia ,bo nas też doświadczyło .Jakos wyszliśmy z tego i nie jesteśmy tacy ,żeby włos na czworo dzielić!! Jak się nie da ,to nie i już...... ten temat wypłynął teraz ,bo obserwują ją jak ponownie się "zanurza" a ja nie mogę nic zrobić i stoję na brzegu!... Można powiedzieć : ok , może wreszcie sama zacznie pływać ! A jak nie zdąży ? To po co te rozmowy ? Czasem żeby nie jątrzyć bezpośrednio , przesyłam jej jakiś ciekawy artykuł ,albo jakąs ksiązkę stawiam na półce w widocznym miejscu w naszym domu ,żeby mogła sięgnąć po czyjeś doświadczenia .... Strasznie sie denerwuje ,że "doradzam"! A czym będzie ta rozmowa jeśli nie "doradzaniem " i wtrącaniem się w jej SZCZĘŚCIE? I co ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam: Olu, napiszę Ci tak. Jeśli chodzi o mężczyzn, z którymi spotyka się Twoja córka. Napisałaś, że spotykała się z jakimś fajnym chłopakiem po studiach, co robi 2 fakultet, ale wybrała tego mniej wykształconego, infantylnego. Wybacz, że to napiszę, ale wydaje mi się, że Twoja córka nie ma zbyt szerokich horyzontów, więc \"czuje\", że u takiego światowego chłopaka nie miałaby szans. Więc wybiera tych z dolnej półki. Sama napisałaś, że nie ma ona konkretnych zainteresowań, studiów, jeśli już gdzieś chciałaby wyjechać, coś zrobić to nie... bo jej chłopak nie chce. Młodzi, wykształceni faceci gustują raczej w studentkach, dziewczynach które mają coś do powiedzenia, a nie czytają Claudię. Ona pewnie czuje się źle w towarzystwie elokwentnego faceta, więc wybiera takiego \"swojskiego\", podobnego do jej ex facetów... Moim zdaniem, zanim bardzo ważne jest by znalazła sobie jakieś zainteresowania, pasję, zaczęła studia - podniesie to jej samoocenę, pewność siebie, co z pewnością pomoże jej w kontaktach z mężczyznami, szczególnie z tymi inteligentnymi. Inna sprawa to jej bierność życiowa. Gdy czytałam co napisałaś o swojej córce, przypomniał mi się pewnien mój kolega. Przypadek jest trochę podobny do Twojej córki. Chłopak pochodzi z dość bogatej rodziny, obydwoje rodzice ambitni, po studiach. Syn natomiast totalnie bez wiary we własne siły, minimalista życiowy, \"byle zarobić na wakacje\". Rozpoczynał chyba z 4 kierunki studiów, wszystkie rzucał po pół roku, roku. Gdy ktoś z rodziny załatwił mu lekką pracę biurową, za przyzwoite pieniądze również ją rzucił - bo cośtam mu nie pasowało. Znalazł sobie w końcu nudną, fizyczną pracę za 5 zł za godzinę. Dzięki temu miał pieniądze na wakacje z dziewczyną. Jego matka w tym czasie załamywała się. Widziała jak jego rówieśnicy kończą studia, znajdują sobie pracę, wyprowadzają się od rodziców na swoje. A jej syn bez żadnych planów na przyszłość, perspektyw, pracy. Zapisywała go na różne kursy, prawo jazdy - wszystko rzucał w połowie, bo mu się nie uda, bo po co ma się tego uczyć, nie przyda mu się. Zapisywała go do psychologa, ale te pare wizyt nic nie dało. W końcu nawet dziewczyna go rzuciła i to go chyba otrzeźwiło. Z tego co wiem, chłopak (w sumie od dawna dorosły mężczyzna) za radami matki w końcu poszedł na solidną terapię, dodatkowo chodzi na jakieś zajęcia grupowego wsparcia. Ponoć znalazł już sobie stałą pracę, więc chyba coś mu to pomogło. Ale pomogło mu dopiero wtedy, gdy sam zrozumiał, że jego dotychczasowe życie prowadziło do nikąd. Wydaje mi się, że podobna pomoc przydałaby się Twojej córce. Ale najpierw sama musi zrozumieć, że jej szczęście jest chwilowe, uzależnione od Waszych pieniędzy i pomocy. Wydaje mi się, że Ty niewiele możesz tu zrobić - każda Twoja uwaga zostanie odebrana jako wtrącanie się w jej ułożone życie, burzenie jej szczęścia. Może ma jakieś inteligentne przyjaciółki, które przemówiłyby do niej? Chyba dobry psycholog byłby najlepszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorry, ale po swoim dziecku możesz co najwyżej oczekiwać że będzie uprzejme, grzeczne i prawe, nie masz prawa niczego oczekiwać jeśli chodzi o jego życie osobiste. Przykre, ale prawdziwe. To jest życie córki, a Twoje oczekiwania ona może mieć po prostu głęboko gdzieś. Jej prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
