Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

maalutka

Czy boimy się SMIERCI??

Polecane posty

ilekroć mówię, że się nie boje, nikt nie wierzy, popiół na głowę o niej przypomina, czy nie ze strachu przed śmiercią wymyślono sobie religie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Śmierci swojej się nie boję, ale boję się bólu fizycznego i śmierci najbliższych :O...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ojciec Tadzik
Jak ja sie tego boje to nie macie pojecia ...kto bedzie tak pieknie sciemnial jak ja umre:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatnio taka dziewczyna
u mnie na uczelni przeprowadzala ankiete czego sie boimy, bylo mnostwo rzeczy, zaglada ekologiczna, brak przyjaciuol, utrata pracy, smierc wlasna, ataki terrorystyczne, ogolnie chyba z 10 strachow i nikt nie zaznaczyl smierci, ja rowniez nie bo ona i tak kiedys nadejdzie, wiec po co sie jej bac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość góralka26
jak byłam dzieckiem, jej sie nie bałam..bo ufałam bezgranicznie ludziom i Bogu....jak dziecko.. w okresie młodzieńczym i dojrzewania zachowałam sie jakby śmierci nie było..tzn nadużywałam życia...trujac swoj organizm...jakbymn miała życ wiecznie..alkohol...trawka...ale paradoksalnie zaprzeczajac jej istnieniu, podswiadomie bałam sie smierci!!! teraz mam 26 lat ostatnimi czasy ,przeżyłam śmierć bardzo mi bliskich osób..i zdałam sobie sprawe z realnosci tej smierci..bo tych ludzi , KTORYCH KOCHAłAM juz NIE MA.Spokorniałam wobec śmierci, ale nie jest to strach czy lęk...tylko pewien rodzaj szacunku...staram sie życ tak jakby miała tylko jeden dzien zycia przed. soba nie zawsze to wychodzi Jednak dzieki miłosci i przyjazni wiem, ze tak naprawde....to te dwa pierwsze zjawiska...sa wieczne...i wierze w to...a smierc jest tylko przjesciem, pewnym etapem,..smiercia..ale tylko ciałą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedyś ja też:) ale jak przyjdzie mnie już nie będzie, więc może tak jak w stopce ch jak miło bez minki:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość góralka26
nie istnieje cos takiego jak smierc duszy!!!tylko smierc ciałą i w to wierze!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ela bnb.
Boje sie kalectwa ,bo kto sie na stare lata zajmie,chyba nie synowe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIe, boję się choroby, kalectwa, opuszczenia przez bliskich, śmierci mi bliskich osób. Ale swojej absolutnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
góralka26 a skąd wiesz? tylko o tym pisano, nikt nie czy to prawda:) JPII w Tryptyku napisał ,,przecież nie cały umieram, to co we mnie niezniszczalne trwa\" w nim tak, ale w nas? kto bedzie o nas pamiętal za 100 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość góralka26
malutka!!!CZY JA POWIEDZIAłAM ZE WIEM JA POWIEDZIAłAM ZE WIERZE!! A WIARA NIE OPIERA SIE NA POZNANIU NAUKOWYM CZYLI NA WIEDZY.. ALE WłASNIE NA BEZGRANICZNEJ UFNOSCI W TO ZE JEST ZYCIE PO ZYCIU I W NA WIERZE..................WIARA TO COS WYżSZEGO NIż WIEDZA PRZEKRACZA POZNANIE ZMYSłOWE...TO JUż METAFIZYKA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość góralka26
nie musze miec dowod ze istnieje Bog, zeby w niego wierzyc.. a wiara to łaska..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drobna uwaga: metafizyka i takie mistyczne pojmowanie egzystencji nie jest przypisane wierze? Powiedzmy, że mamy bardzo wrażliwego agnostya, on też potrafi byc bardzo metafizyczny:) JA wychodzę z prostego założenia, że NIE WIEM. I dopiero potem zobaczę, drażni mnie natomiast ksiądz na kazaniu omawiający przypadek Satre\'a, który się rzekomo nawrócił. Przeciez on przyjął założenie Pascala, jeżeli Boga nie ma, to nic nie tracę, jeżeli jest....to będzie miło. Przedstawił ksiaz, jestem pewna, że całkowicie świadomie, tym biednym matołkom, że nawet taki cynik jak Satre się nawrócił, czyli, że wiara jest wielka. Wkurza mnie taka manipulacja słowem, faktami i ludźmi grrrrrr ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wiem, ze ON istnieje spotykam GO, bynajmniej nie w kościele, a jesli sie mylę? jeśli wszystko jest konsekwecją wielkiego wybuchu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk większość wychodzi z takiego założenia:) lub słucha z pozycji swego zaprogramowanego umysłu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malutka, ja nie wierzę, że wiara sie bierze z cynizmu i strachu...... że ludzie wierzą, bo kalkulują, że ewentulanie będzie się im to opłacać...... :) DLa mnie powinna być czymś innym. Może dlatego właśnie mam taki stosunek do wiary, jaki mam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prodigal
Pamiętacie co Pan powiedział? Nie znacie dnia ani godziny... A tam sobie ktoś wyznaczył datę i wszyscy oczekują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie chcę umierac
