Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poleć coś

Kły i Pazury pilnie poszukiwane

Polecane posty

wszystko co dobre szybko sie konczy:( 😭 opowiadaj jak bylo?co zwiedziliscie-wszystko opowiadaj:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A napiszę :) na tyle, na ile świeże wrażenia mi pozwolą. No cóż... pogoda nie była rewelacyjna, nie obyło się bez opadów,ale i tak - jak na tygodniowy tylko pobyt - udało nam się odwiedzić kilka pięknych tatrzańskich zakątków. Tak więc była oczywiście Gubałówka:-) Weszliśmy sobie od strony Hotelu Kasprowy. W połowie drogi złapał nas solidny deszcz, więc wdrapywanie sie po mokrej, śliskiej trawie było dla zastałych po dwunastogodzinnej jeździe pociągiem nóg nie lada wysiłkiem. Ale warto było. Widoki z Gubałówki, pomimo deszczu, przecudne. Wracaliśmy zejściem do dolnej stacji kolejki, więc tego samego dnia miałam okazję powitać Targ oraz Krupówki. Tutaj zastał mnie nowy podhalański hit - Co ja zrobiłem, ze się ozenilem...czy jakoś tak:) Potem Droga pod Reglami i znów przepiękne widoki, tym razem w słońcu- owieczki, jakieś bacówki po drodze i piękna panorama gór na wyciągnięcie ręki. Była również Dolina Białego z przepiękną Sarnią Skałą oraz powrót Doliną Strążyską. Cudowne widoki, jak zwykle. Dolina Kościeliska to dla mnie prawdziwe dzieło natury. Cudowna, tajemnicza, potężna. W niej niesamowita Jaskinia Mroźna, z której zejście w deszczu po wyślizganych drewnianych belkach wbrew pozorom proste nie było. Ale skończyło się bez lądowania na tyłku, w przeciwieństwie do niektórych współtowarzyszy naszej wyprawy. Stamtąd do schroniska na Hali Ornak na małą gorącą kawę, i dalej w drogę - nad Smreczyński Staw. Piękny oczywiście, jak całe Tatry zresztą. Zachciało nam się również wejść na Nosal. Wielu się śmieje, że Nosal to nic ciekawego - ja jednak mam inne zdanie. Wycieczka po mokrych kamieniach do super łatwych nie należala, jednak warto było. Taki niby \"śmieszny\" Nosal, ale widoczki z niego przecudowne. Mogłabym tak tam siedzieć w nieskończoność, jednak kapryśna aura nakazywała w miarę szybko ewakuować się na dół. Tego samego dnia wleżliśmy sobie na Wieli Kopieniec. Byliśmy tam zupełnie sami, po raz pierwszy - my, góry i wszechoorganiająca radość z bliskości Tatr.... Tradycyjnie zaliczyliśmy wycieczkę na Morskie Oko i na Kasprowy, podziwialiśmy panorame Tatr z przepięknych Kalatówek, odwiedziliśmy Toporową Cyrhlę ( tam nas niedźwiedziami poważnie nastraszyli) i zrobiliśmy parę innych tras, których - tak na swieżo - jeszcze sobie w głowie nie poukładałam. Był niesamowity cmentarz na Pęksowym Brzyzku ( chwyta za serce, tutaj jest w zasadzie cala historia Zakopanego i Podhala), oglądaliśmy po raz kolejny przecudowne zabytkowe wille zakopiańskie, które maja w sobie tak wiele tajemnicy i historii. Były również Krzeptówki ze słynnym sanktuarium, był rzut okiem na Kościelisko, skąd Tatry są tak piękne... Na Krupówkach zabawiliśmy tylko raz -w \"Chacie po Zbóju\" wypiliśmy sobie dzban piwa, a w Góral Burgerze zjedliśmy male co nieco. Kwatera - w porządku, niewielki pokoik, ale czysty, schludny, z balkonem i skosami, w które kika razy było mi dane przypier... z łokcia albo z dyńki;) Uważam, że ul. Zwierzyniecka była dla mnie świetną bazą wypadową dokądkolwiek i następnym razem beż wahania mogę tam właśnie szukać kwatery. Słowem - było przecudownie. Moja relacja z pobytu jest pewnie bardzo chaotyczna, ale to wszystko z nadmiaru świeżych wrażeń. żadnych Orlich Perci ani innych tego typu tras nie robiłam i z żalem stwierdzam że chyba nigdy tego nie dokonam. Powodem jest mój cholerny lęk przestrzeni. Pewnie wiele przez to tracę, ale co poradzić...Powiem tyle - jestem zadowolona z tego, co udało mi się osiągnąć, a o to właśnie przecież chodzi. Tatry są wspaniałe. Kocham je za to wszechogarniające piękno, tajemnicę, moc. Zawsze będę tam wracać. Tam zostawiłam spory kawał mojego serca. A tutaj przywiozłam kawal Tatr - na setkach zdjęć i filmików, które robiliśmy niemal bezustannie. Mam nadzieję, że pomogą mi one jakoś przetrwać ten długi czas do nastepnego wyjazdu. Pozdrawiam Was dziewczynki. Teraz idę sobie popłakać z żalu, że te wszystkie piękne chwile już dla mnie są przeszlością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
