Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nigdy nie miałem dziewczyny 22

Nie oszukujmy się,ja też nigdy nie miałem dziewczyny i wiem jakie są tego powody

Polecane posty

Zostało już na kafeterii założonych wiele topików na ten temat. Zaróno przez dziewczyny jak i przez chłopaków. Chyba nawet więcej przez chłopaków ale może mi się wydaje. Każdy pisze, że ma aż tyle lat a jest sam. Ale ten problem nie pojawił się dziś, jego przczyn należy szukać w przeszłości, w całym zyciu. A druga sprawa jest taka, to, że ktoś nie potrafił nigdy sobie kogoś znaleźć, być z kim oznacza, że krótko mówiąc coś jest z nim nie tak. Ale znaczy to, że trzeba starać się to zmienić. Ja np wiem, że powinienem w sobie pewne rzeczy zmienić tylko wciąż nie mam dośc silenej woli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorze topicu---nie masz racji: -jeśli ktoś nie może sobie kogoś znaleźć, nie oznacza to wcale, że jest z nim coś nie tak---a jedynie, że ŻYCIE jest cholernie niesprawiedliwe:O!!!; -hmm, ludzie się nie zmieniają, a jedynie dają się poznać z wielu stron---sądzę, że wady i zalety niemalże u każdego się równoważą; na pewno masz także całą masę pozytywnych cech...; -ja także mam 22 lata i jestem samotna [ale wcześniej byłam już zakochana ze wzajemnością]; ...nie poddawaj się-bo nie warto! wiesz, ja uważam, że moim największym problem-jest \"zamknięte\" towarzystwo, wciąż tylko znajomi; brak mi okazji na nawiązanie ewe. nowych, rokujących cokolwiek, znajomości; może to także Twój problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nooooooooo nooo właśnie
ja też tylko praca, uczelnia, dom, a jak wolny czas to tylko znajomi i dupa :O, jak tutaj kogoś poznać:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie można zmienić charakteru, osobowości ale można zmienić się w tym sensie, że przez sprawdzenie się w jakichś sytuacjach uwierzy się w siebie. Nie wiem jak tłustym drukiem musiałbym to napisać ale najważniejsze jest to, że bardzo mało cenie siebie. Dopiero teraz widzę jak bardzo, kiedy już odrobinę udało mi się w siebie uwierzyć. Kiedyś ale i nadal przez lenistwo i wygodnictwo uciekam od pracy nad sobą. Mało się staram to i mało otrzymuję. Gdzie jest niesprawiedliwośc życia tam jest a gdzie własne lenistwo tam lenistwo. Ja poprostu czuje gdzie jest kończy się jedno a gdzie zaczyna drugie. Ja pisze tu o sobie, bo skąd mam wiedzieć jak jest u innych ale może istnieje analogia jak w wielu przypadkach. A nie poddawać się właśnie zaczynam, próbować. Od czasu do czasu. Kiedyś wcale nie probowalem i tylko płakałem nad sobą patrząc z nienawiścią na cały świat i ludzi. Ale to do niczego nie prowadziło. To szczęscie, że się choć trochę ocknąłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też myslalem kiedys, ze jestem sam przez to ze np ze za malo nowych ludzi poznaje, teraz tez przychodzi mi taki pomysl czasem do glowy ale, ALE jeśli człowiek jest kims kto przyciaga do siebie inne osoby, jakos imponuje, jakos promienieje czyms, radzi sobie dobrze z zyciem, jest aktywny to zawsze i wszdzie mimo roznych warunkow poradzi sobie lepiej i znajdzie sie dla niego ktos do pary a jak ktos tak jak ja w samym sobie ma problem to nie pomogą sprzyjające okolicznosci. Próbowałęm wlasnie szukac takich sprzyjajacych okolicznosci. I co byc tam gdzie jest