Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

1970ewa

Kocham schizofrenika

Polecane posty

Gość doortapiele
ja bylam z takim facetem strasznie go kochalam nigdy nie powiedzial mi ze jest chory .on nawte nie wierzy chyba do tej pory ze jest .byl kochany i czuly a za chwile wychodzil obrazajac sie na mnie i wyzywajac nie wieadomo za co na drugi dzien wracal i zachowywal sie jakby nic sie nie stalo.nie wytrzymalam do tej pory go kocham place co noc a minel juz rok od rozstania .nie wiem co sie z nim teraz dzieje i nie chce wiedziec nigdy juz go nie spotkalm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem z takim facetem
wypowiadałam się na tym topiku 4 miesiące temu, no i moi drodzy mamy jesień, to czas kiedy schizofrenicy zaczyną miec depresję bo powszechnie wiadomo że doskonale funkcjonuja latem kiedy jest duzo slońca, nie zmieniłam zadnia...tak jak wczesniej pisałam nie zdecydowałam się na formalny związek,ale jestem z nim bo nadal mi na nim zależy,czoraj myslałam że wybuchnę ze śmiechu kiedy miałam okazję usłyszeć go w roli zagubionego,niemyslącego niemowlaka,życie z taka osbą jest pełne niespodzianek , jest nieprzewidywalne jak pogoda w przyszłym roku,miłośc naprawdę potrafi cuda ale trzeba tez mysleć i to kategoraiami przyszłości, ja tez nie zdecyduje się na dziecko, nie dlatego że boje się dziedziczności choroby bo jej sie nie dziedziczy ale dlatego że bedąc z osoba chorą na schizofrenię mamy okazje być kochanka,partnerka i zarazem matka - bo tacy własnie sa schizofrenicy,raz dorosli a raz jak mali chlopcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaja07
Jestem ciekawa, jaką decyzję podjęła inicjatorka tego tematu? Jak sie potoczyło jej życie? Dlaczego piszę, bo zajrzałam na to forum w 2007 roku z myślą, czy ja jestem normalna, że świadomie zakochałam się w najfajniejszym, najbardziej inteligetnym mężczyźnie jakiego do tej pory poznałam, który choruje na schizofrenię, czy kiedy domyśliłam się, że jest chory, a on to potwierdził, wcale mnie to nie przeraziło - czy to jest normalne. Po wielu szczęśliwych chwilach, ale też wielu tragicznych chwilach zarówno dla niego jak i dla mnie, stwierdzam, że strach przed tą chorobą, a przede wszystkim osobami, które na nią choruję jest paraliżujące dla społeczeństwa, jednoczesnie nienormalna postawa ludzi "normalnych" jest z pogranicza średniowiecza, a tym samym nieświadomie sami "normalni" kreują wizję schizofrenika-psychopaty, uniemożliwiając normalne życie choremu, który nie dość, że nie potrafi odnaleźć się sam ze sobą, w jaki sposób ma sie odnaleźć w świecie rzeczywistym?! Oczywiście przypadki schizofrenii są sobie nierówne-co widac w powyższych postach. Chciałabym żeby każdy człowiek był traktowany godnie i z posznowaniem, niezaleźnie czy ma padaczkę, schizofrenię, przewlekłe wirusowe zapaleni wątroby typu C, czy przewlekły katar sienny. Każda choroba jest różna ze względu na swoją specyfikę, ale człowiek pozostaje człowiekiem. Ja i mój przyjaciel niestety doświadczylismy brutalnych reakcji w naszą stronę i żeby nie narażać jego na ataki. którym niestety nie może sam sie obronić, postanowiłam zakończyć tę znajomość, wbrew sobie, on to uszanował, wiedział, że tak może byc, ja mam poczucie winy, że nie miałam na tyle siły, żeby uchronić jego, siebie i tego co było/jest między nami. Zbyt zawiłe i zbyt smutne żeby opisywać. Uczucie pozostało. A czy ja jestem normalna? Jestem rozgoryczona postawą ludzi, którzy uważaja siebie za moralnie nieskazitelnych. Schizofrenia to bardzo trudna choroba. Myślę, że historia naszego uczucia i przyjaźni się nie skończyła. Kiedy rozmawialismy o przyszłości on nie chciał mieć dzieci, ja patrząc z pespektywy nas też nie. Życzę wszystkim powodzenia, dużo siły, wytrwałości i miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Córka schizofrenika 3 Nie zgadzam się z Twoją wypowiedzią, jestem chora na schizofrenię, wykryto ją u mnie rok temu, wcześniej miałam zespół paranoidalny i tylko przez to że przestałam brać leki (bo myślałam że jestem już całkowicie zdrowa) wystąpiła u mnie schizofrenia. Chodzi mi o to co napisałaś o remisji, że wszyscy się