Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hataletka

wierzyć i kochać

Polecane posty

Gość hataletka

Pyta papież o miłość tak interesująco, że chce się pytać razem z nim. Nie unika trudnych kwestii. Bez fałszywej apologii staje wobec problemu najbardziej dramatycznego: obecność zła w świecie. Odsłania przed czytelnikiem swą osobistą bezradność. Wyznaje, że nie rozumie. Pyta, a czytelnik czuje, że pyta osobiście: dlaczego Bóg milczy, dlaczego nie przyjdzie z odsieczą - "powstrzymuje rękę, zamiast interweniować"? Choć sprzeciwia się Benedykt stawianiu Boga przed sąd ludzki, nie waha się pytać o zło. W wytrwałym zapytywaniu widzi "najgłębszy wyraz wiary w Jego wszechmoc". Wiara bowiem odnosi się do tego, co niepojęte, a nie sposób zrozumieć, dlaczego zło dzieje się w świecie, skoro dobry Bóg jest Panem tego świata. Chrześcijanie wybierają przekonanie, mówi papież, że Bóg jest dobry, "nawet jeśli Jego milczenie pozostaje dla nas niezrozumiałe". To rodzaj wiary heroicznej, która wybiera niewidzialne dobro wbrew złu stojącemu przed oczyma. Jest to wiara, która chce powiedzieć "nie" natrętnej rzeczywistości zła i wypowiada "tak" dobru, którego brakuje, które pozostaje obietnicą. Tak rodzi się nadzieja, pisze papież, która jest cierpliwym wyczekiwaniem, "akceptuje misterium Boga i ufa Mu nawet w ciemności". Zachowuje przekonanie, że "miłość jest możliwa".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hataletka
Miłość niejedno ma imię. Pyta więc papież, czy można odnaleźć to, co łączy tak różne przejawy miłości: namiętność erotyczną, miłość małżeńską, umiłowanie kraju rodzinnego, wreszcie - miłość do Boga. U samego początku stawia też Benedykt kwestię najbardziej nabrzmiałą: oskarżenie, iż chrześcijaństwo jest wrogie ludzkiej cielesności i zniszczyło miłość zmysłową. Krytycy zwracają uwagę, że od samego początku chrześcijaństwo było niechętne seksualności człowieka, w istocie swej antyerotyczne. Papież, referując tę kwestię, wspomina słowa Nietzschego najtrafniej wyrażającego krytykę: chrześcijaństwo, powiada Nietzsche, „dało »erosowi « truciznę do picia” - zepsuło to, co w życiu najpiękniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hataletka
Ujęcie takie, w intencji polemiczne, pozwala na wyraźniejsze zarysowanie odrębności biblijnej "agape". Wskazanie na odrębność nie powstrzymuje jednak papieża przed poszukiwaniem tego, co łączy "erosa" z miłością głoszoną przez chrześcijan. Otóż to, co wspólne, to ich boski pierwiastek. Miłość erotyczna obiecuje coś rajskiego, chce wprowadzać - jak mówi papież - w rzeczywistość nieskończoną, wieczną. Spełnienie jednak tej obietnicy miłości możliwe jest dopiero, gdy połączą się w jedno "eros" i "agape". Nie można odrzucić ciała i miłości zmysłowej. Miłość duchowa, gardząc ciałem, przestaje być miłością. Z drugiej jednak strony, nie można odrzucać ducha, gloryfikując samo ciało, bo miłość traci swój boski i wieczny horyzont. Ponadto wywyższenie ciała łatwo prowadzić może do jego znienawidzenia, gdy okazuje się, iż ono samo nie potrafi spełnić transcendentnych oczekiwań. Potrzeba więc jedności i ciała, i ducha. By stało się to możliwe, "eros" przejść musi drogę oczyszczenia. Miłość zmysłowa, niepewna, poszukująca jedynie wrażeń dla siebie, osiąga swą dojrzałość, gdy staje się odkryciem drugiego człowieka. Wtedy ta sama erotyczna miłość, wcześniej nastawiona na siebie i swoją uciechę, zaczyna poszukiwać dobra osoby ukochanej. Namiętność staje się troską, a żywioł przyjemności otwartym sercem chętnym do samopoświęcenia. W ten sposób "eros" i "agape" ujawniają swą wewnętrzną spójność. Nie trzeba już przeciwstawić ich sobie, bo one w sobie znajdują dopełnienie, a osierocone giną w fałszywym spirytualizmie lub jałowym erotyzmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×