Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tyskarod

a co myslicie ALICJI TYSIAC??

Polecane posty

pszczoła5 - i jak teraz wygląda sprawa Twojej koleżanki ?! Jest szczęśliwą mamą bardzo chorego dziecka ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdania sa podzielone
ale ja jestem przeciw tej całej "tysiac"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antygzub
Moim zdaniem życie tej kobiety jest okupione cierpieniem: Alicję Tysiąc zmuszono do urodzenia dziecka. W wyniku ciąży została inwalidką pierwszej grupy. Ta historia pozornie przypomina wiele innych, jakie do tej pory wydarzyły się w Polsce. Pozornie, bo będzie miała swój ciąg dalszy w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. To pierwszy taki przypadek, gdy Polka złożyła skargę na działanie tzw. ustawy antyaborcyjnej i trybunał zdecydował się na jej rozpatrzenie. REKLAMA Czytaj dalej - Gdyby takich kobiecych głosów było więcej, może dałoby to politykom do myślenia. A tak niedawno musiała umrzeć kolejna młoda kobieta, bo zamiast ratować jej życie, lekarze skupili się na ochronie ciąży - mówi Alicja Tysiąc. Jej historia jest bardzo podobna. - To była moja trzecia ciąża. Lekarze wspominali, że istnieje ryzyko pęknięcia siatkówki i mogę stracić wzrok. Takie zagrożenie było już przy poprzedniej ciąży, kolejna nie powinna się była zdarzyć. Jednak w moim przypadku żadna antykoncepcja hormonalna nie wchodzi w grę. Zawiodła prezerwatywa. Alicja długo się zastanawiała, czy lepiej mieć wzrok i wychowywać dwójkę dzieci, czy być niewidomą matką trójki. Bardzo bała się utraty wzroku. Dlatego decyzja była jasna: aborcja. Prawo dawało jej możliwość legalnego usunięcia ciąży. Ale tylko w teorii, bo nie znalazł się nikt, kto byłby gotów to zrobić. Urodziła. Teraz ma 34 lata. Wygląda bardzo młodo. Jest drobna, ma długie, ciemne włosy. Na nosie dwie lupy w oprawie. Minus 25 dioptrii, a niedługo i te będą zbyt słabe. Nie rusza się bez nich z domu, inaczej przewróciłaby się na najbliższym krawężniku. - Ludzie mówią, że nie może być ze mną aż tak źle, bo chodzę. Ja na to, że nie mam innego wyjścia - mówi. Jest przekonana, że pieniądze załatwiłyby sprawę. - Oficjalnie lekarze mają usta pełne frazesów, ale podziemie chętnie przyjmuje takie przypadki jak mój. Gdy nikt nie chciał mi pomóc, wzięłam do ręki gazetę i dzwoniłam po ogłoszeniach typu: ginekolog dyskretnie. Umówiłam się nawet z jednym z nich na 1,5 tys. zł, ale gdy się dowiedział, że jestem po dwóch cesarskich cięciach, powiedział, że będzie mnie to kosztować 5 tys. Na taką sumę nikogo z mojej rodziny nigdy nie byłoby stać. - Coraz więcej lekarzy boi się dokonywać aborcji. Albo raczej udają, że się boją. Mają po prostu ochotę szybko pozbyć się kłopotu - przekonuje Wanda Nowicka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która zajęła się sprawą Alicji. - Dlatego każda ciężarna kobieta powinna stosować zasadę ograniczonego zaufania do lekarza. To bardzo smutne, ale nie ma już żadnej pewności, że lekarz będzie myślał przede wszystkim o niej, a nie o ratowaniu życia płodu za wszelką cenę czy o tym, by mieć święty spokój. Alicja bardzo kocha swoją najmłodszą córeczkę, czteroletnią już Julię. - Gdy na nią patrzę, nie krytykuję siebie za myśli, jakie miałam wcześniej. Bo to kolosalna różnica między kilkuletnim człowiekiem, a początkami ciąży, gdy wiesz, że masz w brzuchu kilka komórek - mówi. - Czy czegoś żałuję? Tak, że zostałam do wszystkiego zmuszona. Natrętna mucha Swoją wycieczkę po lekarzach zaczęła zaraz na początku ciąży, pod koniec pierwszego miesiąca. Próbowała dostać od swoich okulistek zaświadczenie o stanie zdrowia. Zależało jej tylko na szczerej opinii, co myślą na temat kontynuowania ciąży. Problem polegał na tym, że na gębę gotowe były powiedzieć wszystko. Ale o żadnym pisemnym oświadczeniu nie było mowy. Kolejni lekarze też nie chcieli wydać wymaganego do przeprowadzenia aborcji dokumentu. Że może stracić wzrok, ma całkowity zakaz wysiłku i powinna prowadzić bardzo oszczędny tryb życia i że po poprzednich dwóch trudnych ciążach grozi jej pęknięcie macicy? To był już jej problem. Jeden lekarz napisał tylko, że powinna podwiązać sobie jajowody. Ale oczywiście nie mogła tego zrobić, bo to