Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nirwaneczka

Nie chcę mieć dziecka - czy jestem nienormalna??

Polecane posty

A ja sie boje, ze on mnie przestanie kochac...bo z dziecko sie kocha cale zycie a rodzice siebie nawzajem niekoniecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boje sie, ze : straci mna zainteresowanie, bo utyje i zbrzydne, bedzie kochac dziecko a mnie juz nie, nie bedzie mnie traktowac jak kiedys - z ta bezgraniczna miloscia, nie bedzie mi pomagac, bedzie zawsze wracac zmeczony z pracy :( Smutne to, ale prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm...może ja naiwna jestem...ale poza nielicznymi wyjątkami uważam, ze wiele od kobiety zależy...nie musisz utyć i zbrzydnać;) o pomaganiu pisałam jeśli macie teraz dobrą, opartą na szczerości relacje, to mało prawdopodobne, aby przestał cię kochać...bo miłość od was zależy, nie jest wam dana raz na zawsze...miłość do dziecka to przecież inna miłość niż ta do jego matki...nie będę ukrywać, ze moja relacja z meżem zmieniła sie po porodzie DIAMETRALNIE, ale dobrze nam...nie cofnęłabym tego, choc czasem nam cieżko i marzymy o chwili spokoju we dwoje...zwiazek nie moze stać w miejscu, musi ewoluowac-i przyjscie na swiat dziecka moze byc takim właśnie progresem...wszystko od nas zależy!bo ja uparcie twierdzę, ze odsuwanie sie partnerów od siebie po porodzie jest głównie winą kobiety, której maluch przesłąnia cały świat..nikt i nic sie nie liczy. Potem maluch wyrasta, wyprowadza sie i ma matke gdzies, a ona budzi sie z reką w nocniku..ani męża, ani dziecka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, właśnie, tak jest. Przecież znasz swojego męża, czy jest takim egoistą? Bo jak jest - to zostanie nim, a jak nie, to raczej się nie zmieni. Czy stracił by zainteresowanie Tobą, jakby Ci się stało coś złego np. ręka, noga odpadła itp? Albo jak się zestarzejesz? Poza tym faceci są raczej dumni, że mają dzieci, choć nie chcą się do tego przyznać, i są dumni z kobiet, które im je urodziły i traktują je z jeszcze bardziej bezgraniczną miłością zwykle. Ważne, by go nie odsuwać, tylko przeżywać to razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obserwująca - psycholog
Ja w gabinecie obserwuję niezmiennie, że jednak sprawa relacji między małżonkami po urodzeni się dziecka nie jest taka prosta i niekiedy przybiera dramatyczną postać. Miłość rzecz jasna przechodzi przez rozmaite fazy i rzedko zdarza się, aby narodziny potomka spowodowały bezpośrednio jej wygaśnięcie. Jednak trzeba jeszcze pamiętać i tym składniku normalnej, zdrowej miłości między mężczyzną a kobietą, jakim jest pożądanie. A z tym już bywa naprawdę "nieróżowo". Miałam kontakt z osobami, które po traumie porodu całkowicie porzuciły teren seksualności. Dotyczy to nie tylko kobiet - które po szczególnie przykrych doświadczeniach szpitalnych niekiedy nie wyobrażają sobie nawet najdelikatniejszego zbliżenia z mężczyzną - ale i mężczyzn. Niedawno rozmawiałam z parą, w której kobieta w miarę pozytywnie przeszła poród, natomiat mężczyzna, który w porodzie uczestniczył, nie mógł otrząsnąć się z wrażenia, jakie ten biologiczny proces na nim wywarł. NIe mógł zapomnieć widoku krwi i tego, jak żonie nacinano krocze. Kochał żonę strasznie, ale wyznał z płaczem, że nie wyobraża sobie dalszego współżycia z nią, a nawet dotykania tamtych miejsc. Spotkałam także pary, które po bolesnym i ciężkim porodzie decydowały sie wyłącznie na "zastępcze" formy współżycia, nie chcąc dopuścić do bodaj cienia szansy na to, że znowu poczną dziecko. Powody truności jednak bywają bardziej biologiczne. Wielu mężczyzn ma kłopoty z osiągnięciem orgazmu w pochwie, której ścianki są rozluźnione po porodzie. Takich przypadków mogłabym wymienić naprawdę wiele... Nie wiem, jak dalej potoczyły sie losy tych par, bo oczywiście z podobnymi zaburzeniami