Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość agnieszkaaaaa

faceci myślą tak w sprawie ślubu

Polecane posty

Gość agnieszkaaaaa

ślub jest dobrym uzasadnieniem dla następujących sytuacji: chęć posiadania dzieci chęć rozłożenia podatków - jeśli któreś z partnerów kosi powyżej 37000 rocznie w innych wypadkach robią to tylko bo tak wypada.... bo teściowej się nie podoba że mieszkacie bez ślubu. bo nie pozwola na zamieszkanie bez niego. bo kobieta mu juz dziure w brzuchu robi. przy założeniu że kochją partnerki, sam papier nie daje nic facetowi. im poczucie tzw. stabilności nie jest potzrebne. a teraz w sytuacjach ekstrymalnych małżeństwo nie jest potrzebne, bo jest konkubinat. Do takich wniosków doszli przy piwie moi koledzy. przyznam się że może to bolesne ale chyba mają racje. zupełnie się rozmijamy z potrzeba stabilizacji....... co Wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żadne z powyższych
Żadne z powyższych zdań nie pasuje do mnie i do mojego męża. 1. Oboje nie lubimy dzieci, jesteśmy egoistami, żyjemy tylko dla siebie. 2. Partner zarabia więcej ode mnie, ja mam 1000 zł miesięcznie więc podatków za dużych z tego nie będzie. 3. Do ślubu Go nie zmuszałam, mieszkaliśmy 2 lata przed ślubem, a z moją mamą ma poprawne kontakty. 4. Mieliśmy dość życia w konkubinacie, jesteśmy katolikami chcieliśmy połączyć się przed Bogiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to chyba tylko
Twoi kumple:O w mojej sytuacji tez zaden z wymienionych punktow sie nie zgadza:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Faceci nie chca się żenić
Ulegaja najczęściej presji kobiet a potem żałują.Małżeństwo najczęściejogranicza faceta a kobiety po ślubie stają się zołzami,które tylko chca miec faceta dla siebie. Przy rozwodzie wydrapuja kase pazurami jak wściekłe zostawiając faceta w samych skarpetkach.Sa bezlitosne w swoich żadaniach i maja w d...co sie stanie po rozwodzie z takim facetem.Myśla tylko o kasie.Bezwzględne i egoistyczne. Oto,dlaczego faceci nie chca sie zenić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnieszkaaaa
sorry - oczywiście inaczej jest z katolikami - oni chcą przed bogiem, ale mówimy tu o prawdziwych katolikach - to jest zrozumiałe, ale oni - moi znajomi - niby chodzą do kościoła i mieszkają z babkami więc nie uważają się za katolików bo cóż... nie spełnili "warunków" wiary więc slub kościelny nie wchodzi w rachube. dlatego faktycznie przyznaje im racje to ma uzasadnienie w tych 3 przypadkach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A mój facet w ogóle w tej
kwestii nie myśli jesteśmy razem 5 lat, od roku mieszkamy razem, a jeszcze nigdy takiego tematu nie podjął?On chyba nie wiem, że coś takiego jak ślub istnieje. Czasami zachowuje się jakby był kosmitą i przed dwoma dniami wylądował na ziemi. To chyba świadczy tylko i wyłącznie o jego niedojrzałości. Oj chyba trzeba będzie poszukać kogoś innego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwrotnie
a u nas było odwrotnie... moi rodzice źle ze sobą żyli... co w moich oczach zdwealuwało wartość małżeństwa do 0... mama zawsze mówiła" ten ślub zmarnował mi życie"... mój obecny mąż przeciwnie... wychował się w przeświadczeniu, że slub, szczególnie kościelny to ważna rzecz... miszkaliśmy razem... wałożyliśmy razem firmę... urodziło się nam dziecko.... mnie tak było dobrze i niczego bym nie zmieniała... tylko te cholerne podatki, no i w ogóle wiele kłopotów formalnych z inwestowaniem w firmę... i jeszcze te nagonki katolików- wykłady podczas każdej kolendy... niedyskretne pytania rodziny... no i w końcu wzieliśmy ten ślub... i to raczej dla mnie nie ma on znaczenia... co nawet było powodem kilku sprzeczek... bo dla mojego męża znaczenie jakieś tam to ma... tak, że róznie to bywa... nie da się wszystkich tak łatwo zaszufladkować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piła
a u mnie bylo tak ze ja w ogole nie myslalam o zareczynach a co dopiero o slubie i moj ukochany zaczal taki temat ze zareczyny i ze slub mi to by nawet do glowy nie przyszlo bo zawsze uwazalam ze to mnie nie dotyczy a teraz za pol roku slub haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tam uważam ,że jak mężczyzna kocha kobiete,to o ślubie myśli,bo chce ją zatrzymać tylko dla siebie-oczywiście mówimy tylko o tym wtedy gdy sama kobieta chce śluba,bo jak się oboje dogadają,że nie to już inna sprawa ps.a tak szeptem - nawet wtedy gdy zaproponuje to żadna się nie obrazi ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość komarzycaa
e tam , to jakieś gówniarskie podejście - co , na siłę jązatrzyma ? Nawet jak już nie będzie chciała ? U mnie , podobnie jak u "odwrotnie" po prostu życie nam się ułożyło razem - i ten ślub to byl tak pro forma. Niczego nie zmienił , tylko w kwestii podatkowo - prawnej wiele rzeczy ułatwił. Jak ludzie siękochają , to ślub nie jest wcale niezbędny , i od drugiej strony - ślub nie zagwarantuje , że ludzie będą się kochali .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy ja wiem...
