Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość AnotherCupOfCoffee

Moralny wymiar odbicia mężatki...

Polecane posty

Gość Patiiiiiiiiiii
Wnikliwie przeczytałam Twój topik i popieram moje poprzedniczki: jeśli czujesz, że to własnie TO i TA KOBIETA, nie zastanawiaj się ani chwili, nie trać czasu, którego i tak nie mamy zbyt wiele... Przez sam fakt, iż ta mężatka odwiedza Cię z taką częstotliwością i o takiej porze;), tak a nie inaczej się zachowuje, daje Ci bardzo wyraźne znaki swoich uczuć względem Ciebie. Ma męża i jak sądzę reprezentuje taki poziom, że nie wypada jej mówić pewnych rzeczy wprost - czytaj między wierszami (robisz to dość umiejętnie swoją drogą:) Teraz kolej na Ciebie. Powiedz jej, co czujesz i obserwuj reakcję. Nie masz nic do stracenia, w przeciwieństwie do niej. Życzę powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedno jest pewne: albo strace przyjaciolke, odkrywajac sie zupelnie, jesli zle wnioskuje na podstawie jej zachowania, albo zyskam cos duzo wazniejszego. Dzis napisalem do niej, ze az szkoda marnowac tak piekny dzien, siedziec w domu, a w zamian otrzymalem propozycje wyjazdu gdzies dalej. Dokladnie, tak jak mowisz, mam wrazenie, ze jej nie wypada w obecnej sytuacji obiecywac czegokolwiek, po prostu czeka, jak rozwinie sie sytuacja, jednoczesnie zastanawiajac sie, jak z niej wybrnac, jakie decyzje podjac. A ja mam nadzieje, iz jednak zrozumie, ze mimo wszystko, mimo tego, ze jest mezatka, nie musi do konca zycia byc nieszczesliwa, trwac w zwiazku tylko dlatego, ze wsunela obraczke na palec. Zasugerowalem jej to delikatnie. Jedno jest pewne - jesli stwierdze, ze nie mam juz sily czekac, a sytuacja nie drgnie ani troche, nie przesunie sie do przodu, wyjade, mowiac jej wczesniej, co czuje. Pozniej decyzja bedzie nalezala tylko do niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebebebe
powiedz jej co czujesz nawet nie wiesz jak ona moze na to czekac ja czekam.. tak chcialabym sie doczekac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patiiiiiiiii
Odnoszę wrażenie, że ona sama bije się z myślami, co dalej począć ze swoim uczuciem (a na pewno nie jest to jedynie przyjaźń). Masz rację, iż przez fakt wyjścia za mąż nie może się unieszczęśliwiać do końca życia i rezygnować ze swoich marzeń i pragnień, jednak niestety żyjemy w takim a nie innym społeczeństwie, w którym panują wiadome konwenanse:( Odchodząc od męża narazi się na konflikt z rodziną swoją, męża etc. Ponadto może nie jest pewna Twoich uczuć do tego stopnia, by wykonywać jakiś krok w Twoją stronę. Rada dla Ciebie: zastanów się, w co się wdajesz i przestań kamuflować się ze swoimi uczuciami:) A żeby było śmieszniej - pisze to do Ciebie osoba, która sama jest mężatką;) Trzymaj się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebebebe
ja tez mam meza ale okazalo sie te nie tego co trzeba... poznalam kogos zapozno zycie bywa okrutne:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja chciałabym byc odbitą....
