Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black cashmere

??? gdzieś między pierwszą a nastepną miłością ???

Polecane posty

Może rzeczywiście nic do niej nie czuje? Może jest z nią, bo jest... Chciałabyś spróbować jeszcze raz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kara79
Oczywiście,ze chciałabym ale strasznie bym sie bała,ze drugi raz się to powtórzy,tzn.że mnie znowu zostawi a wtedy nie wiem czy uda mie sie wyjść z tego drugi raz!Chyba nie ma sensu tego sprawdzać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczoraj jeden kolega powiedział mi, w odpowiedzi na moje płacze i żale, że w związku najlepiej być tą stroną, której mniej zależy, bo wtedy ewentualnej porażki nie odbiera się tak strasznie.. cyniczne to, ale może to jakieś rozwiązanie.. ja chciałabym dostać taką szansę, jak Ty.. nie wahałabym się ani chwili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziumbzia oryginał
Tylko po co wtedy tworzyć związek? Jeśli z góry nam mniej zależy to w razie problemów tym bardziej nam nie będzie zalezało na ich rozwiazywaniu bo łatwiej będzie zrezygnować niz współdziałać. Proponuję by ludzie ,którzy nie angażuja się w związek , którym mniej zalezy, po prostu w ten związek nie wchodzili. Wtedy nie będzie tylu zranionych osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziumbzia oryginał
W prawdziwym związku nie ma miejsca na cynizm ani kalkulację....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bziumbzia - ja się z Tobą zgadzam całkowicie.. tylko w sytuacji takiej, jak nasza, chwytasz się wszystkiego.. ja jestem na razie twarda, nie odzywam się do niego, mam nadzieję, że na długo mi tej twardości starczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziumbzia oryginał
I tego Ci życze. Zwłaszcza że to dorosły facet i już się nie zmieni,nie ma na to szans, ten typ tak ma. W przypadku nastolatka mozna by liczyc że kiedys sie zmieni , ale nie w przypadku 30-to letniego faceta. Nie ma sensu sie łudzić. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bziumbzia to wszystko prawda, tak powinno byc, ale ja nie raz przekonałam sie, ze \"władze\'\" w zwiazku ma zawsze ta strona, ktorej mniej zalezy albo ktora nie okazuje tego. Bolesne to. ale chyba prawdziwe. Kara - ja bym spróbowała, lepsze to niz do konca zycia sie zastanawiac, wspominac, tesknic. Prawda jest taka, ze jezli wam sie uda, ten zwiazek bedzie mocniejszy niz kiedykolwiek. Mam kolzanke. ktora była w tej samej sytuacji, rozstali sie przez niego, on potem miał inna, a kiedy ona juz doszła do siebie, ochłoneła on sie odezwał ponowinie. Na poczatku było b. ciezko, odbudowac zaufanie itd, ale dzis juz razem mieszkaja i planuja slub w tytm roku. Mysle, ze oboje przekonali sie ile dla siebie znacza. Czasem potrzebne jest takie rozstanie( to był ich pierwszy zwiazek), zeby sie wzajemnie docenic. Mysle, ze dzis juz nic nie jest w stanie im zaszkodzic. Halinko - przed Toba pewnie jeszcze długa droga. Jakos wydaje mi sie, ze jezeli mu sie tak nagle odmieniło to pewnie jest b. oczarowany ta druga, a ten stan nie trwa wiecznie. Czar prysnie, moze wtedy zejdzie na ziemie. Faceci czasem głupieja i ławto ich omotac wtedy. Badz silna i nie daj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziumbzia oryginał