😭 😭 😭 ja też. Ciekawe co mówisz o Nosalu, ale myślę, że kiedyś znajdę się tam na nartach, to zobaczę. Wiesz, z tym lękiem przestrzeni to nie tak. W końcu będąc na Kasprowym na przykład czy Sarniej masz dookoła przestrzeń tak ogromną, że na OP jej nie znajdziesz. Na Orlej to raczej z lękiem wysokości może być kłopot, bo częściej jest tak, że znajdujesz się pomiędzy dwoma ścianami lub przytulona do jednej a w dół masz ogromną przepaść, która wielu paraliżuje. Mnie sparaliżowała raz, ale szybko zapomniałam o tym, przywołując na siłę pewność siebie i rozsądek przede wszystkim. Myślę, że dałabyś radę, choćby odcinkami, krótkimi, np. Świnica - Zawrat, same Granaty, żeby się oswoić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, rzecz w tym, że i lęk wysokości nie jest mi obcy... Czasem sobie myślę, że ja w te góry to w ogóle nie powinnam się pchać, coś mam z błędnikiem, na bank... Ale rozum swoje, a serducho mimo to ciągnie w Tatry, i jakoś nie chce podziwiać ich tylko z dołu... A Sarnia Skała faktycznie udostępnia niesamowite widoki, stałam na niej z niemałym lękiem, bo ta goła przestrzeń dookoła jednak swoje zrobiła... Czy to się da jakoś oswoić?? Kocham tę otwartą przestrzeń, te góry na wyciągnięcie ręki, w dole lasy i malenkie Zakopane.... kocham na tyle, iż mimo lęku nie potrafię z nich zrezygnować. Kończę już, bo na samo wspomnienie smutek mnie ogarnia, nostalgia jakaś nieziemska i tęsknota nie do wyrażenia. A w poniedziałek już do pracy... I mam po urlopie... jak ja wytrzymam cały długi rok bez moich ukochanych gór;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podobno wszelkie lęki da się oswoić, nie wiem, bo nigdy nie bałam się ani wysokości, ani przestrzeni, wręcz przeciwnie, duża przestrzeń zawsze daje mi więcej energii. Już prędzej mogę się zachowywać klaustrofobicznie, choć i z tym nie mam problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O MATKO I CÓRKO!!! U mnie jak była burza 2 dni temu tak wywaliło mnie skutecznie z netu:( ale juz jestem:D mimo,że dziś też niezle dalo popalic!lało i strzelało piournami na prawo i lewo. Rwący-co za opowieść-az sie czlowiek rozmarzyl.....wspaniale ze tak to wspominasz:)na pewno kazdy nastepny pobyt w gorach bedzie piekniejszy:) moje odliczanie nadal trwa-zostało 5 tygodni:) boje sie o pogode,ale mysle optymistycznie. Boje sie leku wysokosci na Orlej-ale takze mysle optymistycznie:) Kły jakies rady co do OP? Pozdrawiam 😘 Ciekawe jak Uleńka:) Freedom żyjesz? Gracjam?co tam slychac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jestem jestem. Kilka razy czytałam wrażenia Rwącego potoku . Oczami wyobraźni byłam z Tobą i wędrowałam po ulubionych moich taterkach.Ja co prawda nie mam lęku przestrzeni, ale nie wiem jak bym zachowała sie np.na Orlej.Do urlopu 22 dni do wyjazdu 29 dni.Długoooo..... Wczoraj u nas tak lało \" od nieba do ziemi\" że siedziałam cały czas w domu. Grzmiało i błyskało cały dzień. Na szczęście obyło się bez szkód. Z przerażeniem oglądałam zniszczenia w innych rejonach kraju.Strasznie współczuję tym biednym ludziom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To tylko ja nic nie wiem czy pojadę, hm. Rady na OP? Zdrowy rozsądek i pogoda. Optymizm, pewność siebie i zaufanie do niej i do siebie. Miłego tygodnia, ja czekam piątku z utęsknieniem. Jadę na Jurę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witojcie:) Ja dziś pierwszy dzień po urlopie jestem w pracy. Smutno mi jak cholera, dopiero co tu siedziałam i odliczałam dni do wyjazdu, a teraz.... żadnych pocieszających perspektyw. Już mnie zawalili papierami, nawet nie ma z kim podzielić się wrażeniami, czy