Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość majka.m

Czy zraniony mezczyzna w trakcie lub po rozwodzie moze chciec sie angazowac...

Polecane posty

Majka, nie przebijaj się. Wiem doskonale jak to boli, gdy stajesz i walisz głową w mur. Ja poddałam się po pół roku wzlotów i upadków. Od totalnego szczęścia do rozpaczy. Podziękowałam, życzyłam szczęścia i pożeganłam się... Odpuściłam sobie. I po niecałym miesiącu poprosił o rozmowę. I dzis próbujemy odbudować to, co było między nami. Czas jest najlepszym rozwiązaniem. Daj mu czas... może, gdy zatęskni, zobaczy jak wiele dla niego znaczysz. To on powinien zrozumieć i zaakceptować myśl: \"ja chcę\". A na razie on się buntuje i to, że mógłby chcieć przeraża go. Trzymaj się! I pozwól odejść aby mógł wrócić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka.m
zielony_groszku: piekne slowa. Obawiam sie, ze w naszym wypadku przerwa, rozstanie, brak kontkatu sytuacji juz nie zmieni. On wie, ze jestem z kims, kto powaznie mnie traktuje i planuje przyszlosc. On tez nie chce mi tego burzyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny :) groszek - gratuluję!!! najwyraźniej koleś ruszył mózgownicą i zrozumiał co stracił. życzę Wam żebyście pokonali przeszkody i byli razem szczęśliwi :) majka: nic dodać nić ująć do tego co napisała groszek - nigdy nie mów nigdy. ja także odpuściłam. zrozumiałam, że ten facet po prostu się mną nie interesuje, gadki o przyjaźni i takie tam są bezsensowne. tak jak groszek ucięłam znajomość w grzeczny i stanowczy sposób. jest mi dużo lepiej bo na nic już nie czekam no i skończyły się wielogodzinne rozmowy na gadu które były męczące dla nas obojga i nie prowadzącego do niczego. być może i ten facet coś zrozumie, być może podejdzie kiedyś i poprosi o rozmowę. być może cos posklejamy ale szczerze mowiac watpie. zranił mnie jak diabli i nie bede chyba potrafila mu juz zaufac. ciągle gdzieś będzie we mnie obawa, że nagle znow stwierdzi, że kocha tamta... ale nie mowie \"nigdy\" :) zycze powodzenia i wytrwalosci w Waszych postanowieniach. usmiechnijcie się, świat jest pelen fantastycznych ludzi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka.m
szczerze mowiac, to mam taka cicha nadzieje, nie mowie nigdy. jestem chyba na etapie rozumeinia sytuacji, ale i wciaz ludzenia sie. wiem, najlepiej byloby urwac ten kontakt i moze to by cos dalo. mnei drecyz mysl, ze nie potrafie go zrozumiec. jesli mi by zalezalo na kims, ale balabym sie , bo w przeszlosci bylam zraniona, a ta osoba podalaby mi wszystkie potrzebne warunki do szczescia na tacy,co uwazam, ze zrobilam, to bym sie nie wahala. a on mowie nie, nei jest gotowy. taka odpowiedz nie daje mi szans. oj naprawde jestem zagubiona. nie mam chyba sily, by to przerwac calkowicie, tak jak radzicie, bo nie wiem, czy dam sobie rade bez niego, bez jego dobrego slowa, jego glosu, przytulenia, swiadomosci, ze jest obok....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech to udręczenie! Chcemy dać szansę, dajemy ją, ale przecież nasze własne uczucia też się liczą. Ja nie jestem pewna czy mój nie chce się wiązać ze mną, czy z nikim. Pracuję nad tym, ale cierpliwość mi się kończy. Bo jak długo można samą siebie torturować?! Zielony Groszku, spotkało Cię najwidoczniej coś prawdziwego i serdecznie tego Tobie gratuluję :-) Majka, a może to pawian? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=283033