nie strasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Śmierci boję się tylko, jesli miałaby ona przebiegać długo i w męczarniach...Boję sie cierpien w rozbitym samochodzie gdzieś w środku pola/lasu i w nocy, z połamanymi nogami, rękoma i powolnego wykrwawiania się. Boję się także o przyszły los moich bliskich, czy daliby sobie radę beze mnie i czy się nie załamią po moim zejściu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trochę starsza babka
Śmierci nie,boję się bólu i długiego umierania,tym bardziej,że jestem poważnie chora.Żal tylko,że nie będę widziała jak rosną moje wnuki,tego mi chyba najbardziej szkoda,szaleję za nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzyzunia
Calkiem naturalne jest i w naturze czlowieka zapisane ze boimy sie smierci, czy to swojej , czy to bliskich, tego ze zostaniemy sami, tego ze nie wiadomo co nas czeka tam gdzies. Czy latwiej jest wierzyc , ze cos bedzie czy ze wlasnie nie bedzie nic? Trudno powiedziec. Ale strach pozostaje i tak, bo nie wiemy tak naprawde w stu procentach co tak naprawde sie stanie. Powiem wam tylko jedno, ze wszyscy Ci , ktorzy zawsze wczesniej mowia, ze gdyby byli miec przykuci do lozka to by chcieli byc odlaczonymi od aparatury, woleliby umrzec szybko niz cierpiec, tak naprawde szybko zmieniaja zdanie , gdy tylko tak sie stanie. Czlowiek jednak bardzo kurzczowo trzyma sie zycia i ta chec zycia jest tak silna, ze czasem nawet trudno ja sobie wyobrazic. I to chyba dobrze, pomijajac oczywisice skrajne wypadki, gdy ktos sam odbiera sobie zycie, ale to juz inna zupelnie kwestia. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samej śmierci chyba nie, bo ona i tak przyjdzie.Nie chciałabym tylko wiedzieć, że umrę (chodzi mi tu o to, iż mogę bardzo długo chorować). Natomiast bardzo boję się śmierci swoich bliskich. Nie wyobrażam sobie, że ich kiedys nie będzie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Japończa
Ja sie jej nie boję, czasem nawet myślę o niej z jakąś tesknotą. Jedyne czego sie, to tego, ze gdy już bedę w tym "tunelu" ze światełkiem na końcu - który prawie- podobno - istnieje, to, ze bedę tam sama. Ze nie bedę mogła nikogo zapytac co teraz robić, jak sie zachować. I bardzo bym chciała, zeby tam na końcu był Mój Kochany, którego wciaż kocham, mimo tego, ze okazał sie gnojem. chciałabym, zęby tam był, patrzył na mnei tymi swoimi szarymi oczami, nie był gnojem i zeby mnei mocno przytulił. Mam 29 lat i czekam na śmierć bez lęku. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Japończa
Ja sie jej nie boję, czasem nawet myślę o niej z jakąś tesknotą. Jedyne czego sie, to tego, ze gdy już bedę w tym "tunelu" ze światełkiem na końcu - który prawie- podobno - istnieje, to, ze bedę tam sama. Ze nie bedę mogła nikogo zapytac co teraz robić, jak sie zachować. I bardzo bym chciała, zeby tam na końcu był Mój Kochany, którego wciaż kocham, mimo tego, ze okazał sie gnojem. chciałabym, zęby tam był, patrzył na mnei tymi swoimi szarymi oczami, nie był gnojem i zeby mnei mocno przytulił. Mam 29 lat i czekam na śmierć bez lęku. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do krzyzunia
Znałam kilka osób,juz nie żyją,wszystkie umierały przykute do łóżka i każda z nich błagała żeby coś jej podać,żadna nie chciała już życ,wiec chyba nie masz racji.Dodam,ze wszystkie były świadome,nie były to choroby zwiazane z niedotleniami mózgu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk a z czego sie bierze w przeważającej cześci? Japończa dziwne, ze czekasz:) ja nie chce umierać za bardzo kocham zycie. Lusesita wiem, że kiedyś mnie nie będzie, tak po prostu, wiem że każdego to czeka, wobec niej jestesmy równi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się śmierci nie boję...pogodziłam się już z faktem że jest ona częścią naszego życia i nic na to nie poradzimy :( Ale również od jakiegoś czasu staram się żyć dniem, cieszyć się jak najbardziej z tego co mam i jak najmniej użalać się nad sobą :) Jednak nie mogę zrozumieć jednego ... co człowiek potem czuje po śmierci...czy wogule coś czuje. Nie potrafię sobie wyobrazić że jednago dnia ide do pracy by zarobić na godne życie, jestem wśród bliskich, staram się zapenić sobie godne życie i nagle ... umieram :( ... zasypiam...i co potem? :( Jednak z drugiej strony jestem ciekawa czy faktycznie jest coś po tej drugiej stronie czy te wszystkie opowieści o życiu pozagrobowym są tylko wymysłem... Ale obojętne jakby nie było to wolę wierzyć że jednak tam jest inne życie ... a puki co cieszę się z życia tu na ziemi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malutka, ja uważam, że w wiara ze strachu jest mała, niska i wiotka, przypomnij sobie postać biblotekarza z \"imienia rózy\" U. Eco. Po prostu uważam, że ta prawdziwa, chcoiać to nie najlepsze określenie, bierze się z radości wobec świata, wdzięczności, i też rozumowego poznania, własnych poszukiwań i przemyśleń. Ze strachu wierzą mali, bo muszę mieć coś nad sobą, by wiedzieć, czy dobrze czy źle czynią. A ja nie cierpię zewnątrzsterowności:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku, miał być bibliotekarz z \"Imienia róży\" przepraszam, za literówki:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×