hexe_asuu 0 Napisano Czerwiec 22, 2013 W szpitalu zjawiłam się w czwartek 13, przed 9. Były jeszcze 2 osoby do przyjęcia i ja byłam proszona do rejestracji na końcu. Pielęgniarka najpierw sprawdziła mnie w komputerze, potem dzwoniła do lekarza, czy na pewno ma mnie przyjąć. Kiedy lekarz potwierdził, wsadziła wszystkie wyniki badań jakie jej dałam do mojej karty i kazała zgłosić się do rejestracji, potem do przebieralni i na oddział. Na oddziale pielęgniarki zapytały ile mam lat i nastąpiła dłuuuuga upokarzająca cisza;p A potem było jeszcze gorzej, bo zawołałam „Mamo!!!! Ile ja mam lat??!!!”. Wtedy już wszyscy pokładali się ze śmiechu. Cały dzień minął mi na oglądaniu oddziału. Lekarz przyszedł popołudniu z młodym asystentem, obejrzeli z czym mają do czynienia i potem poszłam na wywiad z młodziakiem. Ciągle powstrzymywałam się od śmiechu, bo młodziak był baaardzo podobny do jednego młodego policjanta z kabaretu, na dodatek głos nawet podobny… i żeby się nieco uspokoić spojrzałam w dół i myślałam, żeby się nie śmiać, ale to tylko pogorszyło sprawę, bo młodziak miał wielgaaachną dziurę w skarpecie na pięcie, a że chodził w chodakach, wszyscy musieli to widzieć. Ale wywiad jakoś minął, młodziak zapytał o leki jakie przyjmuję i wszystko mu powiedziałam i zostało wszystko zapisane w mojej karcie pacjenta. Później przyszła pani anestezjolog, zostawiła ankietę do wypełnienia i wróciła później, chwilę porozmawiałyśmy i na czwartek to był koniec. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
hexe_asuu 0 Napisano Czerwiec 22, 2013 Następnego dnia z samego rana zero jedzenia, zero picia. Nie spałam od po 5, bo mierzenie temperatury i oddział budził się już do życia. Zaraz po 8 obchód i rysowanie po piersiach. Kiedy lekarz rysował, przypominano mu chyba ze 100 razy, że anestezjolodzy na mnie czekają. Kiedy lekarz zapytał czy wzięłam już moją niebieską tabletkę uspokajającą którą miałam dostać, okazało się, że nie. Jak wróciłam do sali, już już miałam jechać na operację, ale w między czasie dali mi proszek i zanim dobrze przełknęłam już jechałam na zabieg. Trochę się zdenerwowałam, bo myślałam, że zdąży zadziałać, a tak się nie stało. Na Sali zdecydowano, że nie dostanę skarpetek antyżylakowych czy jakoś tak i były gadki z osobami na sali. Denerwowałam się strasznie:( Założono wkłucie, ułożono i kazano wdychać tlen. I czekałam i czekałam. Pani anestezjolog powiedziała, że obudzi mnie z rurką w buzi, żebym się nie wystraszyła, ona zada mi kilka pytań i mam kiwać głową, że ją rozumiem. I znowu czekałam i czekałam i czekałam i czekałam, aż w końcu odpłynęłam:D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
hexe_asuu 0 Napisano Czerwiec 22, 2013 Co się działo nie mam pojęcia, bo obudził mnie podniesiony głos pielęgniarki, że mama do mnie przyszła. Byłam zdziwiona i tumaniona. Nic nie bolało, ale okazało się, że dostałam specyficznego uczulenia na znieczulenie i nie mogłam oczu otworzyć, miały dziwny kolor i łzawiły. Dostawałam kropelki i dopiero po kilku godzinach mogłam je jakoś lekko uchylić. Oczywiście problemy z załatwieniem się na basen załatwiły mi pobyt na sali pooperacyjnej aż do 21. Potem na moją salę i spać. Rano obudziłam się z potwornym bólem….. pleców! Okazało się, że mam wyleżany materac i wbija mi się metalowe łóżko w plecy. Pokręciłam się trochę, ale było to dość trudne;p Chciałam iść do toalety, ale przed chwilą jedna pani z mojego pokoju poszła sama i zasłabła, więc bałam się, że po tym w ogóle mi na wstanie nie pozwolą, ale dobrze się złożyło, bo podwieziono mnie na wózku :D Więc załatwiłam się jak człowiek i do łóżeczka. Miałam jakieś