Milosc nie istnieje...

Wciaz zastanawiam sie nad pewnym zdaniem... "Na poczatku jest pociag fizyczny, a pozniej przyzwyczajenie". Niestety, dochodze do wniosku, iz tak wlasnie jest...

Trzeba znalezc swoja druga polowe.....wtedy sie przekonasz ze istnieje.Tylko nie gon bo ucieknie.Czekaj...sama cie znajdzie..... Pozdrawiam :)

Coz, jesli ktos jest "niby" zakochany, kocha, bedzie za wszelka cene twierdzil, ze istnieje, zawsze bowiem bronimy tego, co tkwi w naszej psychice. Kiedys rowniez mialem podobne zdanie. Przyzwyczajenie, tylko przyzwyczajenie. Przykre, ale prawdziwe.

Nobodytroszkę prawdy w ty jst. przyzywczajenie wkrada sie zawsze o każdego związku, ale trzeba pamiętać o tym, by te przyzwyczajenia nie zamienić w nudną rutynę, obowiązkowy seks raz w tygodniu, wspólne obiady, glądanie telewizji, bark tematów do romów. tego nie wolno robić. najważniejsze to ciągłe doskonalenie siebie, ciągła praca nad własnym związkiem. mam 3 dzieci, 39 lat na karku ale ciągle czuję się zaskakiwana przez swojego męża. owszem, jak w każdym związku istnieje wiele przyzywczajeń, tak jak w przyjaźniach, ale to dobrze, ludzie sobie bliscy powinni czuć się w swoim towarzystwie dobrze, powinni robić użo rzeczy razem, pmimo tego, że mogą być one uznane za rutyne w związku. ale trzeba również wymyślać coś co zniszczy tą rutynę w związku. mały wypad w weekend, małe szalone randki tylko we dwoje, bez dzieci, kolacje, prezenty - toprowadzi do tego, że iskra tajemniczości i miłe zaskaiwanie siebie nigdy nie gaśnie. niedawno mąż zaskozył mnie, przyjechałam po pracy do domu, a tam cisza, dzieci nie ma, sami, kolacja, kąpiel, perwersyjny:-) seks. i znowu poczuliśmy się młodsi, ożywiło się w naszym życiu, nastąpił poniedziałek, wszystko wróciło do "normy" śniadanie, dzieci ale gdy spojrzę na mojego męża ciągle mam przed oczmi tamten piątek i zzaprtym tchem czekam na kolejną niespodziankę, sama zastanawiając się nad małym prezencikiem. milość istnieje, ale trzeba ciągle podsycać w niej ogień, by zawsze dawała inny rodzj ciepła.

Najpierw jest zakochanie i pociąg fizyczny, potem miłość. Przy odpowiednim wysiłku i pracy osiąga się bliskość. I może właśnie bliskość jest najważniejsza?

Tak, dobrze Tobie z mezem, ale skad pewnosc, iz to milosc? Moze po prostu doskonale czujesz sie w jego towarzystwie, duzo was laczy, nie wyobrazasz juz sobie zycia bez niego, ale czy to milosc, a nie wlasnie przyzwyczajenie z dodatkiem zbieznosci charakterow? Generalnie, najwiekszy problem tkwi w tym, by zdefiniowac pojecie milosci, a watpie, by ktokolwiek byl w stanie to uczynic.

jest miłość, a nie ma 'pociągu fizycznego'? jak nazwać takie uczucie ?

miłość ma tak wiele barw ... dlatego nie ma jednej definicji miłości, każda jest inna

_Nobody_ - po co to tak rozkawałkowywać ? Dla kazdego oznacza co innego. Dla mnie to co zwala z nóg to pożadanie . A miłość - to spokój , pewność , bezpieczeństwo :) + pożadanie ;)

miłość to ból powiedział zając jeża śćiskając

ja jednak wolę myśleć, że gdieś tam istnieje miłość... wierzę w ro, choć sama nie jestem zakochana

moim zdaniem miłość jest czymś skomplikowanym żeby powiedzieć, ze nie istnieje. Moim zdaniem ludzie splycają miłość do ZWIAZKU ludzi - a przecież MIŁOSC to słowo, które jest tak nieuchwytne jak ...chwila. jeśli cieszysz się chwilą możesz powiedzieć "kocham cię chwilo, trwaj sobie wiecznie". I to też jest miłość. Można kochać tyle rzeczy - do drugiego człowieka zalecałabym raczej ROZSĄDEK w podejściu bowiem zdaje mi się, że nic nie jest tak złudne jak miłóśc pt. związek uczuciowy dwojga ludzi oparty na ich wyobraźni podczas gdy codzienność... no cóż...

ja raz widziałam taaaaaaaaaaką miłość, a to było takie na pokaz i prysło jak bańka mydlana. Bo mnie się wydaje, że jak się za bardzo skoncentruje uczucia na drugiej osobie to w końcu człowiek sam się uniesczęśliwi. Nie wiem czemu - tak mi się wydaje, a wam? Tamta miłość skończyła sie rozwodem. I wcześniej też uczestniczyłam w wielkiej miłości z rozwodem w tle. I wszędzie rozwody i sądy. I sądy...