oni w ogóle kiedykolwiek interesowali się Tatrami?? Czuję się jakaś dziwnie samotna, a cała ta moja wyprawa z perspektywy biurka wydaje się być tylko pięknym snem. Ja chcę w Tatry;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ja nie lubię poniedziałku.Rwący potok -pomyśl o godzinie kończącej pracę,czas szybciej minie.Szkoda że nie masz z kim pogadać o miłych dla ciebie chwilach. U nas w pracy akurat z pracownikiem który wrócił z Zakopanego ( nocleg małe żywczańskie spisany do sprawdzienia na miejscu) pogadałam o urokach tatr. Jego słowa \"jak ja bym się z Panią zamienił \" sprawiły mi wielką radość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez nie lubię poniedziałku-ciągnął się jak falki z olejem:O na szczęście już minął. Rwący-wiem co czujesz-bo w koncu trzeba komuś poopowiadać o tym jak było-podzielić się wspomnieniami, zdjęciami. Wtedy to tak jakby na nowo człowiek był w Górach. Słucham o tej tragedii i aż mi się wierzyć nie chce:(Nigdy nie wiadomo co człowieka spotka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale mi sie nie chce wstawac :O zwlaszcza w taka pogode-u mnie zimno i zaraz lunie deszcz. takie to lato w kratke w tym roku. Kly kiedy wy sie wybieracie na troche odpoczac?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sęk w tym, że się nie wybieramy, chyba że... W każdym razie nic nie planujemy. Zastanawiam się nawet czy nie odłożyć urlopu na narty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siostra mojego męża jedzie z rodziną w Tatry od 6 sierpnia na 2 tygodnie. Boże, jak ja jej zazdroszczę! Niestety, ja na pewno nie będę mogła się z nimi załapać choćby na 3-4 dni, nikt mi nie da teraz urlopu. Poza tym mój budżet nie przeżyłby ponownego wyjazdu w tak krótkim czasie. Nie pozostaje nic innego, jak pomarzyć i powspominać. Na pocieszenie dziś właśnie dostałam pierwsząwypłatę po podwyżce. Trzy stówki miesięcznie do przodu... Zawsze to będzie łatwiej planować kolejne tatrzańskie podboje. Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za trzy stówki, liczyłam kiedyś, mogłabym jechać na dwa dni, a nawet 3 dni i 2 noce, gdyby znaleźć noclegi po 30 zł i zabrać swój prowiant.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć:) odkladaj troche z tej podwyzki na nastepny wyjazd;) a ze siostra jedzie to bardzo dobrze-potem bedziecie sie wymieniac wrazeniami i wreszcie bedziesz miala z kim pogadac;) gratuluje podzwyzki-jak to milo zostac finansowow połechtanym przez szefa:D ja ci świętuje....teoretycznie! bo w praktyce humor mam zrypany ale co wam bede pisac na temat-musialabym zmienic topik:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pracuję w prywatnej firmie. Ale należało mi się! Podwyżki to ja praktycznie na oczy nie widziałam od 5 lat. Wszystko drożeje, moja pensja w którymś momencie zaczęła być zdecydowanie za malutka. Do tego pracy na rynku jakby przybyło, więc szef - być może chcąc nas po prostu u siebie zatrzymać - dołożył co nieco:) Nadal nie są to kokosy i pewnie nigdy nie będą, ale przy małej pensji takie 300 zł cieszy dużo bardziej, bo taką podwyżkę już da się odczuć. Zdecydowanie odkładam na Tatry! Z tych dodatkowych pieniążków 100 zł co miesiąc będzie szło na ten szczytny cel. W ten sposób za rok będzie już 1200 zł, a to solidny zastrzyk na wyjazd. Tylko czemu za rok:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba, że zabawi do niedzieli. Ja jadę na weekend do domku i przepadnie mi premiera Inland Empire, ale jak tylko wrócę zmierzam do kina. Artemida, część filmu kręcili w Twoim mieście, wybierasz się? W ogóle to lubicie Lyncha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie ulenka niedlugo wraca:)ciekawe jaka mieli pogode?na pewno bylo super;) Kly nigdy nie wiadomo- a moze jednak jakis urlopik wpadnie;)j anie moge sie doczekac-doslownie juz myslalam jestem tam....ale wiem ze szybko zleci:D wertuje mapy Tatr, ogladam filmiki i zdjecia z Orlej, modle sie o pogode. ciekawe czy