Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość =-=-=-=-=-=-

córka mojego mężą

Polecane posty

Gość czy to takie trudne
Cierpliwosc drogie panie i rozmowy,rozmowy,rozmowy.jestem druga i przeszłam swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do oczywiście drugie są be
kolezanko miła, chyba mamy wpólna pasierbicę;).:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akkkkfljsdbvjhb
z uwagi na to, ze wasz facet lubi zmieniać partnerki jest to całkiem mozliwe:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do czy to takie trudne
trudno rozmawiac, jesli ktos sie do ciebie w ogóle nie odzywa i ignoruje cie jak moze. Cholera, czyzbym miała jeszcze gorzej niz Wy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to takie trudne
Żadnych spraw z dzieckiem meza nie załatwiałm przez męża.Nie było mowy o jego mamie tylko o naszych kontaktach.Nawet jesli wiedziałam ze ona go szczuje, nie powiedziałam mu tego. nawet wtedy jak mi pow ze go okradam.Gdybym zareagowała tak jak ona chciała byłoby po mnie.nIgdy nie dałam sie sprowokowac--i sama sobie jestem wdzieczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do czy to takie trudne
no, ja nie jestem taka odporna, niestety.Złoszcze się na siebie, ze daję się wytrącic z równowagi i wiesz, błedne koło...Moze relanium;)??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przejmuj się
nie tylko ty się złościsz, moja pasierbica razem ze swoją matką świętego wyprowadzilyby z równowagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość światło księżyca
do "czy to takie trudne" - ja większość spraw z dzieckiem męża starałam się załatwiać przez męża, bo wydawało mi się, że tak ją nie zranię. Moze to rzeczywiście nie było najlepsze wyjście, ale wtedy wydawało mi się że robię dobrze i że muszę chronić małą przed macochą, czyli przede mną. Przechodzę na twój sposób, napiszę o efektach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po piewsze nie jestem MEGI ale przeczytalam troche jej postow i wiesz co prawie tak jak u nas .MOJA pasirebica jest okropnym rozpieszczonym dzieckiem myslacym tylko o sobie . I Wcale a wcale nie jest mi jej zal nikt nie moze mnie zmusic do milosci . I WIECIE CO zycze wam abyscie mialy kiedys z takim dzieckiem do czynienia zmienicie zdanie o takich aniolkach!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do gosia
Jeśli nie jesteś megi to jesteś bardzo do niej mentalnie podobna. Może jesteś jej siostrą bliżniaczką :P Twoja pasierbica jest taka jaka jest również dzięki TWOJEMU męzowi - ojcu pasierbicy. On także MIAŁ OBOWIĄZEK ją wychowywać. Chyba o tym zapominiałaś ? A jaki jest Twój dzieciak ? Aniołek ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasne ze gosia to megi
tak samo durna :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rany
jak moja córka miałaby taka macochę jak gosia, to dołozyłabym wszelkich stran, zeby ją wykonczyc;);)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasierbica
GOSIA, ludzie doroślimają doczynienia z dziećmi - jesli nie swoimi to "rodzinnymi", albo znajomych, nie mówiąz o tym, ile dziewczyn opiekowało się cudzymi dziećmi. piszesz, jakbyś miała lat 16 i pierwszy raz doczynienia z dzieckiem, którym nie da się sterować za pomoca pilota :) nikt przeciez nie twierdzi, że wszystkie dzieci to aniołi, mój przyrodni brat dał i daje w kość całej mojej rodzinie, a niekt go nie spisał na straty, ja tez nie chociaz może powinnam, "bo w końcu to tylko przyrodni brat, więc nie mam obowiązku go kochać" ;-) ale cóż, Ciebie nikt nie wychował, więc nie można żądać od ciebie zachowania dorosłego człowieka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nastia.
a czy miałyscie kiedys jakies zdarzenie, które odebrałyscie jako zaniedbanie waszych mezów wobec was w zwiazku ze spełnianiem ojcowskich obowiązków (nie chodzi mi o sparwy "wazne", ale np. o biezące spotkanie z dzieckiem). Mnie się przydarzyła taka historia, mąż przywiózł mnie ze szpitala, bardzo potrzebowałam wsparcia, a on (jako ze nie mogłam nigdzie chodzic) postanowił w tym czasie spotkac sie z córką.Poszli do kina. Dławi mnie to do dzis. I podobno to swiadczy o mojej niedojrzałości....Czy takie zdarzenie mogło miec wpływ na trudności w zaakceptowaniu jego dziecka???Pisze do Was, choc pewnie powinnam do psychologa;)Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thrbhhs
uoopss

