Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość =-=-=-=-=-=-

córka mojego mężą

Polecane posty

Gość pasierbica
tatuś z taką macocha może mu juz do końca wypaczyć charakter

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Albo jezeli chodzi o
Gosie to po prostu swój na swojego trafił, tylko jaka oni mają przyszłość z takimi charakterkami, nie mowiąc juz o ich dziecku, ZGROZA, biedne to dziecko :O :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Albo jezeli chodzi o
Gosie to po prostu swój na swojego trafił, tylko jaka oni mają przyszłość z takimi charakterkami, nie mowiąc juz o ich dziecku, ZGROZA, biedne to dziecko :O :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze_ja
Proponuję przyjrzeć się Waszym kłopotom z innej strony. To nie Wy,dziewczyny macie problem w swoich związkach z córciami partnerów. To te córcie mają poważny dożywotni problem same ze sobą.Nazywa się syndrom Elektry -jest dewiacją . Polega na pożądaniu własnego ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasierbica
ale wymysliłeś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO ... jeszcze ja ...
" Syndrom Elektry" hmmmmmmmmmmm, powiedziala co wiedziała i umarła na łupież...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO ......jeszcze ja ..........
U ciebie to jest pewnie syndrom głupoty .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KO
A ja właśnie wróciłam z basenu z córką (12 lat) i synkiem (5 lat) z pierwszego małżeństwa mojego Faceta. On mnie umwielbia, ona nie znosi, nie odzywa się do mnie a każde wyjście wspólne okupione jest jej spazmami. Jej matka aktywnie się nie sprzeciwia, ale jak mala zacznie płakać to nie wspiera naszych wyjść. Taka sytuacja trwa już od ponad roku. I nic się nie poprawia. A Facet się stara nie dzielić weekendów miedzy dzieci i mnie bo kocha nas wszystkich, ale powoli wszystkim puszczają nerwy. I co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość very
starsza córka reprezentuje matkę i jej uczucia. To tak, jakby odgrywała jej rolę względem ojaca pod nieobecnośc byłej żony. Strasznie to smutne, jak by na to nie patrzeć jest ofiara błędów swoich rodziców, konsekwencje tego będzie jesze długo ponosić w swoim życiu. Gdyby matka jej wyjasniła, ze rozstanie zmęzem nie miało związku z nią, nie ona była przyczyna rozstania, gdyby ojciec umiał z nią porozmawiać i wytłumaczyć, że między nimi to nic nie zmieniaq, że ją kocha a dla jej matki ma szacunek i dobre wspomnienia- zapewne jej postawa by się zmieniła. Jak postępować w takich sytuacjach? kierować się dobrem dziecka....i wykazywac dużo cierpliwości, rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasem i rozmowy
nie pomagają, u nas każda próba wyjasnienia dzieciom tego wszystkiego - że nadal jest ojcem, że kocha, że troszczy się i mu zależy, że teraz będą dwa domy zamiast jednego - kończyły sie stwierdzeniem córki - wiesz, ale mama to mówiła inaczej. Każda próbę pomożenia dzieciom odnalezieia się w tej nowej trudnej sytuacji, była przez matkę torpedowana, a dzieciom prała mózgi po każdym spotkaniu i rozmowie z ojcem - a przed pewnie jeszcze bardziej. I po co? Żeby pokazać dzieciom i ojcu że jest niedobrym ojcem bo zostawił mamuisę - mamusia pozbawiła je oparcia w ojcu, zaufania do niego, choć odrobiny poczucia bezpieczeństwa. Tylko po to, żeby miec poczucie - ola Boga, ratujcie, jacy MY JSTEŚMY NIESZCZĘSLIWI! jAK ON NAS barodz zostawił! Penwie gdyby okazało się, że rozstał się z matką a z dziećmi ma dobry konatakt - istniała poważna obawa, że może ktoś pomyśli sobie, że on nie jset taki zły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najczęstsze przypadki
są własnie takie jak opis powyżej.Nie- dla zasady,tak żeby dokopac, nie wazne ze kosztem dziecka czy dzieci.Aby moje było na wierzchu.I tak trwaja w tym świetym przekonaniu,ze uczyniły tak wiele i tak duzo dla dobra prawie ze ludzkości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do drugich DRUGA