odsyłam pacjentów do seksuologa. Jednak mogę z całą mocą powiedzieć, że sprawy takie są bardzo częste i niezwykle poważne. pomijam całą gamę kobiecych kłopotów związanych z oceną atrakcyjności własnego ciała po porodzie (niekiedy niestety partnerzy nie pomagają uzyskać potwierdzenia, że nadal są atrakcyjne; to prawda, że kobieta w ich oczach staje się przede wszystkim MATKĄ ICH DZIECI,ale jednocześnie przestaje być tak pociągającą jak niegdyś kochanką. Nie wszytkim to, naturalnie, przeszkadza). Oczywiście małżeństwu tym łatwiej jest przejś przez kłopoty z pożądaniem i orgazmem na tle traumy porodowej, im dłużej ze sobą jest i w związku z tym - co naturalne - mniejszą wagę przywiązuje do seksualności. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to chyba przesada
Oj, tu chyba Pani trochę wyolbrzymiła problem opierajac się na osobach przychodzacych do Pani gabinetu. Wiadomo, przychodzą ludzie majacy problemy. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że pary nie mające dzieci nie miały problemów natury seksuologicznej, tylko akurat małżeństwa "po porodach". Czesto sam fakt, że po ślubie sex nie jest już zakazany tylko dostępny na codzień sprawia, że zainteresowanie maleje. Oj, nie ma co dodatkowo straszyć kobiet takimi spostrzeżeniami raczej wynikającymi z wykonywanego zawodu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obserwująca - psycholog
Oczywiście, że problemy natury seksualnej nie ograniczają się do takich przypadków. Nie straszę jednak, tylko uważam, że nie ma co tak uparcie milczeć w tej sprawie - a jeżeli sądzi Pani, że to przesada, to najwyraźniej osoby w Pani towarzystwie na ten temat milczały (nie ma się czemu zresztą dziwić; problemy sexualne z zasady są otoczone milczeniem) bo skala tych problemów to nie promile, tylko procenty - niemałe. Proszę nie lekceważyć moich słów tylko dlatego, że taki mam zawód (nota bene - nigdy nie reklamowałam sie jako specjalista od problemów natury seksualnej i myślę, że i tak zdecydowana większość takich ludzi idzie prosto do seksuologa; do mnie trafiają nieliczni i to przez przypadek). To tak, jakby bagatelizowała Pani opinię onkologów na temat zagrożenia nowotworami tylko dlatego, że taką mają profesję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to chyba przesada
No tak, porównywanie tematu do onkologi to chyba też zbytnia przesada. nowotwór to choroba, a rodzenie dzieci to sprawa fizjologiczna i naturalna i dzieki temu świat istnieje. Jesli ktoś ma problem w związku po urodzeniu dziecka, to owszem, moze szukać porady u specjalisty, ale myślę, że naprawde nie ma co tego tak rozdmuchiwać. Myw naszym obecnym społeczeństwie ciągle dażymy do ideałów i wszystko musi być zawsze super, piękne, zgrabne... Może to natura jednak tak stworzyła człowieka, że z wiekiem i z kolejnymi etapami swego życia się zmienia i to może dobrze, że po porodzie kobieta z wulkanu sexu zmienia sie raczej w matkę polkę. kobiety, które tego nie chca- jak niektóre panie z tego topiku- po prostu nie chca mieć dzieci, z tych i innych powodów. A panowie tez niech za dużo nie oczekują, bo wszystkiego w zyciu nie można mieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obserwująca - psycholog
Dbajmy o precyzję. Każdy, kto uważnie przeczyta tekst, zauważy, że porównanie do nowotworu (czyli choroby) dotyczyło innej choroby, jaką są - nie, proszę Pani, nie sprawy RODZENIA DZIECI- tylko URAZY PSYCHICZNE związane z tym aspektem fizjologii. Nie przychodziły do mnie pary rodzące, tylko cierpiące z innego powodu niż skurcze. Ścisłość określeń jest kluczowa w każdej dyskusji, ponieważ cała argumentacja może inaczej opierać się - tak jak w Pani przypadku - na przesłankach, które nie istnieją. Zaryzykuję także stwierdzenie, że nie tylko większosć kobiet nie chcących mieć dzieci, ale i większość obecych tu mam nie zgodzi się z Pani podejściem, jakoby "ewolucja" kobiety w Matkę Polkę była należytym obrotem spraw. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obserwująca - psycholog
