Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość luliluli

IN-VITRO, INSEMINACJA

Polecane posty

Gość luliluli

Co sądzicie na ten temat ??? Czy gdyby to była jedyna szansa na posiadanie potomstwa (wiem, wiem - istnieje adopcja, ale dzieci adopcyjne wiele dziedziczą po rodzicach....poza tym adopcja to proces bardzo trudny i mozolny) zdecydowałybyście się ???? Błagam....tylko bez głupich komentarzy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie gdybanie nie ma sensu. Nie mam pojęcia co czułabym gdybym nie mogła normalnie zajść w upragnioną ciążę i nie wiem do czego byłabym zdolna żeby dzieci posiadać. Trudno cokolwiek powiedzieć gdy taki problem jest dla kogoś tylko abstrakcją. Przypuszczam że zdecydowałabym się na pomoc, ale adopcji nie wykluczam... po prostu nie wiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam pco i w moim przypadku może się tak zdarzyć, że inseminacja czy in-vitro to będzie moja ostatnia szansa i na pewno z niej skorzystam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie napisałabym tego ale musze
teraz musze... "dzieci adopcyjne wiele dziedziczą po rodzicach" co dziedziczą? Jesli myslisz, ze moga miec w krwi np. zamilowanie do alkoholu czy cos podobnego to jestes w bledzie :D charakter sie ksztaltuje, wszystkie wartosci rowniez i to zalezy od adopcyjnych rodzicow. "adopcja to proces bardzo trudny i mozolny" A wychowywanie dziecka nie? myslisz ze jak bedziesz miala swoje z probowki to proces jego wychowywania nie bedzie trudny i mozolny? po twoim podejsciu widac ze ty jeszcze dziecinna jestes :D myslisz ze zrobisz sobie dziecko i bedzie to wsystko? nie bedzie trudow?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość decyzja
Zdecydowałabym się na inseminacje i in-vitro. Jezeli to by nie pomogło to na adopcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffwef
dziedzicza po rodzicach pewne skłonnosci takze nie masz racji in vitro nic złego dla mnie to po prostu jak zwykłe zapłodnienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eugenia
Ja mam duże problemy z płodnością mam co prawda 1 dziecko ale od 6 lat staram się bezskutecznie o drugie - 1. Adopcja jak najbardziej tylko mam obawy że mając już 1 dziecko to drugie adoptowane mogło by myśleć że jest mniej kochane . 2.Inseminacja - jak najbardziej 3IIN-VITRO Nie jestem w pełni przekonana bo wiem że zapłodnione już komórki (dzidziuś przecież) są zamrażane i przechowywane do użycia w następnych próbach a co wtedy gdy się uda od razu i np.ktoś nie chce mieć jeszcze powiedzmy 6 dzieci????? Przecież gdy mi ciąża obumarła w 8 tygodniu to była czarna rozpacz nie myślałam wtedy że to nie jest człowiek tylko embrion tylko to umarło moje dziecko!!! - więc co gdy np. 4 zygoty są wyrzucane do śmieci to co to jest co innego?? IN-VITRO -JESTEM ZA gdybym wiedziała że są np. 2 zapłodnione zygoty i obydwie wykorzystam - ale to są koszty a to już inny temat -uważam że gdyby IN-VITRO było refundowane to nikt by nie myślał o kasie tylko można by było podchodzić wiele razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 455
wszystko zależy od kasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luliluli