duzo ludzi. I tak czuje, ze cos jest nie tak. Teraz wydaje mi się, że rzeczywiscie trzeba poprostu starac sie sprostac jak najlepiej wszystkiemu bez wyjatkow co przynosi zycie, nie wykrecac sie od tego. I od tych trudnych rzeczy. Wtedy jest sie zadowolonym z siebie a i zycie zadziwiająco daje nowe szanse. Bo jesli podejmuje sie jakąś aktywnosc, nie ukierunkowaną wcale na poznawanie nowych ludzi, to siła rzeczy zalatwiajac jakies sprawy czlowiek poznaje i kontaktuje sie z nowymi osobami. A przeciez nie liczy sie to ze pozna sie nowe osoby tylko jakie sie zrobi na nich wrazenie. A zrobi sie takie wrazenie jakim sie jest i jakie wrazenie robi sie tez na samym sobie. Latwo sie mądrzyc, trudniej zrozumiec, a zastosowac najtrudniej ale zastosowanie daje pewnie najwiekszy sukces i radosc. Ja to w sumie pisze sam dla siebie a tu ktos moze to tez przeczytac :) PRzeciez kazdy musi zadbac o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wącham stokrotki
do Tomka: a kto ma Ci w tym pomóc ? nikt inny nie jest w Tobie ? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację, że poddawać się nie warto! i doskonale wiem, jak skutecznie postrzeganie własnej wartości może spaść ku zeru, kiedy nikt nam nie mówi, że \"lubi\"; \"uwielbia\"; \"szanuje\"; \"kocha\"; tylko---czym jest praca nad sobą??: -kształowaniem w sobie pozytywnych cech? -dobrocią, życzliwym słowem, altruizmem; -dążeniem do wytyczonych celów; pochłanianiem książki za książką by nie myśleć o samotności? ...bo ja już się pogubiłam... mnie teraz jest łatwiej, widząc, że wokół jest masa BARDZO WARTOŚCIOWYCH ludzi, także samotna-ja to zwalam, na niesprawiedliwość życia i traumę naszej egzystencji-lenistwo to nie wytłumaczenie:O Ale smutasujemy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorze: mnie nie chodzi o to, że ktoś nie promieniuje ciepłem i nie przyciąga ludzi, a raczej brakiem okazji, sytuacji, by to wykazać. Mnie jest np. ciężko pogodzić naukę, pracę, i robienie certyfikaktu---a jeśli już mam wolny czas, spotykam się ze \"starymi znajomymi\"; wśród których Tego na pewno nie ma;) ale nie wiem jak to wygląda u Was... Tomek_1982---a dlaczego Ci dokuczali? bo brak dziewczyny w szkole podstawowej to chyba zwykła rzecz! nie żaden tam powód do wstydu:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy opowiadalem tu juz całą moją historie, czasem zastanawiam sie czy mi to nie zaszkodzi tak sie uzewnetrzniac. Ja tez stracilem wiare w sibie mniej wiecej w podstawowce i mialem rozne okresy. Byly to rozne odmiany uzalania sie nad sobą. Serio! JA nawet uwielbialem uzalac sie nad soba i myslalem sobie ze nie ma dla mnie szans, ze moje zycoe jest przegrane, ze nie ma sensu nic robic i rzeczywiscie nie maielm energii do nauki bo po co, po co sie uczyc, pracowac skoro zawsze bedzie zle. Cale szczescie dzieki pewnje ksiazce, rozmowom np na czacie z ludzmi, pewnym doswiadczeniom w realnym swiecie, zaczalem ombinowac, moze by jednak cos zrobic. nie byc bezczynnym. Mam nadzieje, ze mi sie wreszcie uda. Mysle sobie, ze chyba musi byc jeden plus takiego zycia jak moje, takiej walki. Jesli mi uda sie wreszcie zmienic moje zycie na takie jakie chcialbym zeby bylo to bedzie jakis wyczyn. A ludzie ktorzy maja tak odrazu? Oni nie napracowali sie tyle zeby wierzyc w siebie, nie przeszli takiej drogi przez