Terefere, piszesz - spokoj, pewnosc, bezpieczenstwo. Ale czy cos wiecej? Bowiem mam wrazenie, iz gdy jest nam dobrze, gdy wlasnie czujemy sie bezpiecznie, doskonale w jej objeciach, tuz obok niej kazdego dnia, a ponadto druga osoba podoba nam sie, mowimy o milosci.A czy nie sa to przypadkiem czasami wspomniane: spokoj, bezpieczenstwo itd.? Tylko i wylacznie one?

ja kocham i nie jest to przyzwyczajenie, jest to chęć dawania, a nie oczekiwania. 'pociągi, chemia' i inne bzdury są dobre dla małolatów. dojrzała miłość jest inna - pokorniejsza, cieplejsza, pewniejsza. nie ogranicza się jedynie do seksu lecz jest wyznacznikiem głębokiego uczucia i porozumienia, ktore dostrzec można w spokojnym spojrzeniu, wyrozumiałości, uśmiechu, dotyku, zgodzie, nawet wtedy, kiedy życie daje w kość.

Gośc był strasznie chamski i miał masę znajomoch. Był strasznym chamem i olewał wszystkich (chyba) ale nie swoją miłość. A ona za niego wyszła dla kasy, potem chodziło jej tylko o kasę. o nic więcej. To było takie smutne bo jak taki stary człowiek mógł takiego osła z siebie zrobić, a okazało się, że jeszcze ja wyszłam na debilkę przy nim. No więc jak to zauważyłam to mu to ...powiedziałam. No ale wiecie - to nie było towarzystwo do jakiego ja przywykłam. Krytyka moja obróciła się ku mnie jak bumerang i omal nie zostałam zgilotynowana:( Ale przeżyłam i to.

oj zgadzam sie z autorka/autorem ...i czasem jest ta milosc do nieodpowiedniej osoby i ludzie s ejebią zycie do konca albo na dlugi czas:O

racja- miłość nie istnieje. Istnieje tylko egoizm i chemia

Furious- zauważyłam, że często stawiasz spacje w nieodpowiednich miejscach... bardzo często.

ja uważam tak - powiem wam to ZA DARMO w tym wątku. trzeba sobie znaleźć w zyciu zajęcie, które sprawi, że zawsze będziemy czuć się kimś wyjątkowym nawet jak nam się zawali świat na głowę. Oczywiście (zauważam to na swoim przykładzie) to również powoduje doły, ale miłość powoduje chyba jeszcze większego doła, a jak ktoś nie zakochał się dla kasy to na dodatek czasem powoduje bankructwo:( Jeśli chodzi o zajęcie - zawsze można wrócić bo rozumiemy - rzeczy amrtwe. Ale co do uczuć - często nie ma powrotów i bezsens jest jeszcze gorszy. No bo wiecie. A zresztą - co ja wam będę truć - sami chyba wiecie jak jest.

_Nobody_ - spróbuj tego wspomnianego \"spokoju ,pewności i bezpieczeństwa\" zaznać przy boku innej osoby ... takiej której nie kochasz . Pomijam pożądnie , ale któregoś z tych elementów zabraknie .

Bowiem... Ludzie mowia o milosci, milosci, nierzadko jakis czas pozniej odchodza, znajduja nowa "milosc". I gdzie tu logika? Wszakze mialo byc "na zawsze". Z drugiej strony, skad pewnosc, ze to ta jedyna/jedyny? Przeszlismy caly swiat, by przekonac sie o tym? Skad pewnosc, ze tuz obok, za rogiem, nie czeka czasami na nas osoba, do ktorej poczulibysmy cos jeszcze wiekszego? I wlasnie owa niepewnosc sprawia, iz watpie.

powiem tak... miłość a zauroczenie, jakaś nowa fascynacja, jakieś odkrycie niezwykłości w drugim człowieku to różnica. Można darzyć kogoś jakimś cudownym uczuciem, niejasnym przywiązaniem, stałą tęsknotą... do momentu, kiedy ta osoba nie staje się powszednia, zwykła, poznana, przejrzana, niezbyt zaskakująca. Miłość moim zdaniem jest jednynie teoretycznym uczuciem. Bo nikt chyba nie może być pewien, że całe życie chce poświęcić jednej jedynej ososbie. Poza tym mówiąc \"kocham Cię\" nie mamy pewności, że ta druga osoba też czuje to samo. Jesli nie, nasza \"miłość\" dość szybko mija. Więc to nie jest miłość. I nie wiemy co byśmy zrobili, gdyby ten ktoś nagle powiedział, że nas nie kocha. Nadal byśmy pałali do niego taka miłością? wątpię...

no i co z tego ze nie ma miłości,prawda jest taka ze nawet jeśli kogoś kochasz a straciłabyś go/ją to i tak się powtórnie zakochasz moze wczesniej albo póxniej ale jednak.NIKT NIE JEST NIEZASTAPIONY dlatego nie ma co robic z tego haloo tylko trzeba zając się sobą,jak nie ten to inny.Kobiety szanujcie się

Milość to bzdura Istnieje w filmach i tanich lekturach

MILOSC ISTNIEJE CIOLKI, MATOLKI I PSEUDOTEORETYCY!!!!

tylko albo zabiera do nieba, albo do piekła.

do Nieba