schizofrenika boją, nie ma nic do roboty, że niby powstają nowe urojenia. Tak nie jest, jeśli bierze się regularnie leki, przebywa wśród bliskich Ci osób, i nawet po zasiłku rehabilitacyjnym szuka pracy i chcę się wracać do normalnego życia. Tak po za tym choroba nie jest dziedziczona, przeszłam terapię i tam dowiedziałam się o wszystkim. Chciałam też powiedzieć, że mam chłopaka, który wie o mojej chorobie był ze mną w tych trudnych chwilach i nie zostawił mnie. Myślimy o ślubie. Nie wierzę że zawsze musi być ten najgorszy scenariusz życiowy, wierzę że wszystko może się ułożyć i że schizofrenik może normalnie i zdrowo żyć, sam sobie radzić, pracować i być szczęśliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deryy
mam teściową ma po 50 chorą na schizofrenie (ok20lat)żyje jak małe nieporadne dziecko to efekt długiej ciężkiej choroby leczona wiele lat z marnym efektem w jej przypadku nie wychodzi na dwór nie gotuje nie ogląda telewizji nie funkcjonuje od wielu lat jest lepiej wtedy gdy nie robi pod siebie i nie jest agresywna czyli śpi poza tym życie mojego teścia z nią to bardzo trudna rzecz z przerwami na szpital psychiatryczny.Patrząc na to wszystko widze że może to przebiegać okropnie ,wiem że różnie ta choroba przebiega ale mam nadzieje że kiedyś będzie takim ludzią łatwiej ,lepsze leki ,opieka wierze że kiedyś może ktoś wymyśli jakieś lekarstwo by na zawsze ci ludzi mogli być sobą nie bali się nie mieli urojeń i innych koszmarnych dla nich i objawów.Ja sama zdecydowałam się mieć dwoje dzieci z mężem i wierze że w genach nie przeniesie się choroba ale jeśli by tak się stało myśle że nigdy nie wolno się poddać nawet takiej chorobie:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie.....
Ludzie troche wiecej toleracji, dla was ktos chory to od razu psychopata. Opowiem wam moja historie. NIe sprawialam rodzicom nigdy problemow, nie bralam narkotykow, nie uciekalam z domu, nie mam zadnych traumatycznych przezyc z dziecinstwa. Zawsze dobrze sie uczylam, skonczylam trudne studia. Bylam zawsze wesola, towarzyska dziewczyna cieszaca sie z zycia... Po studiach wyjechalam do chlopaka. Z czasem zaczac sie nade mna znecac psychicznie i fizycznie. Nie potrafilam od niego odejsc.. Teraz jak niektorzy opisuja zachowania chorych na schiozefrenie to on byl dokladnie taki.Zmiany nastrojow z chwili na chwili potrafil mi zrobic piekielna awantur o zle pokrojone mieso do sosu a za 15min przyjsc jakby nigdy nic.Starsznie zazdrosny, potrafial mi wmawiac romanse z kazdym kto tylko sie do mmnie usmiechnal chocby na ulicy, zamykal mnie na ogrodzie, zabieral tel, klucze od domu, spisywal liczniki w telefonie, smsy, sprawdzal wszystko co tylko mogl. W szale potrafil mnie dusic, szarpac, zepchac ze schodow lub grozic ze sakrzywdzi moja rodzine, mnie, jak bylam w ciazy grozil ze zabije mnie, dziecko i siebie tzn spowoduje wypadek. Dochodze wiec do wsniosku, ze to on jest schizofrenikiem na podstawie waszych opisow??? A wyszlo inaczej... przypuszczam ze w ciazy mialam depresje uzalezniona od niego jak sie ukladalo... po porodzie zaczelo sie pieklo nie moglam spac jesc on dokladal swoje swoich zachowaniem moja psychika tego nie udziwgnela wyostrzyl mi sie sluch zaczelam sie martwic ale nie wiedzialam gdzie szukac pomocy nie potrafilam sie skupic na niczym nawet robiac mleko dla dziecka gubilam sie ile lyzek wsypalam a powinnam z 3 lub 4 wiec to mnie juz zaniepokoilo... Tak sie zlozylo ze pojechalam na pare dni do rodziny tam sie rozpadlam calkowicie poszli ze mna do lakarza a ja zastraszona balam sie cokoliwek powiedziec mowlam ze On mi zabronil i tyle bylo ze mna gadania. Ale moj stan sie pogarszal, nie moglam ogladac tv nie moglam wysiedziec chwili w miejscu, ciagle sie balam ze On zrobi komus krzywde, nie potrafilam tego opanowac. Rodzina chodzila ze zmna po lekarzach, skierowali mnie do szpitala w jednym bylam ponad miesiac faszerowali mnei jakimis lekami chodzilam jak zombii prawie nic nie pamietam z tego czasu... wyblagalam rodzine aby mnie zabrala bo tyle czasu a zadnej poprawy nie bylo... 3 tyg w domu z ktorych tez malo pamietam prywatnie chodzili ze zman po lekarzach