Mój narzeczony twierdzi, że po prostu chce mówić do mnie "żono", że inni inaczej patrzą na taki związek małżeński i już nie chce byśmy byli przez wszystkich traktowani jako "para" (która jak coś nie pasuje to już jutro może się rozstać i się nie znamy). Dzieci przez najbliższe lata nie chcemy mieć, o podatkach wogóle nie myślimy (przynajmniej ja bo jeszcze studiuje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już mi tu nie gadajcie jak to ślusb dla was nic nie znaczy,ile jest par co po 20 letnim konkubinacie sie hajtnęło-no i po co? podatki ,no prosze was,jak juz jesteście takie wyzwolone to przecież docinki rodziny was nie pownny w ogóle obchodzić!! To prawda ślub nikogo na siłe nie zatrzyma ,ale jakoś trudniej sie rozstać,ile to \'\'nieszczęśliwych\'\' mężczyzn od swoich żon nie potrafi odejść. ps. no a jak już się Kwaśniewcy pobrali to już oczymś świadczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwrotnie
baja... ja osobiście zanm więcej par w wieku moich rodziców w szczęśliwym konkubinacie, niż szczęśliwych par małżeńskich... dlatego zawsze uważałam wyższość takiego nieformalnego związku- bo ludzie są ze sobą, pomimo tego, że w każdej chwili, praktycznie bez konsekwencji mogą się rozstać... wiadomo w życiu bywa różnie... nie zawsze jest kolorowo... dlatego dla mnie to jest sztuka... i podziwiam a małżeństwa, często są za sobą... ta jakby trochę z przymusu, bo tak wyszło... a ja nie chciałabym aby mój mąż był ze mną, bo tak wygodniej- bo nie chce mu się iść do sądu... i zawsze mu to powtarzam, żeby pamiętał... ps jakoś babka, która nosi zegarek za 60tys... a od ludzi, którzy nawet takich pieniędz w życiu na oczy nie widzieli- wyciąga kasę na swoją fundację i facet zamieszany w 1000 afer... nie są dla mnie autorytetem moralnym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie znam dużo par w wieku moich rodziców żyjących w konkubinacie-broń boże nie chcę nikogo obrażać ale kojarzą mi się z kronik 997,takie wolne związki to modne zrobiły się w dzisiejszych czasach,i o tych parach mówię,że za 20 lat zalegalizują związek i po co?(tak jak dziś różni aktorzy ,artyści bo tych miałam wcześniej na myśli) ps kwachy też nie są dla mnie autorytetem,tylko jak już tacy komuniści się pobrali -przynajmniej on-no to co ma na celu,również ulgę w podatkach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwrotnie
mnie też słowo konkubinat... źle się kojarzy... samo słowo... kurcze mogliby wymyślić coś lepszego... no fakt, moi rodzice raczej pochodzą z dość wyzwolonego środowiska... może z tego to wynika... w każdym razie ja w małżeństwach widzę dużo więcej złego niż w konkubinacie... najbardziej odpowiadałoby mi gdyby było coś takiego jak zalegalizowanie związku partnerskiego... tak aby mozna było wypisać formularz w urzędzi... i mieć spokój z podatkami, spadkami, szpitalami, naziskiem dziecka... itp... a ominąć tą całą szopkę ślubną... no i móc łatwo taką "umowę" wycofać w razie chęci rozstania... bez wyciągania brudów w sądzie... ps kwach robi wszystko pod publikę... to świetny dyplomata... to muszę mu przyznać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha i też nie jest tak do końca,że w konkubinacie ot tak można załorzyć czapke i wyjść z cudzego życia-przeważnie jest wspólna szafa ,pies ,dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwrotnie
no wiesz... od tak to chyba, nie można wyjść z żadnego związku... jak się kochało... jak się miało wspólne plany... itp... głównie chodzi o to, że przy rozwodzie, trzeba iść do sądu i obcym ludziom opowiadać o swoich prywatnych sprawach... i to tych mało przyjemnych... dla mnie to odrażajązce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a to już zalezy od kultury rozstających się,przecież w życiu przed znajomymi też można oczerniać byłą/byłego-nie trzeba iść do sądu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ale właśnie wśród zwolenników konkubinatu to jest częsty argument ,że można rozstać się w każdwj chwili-ja tylko cytuję,i udowadniam ze nie do końca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dudux