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj ups ups

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Nasti
jak na moje oko, to twoje uczucie zawodu nie ma nic wspólnego z niedojrzałością. I wcale nie chodzi tu o to, że to nie wasze dziecko, tylko jego - to nie ma nic do rzeczy . z całą pewnością, gdybym włąsnie wróciła ze szpitala, to oczekiwałabym że mąż bedzie przy mnie w domu - nie tylko po to, żeby w razie czego zrobić mi herbatę, ale własnie - dla wsparcia. i czułabym sie zawiedziona, gdyby zamiast zaopiekowac sie mną, wyszedł sobie z domu - nieważne, czy z naszym dzieckiem, czy tylko ze swoim, czy z kolegami. jest pewna hierarchia wartości - i tego trzymac sie trzeba. taka sama sytuacja powstałaby, gdyby to dziecko było chore - ciekawe, czy mąż uznałby za normalne w takiej sytuacji wyjście z toba np. na kolacje. a do psychologa, to wyślij faceta, jeśli nie rozumie, że ma pewne obowiązki wobec Ciebie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jsdvcuykk
właśnie o to chodzi, ze tych niedzielnych ojców nigdy nie ma przy dzieciach jak są chore i jest wielce prawdopodobne, ze gdy dziecko leży w domu z wysoką gorączką jego ojciec jwst wtedy np. w kinie z zoną oni się nie przejmują takimi sprawami jak choroba dziecka, a czasami wręcz mają pretensje, że matka zanieddbuje dziecko bo ono choruje, a on musi znowu zmieniać plany bo dziecka nie może zabrać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może będę-cytat z ksiązki
DRUGA ŻONA Hellinger: Chciałbym ci powiedzieć coś jeszcze o ustawieniu Franka. Ciebie obowiązuje zasada, ze w odniesieniu do dzieci Franka nie masz praw, ani obowiązków. To wyłącznie sprawa Franka i jego pierwszej żony. Dagmar: Całkowicie sie zgadzam. Hellinger: Jesteś zoną Franka, nikim więcej. Możesz powiedzieć jego dzieciom "Jestem tylko zoną Franka, wszystko co Was dotyczy to jego sprawa i waszej matki" Gdy będziesz dla nich życzliwa, wtedy On będzie Ci cos winien, ponieważ robisz coś, do czego nie jesteś zobowiązana. Dagmar: Jestem życzliwa dla jego dzieci. Hellinger: Życzliwym jest się tez dla innych ludzi. Nie o to tutaj chodzi. Chodzi o to, że ty robisz coś dla nich specjalnego, na przykład gotujesz. To zasługuje na szczególne uczczenie. Frank musi wtedy uznać, że robisz coś szczególnego. Jest w tym oczywiście tez miłośc do niego. Ale to cos szczególnego i on musi to uczcić Dagmar: Zrobiłam prezenty na mikołaja Hellinger: To za duzo. Wtedy zajmujesz miejsce matki. Tego Ci nie wolno. Ty możesz być życzliwa tylko mimo chodem. Dla drugiej żony własciwa jest pewna wstrzemiężliwość. Frank robi to, co trzeba dla dzieci zrobić. Ty go w tym wspierasz, ale pozostajesz w tle. Na to zwróć uwagę. W drugim związku trzeba wziąc pod uwagę jeszcze coś istotnego. Otóż tu też obowiązuje porządek starszeństwa. W pierwszym małżenstwie najważniejsze miejsce zajmuje związek między kobietą a mężczyzną. On ma pierszenstwo przed wszystkim. Gdy para ma dziecko zdarza się często że troska o dziecko zyskuje pierszenstwo przed miłością partnerów. jednak jest to zakółocenie porządku. dzieci przezywają to jako obciązenie. Wtedy trzeba przywrócić porządek. Związek między kobietą a męzczyzną ma pierszenstwo przed troską o dzieci. Niedobrze jeśli rodzice poświęcają się dla dzieci. To musi być jasne dla wszystkich. Kiedy męzczyzna ma już dzieci z pierwszego małżenstwa, wtedy jest najpierw ojcem swoich dzieci, a dopiero później twoim męzem. A więc, troska o dzieci i miłosc dzieci mają pierszeństwo przed miłoscią do Ciebie. Musisz to uznać. Gdyby doszło dfo konfliktu, gdybyś powiedziała " Ja jestem na pierwszym miejkscu a twoje dzieci na drugim" było by to przeciwko porządkowi, za złymi sklutkami dla waszego związku. Dagmar: to dobra wskazówka dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ... Gosi ...
Wiesz to co piszesz jest bardzo przykre, niestety tak się zlozyło, ża wiedziałaś, że twój mąż miał rodzine, dziecko. Jak zdecydowałaś się mimo to byc z nim, to równiez tym samym zdecydowałaś się zaakceptować jego przeszłość, a jego przeszłość to dziecko, dziecko to nie tylko radość, ale równiez obowiązek ... Zdaje mi się, że uważasz siebie za chodzący ideał nie wiesz, że wszyscy mieliśmy okres dojrzewania, ty również, jest to nie tylko trudny okres dla dziecka, ale też dla rodziny i otoczenia ... Ty byłaś taka idealna ? Troche więcej tolerancji. Nikt nie mówi, ze masz kochać pasierbicę, czy ona ciebie, ale czy chcesz czy nie musisz ją akceptować ... w przeciwnym wypadku trzeba było poszukac sobie faceta bez przeszłości, pozdrawiam :-D PS Myslę, że taka postawa jaka przyjęłaś prędzej czy później zemści się na tobie - nie mow, ze jestes katoliczką :-D, bo padnę :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ... Gosi ...