Ale najpierw sama musi zrozumieć, że jej szczęście jest chwilowe, uzależnione od Waszych pieniędzy i pomocy. czyli co? grzecznie i stanowczo odmawiać materialnej pomocy . Przypominać że nie może spodziewać sie niczego od nas ? Taka terapia jak l przy uzależnieniach - trzeba dojść do dna ? a to dno każdy ma na innym poziomie ... Przyjaciólki jej w chwilach "ZAMROCZENIA " nie maja żadnego wpływu . Potem ona żałuje tego ale.... Masz rację że musiałaby uwierzyć w siebie ,znależć własną moc ,pokazać że potrafi to i owo , iść za głosem pasji ..... No to jak to zrobić ? Pisałam wam,że pokazuję jej możliwości, była za granicą w pracy ....Było ok ,ale teraz sie nie ruszy ,bo jak Misia tu zostawić? A z nim jechac itam harować ? a jak mu będzie cieżko ???? A on sam nie powie nigdy - jedziemy ! bo jemu tu nie jest wcale żle! Głupi by był ... Jakaś ciekawa praca np z młodymi ludźmi w polityce - prosze bardzo .Podobało jej się na dwóch spotkaniach ale..... rzeczywiście chyba nikt nie zachwycał jej tam ,nie interesuje ją to za bardzo czym młodzi ludzie sie interesują .... Skończyć jakiś kurs ? sama nie wie jaki i po co .... Przecież nie mogę podsuwac do końca zycia pomysłów na zycie . A z drugiej strony - patrzeć jak marnuje czas nic nie robieniem ? Czy to jest rzeczywiście sutuacja nadająca się na jakąś terapię? Euglena pisze:Dziecko ma być grzeczne i już!.A jak nie jest grzecznei ,to co zrobić ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja droga ...
Tobie ciągle się wydaje, że twoja córka to ta mała dziewczynka, którą musisz przez całe życie prowadzic za rączkę. Ty jej juz ułożyłaś życie, szkoła, studia, praca, facet po studiach ... Juz ja zaszufladkowałaś wg swoich kryteriów, a kiedy ona mówi NIE ty jestes zdziwiona, nie rozumiesz, masz żal, nie umiesz sie z tym pogodzić ... Daj jej spokój , twoja córka to kobieta, która ma prawo żyć tak jak ona chce, bo to jej sprawa i jej życie. Ona nie bedzie taka jaką ty bys chciała ją widzieć, nie bedzie studiować ... czy każdy musi mieć studia? Jak koniecznie chcesz to ty idź na studia i je ukończ. Ty po prostu swoje ambicje chcesz realizowac poprzez swoją córkę. To najwiekszy błąd i największa krzywda jaką mogą zrobić rodzice swoim dzieciom. Powtarzam, twoja córka to dorosła kobieta i ma prawo żyć tak jak ona chce i jak jej się podoba. Daj jej spokój. Uważam, że takie "bicie piany" wokół twojej córki nic nie da. Jestem przekonana, że gdyby ona miala okazję się tutaj wypowiedzieć, to sprawa by nabrała zupełnie innych barw. Pozdrawiam Miła :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
Do dziewczyny wyżej ..."moja droga..." JAk dziecko dorasta to zawsze ukladamy razem z nimjego przyszłośc. Patrzymy co naprawdę lubi ,co potrafi ...dajemy szansę na zdobycie wykształcenia i robienie w życiu tego co się naprawdę lubi!! A co miałabym innego zrobić?Wbrew jej woli wysłać na studia np prawnicze lub medycynę ??? Długo dyskutowalismy z nią co chce robić w życiu ,nie umiała sie określić w wieku 15 lat to poszła do liceum. Potem w dalszym ciągu nie bardzo wiedziała co robić ,sama wybrała swój kierunek studiów.Nikt z nas jej nie namawiał na kształcenie w szkole wyższej , raczej to ona chciała tego ,chciała bo okres maturalny przypadł u niej na czas "bez chłopaka" .Miała dużo koleżanek ,które wybierały sie do szkół ( i je pokończyły ) ,ona też chciała spróbowac.Nigdy nie mówiłam jej że musi!! Swoje studia mam skończone i to na paru kierunkach .Nie musze niczego udowadniać przez córkę. Z racji zawodu PRZEKONAŁAM się także (choć i tak wiedziałam to i akceptowałam !) że nie każdy MUSI byc wyksztalcony żeby być wartościowym człowiekiem !! Studia -to był jej wybór.... Gdyby po roku powiedziała po prostu - nie odpowiada mi to ! chcę robić coś innego. Albo wogóle nie chce studiowac. Chcę isc do pracy . Chcę żebyście sie ode mnie odczepili .Dam sobie radę itp . Ale ona kręciła ,że jest dobrze ... że daje sobie doskonale radę ....ze jej sie podoba itp...... Wiedziała że kończąc z kształceniem będzie musiała zadbać o swój byt..... Czyżby to ją wystaraszyło ? a my mieliśmy zbyt mało wiary że da sobie radę!! Co wypowedź ,to rózne zdania . PISZCIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez olaaa
