Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość spokojna stokrotka

choleryk - co robic?

Polecane posty

Gość spokojna stokrotka

jestem w zwiazku z moim mezczyzna juz 5 lat od roku mieszkamy razem i jest jeden problem. On potrafi wkurzyc sie o glupote, wpada wtedy w furie, przeklina, zachowuje sie okropnie. Ja staram sie nie wdawac w te jego klotnie i zazwyczaj jestem cicho, nie odpowiadam na jego wyzwiska i staram sie go ignorowac. Probowalam juz kilka razy rozmawiac z nim o tych jego napadach, ktorych skutkiem jest zazwyczaj nieodzywanie sie do mnie przez kilka dni, ale to nie skutkuje. Moze ktos ma w domu takiego choleryka i znalazl sposob jak sobie z tym zachowaniem radzic. Prosze o rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
Ja przeczekuję. Ale mam łatwiej bo wprawdzie sama jestem sangwinikiem z tendencją do flegmatyzmu ale w rodzinie mam samych ześwirowanych choleryków i za sobą kurs radzenia sobie w problemem od wczesnego dzieciństwa. Powiem jedno, nic z tym fantem nie zrobisz (tak z mojego rozeznania).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaanoonaano
no to teraz mnie przerazilas!!!! jestem z takim pod jednym dachem od ponad 3 lat i kazda klotnia to jest wojna. on sie drze, obraza, mowi wszystko byle mnie zranic, obojetnie co! wystarczy mu sekunda by wpadl w furie. ja probuje to jakos zalagodzic ale to tylko pogarsza. najlepiej jak wyjde z pokoju i przez kilka bede udawala ze on nie istnieje. po takich awantura zyc sie nie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem cholerykiem :( Tzn. jak mnie ktoś wkurzy to wygaduję i wykrzykuję okropne rzeczy (na szczęście nie wprost tej osobie, tyle już się nauczyłam. Nauczyłam się też nie przeklinać zbytnio). Bardzo bardzo chciałabym się nauczyć rozładowywac i wyrzucać z siebie złośc w sposób bardziej cywilizowany. Wierzę że to jest możliwe, ale nie wiem jak. Jestem po prostu krewką pełną temperapentu osobą, nie chcę tłumic swoich uczuć do których mam prawo. Ale jak wyładowac \"złe\" emocje takie jak gniew, złość, wściekłość ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie raniąc ani nie obrażając nikogo? no jak? Nie każdy jest spokojny, jak wy. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rzeczywistość: jak sobie z tym radzisz? ja się często tłumię i żyję wyrzutami albo skłocona z bliźnimi :( Nieraz idę i mówię sobie "nie będę się kłocić, nie będę się kłocić" - i tłumię się. Też okropność, bo udaję łagodność, a w środku się wściekam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kup duzo talerzy
jakichs takich tanich, marnych. Jak sie wkurzy to mu podloz pod reke. Takie roztrzaskanie czegos - pomaga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna ja Nie radze sobie. Wszyscy , którzy mi sa bliscy wiedza ,że jestem pod tym względem uposledzona i jak mam napad to sie nic nie odzywaja i czekaja aż mi przejdzie i wiedzą ,że zaraz przeprosze. A obcych zrażam tym i czesto nie mam juz okazji naprawic błędu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja miałam
był choleryk ale poki z nim nie zamieszkalam to takie klapki na oczach były, a jak zamieszkałam z nim to się dopiero napady agresjii i obrażania zdarzał... w końcu z nim zerwałam choć byliśmy cholernir długo razem. Z takim człowiekiem trudno żyć bo co to za partner, który wybucha niewiadomo kiedy a później jeszcze milczy dniami i czuje się urazony. Tylko ja nie potrafiłam przemilczeć tych jego awantur

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja miałam
a zerwałam bo juz cos we mnie pęklo ile to można znosić kogoś kto ciągle w kłótni wyzywa "ukochaną osobę", później to już się wszystkiego odechciewa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja miałam