nota bene - nowotwór to także rzecz jak najbardziej naturalna i fizjologiczna. Nawet zatem, gdyby trafnie dokonała Pani porównania (co niestety nie miało miejsca) argument wydaje się wątpliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewolucja jest jak najbardziej naturalna i to jest chyba główny problem w małżeństwach które przechodzą kryzys po narodzeniu się dziecka. Sama nie mam podobnych doświadczeń, z eks-mężem rozstałam się z innego powodu, z obecnym mężem nie mam wspólnych dzieci. Widzę jednak i słyszę narzekania niektórych przyjaciółek. I jestem jednak zdania że niestety (mówię \"niestety\" bo wolę facetów niż kobiety jako przyjaciół) wina leży w dużej mierze po stronie mężów. Wielu mężczyzn chce by pojawienie się dziecka nic w małżeństwie nie zmieniło, żeby dziecko było tylko dodatkiem do tymczasowego życia. Żona ma być nadal zadbana, gotowa na seks w każdej sytuacji, chętna do skoczenia do knajpy, do wysłuchiwania tego co się stało w robocie itd. Wziąwszy pod uwagę że sporo żon pracuje, nie wyobrażam sobie jak po 8 godzinach wracają do domu, robią obiad, zmywają, robią pranie, usypiają dziecko itd. i po tym wszystkim mają mieć jeszcze czas i chęć na... bycie żoną. Pewnie że bycie żoną a nie tylko matką to obowiązek. Tylko czemu mężowie jakoś nie chcą pamiętać że matkom jest trudniej (dochodzi obowiązków i stresu), że może warto przestać pierdzieć w fotel przed telewizorem, pozmywać, zrobić zakupy, uśpić malucha? A może by tak zrobić niespodziankę i oddać dzidzię do mamy na wieczór, a małżonkę zabrać do kina a potem do hotelu? Tyle że lepiej wydać pieniądze na nowy telewizor :( Jedna z moich koleżanek z płaczem mi opowiada, jak to jej mąż zapomniał jak kiedyś się o nią starał. Z przerażeniem wysuchuję jak wygląda \"podryw\" własnej żony - żenująco prymitywny sposób okazania ochoty na seks (łapanie za tyłek pod kołdrą i oznajmienie \"chodź się pokochać\") ma sprawić że ona oszaleje z pożądania??? Odechciało mu się czy co? :( Żeby nie było że ja tak tylko na mężów naskakuję ;) - znam też sytuacje odwrotne. Jedna znajoma jest w separacji, po urodzeniu dziecka dostała na jego punkcie totalnego bzika, sprowadziła do domu mamę, mąż dostał kopa do drugiego pokoju. Po roku miał dość i wniósł sprawę o rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to chyba przesada
Tak mi Pani zarzuca mylenie pojęć, a w Pani wypowiedzi widzę dokładnie to samo. Ja nigdzie nie piszę, że przychodzą do Pani pary rodzace ze skurczami. Ja nie jestem psychologiem i może nie używam precyzyjnych słów, do których jest Pani przyzwyczajona z racji wykonywanego zawodu. Mi raczej chodzi o to, o czym pisze euglena. Za dużo sie od kobiet wymaga, chce sie z nich zrobić chodzace ideały. Raczej mi sie wydaje, że te wszystkie pary, a pewnie większość z nich ma problemy natury psychologicznej, bo jest jakaś chora presja, aby kobieta była extra kochanką, a nie tylko matką. Kobiety mają w sobie ogromne poczucie winy, że nie czuja juz pożądania tak jak kiedyś, a ich mężowie i owszem. Niech się panowie zamienią choć na tydzień ze swoją żona na obowiązki domowe, a panie na pewno będą miały na ten czas z głowy stres, że się jeszcze muszą meżowi przypodobać i udawać żądne sexu kochanki. Nie wspomnę już o tym, że kobieta, tak jak niegdyś- przed ślubem- potrzebuje zainteresowania swoją osobą i bardziej wyszukanego podrywu niż ten przedstawiony przez euglenę. Bez porady psychologa widać o co tu chodzi!! PS. nadal nie widzę dużego podobieństwa między nowotworem, a rodzeniem dzieci. Według mnie poród, maciezyństwo to fizjologia, a nowotwór, to raczej jakas patologia,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi. do