Witajcie. Postanowiłam coś napisać tutaj dla was. Wątpię żeby któraś się nad tym zastanowiła ,ale jeśli chociaż jedna to zrobi to dobrze. Sama jestem drugą żoną . Między nami była wielka miłość. Pierwsza żona mojego męża hmmmm wiem że nic już ich nie łączyło w momencie rozwodu ona już miała kogoś i on też mnie. Dziecko nie buntowało się wiedziało ,że rodziców już nic nie łączy. Mimo tego ta mała ( wtedy 9 lat ) przeżywała prawdziwą traumę. Próbowała jakoś pogodzić to co się dzieje i wobec ojca i wobec matki. Ja nie potrafiłam tego zrozumieć. Wydawało mi się że on kochać powinien tylko mnie głównie , potem kiedy pojawiło się nasze dziecko to już wogóle. Wszystko mi się w tej małej nie podobało . Zapomniałam żę to dziecko i ma do tego prawo TAK MA PRAWO !!!!!!!!!!!!!! Zajmowałam się głównie sobą , swoimi problemami , winiłam jego za to dziecko że ono jest. Przestałam dbać o męża o dom. I zaczęłam egoistycznie podchodzić do jego rodziny. Oddalaliśmy się od siebie , coraz więcej podziałów i barier się tworzyło. On nie czuł się kochany. Aż pewnego dnia powiedział że to koniec. Wtedy pojęłam jak czuje się kobieta porzucona . Myślałam że ma kochankę i nienawidziłam jej szczerze. Powiedziałam mu że jeśli się z kimś zwiąże to nie życzę sobie kontaktów mojego dziecka z tą kobietą. !! ( dawniej uważałam żę jak tak można !! ) . Nie wiedziałam czy buntować dziecko czy nie . Czułam żal i nienawiśc. Mimo że teraz wiem że on nikogo nie ma. Zostałam sama i spadłam na dno. Zaczęłam widzieć rzeczy których dawniej nie dostrzegałam . Alimenty prezenty to nic złego , sama to odczułam na swoim dziecku. Modliłam się codziennie żeby Bóg mi wybaczył to jaka byłam , żeby dał mi jeszcze jedną szansę. I mój mąż to zauważył , teraz próbujemy się pogodzić , nadal jesteśmy małżeńśtwem i nadal łączy nas uczucie , które ja egoizmem i brakiem dojrzałości prawie zniszczyłam. Teraz wiem że kocham wszystkie dzieci , myślę że chcemy miećjeszcze jedno dziecko razem. I teraz wszystko się zmieni w stosunku do jego dziecka ( 14 lat ma teraz ) . Minęła mi złość na nią ja jestem starsza i mądrzejsza powinnam ją zrozumieć. Cóż niewiem czemu tak infantylnie podchodziłam do sprawy. Dzieci są najważniejsze i na nich buduje się świat :) Wtedy miłość jest prawdziwa szczera i nie wyłącznie egoistyczna.Mój mąż akceptował dłuuuuuuugo moją niechęć ( mimo że jej kupowałam starałam się być miła to tak naprawdę jej nie lubiłam jak większość was a powinnam była być mądrzejsza ) , w końcu nałożyło się na siebie pare spraw i mój mąż przestał wierzyć że ja go kocham . Bo była to miłość egoistyczna. Trzeba być dobrym i kochać dziewczyny !!! Żal złość nienawiść nic dorego nie zbudują. Szczaególnie do dziecka , takie dziecko potrzebuje jeszcze więcej ciepła i wyrozumiałości im więcej ma buntu tym więcej tego potrzebuje. Nie lizana tyłka i sztucznego starania się dla tatusia ,ale szczerej sympatii i zrozumienia a w końcu to doceni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do do drugich druga
To piekne co napisałaś;) Niestety w moim przypadku losy potoczyły się inaczej! Jestem druga żoną mojego męża mamy wspólnie 2 dzieci!, on z pierwszego małżeństwa ma córkę. Od początku nie zabraniałam mu odwiedzać małej kupowac jej prezenty i robić przyjemności!, i tak mijały lata pozornie spokojne i poukładane życie! Aż do momentu mojej drugiej ciąży ( od 4 miesiąca musiałam leżeć - wiadomo dlaczego ;) ) Mając szkraba 3 letniego i musząc uważać na siebie część obowiązków przelałam na męża. I niebyłoby w tym nic nie stosownego lub nie normalnego gdyby nie jego wtedy 12 letnia córka! Zaczeły się płacze wrzaski krzyki obrazy itp, bo ojciec na spotkania z nią zabierał nasze dziecko! jej odpowiadało to że ojca ma 2xtydzień przez 5 godzin tylko dla siebie a tu nagle zmiana, tata przychodzi z małym dzieckiem! Dochodziło przez nią miedzy nami do kłotni, bo mąż często zostawiał mi małego( wiadomo dziecko w tym wieku czasami potrzebuje się przytulić skoczyć na kolana i pobiegać) po weekendzie spędzonym z corką maż odwoził mnie do szpitala :O (z wiadomych względów podnoszenie 3latka gdy jest się w ciąży zagrożonej nie jest najlepszym pomysłem) i tak