Chyba sie zauroczyłam kumplem, fajny jest ten stan. Chciałabym móc sie z nim czasem spotkać,chciałabym żeby mnie przytulił (nigdy dotychczas to sie nie zdarzyło), chciałabym.... wiele...ale....NO właśnie małe słowo "ALE" a tak wiele znaczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zauwazam, ze ona potrzebuje bliskosci, niby przypadkowo, ot, zeby uciec przed deszczem, ktory zlapal nas na spacerze, zeby polozyc sie obok mnie, gdy rozmawiamy przy swieczce, nagle jest tak blisko... Wiem, ze to wszystko jest dla niej bardzo trudne, niedlugo czeka ja wazna rozmowa z jej matka, ktora powoli domysla sie, nie tego, ze pojawilem sie ja, ale tego, iz jej zwiazek zaczyna powoli zmierzac nie w te strone, w ktora powinien. Boje sie i ja, czy owa rozmowa zmieni ja? Ale nie sadze, by zmienila jej zwiazek, to niemozliwe. Jestesmy aktualnie za granica, ale ona powiedziala: \"Obiecuje, ze wroce do Ciebie, obiecuje na 1000%, mozesz byc tego pewny\". Smutne, ze zycie jest tak niesprawiedliwe, los, ktory pozwala spotkac sie osobom, nie mogacym byc razem, igra z uczuciami, przynosi bol, rozdzierajac od srodka. \"Za pozno\" - chcialbym, by owe sformulowanie nie istnialo. Wiem, ze predzej czy pozniej bede musial wyrzucic z siebie to, co czuje, nie ma innego wyjscia. Nie wiem, jak ona zareaguje na to, czy nie przestraszy sie mojej naglej deklaracji, ale przeciez mowila, ze juz kiedys powiedzialem zbyt duzo.. Wiec mysle, ze jednak wie. A jesli nie zmienilo to jej stosunku do mnie, wrecz przeciwnie - z kazda chwila, dniem, jest coraz lepiej, mam wrazenie, ze wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ale... Nigdy nie potrafilem do konca zrozumiec kobiet. Czy teraz trafnie interpretuje sygnaly? Chcialbym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja mam wrażenie,że zmyślasz,to się kupy nie trzyma-najpierw wnioskujesz,że w jej związku zle się dzieje,za chwilę jesteś już pewny,komus radzisz,żeby walczył o mdły związek,a może to samo poradziłbyś swojej ukochanej?odwiedza cię w nocy,jakies połsłowka,a ty mowisz,ze traktuje cię jak kumpla,a zakonczenie najlepsze -\'wyjade,a przedtem jej powiem co czuję\' cóż za ckliwy melodramat hehe musisz bardzo sie nudzić,skoro chce ci sie wymyslac takie brednie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coz, nie mam zamiaru nikomu niczego udowadniac. Kazdy ma prawo do opinii, Ty takze, wiec szanuje ja, nie musisz mi wierzyc. Tak, radze, bowiem najlatwiej jest zostawic partnera, gdy pojawiaja sie problemy, najtrudniej jest walczyc. Ale jest jakas granica, ile mozna toczyc te walke, gdy druga strona uwaza wciaz, ze wszystko jest w porzadku, ze nie trzeba niczego zmieniac? Zycie jest zbyt krotkie. Czy teraz rozumiesz? Myslisz, ze nie mam co robic, tylko wypisywac na forum glupoty? Nie kazdy ma piekne, uslane rozami zycie uczuciowe. To chyba tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość very
napisałeś, ze bez bólu sie nie osiagnie niczego wartosciowego. Przerabiałeś juz jakieś historie nieudane, niespełnione, czekanie... A ja Ci powiem, że to co dobre jest łatwe. Szukaj sytuacji łatwych, mysl o sobie. Powiedz jej co czujesz i pozwól zdecydować. Uszanuj jej decyzję. I myśle, ze dobrze jest w życiu mieć zasady i być im wiernym, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do niedawna myslalem: bede mial wiecej okazji, by zobaczyc ja, bedzie lepiej, nie bede tak za nia tesknil, ale okazuje sie, ze z kazdym jej wyjsciem ode mnie jest jeszcze gorzej, juz chwile pozniej chcialbym, by siedziala obok, po prostu siedziala, nic wiecej, niepotrzebne sa nawet jakiekolwiek slowa. To staje sie coraz ciezsze, siedze w domu i caly czas o niej mysle, w pracy co chwile spogladam na zegarek, nie moge na niczym skupic sie, probuje odgonic natretne mysli - bezskutecznie. To powoli zaczyna zamieniac sie chyba w obsesje, ale taki jest juz objaw zakochania. Nie wiem, jak poradzic sobie z aktualnym stanem, bowiem do chwili, ktora kiedys nastepuje, do chwili, gdy obecnosc drugiej osoby zaczyna powszedniec, jeszcze daleko. Ale nie moge jeszcze niczego przyspieszac, jest zdecydowanie za wczesnie. Dlaczego uczucia tak czesto tozsame sa z bolem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izolka
...coś mi tu Puciem zalatuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pucio na poważnie