sprzeczne z polskim prawem. Taki niemiły żart. - Zrobiłam chyba dziesiątki kilometrów, zanim w końcu trafiłam na internistę, który napisał mi taki dokument - opowiada. - Stawiłam się z nim w szpitalu na Czerniakowskiej u pewnego pana profesora. Przyjął mnie na korytarzu. Rzucił okiem na papier i powiedział, że nie wyraża zgody. Ot tak, po prostu, bez podania konkretnej przyczyny. Dopiero gdy zaczęłam się denerwować, zaprosił mnie do gabinetu. I na oświadczeniu napisał, że jest przeciwny zabiegowi. Tym samym je zniszczył, unieważnił. - W pewnym sensie w federacji czujemy się odpowiedzialne za sytuację pani Alicji, bo skierowałyśmy ją do lekarza, który potraktował ją tak obrzydliwie. Gdyby została zbadana, gdyby skonsultowano ten przypadek, można by dyskutować. Ale wygoniono ją niczym uporczywą muchę - mówi Wanda Nowicka. - Nikt nie liczył się z jej problemami ani z jej zdaniem. Bo może wyglądała zbyt bezbronnie, biednie, nie była osobą z pierwszych stron gazet. Wolę nie wnikać, dlaczego została tak potraktowana. Alicja poszła nawet do ośrodka pomocy społecznej. Tam powiedzieli jej: niech pani usunie tę ciążę. - Pamiętam nawet, że gorzko się zaśmiałam i powiedziałam, że aby to zrobić, powinnam otrzymać jakiś zasiłek celowy. Bo łatwo coś takiego w naszym kraju powiedzieć, a znacznie trudniej wykonać - wspomina. Ciąża się rozwijała i na załatwienie kolejnego zaświadczenia nie było czasu. To był już trzeci miesiąc. Dwa miesiące zeszły więc na bezskutecznej, biurokratycznej szamotaninie i upokarzającym zbywaniu na korytarzach. Dziecko przyszło na świat, a jego matka zaraz po porodzie dostała wylewu krwi do plamki żółtej w oku. Prawie oślepła. I nagle znalazła się w tym samym szpitalu na Czerniakowskiej. Tyle że na okulistyce. Lekarz, który ją badał, nie krył zdziwienia: "Kto pani pozwolił kontynuować ciążę?". Nie odpowiedziała. A to wszystko przez gzuby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To co będzie czuło dziecko i czy się o tym dowie to sprawa pani Tysiąc i jej decyzja. Ta kobieta walczy o NASZE prawo do aborcji w momencie gdy zajdzie taka konieczność. Co powiedziałaby którakolwiek z tych które plują na p. Tysiąc gdyby została pobita i zgwałcona w krzakach przez 10 meneli i zaszła w ciążę? Albo zgwałcona przez pijanego ojca czy brata? Myslicie że tylko pani Tysiąc odmówiono prawa do legalnej aborcji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysta-nie, obie dziewczyny straciły swoje dzieci...w lutym byłam na pogrzebie, a potem rozmawiałam z tą, która dowiedziala sie o wadzie maluszka w 6. miesiacu...mówiła mi, ze nawet gdyby miało urodzic sie chore, wolałaby, zeby żyło...bardzo przeżyła jego śmierć. Nie wiem, czy byłaby szczęśliwa, gdyby urodził się chory, wiem tylko, że przegiecia ze strony lekarzy są w dwie strony.Brakuje obiektywnego przedstaiwenia sytuacji, jest tylko przeciaganie na stronę swoich przekonań-usunąć bądź nie. I to jest smutne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proszę o odpowiedź
Wyobraźcie sobie taką sytuację: 19 letnia dziewczyna pada ofiarą gwałtu zbiorowego, wraca do domu przez park, czterech wyrośniętych chłystków zabiera ją do pobliskiej szopy i tam gwałcą, w sposób bardzo krwawy i brutalny, dziewczyna po wcześniejszym szoku, po miesiącu od zdarzenie dowiaduje się, że jest w ciąży, nie wie, który z nich jest ojcem, nadal jesteście przeciwniczkami?? Sytuacja jest na tyle podobna, że zarówno w przypadku zgwałconej dziewczyny, jak i Alicji Tysiąc kobieta ma prawo usunąć ciążę!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chore jest to
że o tym czy usunąć ciążę czy nie decyduje jakiś obcy człowiek (lekarz), a nie kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, ja jestem przeciwniczką aborcji, ale przypominam, ze dyskusja chyba (przynajmniej w moim odczuciu) dotyczy tego, że na pewno trudną i skomplikowaną sytuacją jest proces jaki toczy p. alicja ze wzgledu na jej córeczkę...bo nie ulega wątpliowści, ze prawo zostało złamane. i ja wypowiadam się tylko na ten temat, powtarzam kolejny raz że jestem jak najdalsza od wydawania sądów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sa 2 aspekty
moralny i prawny.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×