to trwało do 9 miesiąca! Aż w końcu lekarz mnie prowadzący wyjaśnił mężowi, że tak nie można postępować z własną żoną i synkiem, a córka jest na tyle duża że nic jej się nie stanie jak pozna młodszego brata! Mąż miał minę jakby go ktoś po twarzy pobił! Ale dotarło do niego co mi złego zrobił! Od tego momentu jego córka przychodzi do nas do domu i niestety dzieli się tatą:) co nadal sprawia jej wiele problemów! Ja za to mogę jedynie modlic się do Boga, że przez jej zachowanie i wymuszanie na mężu nie poroniłam lub nie urodziłam chorego dziecka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ech drugie
do do drugich druga - to nie przez zachowanie córki twojego męża o mało nie poroniłaś. Tylko przez zachowanie Twojego męza który nie potrafił konsekswentnie, spokojnie postawić na swoim i wytłumaczyć córce, że tak będzie iż na spotkania przychodzić będzie z jej bratem. A Ty ... przepraszam .... ale tak wyczytałam między wierszami winisz córkę męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ech pierwsze
Czy wy potraficie coś zrozumiec oprócz tego ze macie dzieci.?I ze dzieci potrafia dac w kosc nawet najbardziej mądrym i zaradnym rodzicom.Czy pozwalacie aby w domu wasze dzieci właziły wam na głowe,wymuszały,wrzeszczałyi.t.d. Sam ojciec tez guzik zrobi jak matka ma w nosie relacje miedzy nimi i po cichu cieszy sie ze ojciec nie daje rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ech pierwsze
I jeszcze jedno.Pierwsze tez w koncu zostaja drugimi-czesto to sie zdarza przeciez.Wchodza w nowe rodziny gdzie sa dzieci ich małzonków.I co wtedy?-jak to sie ma do momentu kiedy były bez nowego faceta i bez jego dzieci.weryfikacja pogladów jest wtedy bolesna, prawda???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasierbica
tylko że to topik dla drugich.., gdyby pierwsze sie tu pojawiły w takiej samej ilości to dopiero byłaby dyskusja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ech pierwsze
Mysle ze im mniej tym lepiej .Wpisy i tak byłby jednolite w formie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ech drugie
ech pierwsze ......... ile zajadłości jest w twoich postach . Po co ? Masz rację, dzieci potrafia "dać w kość" nawet rodzicom. Z tym, że rodzice przeważnie kochaja je bezwarunkowo i wtedy łatwiej jest spróbowac zrozumieć skąd takie a nie inne zachowania. Natomiast drugie żony ( nie genarlizuję, ale jest to zjawisko częste) próbuja traktować dzieci swoich męzów jak osoby dorosłe i przypisują im dorosłe uczucia i dorosłe myślenie. A dzieci nie są dorosłe. I jeśli źle się zachowują to gdzieś tkwi przyczyna takiegi zachowania ( toksyczna matka, trauma rozwodu, ojciec nie potrafiacy wyrazić swoich uczuć a jednocześnie wymagań... mnóstwo mozna wymieniać).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie. Bardzo mądre słowa. Dorosli wymagają od dzieci zrozumienia. A paradoksalnie sami często mają z tym kłopoty. Dziecko powinno zrozumiec, że tatuś odszedł do innej pani, ale ciagle je kocha. No i oczywiscie, ma się potrafić tatusiem podzielić.Bo takie jest życie. A jak nie rozumie i nie potrafi to jest złe. Głupota niektórych dorosłych aż bije po oczach........Szkoda, że nam-dorosłym tak lekko przychodzi bezmyślne krzywdzenie tych, których powinnysmy chronić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do- do do drugich druga
piszesz, ze pezez wizyty twojego męża u córki, w czasie gdy zostawałaś z synkiem miałaś problemy z ciążą a przeciez tydzień ma 7 dni a nie tylko 2 przez pozostałe dni tez byłaś z synkiem, prawdopodobnie tez sama bo mąż chyba przeciez pracuje to w takim razie jakim cudem akurat te parę godzin spędzone przez niego z córką powodowały u ciebie zagrozenie ciąży a pozostałe dni nie coś to zbyt naciągane jak nie ma się czego czepić to zawsze jakiegos kozła ofiarnego mozna znależć, i to oczewiście tego niewinnego i który nie moze się bronić winny jest niewątpliwie twój mąż i rozbrykane twoje dziecko, a nie jego córka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A żeś się życiową mądrością ze światem podzieliła. Brawo. Winny, winna, winne, winni. Na stos z nimi. A może by tak zamiast tego pomyśleć???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ka coś taka złośliwa