meke z samego dolu na gore. No ale tak bedzie dopiero kiedy mi sie uda. Sa tu dwa problemy. Z jednej strony wygodnictwo lenistwo, kiedy wiem co robic a nie robie. I drugi, kiedy mysle co tu robic i wydaje mi sie ze nie moge wymyslec, ze nie wiem co moze mi pomoc, ze jednake chyba nic nie da sie zrobic. Ale na przemian przyhcodza obie facy, no i ta najlepsza, kiedy nagle olsnienie, wiem co robic i da mi to taka energie ze robie to przez jakis czas. Musze przyznac, ze powoli bo z biegiem lat ale mam poprawe. Kiedys, balem sie wlasnego cienia (to znaczy bardzo wiele, kto tez tak mial ten wie) a teraz ciagle ide powoli naprzod, juz mam znajomch, kolegow, kolezanki, juz nawet nie szokuje mnie, ze ktos moze mnie lubic mnie!!!!, no i wierze ze kiedys moj sen sie spelni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autora
Fajnie piszesz, ale postaraj sie uzywac akapitow, latwiej nam bedzie Ci przeczytac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wierzę w przypadek---jedynie w przeznaczenie-wszystko ma ponoć swój czas, wszystko jest odgórnie zaplanowane [\"Kubuś Fatalista i jego Pan\"]! ludzie, nie są przeznaczeni \"dla samotności\"...---która tak boli dlatego-wierzę:), że gdzieś tam On jest:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tam mialem w cholere i wszystkie takie same polecam na krotko i najlepiej sie nie zakochuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pesymka
A ja uwazam, ze czlowiek rodzi sie sam, idzie przez zycie sam i umiera sam. Jesli znajdzie towarzysza to ok, jak nie - to tragedia. To spoleczenstwo wywiera na ludzi presje ze trzeba znalesc ta "druga polowke"...:O W rzeczywistosci ona nie istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwka7
O widze ze po raz kolejny ktos znalazl niezla wymówke zeby sie nad soba pouzalac, co to znaczy pracuje nad soba zeby sie zmienic, nie rozumiem takiego punktu widzenia, moze zamiast tyle o tym myslec po prostu zaczniesz zyc a nie myslec o sobie w kategoriach odszczepienca, bo jesli ty sie tak widzisz to reszta tez bedzie cie tak postrzegac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pesymka---->nie masz racji, zauważ, że kiedy ktoś nie może znaleźć tej swej drugiej połowy, to cierpi--nie społeczeństwo, a właśnie TA OSOBA; ludzie nie nadają się do życia w pojedynkę, dlatego SAMOTNOŚĆ tak boli [poza osobami, którzy oczywiście dobrowolnie się na życie \"pustelnika\" zdecydowali];

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tup tup tup
co oznacza twoja stopka?? nie rozumiem jakiś dziwne zdanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakieś dwa lata temu byłęm w takim stanie jak Tomek. JAk mówię, całe szczęście, że to się zmieniło. Zastanawiałęm się już pare razy nad napisaniem czegoś o sobie. Np jakiejś strony internetowej o mojej walce z moimi problemami ale w sumie kto by to czytał. Może lepiej, zebym napisał to tu. Mi w sumie, jak już mówiłem zadziwiająco pomogłą pewna ksiązka. Co niesamowite, przeleżałą ona w moim domu 7 lat zanim do niej zajrzałem. Szkoda, że nie ma jej w wersji online. Przepisanie jej na komputerze pewnie by trochę zajęło. Podchodziłem do niej strasznie sceptycznie- jak to ja. Ale teraz ją polecam. Brian tracy \"Maksimum osiagnięć\" NAwet widziałęm tu na kafterii, że ktoś inny wkleił cytat z niej. Tam jest opisana