Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black cashmere

??? gdzieś między pierwszą a nastepną miłością ???

Polecane posty

Gość samotna owieczka
i chociaz wspominam czasy kiedy to bylo z moim lubym i to co by bylogdyby.....Nawet jakbym byla wolna i chcialby wrocic nie dalabym mu kolejnej szansy poniewaz nie zasluguje na nia.Mowia ze do trzech razy sztuka ale mysle ze jak dalam mu ta szanse i ja schrzanil to juz nastepna i tak by nic nie dala.Nie mowie mam momenty kiedy chcialbym sie wtulic w niego a tez niedawno stwierdzilam z kim ja chodzilam ze jest on okropny,niewiem czy sobie wkrecam czy co.Najgorsze jest to ze chodzimy razem do tej samej szkoly no i niestety musze go ogladac :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Nie było mni tu troche, bo nie zawsze mam czas.... :( praca, studia itd. Halinko -> dziwne to troche.... w ciagu zaledwie paru dni zmieniac uczucia Z tego co napisałas ja tez sporo znam, tak poczatkaowa niedojrzałaosc, kłotnie, zazdrość i cała masa emocji z którymi ciezko sobie poradzic, szczegolnie jezeli tak druga strona tez bywa taka wybuchowa... Mysle, ze jesli chodzi o twojego chłopaka, to moze byc jakies zauroczenie, albo chce sie odegrac... Szczególnie jezeli byslicie dla siebie pierwszymi partnerami w zwiazku, wtedy to zawsze jest tak , ze jak robi sie ciezko to zaraz pojawiaja sie mysli, ze z kims innym byłoby lepiej a jesli na dodatek znajdzie sie jakis adorator/ ka ... no i problem gotowy, a pozniej ciezko to wszystko odplatac. Aga pp-> napisz cos wiecej o tym, plis, tak bardzo brak mi wiary, chetnie usłysze cos optymistycznego.... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kate walker -> wiem jak to smutno, kiedy chciałoby sie przytulic a nie ma do kogo... Mysle, ze ten optymizm jest nam potrzebny, podobno wiara to 50 % sukcesu i pierwszy krok zeby osiagnac to o czym sie marzy 🌼 specjalnie dla Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Black, on był moim pierwszym, ja jego nie. Nic się u mnie nie zmieniło, nadal się tak źle czuję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Smutna owieczko - nie wiem co gorsze: swaidomosc ze kogos juz nigdy nie zobaczysz, nie porozmawiasz z kims czy to, ze musisz go ogladac ..... HHYhy te rozterki, wiesz ja tez na poczatku jak spotykałam sie z e swoim obecnyn chłopakiem to wogole nie myslałam o byłym, byłam taka zła i nabuzowana, ze gdybym go spotkała to chyab bym mu w pysk przyłozyła... potem emocje mi opadły i zrobiło mi sie zal i zmutno, zaczełam wspominac, niestety rowniez te dobre chwile no i juz sama nie wiedziała co z soba zrobic. A do swojego obecnego nie potrafiłam sie wtedy jakos tak przytulic i otworzyc, byc ciepła. Głupio mi było, bo czułam sie nie fair wobec niego, z drugiej strony mysłam sobie \" eee to tylko facet, jak wszyscy inni, drań itd itp.\" ciezko naprawde było mi zaufac. Zreszta chyba do tej pory nie umiem... :( tym bardziej, ze moj Misio jest tak zamkniety w sobie, dłuuuugo to trwało kiedy usłyszałam, ze mu zalezy, bo słow \"kocham cie\" nie usłyszałam do dzis I co ja mam sobie myslec(??????) do jasnej cholery?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halinko -> napisz cos wiecej o was... Dlaczego myslisz, ze on jest taki szczesliwy? moze poprostu tak mówi? i kim jest jego nowy obiekt zainteresowań, znali sie wczesniej? Strasznie ci wspołczuje :( ,wiem jak to cholernie boli, tak ze ciezko myslec o czymkolwiek innym 🌼 🌼🌼 🌼 🌼 🌼🌼 🌼 to dla Ciebie :) Ja teraz ide z psem, ale bede jeszcze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halinko -> własnie sie doczytałam, ze chodzisz do psychologa i ja tez po rozstaniu chodziłam, ale mi to pomogło, poprostu moja psycholozka pomogła mi to wszystko sobie poukładac w głowie i dzieki niej posprzatałam ten cały bałagan, a byłam na skraju depresji.... na skraju ? co ja plote w samym srodku, nie byłam w stanie sie zmusic do czegokolwiek, przbiegło by po mnie stado słoni i nic bym nie zauwazyła... po kłotniach z nim byłam tak wzburzona, ze wymiotowałam... nie raz, nie dwa (poł noc z głowa nad muszla) i byłam przerozona, bo zupełnie nie poznawłam siebie... oj kiedy to sobie przypominam, czuje ulge, ze jest tak jak jest...