kroplówki w ciągu dnia i jeszcze kropelki do oczu, ale sporo leżałam i odpoczywałam. Codziennie były zmiany opatrunków rano, ale nie oglądałam piersi za pierwszym razem, bo sporo krwi tam było, więc wolałam nie zemdleć i poczekać, aż będą lepiej wyglądać. Wieczorem poprosiłam o coś na sen i obudziłam się jakoś po 1, poczułam, że spadł mi cukier, więc zjadłam batonika, potem toaleta i ze zdziwieniem stwierdziłam, że musiałam mieć skurcz łydki, bo mnie boli. Rano na zmianie opatrunków mówię, że piersi mnie bolą i że spadł mi cukier i że chyba skurcz w łydce miałam, bo mnie boli. Lekarka wyuciskała mi piersi i założyła z pielęgniarką nowy opatrunek. Po godzinie piersi bolały na tyle, że poprosiłam o proszki przeciwbólowe. Chodziłam trochę i starałam się prostować, ale nie dawałam jeszcze rady, bo lewa pierś mnie ciągnęła. Do tego zaczęła mnie boleć druga łydka. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
hexe_asuu 0 Napisano Czerwiec 22, 2013 W poniedziałek rano w końcu pokazał się mój lekarz i obejrzał mnie. Powiedziałam o cyckach i o łydkach. Zapytał, czy dostawałam zastrzyki z heparyny, powiedziałam, że dopiero nie. Jak lekarz obejrzał opatrunek, okazało się, że był za ciasno założony i dlatego piersi bolały. Powiedział też, że będę dostawała zastrzyki w brzuch na rozrzedzenie krwi. Miałam wyjść we wtorek po zmianie opatrunków. Kiedy chciałam się pakować, lekarka powiedziała, że sprawdzą jeszcze tylko jedną rzecz i pójdę do domu. Poszłam na usg łydek i bardzo niemiła babka, kazała mi się na brzuchu położyć :o Mówię jej, że nie mogę, to ona mówi, żebym się podparła na łokciach. Patrzę na nią i tłumacze, że ja nawet na bok się nie przekręcam jeszcze. Wk….a zrobiła mi część usg na boku. Potem kazała stanąć na kozetce i przenieść ciężar ciała na jedną nogę, potem na drugą, potem się przekręcić i po 5 minutach słabo mi się zrobiło, myślałam, że się zwalę. Pytam czy jeszcze długo, to z pretensją babka odpowiada, że przecież musi jakoś usg zrobić. Okazało się, że mam zakrzepy w żyle i mięśniu. Nici z mojego wyjścia ze szpitala. Zaczęli badan mi krew, pobrali raz. Po jakiejś godzinie wróciła pielęgniarka i powiedziała, że zabrakło i musi pobrać jeszcze raz krew:/ Pani ginekolog, której córka leżała w mojej sali kazała mi się zapytać o leki hormonalne, które brałam i stwierdziła, że powinnam je odłożyć. Lekarka zdziwiona, że ja hormony biorę, to tłumaczę, że dałam przecież zaświadczenie i jest to napisane w mojej karcie. Skonsultowała się z panią ginekolog (mamą pacjentki) i ta druga postanowiła, że mam odstawić na razie leki hormonalne. Potem pojawiła się lekarka inna i pyta jak się czuję, to mówię, że parszywie, bo chodzić nie mogę, a ona się pyta co się stało? A wtedy pielęgniarka jej przerwała, że ona musi karty zobaczyć i że wszystko jest w karcie i ją wyprowadziła z pokoju. Jakoś po 21 przyszła ta lekarka, która okazało się, rozmawiałam ze mną jako pierwsza, kiedy skarżyłam się na łydkę. Razem z nią przyszła pielęgniarka, lekarka wzięła krzesło i usiadła, pielęgniarka stała tuż obok. Lekarka pytała jak to dokładnie wszystko wyglądało i co dokładnie mówiłam na zmianie opatrunków. Powiedziałam. Ona mówi, że na pewno jej nie mówiłam o nodze, bo to ważne jest i by zapamiętała. Mówię, że powiedziała, ale sądziłam, że to skurcz mnie złapał, a że dostałam leki nasenne to sądziłam, że skurczu nie poczułam. Lekarka znowu powiedziała, że na pewno jej nie mówiła. Spojrzałam na nią i pielęgniarkę i stwierdziłam, że nie mam zamiaru się z nią kłócić, więc powiedziałam „ok” i patrzyłam, co stanie się dalej. Lekarka się uśmiechnęła i poszła. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