historia człowieka a w zasadzie więcej jego wnioski. On też zmagał się ze swoim zyciem. Zastanawiam się czy opisywac moje zycie. Podobno to pomaga poukladac wlasne sprawy. A moze i komus to moze troche pomoc. Jak czytalem historie innych ludzi to czasem czulem sie razniej ale nie wiele mi pomagalo. Wiecej pomagalo mi jesli w prawdziwym swiecie ludzie traktowali mnie na rowni ze soba. Boje sie pisac w internecie o swoim zyciu zbyt szczegolowo bo wydaje mi sie, ze ktos kto mnie zna moglby mnie rozpoznac ale moze nie, moze jest wiecej osob bardzo podobnych do mnie. Nie wiem do konca, w ktorym miejscu mam dzielic moją wypowiedź na akapity. Tak. Pamiętam szkole podstawową, kazdy rok, problemy, to jak wracalem do domu i staralem sie zajac czyms zeby nie myslec. Ale najwazniejsze bylo w tamtych czasach ucziucie ktore pamietam jak by to bylo wczoraj. Ze jestem ninny niz wszyscy ludzie na ziemi. Naprawde bylem o tym przekonany. Dzieci, ktore bez litosci mi dokuczaly. Myslalem ze to potwory. A teraz wiem, ze one poprostu nie zastanawialy sie, ze komus robia krzywde. Bawilo ich to, kazdy walczyl o swoje miejsce w rupie, zeby nie spacs na dol, tak jak ja. Marzenia o dziewczynach, dziewczynach odleglejszych niz najdalsze gwiazdy we wszechswiecie, dziewczynach ktore tez mnie odtracaly, smielay sie ze mnie, patrzyly na mnie jak na jakiegos smiecia. Potem szkola srednia. Tu przydalby sie osobny opis, no i czasy obecne, kiedy najwiecej zmienia sie na lepsze ale owo najwiecej to i tak jest najwyzej 50% potrzeb. Az 50% i niestety dopiero 50% , no moze 60? ale i tak te 40% jest jeszcze do zobienia.. A praca nad sobą, jaka? Taka, ktora pomaga uwierzyc w siebie. JEsli np klade sie spac w srodku nocy, wstaje w poludnie, spedzam czas leniwie, nic nie robie, mam potem wyrzuty sumienia, nie cenie siebie. Jesli mam gdzies zatelefonowac ale sie boje to czuje sie zle. A jesli przlamie lęk i zrobie to co tudne, to czego sie boje to potem czuje jakby mi wyrosly skrzydla, slonce jest jasniejsze, niebo bardziej blekitne. PRzez chwile ale i na zawsze cos zostaje. ?Jakas kropla poleprzenia. Mówiąc krótko. Kiedys mialem zasade, uciekac od wszelkich trudnosci. I co? Doprowadzilo to do tego co jest. Wyawalo mi sie jak to, robic to co trudne? Po co sie meczyc, lepiej uciec i zrobic sobie jakas przyjemnosc. Serio nie rozmialem po co mam sie meczyc, nawet jak mnie ktos przekonywal. ale przyjemnosci sie przejadly, nic juz nie cieszylo wiec teraz skoro i tak juz nie ma gdzie uciekac mozna jakby nic nie szkodzi sprobowac zmierzyc sie z problemami. I tu zaskoczenie. Nie ejst az tak trudno. Kolejne: jaka przyjemnosc po zrobieniu tego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pesymka
Po prostu do mnie nie przemawia ta cala idea "drugiej polowki". Wiem ze ludzie czuja sie zle jak jej nie maja, ale gdyby nie slyszeli o tym wszedzie wokolo, to nie bylo by problemu, albo przynajmniej bylby on mniejszy. Takie jest moje zdanie - wynika ono z autopsji, niestety:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poprost zaczniesz zyc, wiem ze tobie sie wydaje ze to latwe ale popatrz na nas i pomysl, chyba to jednak nie takie proste skoro tyle lat i sie nadal meczymy. nie ejstesmy bezmózgowczami, kazdy probowal pewnie juz roznych rzeczy zeby zmienic swoje zycie przeznaczenie..mysle ze