i zero poprawy.. w pierwszym postawili diagnoze epizod depresji ciezkej... Trafilam do drugiego szpitala pobyt ponad miesiac ale szybko dobrali mi l eki i wrocilam do normalnosci. W drugim szpitalu dostalam diagnoze schizofrenia paranoidalna przy czym jak zapytalam lekarza czy mam ta chorobe odp ze nie ale wypisali mnie z taka diagnoza abym miala refundowane leki... Biore kwatepine u mnie zadzialala od poczatku. Od tego czasu minelo rok nadal jestem na lekach... Moze dlatego ze wyjechalam z kraju... tu lekarze przyjeli ze mam schizofrenie na jakiej podstawie nie wiem... co do waszych opisow nigdy nie latalam z nozem, siekiera, nie bylam agresywna (nie liczac jak sie bronilam przed NIm) Czytalam duzo o tej chorobie jest dziedziczna u mnie nikt nie chorowal wiec skad ja mam??? wiem, ze gdybym nie miala takich przezyc z nim pewnie bym nie zachorowala... a czy on jest zdrowy nie sadze.... Martwie sie zatem o swoje dziecko, z tego wynika ze ma duze szanse na chorobe modle sie by nie... sama boje sie nawrotu choroby nie chce wiecej przezywac tego stanu... Mam nowego partnera wie o mojej chorobie i nie mial zadnych oporow by sie ze mna wiazac ludzie nie przekreslajcie kogos tylko dla tego ze jest chory !!!!! kazdy ma prawo do szczescia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa - ostatni raz
nie wiem, jaką decyzje podjeła autorka topicu... wg mnie jesli nie zamierza miec dzieci i czuje sie znim szczesliwa to niech probuje związku...natomiast jeśli chce miec z nim dziecko to odradzam. Sama jestem córką schizofrenika. Cale życie toczylo sie wokół choroby ojca, ciagle tylko kartka pogotowia, próby samobójcze, szpitale, bywał agresywny....Od początku swojego zycia czulam strach, lęk, wstyd, nie bede opisywac wszystkiego co przeszłam - ogólnie cale moje dziecinstwo to koszmar........Teraz mam 26 lat i poważne problemy w relacjach z innymi, uciekam od ludzi, choc bardzo ich potrzebuje, czuje sie od wszsytkich gorsza, często dopada mnie depresji, nieustatnnie towarzyszy mi wstyd, nie potrafie byc szczęsliwa, korzystam z zycia tylko w kilku procentach...... Reasumują, uwazam, ze mozna sie wiazac z osobą chorą psychicznie ale pod warunkiem, ze nie zamierzamy miec dzieci...Nie krzwydzmy dzieci, one na to nie zaslugują.......Oczywiscie wszsytko zalezy od stopnia choroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1giugigiy7t
WAS POJEBAŁO? TO, ŻE KTOŚ MA TAKI A NIE INNY CHARAKTER I JEST NP. UPARTY TO NIE ZNACZY, ZE MA SCHIZOFREMIĘ! NAJLEPIEJ BYŚCIE WSZYSTKICH KASTROWALI, BO MAJĄ INNY ŚWIATOPOGLĄD NIŻ WY! ZAJEBANI FASZYŚCI, EUGENICY PIERDOLENI! TO WY SIĘ IDŹCIE LECZYĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten post córki schizofrenika właściwie mówi wszystko na temat. Panienki popadaja w big love, potem zyją zasadą "miłość przeniesie góry", zachodzą w ciąże. A skutki tej miłości i tych gór odczuwają dzieci :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...nie dlatego że boje się dziedziczności choroby bo jej sie nie dziedziczy ... Kuźwa toż nawet w wiki można przeczytać juz w pierszych zdaniach: "Wyniki badań wskazują na to, że w patogenezie tego zaburzenia mają znaczenie czynniki genetyczne, wczesne warunki środowiskowe, procesy socjologiczne i neurobiologiczne.". Żyjesz z facetem, a nawet nie znasz istoty jego choroby 😭 ...ale dlatego że bedąc z osoba chorą na schizofrenię mamy okazje być kochanka,partnerka i zarazem matka... Przy takich upodobaniach polecam pracę opiekunki. Zawsze mozna się zwolnic w razie niewypału. Przy zwiazku jest znacznie trudniej, a i konsekwencje poważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumie Cię w pełni!!!Warto aby rozum wziął góre.Mój mąż ma ch.afektywnną dwubiegunówke.Nasza córka odziedziczyla tę chorobe.Niby jest ok.ale sąchore reakcje napewne sytuacje życiowe!to bardzo męczy.Po 27 latach w związku jestem wypalona totalnie,tyle tylko że 20 lat mąż nadużywał alkoholu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedna z autorek ma raje !!!człowieka nie należy przekreślać tym bardziej chorego.Znam też osobe chorą na Urojenia paranoidalne,mężatke od 28 lat i rzadne dziecko choroby nie odziedziczyło.Z dziedzictwem chorób jest różnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilo literatury grooozy prose