Do nie napisałabym tego.... Widzisz, tak się cholernie głupio składa, że akurat wśród najbliższych wystąpił problem dziedziczenia po rodzicach pewnych cech CHARAKTERU przez dziecko (właściwie już nie dziecko) adopcyjne. Nigdzie nie napisałam, że dzici dziedziczą np. skłonność do alkoholu - więc nie przypisuj mi takich absurdów z łaski swojej. Co do adopcji - uważam, że jest to proces mozolny i trudny, ale nie oznacza to, że nie wiem, iż wychowanie dziecka jak to nazwałeś/aś "z probówki" jest kwestią łatwą, miłą i usłaną płatkami róż - więc znów przypisujesz mi słowa, których nie powiedziałam (napisałam). Uważasz, że jestem dziecinna - niby to z jakiego powodu??? dlatego, że chcę się dowiedzieć co inni sądzą na temat, którym jestem zainteresowana? Myślę, że Twoje zbyt pochopnie wyciągnięte wnioski z mojej wypowiedzi i przypisane mi słowa - bezpodstawnie zresztą - są co najmniej nieprzemyślanym posunięciem. Trochę pomyślunku i wyrozumiałości w swojej zgryźliwości życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luliluli
455 Owszem, to drogi "interes", jednak może zostawmy tę kwestię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elica
Najłatwiej wypowiadac się tym,których problem nie dotyka... Gdy dwoje kochajacych się ludzi chce mieć dziecko a jedyną metodą jest zapłodnienie pozaustrojowe to dziękujmy nauce, że daje im tę możliwość. Największym dramatem jest to, że tylko nielicznych stać na luksus poddania się próbom. Taki zabieg to wydatek ok. 10 tys. zł więc nie potępiajcie tych, którzy próbują nawet mrożąc zapłodnione komórki... Jak byliśmy pierwszy raz w klinice leczenia niepłodności nie sądziliśmy, że będzie tam tak wiele osób. Czy zdajecie sobie sprawę, że co piąta para nie może mieć dzieci w naturalny sposób?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nanna
no, problem adopcji jest bardziej skomplikowany niż się wydaje. Trochę czytałam na ten temat, bo przez pewien czas myśleliśmy z mezem o adopcji. Polecam artykuł Barbary Pietkiewicz z "Polityki" na temat adopcji. Głęboki, prawdziwy tekst, pokazujący dwie strony adopcji. Otóż, w myśl ostatnich badań i tego, co pokazuje rzeczywistość, wychowanie to raz (więcej niż połowa sukcesu), ale geny i dziedziczenie to dwa. Wiele adopcji jest nieudanych, z tego powodu właśnie. Bardzo często dzieci adopcyjne zachowują się "normalnie" do okresu dojrzewania (wpływ wychowania na kształtowanie dziecka), ale geny dochodzą do głosu w wieku dojrzewania i... bywa nieciekawie. Piszę w skrócie, jeśli ktoś chce pogłębić temat, to odsyłam do tego tekstu. Oczywiście nie chcę nikogo odwodzić od pomysłu adopcji, ale trzeba się liczyć z tym, ze... może się ona nie udać (tzn. zbudowanie normalnej zdrowej relacji z dzieckiem adoptowanym...) :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwazam...
mam zespol policystycznych jajnikow i 7 lat sie leczylam,przez ten czas nie bylo latwo pod wzgledem psychologicznym,ale uwazam ze nalezy zrobic wszystko(w miare mozliwosci oczywiscie)zeby miec wlasne,dziecko..to jest ogromny problem,ale tak naprawde to mysle ze rozumieja to ludzie ktorzy przez to przechodza(w wiekszosci przypadkow).Ja myslalam o inseminacji,in vitro i adopcji...W takiej kolejnosci wlasnie.W moim przypadku inseminacja pomogla.Szkoda tylko ze w naszym kraju nie finansuje sie przynajmniej kilku takich zabiegow.Niepłodność-Przeciez to choroba,ktora trzeba leczyc.Niestety ale nieplodnosc jest coraz czestsza a problem jest ukrywany..Mam sama znajomych ktorzy byli temu przeciwni ze wzgledow religijnych i glosno o tym mowili...do czasu az sami przez kilka lat nie mogli miec dzieci i...sami zaczeli sie leczyc i na in vitro szczesliwie sie skonczylo..ale to w wielkiej tajemnicy przed otoczeniem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokladnie
taka wlasnie jest obluda,glosno negowac a po kryjomu sie leczyc...ehhhhhhhh,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×