bedzie ladnie....znaczy zeby nie padalo.czy wy macie pojecie czy we wrzesniu funkcjonuje cos takiego jak wycieczki z biur jednodniowe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już wróciłam :) we wtorek rano byłam w domku. Było super, pogoda wymarzona, nawet trchę za gorąco . Przez pierwsze kilka dni było w okolicach 35 stopni, potem 28-30. I słońce. Przeszły dwie burze, ale w nocy, więc nie zmokliśmy. Nie zdobyłam żadnych wysokich szczytów, bo jakoś nie czułam się na siłach. Byłam trochę osłabiona, bo pojechłam z anginą. Pierwszego dnia Gubałówka, spacer na stary cmentarz, i spać, bo wcześniej jechaliśmy 15 godzin autobusem i byliśmy mocno padnięci. Drugi dzień to Jaskinia Dziura, potem Dolina Białego, Sarnia Skała, powrót Doliną Strążyską ( chyba nic nie pokręciłam ;) ). Kolejny dzień to Wąwóz Kraków, który okazał sie dla mnie dość trudny. Chyba mam lęk przestrzeni albo lęk wysokości, bo zaczęłam panikować na skałach, nie mogąc znaleźć miejsca na nogi. Ale jakoś udało mi się przeżyć i wyjść cało . Potem poszliśmy do schroniska na Ornaku, a potem odwiedziliśmy urokliwy Smreczyński Staw oraz Siklawicę. następny dzień upłynął leniiwe na zwiedzaniu zamku w Niedzicy oraz na spływie Dunajcem. Skorzystaliśmy z oferty biura podróży i nie żałujemy, bo gdybyśmy jechali sami, pewnie wyniosło by nas więcej. Następny dzień to spacer do Kuźnic i zdobycie ;) Nosala. Super widoki, jakoś do tej pory tam nie byłam. Wydawało mi się, że Nosal jest podobny do Gubałówki, ale jest zupełnie inny. Kolejny dzień to wycieczka na nasz największy wodosptad. Siklawa okazała się się piękna i przerażająca zarazem. Mieliśmy jeszcze iść do Doliny Pięciu Stawów, ale zaczęło zbierać się na burzę i szybko zeszliśmy na dół. Burza jednak przeszła bokiem. przedostatni dzień to spacer Doliną Chochołowską do polany, a potem przejście drogą nad reglami do doliny Kościeliskiej. Pominęłam jeszcze kaletówki, które są równie urokliwe, jak całe Tatry . Ostatniego dnia kręciliśmy się po Zakopanem, bo o 19 mieliśmy autobus , a wcześniej musieliśmy jeszcze zabrać bagaże. Kwatera była w porządku, choć kuchnia mogłaby być lepiej wyposażona, bo w tej była tylko mikofalówka i czajnik. No i brakowalo choćby małego balkonu. Ale nie było źle :) Teraz pozostały tylko zdjęcia i wspomnienia. A za rok chyba pojedzimy w Pieniny, bo są również piękne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj !!! Widzę, że nasze tatrzańskie trasy w dużej mierze się pokrywały:) Gubałówka, Nosal, Sarnia Skała z Doliną Białego i Strążyską, stary cmentarz, hala Ornak, Smreczyński staw, Kalatówki... Brzmi baaardzo znajomo:) Mam tylko nadzieję, że po powrocie nie jest Ci równie smutno jak mi.... Ja już półtora tygodnia w domu jestem, a nadal żyję tak, jakbym za chwilę miała udać się na górski szlak, nie mogę przestać o tym myśleć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uleńka hm, faktycznie Wasze wycieczki pokrywają się. Myślałam, że porwiesz sie jednak na chociaż jeden szczyt z OP, ale faktycznie, skoro byłaś osłabiona po chorobie, lepiej, że nie poszłaś. Ja to mam tak, że mimo choroby poszłabym, może to głupie, ale na narty jeździłam będąc chora. Zaczynam poważniej myśleć o zimowych wakacjach. Wiecie jak ze śniegiem w Polsce, chciałabym się porządnie wyjeździć, a tu nie ma co liczyć, że jak weekend to śnieg. I więcej urlopu uzbieram, a tak nie miałam ciągłości w pracy i dostaję po 2 dni z każdym miesiącem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Potok, pokrywały się i to mocno. jak czytałam Twoje opowieści to czujam się trchę jakbym to ja pisała :) a smutno mi jest i to bardzo, chciałabym jeszcze, a to dopiero za rok. Czas w górach minął bardzo szybko, sama nie wiem kiedy. Gdybym mieszkała bliżej pewnie wybrałabym sie w jakiś dłuższy weekend, ale nie mogę pozwolić sobie na 15 godzinną jazdę i jedno czy dwudniowy pobyt. No chyba że wygram w totka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×