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem majka, cos czujesz. ale musisz też patrzeć na siebie i swoje dobro. ja także starałam się go zrozumieć, ale nie udało mi się. dokładnie tak samo oferowałam mu ciepło i szczęście na tacy, wystarczyło sięgnąć ręką. ale skoro on nie chce to nie wciskaj mu tej tacy bo wreszcie wywali Ci ją na głowę i to dopiero będzie bolało. nie jesteś sama, masz kogoś kto Cię kocha i szanuje - doceń to! prawda jest taka, że jeśli pisany Ci ten rozwodzący się to prędzej czy później będziecie razem. jeśli jednak nie jest Ci przeznaczony to nic nie wywalczysz bo jednostronne chęci nie wystarczą. i nie obwiniaj się, że go nie rozumiesz - oni tak już mają i koniec. a my musimy żyć swoim życiem dalej a nie kręcić się wkoło jednej osoby i cierpieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka.m
coffe: kochana jestes :) cudowne slowa, naprawde wielkie zrozumienie z Twojej strony, dziekuje :) masz racje, nic na sile. co do tego pawiana, to czytalam. On sie nie kwalifikuje. To nie ten przypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny - odzywam się :) Co u mnie? Ano, Dzień Kobiet ;) Ciekawe jaką niespodzinkę szykuje dla mnie mój \"kreatywny\" mężczyzna. Coś dziś przebąkiwał o spacerze... yyhh lubię, nawet bardzo ale wolałabym może jakąś kolacyjkę :) A co tam u Was? Pozmieniało się coś na lepsze? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe nie wiem czy się pozmieniało czy nie... a właściwie czy się coś zmieni... ALE w poniedziałek zaczepił mnie i wkurzył na maksa. stwierdziłam, że nie mam i tak już nic do stracenia to niech wie chociaż co o tym wszystkim myślę. :P no więc wygarnęłam mu jak nigdy dotąd całą prawdę, że nic go nie usprawiedliwia, że zachował się jak dupek nie jak dorosły mężczyzna, że jest rozkapryszonym dzieciakiem który myśli tylko o własnej dupie, ze przyjął postawę męczennika bo tak mu najłatwiej i żeby się użalał sam nad sobą ale mnie niech da wreszcie święty spokój. zakończyłam, że jak coś przemyśli to niech się odzewie - może nie będzie jeszcze za późno... spodziewałam się, że w życiu słowa nie powie :P wczoraj się odzewał i był milusi jak dawno :D:D:D rozmowa była genialna, on się kręcił a ja miałam doskonały ubaw. namawiał mnie mocno na wspólny wyjazd w góry więc kazałam mu napisać podanie... i NAPISAŁ :D no niestety, zostało rozpatrzone negatywnie :P w tej chwili wyjechał na kilka dni, wraca w niedzielę. nie wiem jak mam to wszystko rozumieć, ale albo pojazd dał mu naprawdę do myślenia i się chłopak ogarnął albo jest takim idiotą że NIC a NIC do niego nie dotarło... coś tam aluzyjki puszczał o kolacji po jego powrocie... zobaczymy :) nie nastawiam się na nic absolutnie ale ubaw miałam przedni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka.m
Witajcie dziewczyny, przepraszam, ze nie zagladalam, ale walczylam o przetrwanie na uczelni :D Mialam ciezki egzam i na nim sie skupilam, na szczescie bitwe wygralam. U mnie w sumie zmian nie ma... Spotykamy sie jak sie spotykalismy, wciaz jestesmy przyjaciolmi. Kwestia naszej przyszlosci raczej zostala pozostawiona samej sobie, zadne z nas juz tego nie porusza. Ide za Waszymi radami, by dac mu czas. Ale moze dam sobie z tym juz spokoj, bo ile mozna czekac. Tak naprawde milosc jest prosta, albo sie chce jej albo nie. Skomplikowane sa nasze oczekiwania. Mam cudownego chlopaka, ktory jakby mogl, sciagnalby mi gwiazdke z nieba. Powinnam to docenic, a nie szukac czegos i kogos, kto nie jest mi pisany i logicznie na to patrzec - nie chce ze mna byc. A co u Was? coffe: jak niedziela z Nim? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, fajnie że się w końcu odezwałaś :) no i humorek widzę lepsiejszy nieco :P u mnie totalny mętlik. nastąpił kolejny zwrot o 180 stopni - przez cały wyjazd tony smsów, wciąż mnie namawiał żebym dołączyła chociaż na weekend. w piątek zadzwonił co było OSTATNIĄ rzeczą jakiej bym się spodziewała. sama już nie wiem o co tym myśleć. a co do niedzieli to nic majko bo on wraca późnym wieczorem... zobaczymy jak się to dalej potoczy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystko OK :) wrócił... rozmawialiśmy pół nocy, wszystko wyjaśnione, zaczynamy od nowa... mam nadzieję, że tym razem wreszcie wyjdzie! pozdrawiam Was wszystkie i życzę równie szczęśliwych zakończeń :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takasobiejedna
