Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość waniliaa

kocham alkoholika

Polecane posty

Bardzo, bardzo proszę o pomoc. Mam 30 lat, od póltora roku jestem w związku z alkoholikiem. To miłość mojego życia. Dobry, wrażliwy, wspaniały człowiek. I bardzo chory, a co najgorsze - zupełnie nieświadomy, jak bardzo jest chory. Jest DDA. Od roku walczę, kilka dni temu odeszłam, zostawiając mu furtkę "kocham Cię, może kiedyś, kiedy przejdziesz terapię". Ostatni rok to sinusoida jego prób rzucania picia i obietnic. On wie, że ma problem, ale chyba myśli, że wystarczy mu siła woli. Kilka razy, owszem, uspokoił mnie na tyle, że sama kupowałam wino na romantyczny wieczór, bo łudziłam się, że to kontroluje - potrafi nie pić, jeśli nie chce. Dwa tygodnie temu razem z jego przyjacielem ściągałam go z ulicy, bo był tak pijany, że nie mógł iść. Koszmar. Postawiłam ultimatum, znalazłam terapeutę (jednago z najlepszych), zmusiłam, żeby się umówił (bo twierdził, że chce, ale jakoś nic nie robił), sprawdziłam dojazd, zrobiłam mapkę (tak, wiem, że jestem współuzależniona). Podobno nawet cieszył się na terapię. Ale nie dotarł na nią, mówił, że nie mógł znaleźć budynku i w efekcie spóźnił się 20 minut, terapeuta nie czekał. Ponieważ mieszkamy od kilku miesięcy w innych miastach nie wiem, co się z nim dzieje. Wiem, że muszę być konsekwentna w swoich decyzjach (o alkoholiżmie i współuzaleznieniu wiem już chyba wszystko), nie dzwonię, on też się nie odzywa. Zaczęłam myśleć, że źle zrobiłam, że go zostawiłam, dlatego też szukam wsparcia. Nie wiem, co znaczy jego milczenie. Nie wiem też, czego od Was oczekuję. Piszę, bo jestem z tym kompletnie sama. Moje przyjaciółki mówią mi "uciekaj, póki nie jest za późno" - ale one nie znają tego problemu, nie miały nigdy do czynienia z alkoholikami. Walczę ze sobą, by do niego nie zadzwonić, nie spróbować mu pomóc kolejny raz. Potrzebuję pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alkohohlik
Nie czytałem całego postu. Ale cieszę się że w czasach gdy piłem nie byłem w związku. Oszczędziłem kobiecie cierpień. Tym którzy twierdzą że alkoholicy to bomby zegarowe z opóźnionym zapłonem chciałem powiedzieć że trafiają się niewypały. Trzeba mieć nadzieję. Teraz jestem sam a rozsądek podpowiada mi żeby nie szukać kobiety mimo że nie piję. Ale serce boli. :( Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słoneczny dzień
ja bym nie ryzykowała takiego związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×