Single mają prze..bane!!!!

Jestem singielka, choć nie lubię tego określenia. JakośćPiersza - trochę Ci współczuję odbierania siebie jako właśnie "jakośćpierwsza" jako towar do sprzedania, dobra partia jak sama siebie określiłaś, jak coś drogiego i ekskluzywnego dostępnego tylko dla nielicznych tak samo drogich i ekskluzywnych. To moim zdaniem trochę chore pojmowanie swojej * wysokiej pensji * atrakcyjnosci * niezależności * wykształcenia. A współczuję Ci dlatego, bo wydaje mi się, że jak już znajdziesz kogoś dla Ciebie (czyli pewnie bedzie musial zarabiac 3 razy wiecej, byc bradem pittem i skonczyc jale) to to wsystko bedzie sztuczne, puste, nadmuchane i na pokaz. Bo jeśli pozbawiasz siebie spontanicznego uczucia i porywów serca, to twoje zycie wydaje sie byc jałowe. Uważam, że każdy singiel chce znaleźć "swoja drugą połówkę" i marzy o tym bardzo często w nocy, ale nie przyznaje sie do tego za dnia. Musi jakoś wybrnąć spod lawiny pytań "chcesz zostać stara panna?" "dlaczego nei masz meza?". Uważamy że to głupie pytania i wkurzamy się na starszyzne plemienną ale w duchu zadajemy sobie podobne pytania: czy cos ze mna nie tak? Długie dni, tygodnie, miesiace trzeba czymś wypełnić, więc żeby być na czasie i być atrakcyjną osobą w oczach innych (partnerów moze przyszlysch) zapisujemy sie na kurs włoskiego, taniec brzucha, joge, fittnes, jezdzimy za granice, zwiedzamy, robimy kolejny fakultet, zwiedzamy wszystkie pobliskie bary i dyskoteki, celem zabicia czasu, nudy, samotności a byc moze poznania przyszlego meza. I tak oto w wieku 30 lat jestesmy bogate (dzieki fakultetom) piekne (dzieki algom i zastrzykom z botoksu) inteligentne ( masa ksiazek, fakultety, kursy) i wogole naj. Tylko gdzie ta miłość? Nasza poprzeczka podniosła się o kilkanaście metrów wyżej, i zawęziłyśmy obszar poszukiwań, przeceiz nie bede z jakimś studencina, albo bankierem co zarabia 1200 i rzadko zmienia bielizne! I tak czekamy czekamy czekamy, odrzucamy tych na niższym szczeblu, wk oncu sie trafia taki w sam raz dla nas, jestesmy w siodmym niebie, ale okazuje sie ze idealny facet po 30stce albo jest * zonaty * singiel * gej. Singiel - bingo! tylko ze on tez czeka na ksiezniczke, i predzej czy pozniej zmienia ciebie nalepszy model, a ciebei juz czeka tylko staropanienstwo, coraz mniej kolagenu i zwiotczenie piersi. Smieszy mnie to ze tak sie chwali, podziwia, podnieca zycie singli, bogatych, pieknych, wykształconych i bog wie jakich! zyc nie umierac! tylko ze czlowiek bez osoby z ktora moglby isc przez zycie jest jak więdnąca roślina, co z tego ze duzo wiesz, duzo masz jak nie masz sie z kim tym podzielic, przyjaciele sa od takich akcji, ale kazdemu z nas potrzeba osoby ktora bedzie z toba na dobre i na zle, ktora zna ciebie cala, do ktorej pryzhcodzisz po pracy i witasz usmiechem, z ktora ogladasz dziennik w tv i wyklinasz rzad. Wydaje misie ze single ktorzy twierdza z glebokim przekonaniem ze takie zycie jest super i nie potrzebuja * rutyny * nudy * meza, zony * i tego calego zycia malzenskiego nigdy tak naprawde nie byli w stalym prawdziwym zwiazku z kochana osoba i nie wiedza jak to jest budzic sie obok niedoskonalego informatyka zarabiajacego 2 tys niskiego i z krzywym nosem.... zycze znalezienia milosci ale nie budujcie wokol siebie muru z fakultetow, spa i funtów bo to tylko pogarsza sytuacje i sprawia ze postrzegamy siebihe i swiat inaczej. PS. przecztajcie ksiazke : chce byc kochana tak jak chce. Jest super. traktuje o zwiazkach damsko meskich. tam jes tpodobna teoria, ze najlepszy jest facet "hydraulik" ktory i kran naprawi, i wyslucha i powie "no juz glupia nie placz". pozdrawiam

nie było jakiegos starszego tematu? :o

stary ale jary i zawsze na czasie