Ja tesz bym racczej kastrował lichychych pisarczyków ;)(ale nie bujcie nic wnoszonc po sile pantoflowych ukladuf ktos napewno pszeczyta wasze kolejne wypociny,zawsze tesz pozostaje rodzina i darmowe rozdawanie w ramach akcji cala polska czyta z nami i nie miwcie ze liczy sie jakośc bo widmo wtórnej anal-fabyetyzacji wisi nad krajem )niż osoby chore na schizofrenie z tego co wiem nie ma jednej schizofreni awiec nie bede siem wydurniał i pisal na temat tak rozlegly o ktorym nie mam pojeciea tym bardziej ze potencjalnie interessuje mnie jedna konkretna schiza;) (złoslwcom spiesze doniesc ..no nie ..nie moja..;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem z takim facetem
minęło kolejne 4 miesiące, duzo się w międzyczasie wydarzyło, już nie jestem taka "mądra" i pewna siebie, pełna optymizmu i wiary że można żyć z schizofrenikiem, W listopadzie zmieniałam mieszkanie,było to kres stresu,problemów finansowych i innych,bieganiny w pracy z powodu zakonczenia roku i sama potrzebowałam wsparcia i pomocy, Niestety mój przyjaciel schizofrenik nie umiał choć niby chial pomóc mi w najmniejszych sprawach, o wszystkim musiałam myslec i zadbać sama. Powiedziałam mu że nie chcę takiego faceta, nie spełnia moich oczekiwan i nie widzę z nim przyszłości. Masakra, w żaden sposób nie da się odstawić takiego faceta, nie byl agresywny ale za to kompletnie załamany,wszytko zgania na los, martwiłam się że jego stan się pogorszy. Wyszlo na to że czułam się winna za jego samopoczucie. Niewim...ale chyba nie da się żyć z schizofrenikiem, może są i tacy którzy są niezalezni,samodzielni ale mój jest jak małe nieporadne dziecko, niezdecydowany, nie konkretny i bez celów w życiu, żyje sobie spokojnie z renty z dnia na dzień i wszystko ma w nosie,byle do przodu. Ja tak nie potrafię, W zasadzie doszłam do wniosku że moje zycie kręci się wokół pracy i niego, zero własnego zycia, wazny jest on i to aby go nie ranić.....nie ma juz mnie,czuje się zatracona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem z takim facetem
nadal jest obok w tle, spedzamy prawie każdy weekend, czeka tylko aby spedzac kazdą wolna chwilę, jest słodki, ciepły i czuły ale to nie daje mi poczucia bezpieczeństwa i spokojnego spoglądania w przyszlość. Pozyjemy, zobaczymy jakie niespodzianki los jeszcze mi szykuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 321312313
Patrząc na to wszystko widze że może to przebiegać okropnie ,wiem że różnie ta choroba przebiega ale mam nadzieje że kiedyś będzie takim ludzią łatwiej ,lepsze leki ,opieka wierze że kiedyś może ktoś wymyśli jakieś lekarstwo by na zawsze ci ludzi mogli być sobą nie bali się nie mieli urojeń i innych koszmarnych dla nich i objawów. Kilka lat temu wszedł przeciez na polski rynek Solian, lek który uważa sie za rewolucję w tej chorobie. Ma 99% skuteczność, przy braku skutków ubocznych. Początkowo był b. drogi bo kosztował pareset złotych, teraz NFz go refunduje i kostuje kilka złotych. Kiedys schizofrenik był skazany na zycie na rencie, dziś ci ludzie pracują. Wasze historie w większości pochodzą z minionej epoki. Jeśli ktoś się nie leczy, trafi jak alkoholik na dno. schizofrenik nie zamierzający sie leczyć, to przegrana sprawa. Jesli jednak ta osoba ma na tyle rozsądku żeby brać leki, powinno byc dobrze. Niestety trzeba samemu walczyć o dobrego lekarza, bo do dzis sa i tacy którzy w ogóle nie interesują sie pacjentem i zapisuja np. stare kiepskie leki, ktore zalegaja w hurtowniach i ktoś chce żeby je gdzieś sprzedać... A co do przemocy, schizofrenicy istotnie maja skłonnosć do agresji, ale w statystykach przestępstw, najczęściej przemocy domowej dopuszczają się - alkoholicy, potem chorzy na depresję, na trzecim miejscu dopiero schizofrenicy. dziedziczność nie została udowodniona, ale dziecko chorej osoby w ok. 8-12 % przypadków jest też chore. co nie wygląda aż tak zle na tle innych chorób psychicznych- np. choroba dwubiegunowa ma az 35 % współczynnik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie...