??? MOże ale raczej nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obsesja nie jest objawem zakochania ale objawem uzaleznienia sie. Mysle, ze Ty sobie zastepujesz obrazem dziewczyny inne rzeczy w Twoim zyciu a nad tymi rzeczami sie skup, badz szczesliwy sam ze soba a szczescie samo przyjdzie inaczej sie pograzysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyszlo mi cos innego do glowy. Otoz milosc, prawdziwa milosc polega podobno na obecnosci drugiej osoby w zyciu ale niekoniecznie na wlasnosc (tutaj winien jest nasz egozim). Wiele zalezy od charakteru partnerki. W zwiazku obie strony musza o siebie dbac a czy ta dziewczyna dba o swojego partnera, meza jak nalezy. A moze powinno sie pojsc w druga strone i pomoc jej zrozumiec zeby zaczela pracowac nad swoim zwiazkiem, zeby uzdrowic go? Moze po latach brakuje juz bliskosci, bo zycie, rutyna? Moze to by sie powtarzalo wciaz? Moze nie w tym tkwi sedno zeby zaczac nowy zwiazek ale moze zeby uzdrowic stary?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izolka
powinien dac jej czas i szanse na naprawe małżeństwa, czasami tak jest, ze ludzie sie od siebie bardzo odsuna, zaniedbaja milosc, wpadna w rutyne i niestety grozba zdrady jest bardzo bliska. wiem co mówię, stracilam wiare w milosc, w malzenstwo, mialam romans. ale teraz w moim malzenstwie jest tak jak na poczatku, jestesmy bardzo szczesliwi i swiata poza soba nie widzimy. ten kryzys pozwolil mi docenic mojego meza i zrozumiec, ze tylko on i nikt inny. kocham go ponad wszystko. jesli rozbijesz jej malzenstwo, myslisz, ze bedziesz szczesliwy? jesli ona Cie naprawde kocha, to tak... ale moze jest po prostu znudzona, czuje sie samotna i zaniedbana, potrzebuje komplementu i przytulenia, dlatego szuka tego gdzie indziej. ale tak naprawde moze kochac swojego meza tylko potrzebuja po prostu znów sie odnalesc. najlepiej jesli odsuniesz sie od niej, zerwiesz lub rozluznisz kontakt, daj jej czas, niech przemysli swoje zycie i podejmie decyzje... jesli jednak kocha Ciebie, bedzie Twoja. ale jesli bedziesz naciskal, moze zrobic cos wbrew sobie, a pozniej tego zalowac...ja bym chyba zalowala gdybym jednak odeszla od meza. milosc nie jest prosta i uczucia czasem nas zaskakuja czasem przerazaja... mam nadzieje, ze wszystko sie ulozy. powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojej nudne takie tematy
:O :O :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest w tym troche prawdy
Mam prawie 30 lat - wychodze za mąż za milośc mojego zycia, ale jest jedno ALE Poznalam jakies 8 lat temu mężczyznę - dzieki ktoremu zmienilo sie moje zycie - on mnie kocha, a ja sie motam - nie jest mi obojętny, a jednocześnie......???? On jest sam , ja nie Jak sie spotykamy to widze, ten blask w jego oczach - ja też czuje sie jak malolata na pierwszej rnadce Ale jest też moj przyszly maż, ktorego kocham nad zycie .... I badź tu czlowieku madry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam
:(:(:( Wyszłam z mąż a nadal myślę o dawnym przyjacielu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ja to znam
Jak skłonić (delikatnie) tego przyjaciela aby odnowił ze mną znajomość??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze wiem, ze moje zycie to tylko moje decyzje, wiec dlaczego umieszczam tutaj jego urywki? Moze dlatego, zeby po prostu wygadac sie? Chociaz zdawalem sobie sprawe, ze kiedys bede musial powiedziec jej o swoich uczuciach, do tej pory nie wiedzialem, jak to zrobic, nie chcialem stawiac ja w sytuacji wyboru, gdy nagle musialaby podjac decyzje. Doszedlem do wniosku, iz spytam, czy gdyby poznala kogos, kto stalby sie dla niej wazniejszy niz maz, zdecydowalaby sie na rozwod. Moze to i zawoalowane, ale pozwalajace uzyskac odpowiedz, czy warto angazowac sie jeszcze bardziej? A z dnia na dzien zyskuje pewnosc, ze nie jestem jej obojetny, ale dopoki jest w zwiazku, nie chce robic wiekszych krokow do przodu. Po raz kolejny aluzja... \"A ten facet za nami rozmawia o sprawie rozwodowej...