Dlatego właśnie lepiej nie wchodzić w związki gdzie ktos miałby miec nad nami "władzę"( w tym sensie jak Ty ja rozumiesz)...Bo co to za związek? No chyba ,że ktoś lubi być masochistą...bo są takie kobiety i tacy męzczyźni którym to pasuje i jesli im z tym dobrze to ok. Co do "władzy", to kochając kogoś , okazując mu uczucia, otwierając się na niego stajemy się bezbronni, dajemy mu niejako "władzę" nad sobą, tyle, że jeśli ta druga osoba też nas kocha to nie wykorzysta tej "władzy" przeciwko nam. Ja tak rozumiem zwiazek oparty na miłości. Wszystkie inne to dla mnie fikcja a nie miłośc i nie warto sie w nie pakować. Zdarza sie,że człowiek sie pomyli, ale zdając sobie z tego sprawę, wracać do tego, jak dla mnie nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziumbzia oryginał
Mój tata mawia: daj komuś władzę a zobaczysz jaki jest naprawdę. I wtedy należy podjąć decyzję co z tym "fantem" dalej zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziumbzia oryginał
I jeszcze coś. Może warto zwracać uwagę jak faceci traktują inne osoby ( w tym, inne kobiety) a nie tylko nas ( zakładając, że są w nas zauroczeni i nas pożądają) Bo to świadczy o tym jakimi w ogóle są ludźmi. Istnieje duże prawdopodobienstwo że w razie kryzysu ( lub kliedy to zauroczenie pierwsze im troche przejdzie) potraktuja nas tak samo jak innych ludzi. Na przykładzie "Kara79": jej były facet olewa swoją obecną dziewczynę, sory, ale to świadczy o tym jakim jest człowiekiem. Dał tego już dowód bo olał wczesniej "Karę79" , to taki typ człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Black - wiesz, bywały momenty, kiedy było źle, ale poza tym było cudownie.. on teraz skupia się tylko na tym złym, wypomina.. mówi dużo przykrych rzeczy, a ja mimo wszystko chciałabym to naprawić.. wiem, że długa droga przede mną, na razie męczę się bardzo, ale nie umiem jeszcze myśleć o tym w kategoriach było, minęło, dobrze się stało..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziumbzia oryginał
Ona sama to czuje, że on na partnera ani męża sie nie nadaje, bo pisze "to nie jest dojrzałe zachowanie'. Wiec moze warto czasem posłuchac głosu rozsadku, zwłaszcza w takich przypadkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyb właśnie rozstałam sie ze swoim factem. Mam juz dosyc tego wszystkiego, chyba nie jestem stworzona do jakichkolwiek zwiazków. Czy ja naprawde tak duzo oczekuje?? wydaje mi sie ze nie, a mimow wszystko ciagle sie nie układa. Zaczynam watpic, ze facetów interesuje cos wiecej poza zabawa i przyjmenosciami, jak sa problemy to ich nie ma. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bziumbzia słuchajac głosu rozsadku to chyba bede sama do konca zycia, moj głos mi tylko to podpowiada. Kazde zaangozowanie oznacza dla mnie całkowita utrate rownowagi. Nie mam ochoty przez to przechodzic tyle razy. Bycie samej to moze nie jest apogeum szczescia, ale przynajmniej spokoj i stabilizacja i tym sie zadowole. Ginka, Halinka, Kara 79 co tam u was??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co u mnie? Kolejny dzien czekania az on wroci z pracy. Koszmarne nie jest jednak czekanie tylko ta niepewnosc. Zawsze wiedzialam, ze nam sie uda. Wiedzialam, ze to co nas laczy jest wyjatkowe. I jest bo nawet w tych ciezkich chwilach widze, ze moglo byc wszystko inaczej. Mogloby nas juz dawno nie byc a wciaz trwamy. Tylko, ze czuje sie jakbym czekala na wyrok. Jak mozna od ukochanego faceta wymagac zeby wszystko dla Ciebie rzucil i bysmy sprobowali od nowa gdziekolwiek na tym swiecie. Nie mozna prawda? Tylko, ze ja juz go raz stracilam z powodu takiego wlasnie przekonania. Wydawalo mi sie, ze nie moge mu powiedziec ze nie wolno mu mnie opuscic bo ja tego nie przezyje. On pochodzi z ubozszej rodziny i dla niego pieniadze to droga do tego by stac sie wolnym. Nie moglam powiedziec by z tej wolnosci rezygnowal ze wzgledu na mnie. Jak ktos kocha to chce jak najlepiej dla tej drugiej polowy tak? Tylko, ze ja wiem, ze to nie do konca dobre myslenie. Ze trzeba czasem powiedziec, ze jest sie slabym i sie nie da rady. Jak on dla mojego dobra nie bedzie chcial byc ze mna. Tylko po to zebym mogla skonczyc studia. To po raz drugi popelnimy ten sam blad. Tym razem jego blad. I wiem... jestem tego pewna, ze gdy przyjdzie ten dzien naszego kolejnego rozstania to znajde ten topik i bede razem z Wami cierpiec. I bede miec juz zawsze swiadomosc, ze utracilam kogos bardzo wyjatkowego... Bede tak czekac na dzien kiedy znow zapuka do moich drzwi i zapyta czy jeszcze przypadkiem nie czekam. Oby to wszystko okazalo sie tylko nigdy niespelniona obawa. I oby nam sie udalo przetrwac bez kolejnych rozstan.Tylko jak tego dokonac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieje, ze nie bedziesz tu z nami ciepiec i jedynie jak bedziesz sie tu odzywac to tylko po to zeby poplotkowac;) Powiem po cichu, ze zazdroszcze ci chociaz tego, ze masz o co walczyc, mnie dobija poczucie strasznej pustki, czuje sie samotnie jak nigdy dotad i nie zanosi sie na to zeby miało sie to zmienic. Brakuje mi kogos naprawde bliskiego. Niby byłam z kims, ale to było jak taka pisanka z zewnatrz ładne, ale w srodku pusto. Mysli wracaja do mojej pierwszej miłosci, tam sie przynajmniej cos działo. Miałam sie dzis uczyc a nie moge zebrac mysli, wszystko mi ucieka:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Black cashmere.. co sie stalo? Zmartwilas mnie. Dlaczego sie rozstaliscie? Tak czytalam Twoj opis tego co sie z Taba dzialo gdy przyszlo Ci zegnac swoja \"pierwsz milosc\", ze stanely mi moje wlasne obrazki przed oczami. To jest cos o czym chyba nie wie nikt. Kazdy zna tam jakis fragment ale nikt nie wie jaka byla cala prawda. Gdy sie dowiedzialam, ze on chce byc z inna kobieta zamarlam. Chyba nawet wielce nie histeryzowalam do sluchawki telefonu. Dopoki slyszalam jego glos bylo wzglednie dobrze. A gdy odlozylam sluchawke. Drgawki.... jak epilepsja a nie mam podobno takowej. Rzucalo mna niemilosiernie przez ok godzine i tez wszystko skonczylo sie w toalecie. Wymioty... rozwolnienie. I tak minely mi 3 pierwsze dni. Trzeciego dnia poszlam na zajecia. Grupa ludzi, ktorych znasz bardzo dobrze a oni patrza na Ciebie i wszystko juz wiedza. Nawet nie pytaja. Co blizsi pytaja czy mnie nie przytulic. Ale jak potwornie przykre jest gdy patrzy na Ciebie tylu ludzi a Ty ze szlochem na twarzy wybiegasz z zajec i w pospiechu szukasz toalety. Potem przyszedl weekend i pierwszy szok zaczal ustepowac. Dostalam leki nasenne bo przez poprzednie 3 dni nawet nie zmrozylam oka. Pomogly i przespalam moze 3 godziny. To byl w istocie bol fizyczny bo moja psychika tego poprostu nie wytrzymala - jak by sie wogole wylaczyla. Jesc zaczelam dopiero po tygodniu. Schudlam kilka ladnych kilogramow. Potem przyszedl czas na bol psychiczny i emocjonalny. Zaczelam wyrywac sobie wlosy... I teraz zastanawiam sie czy ja aby jestem normalna. Bo tu juz gdy jestem z nim tez mi sie to pare razy przytrafilo. Gdy nie potrafilam sobie radzic z bolem w sercu. To tak jakbym wolala, ze boli mnie cos fizycznie bo to jest poprostu latwiejsze do zniesienia. Mialam mysli samobojcze - takie odlegle i takie, ze wystarczyl tylko jeden krok. I w sumie nie wiem jak z tego wyszlam... Chyba w pore moja sytuacja sie odmienila ale az mnie ciarki przechodza na mysl o powrocie do domu. Wiem, ze bez dobrego psychologa nie przetrwam. Ale ja tak bardzo wolalabym Jego przy swoim boku a nie jakiegos tam psychologa. I w sumie to nie wiem po co to pisze. Chyba zaraz skasuje i nic nie wysle. Jeszcze nie daj Boze on zobaczy i tylko sie poczuje zle. On sie juz dosc wini. Ach.. tak to chociaz to z siebie wyrzuce i moze mnie juz nie bedzie tak meczyc. Puszczam to wiec w eter...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam to piekło niestety, uspokajajace tabletki, koszmarne noce, scisniety zoładek, dreszcze, wychudzone odbicie w lustrze, pytajace spojrzenia ludzi czasem nawet obcych i to uczucie ze wiecej nie dam rady. Niestety tu nie ma zadnych dróg na skróty i sposobu zeby ominac ten bol. Ginko, cokolwiek sie z wami stanie, nie obwiniaj sie, to najgorsze co mozesz zrobic. jak Ci cos lezy na serduchu to zawsze mozesz to tutaj napisac:) Ja tez potrzebuje od czasu do czasu powyrzucac to z siebie, a za bardzo nie mam gdzie wiec robie to na kafe. Brakuje mi kogos z kim mogłabym pogadac, znajomi i rodzina mysla, ze juz przeszłam nad tym co sie stało do porzadku, a mnie to wszystko wciaz boli i chyba do tej pory tak do konca sie z tym nie pogodziłam. Mam dosyc pokreconych zwiazków, sama juz nie wiem czy to cos ze mna czy z nimi, moze wybieram sobie niewłasciwych facetów. Teraz rozstałam sie z nim, ale to juz nie boli tak cholernie jak tamto, (no coz..... podobno najgorzej pozegnac pierwsza miłosc) tylko ta cholerna pustka....................... Z całego serca trzymam kciuki za was, zeby sie udało:)❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Ci bardzo... Ja tez mam nadzieje ze i Ty trafisz na tego wlasciwego faceta... Ze on sam Ciebie znajdzie i ze sama sie nawet nie spostrzezesz kiedy. Tak bylo ze mna i z moim Miskiem. Bylam wtedy taka zla na wszystkich facetow. Powiedzialam sobie, ze musze od nich na dobre odpoczac. Zadnych nowych znajomosci... No i przez to moj Misiek mial troche pod gorke do mojego serducha. Ale jak tam juz trafil... - to zostal na zawsze. Poczatki byly burzliwe ;) A teraz znow siedzi w pracy... Ale tak mi dzis rano poprwail humor, ze powinno mi do konca dnia starczyc. Niby mi nic nie obiecuje - mysle, ze twierdz,i ze wtedy mnie mniej zrani bo ja sie mniej zaangazuje... Tylko on sam nie wie jak bardzo sie myli. Jak nam sie nie uda to przezyje to rownie mocno co wtedy. Brrr... Wole o tym nie myslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ginka moze opowiedz mu o tym wszystkim co czujesz?? powiedz, ze nie mozesz tak wiecznie trwac w takim zawieszeniu. To bardzo ciezko tak czekac, jak na wyrok. Mysle, ze on naprawde nie docenia tego co ma ,jestes za dobra dla niego i próbujesz ułatwiac mu cała ta sytuacje. Nie pokazujesz jak bardzo cierpisz, zeby go nie krzywidzc?! A niech bedzie miał swiadomosc tego co robi. Nie wiem jak to jest, ze takie wredne zołzy trafiaja na fajnych facetów, ktorzy, o dziwo, sa na kazde ich skinienie. Moze cos w tym jest, kiedy byłas bardzieje wymagajaca starał sie, a kiedy zobaczył, ze Tobie zalezy to sobie odpuscił. Tak przynajmniej było z moja pierwsza miłoscia, nagle to o co tak bardzo zabiegał straciło wartosc. A poczatki były tak samo piekne jak u Ciebie. Tez bardzo zabiegał o moje serce i sie starał. Dał mi wszystko co najpiekniejsze a potem to wszystko zabrał. Czasem kiedy mi sie to przypomina,to az nie moge uwierzyc, ze tak to wszystko sie potoczyło.:( Mam naidzieje, ze u Ciebie to tylko kryzys, ktory was wzmocni i nigdy nie bedziesz mowic o nim w czasie przeszłym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz ja go nie musze uswiadamiac, ze to dla mnie trudna sytuacja. W sumie to regularnie to robie. On o tym bardzo dobrze wie i wie jak mi ciezko ale co ma zrobic jak wciaz nie jest pewien. Nie bedzie mi dawal zbytniej nadziei bo po co... Przeciez zranilby mniejeszcze bardziej odchodzac. On wie ze im szybciej dojdzie do jakos wnioskow tym lepiej. Ale nasza sytuacje znacznie utrudnia fakt ze ja musze stad wyjechac. A jak wyjade... to ja bede kochac. Bo potrafie kochac na odleglosc a on ... On mowi ze nie potrafii. Ja musze cierpliwie czekac... I jeszcze mam w sobie na ta sile. Jak mi jej braknie to on bedzie pierwsza osoba, ktora sie o tym dowie. Sami zesmy sobie tak to zycie poplatali. A moglismy byc szczesliwi w Polsce... Choc pewnie nigdy nie dowiedzielbysmy sie o sobie tylu nowych rzeczy. Ja wiem ze o tym co sie stalo mozna zapomniec i sprobowac od nowa. Wiesz w naszym zwiazku to ja chyba odegralam taka role, ze przestalam zabiegac. Doszlam do wniosku, ze jak juz cos mamy i on jest tak pewny siebie i mnie to juz nic nam tego nie zabierze. Nie w glowie bylo mi pielegnowanie milosci. Nigdy nie zastanawialam sie nad tym. Nie zrazily mnie nawet teksty znajomych ze jak jestesmy ze soba tak dlugo i nic sie nie dzieje to juz moge zapomniec o tym ze mi sie kiedykolwiek oswiadczy. Dla mnie to kochalismy sie tak ze wszystkie te przestrogi traktowalam jak glupie gadanie. No i poniekad mam co chcialam. Ja nie jestem taka swieta jak piszesz. Ale chyba dla kazdego przychodzi czas na to by naprawil swoje bledy. Ja chce naprawic moje i bardzo bym chciala by on naprawil swoje a bedzie dobrze i napewno nam sie uda. Pozdrawiam i glowa do gory... Mam nadzieje, ze wszystko sie ulozy i trafisz na odpowiedniego faceta. I napewno wszystko z Toba jest w porzadku. Poprostu jak kazda kobieta pragniesz tak malo - bo chcesz byc kochana, szanowana i chcesz by ktos chcial spelnic Twoje marzenia . A jednoczesnie to jest tak wiele bo tak trudno odnalezc ta wlasciwa osobe, ktorej i Ty chcialabys spelniac marzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No skoro tak nabroiłas ;) Odległosc rzeczywiscie to mocno komplikuje, to taki sprawdzian dla zwiazku, ale mysle, ze do zdania ;) gorzej, ze on sie wacha (zreszta wiesz to sama). Wiesz, ja mysle, ze jak sie jeden raz w Tobie zakochał to moze i drugi raz sie zakochac( znaczy Ty mozesz go rozkochac od nowa), tyle tylko, ze cena za to jest na ogól wysoka i pytanie czy chce sie az tyle zapłacic. To trudne, ale nie niemozliwe. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz ja wiem, ze to ten jedyny i wiem, ze warto. Jak poniose porazke to bede tu na tym topicu biadolic... Ale wiem, ze bede sama sobie winna. Jak sie sobie nawarzylo piwa to trzeba poniesc konsekwencje. Nie chcialabym byc z kims innym. I nie ma w tym nic z poczucia, ze mnie nikt nie bedzie chcial... Poprostu wiem, ze kazdy inny przy nim sie umywa. Nie bede potrafila nikogo tak pokochac jak jego. To pewne a jak czytam wypowiedzi na forum to tylko sie co do tego przekonuje. On jest wyjatkowy i taki juz pozostanie na zawsze nawet jak mnie odzuci. To jest moja pierwsza milosc ale nie dlatego jest wyjatkowa... dlatego ze to wspanialy facet a ja zawsze o tym wiedzialam tylko nigdy nie potrafilam okazac. I gorzej bo ja chyba wogole nie potrafie okazywac uczuc choc w srodku jestem wrecz gejzer emocjonalny. Ze mna jest cos nie tak :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiec walcz ile Ci sił starczy. Trzymam kciuki, zeby Ci sie udało( bo fajna z Ciebie kobietka), a jak bedziesz czytała jeszcze kiedys takie topiki jak ten to tylko po to zeby kogos pocieszyc i podzielic sie swoim szczesciem. Wiesz czego chcesz a to juz 50 % sukcesu. Napisz czasem jak Ci idzie, a ja tu sobie bede biadolic poki co, moze kiedys załozymy topik szczesliwe w miłosci ;) ( troche kiczowaty ten tytuł, wymyslimy jakis lepszy ;) ) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz... to rzeczywiscie dobry pomysl z tym topikiem. Ja sobie