aha nie wiem jak u was ale mój to oczywiście nie przepraszał tylko twierdził ze go sprowokowałam, bo gdyby jeszcze miał poczucie winy i przeprosił to jakos mogłobym to przeżyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to znaczy, z osobą wybuchową jest na pewno trudno zyć. Ale jeśli potem milczy urażony, to w zasadzie to nie jest choleryk, tylko podejrzana sprawa. Bo ja przy moim usposobieniu mam tendencję do mówienia co myślę, a nawet nieraz wybuchu zlości czy maksymalnego wkurzenia. Ale też mam tendencję do wyjasniania, konfrontowania, i jeśli ktoś mi przedstawi szczerze że zawiniłam czy przesadziłam - to staram się uczciwie podchodzić do siebie i przepraszać, jak widzę w tym swoją winę. Rzeczywistość: na obcych mi nie zalezy.Ale chcę umieć jasniej wyrażać trudne emocje. Jaśniej, prościej i bez wybuchów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze trudniej niż z cholerykiem, wręcz niemożliwe jest dla mnie życie z osobą która milczy dniami a nawet miesiącami, tkwi w jakimś obrażeniu czy zawieszeniu emocjonalnym. Dla mnie to jest dopiero chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie zdumiewają ludzie, którzy potrafią przeczekac, nie odzywają się, kiedy ktoś, kto jest cholerykiem daje swój popis. Oczywiście wiem, że to jest kwestia charakteru i osobowiści, ale to nie zmienia fakt, że mnie to zdumiewa. Po części współczuję takim ludziom, bo oni będą zawsze narażeni na to, że ktoś im będzie wrzeszczał nad ich pochyloną głową :) ja cholerykiem nie jestem, potrafię panować bardzo długo, ale jak przyjdzie co do czego jestem strasznie "wyszczekana". ;) Cięzko mnie przegadać :D Gdybym miała w domu choleryka, to w momencie, kiedy moja cierpliwośc by się skończyła (a to tylko kwestia czasu), chyba byśmy sie pozabijali :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
ja miewałam kiedyś zachowania histeryczno-choleryczne (teraz przez ostatnie 2 lata wybuchnęłam raz)...co zadziałało...jak mi ktoś urządził ą histerię i zobaczyłam co czuje druga osoba...wyczekaj na moment gdy Ci podpadnie i zrób dzika jazdę, miej przygotowane stare naczynia...zacznij się wydzierać i pizgać nimi o podłogę, nie przerywaj wrzasków i nie daj mu dojść do słowa. na koniec powiedz "a teraz zastanów się czy jesteś zadowolony ze przyjęłam Twój sposób załatwiania problemów"...i idź na spacer żeby ochłonąć, a go zostaw z tymi skorupami do sprzątnięcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"zrób dzika jazdę, miej przygotowane stare naczynia...zacznij się wydzierać i pizgać nimi o podłogę, nie przerywaj wrzasków i nie daj mu dojść do słowa." wiesz, wbrew pozorom nie każdy tak potrafi, naprawdę jest wielu ludzi, którzy po prostu nie umieją, a w swych desperackich próbach bywają bardziej zabawni, niz groźni :) Osobiście znam takie przypadki, nawet widziałam je w akcji - no nie ma szans :) To w dużej mierze kwestia osobowości, nie zawsze da się "na zawołanie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
to nie każdy potrafii...ale warto poszukać swojej metody...można np stać i patrzeć wściekłym wzrokiem i tylko rzucać gramami...trzeba spróbować obudzić w sobie na tą chwilę choleryka...albo sprowokować sytuację w której ktoś inny go tak potraktuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam__
zostaw go samego w pokoju, niech sie wydziera do scian bo im zalezy wlasnie na sluchaczu, jak bedzie sam to przestanie :) nigdy nie przebywaj w jego poblizu jak m napad zostaw go samego ze swoja zloscia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja uważam, że rozmyślne wdawanie się z osobą choleryczną w dziką kłótnię nie jest rozważne i nie prowadzi do niczego. Trzebaby uświadomić cholerykowi na spokojnie, jak opadną emocje, kiedy przegina i próbować w chwilach "dobrych" spokojnych rozmawiać wspólnie o innych możliwościach radzenia sobie z emocjami i wyrażania emocji. Przynajmniej ja tak bym chciała w swoim związku i jak kogoś kocham i mi zależy, to mimo emocjonalnego charakteru staram się słuchać i bytć otwartą. Chyba że choleryk jest zamknięty i zacięty, to już lepiej uciekać, bo bez dobrej woli i samokrytycyzmu nic się nie wskóra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam się z inna ja
gdyby cholery jeszcze wiedział że przegina i probował cos robić z tym to warto związek ratowac ale jak jest uparty zawzięty i nie liczy się z tym jak rani innych to lepiej brac nogi za pas taki sie juz nie zmieni, chyba że doceni jak straci albo koło 40 jak będzie sam bo żadna baba z nim nie wytrzyma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja muszę przyznać, że najprawdopodobniej nie związałabym się na poważnie z cholerykiem właśnie z tego powodu, że nim jest :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