Niektore zachowania wynikaja z cecg czlowieka nie choroby. Sa faceci niedojrzali emocjonalnie, wygodni nie przejmujacy sie niczym, jak ktos moze za nich cos zalatwic tym lepiej, to wcale nie musi wynikac z choroby... Od ojca dziecka odeszlam jak maly mial zaledwnie 3 tyg, moje leczenie trwalo 3 miesiace nim wrocilam do normalnego zycia. Od tamtej pory to ja zajmuje sie dzieckiem, mieszkam sama, nikt mi nie pomaga, wszystko sama musze zalatwic, zrobic zakupy, czy pozalatwiac sprawy urzedowe nikt mnie w tym nie wyrecza. Wiec mimo choroby MOZNA FUNKCJONOWAC NORMALNIE. I gwarantuje, ze nikt by nie powiedzial o mnie, ze jestesm chora...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) bardzo zaciekawił mnie ten temat a dlatego że sama miałam chłopaka, narzeczonego a obecnie męża który choruje na schizofrenię. Kiedy go poznałam nigdy bym nie przypuszczała że po 2 latach znajomości to jemu będę ślubować miłość, wierność.... Miłość sama zapukała do naszych serc i nawet nie wiem w którym momencie.. po prostu zakochałam się i czułam się kochaną. Zaręczyliśmy się po roku znajomości 25grudnia 2009 roku a ślub zaplanowaliśmy na 2 października 2010 dni mijały jak w bajce, planowanie ślubu, ustalanie listy gości, wybieranie zaproszeń....i przez myśl mi nie przeszłą że z moim Kamilem coś jest nie tak...! Wprawdzie był nieco poddenerwowany ale stwierdziłam, że to przez te przygotowania dotyczące ślubu i wesela, więc potraktowałam to normalnie. Aż tu nagle jak grom z jasnego nieba spada na mnie wiadomość że z moją LEPSZĄ połówka coś jest nie tak... pamiętam jak dziś 14 luty święto zakochanych niedziela a ja siedzę na poczekalni wraz z przyszłą teściową czekamy na wyniki badań. Po konsultacji z neurologiem i psychiatrą, lekarz przyjmujący skierowała go na oddział psychiatryczny, teraz kiedy to pisze łzy same napływają do oczu :( jakże strasznie ciężko mi było pojąć czemu, dlaczego i jak to się stało że zachorował ?! Dni mijały strasznie, codzienne wizyty w szpitalu, przepłakane noce i ta bezradność...nic nie mogłam zrobić, w żaden sposób mu pomóc... jedyne co mogłam to być przy nim i i modlić się o jego zdrowie... Kamil spędził w szpitalu ponad 3 tygodnie, w domu dalej dostawał leki i był na zwolnieniu przez pół roku... ale stan jego zdrowia wcale się nie polepszał. Całymi dniami spał, a jeśli już nie spał to był strasznie zniechęcony, obojętny.. zaczęliśmy się oddalać od siebie, przestał do mnie przyjeżdżać, dzwonić.. Mijały miesiące, przyszło lato a ślub tuz tuz.. zaczęłam się wahać co do naszego dalszego wspólnego bycia. Rodzice dali mi do zrozumienia ażebym się zastanowiła nad swą decyzja, gdyż wychodzę za mąż za "chorego" człowieka. Przyznam że wahałam się, nie wiedziałam co dalej... i wtedy postanowiłam że skoro Pan Bóg dał mi tyle siły i cierpliwości ażebym przetrwała i wytrwała z Kamilem tyle czasu to da też mi siłę na nasze dalsze wspólne życie. Jestem szczęśliwą mężatką bo Postawiłam wszystko na jedną kartę, którą był nasz Pan a dzisiaj dziękuję mu za wszystko, za to że potrafiłam unieść ten krzyż jakim była choroba męża i mimo że 2 kwietnia będzie pół roku jak jesteśmy małżeństwem i codziennie rano, gdy wstaje biorę ten krzyż jakim jest choroba męża i dźwigam go przez koleiny naszego wspolnego życia i mam świadomość tego że będzie tak do końca naszych dni, ale mimo to jestem szczęśliwa że Pan Bóg tak pokierował moim życiem i sprawił że pokochałam schizofrenika bo wiem że ta choroba nie jest karą ani dla Kamila ani dla mnie, bo Pan Bóg wystawia nasz na takie próby i tak pokieruje naszymi drogami aby nasz wzmocnić a robi to tylko dlatego bo kocha nasz miłością nieskończoną..Nam zwykłym śmiertelnikom ciężka jest to pojąc i zrozumieć dlatego mówimy że Pan nasz karze ... ale to nie jest kara tylko Boże miłosierdzie jeśli się wahacie co do swoich uczuć westchnijcie do Pana Boga i módlcie się a przede wszystkim mu zaufajcie a on was pokieruje właściwie. Codziennie dziękuje w modlitwie Panu Bogu za męża i za to, że to właśnie jego postawił na mojej drodze i pamiętajcie wszyscy którzy to przeczytacie że trzeba pracować tak aby nie zabrakło chleba i żyć tak aby starczyło nieba.. i zawsze i wszędzie "Zaufaj Panu Bogu a on naprostuje twe ścieżki" Amen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zyczę ci aby tak bylo zawsze! ja żyje już z męzem 27 lat chory na afektwną dwubiegunówke.Teraz nie mam czasu ale chętnie porozmawiam z Tobą o tym wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Różne