Dziewczyny ja jestem z facetem, którego zona puściła kantem.Poprostu zakochała się w kimś i wyjechała na drugi koniec Polski.On ją prosił, błagał.Ona była nieugięta. Po jakimś czasie zmiękła, była gotowa wracać. On po jej wyjeźdxie żalił się mi, kokietował, aż w końcu po niedługim czasie, bo zaledwie po 3 tygodniach stwierdził, że się we mnie zakochał. Facet był ok i zaczęliśmy być razem Miał złożyć pozew o rozwód. Ociągał się z tym 3 m-ce a bo to to a bo tamto.Czułam, że facet mnie bardzo kocha, wiedziałam że nie ma tendencji Zdradzacza. I co się okazało, niechcący weszłam na jego gg i poczytałąm, jak to znowu bardzo kocha swoją żona, prosi ją o powrót o szansę na kontynuowanie małżeństwa.Jego obraz runął w jednej sekundzie. Już z premedytacją weszłam na jego pocztę. I co się okazało? Full listów, fotek i wierszy Jego żony. Prowadzili ożywioną korespondencję. Po 3 m-cach naszego bycia razem.Powiedziałam koniec.Płakał, przysięgał, że on tak specjalnie, bo chciał, żeby wróciła do niego , bo po czymś takim tamten facet kopnąłby ją w dupę. Ze chciał ją w ten sposób poniżyć. Ok wybaczyłam. Po tym incydencie złożył sprawę o rozwód, który zresztą bardzo szybko otrzymał. Jesteśmy już razem 4 lata, mamy roczne dziecko.I co ja tego zapomnieć mu nie mogę. Czasami sobię namyśle, że może on ciągle coś do niej, czy mysli, czy mogliby wrócić do siebie jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takasobie jedna
I wiesz z persektywy czasu wiem, że nie powinnam tego wybaczyć, bo wolałabym ży6ć bez takich wątpliwości. Czasami jego sugestie odnośnie ubrań, bielizny czy fryzury kojarzą mi się z jego ex. Czasami mam wrażenie że chciałby mnie do niej trochę upodobnić.Czasami jest mi bardzo przykro z tego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka.m
takasobiejedna: wnisokuje ze nie jestes szczesliwa w tym zwiazku. Na pewno zwiazek z tamta zona pozosatwil w nim jakies doswiadczenia, poglady... To chyba nieuniknione. Nie wydaje Ci sie, ze moglyb tak samo sie zachowywac po innym (niekoniecznie malzenskim zwiazku)? Moze taki jest jego charakter. A powiedz musialas o niego duzo zabiegac? Przekonywac do siebie? coffe: GRATULACJE! Nie dziekuj, zeby nie zapeszac. Mam nadzieje, ze bedzie Wam sie dobrze i szczesliwie zylo. Pamietaj, zeby tu od czasu do czasu zagladac i dzielic sie wrazeniami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takasobiejedna
do Majki M. nie, ja go w ogóle do siebie nie przekonywałam ani o niego nie zabiegałam.poprostu on się bardzo o mnie starał, on nawet nie był w moim typie, ale robił wszystko, żebym chciała z nim być. Dlatego jak się dowiedziałam, że grał na dwa fronty tak bardzo mnie zabolało.Wówczas nigdy bym się tego po nim nie spodziewałam.Nie dał mi żadnego powodu, żebym coś podejrzewała.Codziennie zapewniał mnie o swoim uczuciu, prawił komplementy itp itdI jak zaczęliśmy już być razem to wieszał psy na ex. Twierdził, że rozdział zamknięty, że nie mógłby juz z nią być, że jest szmatą, że by się jej brzydził, i że nigdy jej nie kochał, bo pobrali się dlatego że wpadli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do takasobiejedna - wiem o czym mówisz... przez pół roku byłam w związku z facetem, który był w trakcie rozwodu kiedy się poznaliśmy. wieszał psy na żonie, krytykował i zarzekał się, że to była pomyłka w jego życiu. ale wielokrotnie odczułam, że szuka jej we mnie albo próbuje jakoś mnie wykreować na jej podobieństwo. istny koszmar i podłe uczucie :/ nie zeszli się z tego co wie, ale wspominam to bardzo niemiło... na szczęście teraz wreszcie się układa hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka.m