nie no, chwila moment - jeżeli już zakładamy, że ludzie przed sądem będą sobie wszystkie możliwe brudy wytykać, żeby tylko się nawzajem zgnoić i dostać jak najwięcej - to co wobec tego będzie w konkubinacie? ten kto jest silniejszy/szybszy/ma większy bagażnik spakuje wszystko i wsio? rozstanie zalezy od ludzi. Myślę, że zarówno z konkubinatu, jak i ślubu można wyjść z honorem i wzajemnym szacunkiem - moim rodzicom się udało. Jest coś takiego jak rozwód bez orzekania o winie. Załatwili wszystko ładnie i kulturalnie, i nie było żadnego wywlekania brudów i kłopotów przy podziale majątku. Ustalili wszystko między sobą i przedstawili tą wersję przed sądem. Zero problemów. A jeżeli ktoś chce robić aferę w sądzie - to nie sądzę, żeby fakt, że jest 'w konkubinacie' jakoś szczególnie zmienił jego nastawienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwrotnie
oj mnie nie chodziło o jakąś walkę przed sądem... ale sam fakt, konieczności informowania obcych ludzi o mojej porażce życiowej... z resztą formalności przy ślubie też nie specjalnie mi się podobały... po prostu uważam, że to z kim sobie układam życie to moja prywatna sprawa, a nie urzędowa!!!!!!!!!!!!!!!!! niem mam nic przeciw ślubom- jak ktoś ich chce... ale powinna być jeszcze jakaś inna opcja- związek partnerski... moim zdaniem. co do róznic... ja mam taki związek, że slub to tylko papierek, potrzebny przy rozliczeniach czy inwestycjach, no czasem w szpitalu... za to bardzo starałam się aby w naszej świadomości nic nie zmienił.... i tak, dalej mamy osobne finanse, nigdy nie uzywamy sformułowań typu mąż - żona.... no chyba, że publicznie z konieczności- wiele osób w tym kraju źle reaguje na słowo partner, nie nosimy obrączek, ustaliliśmy, że jeżeliby się między nami popsuło i nie dało naprawić- to się rozstaniemy, tak jakby tego papiera nie było, nawet zameldowani jesteśmy w różnych województwach- bo każde zostawiło sobie swoje stare mieszkanie- co dla większości urzędników jest nie do pojęcia ;) Jedyne co zmieniłam to nazwisko- niezmiernie irytowało mnie jak w urzędach wpisywano moje nazwisko mojemu dziecku lub męzowi- bez pytania... wystarczyło, że spytali o moje nazwisko- i dalej już tylko o imiona... i skapitulowałam, ale i tak prywatnie dalej uzywam swojego panieńskiego :) ufff co za zacofany kraj... tak, że w jednym się z wami zgadzam- wszystko zależy od ludzi, a nie od rodzaju związku... ani nawet od tego czy to mężczyzna czy kobieta.... jak sugeruje autor tematu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odwrotnie- i znów pozwole się z Tobą nie zgodzić,jeśli chodzi o informowanie obcych ludzi o osobistej porażce to uwierz ,te osoby przymują po kilka takich spraw dziennie i tak naprawde guzik je to obchodzi,więc to tylko formalność,gorzej wytłumaczyć te delikatne sprawy bliskim a pytań się przecież nie uniknie.Reszta spraw też dla mnie troche kuriozalnie brzmi-osobne finanse,rozumiem ,że wszystkie wydatki dzielicie równiótko po połowie,bo a nuż ktoś się będzie czuć pokrzywdzony,zameldowani jesteście w innych województwach ,nawet stare mieszkania pozostawione-wybacz ,ale mam wrażenie ,za kusicie i to bardzo los ps zauważyłam ,że jednak sama od siebie nazywasz swojego partnera...mężem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnieszkaaaaa
tak czy siak faceci to robią dla kobiet, a nie dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwrotnie
pisze mąż... bo jak kiedyś piasłam partner... to jakieś członkinie tego forum odpisywały mi... "och, to nawet nie jesteście małżeństwem"... więc nauczyłam się... że w naszym "tolerencyjnym społeczeństwie" trzeba pisać "mąż"- bo inaczej nie dociera :) A co do, rozwodu... to mnie nie specjalnie obchodzi ile takich spraw te panie obsługują, chodzi o to że JA musiałabym się przed KIMŚ OBCYM tłumaczyć z mojego PERYWATNEGO życia... to mi się nie podoba!!! natomiast z bliskimi zawsze miałam dobry kontakt i nie mam problemów z komunikowaniem się, więc tu problemu nie widzę, po prostu powiedziałabym "że już nie jesteśmy razem, bo razem bylismy nieszczęśliwi" i już... Co do kasy... dlaczego zakładasz, że "równiótko po połowie" ? Dla nas temat pieniędzy to zwykły tenat, jak każdy inny... no np. wyrzucanie śmieci, przecież nikt nie liczy ile razy wyniósł, a i tak robi się to na zmianę... ach i jeśli możesz... to wytłumacz co ryzykuje? chyba nie to, że facet będzie ze mną mimo, ze przestanie mnie kochać, tylko ze względów formalnych? bo taki związek byłoby dla mnie większa porazka niż rozwód... Agnieszka>>> nie sądzę aby mój mąż, zrobił to dla mnie... bo mnie na tym kompletnie nie zależało... wręcz był to dla mnie problem... nie tyle nawet sam fakt, co ta oprawa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej:) Temat jest ciekawy. Zastanawia mnie tylko jedno. Dlaczego dziewczyny mamy taka ceche, ze na sile probujemy wysnuc tezy, o ktorych mowimy jako o pewnikach. Co ciekawe te tezy dotycza nie nas, a mezczyzn. Mysle, ze nie mozna zakldac ani, ze mezczyzni zenia sie, poniewaz kobiety tak chca, ani, ze zenia sie dla latwiejszych rozliczen. Mezczyzni sa bardzo rozni, maja bardzo rozne podejscie do zycia, bardzo rozna hierarchie wartosci, rozne doswiadczenia z dziecinstwa. Czasem nie sposob wrecz odgadnac motywacji mezczyzn odnosnie slubu. Znam taki przypadek, gdzie mezczyzna ( okolo trzydziestki) mial tak poukladana wizje swojego zycia, ze zalozyl wczesniej, ze przed 30 powinien sie ozenic. Nikt nie wiedzial, ze postanowil, ze ozeni sie z ta kobieta, z jaka wowczas bedzie, obojetne, czy bedzie ja kochal, czy nie. Wszyscy podejrzewali wielka milosc, plomienne uczucie, poniewaz pobrali sie 8 miesiecy po pierwszym spotkaniu. To malzenstwo nie wytrzymalo nawet roku, co ciekawe kobieta odeszla. Mimo to, wiem, ze sa rowniez mezczyzni kochajacy, ktorzy widza w slubie sens, byc moze nieco romantyczni. Mezczyzna to tez czlowiek, kazdy jest niepowtarzalny kazdy mysli inaczej, wiec nie generalizujmy. POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do odwrotnie. Przeczytalam Twoja wypowiedz na temat nie noszenia obraczek, uzywania panienskiego nazwiska prywatnie itp. Czy nie jest troche tak, ze faktycznie niepotrzebnie sie pobraliscie?? Nie chce byc uznana za bezczelna, ale moze nie dojrzalas do malzenstwa. Kady ma jakies swoje wartosci. Dlaczego probujesz zadeptac cos, co stanowi dla kogos wartosc?? Sa ludzie, dla ktorych stanowienie jednosci jest wazne, takimi ludzmi jestesmy np. my z narzeczonym. Mamy zamiar nosic obraczki, poniewaz nie wstydzimy sie naszego zwiazku i tego, ze dokonalismy waznego wyboru. Nie zakldamy tego, ze sie rozstaniemy. Czy utrzymywanie za wszelka cene maksymalnej odrebnosci nie jest bez sensu?? Slub dla podatkow potrzegam jako wyrachowanie i oszustwo. Sa ludzie, ktorzy widza sens wspolnego zycia bez\" ubezpieczania sie\" jakby co, to sie rozstaniemy. POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórek ogórek ogórek