hexe_asuu 0 Napisano Czerwiec 22, 2013 Następnego dnia cyrku ciąg dalszy. Był lekarz mój i powiedział, że to poważna sprawa i muszą wszystko skonsultować i zbadać. Kolejne pobieranie krwi. Prześwietlenie płuc. Przyszła chirurg naczyniowa i zdecydowała, że mam leżeć i nawet do toalety nie chodzić. Załamałam się:( Potem przyszła lekarka internistka o wszystko wypytać i powiedziała, że powinnam chodzić. Pielęgniarki nie wiedziały co robić, ale później przyszedł lekarz, który miał dyżur i powiedział, że mam leżeć. Potem wieczorem przyszła jeszcze lekarka i powiedziała, że mam chodzić, ale jak usłyszała, że poprzedni lekarz kazał mi leżeć, to powiedziała, że ona tego nie rozumie, ale żebym trzymała się tych zaleceń. W czwartek na obchodzie, prof. powiedział, żebym chodziła;p Miałam zakładać pończochy uciskowe i chodzić normalnie do toalety. Tak też robiłam. Dostałam masę kroplówek i lekarz powiedział, że jak dobrze pójdzie to w piątek wyjdę. Tego dnia ominęła mnie zmiana opatrunków, ale moje cycuszki zaczęły już ładnie wyglądać i nawet siniaki zaczęły z nich znikać. W ciągu dnia przyszła pielęgniarka i rzuciła mi tekst, że powinnam przecież powiedzieć, że biorę hormony. Po raz setny wytłumaczyłam, że powiedziałam, że dałam zaświadczenie ODDZIELNIE całe zaświadczenie tylko o tym, co przyjmuję. Że młodziak zapisał w karcie pacjenta, że biorę leki. To ona odparowała, że tam nie było to napisane, że to hormony, a skąd oni mają znać każdą nazwę leku. Przytkało mnie. Po kolejnej rozmowie z lekarzem, okazało się, że nie mam typowych objawów zakrzepów, bo moje nogi wyglądają dobrze, tylko bolą. Wszystkie wyniki badań są dobre. Jeśli nic się nie zmieni wyjdę w piątek. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
hexe_asuu 0 Napisano Czerwiec 22, 2013 W piątek z rana stres maksymalny. Na noc dostałam leki przeciwbólowe w kroplówce, ale i tak kolejny ranek kiedy budziłam się z bólem kręgosłupa z powodu materaca i ze łzami w oczach. Mimo, że parę razy prosiłam o zmianę materaca, nie chciano tego zrobić, twierdząc, że wszystkie są takie same. Rodzice przywieźli mi materac na leżankę i to trochę pomogło, ale i tak metalowe łóżko wbijało mi się w plecy na tyle, żeby wyciskać ze mnie łzy. Zwłaszcza, że nie mogłam chodzić, tak jak wszyscy inni i musiałam ciągle leżeć z nogami w górze. Kiedy lekarz się pojawił powiedział, że idę do domu i zniknął. Straaasznie długo go nie było, ale w końcu poszłam na zmianę opatrunku, wyjęto mi pierwsze szwy i okazało się, choć lekarz nie wierzył, że się uda, że wcisnęłam się w mój mini staniczek pooperacyjny:D Poczekałam chwilę w sali o dostałam dokumenty szpitalne, badania jakie robili, wypis i skierowanie do poradni krzepnięcia krwi, czy jakoś tak i receptę na leki. Nikt mi nic nie powiedział więcej, więc poszłam. W aptece przy szpitalu okazało się, że z lekiem będzie problem, bo ciężko go dostać. Pojechałam do mojej apteki, a tam pani mi mówi, że nie mam pieczątki na recepcie, a lek bez tego będzie kosztował za opakowanie ponad 150zł, a ja miałam prawie 3 opakowania kupić!:o O mało zawału nie dostałam, więc z powrotem do szpitala. Pieczątkę dostałam w rejestracji poradni, tylko szkoda, że nikt wcześniej nie uprzedził mnie o tym i pojechałam kupić lek. Co się dalej okazało, nigdzie nie było takiej ilości jakiej potrzebowałam, a jak lek jest refundowany, to nie robią wypisu leku, żeby przyjść odebrać później resztę, tylko trzeba od razu kupić całość, albo płacić za lek w pełnej cenie. Po kilku godzinach poddałam się i kazałam zawieźć do domu. Rodzice byli na tyle zdeterminowanie, że jeździli w upale i szukali dla mnie leku, aż znaleźli. Przeżyłam mały horror jak miałam sobie zastrzyk zrobić pierwszy (boję się igieł i krwi). Dałam radę i poszłam spać w moim najkochańszym na świecie łóżeczku:D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