Zadzwonil do mnie o 2 w nocy w sobote powiedziec, ze duzo myslal ostatnio nad pytaniem, ktore mu zadalam, a wiazalo sie z trescia jakiejs ksiazki. Mianowicie: o kim/o czym mysli budzac sie rano? Na poczatku stwierdzil, ze o pracy, czasem o mnie. A potem przemyslal i doszedl do wniosku, ze mysli o mnie wiecej niz podejrzewal. Ze sie tego nie spodziewal, nie jest na to gotowy, ale musi sie do tego przyznac, ze nadaje sens jego zyciu. Nie jest gotowy jeszcze, nie wie co z tym zrobic, ale chcial, zebym o tym wiedziala. I jak tu nadazyc za nim? Kiedy ja jzu pogodzilam sie z faktem, ze nic z tego, on dzwoni i mowi cos takiego, dajac mi nadzieje.... pozdrawiam Was kochane, co u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej... wiem co czujesz Majka :) to tak samo jak ten mój mi powiedział, że wszystko przemyślał i chce spróbować jeszcze raz i na poważnie... No i od tygodnia się znów spotykamy. Nie jest źle ale niestety różowo też nie jest. Niby wszystko fajnie, ale nie ma między nami bliskości ani zbyt dużej spontaniczności. Jest miło ale pozostaje wciąż chłód i dystans. Ja próbuję to przełamać ale nie za bardzo mi wychodzi. On z natury jest zamkniętym w sobie i małomównym człowiekiem no a teraz juz przechodzi siebie. To dość przykre... Próbowałam z nim rozmawiać, ale powiedział, że stara się ale póki co mu nie bardzo wychodzi ale żebym nie przesadzała bo \"nie jest typem, który chodzi i opowiada jaka jestem wspaniała co nie oznacza, że tak nie uważa\". No wszystko fajnie ale ja chciałabym zeby czasem mi powiedział cos milego... Bywają też milutkie chwile ale nie jest łatwo :( Majko, odzywaj się, ciekawa jestem jak się akcja rozwinie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie nagle zapanowała cisza :( Tracę orientację. Wiem, że ma koszmarnego doła. Ja zresztą nie jestem w lepszym stanie. I nie potrafimy teraz być sobie bliscy. To dodatkowo przygnębia. Nie wiem czy zostawić Go w spokoju, czy być blisko :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba lepiej zostawić samego. faceci wolą chyba samotnie się pomęczyć, przegryźć w sobie i dopiero wyjść na świat. tak mi się wydaje ale oczywiście mogę się mylić... ja, pomimo istniejącego dystansu i tego jego przykrego chłodu, z dnia na dzień kocham go coraz bardziej i nie chcę nawet myśleć o nikim innym. nie po to dałam jemu i sobie druga szanse żeby teraz się poddać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podobnie jest u mnie. Też nie chcę się poddawać, ale nie chcę się narzucać, przyciskać do muru. Jednocześnie boję się, że Go stracę. Że w międzyczasie pojawi się ktoś. Że przegapię odpowiedni moment. Bo nie jestem pewna Jego uczuć, Jego intencji. Ma niesamowitą batalię z żoną - nie chce się zgodzić na rozwód. Chciałabym chociaż pomóc Mu się oderwać myślami od tych wszystkich problemów, które ma teraz na głowie. A zdaje się, że On ucieka w pracę. Coffe, Ty chyba też musisz wykazać się anielską cierpliwością. Byle tylko nie zapędzić się w drugi róg i nie przyzwyczaić do zbytniej pobłażliwości. Bo wymagać czegoś dla siebie też przecież musimy, jeśli ma to być zdrowa, zrównoważona relacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka.m