KIEDYS , a dlaczego oszustwo i wyrachowanie ? Nie wiem , dlaczego stanie na ziemi i rozsądek są postrzegane jako wyrachowanie. I dlaczego nienoszenie obrączki i używanie panieńskiego nazwiska świadczy o niedojrzalości do małżestwa i stanowi jakies wykroczenie przeciwko jakims wartościom ? My byliśmy w zwiazku już dluższy czas , dobrze nam bylo razem i koło tylka nam latalo , czy jesteśmy po slubie , czy bez slubu. Co to ma za znaczenie ? To chyba dla niepewnych osób , ktore nie są przekonane o uczuciu partnera - te osoby potrzebują potwierdzenia w postaci ślubu albo choćby oświadczyn. Byliśmy razem i kiedys wymyślilimy , że w sumie podatkowo i finansowo jet łatwiej - bo społecznie nie uznaje się konkubinatu , do niczego się nie uznaje - to możemy siępobrać. Nie były to żadne oświadczyny z klękaniem , pierścionka nie dostałam i dobrze , bo nie lubiebiżuterii , a pomysł to nawet nie wiem od kogo wyszedł , chyba od niego , ale mam wrażenie , jakbysmy razem to wymyślili. Te całe zareczyny to tylko stary zwyczaj , owszem , jak ktoś znajduje przyjemnośćw takich akcjach, to bardzo dobrze , niech kultywuje , ale ja tego po prostu nie lubię. Ślub mieliśmy tez całkiem malutki , tylko świadkowie i rodzice , nazwisko mam podwójne , bo nie chciałam ze swojego pięknego nazwiska rezygnowac - to dodałam sobie jego po kresce. Obrączek nie nosimy - już pisałam dlaczego. I wcale nie uważam , żeby to był jakiś kant , wyrachowanie , niedojrzałość. Nam sie podoba tak jak jest i tak , jak to zorganizowaliśmy. Chyba bym się psychicznie wykońcyła , jakbym musiała przeżyc wesele z baloniastą sukienką , gośćmi, tańcami , jeszcze ich wszystkich dogladać i pytac o samopoczucie, bleeeeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle, ze problem polega na tym, ze postrzegamy wszystko w barwach bialych i czarnych, nie widzac szarosci, ktorych jest wiekszosc. Ludzie nie dziela sie na maksymalnie wyzwolonych i maksymalnych tradycjonalistow. My zdecydowalismy sie na slub, absolutnie nie ze wzgledu na niepewnosc naszego uczucia, a wrecz przeciwnie. Z reszta obecnie, szczegolnie jesli chodzi o slub koscielny, jest tyle zalatwiania i \"przeszkod\", ze naprawde trzeba chciec wziac slub w kosciele, by sie nie zniechecic. Nie ocenilam konkubinatu negatywnie, a jedynie wejscie w zwiazek malzenski, w zasadzie palajac niechecia do tego stanu. My nie chcielismy byc w konkubinacie, dlatego sie pobieramy, natomiast podobnie jak zwolenniczki konkubinatu, nie upatruje w malzenstwie pzremian. Moj poglad poprostu jest taki, ze nasze uczucie jest na tyle silne, ze nie obawiamy sie przyszlosci, a poprostu moje poglady sa takie, ze nie jestem zwolenniczka wolnego zwiazku jako formy bycia razem docelowej. Co do wesel, zareczyn itp. Nie jestem nawiedzona osobka, nastawiona na jakas szopke i show. Zareczyny byly piekne, intymne, pierscionek nosze. Jednak zareczyny to nie koniecznie klekanie przed tesciowa itp. To bylo nasze swieto. Przyjecie rowniez planujemy nieduze,moja suknia nie jest absolutnie baloniasta. Poprostu wszystko zalezy od dwoga ludzi. Ani wesele nie oznacza tandety, bo pod tym okresleniem moga kryc sie przyjecia skrajnie rozne, podobnie ani malzenstwo, ani konkubinat nie gwarantuja szczescia, wsszystko zalezy od ludzi. POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogórek ogórek ogórek
No to ok. Ale wesela to i tak bym w zyciu nie chciała mieć , bo koszmarnie się czuję kiedy liczba otaczających mnie osób przekracza 10. Też pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnieszkaaaaa
jak napisałam wcześniej to zdanie moich kolegów. wszyscy mają po około 26 lat, wszyscy maja stałe partnerki od lat, wszyscy sa przekonani że własnie te kobiety bedą ich żonami jednak żaden z nich nie bedzie miał slubu kościelnego i żaden z nich nie zarabia jakis kroci dlatego też dzieci teraz nie planują - dlatego dla nich to nie ma znaczenia. w zasadzie się z nimi zgadzam. chodz wiem że i ja i ich dziewczyny chca slubu bez żadnych argumentów. ślub dla nas nie jest potwierdzenim miłości ( tzn nie jest gwatantem)- bo jesteśmy przekonani że to TO. a mimo to jakos babki bardziej ciągną do tematu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×