hexe_asuu 0 Napisano Czerwiec 22, 2013 Miałam też podczas pobyt dość dziwną sprawę z jedzeniem. Niestety owoców nie było, dostałam 1 jabłko w ciągu tygodnia;p ale… szpitalne jedzonko było całkiem dobre i nawet sporo tego, tylko że dostałam biegunki i stanów podgorączkowych, właściwie to temperatury;p Pielęgniarka zasugerowała, żeby rodzice mi przywozili jedzenie i tak też zrobili. Po pół dnia na moim jedzeniu biegunka minęła i został tylko lekki stan podwyższonej temperatury. Ot tego czasu jadłam tylko moje jedzonko, za co pani starsza, która rozwoziła jedzenie się obraziła;p Dzisiaj czuję się nieźle, choć po kilku minutowym prysznicu musiałam się przespać 2 godziny:/ bardzo osłabłam po tym jak kazali mi leżeć bez ruchu, ale staram się powoli nadrabiać. Piersi tylko troszkę czasem pobolewają, ale proszków nie biorę. Są bardzo ładne i już siniaków nie widać, tyle, że w lewej jest lekkie stwardnienie i ona pobolewa częściej. W piątek będę miała zmianę opatrunków i może znowu kilka szwów sobie pójdzie. Wtedy dowiem się co z tym stwardnieniem w piersi. Na razie przymierzyłam kilka nowych rzeczy i są idealne:D wyglądam jakbym schudła kolejne 10kg i tak naprawdę, to po prostu wyglądam normalnie;) Czy przeszłabym przez to ponownie? Operację tak, ale nie w tym szpitalu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ania 75K Napisano Czerwiec 22, 2013 hexe_asuu ,masakra co Ty przeżyłaś w tym szpitalu współczuje Ci z całego serca. Mnie czeka operacja w Łęcznej 2 lipca. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zurfilda 0 Napisano Czerwiec 22, 2013 no to trochę przeżyłaś w tym szpitalu Hexe... Na szczęście już jesteś w domu i najgorsze za Tobą. Teraz już będzie tylko lepiej. W jakim rozmiarze miałaś swój pierwszy "MINISTANICZEK", że lekarz był taki zdziwiony. Przypomnij jaki rozmiar nosiłaś przed operacją... Pozdrawiam Cię i życzę jak najszybszego powrotu do pełni sił. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zdesperowana68 0 Napisano Czerwiec 22, 2013 no niezły horror hexe przeszłaś :( A dziewczyny dopiero pytały, o co chodzi z tymi pończochami, właśnie o to, żeby nie było potem zakrzepów, a o hormonach, to już dawno czytałam, że powinno się odstawić 14 dni przed operacją.... No ale na szczęście wszystko si dobrze skończyło, a to najważniejsze. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Redukcja Napisano Czerwiec 22, 2013 niezle, niezle hexe_asuu. znowu zostalam nezle nastraszona. czy takie ponczochy miec bede, to nie wiem. nie zapytalam. w panstwowym szpitalu je mialam. byly sa troche wiesniackie, lec coz :) to juz chyba znowu zaczne brac piguly po tym, jak bede po tej drugiej operacji. ja nie mieszkam w Polsce i od dawna nie obawiam sie, ze trafie na niemilego lekarza, czy urzednika. nie mowie, o zwyklych ludziach z ulicy, tylko wlasnie urzednikach, czy lekarzach, dentystach, a nawet ksiezach klaniajacych ci sie w pas i zyczacych powodzenia. az sama lapie sie na tym, ze nie moge zapominac byc mila. to zawsze mniejszy stres, kiedys nie trzeba sie obawiac, ze sie zostanie zle potraktowanym chocby przez lekarza. nie bedzie mnie juz "stac" na zadne komplikacje pooperacyjne. tez bym juz chciala byc po. teraz siedze na stronie RealSelf. troche czytam, ogladam zdjecia. hexe_asuu super, ze juz po i w domu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ania 75K Napisano Czerwiec 22, 2013 zdesperowana68 , powiedz mi czy oprócz skierowania brałaś jakieś dokumenty ze sobą chodzi mi czy jakieś badania ,prześwietlenie itp. i jak z tym TV jest na 2zł. czy normalnie można oglądać bo jak na 2zł to muszę zacząć zbierać:D Co będzie mi potrzebne w szpitalu jeszcze? Zaczynam się już coraz bardziej bać chciałabym żeby było już po;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Redukcja Napisano Czerwiec 22, 2013 ania, pamietaj, ze ja tez drugiego lipca. mam tam byc na 8 rano. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zdesperowana68 0 Napisano Czerwiec 22, 2013 Redukcja, ja byłam w państwowym szpitalu, a czułam się, jak w prywatnej klinice, wszyscy mili, opieka wspaniała, a myślałam, że takie szpitale są tylko na filmach :) ania75k, ja miałam wszystkie badania ze sobą ale nikt o nie nie zapytał. Co do TV to tak, musisz mieć 2-złotówki, za 2 zł masz godzinę oglądania, za 4 złote chyba 6 godzin, za 6 zł 12 godzin, a za 8 zł 21 godzin i ta opcja się najbardziej opłaca. Czas leci nawet jak wyłączysz TV. Do szpitala weź sobie oprócz tych bluzek na zmianę kosmetyki, ze dwa ręczniki, klapki pod prysznic, ciapy, możesz sobie wziąć kubek i łyżeczkę, oraz kawę, czy herbatę, na piętrze salowe mają kuchnię więc można sobie kawę robić, choć na dole w barku jest przepyszna. Sztućców nie trzeba brać bo dają. Możesz sobie wziąć solniczkę, bo wszystko żarcie jest niesłone. Na dole w kiosku pomidory itp. kupisz, jak nie lubisz kanapek z samą wędliną. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kasiol2013 Napisano Czerwiec 22, 2013 hexe tragedia, bardzo ci wspolczuje,ze musialas tyle wycierpiec, mam nadzieje,ze teraz to juz bedzie lepiej. pociesz sie tym,ze juz jestes po i jestes teraz malobiusciasta :) a co to za problem z twoim wiekiem, wiem ze jestes mloda, ale o co im chodzilo masz 14lat :D czy tak mlodo wygladasz. biegunka-ty mialas rodzicow ktorzy mogli ci jedzenie dowiezc, ja musze wziasc duza walowke zeby mi na te kilka dni starczylo :), ja myslalam ze jak w pon. mam operacje to w czwartek wyjde,ale twoj opis mnie przerazil. oprocz jedzenia jeszcze materac :D co z tymi hormonami?mnie nikt nie mowil,ze nie mozna brac. ja mam wkladke, ale od tyg biore ovulan i mam zamiar go brac az do operacji bo on eliminuje okres,a ja sie boje ze dostane jak bede miala do wawy jechac. pozdrawiam, uwazaj na siebie i szybko dochodz do zdrowia. ja jeszcze 23 dni Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Czerwiec 23, 2013 Hexe, Wyglada na to ze personel chcial sie asekurowac i w razie wiekszych komplikacji, zwalic cala wine na ciebie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia-68 Napisano Czerwiec 23, 2013 Gratulacje hexe. Ważne, że masz to za sobą. btw - ja właśnie boję się takich komplikacji, nieprzewidzianych różnych dziwnych. Mam w głowie pytanie, czy to warto? a jesli coś mi się stanie? i do tego ta odległość do łęcznej Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia-68 Napisano Czerwiec 23, 2013 Dziewczyny, a co miałyście napisane na skierowaniu do poradni chirurgii plastycznej? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia-68 Napisano Czerwiec 23, 2013 Ja się zdecydowałam na taki stanik pooperacyjny, tylko zastanawiam się nad rozmiarem. Skoro piersi po operacji są opuchnięte to może kupic rozmiar E, a nie D? Martwi mnie, że ona ma wbudowane fiszbiny. Poza tym jest super, oglądałam w sklepie. http://allegro.pl/biustonosz-panache-sport-najtaniej-i3331505423.html Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zdesperowana68 0 Napisano Czerwiec 23, 2013 stanik pooperacyjny nie powinien mieć fiszbin i koniecznie zapinany z przodu, innego nie kupuj, bo się w niego nie zapakujesz, bo po operacji piersi mają trochę inny kształt niż normalne. E to zdecydowanie za dużo, stanik musi być ciasny i dobrze dopasowany :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kasiol2013 Napisano Czerwiec 23, 2013 gosia-68, zdesperowana68 ja tez slyszlaam,ze stanik ma byc bez fiszbin, sportowy-tak powiedzial mi lekarz na konsultacji. ja tez kupilam roz E ale nie jest jakis szczegolnie duzy, a poza tym moj lekarz powiedzial ze zmniejszy mi na oko o polowe lub troche mniej, ja mam teraz K, wiec mysle ze E to dobry wybor. co do zapinania, ja mam z tylu, ale mam nadzieje,ze bedzie tam jakas pielegniarka lub ktos na sali kto mi sie pomoze zapiac. dziewczyny z orlowskiego po ile osob lezy sie na sali? 22 dni :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dzwonki Napisano Czerwiec 23, 2013 Gosiu68 fiszbin nie polecam. Jeżeli bedziesz mieć cięcie pod piersią - mogą urażać.Nie ma co tez przesadzać z dodawaniem rozmiaru. Ja mój stanik pooperacyjny nosze do dziś.Jest dopasowany,wygodny -wcale więc aż tak dużo nie było tej opuchlizny. W szpitalu dostałam biustonosz NUHA voe Wrzucam linka - może dostaniesz taki lub coś podobnego? http://www.nuha-barcelona.com/catalogo.asp?categoria=31 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia-68 Napisano Czerwiec 23, 2013 Tak też myślałam z tymi fiszbinami, że mogą urażać. A szkoda, bo stanik naprawdę super trzymający (na taki wygląda). A co do zapinania z przodu - rozważam, że może być lepszy, ale i tak wymaga naciągania klatki piersiowej przy zakładaniu, bo ręce trzeba wyciągnąc do tyłu. Wydaje mi się jednak, że wygodniejszy będzie zapinany z tyłu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zdesperowana68 0 Napisano Czerwiec 23, 2013 stanik zdecydowanie lepszy zapinany z przodu, a dlatego, że piersi po operacji, jak już pisałam mają inny kształ, zaczynają się już jakby pod pachami i jak masz stanik zapinany z przodu to zbierając go z pleców do przodu od razu zbierasz do kupy piersi, a w taki zapinany z tyłu trudno je będzie upchać, tak mi się wydaje, ja sobie np. nie wyobrażam, jak miałabym się ubierać w taki zapinany z tyłu, a tak sama sobie świetnie radzę, przykładam opatrunki, sięgam do tyłu i naciągam do przodu z dużym zapasem, jak zapnę sobie suwaczek i haftki to dopiero go układam na tych opatrunkach Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
natka80kl 0 Napisano Czerwiec 23, 2013 Hej. Jestem nowa... przede mną lektura całego wątku. Aktualnie moje miseczki to K-L. Pod biustem 85. Jestem zdesperowana. Najbardziej dokuczają mi odciski pod biustem, czasem robią mi się rany. Do tego kręgosłup o brak akceptacji siebie, leczona depresja - psychiatrycznie (tu nawarstwienie innych spraw). Mam 164cm i ważę 115kg. Gdy wazylam 80kg miałam miseczkę I. Chcialabym się starać o operację na NFZ. Czy z taką wagą mam szanse? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Matylda Koroniewska Napisano Czerwiec 23, 2013 Oglądałam ten filmik od kasiol2013 i za ciekawie to nie wygląda, szyją jak jakiś stary worek, masakra, ja nie wiem jak to się może zagoić po takim szyciu, szkoda że nie pokazali pacjentki parę miesięcy po. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