\" Pytam, kiedy znowu zobaczymy sie, bowiem w nadchodzacym tygodniu moja praca na to nie pozwoli. \"Nie wiem, ale moze bedziesz za mna tesknil, nie chcialabym spowszedniec Tobie\". A szansa na uzdrowienie zwiazku... Probowala, starala sie, ale coz z tego, skoro nie wychodzi? Skoro dla niego nie ma problemu? Ehh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czas uplywa, a ja zastanawiam sie, czy zrobilem choc krok do przodu, czy stalem sie jej blizszy? Nie wiem wszytkiego o jej zyciu, zreszta, czy ktokolwiek jest w stanie posiasc owa wiedze na temat drugiego czlowieka? Ale, ostatnio powiedziala mi, ze ma taka teorie, wedlug ktorej wszyscy faceci to s..., ale im lepiek mnie poznaje, tym bardziej nie pasuje jej do tej teorii. Nie zdecydowalem sie jeszcze, by \"odslonic sie\". Nie, jeszcze nie nadeszla ta chwila. Czuje bowiem, jak trudna jest dla niej ta sytuacja, jak trudna bylaby decyzja, z jej zdawkowych slow wyplywa jedno: czuje sie okropnie z mysla, iz ociera sie o zdrade; z jednej strony chcialaby pojsc dalej, uwolnic sie od faceta, ktory w miare uplywu czasu zaczyna ja tylko draznic, ale jednoczesnie blokada \"jestem w zwiazku, nie wypada mi robic pewnych rzeczy\" jest naprawde niewyobrazalnie duza. Nie wiem, jak zlamac owa blokade. Staram sie zyc, byc blisko niej. Mam nadzieje, iz kiedys stane sie dla niej tak wazny, iz gdy nadejdzie moment podjecia \"tej\" decyzji, wybierze to, o czym marze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie boisz się że jej
związek z Tobą też po paru latach spowszechnieje? wszystkim się wydaje, że taki ukrywany związek, wylanie swojej goryczy komuś nowemu pomaga, przyciągnie kiedyś ich do siebie. to złudne. czasem wyrzuty sumienia są zbyt duże, żeby aż do tego stopnia krzywdzić kogoś bliskiego. jak dla mnie autorze tego topicku jesteś mdławym egoistą, myślącym tylko o swojej dupie. nie interesuje Cię wcale, że zburzysz jej małżeństwo ani nawet to, że mogłaby je uratować, gdybyś odważył się porozmawiać z nią na ten temat. Ty wolisz jedynie słuchać o jej "nieudanym" małżeństwie, nakręcać swoje ego na szczęśliwy finał dla siebie, nie dla niej bo przecież wtedy zostawiłaby Ciebie i wasze kontakty by ustały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duka
Nie przeczytałam wszytkich postów i wszystkich rad, przepraszam. Jakiś czas temu miałam podobny dylemat. Wybrałam moralność, zasady. A on i tak się teraz rozwodzi. Nie dla mnie, nie przeze mnie. Ani przez żadną inną kobietę. Po prostu im nie wyszło. Tyle, że mnie tez już chyba nie chce :( I wiesz co? Żałuję! Bo cokolwiek by się stało czy nie stało przeżyłabym coś! Przeżyłabym COŚ z NIM! Może tylko przez chwilę, a może dłużej. Tego już nigdy się nie dowiem :( Kochasz? Więc bądź szczęśliwy! Żyjemy sobą i dla siebie, nie dla innych! I nie zastanawiaj się czy będziesz z Nią do konca życia, bo tego też nie możesz wiedzieć. TU i TERAZ, zawsze tu i teraz Bądź szczęśliwy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętasz, gdy owego dnia zapytałem, czy możemy być kimś więcej niż tylko znajomymi? Odpowiedziałaś, że potrzebujesz czasu, a ja byłem pewny, że poczekam, bowiem już wtedy byłaś mi bardzo bliska. Te \"kradzione\" z Twego życia spotkania były prawdziwą osłoną szarej codzienności. Dziś... Już gdy wyjdziesz ode mnie, zaczynam tęsknić i zastanawiać się, kiedy znów obejmę Cię, spojrzę w Twe oczy, dotknę Twych włosów. Już wiem, że chcesz spróbować, jeśli uda się, to będziemy przykładem na to, że również dużo różne osobowości może połączyć uczucie. Nie chcę już kryć się z naszym uczuciem, zastanawiać się, czy ktoś zobaczy, czy rozejdą się plotki, będę czekał na formalne rozwiązanie naszego jedynego problemu, by później... Możesz być pewna, że jesteś dla mnie najważniejsza, że... kocham Cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jednak znowu przyszło, to, co kiedyś uderzyło mnie niczym fala opadająca na \"Posejdona\" w kilka sekund po Nowym Roku, burząc całkowicie spokój duszy, wprowadzając te dziwny niepokój, gdy jesteś u siebie... U siebie... Kiedy to \"u siebie\" bedzie jednoznaczne z \"przy mnie\"? Prawie fizycznym bólem jest głód dotyku, pocałunków, delikatnych, cudownie słodkich, zamykam wówczas oczy, pragnąc zatrzymać pod powiekami tę chwilę na zawsze. Wspaniale jest być dla Ciebie, robić coś dla tej jedynej. Niech to wszystko ułoży się po naszej myśli. Wiem, że obecna sytuacja, najbliższa przyszłość będzie ogromnie trudna, ale to, do czego droga prowadzi przez trudności, nierzadko - ból - później wydaje się cenniejsze niż coś zdobyte ot, tak. Niech zaistnieje - \"na zawsze\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×