psycholog - ja rozumiem, o co Pani chodzi i że nie porównuje Pani rodzenia dzieci do nowotwóru - pewnie większosć też to rozumie - tylko uczula Pani na pewne sprawy. Ciesze się, że Pani o tym mówi. Według mnie nikt nie ma prawa \"dawkować informacji\", bo prawda należy sie każdemu, kto chce podjąć świadomą decyzję. Nie uwaząm, żeby rozdmuchiwała pani cokolwiek. do Euglena - masz rację. O tym też za mało się mówi - i cieszę się, że Wy to robicie. Widzę, że topik schodzi na coraz bardziej szczegółowe zagadnienia i bardzo isę z tego cieszę, bo wierzę, że wiele osób boryka się z tymi problemami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość - coral -
Zgadzam się z Eugleną, ze ewolucja w małżeństwie jest jak najbardziej naturalna, i z psycholog, że nie chodzi tu o ewolucję w kierunku "Matki Polki", który to symbol jest szkaradziejstwem stworzonym przez mężczyzn. --->euglena, dobrze prawisz. Wokół kobiety narasta jakiś mur absurdalnych wymagań, którego jakoś nikt nie dostrzega. --->psycholog, każdy poza jedna osobą rozumie, o co Pani chodzi. Barszo Panią popieram. Nie można milczeć na tematy komplikacji we współżyciu po porodzie!!! Bo wtedy para, która takie komplikacje przeżywa, mysli, że jest jedyną taką parą i że cos z niż jest nie tak!!!! Tacy ludzie muszą czuć si okropnie!! Dziewczyny, mówcie o Waszych problemach innym - może okazać się, że każdy je ma, tylko wstydzi lub boi się przyznać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość - coral -
Zgadzam się z Eugleną, ze ewolucja w małżeństwie jest jak najbardziej naturalna, i z psycholog, że nie chodzi tu o ewolucję w kierunku "Matki Polki", który to symbol jest szkaradziejstwem stworzonym przez mężczyzn. --->euglena, dobrze prawisz. Wokół kobiety narasta jakiś mur absurdalnych wymagań, którego jakoś nikt nie dostrzega. --->psycholog, każdy poza jedna osobą rozumie, o co Pani chodzi. Barszo Panią popieram. Nie można milczeć na tematy komplikacji we współżyciu po porodzie!!! Bo wtedy para, która takie komplikacje przeżywa, mysli, że jest jedyną taką parą i że coś z nią jest nie tak!!!! Tacy ludzie muszą czuć si okropnie!! Dziewczyny, mówcie o Waszych problemach innym - może okazać się, że każdy je ma, tylko wstydzi lub boi się przyznać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to chyba przesada
Ja też wiem o co chodzi pani psycholog. Sama urodziłam dzieci, a jedno do tego zmarło jako noworodek. Nie trzeba wiec mi mówić jaki stres przechodzi kobieta po porodzie bo przeżyłam to wszystko do potęgi entej. Na szczęscie mam męża i bliskich, którzy nie stawiali przede mną wygórowanych wymagań i mogłam spokojnie przejść wspólnie z mężem przez ten trudny etap swojego zycia bez konieczności korzystania z porad psychologa. Oczywiscie, dobrze jest mówić o tych sprawach, ale moim zdaniem dobrze jest tez zmienic troche świadomośc kobiet aby nie podawały się tej wszechobecnej presji i wymaganiom zewsząd.Jak widzę na innych topikach pełne bólu wypowiedzi kobiet, że są pół roku po porodzie i jeszcze ochoty na sex nie mają to dziwię sie, skąd przypuszczenia, że ta ochota powinna być. Z jednej strony wymaga sie od kobiet karmienia piersią - a to wiadomo, hormony buszuja - a z drugiej strony ma być extra kochanką. Naprawdę, wiadomym jest, że dużo ludzi ma problemy które zmuszają ich do wizyt u psychologów.Te związane ze sprawami tu omawianymi sa niewątpliwia bardzo ważne. Mężczyzna niewiele sie wycierpi przez cały okres ciazy, porodu i połogu kobiety, wiec może wesprzeć kobiete w tej trudnej dla niej chwili, a swoje potrzeby odsunąć trochę na dalszy plan.Nie chcę tutaj promować roli kobiety jako matki polki, ale trochę wyrozumiałosci kobietom w tym szczególnym okresie na pewno sie należy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lady Jane