Wiesz to co piszesz jest bardzo przykre, niestety tak się zlozyło, ża wiedziałaś, że twój mąż miał rodzine, dziecko. Jak zdecydowałaś się mimo to byc z nim, to równiez tym samym zdecydowałaś się zaakceptować jego przeszłość, a jego przeszłość to dziecko, dziecko to nie tylko radość, ale równiez obowiązek ... Zdaje mi się, że uważasz siebie za chodzący ideał nie wiesz, że wszyscy mieliśmy okres dojrzewania, ty również, jest to nie tylko trudny okres dla dziecka, ale też dla rodziny i otoczenia ... Ty byłaś taka idealna ? Troche więcej tolerancji. Nikt nie mówi, ze masz kochać pasierbicę, czy ona ciebie, ale czy chcesz czy nie musisz ją akceptować ... w przeciwnym wypadku trzeba było poszukac sobie faceta bez przeszłości, pozdrawiam :-D PS Myslę, że taka postawa jaka przyjęłaś prędzej czy później zemści się na tobie - nie mow, ze jestes katoliczką :-D, bo padnę :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz tak sie sklada ze wiem ze moj maz ma dziecko i bardzo sie staralam aby te kontakty byly poprawne ale ex mojego meza za wszelka cenne dazyla do popsucia tych kontaktow i jestem tym wszystkim zmeczona i nie widze powodu abym dalej sie starala teraz maja to do czego dazyly szkoda naszych nerwow .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakoś nikomu
nie przyjdzie postawic sytuacji w drugą stronę - że to była żona i dzieci powinny zaakceptować, że trochę się zmieniło i tatuś ma oprócz dzieci z pierwszego związku jeszcze inną rodzinę, za którą też jest odpowiedzialny i ma obowiązek dbać. A z tego wynika taka prosta sprawa, że i swój czas i pieniądze są teraz dzielone na dwie części - na dzieci z byłego związku i na aktualną rodzinę. i to chyba przede wzystkim wszyscy powinni zaakceptować i z tym sie pogodzić, że pensja tatusia nie może byc już przeznaczana tylko i wyłącznie na potzreby dzieci z pierwszego małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale panie tutaj piszace maja tylko wymagania co do kasy i nie biora sobie do glowy ze dla ich ex najwazniejsza jest teraz jego nowa rodzina i nic wiecej .I nikt nie musi akceptowac poprzednich dzieci a tym bardziej ich moze kochac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakoś nikomu
a może by tak się zastanowić, czy ex kochają dzieci swego byłego męża z jego drugą żoną? czy akeptują te dzieci? są dla nich miłe? czy troszczą się o to, by tatusiowi zostało na zaspokojenie ich potzreb?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ex mojego meza powiedziala swojej corce ze jej brat to nie brat ze brata bedzie miala tylko wtedy gdy go mamusia urodzi . I wogole to dziecko ma zly wplya na nasze sloneczko dlatego ma zakaz wstepu do naszego domu tak jest lepiej ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ...GOSI ...
Twierdzisz, że eź twojego meża dążyla do popsucia kontaktów miedzy wami. Ale nie rozumiem , GDZIE TU WINA CÓRKI TWOJEGO MĘŻA?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ...GOSI ... Robi
Powiem tobie krótko, gdyby moja druga żona, którą bardzo kocham postąpila tak jak ty ... tzn. zabroniła moim dzieciom przychodzić do mnie, do mojego domu - bo to też jest mój dom, to NA PEWNO BY NIE BYŁA JUŻ MOJĄ ŻONĄ Jestem równiez po rozwodzie, ale staramy się z byłą zoną, żeby odniosły jak najmniejsze skutki naszej decyzji o rozstaniu. Przede wszystkim trzeba być człowiekiem Gosiu. Nie ty jesteś pępkiem tego świata ... jestes straszną egocentryczką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gośka tak się składa, że jako osoba dorosła ty ponosisz odpowiedzialność za kontakty z córką swojego faceta. Skoro są złe, to znaczy, że to ty sobie z tym nie radzisz. Pomyśl o tym, a potem czepiaj się dzieciaka. Co to za facet, który ci pozwala nie wpuszczać do mieszkania swojego dziecka??? PATOLOGIA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pasierbica
nazwijmy rzecz po imieniu - Gosia jest głupia i tyle. A jesli jej mąż się na to godzi to jest albo jest głupi tak jak ona, albo jest złym człowiekiem, nie zależy mu na kontaktach z dzieckiem i cieszy się, że rączkami swojej drugiej żony może te kontakty ograniczyć. w obu przypadkach lepiej dla dziecki, jesli rzeczywiście będzie miało z nimi kontakty ograniczone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×