Droga Olu, bardzo ci wspolczuje,bo widze,jak bardzo sie szarpiesz i jak bardzo ta cala sytuacja cie boli :( Ale....Po pierwsze widze pewna sprzecznosc w twoim postepowaniu: z jednej strony narzekasz,ze corka nie chce sie usamodzielnic i bierze od was pieniadze, ze jest niezaradna zyciowo i malo ambiytna,ale z drugiej strony po prostu nie chcesz definitywnie odciac jej doplywu gotowki,bo boisz sie,ze twoja corka za bardzo "potlucze sobie pupe". To jest logika w stylu: "chcialabym zjesc ciastko i miec ciastko". A tak sie niestety nie da. Masz dwa wyjscia: albo dalej bedziesz finansowac corke-ale w takim wypadku musisz przestac narzekac na jej niesamodzielnosc, bo poniekad sama te niesamodzielnosc napedzasz; albo drugie wyjscie (lepsze moim zdaniem)- odetnij jej doplyw gotowki z waszej strony- fakt to moze byc dla niej (i jednoczesnie dla ciebie) bolesne-prawdopodobnie w pierwszym miesiacu bedzie chodzila troche glodna, w drugim moze jeszcze tez,ale to jedyny sposob,zeby wreszcie nauczyla sie gospodarowac pieniedzmi. Moze wtedy obudzi sie tez w niej chec poprawy swojej styuacji zyciowej i obudzi sie w niej ambicja. Wiem,ze ten sposob jest troche drastyczny- taka troche terapia szokowa,ale moim zdaniem inaczej sie nie da. W jej przypadku oczywiscie. Druga rzecz: nie mozesz winic corki za to,ze ma w zyciu inne priorytety niz ty. Nie mozesz jej winic za to,ze nie chce wyjechac za granice. Tutaj akurat doskonale ja rozumiem, bo ja tez (choc znam doskonale jezyki i za granica na pewno dalabym sobie rade) wole zostac w kraju. Tu mam przyjacio, rodzine, tu nie jestem sama. Poza tym, mimo wszystkich niedogodnosci ja kocham nasz kraj i nie chcialabym go opuszczac. Wiem,ze brzmi patetycznie,ale taka jest prawda. Ja sie tu po prostu dobrze czuje. I moze ona tez tak ma. Trzecia rzecz: zastanowilo mnie jedno: skad wiesz nastepujace rzeczy: ze "jej misiek" zle by sie czul za granica", "jej misiowi jest tu dobrze", chodzi mi o to,skad czerpiesz wiedze na temat odczuc, planow i generalnie sytacji zyciowej jej chlopaka? Czy wiesz to wszystko od niej lub od niego, czy tez sa to tylko twoje domysly? Jesli sa to tylko twoje domysly, tzn sama wyciagasz takie wnioski, to- daruj sobie,bo rzeczywistosc moze wygladac inaczej. Jesli jednak wiesz to od niej, to w takim razie jej facet faktycznie nie prezentuje sie najciekawiej. Ale nawet w takim wypadku,twoja corka ma prawoulozyc sobie zycie z kim chce. Niestety. Czwarta rzecz: Doradzanie to najgorsza rzecz jaka mozesz zrobic-zwlaszcza jesli o te rady nie jestes proszona. Mnie sama szlag ciezki trafia,jak ktores z rodzicow usiluje mi cos doradzac. Co innego,gdy naprawde nie wiem co robic i o rade poprosze. Ale w innym wypadku-noz mi sie po prostu w kieszeni otwiera ;) Pomysl jakbys sie czula,gdyby to tobie ktos ciagle doradzal i krytykowal twoje wybory zyciowe...Chyba nie chcialabys miec z kims takim za duzo do czyneinia....Nie ma nic gorszego niz atmosfera ciaglej krytyki ze strony najblizszych. Z tego co piszesz wynika,ze od 15 roku zycia twojej corki taka atmosfera sie ciagel utrzymuje. Inna sprawa czy krytyka jest sluszna czy nie. Tak w zasadzie nie ma to znaczenia. Wydaje mi sie,ze pierwszym krokiem do jakiejkolwiek zmiany jest odciecie gotowki. Moze da to olsniewajace rezultaty,a moze nie da zadnych. W obydwu wypadkach nie masz chyba innego wyjscia niz akceptacja. Ja cie naprawde rozumeim. Nie twierdze tez ze twoja corka postepuje dobrze. Ja na przyklad na jej miejscu niejednokrotnie postapilabym inaczej. No ale co mozesz zrobic? Niestety chyba niewiele...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez olaaa