są zdania i opinie na temat ludzi którzy cierpią na to chorobę, ale przecież każdy z nas zasługuje na miłość nawet jeśli jest chory. W przypadku mojego męża głównym czynnikiem ze jest tak jak jest a jest bardzo dobrze jest to że regularnie bierze leki Klozapol, Anafranil i Rispolept raz na miesiąc chodzi na kontrole do lekarza a poza tym nie pije alkoholu. Zaakceptował swoją chorobę, nie wstydzi się jej i co najważniejsze potrafi z nią żyć i myślę że najważniejsze że ma oparcie we mnie, w swojej żonie...jak sam to mówi że gdybym nie ja... Jedynym skutkiem i widocznym elementem jego choroby jest zwiększenie masy ciała :) i jego ranne zmęczenie i ospałość :P Ogólnie rzecz biorąc wszystko jest na dobrej drodze ... Znam pewną osobę która choruje na schizofrenię i pracuje jako kierowca karetki pogotowia i żebym nie wiedziała że jest chory nigdy bym nie pomyślała że jest. Zatem te chorobę jak każda inna trzeba zaakceptować i nauczyć się z nią żyć, a w sytuacjach kiedy jedna z osób waha się czy być na stałe ze schizofrenikiem/schizofreniczką i w rezultacie tych rozważań decyduje się na NIE to myślę że po prostu nie kochała tej osoby.... bo PRAWDZIWA miłość to nie tylko radość, szczęście ale także wylane łzy i cierpienie i tylko taka miłość zniesie i przetrzyma wszystko. Niestety w dzisiejszych czasach ludzi nastawieni są na dobrobyt, wygodę, luksusy.. po co komu angażować się i ryzykować związkiem z chorym człowiekiem ? Po co poświęcać dla niego swe życie ? ale zastanówmy się : Pan Jezus tak ukochał WSZYSTKICH ludzi ze oddał za nas życie, zarówno tych których miłował jak i tych którzy wydali go na śmierć... Zatem chwała wszystkim którzy POTRAFIĄ kochać i znają znaczenie tego słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaciekawiona opinią
mam przyjaciela schizofrenika,wiem że niebierze tabletek albo bierze je bardzo neregularnie,twierdzi że czuje się po nich jak nacpany,ciagle spiący i język mu sie plącze, czuje się z tym źle, zastanawiam sie nad tym czy gdyby bral tabletki regularnie to czy uodporniłby się w jakis sposób i przestał wyglądac i czuc się jak ćpun? czy jego mysli uporządkowałyby się bo nie mozna z nim normalnie rozmawiac, wiele osób go poprostu nie rozumie, zaczyna rozmowę w pól zdania i uważa że inni powinni wiedziec o co mu chodzi, ja zadaje mu pytania,każę wrócic do początku i pytam co ma na mysli ale wiele osób poprostu tego nie rozumie że zaczyna cos mówic albo o cos pytac i nie wiadomo o co bo nie mówi pełnymi zdaniami tylko uwaza że każdy wie co on mysli, jak go przekonac do tych tabletek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natalie175
Hej,Ja jestem corka schizofreniczki.To co chcialabym tu powiedziec nie bedzie nowoscia to jest straszna choroba i ludzie ktorzy na nia choruja bardzo cierpia.Potrzeba im duzo dobrej opieki i milosci wiec jesli ktos decyduje sie zwiazac z taka osoba musi to zrobic z pelna swiadomoscia i ja zycze im wiele sily i powodzenia,ale jedno chcialam powiedziec ze ludzie chorzy nie powinni miec dzieci.Jak juz napisalam zasluguja na milosc jak wszyscy,ale decydowanie sie na dziecko w dysfunkcyjnej rodzinie to juz calkiem co innego ja bym nawet powiedziala ze egoizm. Wiem bardzo dobrze o czym mowie i pozdrawiam mocno zarowno chorych jak i ich rodziny wystawionych na tak ciezko probe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja również życze powodzenia!żeby nigdy nie żałowały tej decyzji i były szczęśliwe.Japo 25 latach się wypaliłam,miłości już nie ma ,a córka która odziedziczyła chorobe po ojcu jest bardzo się o nią martwie,mimo ,że jest w remisji choroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem z takim facetem
hejka :) no i mija kolejne 3 miesiące, roczek minał jak nic, mój kochany ma sie całkiem dobrze,wyglada na to że powoli wszystko wraca do formy, mimo to cały czas jestem czujna i bacznie obserwuję ,patrze jak się dla mnie zmienia,jak się stara, pomału zaczyna myslec o przyszłości,szuka celów, bynajmniej chociarz próbuje, myślę że najgorsze w chorobie schizofrenika jest to że zostają pozostawieni sami sobie, nikt nie myśli o stworzeniu im warunków do powrotu do społeczeństwa, nie mogąpodjąć pracy bo stracą rentę (całkowity zakaz pracy), według mnie to ogromne poprzeczki których niestety nie przeskoczą, ale co tam....ludzie maja gorsze problemy,pogadamy za kolejne kilka miesiączków :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrezygnowałam
A ja borykałam sie z tym problemem od jesieni 2010 do wiosny 2011. Byłam z chłopakiem chorym na schizofrenię, nie powiedział mi o chorobie, dowiedziałam sie przypadkiem, znalazłam u niego papiery od lekarza. On sam powiedział mi dopiero w dniu kiedy się rozstalismy, myślał, że jesli mi to powie, to może wytłumaczy, czemu tak dziwnie dotąd się zachowywał i zostanę. Ale nie chciałam, nie mogłam, bo wiedziałam, ze to nie jest związek, jakiego chciałam. Nie umiał okazywac mi uczuć, opiekowałam się nim jak siostra albo mama, kontakty erotyczne były bardzo nieudane. Cały dzień mógł spac, a kiedy się spotykalismy, najchetniej chciał leżeć ze mną w łóżku i oglądać filmy na zmianę z jedzeniem i znów poleżeć. Jego nastroje depresyjne, milczenie, smutek bardzo na mnie wpływały, sama zaczęłam tracic ochotę do zycia. Niby był przy mnie, ale zazwyczaj nieobecny, oczy wpatrzone w przestrzen, nieruchomy wyraz twarzy, rzadki usmiech, który wywoływałam całymi siłami i za chwilę znów powaga i zamyslenie. Jego stany lękowe, lunatykowanie w nocy, robienie rzeczy, których potem nie pamietał. Leki brane co jakiś czas, z doskoku, bo nie miał ubezpieczenia zdrowotnego. To był dobry człowiek, ale gdybym z nim została, zmarnowałabym sobie zycie. Zazwyczaj czułam do niego przywiązanie i sympatię, czasem tylko bałam sie go, gdy zaczynał np. mówić, robić cos, a potem nie wiedział, ze to robił. Był dziwny. Nie wywiązała sie (przynajmniej z mojej strony) miłosc, taka jak do mężczyzny, więż erotyczna, bo błyskawicznie weszłam w role jego opiekunki, pocieszycielki, karmicielki. On mówił, ze mnie kocha. Dlatego ciężko było mi podjąc decyzje o rozstaniu, ale zrobiłam to dla siebie, dla swojego szczęścia w przyszłosci. Minęło kilka miesięcy i nie żałuję. Pisze do niego, sprawdzam, czy wszystko ok. Choć wiem, ze gdyby nie było, to i tak mi pewnie nie powie... Ale nie czuje się winna, lepiej było skonczyc to szybko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alabella
Jestem schizofreniczką i mam dwóch synów.Bardzo się boję,że niedługo zaczną tak cierpieć jak ja cierpię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość banbinka
Hej hej tak czytam wasze wypowiedzi i ogólnie to mam wielki mętlik w głowie , ale opowiem wam moją historie . Otóż poznałam 28 letniego chłopaka , przyjechał do mnie do Poznania aż z Zielonej góry , poznaliśmy się poprzez moje ogłoszenie matrymonialne . Jak czekałam na nie go na peronie PKP nie mogłam doczekać się spotkania , ale przyjechał , doznałam szoku jak go zobaczyłam moje serce zabiło mocniej , stanął prze de mną wysoki dobrze zbudowany facet , bardzo przystojny o pięknych oczach , poszliśmy sobie do parku , rozmawialiśmy sobie , on mi opowiedział o sobie ja mu o sobie ... facet wykształcony studiował , lecz 3 roku studiów nie ukończył , nie chciał powiedzieć dlaczego ... nie wnikałam . Zachowywał się zupełnie normalnie , ale zauważał np takie coś jak ludzie gapiący się na mnie i mój dekolt co mu przeszkadzało . był bardzo miły , czuły , biło od nie go takie ciepło i dobroć widziałam to w jego oczach . Siedział na przeciwko mnie patrząc na mnie i mówiąc mi jaka to jestem dla nie go piękna . Nadszedł czas kiedy musiał wracać do domu , pożegnaliśmy się dając sobie buzi ... smutno mi się zrobiło że jedzie , gdyż takiej czułej osoby szukałam długo , jest inni niż większość facetów . Wczoraj pisząc z nim na gg wyznał mi, że jest chory na schizofrenie , trochę się wystraszyłam gdyż studiowałam psychologię którą nie ukończyłam i co nie co na ten temat wiem , ogólnie powiedział mi że nie ma czegoś takiego jak słyszenie glosów , czy omamy , nie jest agresywny , jedynie nerwowy , powiedział że jedyne co się z nim dzieje to to że zamyka się w sobie , ma dni gorsze i dni lepsze ale jest z nim oki , leki bierze , nie pije alkoholu ani nie pali , dużo z nim na ten temat rozmawiałam , każda dziewczyna zrywała z nim jak się o tym dowiedziała, facet jest prawiczkiem nigdy nie miał stosunku sexualnego , ma stwierdzoną też padaczke , lecz u nie go odbywa się ta padaczka bez napięcia mięśni oraz drgawek i ślinotoku , odczuwa nagły ucisk w mózgu i traci świadomość na kilka sekund .jest to praktycznie niezauważalne . Jak twierdzi czuje się dobrze , był w szpitalu na badaniach , 3 tygodnie . Nie wychodzi do ludzi , bał mi się powiedzieć o swojej schizofrenii bo bał się że go nie będę chciała . Łukasz mi się bardzo spodobał , jest naprawdę przystojny , boję cię że będę miała przed sobą duże dziecko , że się będzie dziecinnie