To jest wstrętne i okrutne, ale prawdziwe - wyobraźcie sobie, że większość przypadków zdrady przez faceta przypada na okres ciąży i połogu żony... Oni nigdy nie będą potrafili wczuć się w rolę kobiety - to biologicznie niemożliwe. Mężczyzna nie może nawet być pewien (pomijam sprawę wierności małżeńskiej - chodzi mi o czystą biologię) czy na pewno jest ojcem dziecka, które wychowuje. Dlatego ewolucjonizm stoi na stanowisku, że mężczyzna - nawet najlepszy - nie jest w stanie wytworzyć takiej więzi z dzieckiem, jakie łączą je z matką. Rezultat - to kobieta ma na sobie większy cieżar i odpowiedzialność... Jeżeli w dodatku ma nadal - mimo nowych obowiązków - zachowywać się jak kociak - to jest katastrofa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich po weekendzie. Chciałam tylko powiedzieć, że znowu rozpowszechniany jest mit porodu, więc trochę technicznych sprostowań. Ja przeżyłam dwa i nie widziałam kropli krwi, mój mąż uczestniczył w drugim i również nie widział. Bał się uczestniczyć, bo się nasłuchał od różnych kobiet jaka to jatka, chociaż mu tłumaczyłam, że to bzdury. Ale położna go przekonała i potem był tak przyjemnie zdziwiony, że to tak wygląda. Krew pojawia się naprawdę dopiero, gdy odchodzi łożysko,a i ti w niewielkiej ilości, a wtedy ma się już dzidzię na brzuchu i nią się zajmuje. Zaden porządny położnik nie wpuści mężczyzny z tamtej strony, a od strony głowy uwieżcie mi, niewiele widać. Poza tym bez przesady, człowiekowi może się wiele wydarzyć, wypadek, choroba itp., i dobrze by było liczyć, że facet nie ucieknie. Ale każda z was zna chyba swojego męża i wie ile się może spodziewać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktos napisal wczesniej, ze najwiecej zdrad zdarza sie miedzy ciaza a polegiem i wiecie co..? Facet, ktory zdradza to sk**** myslacy niczym innym jak penisem 😠 skoro nie moze sie powstrzymac od seksu na kilka tygodni (czy ile tam trzeba).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taak murcielago, 100% racji-a ja wam powim że rozumujac tak jak faceci ja powinnam teraz puścić kantem swego męża, bo jakieś choróbsko załapał przewlekłe i od paru tgodni post...a ja mam w koncu swoje potrzeby, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Jaka dyskusja sie tutaj rozwinęła - rany :-) Ale to dobrze, bo temat jakby ewoluowal. I tak sobie czytam te wypowiedzi, i tak myślę - nie można być jednocześnie symbolem seksu i \"matką polką\" - szkoda, ale może rzeczywiście za dużo sie od nas, kobiet wymaga ??? Mamy w takim razie wybór - i nie omieszkam z niego skorzystać - wybieram \"symbol seksu\". Taką się lubię, i taką chciałabym być. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie będę \"symbolem....\" do końca życia, ale ok. akceptuję to. Pani psycholog - dzięki za poruszenie tego tematu - ja myślałam, że niewiele par ma z tym problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki a ja tak to czytam i jestem w szoku, moze dlatego ze ja 2 lata temu urodzilam corcie a teraz jestem w 30 tyg. ciazy i ze strony mojego meza nic sie nie zmienilo. Czuje ze mnie kocha i pozada tak samo jak przed ciazami a nawet jeszcze bardziej.Chociaz ja nie mialam zadnych problemow z wroceniem do dawnej sylwetki a pochwa wcale mi sie nie rozciagnela po porodzie, nie mialam tez zadnych rozstepow.Ale jestem pewna ze jakbym nie wygladala teraz tak jak przed ciaza tylko gorzej to maz napewno nie kochal by mnie mniej niz przed ciaza. Ale dziewczynki to zalezy od charakteru faceta i naprawde przykro, ze jest tak wiele wstretnych egoistow.....zycze wam tak wspanialych mezow jak moj !!