Hipnosya: tez mysle, ze powinnas dac mu czas, byc blisko, ale nie za blisko... tak z wyczuciem, sluchac co mowi, czego chce, ale sama nie oceniac. niech to beda jego chwile. niech nie odnosi wrazenia, ze chcesz nim kierowac, narzucac sie, niech sam zdecyduje czego chce i jak to rozegrac. Ale w sumie ja sie nie znam, latwo gadac. U mnei ja wyluzowalam, przestalam wysylac sygnaly, naprawde sie poddalam i widziecie co sie dzieje. wczoraj tez dzwonil i mowil mile rzeczy. Dzis sie spotykamy. Ale nie nastawiam sie na wiele, bo to dopiero poczatek, trudny poczatek i tez trzeba z cierpliwoscia i dystanstem. coffe: cierpliwosci, on pewnie musi sie przestawic wewnetrznie na Ciebie. To, ze wrocil i powiedzial, ze chce, to sygnal dla Ciebie, ze jest gotowy, ale zanim jakos Wam sie ulozy, to na pewno potrwa. Nie naciskaj, niech on dojdzie do tego po swojemu. Moj tez nie jest zbyt wylewny, dlatego czerpie przyjemnosc z kazdego milego slowa, ktore tak rzadko zdarza mu sie powiedziec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fakt, że kiedy tych miłych słów i gestów jest niewiele to dużo bardziej się je docenia :) do tej pory miałam prawie wszystko na zawołanie i facetów szalejących za mną a teraz trafił mi się taki twardziel i to jest niezła szkoła życia! dziś się widzieliśmy w pracy i było OK, przytulił mnie, parę razy słodko pocałował... widzę, że się stara więc przymykam oczy na ten chłód który czasem nas mrozi... Majko - daj znać szybciutko jak wypadło spotkanie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka.m
spotkanie? szczerze mowiac jak spotkanie. moze po tym nocnym wyznaniu spodziewalam sie czegos, moze myslalam, ze bedzie inaczej. A bylo jak zwykle. Milo owszem, ale wiesz nie tak jak myslalam, ze bedzie. Na razie do tematu nie wracamy, bo on potrzbeuje czasu... Wiadomo. A ja doszlam do wniosku, ze wkopuje sie w wielkie g... Im wiecej sie z nim spotykam, im wiecej czuje jego dotyk, przytulenie, pocalunki, tym bardziej sie angazuje. I to do tego stopnia, ze nie wiem czy bede umiala sie pozbierac gdyby nic z tego nie wyszlo. np. dzis powiedzial, ze znajoma poprosila go, zeby towarzyszyl jej kolezance podczas kursu tanca, bo tamta nie ma z kim isc. I on sie zgodzil. Nie mam prawa mu niczego zabraniac, nie mam zadnych praw do niego, wiem. Ale zazdrosc zrzera mnie jak nie wiem. Moze sie okazac, ze zauroczy sie ta dziewczyna i przestanie sie liczyc to, ze on jest zarniony i niegotowy. Bo moze we mnie nie ma tego czegos, co by dalo mu tak silnego kopa, zeby sie przekonal, ze jestem ta wlasciwa osoba dla niego. I moze ta dziewczyna bedzie miala w sobie tyle uroku, ze rzuci dla niej wszystko, a ja zostane na lodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paul_Atryda
Nie musialem przezywac batalii rozwodowej, ale jestem po dluuugim, nieudanym zwiazku, bolesnie kopniety przez byla. Sadze, ze w nowym zwiazku bedzie problem z tylko jedna, ale wazna rzecza - zaufaniem, ale takim na maxa, na 100%. Ufajac tak swojej ex mocno sie przewiozlem i nie wiem, czy stac mnie na ponowny podobny kredyt zaufania inne przedstawicielce plci pieknej. Inna sprawa jest tez to, ze mam dziecko i wiem, ze ono bardzo chce miec "nowa mame", ktora je pokocha bardziej odpowiedzialnie niz moja byla, ktora je porzucila i nie moge ot tak rzucac sie "na glowke" ku pierwszej lepszej babce, ktora spotkam. Wiec widza Panie, ze to nie wszystko jest takie proste, jak sie wydaje. Chociaz prawdziwe uczucie przezwyciezy wszystkie trudnosci i przeszkody, w co wierze...:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×