zachowywał a mnie to będzie denerwowało , nie wiem co zrobię kiedy będzie miał jakiś atak , nie wiem jak to wygląda z jego strony , on twierdzi że nie jest złym człowiekiem , że jest dobry i potulny jak baranek , że krzywdy mi nie zrobi , ale mam pewne obawy , mimo to nie przekreśliłam go , może jeżeli ja osoba bardzo czuła i kochliwa obdarzę go wielkim uczuciem , pokocham i zaakceptuje pomogę mu wytrwać i będę go wspierać to on zapomni o tym że jest chory i będzie zył naprawdę szczęśliwy i radosny ... tego bym chciała . Jestem w stanie zaryzykować przekonać się jaki on jest naprawdę . Wiem że bywa nerwowy jak każdy człowiek , ma te swoje chwile słabości , utrzymuje się z renty socjalnej , od czasu do czasu zarabia na dodatkowej pracy , jest tłumaczem języka niemieckiego . Nie chcę go odtrącać on też ma prawo do szczęścia i miłości , ja w swoim życiu trafiłam naprawdę na typowych drani co to się mną zabawili , ale czuje że Łukasz jest inny , że ten facet będzie umiał obdarzyć mnie szczerym uczuciem ... może się mylę ale tak czuje ... Mam nadzieje, że nam się uda i że jeśli będzie chciał sie przeprowadzić do Poznania to że źle nie wpłynie takie coś na jego psychikę ... Pozdrawiam was wszystkich Ala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ametystu kolor
Droga Ewo. Pewnie dalej sie miotasz. Moge poradzic Ci jedno- nie wychodz za niego. Albo zyj w nieformalnym zwiazku, nawet jak bedzie dzicko/ci albo po prostu odejdz. Teraz masz nikle wyobrazenie czym jest ta choroba. Ale - jak jakas osoba pisala- wyobrazenie to bardzo jest werfikowane (negatywnie) przez rzeczywistosc. To tak jak ktos powiedzial- myslec o tygrysie to nie to samo co stanac z nim oko w oko. Decydujac sie na zycie z nim teraz- ie wiesz na co sie decydujesz bo ta choroba jest niebezpieczna. Wyglada pociagajaca dla tych co stoja z boku i marza o dotknieciu jakiegos innego swiata. Ale oni jak sie im nie spodoba to pojda z tego kina. A ty bedziesz miala wieksze trudnosci/. W nas tkwi duza doza przekonan , stereotypy z kina a rzeczywistosc bardzo czesto skrzeczy. Ale ona jest niefilmowa i dlatego przezywa sie ja samemu. Co najwyzej powiedza ci- widzialy galy co braly. Bylo sie martwic wczesniej. radzic musisz sobie sama bo my mamy swoje problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszeczka1234567899
ja bylam z chloapkiem ktory byl schizoidealny i maskara...kontrolowl mnie ciagle..i musialam sie tylko spotykac z nim i z nim pisac jak pojechalam do rodziny to mial jakies waty..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malkia
Cześć Ewo, Jestem Twoją imienniczką... Mam męża schizofrenika. Mamy cudownego syneczka, który ma już prawie 1,5 roczku. Ewo, wiem, że masz trudny wybór i ogromny dylemat. Ja kocham bardzo swojego męża,jednak życie z nim jest na prawdę bardzo ciężkie. Nie leczy się on regularnie, czasami zażywa leki (Abilify) czasami gdy czuje się lepiej (jest to tylko jego odczucie), przestaje zażywać środki. Gdy znów poczuje się gorzej próbuje nadrobić podwójną dawką i tak w kółko... Nie pytaj ile razy starłam się mu pomóc, albo dopilnować, żeby zażył lekarstwa... Dziś jestem kłębkiem nerwów, bo żyłam w ciągłej huśtawce emocjonalnej. Raz dobrze, raz gorzej. Obwinianie mojej rodziny o wszystkie niepowodzenia i mnie, brak krytycyzmu w stosunku do siebie,zajmowanie się swoimi wyimaginowanymi pasjami i koncentracja ponad 100% nad nimi, nie liczyła się rodzina, ja ,dziecko, brak szacunku do mnie itp.itd. typowe zachowania dla schizofrenii... Wiesz jak kończy się dzisiaj moje małżeństwo?? O ironię...mój mąż złożył pozew o separację, mieszka z rodzicami, kompletnie zaniechał kontaktów z naszym maluszkiem, jego rodzice również nie stymulują go do tego, sami nie utrzymują z nami jakichkolwiek kontaktów, zresztą nigdy u nich nie mogłam liczyć na wsparcie walce z jego chorobą... wstydzili się jej, zaprzeczali (teść próbował mnie przekonywać, że taki jednorazowy epizod-"szpital" każdemu się w życiu może zdarzyć, pochował przede mną kartę leczenia szpitalnego)!!! Ewo, masz jedno życie i mimo ,że kochasz masz zdolność myślenia. Posłuchaj tych, którzy przeżyli chwile u boku chorej osoby. Jest to na prawdę poważna choroba!!! Ja kocham mojego męża nadal,ale dal dobra naszego dziecka i dla zachowania resztek normalności w moim życiu muszę przyznać, że nie mam już na to siły i zakończyć tą gehennę, pozdrawiam Cię ciepło, życzę podjęcia rozsądnej decyzji E.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×