I jeszcze jedno- nie chce bronoc jej chlopaka, bo go nie znam i moze faktycznie jest to jakis menel- nie wiem. W kazdym razie kartka z pieskiem moim zdaniem byla slodka- moze i jest to nieco infantylne,ale jesli juz to w bardzo pozytywny sposob. Mnie by w kazdym razie cos takiego sprawilo duza przyjemnosc i rozbawilo-a jestem w wieku zblizonym do twojej corki (jestem nieco od niej starsza). Poza tym, nie martw sie az tak bardzo. Twoja corka jest jeszcze bardzo mloda. Za rok,dwa,moze trzy wszystko moze jej sie odmienic. jej zycie moze sie odmienic o 180 stopni. Nic nie jest jeszcze przesadzone. Musisz byc po prostu dobrej mysli. Wiesz, ludzie czasem z wiekiem madrzeja ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez olaaa
Chodzilo mi oczywiscie o kartke z misiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klekotka
Do olaaa, dobrze radzila Ci deedlit, abyś zapisała córke na terapie grupowa u psychologa. Ja tez doradzam Ci. Mówisz, że książki psychologiczne, które wcześniej wskazałam masz juz przeczytane, więc albo kłamiesz, albo masz je tylko jako figurujace na głównym, honorowym miejscu w twojej biblioteczce. Prosze Cie zatem przeczytaj je dokładniej jeszcze raz i niekiedy mądre uwagi w nich zawarte po kilka razy i przetraw je!!! Piszesz, ze córka Twoja jest przez Was akceptowana, kochana, dawaliscie jej sporo milości, no to super, ale przeciez mówiłaś, że mając 15 lat zadurzyla się w niewłaściwym chlopaku, miała do czynienia z narkotykami, skąd wiesz, czy podczas scen, orgii, w których brała udział jej psychika całkowicie sie nie wypaczyła. Dlaczego sama próbujesz coś naprawić, co leży w gestii wysoko wyspecjalizowanych psychologów? Moim zdaniem powinnaś zglosić córkę do "niebieskiej linii" bo ona jest ofiarą przemocy . Jestem pewna, ze do Ciebie nie ma zaufania i do twego męża, ale na takij terapii u psychologa napewno się otworzy i wyrzuci wszystko z siebie. 5 spotkań u psychologa nie wystarczy , tu trzeba pracy przez 3, 4 lata!!!! Rob jak uważasz, ale jeszcze raz namawiam na wizytę u dobrego psychologa- specjalisty.!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juannool
A jak można taka dziewczynę "zmusić" do terapii, bo przecież ona jest dorosła i nie musi tam chodzić jak sama nie będzie chciała.Uważasz, że psycholog jest w stanie załatwic wszystko? W ogóle dziwne się wydać może jak ludzie funkcjonowali wcześniej bez psychokogów, prawda?. Ostatnia wojna, na oczach dzieci zabijano rodziców, aż dziw bierze jak te społeczenstwa mogły funkcjonować, prawda? A tak naprawdę to psychika, tak jak i cały organizm potrzebuje hartowania, nie mam tu na myśli naprawde ekstremalnych sytuacji, ale dzieciak rozkrzyczy sie w sklepie, bo cos tam chce matka biegiem do psychologa jak radzic sobie w podobnych sytuacjach. Zdrowy rozsądek jest tu jak najbardziej wskazany.Ola popełniła troche błędów, ale kto ich nie popełnia, toksyczna matka?, ludzie co wy na ten temat wiecie, przeczytacie troche literatury dla kucharek i na tej podstawie stawiacie diagnozę. A dziewczynie potrzebny jest twarda szkoła życia, chce mieć średnie wykształcenie i prace za 1000zł, bardzo prosze , tylko niech będzie konsekwentna i potrafi sie za pieniądze utrzymać. Wy na Karaiby, jej nie stać na wyjazd, trudno jej wybór. Boicie się, że będzie głodna, niech przyjdzie na obiad. Chce więcej pieniędzy raz możecie spróbować i pomóc w znalezieniu pracy dla jej Misia, niech on nosi worki. Ale nie wtrącac sie i nie pomagać finansowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość seawinds
Klekotka, z tymi orgiami i przemoca to juz Cie chyba wyobraznia poniosla ;-) Znasz dziewczyne tylko z opowiesci i od razu takie wnioski... raczej na wyrost... Olaaa - dokladnie, zakrecic kurek z pieniedzmi i nie wtracac sie za bardzo w jej zycie. I nie oceniac az tak surowo... Wiesz, 24 lata to nie jest duzo, w tym wieku czlowiek ma prawo jeszcze poszukiwac siebie i swoich celow. Pewnie, ze wolalabys miec dziecko ambitne, przebojowe i odnoszace sukcesy, ktora matka by nie chciala... Z tym ze jako corka kochajacej, ale wymagajacej mamy powiem Ci - dezaprobate rodzicow BARDZO sie odczuwa, nawet jesli nie jest wyrazana wprost. Masz jednak sporo zalu do corki za to, ze nie spelnia Twoich wysokich wymagan i mysle, ze przy najlepszych checiach wychowawczych mozesz jej wysylac mieszane sygnaly. Deklarowana werbalnie "akceptacja"+100 zastrzezen to jak ciastko ze szpilka w srodku. Kochac, puscic wolno i pozwolic, zeby sie uczyla na swoich bledach, nie widze innej rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
