Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kotekmaly

temat depresyjny

Polecane posty

Gość lord_Nevermore
No to kurwa mac pojedż na to przejście graniczne i pojedż na Słowację na 3 dni...w ogóle tzreba zacząc, bo od siedzenia na tyłku to granica do nas nie przyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia*
Lord: Dodalas mi otuchy serio, ja wlasnie na przekor sobie i na sile, bez wiekszego przekonania szukam tej sily w sobie i trzymam sie jej jak ostatniej deski ratunku, tak jak teraz chcac kupic mieszkanie. Boje sie ale puszczam sie na gleboka wode. Przede wszystkim i najbardziej obawiam sie, ze porzuce swoje plany jak wszystkie inne do tej pory, jak zobacze w zachowaniu mojej mamy, ze moje plany nie sa rowniez jej planami. Bezsensu. A i jeszcze to, ze ja staram sie nie zalic, na zewnatrz jestem soba - usmiechnieta, mila, zaradna :), faceci mnie podrywaja, prawie zyc nie umierac, ale jak tylko przekracza prog mieszkania, to staje sie unizona sluzka, bezradna, niekochana, nieszczesliwa i zalosna. Na dzisiaj koncze, czesc wszystkim i dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotekmaly
do lorda--------> a wiesz, ze mi nikt tego nie powiedział nigdy? w chwili gdy stracilam pracę trafilam jeszcze na takiego kolezkę, co to 3-6razy dziennie loguje sie na randkach... potraktowalam go ostro, bo nadal mial zonę...ale po jakims czasie mimo przeprosin [uznalam ,ze za ostro pojechalam, ze nie mozna kogos tak opierniczac, ze moze nie jest tak, ze on bezczelnie w klapy placze] wiec po jakims czasie nie doczekalam się od niego niczego co by mnie utwierdzilo w przekonaniu, ze zle zrobilam innymi slowy: historia z nim byla przyslowiową kroplą, ktora przeplenila kielich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lord_Nevermore
a miej go gdzieś :) Nie mozna przypasowac każdemu, po świecie szwędają sie takie ewenementy, ze człowiek zastanawia się skąd to w ogóle wylazło...:) Problem jest w tym, ż e jak czlowiek przejmuje się wszystkim i chce dobrze, to mysli , ż wszyscy tak mają...a wcale nie:) i czasem warto sobie odpuścic i zobaczyć czy coś się np. zmieni, jak przestaniemy przepraszać...czy ktoś W OGOLE to zauważy... A co do kolezankiod matki to nie wiem, czy czytałaś ksiązkę "Pianistka" Elfriede Jelinek. Jeśli nie - musisz, bo to w zasadzie Twoja historia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotekmaly
o czym ta książka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotekmaly
lord---> teraz juz okrzeplam, ale on nie zauwazal, ze ja go zaluję - taki bawidamek, nie dziwię się, ze go zona zostawila...szkoda tylko tych zmarnowanych miesięcy...tylu miesięcy jeszcze nigdy nie zmarnowałam wszystko o mnie wiedzial, wytlumaczylam mu więcej niz powinnam...i teraz mam pewnosc, ze nie warto bylo glupkiem sie martwić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lord_Nevermore
Ksiązka jest o kobiecie totalnie uzaleznionej emocjonalnie od matki. o 40 letniej Eryce, pianistce- świetna ksiązka...trudna, bolesna i do bólu szczera...sporo w niej z autobiografi Jelinek..Bardzo polecam, ale od razu powiem, nie bedzie ci łatwo z ta ksiązką..... A co do gościa ..hmm...można na to popatrzeć jak na miesiące zmarnowane, a mozna jak na kolejne doświadczenie z jakimś tam typem człowieka...jesli popatzreć z drugiego punktu widzenia, to ten czas nie był aż tak bardzo stracony. Trzeba tak to sobie tłumaczyć, jakby obserwowało się swoje zycie z boku-------> nawet w myśleniu o sobie na gorąco ,to pozwala nie wariować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotekmaly
wiem, tyle, ze on mnie zauroczył na spotkaniu...glupie to....czym? a tym, ze dawno mnie nikt nie przytulił i dawno nikt mnie wmilczeniu nie wysluchal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotekmaly
no nic, wypadałoby konczyc...dzięki za rozmowę :) i slowa pocieszenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lord_Nevermore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lord_Nevermore
proszę bardzo:) 3-maj się i nie puszczaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotekmaly
tak powinnam byla odpisac temu gosciowi co mi zarzucil, ze musze się czuc bardzo malutka, gdy zobaczyul w profilu randkowym, ze nie chcę rozwodnika...profilu juz nie ma, bedzie inny "ja się trzymam i mimo wszystko nie puszczam", ale chyba lepiej, ze nic nie odpisalam dobranoc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam na terapiach grupowych... znam kobietę, podobną do ciebie, kasiu (nawet wiek ten sam), która leczy się długo, dosłownie ustawia sobie życie wg następnej grupy, i nic jej to nie daje... moim zdaniem jej jest tak wygodnie, bo ma cel w życiu, czyli chodzenie na terapie. Szkoda, że akurat leczenie stało się jedynym wyznacznikiem jej życia. Błędne koło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotekmaly
jak ukryc przed matką, ze idę na terapię? zacznie mnei odwodzic od tego pomysłu a ja juz od dawna nie wyrabiam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedno jest pewne: będzie ciężko jak cholera na terapii, a nawet bardziej. To taki Matrix swego rodzaju. Można ukryć, ale czy to ma sens? Skoro jestes pewna, że chcesz się leczyć, to nawet gadanie matki nie musi cię od tego odwieść, no chyba, że sie ugniesz. Ale teksty o \"wariatach\" sa na porządku dziennym, jeśli rodzina nie zna metod leczenia i nie jest generalnie wyrozumiała. Zalezy, czy np. jest to terapia dzienna, kilkumiesięczna, gdzie musisz być codziennie przez kilka godzin (tu cięzko kombinować z przekonującym kłamstwem), czy spotkania indywidualne np. raz w tygoddniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotekmaly
nie wiem, jak czasowo ogarnąć penwe sprawy - u mnie w domu zawsse byla gonitwa, nerwy, spoznienia, matka nie mogla na nikim polegac... nie chce miec takiego zycia jak miala ona ja juz nie potrafie sie zebrac, zeby pijsc choc poradnia jest 3 ulice dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia*
Nie moglam wejsc na forum przez 2 dni, bo mialam pilna prace, ale jestem przeczytalam wszystko uwaznie i najpierw odpowiem na pytania: lord_Nevermore - nie czytalam tej ksiażki (przeczytam), ale wszystkie filmy traktujace o jakims rodzinnym zniewoleniu, a zwlaszcza matki zniewalajace córki dotykaja mnie tak gleboko, ze rycze przez caly film czujac jakby byl on o mnie do pownego momentu, gdyz filmy te koncza sie zazwyczaj dobrze, a ja nie widze dobrego zakonczenia. Dzisiaj odwazylam sie na pewien krok , ale dla mnie jest to duza zmiana, ale o tym na koncu napisze. elifia - podobnie jak ta kobieta, o ktorej wspominasz zaczelam traktowac swoja terapie (jak azyl), az moj lekarz nie wytrzymal i powiedzial cos na wzór, ze jesli cokolwiek robie dla niego (zeby czul, ze jego praca nie idzie na marne), to nie ma to sensu, ze mam robic to z mysla o sobie i dla siebie. Pamietam, ze strasznie mnie to zabolalo (bo tak sie staralam), tydzien czasu chodzilam do tylu, az zrozumialam o co chodzilo. Robienie cos dla siebie w moim wypadku jest trudne, jesli tak mnie wychowano, ze moje potrzeby (oprocz jedzenia i dachu nad glowa, potrzeby biologiczne typu seks juz tu nie maja zastosowania) sie nie liczą. kotekmaly - Tez jestem zalogowana na randkach, ale uwierz mi, ze milosc przychodzi niespodziewanie i powiem Ci, ze najlepiej zeby przyszla wtedy, kiedy chociaz troche poukladasz swoje mysli. Ja dlugo sie bronilam przed psychologiem (wydawalo mi sie to bez sensu), ale z nerwicy popadlam w bezsennosc (jesli ktos tego doswiadczyl, to wie, jaki to horror). Kolezanka z pracy widząc jak sie mecze chodzila za mna i namawiala mnie na wizyte u lekarza, ale ja "wolalam" sie meczyc z jakis iracjonalnych powodów niz isc do lekarza. Kolezanka po kilku miesiacach (bo tyle to trwalo) sama mnie zarejestrowala i pojechala ze mna. Przez kilka wizyt ze mna jezdzila, a potem juz puscila mnie na gleboka wode hihi :). Jezdze na terapie juz rok co tydzien i moja mama o tym nie wie, gdyby sie dowiedziala uznalaby mnie za wariatke nie tylko z powodu samej terapii ale tez z powodu kasy, ktora place, jednym slowem zrezygnowalabym, a teraz wiem, ze to proces bolesny, dlugi i efekty nie sa zbyt spektakularne, przychodza powoli i czasami sa ledwie dostrzegalne, ale jest to najlepsza inwestycja, tak uwazam. Ostatnio podjelam decyzje, o kupnie wlasnego mieszkania (co kilka miesiecy temu byloby nie do pomyslenia), ale balam sie powiedziec o tym mamie. Wczoraj o tym powiedzialam, moja mama probowala na mnie wymoc poczucie winy, ze jej nie chce, ze sobie nie poradze, ale wytrzymalam to wszystko i jestem o jeden krok do przodu, Boze zebym tylko wytrwala, czego wszystkim wam tutaj zycze 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×