Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość agnieszkaaaaa

faceci myślą tak w sprawie ślubu

Polecane posty

może ja jestem troche za bardzo emocjonalna,niby wiem ,ze kłótnie i rozwody są ,ale one przecież są tam gdzieś daleko i mnie nigdy nie dotkną. Nie rozmawiam z mężem co by było jakby było,w ogóle nie dochodzi do mnie ,że może przyjść ten czas ,że mi powie pa pa. Ja żyje tu i teraz I może być tak,że będę tego żałować ,ale nie wiem czy dobrze bym się czuła ze świadomością wyjścia awaryjnego(małżeństwo to nie pożar-chyba ,że uczuć)i zawczasu załatwiać sobie miękkie lądowanie np w postaci pozostawionego starego mieszkania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie było odwrotnie
to facet ciągnął do ślubu. zdecydował się bardzo szybko, byliśmy pewni, że oboje tego chcemy i jesteśmy małżeństwem. ja bym może jeszcze poczekała, ale jemu bardzo zależało. i jest dobrze. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwrotnie
Kiedyś>> czy dojrzelismy do małżeństwa? nie umiem odpowiedzieć... bo co to jest to "małżeństwo"? na pewno dojrzeliśmy, do bycia razem... oprócz wielkiej namiętności, która popchnęła nas do związku... do perfekcji doprowadziliśmy umiejętność porozumiewania się, rozpoznawania swoich potrzeb i podejmowania kompromisów... dojrzeliśmy do wspólnego inwestowania, wspólnego mieszkania, dzielenia obowiązków, w końcu posiadania dziecka... jedność duchowa, wspieranie się wzajemnie jest sensem naszego związku... a każdy dzień buduje między nami większę więź... i z czasem jets coraz lepiej... do czego by to porównać... hmmm... gdybyś nas zobaczyła w tłumie, daleko od siebie, mimo, iż nie nosimy obrączek... na 100% wiedziałabyś, że jesteśmy parą... bo między nami jest to "coś" mimo, że mamy pełną wolność... i możliwość łatwego rozstania się... ciągle jesteśmy razem... ciągle i niezmiennie wybieramy siebie... dla mnie to właśnie stanowi wartość... a to co nazywasz ubezpieczaniem się czy zachowywaniem "odrębności na siłę" dla nas jest kwestią wygody zwyczajnie... i nie ma nic wspólnego z jednością nas... jako osób... po prostu pieniadze, traktujemy jako zwyczajną rzecz i nie łączymy stanu posiadania z emocjami... bo po co? jeden banalny przykład : OC samochodu... tu gdzie mieszkamy i gdzie ja jestem zameldowana...wypadkowość jest w 9 strefie... tam gdzie mąż w 3... przy nowym samochodzie, to jest kwestia oszczędności kilku a nawet kilkunastu tys. rocznie!!! jak dla mnie warto... skoro jest taka możliwość... pewnie paradoksalnie dla ciebie... jesteśmy siebie pewni... dlatego nie ważne jest to co na kogo jest zapisane... bo mamy do siebie pełne zaufanie... dla mnie, łączeni kont na siłę, czy medlowanie się w jednym miejscu, tylko ze względu na ślub, byłoby właśnie formą braku zaufania do partnera i jakąś tam próbą kontroli... sorry jeżeli to kogoś uraża... ale ja mam takie właśnie zdanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej odwrotnie:) Na wstepie opisalas zwiazek idealny, gratuluje jesli Twoj taki jest. Ktos moze pomyslec, ze jestem naiwna, ale nie mysle, ze zycie czlowieka konczy sie na zyciu ziemskim. NIe patrze na legalizacje naszego zwiazku, jako na rodzaj oszczednosci ( tez nie chce nikogo urazic). Nie mamy zbyt wielu pieniedzy, niemniej nigdy nie mielismy klopotow z klotniami o pieniadze. Nie mam tez nic przeciwko prowadzeniu osobnych kont ( jak na razie takie mamy) i osobne konta nie przeszkadzaja z dosc swobodnego korzystania z zasobow zarowno jednego jak i drugiego konta przez kazde z nas. A teraz do sedna. Pomimo, ze w przysiedze malzenskiej jest okreslenie \"do smierci\", to ja mysle, ze jest nieco inaczej, ze jak sie ludzie pobieraja, to nie do smierci cial, a do smierci dusz. Kocham mojego faceta i on mnie rowniez, duzo rozmawiamy o roznych sprawach, o smierci tez. Chcialabym, aby byl ze mna, byl moim mezem rowniez w tym nastepnym swiecie. Byc moze dla kogos to co napisalam jest smieszne, ja to tak pojmuje i ten sposob pojmowania swiata motywuje nas do slubu. POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odwrotnie
:) mój związek nie jest idealny... ale dąży do tego... posiadenie celu jest w tym wszystkim najpiękniejsze... i tu dochodzimy do spraw wiary... otóż ja troszkę inaczej ją pojmuje... tak szerzej... to znaczy wierzę w Boga, ale sama religia jest dla mnie sprawą kultutową... zwyczajnie mającą na celu ludziom ułatwić kontakt z Bogiem... ale jednocześnie nie uważam aby była to jedyna właściwa droga... każdy musi znaleźć ją sam... I tak uważam, że takie same szanse na szczęście po śmierci ma dobry Buddysta co dobry Chrześcijanin... dlatego różnież przysięgę w kościele traktuje dość luźno... otóż dla mnie to była tylko formalność... prawdziwą przysięgę składaliśmy sobie znacznie wcześniej- zaczynając wspólne życie... oczywiście dla kogoś innego te dwie rzeczy (formułka społeczna i duchowa przysięga) mogą się zbiec do tego jednego momentu w kościele.... ale jak dla mnie wcale nie muszą... Wesołych świąt wszystkim Pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maszyna do szycia
odwrotnie , ty to masz dobrze w głowie , podoba mi się twój sposób myślenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×