Wszystkim naprawdę dziękuję za posty . Tego mi było trzeba. Widze że każdy z was patrzy na sprawę inaczej ,co jest zrozumiałe bo każdy przeżywa to filtrując sprawę przez włąsne doświadczenia, wiedzę , obserwacje ,uprzedzenia ,wiek .... To wcale nie jest złe. Wszystkie wypowiedzi - nawet te bardzo radykalne o czymś świadczą : że i wam nie jest obojętne jak zachować sie wobec własnego dziecka - obojętnie czy małego czy dorosłego. Myślę że też moja sprawa da wam do myślenia - tym młodym także , że rodzice po prostu kochają dzieciaki .Może nieporadnie ,może także w sposób jaki nauczyli sie w swym domu czy w życiu ...ale mają prawo do tego by kochać dzieci , walczyć o nie , prowadzić do dorosłego życia.Jedne z dzieci tą dorosłość osiąga szybko ,inne póżniej. Także rodzicom przydarzają sie wpadki . Nie jestem tak skostniała żeby tego nie widzieć u siebie. Nie chcę sie tu nikomu podlizywać. Nie obiecuję wam żadnj" poprawy " ale mniej krytycznie będe patrzeć na to co robi moja córka , a kasę odetnę na 100%. A może mi ktoś z was napisze jak po prostu rozwiązał swe sprawy w takim podobnym zakresie ?Czy też nie ma wśród was takich ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga olaaa
jestem siostrą osoby ktora miała podobne i prawde mowiąc ma nadal.Sytuacja jest o tyle inna ,że to niemajętni ludzie,mają 6 dzieci rowno połowa uczy się,studiuję połowa ślizga sie po wierzchu.Jeden syn miał problemy z narkotykami.Skończyło się wyprowadzką z domu odwykiem.Siostra nigdy żadnego nie skreśliła ale zawsze wyraźnie pokazywała co o wszyskim myśli.Kiedy ktoryś z niebieskich ptakow płakal o kasę pokazywała gdzie zarobić.Był tez czas zamkniętej lodowki z jedzeniem.Mieli do dyspozycji spanie chleb i masło.W tej chwili wszyscy są jeszcze razem,ale ci ambitni kończą studia i sie będa usamodzielniać.Jeden z niebieskich ptakow w wieku 25 lat kończy liceum zaocznie.Wszyscy pracują.Moja siostra przetrwała to szczęśliwie ale ile kosztowało ją to łez i bolu serca.Czasem na zewnątrz była bardzo twarda a w środku ..... Dodam jeszcze że w dzieciństwie nigdy nie było rożnicowania dzieci.Niebieskie ptaki to niesamowicie uzdolnieni ludzie,tylko im nic sie nie chciało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No no ...
To mnie zaskoczyłaś :-D ... "Swoje studia mam skończone i to na paru kierunkach " ... GRATULUJĘ, nie każdy może się pochwalić tym, ze ma ukończone studia na paru kierunkach :-D JESTEŚ OLAAA GENIUSZEM :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestes ciekawym przypadkiem
Przeciez niektórzy wyraźnie tobie sugerowali co powinnaś zrobić, ale ty nie przyjmujesz tego do wiadomości, bo po prostu chcesz usłyszec to co tobie odpowiada :-D Szkoda czasu i szkoda "bicia piany" jak juz ktoś napisał. Pozdrawiam Robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
euglena, wiesz ja się oli nie dziwię. Jakby jej córka chciała wstąpić do zakonu - może to być przykre dla matki, ale nie może wtrącać się w jej wybory. Ale tu chodzi o co innego. Za 2-3 lata córka oli wejdzie w wiek, w którym statystyczna Polka zakłada rodzinę. Skoro tak bardzo z Misiem się kochają to pewnie zdecydują się na dzieci. I jak tu za 1000 zł utrzymać 3-4 osobową rodzinę, męża nieroba, szczególnie jeśli przywykło się do wyższego standardu życia.. Tak więc pewnie utrzymanie córki i jej rodziny spadnie na ramiona oli i jej męża (przynajmniej na razie na to się zanosi) i nie dziwię jej się, że jest zła. Szczególnie, że starała się wykształcić córkę, usamodzielnić ją, a ona wybrała łatwiznę i pasożytniczy tryb życia. O terapii, psychologu pisałam w kontekście, że ktoś powinien w końcu (ale nie rodzice, rodziców z zasady się nie słucha) uświadomić dziewczynę, że życie nie polega tylko na braniu, ale również i dawaniu (miłości do Misia nie liczę, miłość to w końcu egoizm we dwoje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
Do : jesteś ciekawym .... Czyżbyś tak odebrała moją ostattnią wypowiedź ? słyszę to chce usłyszeć ? nie dociera do mnie nic? Może niezbyt jasno sie wyraziłam: Gdybym chciała dalej postępować tak jak robiłam do tej pory to nie byłoby mych wpisów tu. Nie sluchałabym waszych wypowiedzi i nie ragowałabym na nie. Nie byłoby przemyśleń i konkluzji ; Pięciu z was radziło po prostu konsekwencję : odcięcie kasy i nie wtraćanie się . Paru z was radziło pomoc psychologa, grupy terapeutycznej , dobrej przyjaciólki ( a zaraz druga wypowiedż : A CZY DOROSŁA DZIEWCZYNA ZGODZI SIĘ NA TERAPIE ,jak uważa że jest ok w jej zyciu ?) Niektórzy radzili rozmowę z jej chłopakiem ,albo ...... nie wtrącać sie jednak .... Jak widać nie są to jednoznaczne rady i dlatego nie myślę odpowiadać ci ,że zaciągnę moją córkę na terapie i odpuszczę a przy okazji sama będę w innej grupie pilnie prostowac swą osobowość !! Czytam jeszcze Ostatnią z Was (Deeleette) - chyba też utrafiłaś w czuły punkt : tak jest , spadnie na nas finansowanie jej domu gdy będą dzieci .....( moje dzieciaki urodziły się gdy miałam niewiele ponad 20 lat i musieliśmy sami troszczyć sie o potomstwo z naprawdę niewielką na początku pomocą rodzin ). Skoro teraz to tak wygląda , to jak to będzie za jakiś czas ,gdy płakać będą małe dzieci ...... Macie rację że nie znam tego chłopaka tak dobrze ,by od razu wyrokowac , że sytuacja może ulec zmianie itp . Dlatego nie jestem takim czarnowidzem ,nie czekam na najgorsze ale .....zabezpieczam się przed twardym upadkiem ..... To JA CHCĘ WIEDZIEĆ jak zareagować , to ja będę musiała coś zrobić ...... Ona i tak zrobi jak chce .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez olaaa
Dlaczegosz piszesz,ze finansowanie rodziny twojej corki spadnie na ciebie? To czy faktycznie spadnie czy nie,zalezy tylko i wylacznie od ciebie. Mozesz po prostu nie dac. Powiedz jej jasno: "mozesz robic co chcesz,zyc jak chcesz i ja to zaakceptuje. Ale nie licz na zadne finansowe wsparcie z mojej strony. Mozesz liczyc na moje wsparcie duchowe i emocjonalne, mozesz liczyc od czasu do czasu na cieply obiad. Mozesz liczyc na moja milosc i przyjazn. Ale na pieniadze nie licz. Sama wez odpowiedzialnosc za swoje decyzje." Wiesz Olu, ja szczerze mowiac nie widze niespojnosci w wypowiedziach internautow. Mowisz,ze wszyscy pisza cos innego. Ja to odbieram zupelnie inaczej: wszyscy pisza to samo: odciac kase + zaakcepotwac. Oczywiscie rozni ludzie roznie oceniaja postepowanie twojej corki. Jedni pisza,ze jest leniem i nierobem, inni twierdza,ze ma prawo do takiego postepowania i ze nie wszyscy musza miec skonczone studia wyzsze. Jedni ja krytykuja inni rozgrzeszaja. Jaka jest prawda-nie wiemy-musielibysmy wysluchac,co ma twoja corka do powiedzenia. Ale niezaleznie od tego,kto ma racje ("krytykanci" czy "rozgrzeszajacy") i tak wniosek dla ciebie wyplywa jeden. Nie wiem czy twoja corka zdaje sobie z tego sprawe,ale biorac od ciebie pieniadze,sama daje ci prawo do wtracania sie w jej zycie. No bo masz w koncu prawo wiedziec na co ida twoje pieniadze i masz prawo sie na to nie zgadzac. Musisz pamietac,ze w momencie,gdy przestaniesz ja finansowac-to prawo stracisz. I wierz mi,bedzie to chyba dobre rozwiazanie. Pewnie inaczej bysmy wszyscy na to patrzeli, gdyby twoja corka brala narkotyki czy wpadala w alkoholizm. Wtedy mysle,ze kazdy by ci doradzil interwencje, bo chodziloby o ratowanie jej zycia. Ale z tego co zrozumialam corka epizod z narkotykami ma juz poza soba. A ze nie jest ambitna? Ze utrzymuje chlopaka? Ze nie ma wlasnych zainteresowan? Nie jest to na pewno pozytywne,ale jest to jej wybor. Seawinds swietnie napisal/napisala: Deklarowana werbalnie "akceptacja"+100 zastrzezen to jak ciastko ze szpilka w srodku. Ja tez mialam w zyciu taki okres,ze moi rodzice nie akceptowali tego,co robie. Kochali mnie,ale chyba do dzis nie zdaja sobie sprawy,jak bardzo mnie wtedy ranili swoimi slowami. Niby twierdzili,ze to dla mojego dobra,ale ile ja sie wtedy nacierpialam...:( I wygladalo to dokladnie tak,jak napisala seawinds. Wrecz nieswiadomie wysylali mi sygnaly,ze mnie nie akceptuja. To bylo straszne. Kazde nawet najbardziej niewinne pytanie, bylo zadawane w taki sposob,ze bylo krytyka...Naprawde strasznie wspominam tamten okres. A skonczylo sie tak,ze to ja postawilam na swoim. Na razie krytyka przycichla,ale kto wie,kiedy sie znow pojawi,bo przeciez sprawa nie rozwiazala sie po ich mysli...I boje sie tego bardzo, bo to byl przeciez moj wybor i nikt inny tylko ja bede ponosic jego ewentualne konsekwencje. Ja mysle,ze ludzie, piszac: zostaw ja w spokoju, nie mieli na mysli tego,zebys zerwala z nia kontakty. Piszesz,ze odwiedzasz ja raz w miesiacu. Olu, to nie o to chodzi. Mozesz ja odwiedzac i co tydzien. Chodzi o to,abys przy okazji tych spotkan powstrzymala sie od krytyki jej postepowania. Zebys nie rozmawiala z nia wiecznie na tematy typu studia,jej chlopak, jej brak zainteresowan,jej brak ambicji,itp. Badz z nia, pokazuj jej,ze ja kochasz. Rozmaiwaj z nia na tematy neutralne. opwiadaj jej co tam u ciebie slychac, plotkuj z nia o sasiadkach, rozmawiaj o pogodzie-cokolwiek,byle nie dotyczylo to jej zycia osobistego. Bo gdy zaczniesz z nia rozmawiac o jej zyciu-nawet nieswiadomie wyrwie ci sie jakas krytyka. A z czasem nauczycie sie normalnie rozmawiac-nawet na tematy osobiste. Po prostu nie mozesz tematow osobistych poruszac tak z marszu-bo wtedy corka sie zamknie (chyba juz sie zamkneal z tego co piszesz) i efekt bedzie odwrotny-odpowiedzi polslowkami i zbywanie. Wiem z wlasnego doswiadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
Do też OLIIII Dziękuję że zadałaś sobie tyle trudu i czasu odpisując mi ... Tak jest jak piszesz ..... To ja zadecyduję o tym czy dawać jej pieniądze czy nie .... Czy będę do tego zmuszona słysząc płacz jej dziecka ? czy też będę twarda i powiem sobie -trudno .... Tego nie wiem ... (jest jeszcze mój mąż ; chyba mu serce pęknie prędzej niż dopuści do płaczu ...) Masz rację ,że i u ciebie "WISI W POWIETRZU " pytanie twych rodziców i ich pretensje oraz "A NIE MÓWIŁAM ? " Wiem ,że i u mnie to wisi w powietrzu .....Niewypowiedziane ale ...jakby jest. Oczywiście że nasze spotkania i rozmowy nie są nacechowane podszytymi pretensjami ( choć czasem bym bardziej stanowczo na ten temat porozmawiała z nia !!) , plotkujemy chętnie o głupotach itp Nawet pojechałyśmy razem ( we dwie ) na krótki urlop ,gdzie przez parę dni leżałyśmy na plaży obgadując przechodzących panów i panie ( ale oczywiście z humorem!) , gdzie ja czytałam jej zabawne historie z książki a ona wieczorem wychodziłą na dyskoteki z poznanymi młodymi ludźmi. Bez wymówek i pytania co robiłą itp .... Nie pytałam jej o jej plany na przyszłość ani o chłopaka. TAk więc ,niejest tak że każdy telefon czy spotkanie to okazja do wyrażenia pretensji czy dezaprobaty . Czasem mój mąż wyrzuca mi że jestem taka ugodowa i godzę sie na to co ona robi .Że ją rozgrzeszam i ustępuję .Nie jest to wg jego planów . N o i ( nawet w jej obecności) bronię jej prawa do wyboru . Jednak ten wybór nie może miec fundamentów naszej ciągłej pomocy. Wywołalam ten temat dla siebie , nie dla niej . To ja prosiłam o pomoc was ,nie mogąc zrozumieć :Dlaczego mnie to tak uwiera i co z tym zrobić . Dlatego brak przedstawienia sytuacji z jej strony nie jest tak istotny . TAk myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez olaaa
Olu, dobrze zrobilas,ze poruszylas ten temat na forum. Zdaje sobie sprawe,ze nie bylo ci latwo-bylas niejednokrotnie ostro i nie zawsze sprawiedliwie krytykowana. To tez musialo cie pewnie troche ukluc. Nie wiem tez,czy choc troche ci pomoglismy. Ale mam nadzieje,ze poczulas sie lepiej-chociazby dlatego,ze o tym z kims pogadalas. Zaleta jest to,ze poznalas rozne punkty widzenia- corek i matek, mlodych i starszych. Ja pisalam z perspektywy corki,ale mysle,ze gdybym byla na miejscu matki, przezywalabym to wszystko tak samo,jak ty. Dla mnie najgorsza bylaby bezsilnosc-ze w zasadzie tak niewiele moge zrobic. Ze nie moge narznac po dupie i zabrac do domu ;) Nie zadreczaj sie tak bardzo. Najwazniejsze,ze ja kochasz i ze potraficie razem spedzac czas. A ona naprawde jest jeszcze mloda i jeszcze wszystko moze sie ulozyc inaczej. Nie daj sobie wmowic,ze jestes toksyczna matka. Moze ciut nadopiekuncza ;) ale do toksycznosci ci daleko. W kazdym razie zycze ci powodzenia. I szczescia. I spokoju :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
