Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nakupenda

czy mozna sie rozstac z szacunkiem?

Polecane posty

Gość nakupenda

jest mi przykro. rozstalismy sie wlasnie, bo kazde z nas jest w innym momencie zycia, roznica wieku, potrzeb, nie do pogodzenia. ale myslalam,ze mozna to zrobic z szacunkiem, serdecznie sie pozegnac, podziekowac za to co dobre, troche czasu spedzilismy razem, duzo sobie dalismy. oboje traktowalismy to powaznie, ale okazalo sie,ze drogi nam sie rozchodza i to definitywnie, zaakceptowalam to i on tez. decyzja byla wspolna, nawet bardziej on ja zwerbalizowal niz ja, wiec nie mozna powiedziec, ze chcial sie zemscic za rzucenie go. no i wydawalo mi sie,ze wypracowalismy sobie taka plaszczyzne szacunku ponad wszystkim. ze mozna fajnie sie rozstac. a po jego tekstach na dowidzenia z trudem powstrzymalam sie od rownie zlosliwych ripost. nie chcialam wchodzic na sciezke walki , wymiany ciosow. ale czuje sie bardzo zniesmaczona, zraniona, ze musial kopnac na dowidzenia. myslalam o tym,ze moze to etap nie od unikniecia- walniecie sobie nawzajem pare tekstow? ale ja nie chce w to wchodzic, taka przepychanka, wczuwam sie, co by mi to mialo dac, jakas ulge, ze mu wygarnelam? wszystko sobie wyjasnilismy w rozmowach poprzedzajacych te decyzje, nie musze mu nic wygarniac, powiedzialam czego potrzebuje, on powiedzial, czego on potrzebuje, kazde z nas potrzebuje czego innego, zadne nie jest gotowe dac temu drugiemu co potrzebuje tamto. a jednak przywalil, a jednak bedac normalna, nie zamknieta tylko otwarta na normalny kontakt i podziekowanie sobie za to co bylo stworzylam przestrzen do zranienia mnie na koniec. czuje,ze nie zadbalam o siebie, czuje, ze szanujac jego, nie uszanowalam siebie! czy jest mozliwe rozstanie w szacunku? czy etap wymiany ciosow jest konieczny, by cos sie dokonalo, przerwalo na dobre, dopelnilo? co Wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba Cie kochał ...
.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nakupenda
ja go tez :). ale nasze drogi zyciowe ciagna nas w rozne strony i on nie mial czasu na zwiazek. dlugo rozumialam,ze dla mnie nie starcza mu juz za bardzo sil, ale nie jest to dobre dla zadnej ze stron- dla mnie miec podopiecznego, a dla niego opiekunke. nie o to chodzi w zyciu, to blokuje obie strony, probowalismy zmienic ten system,ale wyczerpaly nam sie sily. szanuje to, ze nie znajduje w sobie intencji staniecia u mego boku jako rownorzedny partner, zajmuje sie wieloma innymi ludzmi i wiem,ze mu ciezko, wspieralam go dlugo, ale cos we mnie wyschlo. a on z kolei potrzebuje wolnosci, a nie partnerki, ktora tez ma jakies potrzeby :). mam zgode na to,ze sie rozminelismy, pomimo bliskosci i milosci czegos zabraklo, ale znamy sie jak lyse konie, duzo razem przeszlismy (choc, zaiste, wiecej jego niz moich historii). oboje potrzebujemy rownowagi, okazuje sie,ze razem nam nie wychodzi ja znalesc. wiem,ze marudze, nie da sie "idealnie" rozstac, no po porstu mi bardzo przykro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie możma mieć wszystkiego
.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nakupenda
to znaczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to znaczy że ...
rzadko jest tak jak byśmy chcieli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość all right
nie dorastał Tobie do pięt..dobrze że sobie poszedł..głowa do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nakupenda
ja wierze,ze kazda historia jest po cos. mnie to wszystko duzo nauczylo, wiele mi dalo- mam zgode i zrozumienie tego co sie dzieje- tylko tak bardzo mi przykro,ze nie dalo sie pozegnac z szacunkiem, przez to jakos wspomnienia po tej relacji beda zabarwione czyms innym niz myslalam. mam w sobie takie "ble" ktorego nie mialam wczesniej. ble, ble ble. i tego mi szkoda. ale jasne, masz racje, nie zawsze jest tak, jak chcemy, probuje to tylko jakos zrozumiec- czemu to sluzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jako powiedział bohater ...
tytułowy "Krolla": "całe świat to jedno gówno, oprócz moczu" i tego się trzymajmy, na wiele pytań nie ma i nigdy nie będzie żadnych odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i slusznie
Hej, nakupenda, mnie moj ex tez przywalil na zakonczenie, chociaz pozniej przeprosil. Oni chyba CHCA, zeby ich znienawidzic. Mialam identyczna sytuacje, jak Ty, w zamian za chamstwo podziekowalam mu i zyczylam szczescia z nowa dziewczyna... Tez mialam watpliwosci, czy dobrze zrobilam, ale z perspektywy czasu - nie zaluje :) Trzymaj sie dzielnie, najgorsze predzej czy pozniej minie :)) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nakupenda
dzieki :). w sumie to mi bardzo pomaga- nie dorastal mi do piet i nie ma co sie nad tym zastanawiac:). hihi. ide sie upic z przyjaciolkami:). najgorsze i najlepsze jest to, ze odkad sie wyprowadzil mam porzadek w domu, czas dla siebie i tysiac razy wiecej sil witalnych. no ale smutno mi,ze z milosci weszlam w zwiazek, w ktrym nie bylo rownowagi. zamierzam uczyc sie na bledach:). troche milosci do siebie dla odmiany:). dziekuje za swietne wsparcie. wiedzialam, gdzie zajrzec:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najgorsze to ....
jeszcze przed Wami śmierć w samotności :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nakupenda
masz racje, wazniejszy jest dla mnie szacunek do samej siebie niz wchodzenie na poziom przepychanek. -------------------------- zadne z nas nie jest samotne- mamy wielu bliskich. smierc w samotnosci raczej nam nie grozi. poza tym ,w momencie smierci jest sie jednak samemu ze soba, choc najpiekniej byloby sie pozegnac z bliskimi. poza tym, kazde z nas jest mlode, mamy jeszcze szanse budowac nowe relacje. wierze,ze dostajemy tyle, ile jestesmy gotowi przyjac- przeciez sama jestem odpowiedzialna za to,ze godzilam sie na tylk otyle ile mial do zaoferowania. teraz mam czas pobycia ze soba, przyjrzenia sie, czego potrzebuje, jak wyciagac wnioski z tej historii ,jak nauczyc sie zadrowych granic.... wierze,ze spotkam jeszcze kogos, z kim bedzie nam wzajem "po drodze" :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja zawsze umiera
... ostatnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olka R
Zawsze można rozstac sie z szacunkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figlefigle
od Milosc do Nienawisci.........tylko maly kroczek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×