hexe_asuu 0 Napisano Czerwiec 23, 2013 ania 75K powodzenia! Trochę żałowałam, że właśnie tam wszystkiego nie załatwiłam. zurfilda Ja miałam niby 75J, a staniczek kupiłam 75C;) zdesperowana68 Dlatego się zdziwiłam, że mi nic nie zakładają. O hormonach mówiłam, że biorę cały czas i nie odstawię, ale cóż. Redukcja Jak na razie to chyba tylko ja się skarżę na coś takiego, reszta dziewczyn miała całkiem niezłą opiekę;) kasiol2013 Ja od kilku lat mówię, że mam 21 lat;p i tak mi zostało, więc jak ktoś pyta o mój prawdziwy wiek to dębieję;p gość Też odniosłam takie niemiłe wrażenie, że mieli do mnie pretensje, że nie jestem lekarzem i sama sobie karty nie wypisałam i nie powiedziałam im co i kiedy powinni mi podawać. Zrobiło mi się przykro, bo wcześniej wszyscy byli mili:( Gosia-68 Ja bym radziła lekarza zapytać o rozmiar, bo mam wrażenie, że mi się przypadkiem udało wejść w ten stanik, ale normalnie to trudno dobrać. Na początku wystarczą bandaże;) A potem się zmierzysz i kupisz odpowiedni;) Ja mam stanik zapinany i z przodu i z tyłu i odpinane ramiączka, teraz leci mi krew z jednej piersi i muszę zmieniać gaziki i przyznam, że przyda się odpinane ramiączko, bo wtedy nic więcej nie ściągam i nie zapinam, tylko piersią się jedną zajmuję i już;) I istotnie nie zapięłabym się z tyłu po operacji sama:/ teraz mam problem, co dopiero kilka dni wcześniej;) http://www.e-zdrowieiuroda.pl/produkty.php?katid=0&prodid=54 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Redukcja Napisano Czerwiec 23, 2013 tak bardzo, bardzo chcialabym miec znowu 30 lat.juz nawet nie mowie, ze 25. licze na jakas cudowna zmiane wygladu po operacji i kuracji kremami. szkoda, ze wlosy szybciej nie rosna,bo chce miec dluzsze. nuda, niedzielna nuda. siedze na realself. przeczytalam, ze jak ktos jest blisko swojej dobrej wagi, to moze zmniejszyc biust i potem jeszcze troche schudnac. ja juz przed nie zdaze i to mnie meczy najbardziej. szansa stracona przez lenistwo. jedna pisala, zepo redukcji biustu schudla 6 kg. byly tez jej zdjecia. biust jej sie nie zmienil ani troche, ale ona wczesniej tez nie chudla w biuscie przy odchudzaniu. kazdy jest inny. nie wiem wiec, co sie z moim potem stanie.cholera. a lekarz mi powiedzial, ze jak sie stawie na 8 rano, to juz po 12 bede mogla wrcocic do domu. szal i szok. rozumiecie - maly wypad na operacje i szybko do domu. ale to prywatnie. nie, tez sobie tego nie wyobrazam, ale tak wlasnie bedzie. wiec dlatego jak czytam o waszych przygotowaniach do szpitala, to z jednej strony sie ciesze, ze mnie to omija. i gdybym jeszcze gdzies daleko musiala jechac, to nie nie nie. ja musze spac w domu, bo jak nie, to wariuje. ale powrot do domu po operacji po 12..... o bedzie nudne. mam tez kota z nadwaga, ktory lubi na mnie lezec. nie wiem, jak go przed tym powstrzymam. hexe_asuu, coz zachowali sie nieprofesjonalnie i nie chcieli sie przyznac do wlasnego bledu. jednak nie bede juz kupowac zadnego biustonosza. bede lazic w tym pooperacyjnym,plus ten jeden ktory kupilam, ale to na pozniej. moze pod koniec lipca cos dopiero kupie w odpowiednim juz rozmiarze. jeszcze 5 dni pracy i 3 dni czekania na operacje. no szybciej! zdesperowana i hexe, jak sie czujecie i co mozecie juz robic rekami? oprocz stukania w klawiature? :) ja mam nadzieje, ze po tyg w domu bede juz mogla chodzic na spacery, by nie zwariowac w domu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
zdesperowana68 0 Napisano Czerwiec 23, 2013 ja jestem dwa i pół tygodnia po operacji i robię już wszystko rękami ale czasem jak za dużo się namacham to mnie potem boli Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
hexe_asuu 0 Napisano Czerwiec 23, 2013 Redukcja Ja mogę z rękami robić dosłownie wszystko... ale ponieważ biorę leki rozrzedzające krew i jeszcze nieco krwawię z piersi, to obecnie nie robię nic:/ leżę cały dzień i wegetuję... ale w domu to zawsze przyjemniej:D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach