Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość etunja

Co ludzie jadali w dawnych czasach?

Polecane posty

Wierny Ogrodniku czasy rzeczywiście nie zostały sprecyzowane, sama o to pytałam. Ale co to szkodzi, wolę topik trochę bałaganiarski, z ciekawymi informacjami z różnych wieków, niż topik pt: ile kalorii ma 2,5 naleśnika z dżemem i serem. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etunja
Czas nie zostal sprecyzowany, bo chodzi o cala historie. Temat jest ogolny i niekonkretny a to dlatego, że tylko porównujac rożne czasy, różne środowiska moża wyłapać błędy żywieniowe i to co było dobre. Wiedza o historii pożywienia polaczona ze wspołczesną wiedza medyczna i dietetyczna może własnie pomóc odróżnic co jest prawda, a co jest mit? Takią miałam intencję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki! już sobie zanotowałam, przeczytam jak tylko dostanę do rąk :) A propos widelca, Erazm z Rotterdamu rozwodząc się na temat dobrego wychowania przy stole, dużo prawił o użyciu łyżki i noża, ale o widelcu ani dudu. No i ponoć któreś polskie opactwo, nie wątpię, że ze złośliwym chichocikiem, wysłało mu elegancki komplet sztućców :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam pare uag do tego co ´napisali przedmowcy :) -ktos napisal ze ludzie ogolnie byli zdrowsi i bardziej odporni na choroby- nie wiem skad to przekonanie. po pierwsze nie bylo antybiotykow wiec czesto zapalenie pluc konczylo sie zejsciem smiertelnym. mniej powazne choroby zreszta tez. jak myslisz dzieci rodzilo sie duzo (co rok to prorok), ale niewiele przezywalo do wieku doroslego. zreszta nawet w XVII/XiX wieku tak bylo; smierc matki albo dziecka przy porodzie nie byla czyms niezwyklym. smierc dzieciaka przyjmowano nawet jak cos co sie po prostu zdarza dosc czesto. nie wspomne juz o zakazeniach i dezynfekcji ran ani o zakazeniach calego organizmu w wyniku np. nieleczonej prochnicy. poza tym glod tez robil swoje. do tego niska higiena-bo sie nie myli, mycie bylo uwazane za niepotrzebne i dziwne conajmniej. aha-jesli chodzi o wode, to wcale nie byla taka czysta jak ktos napisal-moze i nie bylo sciekow chemicznych ale nasi wspaniali przodkowie majac gdzies osiagniecia rzymskie, nie znali ani wodociagow ani kanalizacji. srano po katach albo na podworzu, popluczyny i pomyje wylewano po prostu za okno. i wszystko sobie spokojniutko splywalo do rzeki. zwierzeta zalatwialy sie na pastwiskach nad woda. wiec woda byla skazona biologicznie- picie takiej czysciutkiej wody oznaczalo biegunki, czerwonke i inne choroby tzw. brudnych rak. na dur brzuszny sie kiedys umieralo piwo pito codziennie, inne alkohole tez. ALE! piwo nie bylo takie same jak dzisiejsze bylo duzo lzejsze wiec pily je nawet dzieci (bo wody sie nie pilo) jako normalny napoj bo fermentacja zabijala czesc szkodliwych drobnoustrojow. miody to na szlacheckich dworach a nie u wiesniakow. no i zapomnialam napisac o najwazniejszym-pasozyty. wszy i pchly kazdy mial i to jest maly pikus-ale tasiemce, glisty ludzkie, wlsoien, motylica i inne urocze zwierzatka mozna bylo bardzo latwo zlapac, niekt nie badal przeciez miesa, to co sie upolowalo to sie jadlo, a zw. hodowlane tez czesto cos tam mialy. wyleczyc sie ciezko z tego g...a bez nowoczesnej medycyny wiec prawie kazdy cos tam mial. plus choroby weneryczne ... ja jednak wole jesc te konserwanty i cieszyc sie ze zyje w tych czasach :)) pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jednak to nie to...nadal zbyt jednostronne wypowiedzi... zresztą tych co serio chcą się czegoś dowiedzieć, odsyłam do książki : \"Na początku był głód\" M. Konarzewskiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mozesz cos wiecej napisac o tej ksiazce? pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ananke był to opat cystersów w Mogile. Rok 1535. Luksusowy nóż i widelec dla Erazma z Rotterdamu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak mi się zdawało, że to cystersi, ale nie pisałam, żeby byka nie strzelić. Szalenie mi się podobała ta historyjka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A pamiętacie historyjkę (już tak całkiem nie na temat) o świętym piwie wareckim? Też mi się strasznie podobała. Otóż papież Klemens VIII, kiedy przebywał jako legat w Polsce, zasmakował w wareckim piwie. Kiedy leżał trawiony gorączką, otoczony przez duchownych, strasznie chciało mu się pić i zawołał: Piva di Varca! Piva di Varca. Zgromadzeni sądząc, że papież wzywa pomocy jakiejś nieznanej im świętej, zaczęli się modlić: Sancta Piva di Varca, ora pro nobis... Czyli: święte piwo wareckie, módl się za nami... :p i mój przekręt własny, już absolutnie nie na temat. Początek modlitwy Pod Twoją obronę po łacinie zaczyna się tak: Sub Tuum praesidium confugimus, sancta Dei Genitrix. Z uporem maniaka przekręcałam ją na Sub tuum praesidium confugimus, sancta Dei Geriatrix :p nie mam pojęcia skąd i po co wzięła mu się tu ta geriatria :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tfu. mi miało być, nie mu. Zwariowałam chyba, gadam o sobie w trzeciej osobie i rodzaju męskim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do roo11
a chocby 2 poprzednie pokolenia-nasi przodkowie-o wiele zdrowsi-nie bylo az tylu alergii,astma byla rzadko spotykana,wiek mojej prababki -91lat-do konca sprawna,pradziada 88lat-do ostatniego dnia zycia pracowal na roli-teraz wiekszosc 40latkow to staruszkowie [pod wzgl zdrowia i precyzji ruchow-]siedzacy tryb zycia,nadmiar kalorii-nie spalanych ciezka praca ani jakimkolwiek wysilkiem fizycznym,opuchniete kostki,nadmiar wody,skoliozy,miazdzyce ,nadcisnienie.....zdecydowanie ludzie kiedys byli zdrowsi bo prowadzili zupelnie inny tryb zycia,malo jedzenia,wysilek fizyczny,praca na swiezym powietrzu,malo przetworzone pokarmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do roo11
i nie chodzi o wiek XVI -gdzie pomyje wylewano wprost na ulice,wezmy na przyklad zdrowie naszych babek,prababek-czasy ktore nie zaslynely zadnymi chorobami cywilizacyjnymi-nie bylo zawalow,miadzyc-tak czestych jak teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musimy obrac okres
jaki chcemy porownac ze wspolczesnymi czasami,bo inaczej nie dogadamy sie,czy to ma byc epoka kamienia lupanego czy wiek XV a moze lata przedwojenne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etunja
Wszyscy nie znaja wszytkiego, mysle ze spokojnie mozna rozmawiac o roznych epokach i srodowiskach. Chociaz mozna tez po kolei i zaczac od ludow pierowtnych. Ale to musielibysmy miec raczej jakiegos archeologa w towarzystwie albo szukac i zbierac zusamen wszytko co o tym napisano. Z czasem moze uzbiera się tych informacji. Coz sangwinicy potrafia kojarzyc odlegle fakty, w czasie i przestrzeni, to moze melancholicy pomoga jakos uporzadkowac ów chaos. Fajnie jak moga wspolpracowac ze soba rozne charaktery. Dokladni i systematyczni melancholicy, obejmujacy wszytko choc troche balaganiarscy sangwinicy, pchajacy sila do przodu cholerycy i jak mroweczki zbierajacy wszystko flegmatycy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolaboga
Coz sangwinicy potrafia kojarzyc odlegle fakty, w czasie i przestrzeni, to moze melancholicy pomoga jakos uporzadkowac ów chaos. Fajnie jak moga wspolpracowac ze soba rozne charaktery. Dokladni i systematyczni melancholicy, obejmujacy wszytko choc troche balaganiarscy sangwinicy, pchajacy sila do przodu cholerycy i jak mroweczki zbierajacy wszystko flegmatycy. TO SIE NIE WYSILILAS:d :d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etunja
lolaboga mozesz uscislic co mialas na mysli? Oraz wysililas sie doprawdy hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja lubie
zdrowsi byli a i owszem ale ci co wogole dozyli lub przezyli ogolnie panowala zasad silniejszego w stadzie- przezywaly najsilniejsze osobniki i wtedy mozna powiedziec ze byly zdrowe...dopoki ich jakies swinstwo nie dopadlo :) a teraz? nawet najslabsze wczesniaki maja szanse na zycie, robi sie operacje jeszcze w lonie matki a potem taki slabiutki dzieciak lapie wszystko co popadnie... eh, natura ma swoje prawa a cywilizacja owszem daje sznse zycia i zdrowia wszystkim ale niestety tez pogwalca te prawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w górę serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etunja
Na dobra sprawe nie spotkalam sie z zadnym opracowaniem nt : dlugosc zycia a dieta w poszczegolnych epokach czy grupach spolecznych. A moze ktos takie zna? Mowi sie ze dlugo zyja na Kaukazie, w Tybecie, ze zdrowi sa Japonczycy i Wlosi i tyle. Wiem tez że np starożytni Rzymanie chorowali na olowice z powodu uzywania olowianych naczyn. Wiadomo, że czasem o zdrowiu i odzywianiu decyduje sytuacja , tzn jakies wojny, powszechny glod, kleski zywiolowe itp. Wiele rzeczy wplywa na to. Gdybym znala odpowiedzi na pytania wokoł tego tematu, nie zakladalabym topica. Nie znam niestety i szukam wiedzy o tym. Szukam szeropkiej wiedzy. Ale nie widze problemu by skoncentrowac sie na jakiejs konkretnej epoce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolaboga
czyli poglad ze spozywany pokarm nie ma wplywu na dl zycia bylby trafny??czyli nie ma czegos takiego jak 'zdrowe zywienie"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etunja
lolaboga: tak daleko nie posuwalabym sie w spostrzezeniach. Nie bedziemy podwazc faktu, ze to co jemy ma wplyw na zdrowie. To jest raczej oczywiste. Wiadomo ze nie tylko pozywienie, ale ono w znaczacej czesci. Przeciez jak sie kto oje blekotu to padnie i nie nie bedzie nalezal oczywiscie do dlugowiecznych. Jest jednak i tak ze z powodu stylu zycia przestajemy dostarczac do organizmu to co mu jest potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ok ale
w takim razie czemu wyznawcy niektorych religii,czesto poszczacy ,odzywiajacy sie skromnie dozwaja sedziwego wieku? byc moze nie ma odp na to pytanie ale ono mnie nurtuje doglebnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ok ale
mialo byc "dozywają"-sorki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem jest coś takiego jak \" zdrowe żywienie\",ale tu i teraz. To jak jedli ludzie w średniowieczu czy 100 lat temu niewiele nam pomoże, za dużo zmieniło się w wytwarzaniu żywności, zupełnie inne środowisko i poziom medycyny, nawet klimat nam się zmienił. Wraca się \"na szczęście\" do naturalnych metod , dobre jest to, że ludzie zaczynają postrzegać żywność jako lekarstwo lub długofalowo przyjmowaną truciznę. I tyle lub aż tyle. Nie lekceważmy sobie mówiąc o żywieniu nawet zmiany ustroju czy mody. Moda miała zawsze duże znaczenie, w średniowieczu modna była szczupła sylwetka, w renesansie niekoniecznie. Tak więc, moim zdaniem, dobrze znać historię, również dotyczącą żywienia, ale jak to się ma do nas dzisiejszych ? Raczej nijak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etunja
nakrętka: ma sie do nas i to bardzo. Dzikeu wiedzy o historii nikt nie robi teraz olowianych naczyn. Chocby taki przyklad. Na historii na jej bledach mozna sie uczyc. W koncu my tez bedziemy historia i ktos o nas napisze : sypali do jedzenia co popadlo byle ladnie wygladalo i dobrze sie handlowalo, a potem narzeklali na choroby cywilizacyjne. Ok ale: Co do skromnie jedzacych: wazne co jedza? Wydaje sie ze mamy smakoreguklator, organizm dmaga sie czegos co jest potrzebne w ilosci jaka jest potrzebna , byc moze czesto on smakorekulator jest popsuty. Poza tym oni "wyznawcy niektorych religii", najczesciej nie wykonuja pracy wymagajacych wielkich energii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etunja
Sory za bledy ale nie za dobrze sie mysli po obiadku;> Ziemniaczki gulasz z kurczaka i buraczki, mniam, ale rozgrzewajace to jest. Chociaz nie wiem czy to jest calkiem zdrowo hihi;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Etunja ołowianych naczyń to nie robi się raczej dzięki pogłębieniu wiedzy chemicznej, dzięki normalnemu postępowi nauki , a więc dzięki nowym technologiom i zwykłej praktyczności. Są na świecie ludzie , może nawet nacje, żyjący dłużej. I wiąże się to chyba ze stylem życia, z czymś, do czego od dawna namawiają dietetycy - skromne, naturalne wyżywienie i dużo ruchu czyli tak naprawdę pracy fizycznej. Pewnie geny też mają duże znaczenie, nie mówiąc o czystym, raczej górskim środowisku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"O kartoflach Tacyt pisze, iż starodawnych Niemców pokarmem były poma agrestia, recens fera (jabłka ziemne, zwierzyna świeża). Nie odmienił się smak do tej strawy i teraźniejszym Niemcom; jest to i teraz ich specjałem z tą tylko różnicą, iż dawni Niemcy lubili zwierzynę świeżą, według słów Tacyta wyżej wyrażonych: recens fera, teraźniejsi zaś wolą skruszałą, gdy już swędzić zaczyna i gdy brzuszki ptastwa zielonego koloru nabywają. Jabłka zaś ziemne, czyli ziemniaki, a po teraźniejszemu kartofle, bądź świeże, bądź stare, w jednej utrzymując się porze, równą też apetytowi sprawują satysfakcją. To z okoliczności związku namieniwszy, przystępuję teraz do czasu, którego się kartofle w Polszcze i gdzie najpierwej zjawiły. Zjawiły się najprzód za Augusta III w ekonomiach królewskich, które samymi Niemcami, Sasami-ekonomistami osadzone były, a ci dla swojej wygody ten owoc z Saksonii z sobą przynieśli i w Polszcze rozmnożyli. Długo Polacy brzydzili się kartoflami, mieli je za szkodliwe zdrowiu, a nawet niektórzy księża wmawiali w lud prosty takową opinią, nie żeby jej sami dawali wiarę, ale żeby ludzie, przywyknąwszy niemieckim smakiem do kartoflów, mąki z nich jak tamci nie robili i za pszenną nie przedawali, przez co by potrzebującym mąki przez się pszennej do ofiary ołtarzowej, mąką kartoflową, choćby i z pszenną zmięszaną, zawód świętokradzki czynili. Powoli rolnicy w ekonomiach królewskich zaczęli od Niemców nabywać kartofli, od tych znowu pograniczni. Nareszcie gdy kartofle były znajome po Żuławach gdańskich, po Holendrach wielkopolskich i litewskich, gdy do Wielkiej Polski przyszło kilkaset familii Szwabów, którymi panowie niektórzy, a mianowicie miasto Poznań, wsie swoje całe, wypędziwszy dawnych chłopów polskich, poosadzali, ci przychodniowie, przyuczeni w swoich krajach żyć niemal samymi kartoflami, najbardziej do nich polskim chłopom, a od tych szlachcie apetyt naprawili, tak że na końcu panowania Augusta III kartofle znajome były wszędzie w Polszcze, w Litwie i na Rusi. Póki nie znano kartofli, używano bulwów. Jest to owoc podobny do kartofli z tą różnicą, że jest ogromniejszy; pod jedną łodygą będzie czterdzieści i pięćdziesiąt bulwów, na kształt kłębka w kupę cienkimi jak nić wyrostkami splątanych; smak mają ten sam co kartofle, ale odor przeraźliwy, podobny do pluskwy. Łodyga bulwy wysoka na półtora chłopa, gruba na cal. Po zaplenieniu kartoflów zarzucono bulwy.\" Kitowicz \"Opis obyczajow w Polsce za panowania AugustaIII\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O częstowaniach i pijatykach sejmikowych Panowie i można szlachta częstowali się na sejmikach uczciwie potrawami wybornymi i trunkami dobrymi, najwięcej winem węgięrskim, którego im gdzie więcej i lepszego dawano, tym większa tam była schadzka. Drobna szlachta nie mięszała się z panami, miała swoje osobne stoły po różnych gospodach, a w lecie po sadach i podwórzach pod szałasami, gdzie ich przez ciąg sejmiku karmiono i pojono; przy każdym takowym stole albo raczej garkuchni znajdował się jeden i drugi z ramienia pańskiego sługa albo przyjaciel, dowódzca do ochoty. Potrawy dla drobnej szlachty nie były wykwintne, pospolicie mięsiwa: wołowe, wieprzowe, baranie, cokolwiek kur, gęsi, indyków, pieczono i warzono pieprzno, słono i kwaśno, aby się lepiej do trunków zaostrzało pragnienie. Gdy weszły w modę do stołu łyżki, noże, widelce i serwety (jako się o tym napisało pod artykułem o stołach i bankietach ), dawano dla szlachty drobnej łyżki drewniane i blaszane, noże i widelce jak najtańsze, serwety i obrusy jak najpodlejsze, ponieważ to wszystko nakrycie szlachta owa między siebie rozebrała, a czasem i obrus na kawałki porozrzynała i rozerwała tak, że kredencerz nie miał co ze stołu zbierać, chyba jeżeli zdążył jaki półmisek albo talerz cynowy uratować; reszta naczyń drewnianych, glinianych i blaszanych, tej uczcie służących, poszła na rabunek. Od rana dano wódki raz, drugi i trzeci, postawiono na stole kilka bochnów chleba, kilka brył masła i kilka pieczeniów w zrazy pokrajanych, co naprędce w stojączki między siebie rozerwano; kto czul po tym posiłku pragnienie, dano mu piwa. Z resztą obżarstwa wstrzymowano ich, aby mogli utrzymać się przy zmysłach i władzy do roboty sejmikowej, na którą ich podług czasu do kościoła lub na cmentarz, gdzie się miał sejmik odprawiać, zaprowadzono nauczonych, co mają utrzymować lub czemu mają przeszkadzać. Po skończonej sesji prowadzono te roty do swoich garkuchniów, gdzie zaczęty obiad stykał się z wieczerzą, a ta ciągnęła się do północka albo i białego dnia, gdy nie mogąc się wszyscy razem pomieścić do stołu, jedni po drugich zasiadali, czasem po dwa i po trzy razy po przespaniu lub wyładowaniu napakowanego żołądka, kładli kawalce pieczeniów nie tylko w brzuchy, ale też w kieszenie i torby, co wolno było. Do gospodarza należało dostarczać ustawicznie jedzenia i napoju. Ordynaryjnie taką szlachtę pojono winem z gorzałką zmięszanym, dla prędszego zawrotu głowy, i piwem dla ochłody pragnienia. Pijąc tedy na przemianę raz owę mięszaninę wina z gorzałką, drugi raz piwo, prędko się i niewielkim kosztem popili. Popiwszy się, wywracali się i tam zaraz, gdzie który padł, spali: przy stole, pod stołem, pod płotem, na środku ulicy, w rynsztoku, w błocie, gdzie kogo nogi taczające się zaniosły i powaliły. Po smacznym śnie, choć nie w puchowej pościeli, ujrzał się jaki taki bez czapki, bez pasa, bez szabli, a czasem do koszuli obrany od jakiego łotra albo i kolegi trzeźwiejszego. W takowym stanie szedł do pryncypała, od którego był na sejmik sprowadzony, po nadgrodę poniesionej szkody. Jeżeli pryncypał utrzymał się przy swojej pretensji, wziąwszy górę nad przeciwną partią, nadgradzał wżwyż rzeczone straty swoim adherentom, dawał inne pasy za pasy, czapki za czapki, suknie za suknie, w co wszystko panowie burzący opatrywali się dostatecznie, wybierając się na sejmiki; jeżeli zaś tych fantów z starej garderoby, z tandety i od dworskich swoich nazbieranych na ten koniec brakło, bonifikował pieniędzmi, nie czyniąc w takowej nadgrodzie żadnej trudności dla drugiego razu. Ale jeżeli się pryncypał z partią i pretensją swoją nie utrzymał, a do tego musiał uciekać z sejmiku, aby nie był rozsiekany, szlachcic, który był przy nim, za czerwony złoty, a najwięcej dwa, na rękę wzięte, pozbył bez nadgrody sukni, szabli etc., czasem jeszcze do tego ręki, ucha lub kawała szczęki wyciętej, albo w cale i życia; bo nie tylko że się z przeciwnikami partii swego pryncypała rąbać musieli, popierając interes pański, ale też, popiwszy się, sami się między sobą o lada co rąbali. Tę drobną szlachtę zwozili panowie na sejmiki brykami, a po skończonym sejmiku rozpuszczali do domów pieszo, zamknąwszy garkuchnie i zniknąwszy im z oczu. Takie były traktamenta domowe i sejmikowe przez całe panowanie Augusta III. Kitowicz \"Opis obyczajow w Polsce za panowania AugustaIII

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×