trzeba robic cos samemu a szczescie i przeznaczenie wtedy ma szanse nam pomoc druga polowka, mysle ze moze sie znalezc ale tez trzeba temu pomoc a poza tym to i teraz uwaga bardzo wazne...mysle , i sam sobie to mowie, musze nauczyc sie byc szczesliwym sam a nie uzalezniac moje szczescie od posiadania dziewczyny. jak bede tryskal szczesciem to dziewczyny zauwazą mnie z daleka ja naprawde bardzo sie ciesze ze tak wiele rzeczy mi sie przejasnilo i jak kiedys bylem pesymista tak teraz prosze mnie nim nie nazywac:) ja tam jestem zadowolony z mojego rozwoju i mysle ze jeszcze troche tzn pare lat i bedzie dobrze, dla mnie pare lat to nie duzo i pewnie dla kazdego kto jest samotny tak dlugo tez..lata mijaja jak z bicza strzelil, gorzej jak nic nie zmienia sie na lepsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pesymka--->wiesz, gdybym ja o tym tylko \"słyszała\", sądzę, że nie byłoby problemu. chodzi właśnie o to, że ja to WIDZĘ [a co z oczu, to i z serca]! widzę zakochanych, albo i trochę mniej, ale razem idących przez życie---i widzę, że tak jest łatwiej. Na nic tu autopsja, to czysty empiryzm! Hmm, mnie także bardziej podoba się idea \"pokrewnej duszy\":), aniżeli \"drugiej połówki\"...ale, chodzi o to samo:) Do kolejnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna strasznie wazna sprawa to staranie sie byc optymistą, nie przejmowac sie , nie uzalac..to wszystko wyczytalem w tamtej ksiaze. i jak to czytalem to sobie myslalem tak tak mam sie usmiechac jak jestem taki nieszczesliwy ale jednak jednak cos do mnie dotarlo!!! ta ksiazka jest super. np jest tam napisane tak: nie czekaj az ktos cie uszczesliwi, ktos zrobi cos za ciebie, to twoje zycie, ty nim sterujesz , mozesz cos zaplanowac i zrealizowac..nie umiem tego ladnie przytoczyc a widzicie chyba ze klawisze mi sie myla wiec ja chyba tej ksiazki nie przepisze tak latwo na komputer, z reszta nie wygodnie sie czyta dlugie teksty z komputera, lepiej kupic ksiazke, naprawde nie ejst droga jakos bardzo 30 zl, szczerze mowiac ona jest na tyle fspaniala ze warta by byla i tysiaca zlotych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pesymka
Dobrze piszesz, autorze - najpierw trzeba nauczyc sie zyc z samym soba, polubic wlasne ja, a dopiero potem zaczac myslec o zwiazku. Bardzo fajnie ze jestes zadowolony ze swoich zmian...:) I ze idziesz do przodu, nie stoisz w miejscu...to najwazniejsze. Stagnacja zabija, wiem co mowie, zreszta Ty o tym dobrze wiesz.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pesymka--->wiesz, gdybym ja o tym tylko \\\"słyszała\\\", sądzę, że nie byłoby problemu. chodzi właśnie o to, że ja to WIDZĘ [a co z oczu, to i z serca]! widzę zakochanych, albo i trochę mniej, ale razem idących przez życie---i widzę, że tak jest łatwiej. Na nic tu autopsja, to czysty empiryzm! Hmm, mnie także bardziej podoba się idea \\\"pokrewnej duszy\\\":), aniżeli \\\"drugiej połówki\\\"...ale, chodzi o to samo:) Do kolejnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pesymka
Dokladnie, juz tu bylam...widziec te pary, te szczesliwe malzenstwa...dla mnie to tortura, odwracam oczy jak widze takie "cos".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pesymka
Oj przepraszam Ty piszesz ze dla Ciebie to latwiej...dla mnie odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×