(mimo, ze spedziłam z nim mase pieknych chwil - co za ironia ) Jak chcesz sie wygadac to pisz, damy rade jakos, prawda? dobra teraz juz serio ide z psem, ale jeszcze tu zagladne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna owieczka
black cashmere--->>>>Na razie jest tak jak pisalam wczesniej bo jestem szczesliwa ze jestem z moim terazniejszym miskiem :-) mam nadzieje ze te uczucie bedzie trwalo wiecznie :-) dzisiaj spotkalam sie z moim bylym bo jak predzej wspomnialam chodze z nim do tej samej szkoly a co najgorsze chodzimy do tej samej klasy.Rozmawiamy ze soba i jest oki chociaz przyjacielem nazwac bym go nie potrafila.Na moje to on jeszcze nie dorosl co swiadczy o jego zachowaniu itd.zreszta sam kiedys powiedzial ze niewie co od zycia oczekuje itd.nie rozumiem tylko czemu wspomina chwile kiedy bylismy razem np.dzis mowil ze czytal swoje archiwum na gg i czytal to co pisal do mnie (nie bylismy juz wtedy razem)zdziwilo mnie to tak jak i jego inne teksty.I jak tu zrozumiec facetow :-) p.s.Pozdrowionka dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wspolzylam z chlopakiem
gdzie sie wszystkie podzialyscie ???????????????????????:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_pp
Witam:) Po tej pierwszej miłości i prawdziwej z mojej strony bo wczesniej do nikogo nie czułam czegoś tak mocnego (piszę czegoś bo dla mnie uczucia to coś niezidentyfikowanego jedna wileka zagadka:)Byłam szcęsliwa,chłopak zostawił mnie praktycznie z dnia na dzień bez żadnego powodu wytłumaczenia...długo się z tym borykałam spotykałam na swojej drodze mężczyzn umawiałam się,ale przeważnie po jednym czy dwóch spotkaniach nie chciałam się już widywać...Czułam się w tym okresie jak wyzuta z uczuć nie umiałam zaangażować w żaden sposób...Przypadkowo poznałam chłopaka z początku widywalismy się rzadko ale regularnie,dobrze się z nim czułam dobrze mi się rozmawiało po dłuższym okresie widywania ten chłopaka zaproponował mi jak to się popularnie mówi chodzenie.ja czułam że coś zaczyna się we mnie naradzać coś odbudowaywać,,,ale to jeszcze nie było uczucie,powiedziałam mu szczerze jak jest czego się obawiam i że potrzebuję czasu nie chcę szybko biegnącego związku...on wykazał się ogromnym zrozumieniem,wszystko szło powoli,bez żadnego przymusu,bez okazywania uczuć...po dłuższym czasie sama nie wiem kiedy uprzytomniłam sobie,że myslę coraz rzadziej o poprzednim mężczyźnie i o całym tym zdarzeniu,zaczęłam się koncentrować na swoim obecnym partnerze i tak powoli przestałam mysleć o swoim poprzednim związku a w swojej teraz drugiej miłości poprostu się zakochałam a potem pokochałam....dziś jest dobrze między nami..nie wiem jak będzie bo nikt tego nie wiem ale tak bardzo chciałabym być szczęśliwa już zawsze z tą moją druga miłościa... Jeżeli chodzi o jakieś porady to ja strałabym się na twoim miejscu nie skupiać na sobie tylko na obecnym partnerze i z niczym się nie spieszyć a znim poprostu szczerze poromzawiać...ja wierzę że minie u Ciebie ten stan zawieszenia...Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja sie nie spiesze, ale to juz rok..... a ciezko sie z nim gada, bo jest strasznie zamkniety w sobie, gdybym mogła sie mu wygadac byłoby mi lzej... niby jestesmy razem, niby jest ok, ale ja cały czas czyje taka jakas granice pomiedzy nami.... i juz nie wiem czy to on powoduje czy ja... A moze oboje, w sumie i ja i on mielismy ostatnio wiele kłoptów. albo ja jestem zbyt wymagajaca... Czasem mysle, ze moze nie potrafie docenic tego co mam i szukam dziury w całym (hyhy, jak to pisze czuje sie jakbym miała 15 lat - miłosne rozterki małolaty......... a co mi tam ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chemia
Zastanawiałyście sie kiedyś, że miłosc to czysta chemia, to co się dzieje wtedy z naszym umysłem, ciałem jest czymś najcudowniejszym na świecie. I dlatego tak strasznie boli kiedy juz jej nie ma. Odrętwienie, pustka, zobojętnienie to kolejne jej oblicza. Czy miłość jest tylko iluzją? Widzimy tylko to co chcemy zobaczyć, a potem się spada i to jest okropne. Jak walczyć z takim uczuciem, które przepełnia do końca, a rozsądek mówi : nie! Mamy wolną wolę, już w to nie wierzę. Powtarzam sobie: pozbieraj się. Poukładam od nowa samą siebie, ale na nastepną miłość już nie mam ochoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez zadaje sobie milion pytan, czy mi to wogóle potrzebne itd. i masz racje ze to jakas chemia i działa to całkiem podobnie jak narkotyk - potrzebny jest potem dłuugi detoks, ja go nie zrobiłam i z jednego zwiazku wskoczyłam w drugi. Taka byłam harda, twardzielke zgrywałam ( sama przed soba najbardziej) a potem pojawiły sie te miliony pytan i watpliwosci poczawszy od \"czy wszyscy faceci sa tacy sami?\" po\" na czym mi tak własciwie zalezy?\" no i zagubiłam sie w tym troche... a moje \"cudne ufo\" nie chce mi pomoc ich rozwikłac.... pewnie mysli, ze te moje babskie doły to tylko napiecie przed okresem ;) a wogóle jakis dziwak z niego nie miała baba problemu znalazła sobie faceta....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chemia
Black, nie jesteśmy twarde, ani silne. Czy wiesz, że ja od początku czułam, to coś - rozsądek, intuicja - mówiły : nie zbliżaj się do niego, nawet nie próbuj. Ale to było silniejsze, jak uzależnienie, a teraz potrzebuję odtrucia. gdzieś w środku nie chciałam się angażować , a potem straciłam nad tym wszystkim kontrolę, czy załuję? nie! Bo to co się działo było wyjątkowe i cudowne. Chcę wrócić tylko do poziomu równowagi. A jeśli chodzi o znajdywanie facetów - to racja nie miała baba kłopotu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to tylko _ ja
Oj, dziewczyny!!! Ja też tak mam. U mnie to się ciągnie........11 lat (tyle już nie jesteśmy razem). W tym czasie ja wyszłam za mąż, urodziłam 2 dzieci (on też założył rodzinę, ale 3 lata później niż ja). Ale to nic nie zmieniło w moich uczuciach do Niego. Kocham Go tak samo jak te 11 lat temu, a może nawet jeszcze bardziej. Kocham, kocham, kocham....i umieram z tęsknoty. Cieszę się tylko tymi chwilami, kiedy mogę Go zobaczyć gdzieś tam przelotem...... Usycham......., umieram......... To jest straszne.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to tylko _ ja
I nawet nie przeszkadza mi to, że sporo przytył , że zaczął palić papierosy, że dość często przesiaduje w knajpce i popija piwko [mam dobrych informatorów;)].Z utęsknieniem czekam na ten jeden dzień w tygodniu, kiedy mogę Go ujrzeć.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
totylko ja -> to jest straszne co piszesz? boze nie myslałam ze tak mozna.... jak sobie radzisz z tym? rozumiem ze sie spotykacie ten raz w tyg.? a co na to twoj mąz i co z waszymi dziecmi? kurcze sytuacja nie do pozazdroszczenia.... moze jakies radykalne rozwiazania by pomogły?? jesli on tez czuje cos do ciebie, to moze jednak warto postawic wszystko na jedna karte... u mnie narazie jakby lepiej, ale jak sie znam to tylko chwilowe.... ostatnio w jakiej meskiej gazecie znalazłam taki smieszny ale niestety chyba prawdziwy tekst pisało tam, ze facet wyjezdzajac na weekend zabiera tylko pare drobiazgów: szczotka do zebow, gacie, skarpetki i koniec; kobieta- stroj sportowy, wyjsciowy, codzienny( nigdy nie wiadomo co sie zdarzy, a przeciez trzeba jakos wygladac ;) ) zestaw kosmetykow do makijazu, mycia, włosów suszarka 4 pary butów itd..... i tak samo jest z wchodzeniem w nowe zwiazki, facet zabiera ze soba kilka wspomnien, kobieta wszystkich swoich eks, mase kompleksów, kupe zdjęc i wspominien, itd..... i po jaka cholere my to wszystko taszczymy za soba latami???!!!! wyrzucic ten zbedny balast na smieci!!!!!!!!!!!! to moje postanowienie no nowy rok :) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość --------------------

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm hmmm
Polecam film "Pamięć złotej rybki" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Black cashmere->No właśnie czasmi sobie nie radzę.Siedzę i wyję jak bóbr.Ja wiem,że ta sytuacja jest nienormalna(a właściwie, to nie wiem,czy sytuacja czy ja).Ale ja naprawdę cieszę się,że chociaż raz w tygodniu mogę Go ujrzeć gdzieś przelotem. Popatrzeć Na Niego ukratkiem...Wiem,że i on patrzy w moją stronę.To jest naprawdę poroniona sytuacja, bo poza ukratkowymi spojrzeniami, czasmi jakimś miłym uśmiechem- nie możemy liczyć.Nawet ze sobą nie rozmawiamy. A co do postawienia na jedną kartę -> boję się skrzywdzić przedewszystkim dzieci, więc wolę ciepieć sama. Cierpieć i mieć nadzieję, że może kiedyś mi w końcu przejdzie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A cos wiecej o tym filmie powiesz?? to tylko ja -> rozumiem, ze jak sie ma dzieci to rzeczywiscie ciezko myslec o takim rozwiazaniu, ale moze porozmawiaj z nim? bylisccie razem, widujecie sie i nie mozecie porozmawiac?? moze by sie okazało, ze nie jest wart twoich westchnien ( albo wprost przeciwnie) - sama wiem po sobie, ze zdarza mi sie idealizowac mojego eks, ale zaraz potem sciagam sie siła na ziemie. A jak układa sie twoje relacje z mezem? on o niczym nie wie? Więc moze trzeba obrzydzic sobie byłego, albo zakochac sie w mezu, no i zawsze zostaje psycholog - mi pomogło. Oczywiscie nie dostałam złotej recepty na szczescie, ale uswiadomiłam sobie co dla mnie jest wazniejsze i bardziej wartosciowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mąż się chyba domyśla,że mi wcale nie przeszło. Z resztą mąż miał być lekarstwem na ból po rozstaniu. I o tym wiedział od początku. Jest bardzo dobrym człowiekiem i wiem, że bardzo mnie kocha. A co do mojego\"M\" - czasami (raz na kilka lat) uda nam się zamienić słowo. Tylko jakieś słowo, bo dłuższa rozmowqa się nie kleji. Zazwyczaj podczas takiej rozmowy padają słowa o tym,że szkoda że nam nie wyszło...i takie tam. Nie lubię jak tak mówi, bo to nie z mojej winy tak się stało. Sam tego chciał, a teraz najwidoczniej troszkę żałuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A druga sprawa, że chciałabym żeby \"M\" sam zainicjował rozmowę.I to nie wtedy kiedy jest już po 2 piwkach, tylko zupełnie na trzeźwo.Ciekawe, czy wtedy też by żałował tego ,że nie wyszło???? Jestem z tych kobiet, które czekają na pierwszy gest ze strony faceta.Szczególnie jeśli takowy czymś mi zawinił. A w tym przypadku tak jest. I chyba masz rację. Mi już może tylko pomóc dobry psycholog:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam ta historie
byl jakis czas temu zblizony topic troszke na nim pisalam, chcialam Wam tu przekopiowac, ale nie znalazlam go :( tez dlugo nie moglam zapomniec o bylym, byl moja pierwsza, powazna miloscia, taka najwieksza, pierwszym silnym porywem serca :) to on mnie zostawil, mniejsza o powody, mieszkalismy w roznych miastach, bylismy mlodzi (ja 20 lat, on 23) ale kochalismy sie ogromnie, bylam jego swiatem, on moim sloncem swiat mi sie zawalil, kontakt sie urwal- on chcial utrzymywac, ale powiedzialam, ze odezwe sie jak bede chciala, a poki co prosze go o niekontaktowanie sie ze mna.. to bylo na poczatku listopada, na swieta wyslalam mu kartke zadzwonil pozniej co jakis czas sie odzywal pytajac co slychac w wakacje jak zwykle wyjechal do Niemiec na 4 miesiace- ja mam w wakacje urodziny, zadzwonil zlozyc zyczenia i rozmawial ze mna 1,5 godziny dzwoniac zza granicy- mimo moich upomnien, ze dziekuje za pamiec, ale nie chce go narazac na koszta :) powiedzial, ze niedlugo wraca do Polski, ze sie odezwie bylam pierwsza osoba, do ktorej zadzwonil, mimo, ze mial wtedy dziewczyne.. powiedzial, ze wracajac przejezdzal trasa obok mojego bloku, patrzyl w moje okna, czy nie ma mnie przypadkiem na balkonie :) no i od tego czasu (byl wrzesien) do lutego zdaje sie, ciagle sie odzywal, mocno czasem dawal mi do zrozumienia, ze nadal mam miejsce w jego sercu, nie raz prowokowal mnie do "powaznych rozmow" ale ja, mimo, ze kochalam go nadal calym sercem, chyba sie balam, dystans trzymalam, takze dlatego, ze mial dziewczyne, ale tez i przez to, ze zlamal mi kiedys serce tak sie "bujalismy" i miotalismy w tym naszym uczuciu ale jakos to sie ostudzilo 2 lata po rozstaniu poznalam kogos- cudownego, madrego mezczyzne, z ktorym zaczelam byc. Nie bylo to jednak takie gorace uczucie, nie porwalo mnie za serce z calych sil. Ale dobrze mi z nim bylo, uwielbialam spedzac z nim czas. Juz jak bylam z tym drugim, to ten byly zrobil mi kiedys niespodzianke- odwiedzil mnie. Dziewczyny!!! ja znowu poczulam to bicie serca, mialam wypieki na policzkach jak podlewajac kwiaty na balkonie zobaczylam na dole jego samochod... Pogadalismy, czasem niby w droczeniu sie (mamy takie charatkerki, ze lubimy zlosliwe poczucie humoru i nieraz sie przekomarzalismy) przypadkiem mnie gdzies musknal... Jejku, jaka ja bylam rozbita po tym spotkaniu. Napisal mi pozniej w smsie, ze mial taka ochote mnie przytulic, usciskac. Po tym spotkaniu dzwonil codziennie- jak juz jechalam do pracy :) smski- ale zaznaczam, ze ja caly czas bylam w porzadku w stosunku do mojego chlopaka. Byla kiedys taka sytuacja, ze ten byly wyslal mi smsa popoludniem co robie. Powiedziala, ze dzis mam wieczor relaksu, kupie sobie winko i porobie co bede miala ochote. odpisal czy to winko moze wypic ze mna, ale zebym sie zastanowila dobrze odpowiedajac, bo nie chce, zeby wyszlo cos przeciw mojemu chlopakowi. Korcilo mnie gdzies w glebi serca. Ale odpisalam, ze nie zrobie niczego przeciwko mojemu chlopakowi. Odpisal, ze w takim razie moze lepiej, zebym to winko wypila sama.. Kiedys po rozstaniu czytalam listy od niego, pisane w taki tradycyjny sposob :) Zrobilam to tylko raz- ryczalam po tym caly wieczor. Teraz leza gleboko w kuferku schowane- wyjme je na starosc, kiedy bede miala siwe wlosy i skore pomarszczona- i wiecie co- JESTEM PEWNA, ZE WTEDY MLODOSC DO MNIE WROCI :) jejku, rozpisalam sie o tej historii dziewczyny- nadal ona jest dla mnie wazna, zapamietam go do konca zycia, pamietam kazda jego mine, usmiech, dotyk, to jak jechalismy gdzies razem samochodem, sprzeczki, wspolne gotowanie, pamietam wszystko ale traktuje to obecnie jako piekna historie, ktora bylo mi dane przezyc, ktora zachowam w sercu :) na codzien nie mysle juz o nim, nie rozpamietuje, przestalam sie zastanawiac czy stracilam milosc swego zycia nie dajac jej drugiej szansy Z tym drugim chlopakiem jestem do dzis, juz prawie 3 lata :) Pokochalam go- inaczej, spokojniej, ale czy znaczy, ze gorzej? To inna milosc, ale czy kazda nie jest inna? On poza mna swiata nie widzi i uszczesliwia mnie to, ze mam przy sobie mezczyzne, ktory potrafi kochac mnie odpowiedzialnie, z calego serca :) I ja go pokochalam. W tym roku sie pobieramy :) Wiec kochane- glowa do gory. Kiedys przeczytalam wypowiedz jakiegos psychologa, ktory mowil, ze takie silne, porywajace uczucie nie moze trwac za dlugo, to normalne, ze pierwsze jest najsilniejsze, a za dlugo nie moze trwac, bo przy takim stanie spalamy sie i wiecznie tak nie mozna :) nie wiem czy ktos doczytal do tego miejsca, ale jesli tak, to pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To moze pomysl o tym psychologu, jezeli trafisz na dobrego moze naprawde pomoc, bo ile jeszcze czasu tak sie bedziesz meczyc. Mysle tez, ze czegos musi ci brakowac w twoim zwiazku, skoro cały czas pamietasz o tamtym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co wczesniej napisąłm było do - to tylko ja - tak długo pisałam znam te historie Rzeczywiscie piekna historia, dobrze miec takie wspomnienia Ja swojej pierwszej az tak nie wspominam, bo za duzo złego sie stało. Masz racje, ze chyba kazda miłosc jest inna, ale mi brakuje tej własnie intesywnosci :( choc wiem dobrze ze to bardzo spala W obecnym zwiazku brakuje mi tej spontanicznosci, ale za to sa inne plusy jak np spokoj - a tak długo tego nie doceniałam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_pp
Można kochać wiele razy tylko,że każda miłość jest inna na czymś innym się opiera.Myslę,że ta druga jest bardziej stonowana...mi to odpowiada bo poraz pierwszy czuję się pewnie spokojnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam ta historie
mi tez brakowalo na poczatku tej spontanicznosci, tego porywu serca ale to chyba cecha tych pierwszych milosci zazwyczaj- sciskaja za serce, powalaja, ogien mocno plonie, i niestety czesto pozniej gasnie nagle przy pierwszych milosciach wlasnie ta chemia dziala wyjatkowo silnie, hormony buzuja- dlatego tak bardzo nam tych odczuc brakuje, kiedy pierwsza milosc chowa sie gdzies za rogiem, odchodzi swiat nie jest idealny i niestety bardzo czesto nie daje szans pierwszej milosci byc i ta ostatnia dziewczyny, jeszcze jedno, milosc jest jak roslinka, potrzebuje pokarmu, zeby moc zyc, trzeba ja pielegnowac i niestety czesto robimy tak, ze gdy pierwsza milosc sie konczy, mimo, ze wiemy, ze nieodwracalnie, to nadal podsycamy jej zar w sercu, wspominamy, zyjemy tym, nawet jesli bylo duzo zla- to jest bledne, trzeba sie zebrac w sobie, owszem musi byc czas na emocjonalne oczyszczenie, oplakanie jej, swoista "zalobe" po niej, ale po tym trzeba stanac na nogi, zdobyc sie na rozstanie z nia- bo jesli bedziemy ja w sercu pielegnowac, ona bedzie nam poniekad niszczyc zycie, nie pozwoli na stworzenie szczesliwego nowego zwiazku, bo myslami bedzie sie gdzie indziej ja po pewnym czasie to zrozumialam, zrobilam w swoim sercu pewne rozliczenie- powiedzialam sobie, ze to bylo, bylo silne i wazne, cenne, ale czas isc dalej, zostawic to jako wspomnienie, podziekowalam w myslach losowi za ta milosc, schowalam w sercu wspomnienia i pozwolilam jej umrzec- po to, zeby mojemu sercu pozwolic narodzic sie na nowo dla kogos innego :) to nie bylo wszystko takie proste jak sie moze komus wydawac czytajac to nie ma recepty na szczescie, ale pewnych rzeczy nie damy rady zmienic- skoro konczy sie milosc, mamy do wyboru albo silna prace nad soba, pelna chwil bolu, ale za to pozwalajaca z czasem na szczescie z kims innym albo wieczna tesknote za czyms, co tak na prawde w duzej mierze jest idealizowane wybieram opcje nr 1 i polecam ja innym :) milego weekendu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×