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale takie porody, że krew się leje, a mąż wszystko widzi się, mimo ze stoi za głową się zdażają . Warto wcześniej z mężem uzgodnić że nie wszystko musi wytrzymać. Mojego to nie zbrzydziło, ale jestem w stanie zrozumieć, że niektórzy faceci po takim przeżyciu mogą mieć uraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewuchy! Pewnie, że facet kręcący noskiem na kobietę, która urodziła mu dziecko, nie wart jest ani jej, ani dziecka. Ale myślę, ze trauma to coś innego i niekoniecznie zależy od charakteru faceta. Jest taka niesamowita książka - \"Wojny dziecięce\", napisana przez kobietę i mężczyznę - zoologów, socjobiologów - w której też faktycznie wyczytałam, ża czas ciąży i połogu to czas zwiększonej tendencji do występowania u mężczyzn impulsów - ale tylko impulsów! nie każdy to ham i drań - do oglądania się za innymi. Wyjaśniają to za pomocą tego słynnego współczynnika obwodu talii do bioder, który stanowi o atrakcyjności kobiety w oczach mężczyzny. Oni są tak skonstruowani, żeby kobieta w ciąży (zaawansowanej, czyli widocznej) nie pociagała ich tak, jak nieciężarna. Bo skoro jest w ciąży - to znaczy, że już swoich genów czasowo nie mogą w nią załadować. To tylko pobieżne streszczenie i dotyczy, jak mówię, tylko impulsów, które facet jest w stanie kontrolować. Nie ma także nic wspólnego z miłością, tylko z jej składnikiem zwanym pożądaniem. Ale książkę polecam - wydawnictwo \"Rebis\", seria \"nowe horyzonty\" - świetnie sie czyta, hcoć miejscami ociera się o pornografię ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arnica
Z tymi porodami to różnie bywa. Poród synka wspominam jako koszmar, do którego nawet ciężko mi wracać. Sprawa trwała prawie 20 godzin. Błagałam o znieczulenie, ale nikomu w porę nie daliśmy w łapę i lekarz tylko isę na mnie wydarł, że wybrzydzam. Mąż siedzieł skulony w kącie pod ścianą i płakał jak dziecko, że nic nie może zrobić. Ne żałuję, że mam Olka, ale pozostanie on jedynakiem. Nigdy więcej nie zdecyduję się na poród. Problemy, o których pisze pani psycholog, to nie rzeczy wyssane z palca. Mieliśmy ogromne kłopoty z rozpoczęciem jakiegokolwiek współżycia po porodzie - nawet może bardziej ze strony męża niż z mojej. On nie wyobraża sobie, że mógłby przyczynić się do powtórki takiego mojego cierpienia. Teraz jest już lepiej, ale jeszcze dużo pracy przed nami. Pozdrawiam i dziękuję pani psycholog, ze uświadamia kobietom (i mężczyznom) , iż nie są stuknięci majac takie problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ce-linka
Mam wrażenie, że Pani Rafineczka mówi tylko o porodach na łózku, tych "klasycznych". Z porodami np. w wodzie jest zupełnie inaczej. Facet mojej przyjaciółki nie wytrzymał widoku tego "szlamiku" wypełniającego wannę - wód, krwi (fajnie pani, że miała porody bezkrwawe!) i jeszcze innych nieprzyjemności... Są przecież także porody domowe luvb a`la domowe, w pozycji kucanej (dużo bardziej naturalne niz te leżące) i naprawdę nie da się tam zachować tego "podziału terenu" na mężowski i lekarski, a faceci to jednak istoty o wątłej psychice i bywa, ze kobieta, jakby miała mało na głowie z racji samego rodzenia, musi zastanwiać się, czy męża już przywrócili do przytomności, czy nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ce-linka
pardon - Pani Rafinka (zlały mi się nicki poprzedniczek ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NEMONTKO
JA NIE CHCE MIEC DZIECI I NIGDY NIE CHCIAŁAM SADZE ZE NIE KAZDA KOBIETA SIE DO TEGO NADAJE.i MOIM ZDANIEM TO NIE WYNIKA CZY KTOS MA RODZENSTWO CZY NIE JA MAM STARSZA O 3 LAT SIOSTRE ONA UWIELBIA DZIECI A JA NIGDY ZA NIMI NIE PRZEPADAŁAM WRECZ OD NICH UCIEKAŁAM NIE MAM DO OBCYCH DZIECI CIERPLIWOSCI.A GADANIE ZE JAK BEDZIESZ STARSZA LUB JAK BEDZIESZ W CIAZY TO ROZWINIE SIE CI INSTYKTMACIEŻYNSKI TO NIE PRAWDA.NIEKAZDY JEST DO TEGO STWOZONY JA WIEM ZE NA MATKE SIE NIE NADAJE NIE MOWIAC O SAMEJ CIAZY A CO POTEM Z WYCHOWANIEM SADZE ZE TAK BEDZIE LEPIEJ I UWAZAM ZE NIC W TYM DZIWNEGO I JESTEM NORMALNA BO DECYZJA TAK POZOSTAJE W DECYZJI KAZDEJ KOBIETY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×