no to ja wam mówię że mówienie do choleryka nie działa...pamięta to przez jeden dzień, a jak znowu go niosą emocje to już nie...mówisz takiemu że to przykre boli, że rani o on to niby rozumie, ale tak na prawdę dopóki sam tego nie doświadczy to tego tak w głębi nie pojmie...ja pamiętam jak do mnie dotarło jakie to przykre jak ktoś się na ciebie wydziera, doznałam szoku i takiego ogromnego wstydu...od tamtej pory jestem łagodna i jak się wkurzę to siadam i czekam aż mi przejdzie bo na własnej skórze poczułam konsekwencję cholerycznych zachowań. co do zostawiania choleryka samemu sobie...ja jak zostawałam sama w takiej sytuacji to potrafiłam dostać takiej histerii i tak nie pohamowanego szlochu, że mdlałam :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam takiego męza
I mam z tym powazny problem który mnie unieszczęsliwia. Byle pierdoła potrafi wyprowadzić go z równowagi. Najczęsciej to jakis prozaiczny domowy problem, np. talerze zostawione na stole. Lubi napieprzać na nieporządek, niestety on wcale nie jest takim znowu miłosnikiem sprzątania. Np. przez trzy dni nie ruszy tyłka żeby cokolwiek w domu zrobić, a czwartego dnia już mu bałagan przeszkadza, wybucha i całkowitę wine ze nieporządek zwala na mnie. Wtedy ja się zaczynam wykłucać o sprawiedliwość, niestety to tylko pogarsza sprawę. Najgorsze że jego matke też byle pierdoła wyprowadza z równowagi i szanowna dama puszcza wtedy niezłe wiązki przekleństw. Z tego też powodu o jego prostackie zachowanie zaczynam też obwiniac jego matkę i czuć do niej podswiadomy żal za kazdą naszą kłótnię z męzem, bo dobieram sobie do głowy że on od niej musiał nauczyć się tych wzorców zachowań. Jedynym skutecznym sposobem na jego wybuchy jest milczenie i broń Boże nie wykłócanie się z nim. Wiem że on po pewnej chwili uspokaja się. Niestety ja mam już dość milczenia i tu sobie napytuję sobie biedy przez to. Problem ze mna jest bardziej skomplikowany. Otóz ja jestem dzieckiem alkoholika, który zawsze się awanturował o różne fikcyjne problemy dla samego tylko darcia i dla samej tylko satysfakcji bycia panem i władcą. Mam traume po tym jak traktował po pijaku moją matkę. Wyrosłam na zahukaną dziewczynę. Całe życie tylko ulegałam innym i milczałam. Jestem bardzo delikatną osoba, nieśmiałą. Cała moja osoba swoim wyglądem zdaje się mówic innym: "jestem delikatna i możecie ze mna robic co chcecie, bo ja i tak będę się bała choćby pisnąc w tej sprawie z obawy przed zemstą". A teraz w pracy szefowa wykorzystuje swoją przewagę nade mną i podnosi na mnie głos. Jest przykładowo jakiś błąd nie z mojej winy za który mi się obrywa. Próbuje się delikatnie bronić ale szefowa nawet nie chce ze mną dyskutować, wpada w złośc i brutalnie przerywa mi, ja czuję że nie mam żadnej możliwosci obrony i ta bezradność i brak jakiegokolwiek głosu zaczyna mnie doprowadzac do szału. Mimo to nie odzywam się, ale w środku cała się trzęsę i mam ochote wybuchnąc płaczem. Uciekam do toalety i biorę tabletki uspokajające. W domu zwykła codzienna proza. Nagle mąz choleryk wpada w złośc z jakiegoś tam powodu. Zaczyna na mnie napieprzać ale ja mam już dosyć tulenia uszu po sobie. Wiem że najlepsze w tej sytuacji byłoby wysłuchanie jego złości i przeczekanie jego negatywnych emocji które wiem z doświadczenia że potrwałaby może 5 min i byłaby cisza ale na samą myśl że po raz milionowy mam siedziec cicho doprowadza mnie do szału, jako osoba skrzywdzona emocjonalnie której zdanie nigdy się nie liczyło ani w domu, ani wśród kolezanek ani w szkole, ani wreszcie nie liczy się w pracy, tym razem nie mogę zniesc kolejnego słuchania w milczeniu oskarżeń. Wpadam we wściekłośc i wygarniam mu wszystko co tylko można mu zarzucić bardzo głośnym tonem które przemienia się w prawdziwe darcie. On nie mogąc zniesc tego darcia zaczyna się drzeć jeszcze bardziej, w końcu obrzucamy się stekiem przeklenstw. On rzuca jakims przedmiotem który nalezy do mnie. A ja zaczynam wtedy potwornie wrzeszczeć grożąc że zniszcze jego rzeczy. Na końcu on przybiera taką pozycje jakby chciał mnie uderzyć. Pytam: Co ? Uderzysz mnie ? - "Ucisz sie bo uderze Cie w pysk.." Ostatecznie on powstrzymuje się jeszcze ostatkami rozumu ale nasłucham sie jeszcze bluzg od dziwek i szmat i tekstów że jestem psychiczna, że powinnam się leczyć. Choleryk ? Owszem, ale ile jeszcze ja mam znosić bycie popychadłem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też takiego mam niestety