Dobrze ,że zajrzało tu trochę młodych ludzi.. Okres burzy i naporu minie ......dzieci wasze też będą albo cudnie grzeczne albo zupełnie inne i zbuntowane .... Tych drugich jest 95% Co robić ??? to pytanie będzie z wami .... W tym względzie nic się nie zmieni nawet za 100 lat. Moje pytania podyktowane były troską o moje dziecko ale też i zabezpieczeniem wlasnego dobrego samopoczucia. Nie ma nic gorszego niż zgorzkniała matka ,która "poświęca " się dla dzieci ! rezygnuje z tego i tamtego by one miały dobrze ..... Chcę dbać o siebie także ,bo ze sobą zostanę do końca mych dni ! I chcę siebie też lubić .Także za to co zrobiłam ze swymi dziećmi . Skoro tak jest ,że radzicie mi szczerze : zrezygnuj z finansowania jej i ją akceptuj w sytuacji jaka jest , to chyba coś to znaczy . Spróbować warto . Dzięki wam jeszcze raz. A może odezwie się także jeszcze jakaś mama ?Z życiowym doświadczeniem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klekotka
Odwezwie sie mama do Ciebie, ale niedawno doświadczona macierzyństwem, lecz jak to widać po moich wypowiedziach wychowana twardą i silna ręką. Byc moze nie będzie to dobra rada , byc może na odwrót, ale jeszcze posłuchaj . . : Moim zdaniem wcale nie musisz odcinać w 100% pomocy materialnej dla Twojej córki, ale możesz z nią negocjować i dyktowac warunki, bo to Ci wolno, jeśli ona bierze od Ciebie kasę. Poprostu możesz z nią porozmawiać i powiedzieć( dla własnego dobrego samopoczucia, że nie jesteś taka wredna i bez serca) iż boli Cie to, że np. jej facet pasozytuje na niej i pośrednio na Twoim dorobku życiowym. Że np. możesz jej co jakiś czas dawać pożyczki zwrotne, lub nie, ale w formie pomocy dla Ciebie, czy Twoich ewent. przyszłych wnuków. Facet, jesli ma zdrowe ręce i troche honoru, to powinien zakasać rękawy i wziąść sie do pracy! U mnie jest tak, ze to ja zarabiam wiecej, więc mój mąż jest przy dziecku, ale jak będzie ono starsze, to się to zmieni. Jakoś nie mogłabym patrzeć na chłopa z założonymi rękami pod głową wypoczywającego na wersalce i schodzącego z niej po to, aby coś zjeść, do kibelka i sięgającego po pilot od telewizora. . . To narazie tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klekotka
i dodam jeszcze , ze ja też skończyłam studia na kilku kierunkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A nie mozesz
zalatwic jej chlopakowi pracy u siebie w firmie lub w jakiejs innej zaprzyjaznionej? Bo moze on chce pracowac,tylko po prostu nie umie znalezc pracy-tak tez czesto bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klekotka - to co proponujesz to kolejny chory układ. W pewnym wieku trzeba odciąć pępowinę i już. Wychowanie dziecka to przygotowanie go do samodzielnego życia. Jak się zrobiło kilka błędów jak autorka to nie ma o co drzeć szat, trzeba to szybko naprawić. Odciąć córce dopływ do pieniędzy, niech sama decyduje co ma zrobić ze swoim życiem, bez poczucia winy wobec matki. Lepiej późno niż wcale :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaa
Piszcie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KLEKOTKA ... wg mnie
droga która proponujesz to równia pochyła ... Do Oli ... Nie wiem dlaczego zakładasz, że ty w przyszłości bedziesz utrzymywać córke i jej dzieci. To ogromny błąd, robisz jej krzywdę. Właśnie o to chodzi żeby byla odpowiedzialna, żeby wiedziała, że życie jest piękne usłane różami ale te róże maja kolce i od nas zalezy czy ciaglę będziemy pokaleczeni czy nie :-D Jedyne wyjscie do musisz odciąć pępowinę, twoja córka to dorosła kobieta, kiedy ma sie nauczyc żyć jak ty ciągle ingerujesz w jej zycie? PS Popieram wypowieź TEŻ OLA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×