mysle tak, ze zarowno nam jak i Tobie sie uda i znajdziemy wspolnie niezawodna recepte na udany zwiazek. A potem zalozymy \"Szczesliwe w milosci\" i na tym forum wszystkie pojda w nasze slady ;) A te smutne tematy poprostu znikna. Dziekuje za slowa otuchy i komplemet... hihihi :) A ja Ci powiem tak: Jak bysmy obie nie byly takie \"fajne kobitki\" to by sie nam tak dobrze nie rozmawialo ;) Ja tam jestem tego pewna, ze ustrzeli Cie ta wlasciwa strzala Amora i bedziesz ten topic tylko wspominac... tak przez mgle. Taka fajna babka jak Ty napewno zostanie dostrzezona. Zycze powodzenia i trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki za ciepłe słowa:) 🌼 hehe, nie miałabym nic przeciwko;) Moj cudak sie odzywał, nawet twierdzi, ze kocha, ale chyba mu nie wierze....... Pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny, tak Was czytam... bardzo to podobne do tego co przezylam... Byl pierwsza wielka miloscia... Mylismy mlodzi, tak bardzo chcielismy byc razem, ale wszystko sie skonczylo... Odszedl do innej... tak juz jest od 3 lat... I najgorsze jest to ze on mi pisze ze nie kocha jej, ale nie wierze w to , bo gdyby kochal mnie to... Sprawa prosta... ;) Myslalam jakby to bylo znow byc z nim... Chyba bym sie nie odwazyla. Bo drugi raz bym juz z tego nie wyszla... i wiem ze taki facet sie nie zmieni. Tylko puste slowa, czcze gadanie... Bardzo odchorowalam zerwanie, zawalilam studia ale wyszlam z tego i stalam sie silniejsza... Ale dalej wspominam, dalej mysle... Ale tak juz pozostanie bo nic z tego nie bedzie. On nie bedzie dobrym mezem, bedzie zdradzal i poszukiwal nowych... Ostatnio nawet napisal \"Odszedlem do niej bo byla \" A teraz ona juz nie jest \"nowoscia\" i szuka nastepnej. jestem przerazona ze ten czlowiek jak byl ze mna robil tak samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć Dziewuszki ;) u mnie trochę sytuacja się zmieniła. Obiecałam sobie w sobotę, że się więcej nie odezwę do niego, nie wytrzymałam w środę i zadzwoniłam. Na początku było dość spokojnie, ale potem znowu padły ostre słowa z jego strony.. I powiem Wam, że ja po prostu zaczynam mieć tego najzwyczajniej w świecie dość. Czasem mam wrażenie, że on się ode mnie ogania jak od jakiejś natrętnej muchy :-o w poniedziałek odwiedził mnie mój dobry kolega z piwem ;) sam miał dość podobne przejścia z dziewczyną i dał mi kilka dobrych rad, do których zamierzam się zastosować (tzn. od razu się zastosowałam, środę pomińmy milczeniem :D).. Przede wszystkim skończyłam z utrzymywaniem kontaktu, jeśli on się odezwie, to oczywiście odpowiem, ale sama już nie. Nadal jestem rozedrgana tym wszystkim, nadal uważam, że ten związek ma jeszcze szansę, ale nie takim kosztem, nie kosztem moich nerwów. Ja też już jestem na proszkach uspokajających, chodzę do psychologa i jakoś powolutku, powolutku chyba do siebie dochodzę. Jeśli mam być z nim, to będę, jeśli nie, to chyba lepiej szybciej się z tym pogodzić, niż się całe życie łudzić, nie? Tym bardziej, że ja naprawdę długi czas nie mogłam ze sobą nic zrobić, a mam mnóstwo rzeczy na głowie, kończę jedne studia, kończę drugie, uczę się do aplikacji... I chyba nadszedł ten czas, kiedy trzeba się za siebie wziąć. Trochę zgorzkniałam, ale cóż :) zmiana, nie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! Dawno się nie pojawiałam. Byłam tak bardzo pochłonięta sprawami rodzinnymi.W sumie , to i może lepiej, bo nie miałam czasu rozmyślać o swojej niespełnionej miłości. Ale życie potrafi jednak płatać figle. Odnalazł mnie \"mój niespełniony cud\", nawiązał kontakt i znów się zaczęło.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×