I to od ponad 20-tu lat! To jet koszmar, uwierzcie! Od takiego to trzeba uciekać jak najdalej, a nie przeczekiwać i cicho siedzieć. On sie nie zmieni nigdy!!! Kobieta moze się zmienić, jak sama zechce, choć to bardzo trudne. Facet nie, bo po prostu uważa, że nic złego nie robi. Ja mojemu przez całe lata tłumaczyłam, że te wrzaski, a zwłaszcza obelgi bardzo mnie bolą. I nic to nie dało! Więc jako doświadczona osoba radzę zostawić go w cholerę i ratować siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosik851
Mam meza choleryka jest mi ciezko ,obwinia mnie o byle co a za dwie godziny rozmawia normalnie ,w ataku szalu potrafi mi powiedziec Debilka Idiotka itp a sam nie potrafi sobie niczego zalatwic jest mi ciezkonie potrafie sie opanowac i placze to dla mnie koszmar .Nie wiem czy mozna leczyc ta przypadlosc ? Ale on i tak nie bedzie szedl do nikogo zaden lekarz juz mi raz powiedzial ze to ja jestem chora i ja musze isc do lekarza czasami bardzo cierpie ale juz jestemw tym wieku ze nie mam ochoty zaczynac wszystko na nowo .Najlepsze wyjscie to leki ale jakie . Czy jest lekarz ktory mi pomoze .Ja jestem bardzo spokojna ,ale jak On krzyczy to ja zaraz placze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukająca zemsty na choleryku
witam nie wiem co robić ale mam w swoim kręgu znajomych osobę bardzo nerwową ,nie ma dla nikogo szacunku! ta osoba nie panuje nad emocjami czyli ja myślę że jest typowym cholerykiem, prawdopodobnie ma nerwicę i bierze silny lek tej że osoby negatywne zalety to m.i.n krytykowanie, pretensje nawet bezpodstawne ta osoba ma chyba spóźniony zapłon kiedyś zdarzyło się tak że osoba ta myła podłogę wszędzie o 23 wieczorem i zdarzyło się też starcie po między tym cholerykiem a osobą bliską i wtedy to chyba wtedy był wpływ po alkoholu, u tejże osoby musi być wszystko idealnie robienie choćby kafelki na podłodze . Podczas obiadu podsuwa sobie pod nos stół nie zwracając uwagi że ktoś też siedzi obok stołu a co do jedzenia zje np pączka nadgryzie i zostawi i to tak leży a co do dalszych czynności np przy robieniu kawy oczywiście parzona stoi pod przykryciem siada do stołu podsuwając sobie stół pod nos po czym z kawą idzie do W.C i siedzi z ta kawą na tronie załatwiając to i owo :/ ...nawet przy zapaleniu światła zostawia zapalone nie gasząc jego najważniejsza pasja to hasanie motorem sportowym typu honda ,kawasaki z tego co słyszałam już dwa razy się na tym motorze przejechał miał wypadek i nic do niego dalej nie dotarło znajomych w ogóle nie ma jedynie jednego, na uroczystości takie jak komunia nie chodzi bo widocznie się wstydzi zawsze chodzi w czapce z daszkiem nigdy jej nie zdejmując dziewczyny nie ma jest sam a ma już 35 lat dostał dom bo zmarłej ciotce nic z nim nie robi stoi tak!! zamiast przeznaczyć osobie bardziej lepszej od niego to nie .Gdy ja jestem w pobliżu tego choleryka to nie zdarzyło jeszcze żeby zamienił ze mną jakieś słowo.Tak to jest normalny tylko jak ktoś się jemu sprzeciwi to robi się bardzo impulsywny potrafi nawet na matkę się wydrzeć bo nie ugotowała mu to co on lubi gdy matka nie zrobi do obiadu surówki zaraz ma pretensje dlaczego nie ma surówki z mizerii .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam dobry sposob na cholerykow w trakcie jego napadu siadz spokojnie I zacznij notowac na kartce co mowi jak sie uspokoi to podaj mu kartke I powiedz a teraz poczytaj co powiedziales

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałabym poruszyć ten temat. Mój mąż jest właśnie cholerykiem, ale co najgorsze swoją złość pokazuje przy innych w momencie gdy jest tylko na mnie zły ale ogólnie coś go denerwuje..to pokazuje to przy innych i naważa sobie piwa w czyichś oczach.Moze ktos cos doradzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×