kochanek znowu cie wystawił?????? taki juz los kochanki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ech pierwsze
Do ech drugie---zajadłosc bo nazywam rzeczy po imieniu???Daj spokój!!!Tak sie w Zyciu plecie niestety.ja jestem eks,zaraz bede obecna i co mam byc dlatego jednostronna?Miłośc bezwarunkowa nie znaczy głupia.Dziecko to tez człowiek,i jego osobowosc kształtuje sie nie tylko bezwarunkowa miłoscia(ona jest przypisana kazdemu rodzicowi).Nie wyobrazam sobie aby moje dzieci tylko dlatego ze ich rodzice sie rozwiedli miały taryfe ulgowa.To w takim razie jak je przygotowac do życia??Głaskaniem??przeciez to najgorsze z możliwych wyjsc.Zgadzam sie z toba ze złe zachowanie dziecka wynika ze spraw które wymieniłas,ale czy małe dziecko( nie pisze o duzych juz samodzielnie myslacych i majacych wlasne zdanie)zachowa sie samo z siebie wrecz ordynarnie wobec drugiej żony ojca jesli nie bedzie zmanipulowane? Odpowiedź jest jedna-nie,bo dzieci. nie znaja takich zachowań, trzeba im pokazac jakim mozna byc wrednym.To jest najwieksza tragedia---manipulacja dzieckiem.Niestety to wlasnie rodzic który przejmuje opieke nad dzieckiem ma na niego najwiekszy wpływ.Cóz ta druga ma do gadania,jesli jest tylko od świeta,nie ma nawet szansy na to zeby poznac sie z dzieckiem meża nie wspominajac juz o polubieniu sie.I w pewnym momencie i jej nerwy puszczaja, jak kazdemu.W tych sprawach tzreba umiec stawac po obu stronach.Mysle że wtedy łatwiej byłoby o porozumienie miedzy pierwsza a druga.W końcu jakby nie było chodzi o dzieci a nie o nas.Pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie masz racji. Dane zachowanie dziecka wcale nie musi być wynikiem manipulacji. Częściej jest wynikiem jego strachu, zagubienia, bezradności. Jest zamanifestowaniem właśnie takich emocji. Oczywiscie jedynie dobra wola obojga rodziców + tej trzeciej/tego trzeciego, to klucz do zmiany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ech pierwsze
Tylko po co takie zachowanie jest podgrzewane skoro uwazasz ze wiesz wszystko na temat.I raczej nie przez druga ani ojca!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba zbyt się emocjonujesz. Nie wiem wszystkiego, ale wiem wystarczająco dużo. Nie piszę o żadnym konkretnym przypadku. Natomiast rzuca się w oczy, że zdecydowana wiekszość szuka winy u kogoś. Winne jest dziecko, bo nie rozumie, winna jest jego matka, bo manipuluje, winna jest druga żona, bo nie akceptuje. Zamiast skupiać sie na motywie winy, lepiej zacząć szukac sensownego wyjscia z sytuacji. Przy czym naprawdę warto mieć na uwadze, że percepcja dziecka różni się od percepcji osoby dorosłej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ech drugie
no własnie, zgadzam się z Ka. Od razu rzucamy kamieniem bo przeciez natychmiast nalezy znaleźć winę i ukarać winnych. Nie zrozumieć ale wydać opinię. I z tym także się zgadzam, że czesto dzieci nie są manipulowane przez pierwsze tylko w sposób im dostępny ( wrogość, stawianie barier, niegrzeczne zachowanie) usiłuja sobie radzić z własnym zagubieniem w całej tej trudnej dla wszystkich sytuacji. Masz rację ech pierwsze , nie należy pozwalać dziecku na wszystko. Dotyczy to takze pełnej rodziny. Ale tu rola wychowawcza jest obydwojga rodziców . Fakt - matka przebywa z dzieckiem częściej i dłużej. Ale matka nie widzi zachowań własnego dziecka w domu u ojca dziecka i jego żony. Często nie ma o tym pojecia. Tu powinien ojciec stanąć na wyskości zadania i jasno określic zasady ale także ciagle dawać pełnię uczucia dziecku. A ojcowie bardzo często , przytłoczeni poczuciem winy starają się nadrobić straty poprzez pozwalnie na wszystko. To jest moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ech pierwsze
O tym własnie napisałam,porozumienie dla dobra dziecka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ===...===...===...===...===...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×